Legimi w czwartym kwartale 2024 zanotowało sporą stratę, jednak za cały rok utrzymało zysk. Teraz musi się zmierzyć z zapowiadanym pozwem ze strony Virtualo.
W ostatnich dniach pojawiło się parę nowych informacji o Legimi, wszystkie związane z zeszłorocznym sporem z wydawcami, o którym już tu nieraz pisałem.
Zysk i strata Legimi
W lutym 2025 firma podała swoje szacunkowe wyniki finansowe za ubiegły rok. Po korekcie z połowy marca wychodzi, że mieli 120 mln przychodów oraz zysk EBITDA (operacyjny powiększony o amortyzację) na poziomie 6,8 mln zł, zysk operacyjny – 3,6 mln zł, a zysk netto – 2,3 mln zł.
Różni się to jednak w rozbiciu na poszczególne kwartały. O ile w pierwszych trzech firma odnotowała zysk (łącznie 8,3 mln netto), w czwartym kwartale jest potężna strata. Jak podają Wirtualne Media, strata netto wyniosła 6 mln zł.
Jak wiemy, w listopadzie 2024 Legimi porozumiało się z Platformą Dystrybucyjną Wydawców, a podawana w mediach kwota zaległych wynagrodzeń to 7 mln zł. Jak wynikało z innych plotek – również firmie Dressler Dublin (kolejnemu dystrybutorowi) Legimi miało zapłacić 3 mln zł. Nie wiadomo oczywiście, czy wypłata tych wynagrodzeń nastąpiła w całości w ubiegłym roku i czy zostały za ubiegły rok zaksięgowane.
Na oko widać, że te wynagrodzenia mogły „zjeść” niemal cały zysk wypracowany w 2024.
Pełne wyniki za ubiegły rok zostaną opublikowane jutro, wtedy będzie można sprawdzić jak na poziom przychodów mógł ewentualnie wpłynąć odpływ użytkowników po „aferze Legimi”. Na razie jedyne co wiemy, to co sama spółka ujawniła w listopadzie, że po wprowadzeniu katalogu klubowego utracili 5% abonentów.
Prawdopodobnie ta strata na IV kwartał skłoniła firmę w lutym 2025 do ogłoszenia zamiaru emisji obligacji na kwotę 8 mln zł, z czego jednak parę dni później się wycofali, bo dostali kredyt. Kurs akcji Legimi na giełdzie rósł od początku roku i ustabilizował się na wysokości ok. 45 zł, bo za taką kwotę wezwanie ogłosiła Wirtualna Polska, która jest już właścicielem dużej części akcji. Jeśli ten skup się powiedzie, Legimi zniknie z giełdy. To również oznacza, że prawdopodobnie nie będzie już publikować dokładnych komunikatów o wynikach finansowych.
Pozew od Virtualo i… wezwanie wobec Empiku
Wspominałem już wcześniej, że roszczenia wobec Legimi miał też inny duży dystrybutor e-booków, czyli Virtualo. Spółka żądała m.in. audytu rozliczeń, a w grudniu 2024 wypowiedziała umowę. No, a dzisiaj poinformowali media o pozwie, który złożyli wobec Legimi.
Zacytuję komunikat prasowy, pogrubienia ode mnie.
W związku z potwierdzonymi nieprawidłowościami w zakresie rozliczania przez Legimi S.A. wypożyczeń bibliotecznych ebooków i audiobooków dystrybuowanych do Legimi przez Virtualo, informujemy, że w dn. 20 marca 2025 roku złożyliśmy do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciwko Legimi na kwotę ponad 450 tys. zł.
Roszczenie objęte pozwem dotyczy rozliczenia niewykazanych przez Legimi wypożyczeń bibliotecznych treści cyfrowych zrealizowanych w okresie od 1 stycznia 2024 r. do 31 grudnia 2024 r. w dziewięciu bibliotekach publicznych zlokalizowanych w różnych częściach Polski. Zebrane dowody dotyczą nierozliczonych wykorzystań treści cyfrowych dwóch grup wydawniczych, dla których Virtualo było w omawianym okresie wyłącznym dystrybutorem treści cyfrowych, tj.: Grupy Marginesy oraz Wydawnictwa Poznańskiego.
