Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Książkowe społeczności: od Biblionetki do Goodreads

Czytanie jest aktywnością indywidualną, ale jednocześnie i społeczną, bo o tym, co czytamy, możemy zawsze porozmawiać z innymi. Możemy też to robić w internecie.

Artykuł dzisiejszy poświęcę książkowym społecznościom. Czyli serwisom, w których możesz się zalogować, dodać oceny ulubionych książek, zobaczyć rekomendacje, przeczytać recenzje, dodać własne – no i podyskutować na każdy temat.

Prehistoria

Niemal od początku internetu w Polsce istniały grupy w sieci Usenet czy listy dyskusyjne poświęcone literaturze. Wymieńmy choćby grupy pl.rec.ksiazki – lub pl.rec.fantastyka.sf-f – niektóre osoby nadające tam ton dyskusjom są pamiętane do dziś.

Ja, jak tylko założyłem sobie pierwszą skrzynkę mailową na Polboksie (druga połowa lat 90. ubiegłego wieku), szybko zapisałem się na listę SAPEK-L skupiającą miłośników twórczości Andrzeja Sapkowskiego. Po czym równie szybko… się z niej wypisałem, bo sprawdzając wówczas pocztę raz na tydzień nie dałem rady ogarnąć tego zalewu maili. :-)

A pierwszym miejscem, do którego zaglądałem w poszukiwaniu recenzji książek po polsku był Merlin, określany z 10 lat temu jako „polski Amazon”. Ostatecznie nim nie został, ale w pewnym momencie zbierał najwięcej opinii o książkach, więc – podobnie jak to jest dziś z Amazonem – zaglądało się tam, aby ocenić czy książka jest warta zakupu.

Wreszcie jednak powstały portale społecznościowe dla miłośników czytania, z których najważniejsze były (i są) chyba trzy.

Biblionetka

biblionetka

Pierwsza była Biblionetka, założona jeszcze w 2001 roku. Wystarczyła baza książek, możliwość dodawania recenzji, komentarzy i forum – a do dziś to ulubiony serwis wielu osób. Zawsze dbali o poziom. Kiedyś postanowiłem wrzucić tam kilkanaście krótkich recenzji, które wcześniej pisałem też w Merlinie – i moderatorzy odrzucili mi chyba połowę, często z bezlitosnymi komentarzami na temat sensu i stylistyki. Zdaje się, że twórca serwisu, Michał Stańkowski sprowadził na niego weteranów grupy pl.rec.ksiazki – co też gwarantowało, że nie trzeba było społeczności budować od zera.

Wiele książek wybrałem bazując właśnie na ocenach z Biblionetki. Jeśli coś ma powyżej 4,5 i przynajmniej 200 ocen – to można tej ocenie zaufać. Natomiast funkcja rekomendacji, którą serwis się szczycił od początku zwykle proponowała mi bardzo dziwne rzeczy, choć oczywiście to był wielki potencjał rozwoju.

Niestety – twórcy serwisu nie wiedzieli za bardzo, co zrobić, aby go rozwijać i jak na nim zarabiać – symbolem tego były regularne zbiórki na utrzymanie serwerów i prośby, aby nie blokować reklam z Adsense, które były wyjątkowo nachalne. Dopiero niedawno Biblionetkę przejęła grupa PWN, a tę informację razem z towarzyszącą jej reklamą uwieczniłem na zrzucie ekranowym.

biblionetka-pwn-adsense

Dochodziły do mnie plotki o ambitnych planach i projektowaniu nowej wersji. Na razie niewiele z tego zrobiono. Ograniczono się do zmiany skórki, co w żargonie projektantów nazywa się „malowaniem zwłok”. Aż tak źle oczywiście z B. nie jest – i wciąż, jak sądzę, ma potencjał aby odzyskać pozycję lidera – no, ale trzeba odważniejszych zmian i chęci inwestycji w promocję serwisu.

E-booki w Biblionetce były i są praktycznie nieobecne.

Nakanapie.pl

nakanapiepl

Kolejne było nakanapie.pl, powstałe w roku 2007. Serwis przechodził różne koleje losu, na dysku znalazłem raport z analizy użyteczności, który pisałem dla ich pierwszych właścicieli. Serwis ruszył do przodu po 2010 roku i przez chwilę – jak sądzę, dzierżył pozycję lidera. Nie było tam może tylu recenzji co na Biblionetce, ale za to bardzo aktywne i świetnie moderowane forum, do tego mnóstwo akcji promocyjnych, także udana chyba współpraca z księgarniami.

Gdy w marcu 2011 na Auli Polska oglądałem wystąpienie Marka Kasperskiego, gdzie pokazywał niezłe statystyki serwisu – to uwierzyłem w zasadzie po raz pierwszy, że na książkach (nie tylko elektronicznych) można w sieci zarobić i przy okazji promować czytelnictwo. Wcześniej – i patrząc na to, jak (nie) radzi sobie Biblionetka – byłem wobec tego bardzo sceptyczny. Niestety – od roku czy dwóch, nakanapie.pl przeszło w stan hibernacji, a właściciel założył internetową galerię plansz komiksowych… Dlaczego tak się stało, nie umiem wyjaśnić, choć zgaduję, że mogło chodzić o problemy z pozyskaniem inwestora.

Jeśli chodzi o e-booki, dość szybko serwis zaczął je sprzedawać (na początku jeszcze z DRM), a cztery lata temu, w lutym 2011 był chyba pierwszą księgarnią, która miała dla nas specjalny rabat… Parę miesięcy temu ze sprzedaży się wycofano.

