W galerii zdjęć poświęconej uroczystościom 75 urodzin ks. prof. Michała Hellera jeden z naszych czytelników znalazł takie oto zdjęcia:
Nie mam pojęcia, czy Kindle Keyboard w oryginalnej okładce jest dla prof. Hellera codziennym narzędziem, czy też może dostał go właśnie na urodziny. Ale cieszy obecność czytnika w rękach jednego z najwybitniejszych współczesnych kosmologów.
Zdjęcia publikowane za zgodą autora, którym jest jest Adam Walanus.
Inny wybitny polski naukowiec, prof. Zygmunt Bauman (starszy od Hellera o 11 lat), w taki – prosty i naturalny sposób ocenił swoje doświadczenia z Kindle:
Sam miałem Kindle’a przez pewien czas i wtedy te same książki, które przeczytałbym na papierze, sprowadzałem sobie, ot tak, z przestrzeni. Jak tylko zapragnąłem jakiejś książki, to od razu ją miałem. Kindle to jest więc jedynie ułatwienie techniczne, bo książka, która przyszła, była dokładnie tą sama książką, jaką bym czytał na papierze.
I wyjaśnia, że jednak Kindle nie używa, bo… w e-bookach nie da się zaginać stron. Czyżby nie wiedział, że symbolem dodanej zakładki na Kindle jest właśnie zagięty róg? ;-)
(Dla przypomnienia, zakładkę dodajemy przez: Menu » Add Bookmark, na Keyboard jest jeszcze skrót ALT+B, a na Touch wystarczy dotknąć prawego górnego rogu).
A przy okazji – nie wiem czy to zauważyliście, ale ludzie, którym pokazujemy nasze czytniki reagują na dwa sposoby. Albo akceptujący („muszę to sobie kiedyś kupić”), albo obronny („nic nie zastąpi zapachu papieru”). Jeśli ktoś czyta dużo i kocha książki, obok papieru elektronicznego, trudno przejść obojetnie.
Profesor Bauman, zwrócił uwagę na istotę obcowania z książką: obok istotnych dla różnych ludzie elementów związanych z estetyką, organoleptycznymi doznaniami towarzyszącymi czytaniu książek drukowanych indukowanych w zmysłach dotyku, słuchu, węchu i – co oczywiste – wzroku, istotą czytania każdej książki jest w pierwszym rzędzie jej treść, zawartość, pojmowalny ludzki sens, wartości i znaczenia, którymi książki w różnym stopniu mogą być wysycone.
Techniczne aspekty związane ze sposobem czytania/pracy z książką są wtórne, chociaż istotne i jak się okazało w jego przypadku znaczące na tyle, że decydujące o braku możliwości korzystania z czytnika.
Ciekawe, czy znając możliwości w zakresie oznaczania tekstów, zakładek, słownika, i innych cech wyróżniających Kindle i usługi z nim wiązane, kontynuowałby swoją z nim przygodę?
Kiedyś kolega pokazywał mi książkę z USA, horror limited edition, którego strony były impregnowane zapachem spalonego ludzkiego ciała (wierzyłem na słowo) – takich doznań Kindle nie zapewni :) choć skoro to taki argument, to może kolejne generacji czytników będą miały możliwość umieszczania wkładów zapachowych – druku, róż gdy czytamy harlequina, czy grobu dla horrorów :)
Przepraszam. Czy nie najważniejsze dzieje się w głowie. Kuglarczne hochsztaplerskie sztuczki wydają się dobre dla ludzi bez wyobraźni.
Ależ mi tam nie brakuje, ani zapachu druku, ani tym bardziej spalonego ciała :) Szeleszczący papier nigdy mnie nie podniecał jakoś, a zapach druku był fajny gdy w latach młodzieńczych, za odkładane kieszonkowe kupowałem wymarzoną książkę. Od kiedy zakup książki, przestał być jakimś wielkim problemem finansowym, a stał się raczej problemem z cyklu „nie kupie, bo nie mam miejsca na półkach”, zapach druku stracił swój urok.
Nie pozostaje nic innego jak dodać do czytnika mechanizm uwalniający zapach książki :)
Też sobie pomyślałem o tym „zagiętym rożku” kiedy czytałem wywiad :-)
hmmm
a ja myślałem, że przy dobrze napisanej książce zapachy itp. otaczają cię całego bez konieczności umieszczania ich w stronach,
Szkoda tylko, że książek ks. Hellera nie ma w formie e-booków. A książki pisze bardzo ciekawe.
No to sobie zrób sam ;)
Dla czytających ten wpis i komentarze doniosę tylko że rok później kilka książek Hellera już na czytnikach jest :)
http://ebooki.swiatczytnikow.pl/autor/Micha%C5%82-Heller
Ks. Prof. Michał Heller z czytnikiem e-papieru to było nieuniknione , myślałem kiedy to nastąpi od 10 lat.