Przeprowadzona przez nas analiza – stanowiąca porównanie wypożyczeń wykazanych przez biblioteki z transakcjami zaraportowanymi (i rozliczonymi) przez Legimi do Virtualo – potwierdza, że tylko 0,5 proc. tych wypożyczeń zostało faktycznie przez Legimi zaraportowanych i rozliczonych. Oznacza to, że niemal żadna z transakcji wskazanych na liście wypożyczeń bibliotecznych nie została przez Legimi rozliczona, a co za tym idzie – ani wydawcy, ani autorzy nie uzyskali należnego im wynagrodzenia za korzystanie przez czytelników z ich treści. Pozyskane przez nas dowody nie pozostawiają wątpliwości, że Legimi celowo i systematycznie naruszało warunki umowy zawartej z Virtualo, rozliczając ułamek transakcji w segmencie bibliotecznym, czerpiąc przy tym korzyści materialne kosztem pozostałych uczestników rynku, w tym autorów, wydawców i dystrybutora.
Wykazane przez nas nieprawidłowości dotyczą dwóch grup wydawniczych, dziewięciu bibliotek i jednego roku kalendarzowego, jednak biorąc pod uwagę skalę działania Legimi na rynku bibliotecznym przypuszczamy, że pełna skala nadużyć Legimi jest znacząco większa. Szacujemy ją na setki tysięcy nierozliczonych transakcji o wartości kilkunastu milionów złotych, o czym informowaliśmy już w oświadczeniu z 11 grudnia 2024 roku. Informujemy równocześnie, że gromadzimy dowody odnośnie do naruszeń Legimi wobec innych wydawców, którzy dystrybuowali swoje treści przez Virtualo.
Liczymy więc na współpracę ze środowiskiem wydawniczym i bibliotecznym w celu wykazania wysokości faktycznie niewypłaconego przez Legimi wynagrodzenia, które powinno trafić do wydawców, autorów i Virtualo jako dystrybutora.
Pozew, który dziś złożyliśmy przeciw Legimi, jest więc jedynie naszym pierwszym prawnym krokiem w celu wyegzekwowania pełnego rozliczenia wszystkich zaległych należności z tytułu udostępniania przez nas e-booków i audiobooków w serwisie Legimi. Obrona interesu wydawców i autorów zawsze będzie naszym priorytetem, dlatego wykorzystamy wszystkie dostępne nam środki w celu odzyskania pełnego należnego im wynagrodzenia.
Legimi zdążyło odpowiedzieć oświadczeniem, które opublikował m.in. serwis Rynek Książki.
Legimi S.A. całkowicie zaprzecza zarzutom wskazanym w oświadczeniu medialnym Virtualo. Realizowaliśmy umowę partnerską zgodnie z prawem i jej postanowieniami. Jesteśmy zdeterminowani, aby wykazać to w zapowiedzianym procesie sądowym. Co znamienne, uważamy, że to właśnie Virtualo naruszyło wiążącą nas umowę i zamierzamy poddać tę, jak i inne nieprawidłowości pod rozstrzygnięcie sądu.
Oświadczenie Virtualo traktujemy jako kolejny element nieuczciwej gry rynkowej naszego konkurenta i odpowiedź na wezwanie, które 19 marca 2025 r. skierowaliśmy do Empik S.A. – spółki dominującej nad Virtualo. Domagamy się w nim m.in. zaprzestania czynów nieuczciwej konkurencji, polegających na naśladownictwie pasożytniczym rozwiązań Legimi, w tym również dotyczących oferty bibliotecznej.
Jest nam o tyle trudno ustosunkować się szczegółowo do przedstawionych zarzutów, że o złożeniu pozwu dowiadujemy się z oświadczenia medialnego, nie otrzymawszy wcześniej żadnych wyliczeń ani wezwania do zapłaty. W naszej ocenie mówi to wiele o rzeczywistych intencjach złożenia pozwu i działań Virtualo. Jesteśmy zaskoczeni zarzutami nieprawidłowości we współpracy z bibliotekami, gdyż wszelkie nasze działania miały oparcie w umowie. Virtualo wiedziało o prowadzonej przez Legimi współpracy z bibliotekami i czerpało z niej korzyści finansowe jako dystrybutor. Co więcej, naśladowało zasady tej współpracy we własnej ofercie skierowanej do bibliotek. Ponadto w okresie obowiązywania umowy, Virtualo nie zgłosiło ani jednego zastrzeżenia do kwot, które Legimi codziennie raportowało w systemach Virtualo według formatu, który Virtualo samo zaproponowało i realizowało w zaprojektowanym przez siebie systemie informatycznym.