Lubimyczytac.pl

lubimyczytac

No i obecny lider – lubimyczytac.pl – serwis powstał dopiero w roku 2010, ale dziś wyprzedza innych o kilka długości. Statystyki porażają. W wywiadzie z szefową serwisu, Izabelą Sadowską, przeprowadzonym w czerwcu 2014 padły liczby – ponad 2 miliony użytkowników miesięcznie, 400 tysięcy kont, 700 tysięcy opinii.

Zresztą wystarczy spojrzeć na liczbę recenzji pod niemal każdą książką – w zasadzie nie mamy innego miejsca w polskiej sieci, gdzie będzie ich więcej. Obecnie, gdy chcę powołać się na „vox populi” rekomendując jakiś tytuł, to podaję ocenę z LC. Choć trzeba przyznać, że nie zawsze te liczby są porównywalne – w końcu ocenę wystawiają osoby z grupy docelowej danej książki – i zestawiając ze sobą dwa tytuły z oceną 7/10 można się czasami naciąć, bo takie same będzie miał klasyk literatury i ostatnio wydana powiastka o wampirach…

Wbrew pozorom, popularność serwisu społecznościowego czasami może być problemem. Gdy ponad rok temu zmieniono wygląd strony lubimyczytac.pl, grupa przeciwników zmian była tak duża, że starą wersję utrzymywano jeszcze długo. Wątki na ich forum poświęcone zgłoszeniom problemów i propozycji są litanią bardzo wielu żali.

Obecnie serwis jest własnością grupy Znak, która umie popularyzować wiedzę w sieci, prowadzi choćby portal ciekawostkihistoryczne.pl, ale na razie nie widziałem jakiegoś znaczącego ich wpływu na działanie serwisu. Tak czy inaczej – zarówno właściciel, jak i obecny zespół są gwarancją tego, że lubimyczytac.pl pozostanie liderem przez długi czas.

Lubimyczytac.pl angażuje się mocno w promocję e-booków, mają m.in. swoją porównywarkę cenową. Pamiętacie też zapewne akcję z wiosny 2014 gdy opublikowałem na łamach portalu serię 9 artykułów o e-czytaniu.

Wielkie G.

goodreads2

No i jest jeszcze serwis zagraniczny – Goodreads – najpopularniejszy na świecie i choć jest anglojęzyczny, to siedzi też tam trochę Polaków (da się dodać polskie książki). Podstawą Goodreads jest coś w rodzaju tablicy z Facebooka czy Linkedin, czyli przegląd aktywności naszych znajomych – widzimy co przeczytali, możemy o tym porozmawiać, zobaczyć rekomendacje.

Wciąż niewykorzystanym potencjałem Goodreads jest integracja z Amazonem, który dwa lata temu przejął ten serwis. W pewnym momencie przy aktualizacji Paperwhite w menu pojawiła się literka „G” będąca skrótem do mobilnej wersji strony. Od pewnego czasu także po kupieniu książki w Kindle Store widzimy dialog „About This Book” zawierający od razu zachętę do zaznaczenia w Goodreads, że ją czytamy, tu przykład dla dziś kupionej książki o lotnictwie.

voyage-about-book-goodreads

Na razie jednak przynajmniej dla mnie GR nie zastępuje Amazona – jeśli chcę dowiedzieć się czy książka jest OK – to czytam recenzje w Amazonie, a nie szukam ich na Goodreads… Dziwi mnie, że wciąż oba serwisy nie zintegrowały swoich ocen – w Amazonie oceniłem sporo książek i tych ocen nie widzę na GR – i rekomendacje serwisu są słabe w porównaniu z księgarnią…

Dwa uzupełnienia

Do ankiety (właściwie jako drugą ankietę, żeby dać możliwość zagłosowania tym, którzy już głosowali) dołożyłem jeszcze dwa serwisy.

W komentarzach wymienialiście Booklikes.com – to jest serwis polski, choć nastawiony głównie na użytkownika anglojęzycznego. Z zewnątrz bardziej platforma blogowa, choć jak opisała u siebie na blogu Agnieszka Żak – ma sporo funkcji dla zalogowanych czytelników, w tym import biblioteczki z lubimyczytac.pl.

No i jeszcze granice.pl – ja postrzegam tę stronę jako serwis literacki, ale fakt, że ma też aktywną część społecznościową.

Podsumowanie

Ten szybki przegląd serwisów książkowych to też zachęta do dyskusji.

Świat Czytników odwiedzają ludzie czytający bardzo dużo, to wiemy, że kupno czytnika oznacza też, że kupujemy więcej e-booków. Czy jednak czytanie e-booków idzie w parze z rozmawianiem o nich?

Ciekaw więc jestem, czy korzystacie z opisanych serwisów i czego tam poszukujecie. Czytacie recenzje, czy też aktywnie uczestniczycie w dyskusjach? Czy dzięki tym serwisom udało się znaleźć nowe rzeczy do przeczytania, czy raczej były wypełniaczami czasu, bo o ulubionych książkach da się rozmawiać bardzo długo. A może wybieracie mniejsze, ale tematyczne fora dyskusyjne? A może nie zaglądacie tam bardziej aktywnie, bo wolicie więcej czasu spędzić z czytnikiem?

Na końcu dwie trzy ankietki.

Czy kiedykolwiek miałaś/eś konto na portalu społecznościowym dla czytelników?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Na który serwis społecznościowy dotyczący czytania logowałeś/aś się w ciągu ostatnich 12 miesięcy?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Suplement do powyższej ankiety

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

86 odpowiedzi na „Książkowe społeczności: od Biblionetki do Goodreads

  1. Ana pisze:

    Zabrakło mi Booklikes :) czasami zaglądam.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      No właśnie wahałem się czy ich nie dopisać, ale oni chyba nie zdążyli się na tyle rozwinąć żeby być tak rozpoznawalni jak ta trójka. Poza tym na głównej piszą, że są właściwie platformą blogową, jakoś mało widziałem tam interakcji między uczestnikami…

      EDIT: dodałem suplement do ankiety – dodatkowe pytania o booklikes i granice – nie edytowałem poprzedniej, bo już nie możnaby głosować.

