Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Księgarnie papierowe wieszczą… koniec czytników. Niedoczekanie?

kindle-wewnatrz-ksiazki2

Wśród różnych bzdur dotyczących „końca czytników” ta jest powtarzana ostatnio bardzo chętnie. Wszystko przez informację prasową z sieci papierowych księgarni…

Światowy internet na początku roku, a polskie portale tydzień temu obiegła wieść, że w brytyjskich księgarniach sieci Waterstones nie sprzedają się czytniki Kindle!

No tak. Sieć wprowadziła urządzenia do oferty jakiś czas temu i pod koniec ubiegłego roku… nie było już dużego zainteresowania. Wobec czego zamierzają wycofać urządzenia z oferty i ten zamiar ogłosili radośnie światu.

Nie bardzo tylko rozumiem dlaczego ludzie mieliby chodzić do księgarni „papierowej” po czytniki. Oczywiście liczy się tutaj walor edukacyjny, to że personel może czytnik zaprezentować, pomóc w obsłudze i tak dalej – jak bardzo się to przydaje, widzimy po niemieckim sukcesie Tolino. Ale biorąc pod uwagę takie podejście Waterstones do czytników, nie sądzę, aby byli bardzo chętni do pomagania klientom w przejściu na e-booki, których przecież sami nie sprzedają.

Nieco głębsza analiza tematu pojawiła się w The Telegraph, gdzie zacytowano m.in. managera Waterstones:

Of course, when Daunt talked about e-books disappearing, he was talking about the device you read books on, not the books. He admits that there may be a very good reason for this – most people who wants a Kindle now has one. “They don’t break. There are plenty of people who have one of the original ones who still use them. Short of dropping them in the bath, there is a very limited replacement market,” he says.

A więc nawet przedstawiciel księgarni przyznaje, że mniejsza sprzedaż czytników nie oznacza mniejszej sprzedaży książek elektronicznych. No i owszem – kto chciał sobie sprawić w Wielkiej Brytanii czytnik Kindle – już taki ma: czytniki nie psują się i nie ma potrzeby wymiany, chyba że akurat go upuścimy w kąpieli.

I pamiętajmy tutaj o skali – w roku 2013 sprzedaż książek drukowanych w Wielkiej Brytanii wyniosła 2,2 mld funtów – a e-booków: 300 mln funtów, stanowią więc one 12% całego rynku. Posiadacze czytników, ewidentnie kupują także treści do czytania.

W Polsce – jeśli wierzyć np. informacji prasowej Virtualo, w roku 2014 sprzedaż e-booków wyniosła 40 mln złotych, co jest kwotą moim zdaniem realną. A więc – mniej niż 10 mln funtów – ponad 30 razy mniej niż w Wielkiej Brytanii rok wcześniej.

Widzimy więc, że książki elektroniczne zajmują w UK całkiem niezłą pozycję, a nawet jeśli rynek wyhamował, to jego nasycenie jest już spore. Powtórzę – 59 funtów, a tyle kosztuje w brytyjskim Amazonie najtańszy Kindle to kwota, która jest w zasięgu niemal każdego.

Jednocześnie od paru lat rynek książki papierowej spada. Liczba księgarni w Wielkiej Brytanii spadła w ciągu ostatnich pięciu lat o prawie 10 procent, choć nadal ich jest ponad 2500.  Dla porównania – w Polsce, przy znacznie mniejszej sprzedaży – księgarni jest około 2200 (dane z 2012).

Sprzedaż książek papierowych w okresie świątecznym w Waterstones miała wzrosnąć w porównaniu roku poprzedniego o pięć procent, w innej sieci Foyles nawet o osiem procent. I to też rzekomy znak, że czytniki przegrywają, tak jakby nie wolno mi było kupować prezentów w formie papierowej (owszem, robiłem to w tym roku).

Managerowie wykorzystują różne argumenty. Tak mówi Robert Topping, właściciel trzech niezależnych księgarni.

I’m utterly confident that there is life in books. E-books were hyped up nonsense. It could be the zeitgeist, I don’t know, but people are talking more about supporting community businesses rather than sucking money out of the community and giving it to American tax dodgers.

Czyli mniej więcej: w książkach (tych prawdziwych) jest życie! E-booki były napompowanym nonsensem. Teraz dla ludzi liczą się firmy działające w lokalnych społecznościach, a nie te które tylko z nich wysysają pieniądze i oddają je oszustom podatkowym z Ameryki…

Sprawa jasna, niewiele tu banałów o tym, że papier ma duszę, jest biznesowa walka z Amazonem, bo przecież w Wielkiej Brytanii to on ma większość rynku. Jakoś brytyjskie sieci nie pomyślały, że można zrobić podobnie jak w Niemczech i się zjednoczyć, co w przypadku Tolino się udaje.

Jak to wygląda w Polsce? Do poziomu czytelnictwa e-booków z Wielkiej Brytanii wciąż nam daleko – również daleko do poziomu nasycenia z tamtego rynku.