Schemat współpracy z bibliotekami został wypracowany wspólnie ze środowiskiem wydawców i jest urzeczywistnieniem wyroku TSUE nr C-174/15. Zakłada on m.in., że do jednej kopii może mieć dostęp w tym samym czasie tylko jeden użytkownik (one copy one access). Model ten przeciwdziała cyfrowemu wykluczeniu bibliotek i wspiera czytelnictwo. Dzięki zastosowanym w nim ograniczeniom (maksymalna liczba i czas wypożyczenia jednej kopii) uwzględnia on też interesy twórców i wydawców, którzy otrzymywali wynagrodzenie z tytułu “wypożyczeń cyfrowych” wielokrotnie wyższe, niż przy egzemplarzach drukowanych.
Nie jest nam znany sposób ustalania kwoty, na której opiera swoje wnioski Virtualo. Możemy się tylko domyślać, że Virtualo podważa prawo bibliotek do dysponowania książkami w ramach tzw. dozwolonego użytku bibliotecznego. Niezależnie od tych obiekcji, oceniamy te wartości jako absurdalne i nieznajdujące żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Ocenie czytelnika pozostawiamy prawdopodobieństwo, że profesjonalnie działający dystrybutor nie odnotował 99,5% sprzedaży i nie zgłosił z tego tytułu przez lata ani jednego zastrzeżenia. Tym bardziej, że podmiot ten dystrybuował również swoje publikacje do bibliotek za pośrednictwem konkurencyjnej platformy Empik Go i skala wypożyczeń bibliotecznych była mu dobrze znana. W postępowaniu, które zapowiada Virtualo przedstawimy dowody wykazujące słuszność naszych racji. Opinii publicznej, zgodnie z zapowiedziami, udostępnimy w najbliższym czasie raport z przeprowadzanego w spółce audytu.
Legimi od lat jest zaangażowane na rzecz wypracowania rozwiązań innowacyjnych dla rozwijającej się branży książki cyfrowej, które przynoszą wydawcom i autorom znaczne przychody. Sugestie o naszym działaniu na szkodę tego rynku są równie krzywdzące, co nieprawdziwe. Jako dystrybutor treści cyfrowych działamy w sposób transparentny dla wydawców i twórców raportując na bieżąco każdą kopię podlegającą rozliczeniu. Działania Virtualo oceniamy jako próbę zdyskredytowania Legimi w celu zdobycia przewagi konkurencyjnej. Takie działania nie mają nic wspólnego z ochroną wydawców i twórców, na które tak często powołuje się Virtualo.
Nie mam wątpliwości, że będą pojawiały się kolejne oświadczenia.
Czy faktycznie dojdzie do sporu sądowego między dwoma firmami? No cóż, może koło 2030 dowiemy się, czym się zakończył.
Podsumowanie
Co dla nas jako czytelników wynika z tych informacji?
Na pewno to, że zeszłoroczny spór nie był jakimś jednorazowym incydentem, a powoli wyrasta na punkt zwrotny, który decyduje o kształcie rynku wypożyczeń e-booków w Polsce. Trudno mi oczywiście oceniać argumenty Legimi o tym, że pozew jest motywowany głównie konkurencją. Ale sam fakt, że tak może być, pokazuje prawdę o rynku książki – wiele firm występuje na nim w różnych rolach. Jako wydawcy, dystrybutorzy, sprzedawcy końcowi, właściciele platform i księgarń. Pojawia się wiele głosów, że to dla rynku (i czytelników) nie jest dobre.
Można sobie zadać pytanie, czy klientów, którzy zrezygnowali z abonamentu Legimi w jakimś stopniu „przejął” Empik Go. A zatem – czy ktoś zyskuje na podsycaniu konfliktu. Tyle, że Empik spółką publiczną nie jest i danych finansowych podawać nie musi.
Jeżeli Wirtualnej Polsce uda się „zdjęcie” Legimi z giełdy, to na początku 2026 nie dowiemy się, jak firma sobie radziła w tym roku. I to jest kolejny problem, bo nad polskim rynkiem e-booków wisi gęsta mgła – nie wiadomo ile sztuk się sprzedaje, ile się wypożycza, ile kto zarabia. Polska Izba Książki, która od lat lobbuje za ustawą o jednolitej cenie książki nie umie doprowadzić do większej transparentności. Z jednej strony słyszymy slogany, że książka jest dobrem kultury, z drugiej – że niektóre firmy obowiązuje tajemnica handlowa, więc danych o sprzedaży nie podadzą.