      0
  2. Piotrek pisze:

    Ciekawie też wygląda booklikes.com Połączenie bloga, biblioteki i osi czasu. No i napisane przez polaków, a o zasięgu światowym – chyba jako jedyny z polskich.

    Cyfranek ma tam bloga, może by powiedział coś więcej – czemu tam, jak wypada porównanie z innymi serwisami książkowymi…

    0
  3. ANia pisze:

    Mam konta we wszystkich tych serwisach. Każdy z nich ma wady i zalety. Jednak największy sentyment mam do Biblionetki – to było pierwsze miejsce, w którym „spotkałam” ludzi, którzy lubią czytać, czytają dużo i lubią o tym rozmawiać. Bardzo brakowało mi tego „w realu” – moi znajomi nie lubili książek, a przynajmniej do tego, że czytają, głośno się nie przyznawali. A w Biblionetce takie tłumy osób, które też czytają! Było to dla mnie oszałamiające. Zaczęłam czytać recenzje, forum, brać udział w konkursach oraz chodzić na spotkania „w realu”.
    Z czasem zmieniło się moje grono znajomych i pojawiło się w nim coraz więcej czytających (w tym osoby poznane przez Biblionetkę), a sam portal nie był mi już tak potrzebny. Czasem nie chciało mi się czytać długich recenzji, wolałam te krótsze, kilku zdaniowe. Stąd rejestracja na innych portalach.
    Najpóźniej dołączyłam do Goodreads – podobało mi się, że prowadzą statystyki tego, co się czyta (ilość książek w roku, ilość przeczytanych stron, itp.). Lubię też przeglądać tamtejsze rekomendacje.
    Jednak wciąż najbardziej lubię Biblionetkę i mam nadzieję, że jednak będzie się rozwijać, a nie tylko próbować przetrwać….

    1
    • ketyow pisze:

      Biblionetka to taki swego rodzaju prawdziwy przykład „od czytelników dla czytelników”. Uważam, że uwagi Roberta są trochę niesprawiedliwe – przede wszystkim to nigdy nie był serwis nastawiony na zarabianie, komercyjny. Za to zawsze słuchający tego czego pragną jego użytkownicy (choćby ten fakt, że nową skórkę nadal można przełączyć na tę starą, niebieską, jak się komuś nie podoba), a z możliwościami rozbudowy ograniczonymi właśnie finansowo. I mimo, że nie ma wodotrysków (a pod wieloma względami i lepiej), to właśnie tutaj wolę spędzac czas, bo przede wszystkim wszystko jest trzymane w ryzach, katalog poukładany jak nigdzie indziej, bez błędów i bałaganu (nawet o tagi dba się, żeby się nie dublowały, dzięki czemu faktycznie da się ich używać przy precyzowaniu poszukiwanej książki, na LC próbowałem, ale samo postapo ma chyba z trzy czy cztery tagi i pod każdym inne książki… no chaos). Faktem jest, że obecnie niestety pojawia się mniej ocen od użytkowników, ale do układania własnego katalogu jest dla mnie wygodniejsza. A nie potrzebuję być zalogowanym do żadnego serwisu, żeby oceny książek obejrzeć. Natomiast w moim przypadku system polecanek sprawdza się świetnie, na pewno lepiej niż na filmwebie, który czasami powoduje u mnie opad szczęki ;-) Co do ocen to generalnie pochodzą od starszych użytkowników, bo nie ma tyle wczesnej młodzieży co na LC, więc ostatecznie są dla mnie często bardziej trafne, nawet gdy jest ich znacznie mniej. Nie zawsze się to sprawdza, ale mam wrażenie, że jest taka tendencja. No i serwis cały czas się rozbudowuje, tyle że w swoim nie za szybkim (przynajmniej na razie) tempie.

      2
  4. Enliq pisze:

    Też byłem na grupie poświęconej Sapkowskiemu i też się wypisałem ze względu na zalew maili. Wtedy to były czasy połączeń dial-up i zaciągnięcie tych 200-400 maili (jakoś tyle przychodziło tygodniowo z tego co pamiętam) trochę czasu (i impulsów) zajmowało… W pamięci mi utkwił wątek o pędzeniu bimbru ze starych sznurowadeł, niestety nie pamiętam przepisu. ;) Eh, wróciły wspomnienia…

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Ja wtedy sprawdzałem maile w szkole raz w tygodniu, jak się udało dopchać do komputera w bibliotece… Ale atmosfera tych list dyskusyjnych była niepowtarzalna, jak kiedyś taką jedną prowadziłem, to przychodziło dziennie czasami koło 100 maili…

      0
  5. YuukiSaya pisze:

    Przyznam się, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy zalogowałam się do Biblionetki ale tylko raz i w celu poszukiwania zaginionego cyklu, więc nie oddałam na nią głosu. Ale była moim pierwszym serwisem czytelniczym i używałam dość intensywnie, ale koniec końców rzecz rozbiła się o statystykę. Ocena w skali szkolnej i średnia podana to trochę za mało, a recenzje bywały szczątkowe. Ale konto zachowałam, bo czasem przydaje się surowy layout i porządek w bazie danych – wspomniany przeze mnie cykl odnalazłam i mam w planach przeczytanie.