Co ze sprzedażą czytników, czyli tym „sygnałem wyprzedzającym” spadku popularnośći e-booków? Robert Nowak z konkurencyjnego bloga eczytniki24.pl analizuje sprzedaż czytników na Allegro.

w01_261

W grudniu 2014 sprzedaż jak zwykle wyskoczyła w górę. Była przy tym nieco niższa niż w 2013 – i choć jesienią też zauważyliśmy spadki – to ciężko tutaj wysnuwać jednoznaczne wnioski.

Na Allegro jest sporo specyficznych segmentów – np. tanie powyprzedażowe czytniki z Niemiec – było np. dużo Trekstorów i Cybooków, gdy tych zabrakło, ostatnio pewną popularnością cieszy się Lark Freebook. Cena gra tu główną rolę i jeśli Allegro nie daje dobrej ceny, ludzie idą gdzie indziej. Podejrzewam, że sprzedawcom urządzeń Kindle sporo sprzedaży zabrał niemiecki Amazon, gdzie Paperwhite jest nadal po 99 euro.

Tematowi liczby czytników w Polsce poświęcę osobny artykuł, natomiast nie sądzę, aby ich popularność u nas miała spadać.

A żadna polska sieć księgarni nie wypuści podobnej informacji prasowej co Waterstones, bo w polskich księgarniach (poza Empikiem, który jakoś ostatnio tego nie promuje) nie było dotąd żadnych czytników…

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

18 odpowiedzi na „Księgarnie papierowe wieszczą… koniec czytników. Niedoczekanie?

  1. Robert pisze:

    nie dość że kindelki się nie psuja – patrz ja używam swego od 4 lat – to tutaj czytnik kupisz wciąż w sieci sklepów z komputerami – chyba jeszcze wciąż w TESCO no i oczywiście po prostu na Amazonie (którego tu się używa wręcz codziennie…) a co do księgarni „papierowych” – to dodałbym naprawdę dużą ilość i popularność Sklepów Charytatywnych – wchodzisz kupujesz książki za 20p, 50p, albo 1Ł i po czasie przynosisz je do sklepu i kupujesz następne … naprawdę wiele ludzi tak tu robi … to coś w rodzaju antykwariatu – tyle że na głównej ulicy znajdziesz ich z 5 – 6 sklepów…

    1
    • edmun pisze:

      ja bym to nazwał lumpeksem tylko że często wpływy z obrotów w takich sklepach idą na „organizacje charytatywne”.

      0
  2. Anka pisze:

    Tiaaaa.. Ino patrzeć, jak w dalszej kolejności ciupasem rezygnujemy z bieżącej wody, prądu w gniazdkach i smartfonów :) Trolle górą :)

    1
  3. Cyber Killer pisze:

    A za parę lat będzie ewidentny koniec rynku i czytników i ebooków, bo sprzedaż spadnie… Jak sobie już wszyscy chętnie nakupują to co chcą na zapas na kilka lat i będą po prostu czytać, a nie kupować jak owce. Coś jak z rynkiem komputerów, który to co roku jest „umierający”, bo przedaż spada, a spada bo już wszyscy mają.

    Czasem zastanawiam się w jaki kurcze sposób te zachodnie firmy się rozrosły do takich rozmiarów skoro na wysokich stanowiskach są w nich takie durnie opowiadający tego typu banialuki :-P.

    0
    • Dumeras pisze:

      Manipulacja, przepraszam: REKLAMA. Najwidoczniej w dziale marketingu tak Panu Prezesowi zredagowali teks, tak puścili obieg, że wyszło jak wyszło. Nie ma znaczenia (jak to w reklamie) czy to prawda, czy nie wylewamy dziecka z kąpielą, byle klient był u nas. Jedna nieznacząca informacja, odpowiednio zmanipulowana i efekt osiągnięty. Nowe technologie – ble, czytnik – ble, amazon – ble, Mała księgarnia górą.

      1
    • Tofi pisze:

      Nie opowiadają banialuków. To są ludzie z głową, którym się płaci za zwiększenie sprzedaży. W myśl zasady „nie ważne jak się o tobie mówi, byle by o tobie mówili” taki mylny sygnał zrobił to co miał zrobić. Nie zdziwił bym się, gdyby ktoś dzięki podobnym artykułom zajrzał do tej księgarni sprawdzić czy kindle są jeszcze na półkach, a przy okazji obejrzał trochę książek, może jakąś kupił.

      0
  4. YuukiSaya pisze:

    No przecież ewidentnie wielkość rynku ebooków kształtowana jest nie przez sprzedaż ebooków, a przez sprzedaż czytników. No co wy, nie wiedzieliście? *tu wstaw sarkastyczne przewrócenie ślepiami* Podobne mądrości pisali o rynku komputerowym, jak to PC-ty miały wypaść z rynku przez tablety i produkowanie komputerów miało być nierentowne i tylko tablety! No i cisza…

    Też mogę parę bzdur powiedzieć, szkoda tylko, że nie jestem na odpowiednio wysokim stanowisku, żeby mnie media cytowały. A tak wygląda to jak PR papierowych księgarni – nie kupujcie czytników i ebooków bo to zaraz zniknie i co zrobicie, tylko kasę w błoto.