Jako czytelnik wolałbym, aby platformy e-bookowe konkurowały swoją ofertą, a nie oświadczeniami, wezwaniami i pozwami.
A co Wy zrobiliście lub zamierzacie zrobić? Od zmian związanych z „katalogiem klubowym” i ograniczeniem oferty minęło już prawie pół roku. Czy zostaliście w Legimi, czy przenieśliście się gdzie indziej, czy też rezygnujecie z abonamentów książkowych?

Grafika: Midjourney
> Nie wiadomo oczywiście, czy wypłata tych wynagrodzeń nastąpiła w całości w ubiegłym roku i czy zostały za ubiegły rok zaksięgowane.
Zgodnie z zasadami rachunkowości, nawet jeśli sam przelew nastąpił lub ma nastąpić w 2025 roku, to i tak kwoty te muszą zostać uwzględnione w wyniku spółki za 2024 rok.
W sondzie brakuje opcji „nie miałem Legimi”
Bo to sonda tylko dla tych, którzy mieli Legimi.
Brakuje opcji: korzystam z kodów bibliotecznych dopóki się da.
Brakuje opcji: wracam na Chomika.
&
Jak fajnie, że nie dotyczy mnie abonament bo nigdy z niego nie korzystałem. Kupuję książki, które mnie interesują szukając promocji.
Jeśli mieliby dbać o czytelnictwo to ustaliliby, żeby cena okładkowa była przez np. rok u wszystkich.
Tzw. zmowa cenowa. Na to jest paragraf
Patrzę na ten cały bałagan z perspektywy małego wydawnictwa i mam mieszane uczucia. Wygląda to jakby dystrybutor nie dopilnował interesu a teraz w niebogłosy krzyczy odwracając kota ogonem. Sęk w tym że pieniądze jakie zarabiamy w legimi są największe, a jeśli nie wykazywali wszystkiego to aż strach pomyśleć ile „niewykazują” inni
Brakuje takich głosów. Wydawca Art Rage pokazał kiedyś ile Empik zapłacił mu za przeczytane książki i dlaczego od nich odszedł. A na legimi został bo płacą więcej.
Mojego przypadku w ankiecie nie ma :) Ten rok traktuję jako testowy[1], ale na dziś:
— Przeszłam na abonament biblioteczny (Legimi).
— Testowo w jednej z promocji kupiłam Empik Go Standard za te 134,99 zł/rok, więc jestem klientem złowionym na fali afery. Ale jak nadal będą dyskutować metodą insynuacji, to na pewno nie przedłużę (oczywiście pójście do sądu i domaganie się swojego jest słuszne, chodzi mi o takie publiczne rzucanie oskarżeń bez konkretów).
— Kupiłam Nexto Premium, bo chcę sprawdzić czy uodporni mnie na kompulsywne kupowanie ebooków na promocjach.
I mam takie naiwne marzenie, że w końcu rynek wydawniczy stanie się bardziej transparentny (i nie pytam ile Mróz zarabia, tylko liczyłabym na jakieś zagregowane dane, oraz jakiś niezależny organ nadzorczy, bo najwyraźniej jest potrzebny — tylko pojęcia nie mam jak miałoby to działać).
[1] Po prostu notuję co czytam i co kupuję, a za jakiś czas zrobię sobie analizę ile by mnie to kosztowało w różnych wariantach (kupowanie vs abonament).
Toczy się równolegle sprawa autorki „Chłopek” Joanny Kuciel-Frydryszak, która oczekuje od wydawnictwa Marginesy przeliczenia honorariów autorskich. Sprawa pewnie się skończy w sądzie, jak ostatnio czytałem, są artykuły na Lubimy Czytać czy Wyborczej. W social mediach wypowiadają się Twardoch, Dehnel czy Żulczyk.
Na marginesie sporu jest dyskusja na temat wielkości rynku książki, jakieś 45% danych jest podobno zbierane przez firmę Nielsen, 55% to tajemnica handlowa. Z tym że nie wiem skąd wiadomo że 55%, skoro to taka tajemnica.