    Następne było LC – yay, recenzji tyle, kolorki takie fajnie, wow. Dużo informacji praktycznych, ale często niepełne, recenzje zazwyczaj przydatne i dające pojęcie o klimacie książki, ale równie często pojawiają się zwyczajnie linki do blogów domorosłych recenzentów. Duży plus za społeczność – byłby, gdybym się uspołeczniała. Do oceny książek wydanych w Polsce przydatne, plus również za artykuły o książkach i czytelnictwie, swoiste pielęgnowanie czytelniczego hobby i wspieranie w tym. Layout – ughm… Mi przeszkadza, ok?

    Obecnie siedzę głównie na Goodreads, okazjonalnie dodając pozycje, których nie ma (ha, też potrafię!). Szalenie polubiłam wyzwania roczne, bo mobilizują do czytania. Skala ocen bardziej przyjazna, baza ogromna, wyszukiwarka sensowna, layout przyjemny. Co do rekomendacji – mi trafia, bo wrzuca często książki, które przeczytałam kiedyś, ale jeszcze nie oceniłam. Ciekawy pomysł list tematycznych, gdzie głosuje się na poszczególne pozycje i dodaje swoje, które uważamy za pasujące do kategorii – dobre rozwinięcie i wyjście poza zwykłe tagi czy kategorie, bo np. listy „Historical fiction 2015” czy „Awesome Blind Characters” wymykają się takim zamknięciom. Osobiście oddałam głosy na „The worst booksof all time”. Strony niektórych autorów są bardzo bogate, zawierające np. trailery do filmów nakręconych na podstawie ich książek. Ilość opcji jest jednak czasem przytłaczająca, szczególnie jak w natłoku odkrywam, że mam 20 tytułów jednocześnie jako przeczytane i do przeczytania – pod jednym tytułem kryje się wiele wydań i trzeba patrzeć, co się klika ;) Na plus też aplikacja na telefon, dobra do szybkich poszukiwań w księgarni ;) Ciekawe, co jeszcze odkryję ;)

    0
    • asymon pisze:

      Co do rekomendacji – mi trafia, bo wrzuca często książki, które przeczytałam kiedyś, ale jeszcze nie oceniłam

      A mi to właśnie przeszkadza. Na LC odkreśliłem przeszłość grubą kreską i do przeczytanych dodaję tylko książki przeczytane na bieżąco, od 2010r., dorzuciłem tylko parę prywatnych „kamieni milowych”, jak „Hyperion”, „Mistrz i Małgorzata”, „Raj utracony”, czy „Prawiek”. Na Goodreads postanowiłem dodać jak najwięcej przeczytanych, był taki kreator, nie wiem czy jeszcze jest, dodawałem więc i dodawałem… i dodawałem, aż w końcu dałem sobie spokój. Skutkiem tego połowa rekomendowanych to książki, które przeczytałem, ale dodać nie miałem już siły ani ochoty. :-(

      Ale widzę pasek postępu, skleję to ładnie z kindle i granicą niech będzie początek 2015. Zobaczymy czy uciągnę dwa serwisy, czy zachodnie okaże się lepsze niż nasze, polskie.

      0
      • YuukiSaya pisze:

        Powiem ci, że nie mam tego problemu, bo w takiej sytuacji możesz z poziomu listy rekomendacji ocenić książkę i trafi ona do przeczytanych, ale nie wpłynie na twoje statystyki – nie dostanie daty przeczytania, za to zostanie użyta w dalszym rekomendowaniu.

        Chyba zawsze bolączką jest ocena pozycji z backlisty, na bieżąco już nie ma problemu. Przecież nikt nie pamięta wszystkiego, co czytał czy oglądał. Ale powoli minimalizuję luki ;)

        0
  6. Dołączę się do głosów za BookLikes, choć to rzeczywiście trochę specyficzny portal, taki bardziej blogowy i w bazie mają straszny bałagan… ale graficznie bardziej mi się podoba, ma pasek z wyzwaniem czytelniczym i inne fajne bajerki. Pisałam kiedyś o tym u siebie. Ostatnio przybyła tam spora grupa Polaków niezadowolonych z LubimyCzytać, a poza tym jest wielojęzyczny.

    Próbowałam Nakanapie.pl i Granice.pl, ale jakoś mnie do siebie nie przekonały. Chyba były za toporne w działaniu i zwyczajnie nieładne.

    0
  7. Ausir pisze:

    Ja zdecydowanie Goodreads, zwłaszcza że czytam sporo książek anglojęzycznych (a teraz zaczynam też czytać po hiszpańsku).

    0
  8. Wojciech pisze:

    Jeśli chodzi o polskie serwisy, to szkoda że LC wygrywa z Biblionetką – LubimyCzytać to chyba najgłupsza nazwa serwisu społecznościowego jaką dało się wymyślić.

    1
    • Robert Drózd pisze:

      Hm, a czemu? Przecież skupia tych co lubią czytać.

      0
      • H pisze:

        brzmi… lamersko, żeby nie powiedzieć w naszym kolorycie kulturowym „pedalsko” ;)

        0
        • Jasiu pisze:

          H, bardzo jestem ciekaw tego waszego kolorytu kulturowego.
          Aż się boje co by wasz krąg kulturowy powiedział na nazwę strony mojego zespołu szantowego.

          2
      • Rafał pisze:

        Ja też nie widzę nic głupiego w nazwie LubimyCzytać. Wydaje mi się nawet lepsza od Biblionetki.

        0
        • Dumeras pisze:

          Mnie też nazwa lubimyczytac pasuje – prosto i dokładnie.
          Biblionetka? Nigdy do tej nazwy nie mogę się przyzwyczaić, bulion, bulionetka, serial bulionerzy, z tym się kojarzy, bleee ;-)

          0
          • Matty pisze:

            Biblionetka była dużo wcześniej, zanim pojawiły się te wszystkie bulionetki, LOL ;-)

            Aż mi się przypomniał skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju, w którym pada hasło, że „Austria kojarzy się z Australią” ;-)

            1
      • Wojciech pisze:

        Nie pasuje mi ta liczba mnoga. Pomimo iż jest to serwis społecznościowy, nie identyfikuję się ze wszystkimi innymi użytkownikami – sam fakt czytania książek to zbyt ogólny atrybut żeby używać „my”.