    0
  5. Agata pisze:

    Przeczytanie ok. 50 książek papierowych rocznie, to koszt ok. 2000zł, a abonament Legimi bez limitu – 400zł rocznie. Chyba nic nie trzeba dodawać. ;) Koszt czytnika rozkłada się na kilka lat przeważnie.
    Ja akurat mam Kindla, więc Legimi u mnie odpada, ale i tak od 3 lat, czyli odkąd posiadam czytnik, czytam zaaaacznie więcej. Nawet moi znajomi, którzy wcześniej czytali mało (bądź wcale) nabyli czytnik „dla gadżetu”, ale każda motywacja jest dobra jeżeli daje właściwy efekt. ;) Na pewno więc czytniki przyczyniły się do zwiększenia czytelnictwa w naszym kraju.
    Spadek sprzedaży czytników wiąże się pewnie z dużą popularnością tabletów i smartfonów 6-calowych, na których całkiem przyzwoicie można czytać. Większości się nie chce taszczyć ze sobą nadmiernej ilości urządzeń. Bardzo często widuję w autobusach ludzi czytających ebooki na tabletach.

    0
  6. para pisze:

    Przepraszam za offtop.
    Jak zmusić Send to Kindle żeby wysyłał ebooki z właściwym autorem a nie z ostatnim wysyłanym? W Calibre autor wyświetla się poprawnie ale kiedy chcę książkę wysłać przez StK to w okienku przed kliknięciem Send mam wpisanego autora poprzedniej książki i muszę go kasować i wpisywać właściwego. Np. jeżeli ostatnia pozycja była pracą zbiorową a następne wysyłam pliki z bookrage’a to StK ustawia mi autora „Praca zbiorowa” zamiast „Adam Wiśniewski” a nazwisko autora dodaje do tytułu. W rezultacie wysyła pozycję pt. „Arka – Adam Wisniewski Snerg” autorstwa „Praca zbiorowa”. Skutkuje to potem bałaganem w Amazon Drive. Kilka sztuk jeszcze bym przetrawił ale robię kopię biblioteki na dysku Amazona i przepisywanie ok. 200 to nie to co mi się chce akurat teraz robić, tym bardziej że wydaje mi się że powinien to robić program.

    0
  7. zipper pisze:

    Największym problemem urządzeń jest to, że się za rzadko psują.

    Po prostu wybitne podsumowanie rynku elektroniki.

    0
    • Lidejo pisze:

      To ciekawe. Co i rusz słyszymy, że elektronika jest produkowana tak, aby psuła się po paru latach, zwykle już po upływie gwarancji, oczywiście tak aby nie mógł jej naprawić użytkownik albo nawet znajomy elektronik-amator. A Kindle nie?

      0
      • dzambor pisze:

        Tutaj wybitnie widać model biznesowy. Wielokrotnie mówiono, że Amazon sprzedaje urządzenia po kosztach ( przy pierwszym Paperwhite mówiono, że na początku nawet poniżej kosztów) ponieważ sklep miał zarabiać na treści, a nie na urządzeniach. Więc nie dziwota, że Kindle są mało awaryjne, bo gdyby były nie można by było zdominować rynku ebooków.

        0
  8. olmeca pisze:

    Od momentu zakupu Kindla, zacząłem kupować więcej książek niż to miało miejsce wcześniej w wersji papierowej. Właściwie to książki dostawałem jako prezenty, a z tym różnie bywa były trafione i nie.
    Ostatnio namówiłem znajomego i ściągałem dla niego dwie sztuki z amazonu, ostatnio przyznał, że urządzenie wręcz doskonale mu zastępuje tradycyjne książki, zwłaszcza jak czasami odetną mu prąd na działce już nie trzeba się męczyć przy świeczce.

    0
  9. Eczytanie pisze:

    Wydaje mi się, że rynek czytników i ebooków zwalnia. Jeśli się nie pojawią jakieś nowe impulsy rozwojowe – objęcie ebooków stawką VAT dla książęk, to czeka go w Polsce stagnacja. Nie ma złudzeń, że ebooki to jakaś kura znosząca brylantowe jaja. Pewnie trochę mniejszych eksięgarń zniknie z rynku, szczególnie tych, które nie mają własnego zaplecza wydawniczego, pokończą się okresy trwałości projektów finansowanych z PO IG czy RPO.
    Lwia część rynku to podręczniki szkolne, akademickie i literatura fachowa. Tu ebooki wkraczają zdecydowanie wolniej niż w beletrystykę.

    0
  10. PanX pisze:

    A ja tam e-booków nie lubię. Sprawiłem sobie czytnik z e-papierem (nie Kindle), do czytania książek po angielsku i po przeczytaniu 5 czy 6 powieści oraz chyba 2 opowiadań wróciłem do papieru (kupuję książki w internetowym antykwariacie). Co ciekawe z urządzenia jestem zadowolony, ale po prostu z papieru czyta mi się przyjemniej i chyba więcej zapamiętuję, co przy nauce języka obcego ma ogromne znaczenie.

    0

Skomentuj Dumeras Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.