Z tego co wiem, w badaniach Nielsena nie ma wyników z Empiku, który stanowi mniej więcej taki procent ogólnej sprzedaży
Za Kuciel-Frydryszak trzymam kciuki, ale to trochę inna sprawa: nie dogadała się z wydawcą, idzie do sądu, a na szczęście jest przepis prawa, który jej to umożliwia.
Mnie w tej dyskusji męczy, że słyszę jacy to dystrybutorzy są pazerni, ale nie słyszałam o tym jaki mają zysk netto (niechby szacowany). To samo dotyczy księgarni. Wydawcy na bestsellerach zarobią dużo, ale ile tracą na tych nietrafionych tytułach? W dodatku przy plikach cyfrowych trudno przeprowadzić audyt (bo na podstawie, np. faktur dla drukarni można szacować jaki był nakład, ale tutaj?). Po prostu nie wiem jak określić, czy typowy autor jest robiony w bambuko tylko trochę, wcale, czy bardzo. Chciałabym być ok, a coraz częściej czuję dyskomfort, że czytam ;)
Po wybuchu afery zostałam w legimi. Płacę 25 zł/msc. Korzystam z katalogu klubowego bo 7,59 za wypożyczenie to i tak taniej niż kupno ksiazki w księgarni (raz, góra 2 razy w miesiącu). Dużo książek jest w abonamencie (np nowy Mróz). Jestem zadowolona z legimi i nie planuje rezygnować.
Ciekawy jestem skąd Virtualo wzięło i jak wyliczyło te 0.5%. Bo ciężko mi uwierzyć, że z jednej strony Legimi albo miało tak niedopracowany system, albo celowo „chowało” prawie całość wypożyczeń. A z drugiej (jak twierdzi Legimi) wydawcy przez tyle lat albo tego nie weryfikowali, albo im to nie przeszkadzało? Ktoś tu dość mocno mija się z prawdą, ale mamy tylko pr-owe komunikaty z obu stron, jak bardzo są poszkodowane.
Z tym że oczywiście Virtualo nie jest niezależnym dystrybutorem, który reprezentuje poszkodowanych klientów, a jednak stoi za nimi empik z usługą empik GO, który najwięcej skorzystał na całej aferze, na to wygląda. I zdaje się na zamiar kontynuować przejmowanie rynku.
Ciekawe czy wydawcy czegoś się nauczyli i patrzą na ręce empikowi, czy uczciwie się rozlicza… Ciekawe jakie warunki empik zaofetował autorom i wydawcom, czy to tajemnica handlowa.
Jak już patrzymy na to, co Empik zaoferował, to pytanie, co zaoferował bibliotekom. Bo wiem, że część bibliotek przechodzi właśnie na współpracę z Empikiem, ale nie wiem jaka to jest skala. O wypożyczeniach bibliotecznych szykuję osobny artykuł, bo to jak to się w Polsce odbywa jest postawieniem sprawy na głowie.
Nie wiem czy empik zaproponował lepsze, ale w mojej bibliotece pani bibliotekarka wyjaśniła, że rezygnują z Legimi, bo w terminie podejmowania decyzji (planowanie budżetu na przełomie poprzedniego i tego roku) nie przedstawili oferty.
Ale był to szczyt afery i pewnie sami nie wiedzieli kto nich zostanie, kto odejdzie i jak skalkulować cenę. Która przecież powinna zależeć od liczby dostępnych tytułów.
Chyba kluczowe jest to „wypożyczeń wykazanych przez biblioteki”. Ale zupełnie nie wiem co to może być, czy biblioteki dostaja jakieś raporty z tych abonamentów, czy prowadzą jakieś ankiety wśród korzystających czytelników, czy jeszcze coś innego.
No tak jak Robert cytuje: wzięli jeden raport (za co biblioteki zapłaciły Legimi) i porównali z drugim raportem (za co Legimi zapłaciło wydawcom). Wyszła spora niezgodność danych.
„A z drugiej (jak twierdzi Legimi) wydawcy przez tyle lat albo tego nie weryfikowali, albo im to nie przeszkadzało? ”
I taka w sumie była pierwsza reakcja Unii Literackiej, gdy wybuchła afera. Mniej zajmowali się samym Legimi, a bardziej skrytykowali wydawców, dlaczego nie dbają o interesy autorów.