        Jeśli to pluralis majestatis, to również brzmi głupio ;)

        0
    • Kerhold pisze:

      Mi nazwa odpowiada, dziwię się, że komuś coś w niej nie pasuje.
      Skoro taka nie pasuje, to jaka byłaby lepsza, z ciekawości pytam.

      1
  9. FortArt pisze:

    Da się przenieść oceny z Biblionetki do LC? Bo może bym zaczął intensywniej korzystać, ale przecież nie będę tego ręcznie wklepywał.

    0
  10. Robert pisze:

    dzięki za ten wpis – Dzięki niemu wszedłem na nakanapie.pl pierwszy raz od … nie pamiętam…
    i przetestowałem wyszukiwarkę (hasła) i JEST!
    pierwszy raz jest to czego oczekiwałem – wybiera z tytułu ale i z całkiem konkretnych opisów ….

    Dzięki Wielkie !!! ;-)

    0
  11. Kamil Nowak pisze:

    Kiedyś posiadałem konto na portalu nakanapie.pl, jednak chyba 2-3 lata temu postanowiłem przenieść się na Goodreads. Wyboru nie żałuję. Świetny portal, mnóstwo książek. Pamiętam, że na początku martwiłem się o ilość polskich tytułów w ich bazie danych, ale szybko przekonałem się, iż nie stanowi to żadnego problemu. Gorąco polecam szczególnie tym, którzy zainteresowani są publikacjami obcojęzycznymi. :)

    P.S. Największym problemem na jaki natrafiłem, gdy „przenosiłem się” z nakanapie.pl był brak możliwości wygodnej konwersji moich list. Z tego powodu musiałem wszystko przepisywać ręcznie. ;(

    0
  12. AndraKuf pisze:

    Mam konta na wszystkich, ale korzystam jedynie z bliblionetki i goodreads. Lubimy czytać mnie nie przekonuje z jednego prostego powodu – skali ocen. Jak ocenić czy książka zasługuje na 6 czy już może na 7 a może jednak na 8 o połówkach nie wspominając. Jedyne co mnie boli to fakt, iż biblionetka ma skalę szkolną 1-6 a Goodreads 1-5. Goodreads wygrywa jednak lepszym pokazywaniem statystyki i apką na androida, na które w przypadku biblionetki raczej nie ma co liczyć.

    0
    • Cyber Killer pisze:

      Killer feature appki Goodreads to skaner kodów kreskowych. Kupując książki komuś w prezencie można szybko sprawdzić jakie ma opinie itp bez ręcznego wpisywania tytułów.

      0
      • Kuba pisze:

        aplikacja LC ma taka samą funkcję. Można zeskanować kod kreskowy lub zrobić zjecie okładki i wyskakują informacje o książce

        0
        • asymon pisze:

          Skaner kodów faktycznie działa, ale czy udało ci się kiedyś dobrze rozpoznać okładkę za pomocą tego programu? Próbowałem wielokrotnie i nic z tego. Na szczęście jakieś 99,5% książek ma kody paskowe.

          0
    • g pisze:

      Ja korzytsam z LC, ale tylko w zakresie wrzucania , co przeczytałem , co chce przeczytać (żeby ciekawy tytuł nie uciekł z pamięci).
      Angielskie książki czasem są, czasem wrzucam polski odpowiednik.
      Nie oceniam, nie piszę recenzji, nie dyskutuje, nie potrzebuję wyzwań.
      Dla mnie to taki xls:-) i do tego sprawdza się świetnie.

      0
    • pioterg666 pisze:

      To oceniaj w skali od 1-5, w czym problem? Jak oceniasz na 5 wg swojej skali to dajesz dychę, jak na 4 to 8 itp. Ja np. bez problemu wiem i czuję, czy książka zasługuje na 6 czy na 7 i mi akurat w 5-cio stopniowej skali ocen tego brakuje.

      0
      • Ar't pisze:

        Ze skalami jest ciekawa sprawa.

        Wiele osób by dało np 5 w skali 1-5 a już w żadnym przypadku ta sama ilość oceniających nie da 10(1-10). Przeliczanie tych skal wprost proporcjonalne mało kiedy daje dobre i prawdziwe wyniki.
        Tak jakoś mi wynika, że o wiele lepszą „transformacją” 0-10 do 1-5 jest takie postępowanie 3(z 1-5) to 5(0-10); 4 to 6,7; a 5 to 8,9,10; jeszcze tylko 2 to 3,4 no i reszta 1.

        0
    • asymon pisze:

      Vox populi, kiedyś była, ale użytkownicy woleli 1-10, pewnie żeby oddać niuanse jakości poszczególnych części sagi „Zmierzch”.

      Tak, też głosowałem na „szkolną”, ale przyzwyczaiłem się do nowej.

      0
      • pioterg666 pisze:

        Asymon – a głosowałeś za „pełną” skalą szkolną, czyli taką z możliwością postawienia oceny 4+ albo 5-? ;)

        0
        • asymon pisze:

          Nie. Wolę skalę 1-5, bo jestem leniwy i lubię sobie upraszczać życie. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jakiś miś ocenił książkę na 5/5, 10/10, czy 9/10, przekaz jest taki, że książka prawdopodobnie jest warta przeczytania.

          Ale rozumiem że dla niektórych osób te niuanse mają znaczenie. Dla mnie to tylko komplikacja, bo teraz się zastanawiam, czy ocenić na 6, czy 7. Do wyrażenia bardziej subtelnych rzeczy służy pole „opinia”.

          0
          • pioterg666 pisze:

            Ale to przecież możesz oceniać co drugą gwiazdkę, to żaden problem. Ty masz wtedy swoją skalę 1-5 ja mam swoją 1-10 i wszyscy zadowoleni. W drugą stronę bywa gorzej ;)
            Co do tej szkolnej skali, którą tak wszyscy chwalą (na wielu forach takie dyskusje się przewijają), to ciekawe właśnie czemu w szkole są stosowane dodatki + i – i tak naprawdę skala się robi 18-sto stopniowa. Ciekawe też, że nie stawia się raczej ocen 6-, 5+ czy 1+. Za to dochodzą takie kwiatki jak 3= „trzy z dwoma”. Może właśnie jakby w szkołach też wprowadzić skalę 1-10 to takie kwiatki by zniknęły. Tym bardziej, że na uczelniach wyższych jest jak najbardziej, nawet w indeksie skala 1-5, ale co 0,5 stopnia, co daje dokładnie taki sam efekt końcowy…

            0
            • Cyber Killer pisze:

              Szkolne oceny pokroju 3=, 2= itp wynikają z tego że uczeń faktycznie ma za mało punktów żeby zaliczyć dany np egzamin, ale nauczycielowi nie chce się już więcej mieć z tym człowiekiem do czynienia, więc daje taką ocenę, która jest takim udawanym minimum na zaliczenie.

              0
            • asymon pisze:

              W szkole jest tak, jak napisał Cyber, kwestia naciągania reguł.

              Dla mnie wystarczyłaby trzystopniowa skala: „warto”/”można”/”nie warto”. Ewentualnie jeszcze „nie dałem rady”. Tak „w realu” oceniam książki i zwykle rozmówca wie o co chodzi. W internecie zawsze możesz dopisać parę słów.

              W tej chwili skala na LC wygląda tak: 1 – beznadziejna, 2 – bardzo słaba, 3 – słaba, 4 – może być, 5 – przeciętna, 6 – dobra , 7 – bardzo dobra, 8 – rewelacyjna, 9 – wybitna, 10 – arcydzieło.

              I ja teraz nie wiem czym się różni np. książka „beznadziejna” od „bardzo słabej”, czy „może być” od „przeciętnej”. Możesz podać jakiś przykład? Ewentualnie książki „wybitnej”, która nie jest „arcydziełem”. Ale temat wałkowany był przy okazji zmiany systemu na LC i każdy ma swoją rację, jak mówił marszałek Piłsudski.

              0
              • pioterg666 pisze:

                W tej części skali bardzo rzadko operuję, bo zazwyczaj takich książek nie kończę, a wtedy też uczciwie nie oceniam ;)
                Chociaż mam taki przykład. Harlan Coben, seria z Mickey Boltairem (ta „młodzieżowa”). Część I oceniłem na 2, część II na już na 1. Po prostu ta pierwsza była fatalna, ale rokowała jakieś nadzieje w trakcie czytania. Ta druga już nie, choć masochistycznie chciałem ją doczytać do końca, co też mi się niestety udało. Ciężko to wytłumaczyć, naprawdę. Trochę jakbym miał wytłumaczyć dlaczego wolę pieczarkową od pomidorowej. Po prostu mam czucie w skali dziesiętnej, nic na to nie poradzę ;)

                0
              • Cyber Killer pisze:

                Ogółem mówiąc o skali to mi się całkiem podoba ta ekspotencjalna na Goodreads:
                1 – nie podoba
                2 – neutralnie
                3 – podoba się
                4 – bardzo podoba się
                5 – uwielbiam tę książkę
                Nie ma szczególnego rozwodzenia się nad tym czy jakaś książka była mniej kiepska od innej, a jedynie rozgranicza się te które są trochę fajne od tych które są super fajne.

                0
              • pioterg666 pisze:

                PS: dodam jeszcze, że te opisy do oceny są mi zupełnie zbędne. Bo np, czy może Ci się spodobać książka kryminalna tak, że byś ją ocenił 10/10 czy tam 6/6 jak wolisz? Pewni tak. Natomiast, czy taka książkę nazwiesz „arcydzieło”? Raczej nie, w końcu to „tylko” kryminał (czy tam dowolna inna, „plebejska” kategoria).

                0
          • Cyber Killer pisze:

            W zasadzie to jest jeszcze kwestia taka że ludzie zwykle nie lubią szczegółowych ocen. W wielu miejscach gdzię można coś oceniać, niezależnie od skali, dominują oceny maksymalne i minimalne, a tych pośrednich jest mniejszość. Czasem mam wrażenie że dla ludzi problem stanowi ocenić coś inaczej niż „kocham to” lub „nienawidzę tego”. Można by dać równie dobrze tylko 2 możliwe oceny – łapkę w górę i w dół :-P.

            0
      • rafalko pisze:

        Sami widzicie, jak zaangażowana jest dyskusja o skali ocen i ich interpretacji. Ale na LC bardzo brakuje mi czegoś, co powinno być oczywiste — rankingu książek na podstawie ocen, bo przecież samą istotą oceny wyrażonej liczbowo jest możliwość porównywania i robienia statystyk.

        Jest tych ocen tak dużo, że tworzą dobrą bazę danych statystycznych i tyle energii użytkownicy włożyli swego czasu w dyskusję o skali ocen, a ogromna część tych danych jest niewykorzystana i „drzemie sobie” w odmętach bazy danych.