A ja naiwny myślałem, że biblioteki, jak zwykli użytkownicy, płacą za te abonamenty ryczałtem od głowy, a nie według zużycia.
Jednak jest coś pomiędzy – biblioteki płacą ryczałtowo, ale plany biblioteczne mają limit stron, więc Legimi pewnie dostarcza raport z przeczytanych pozycji.
https://biz.legimi.com/pl/dla-bibliotek/
„W ramach raz uiszczonej przez bibliotekę opłaty jej czytelnicy przez rok mogą czytać e-booki z oferty abonamentowej dla bibliotek udostępnionej przez wydawnictwa. Jedyne ograniczenie stanowi limit stron do przeczytania w ramach wybranego przez bibliotekę pakietu.”
A co w tych raportach z bibliotek dokładnie jest? Chodzi mi o zdanie „Przeprowadzona przez nas analiza – stanowiąca porównanie wypożyczeń wykazanych przez biblioteki (…)” W przypadku książek papierowych biblioteka liczy czytelnictwo zliczając wypożyczenia (w sensie zabrano książkę do domu), nikt nie sprawdza czy oddana książka została przeczytana. Jest może na sali jakiś bibliotekarz, który wie jak biblioteki raportują wypożyczenia produktów cyfrowych w formie plików (dodanie na półkę vs. przeczytanie całości vs. procent przeczytanych „stron”)?
Miewałem abonament biblioteczny Legimi. Teraz w mojej bibliotece (Warszawa Targówek) stopniowo przechodzą z Legimi na Empik Go. Wygląda na to, że abonamentów jest teraz znacznie mniej, bo od początku roku udało mi się go dostać tylko raz (ostatnio podobno rozeszły się przed 15). Za bardzo mi nie jest żal, bo w bibliotecznym Empik Go nie ma audiobooków, a wśród ebooków niewiele znalazłem pozycji, które miałbym ochotę przeczytać.
To dziwne, bo u mnie w bibliotecznym Empik Go są audiobooki. Czyżby były różne wersje dla różnych bibliotek?
Kody do Empiku są w mojej bibliotece od paru miesięcy przydzielane równolegle z Legimi. Na ten ostatni w marcu się nie załapałam, a empikowe jeszcze były, więc teraz testuję. Korzystam głównie z audio, bo ebooki raczej kupuję.
Oferta nie jest najlepsza (w abonamencie bibliotecznym Empik nie udostępnia wszystkiego), ale też nie najgorsza. Tęsknię natomiast za apką Legimi, bo ta z Empiku często się zawiesza (iOS). Zdumiewające, że tak dużej firmy nie stać na nic lepszego. Na pewno bym tego abonamentu nie wykupiła.
Mojej opcji też nie ma w ankiecie, miałam wcześniej Legimi opłacane z góry na rok, teraz przeszłam na kody biblioteczne i tak „kombinuję”, w tym miesiącu nie dostałam kodu to znalazłam kod na darmowe 30-dni EmpikGo z ING.
Legimi miałem tylko z biblioteki. Ostatnio nie mam, bo biblioteka wprowadziła konieczność fizycznego stawienia się w konkretnym oddziale po karteczkę z kodem, a chętnych jest tylu, że kody kończą się, zanim ja skończę pracę – wcześniej wysyłało się mejla.
Empik Go za to miałem tylko w wariancie okrojonym z Empik Premium, ale tutaj tak „poprawili” ofertę, że ta impreza zupełnie przestanie mi się opłacać, nie tylko nie kupię Empik Go w żadnym wariancie, ale i nie przedłużę Empik Premium.
Na wszystkim zarobi eBookPoint, bo przestanę wrzucać książki na listę do przeczytania w abonamencie i będę je po prostu kupować, a w EBP kupuję najczęściej. Albo nikt nie zarobi, bo zamiast kupować książki, wezmę się za ich czytanie, a w kolejce mam już pewnie ze 100.
is fecit, cui prodest
Historycznie patrząc to EMPiK najpierw skopiował usługę Legimi, a teraz próbuje wykończyć konkurenta i zmonopolizować rynek.
A czytelnictwo w Polsce i bez tej wojny ledwo zipie.
Jeśli pominąć „drobnostkę” w postaci 10.000.000,00 zł, na które Legimi próbowało oszukać wydawców nie pozwiązanych z Empikiem, to rzeczywiście można tak to podsumować.
Liczyłem że musieliby podnieść abonament o 10 zł wszystkim klientom żeby sprostać oczekiwaniom wydawców. No bo dywidendy to ta spółka nie wypracowała nigdy, lecieli na oparach na styk. Wiem bo miałem przez chwile akcje. Czyli trochę wykonali czarną robotę dla Empliku który teraz zamierza wjechać na białym koniu na gotowe i się rozsiąść jak pan
Wyliczone co do grosza!
Kapitalizacja Legimi to raptem 70 mln zł. Nic, tylko zrobić zrzutkę wśród wydawców i kupić. I nie będzie pośredników, niejasnych rozliczeń, podejrzanych abonamentów bibliotecznych. I abonament spadnie o połowę. I kury będą się lepiej niosły…
Oj, szkoda mi Legimi. Wydawało się, że wreszcie będzie można spokojnie czytać bez przepłacania za poszukiwane ebooki, polowania na psedookazje (bo Polak podobno kupuję książki tylko na promocjach), wstydliwe zerkanie na pirackie serwisy.
A teraz jakieś katalogi klubowe, dodatkowe opłaty, ograniczona oferta.
Osiołek Porfirion i dymiący piecyk się przypomina.
Chyba wrócę do klasycznej biblioteki. Grzebanie na półkach ma niezaprzeczelny urok, a interakcje społeczne są bezcenne.
A wszyscy eee-biznesmeni będą mogli mnie pocałować ;)
Miałam Legimi i było świetne, mam też równolegle Empik Go. Niestety jest według mnie gorszy, aczkolwiek ma np niektóre książki wydawnictwa Znak i dlatego zostałam. Najbardziej mnie jednak w Empik Go irytuje, że nie mają książek swoich wydawnictw w abonamencie, tylko niektóre. Wydaje mi się, że Legimi było za dobre. Miało bogatą ofertę abonamentową i czytelnik był zadowolony. Myślę, że konkurencja pozazdrościła.
IMO spora wada empik go jest tez to, ze niektore ksiazki (w tym nowosci), sa dostepne wylacznie jako audiobooki.
Legimi zaczelo z kolei wprowadzac do oferty mniejsze wydawnictwa obcojezyczne, co dla mnie jest gejmczendzerem – pojawilo sie sporo rzeczy, ktore mialam na wisliscie amazonu.
https://niebezpiecznik.pl/post/wyciek-danych-klientow-empiku/?similarpost=TOP10
Jak wynika z dzisiejszych doniesień Z3S, podobno wyciek był sfałszowany.
Tak, na Niebezpieczniku też jest aktualizacja.
Robercie,
Z uwagi na to, że nie jestem na bieżąco z aferami, całkowicie ominęły mnie problemy z Legimi w listopadzie. Dopiero jak wybór książek zaczął się zmniejszać oraz pojawiły się „dopłaty” do wypożyczenia w Legimi, zainteresowałem się o co w tym chodzi. Dlatego też nie „zaparkowałem” sobie mnóstwa książek na półce.
Po tym, jak mi 12-miesięczny voucher zakończył się w lutym, postanowiłem nie przedłużać. Książki sci-fi, fantasy i literatura faktu stały się mocno ograniczone. Dodatkowo, przeszukiwanie zasobów Legimi nigdy nie należało do najłatwiejszych. Mocno mnie denerwował zalew „bestsellerów”, które w ogóle nie trafiały w moje gusta.
Po miesiącu zacząłem rozważać powrót do abonamentu. Mieszkam za granicą, więc nie mam polskich bibliotek w pobliżu. Książki mogę kupować, ale wiąże się to z obserwowaniem informacji o „nowościach”. W przypadku Legimi, widzę od razu co wpadlo, nawet jeśli nie jest to w zakresie moich upodobań. Dodatkowo, małżonka zaczęła czytać więcej książek, a tych autorów których mi podrzuca, nie mogę nigdzie kupić.
W związku z powyższym, należymy do trzech kategorii:
1. zrezygnowaliśmy z abonamentu!
2. prawdopodobnie wrócimy do Legimi
3. być może skorzystam też z Empik GO.
To, co mnie obecnie odrzuca od powrotu to ręczna synchronizacja Kindle z Legimi.
Robercie, czy jesteś w stanie polecić sensowny czytnik, który umożliwi automatyczną integrację z aplikacjami Legimi i Empik GO? Na stronie Legimi widziałem listę wspieranych czytników, ale niewiele tam szczegółów dotyczących rozmiarów czy funkcji.