        Na LC są tylko „strzępy” rankingów: uwzględniające oceny z ostatniego tygodnia, miesiąca i roku. Jak łatwo się domyślić, królują tam „bestsellery tygodnia” i uważam, że to żadna statystyka. W ramach gatunków książek można posortować po ocenach, ale nie ma filtra na ich ilość, więc oczywiście na czele są książki z jedną oceną na 10. Gdyby dodać tutaj dowolny filtr na minimalną ilość ocen, to sprawa byłaby załatwiona.

        Rankingi Biblionetki nie są idealne (używają zwykłej średniej ocen, a lepszy byłby ranking wg średniej ważonej, jak na filmowych portalach FilmWeb albo IMdB), ale przynajmniej jest „oficjalna” lista książek najlepiej ocenionych przez użytkoników.

        A przecież tak łatwo byłoby zrobić na LC sensowny ranking. Proponowałem to 4 lata temu na „forum pomysłów” LC, ale chyba nie dostrzeżono mojej propozycji w masie innych postów. A chyba nie ma na LC „oficjalnej” metody składania takich wniosków.

        0
    • Matty pisze:

      Biblionetka ma przecież podobną skalę ocen co Lubimy Czytać. Tzn, od 1-6, ale są też „połówki”, czyli np. można książkę ocenić na 4,5, czy 1,5. Nie jest to więc typowo szkolna skala.

      0
    • Wodarek pisze:

      Aplikacja androidowa Biblionetki jest właśnie na etapie testowania :) Zatem już niedługo będzie dostępna. Biblionetka to również mój ulubiony serwis o książkach. Tam czuję w recenzjach miłość do książek :)

      1
  13. jo anna pisze:

    Korzystam z Goodreads i głównie wykorzystuję go do śledzenia własnej aktywności czytelniczej :) Zdarza mi się czytać recenzje innych użytkowników albo zaglądać do list, ale poza tym jestem mało społeczna – nie zawieram przyjaźni, nie dyskutuję. Lubię Goodreads za dużą bazę i międzynarodowy charakter, bo czytam dużo w językach obcych. Odpowiada mi łatwa nawigacja. Czasem dodaję sama książkę do bazy. Wygodna jest też aplikacja na androida, chyba najczęściej korzystam właśnie przez nią. Nie planuję przenosin na inne serwisy czytelnicze, bo mi się nie chce, a ten mi w pełni wystarcza.

    1
  14. lowsys pisze:

    Też korzystam z LC i oceny również według mnie mają za długą skalę, ponadto wydają mi się zawyżone, muszę odejmować ze 2 pkt coby trafić we własny gust. Poza tym brakuje mi na LC statystyk o których mowa w komentarzach (książek rocznie, stron miesięcznie, wykresów, porównań itp. itd.)

    0
  15. Matty pisze:

    Biblionetka już lepiej wyglądała ze starą skórką. Ta nowa różowo-szara jest tragiczna :/

    0
    • Marcin pisze:

      Pierwsza rzecza jaka zrobilem po zalogowaniu po zmianie bylo przywrocenie w ustawieniach konta starej skorki. Da sie to zrobic bez problemu.

      0
  16. beesqp pisze:

    Też polecam Goodreads, do codziennej statystyki czytelniczej/audiobookowej itd nadaje sie wyśmienicie. Łatwo dodać książkę której nie ma, trochę trzeba tylko edycji przeklikać aby znaleźć „swoją” przy znanych książkach ;)
    Ponadto Bookrage wystawia listy ksiązek z pakietów, łatwo zaktualizowac swoja bibliotekę po zakupie.
    Aplikacja na androida super działa także na Nook Simple Touch, nawet nie trzeba telefonu wyciągać aby odznaczyć procent przeczytania książki.

    Zaczynałem od LubimyCzytac, ale niestety brak wygodnej aplikacji androidowej mnie zniechęcił.

    0
  17. Riona pisze:

    Kiedyś korzystałam z Lubimy Czytać, teraz wchodzę tylko na goodreads, jakoś bardziej odpowiada mi pod względem organizowania biblioteczki, ma fajne statystki, jest międzynarodowy i łatwo dodaje się edycje książek. Lubię też ich coroczny Reading Challenge. LC nie jest złe, ale nie chce mi się prowadzić profili na kilku stronach, więc wybrałam tę, która mi bardziej odpowiada. LC poza tym mi się swego czasu strasznie cięło, więc całkowita przesiadka na goodreads została wtedy przyspieszona.

    0
  18. KBKBKB pisze:

    Lubiłem kiedyś LC, ale zmienili laya i przestałem lubić.
    Zbieram się cały czas, żeby się przeportować do booklikes, co w sumie już częściowo niby zrobiłem, ale brak mi czasu, żeby do tego przysiąść.

    Odnośnie LC to ilość kliknięć, żeby dodać książkę na swoją (podkreślam „swoją”) półkę jest po prostu idiotycznie głupia. Całość jest UX dotknięta ręką portalozy. Beznadzieja pogania beznadzieję beznadzieją :/

    0
  19. Kuba pisze:

    Wiele z Was pisze, że woli Biblionetkę ze względu na skale ocen, (że niby mniejsza 1-6) od skali 1-10 w LC. Zajrzałem na stronę Biblionetki, bo nigdy tam nie zaglądałem i zobaczyłem skale ocen a ma się ona następująco:
    1
    1,5
    2
    2,5
    3
    3,5
    4
    4,5
    5
    5,5
    6
    Czyli 11-stopniowa skala

    0
    • AndraKuf pisze:

      Masz rację tak jest, ale jak widzisz książkę o ocenie 4,5/6 (biblionetka) a 6,5/10 (LC) to, która skala jest dla Ciebie czytelniejsza ?

      0
      • pioterg666 pisze:

        Odkąd przestałem chodzić do szkoły, czyli już dobrych parę lat, każda skala dziesiętna jest czytelniejsza od tej szkolnej. 6,5/10 możesz przeczytać jako „dobra w 65%”. Mamy system metryczny, dziesiątki, setki są łatwiejsze do ogarnięcia niż takie 4,5/6.