Może w archiwach bloga znajduje się już jakiś artykuł, w którym rozprawiasz nad najlepszymi czytnikami do abonamentów?
Pozdrawiam zza wielkie wody,
Dariusz
Artykułu o wyborze czytnika dawno nie było, ale poruszałem ten temat porównując pięć marek czytników:
https://swiatczytnikow.pl/czym-roznia-sie-od-siebie-czytniki-kindle-kobo-pocketbook-oraz-inkbook-2/
W skrócie – PocketBook, inkBOOK albo Onyx Boox – i z tych praktycznie każdy obsługuje dobrze Legimi/Empik.
Różnica tylko taka, że na czytnikach z Androidem masz pełną aplikację Legimi/Empik, na PB są troszkę okrojone i ograniczają się do synchronizacji półki – a czytamy w standardowej aplikacji czytnika, co zresztą wg mnie jest wygodniejsze
Idealnie! Właśnie czegoś takiego potrzebowałem Robert!
Dzięki za odnośnik, przyjrzę się sprawie. Teraz tylko podjąć decyzję, który z tych czytników (a widziałem, że jest ich sporo :D)
Zamykając temat. Skusiłem się na PB Era, używany z Amazona za $149 (wysyłany przez Pocketbook International). Przyjdzie za 2-3 tygodnie to zobaczę co i jak.
Legimi właśnie wysłało mi maila, że od 2 kwietnia włącza profilowanie danych, które posłuży do „pokazywania mi publikacji w Legimi, które wydają się bardziej odpowiednie, biorąc pod uwagę moje możliwe zainteresowania”.
Profilowanie domyślnie będzie włączone.
Brawo. Bardzo sztuczna inteligencja będzie też od razu kupować te książki w Twoim imieniu. Na maila dostaniesz 5 zdaniowe streszczenie, oczywiście w stylu autora książki. Wspaniała oszczędność czasu na wyszukiwanie, płatność, czytanie. Tylko 5-zdaniowy audiobook czytany głosem autora, wygenerowanym na podstawie kształtu nosa, będzie ekstra płatny.
Mam ambiwalentne uczucia w stosunku do „profilowania”. Z jednej strony wkurza mnie „algorytm” FB, IG czy YT który „usłużnie podpowiada mi” co mam oglądać następnie (bo raz zerknąłem w tamtą stronę). Z drugiej strony, całkowity brak jakiejkolwiek sugestii do czytania skutecznie mnie wykurzył z Legimi.
Nie raz, nie dwa przewijałem dziesiątki stron w ichnim katalogu, żeby po 10-15 minutach w końcu zrezygnować. Czułem się jakbym próbował przebrnąć przez bagno, albo odpalił Netfliksa.
Chcę wierzyć, że profilowanie będzie rozpisane sensownie.
Jak nie cierpie profilowania, tak z bolem musze przyznac, ze amazon ma bdb algorytm. Ksiazki sugerowane po zakupie albo pobraniu sampla sa zawsze w punkt i mnostwo ciekawych rzeczy dzieki niemu odkrylam. Netflix moglby im buty czyscic. A jak bedzie z legimi, zobaczymy…
Ja wyłączać nie zamierzam, skoro to ma być narzędzie, które pomoże *mi* wybrać ciekawe lektury, które i tak mam w abonamencie.
Czy ktoś wie od kiedy Legimi wprowadziło zmianę liczby/konfiguracji urządzeń, z których można korzystać? Nie widziałam żadnej informacji a teraz szok, bo jeden telefon wyrzuciło. :/
Dziś powróciłem do abonamentu i zostałem poinformowany, że mogę używać Legimi na jednocześnie 4 urządzeniach. Ile było wcześniej?
Wg strony Legimi: https://support.legimi.com/hc/pl/articles/115005806129-Jakie-urz%C4%85dzenia-mo%C5%BCna-pod%C5%82%C4%85czy%C4%87-do-konta aktualizowanej w listopadzie 2024:
ebooki 300: 2 dowolne urządzenia
ebooki 1000 i 1500: 3 dowolne urządzenia
w przypadku pakietów bez limitu konfiguracja urządzeń jest stała i określona:
1 smartfon, 1 tablet, 1 komputer i 1 czytnik