        0
      • ketyow pisze:

        Dla mnie czytelniejsza jest dziesiętna, a najlepsza byłaby dwudziestostopniowa, taka z 7,5 i 8,5 – których często mi brakuje. Ale skala ocen to jednak nie wszystko, liczy się ogóla wygoda użytkowania, dlatego siedzę na Biblionetce :-)

        0
  20. h. pisze:

    Zdecydowanie Goodreads. LC wydaje mi się taką nędzną podróbą tego serwisu, w której brakuje masy oczywistych – zdawało mi się po kontakcie z Goodreads – funkcji jak komentowanie recenzji, filtrowanie recenzji oraz wygodne zaznaczanie postępów we „właśnie czytanych”. Bardzo cenię Goodreadsowe polecanki (te na LC to jakiś kosmos), listy itp.

    Na Booklikes mam konto, ale prawdę mówiąc tylko dlatego, że nie chciało mi się sprawdzać jak je usunąć. Chaos jakiś w tym jest, brak czytelności.

    0
  21. tzigi pisze:

    Goodreads. Częściowo z powodu mojej ogólnej niechęci do polskich społeczności internetowych, częściowo dlatego, że w portalach książkowo-społecznościowych interesują mnie tylko polecenia książek podobnych do konkretnych tytułów. Polską literaturę dobieram sobie sama, a w anglojęzycznej beletrystyce czasami potrzebuję pomocy. Wtedy listy (nie żadne polecenia, które nigdy w żadnym serwisie nie trafiły w mój gust – obojętne czy allegro, amazon, ebay czy cokolwiek innego) są świetną pomocą.

    0
  22. Magdalaena pisze:

    Mam konto na Biblionetce i LC, ale najwięcej korzystam z Goodreads, bo potrzebuję recenzji i opisów anglojęzycznych książek. Ale i tak żaden z tych systemów nie jest IMHO idealny i tak jak przy wydatkach najlepszy okazuje się własny arkusz kalkulacyjny ;-)

    W ogóle nie kuszą mnie społecznościowe elementy, nie piszę recenzji i ich nie komentuję, ale korzystam z polecanek i wolałabym żeby działały lepiej. Bo w tej chwili kupuję i pożyczam sporo niezłych książek, ale żeby coś wessało mnie bez reszty i napełniło zachwytem, to nie :-(

    0
  23. ketyow pisze:

    Aha, i nie rozumiem jeszcze jednego: „E-Booki w Biblionetce były i są praktycznie nieobecne” – jak to? Każda książka, która posiada ISBN może być bezproblemowo wprowadzona do katalogu, tak samo ebook i audiobook. Jeśli coś wydano i w ebooku i w papierze, to przecież nie ma sensu dodawać dwóch oddzielnych pozycji w katalogu, treść ta sama, a to ją oceniamy. Od dwóch lat czytam na czytniku, w ebookach, wszystko oceniam na Biblionetce, więc to chyba jakieś nieporozumienie. Ba, nawet i my przeszliśmy tam swoją dyskusję o wyższości papieru nad czytnikiem i czytnika nad papierem :P

    1
  24. Adam pisze:

    Hmm, a ja zaimportowałem książki z Amazon do Goodreads. Najpierw musiałem skojarzyć konta (My account -> Apps -> Amazon) i następnie cisnąłem tam „Add your Amazon book purchases (currently supported for Amazon.com, Amazon.ca, Amazon.co.uk, and Amazon.com.au)”. A może Autorowi chodzi o coś innego?

    0
  25. Lea pisze:

    Ten artykuł jest dobra reklamą dla lubimyczytac, za to nie przedstawia wszystkich możliwości innych serwisów, w tym mojej ukochanej Biblionetki. Autor zajrzał ileś lat temu, napisał kilka recenzji, które mu odrzucano (a Ty niedobra Biblionetko!), a teraz zrobił zrzut ekranu i sądzi, że jest to wszystko co powinien wiedzieć na temat serwisu. Jak kilka osób powyżej, tak i ja chciałam zwrócić uwagę autora na np. spotkania użytkowników, wspólne wakacje, ciągłe rozmowy o literaturze, również o ekranizacjach i adaptacjach, konkursach literackich i wysokim poziomie recenzji lub opinii (nie są to zdania: polecam! świetne! itp. tylko krótkie wypowiedzi, dlaczego coś się nam podoba lub nie). Jedyne w czym wg mnie lubimyczytac przewyższa Biblionetkę, to liczba ocen.

    1
    • airborell pisze:

      Akurat odrzucanie recenzji za jakiś wydumany błąd stylistyczny w BN to naprawdę była dość żałosna sprawa.

      Natomiast generalnie w czasach świetności (czyli już jakieś osiem lat temu) BN to była naprawdę bardzo fajna społeczność, dzięki której poznałem parę godnych polecenia książek i autorów. O LC tego powiedzieć się nie da kompletnie.

      0
      • ketyow pisze:

        To chyba mówimy o innych serwisach. Albo jakichś zupełnie innych czasach. Ja napisałem wprawdzie tylko raz recenzję, bo nie przepadam za tą formą, ale tekst nie tylko nie został odrzucony – moje błędy stylistyczne zostały poprawione przez korektę.

        0
    • Robert Drózd pisze:

      Nie wiem skąd przekonanie, że artykuł jest reklamą dla LC. Fakt że mi odrzucono recenzje na B. świadczy o tym, że serwis dba o jakość, podczas gdy na LC nie ma takiej selekcji i jak zresztą piszesz, pozostaną również opinie dwuzdaniowe.

      Konkursy są we wszystkich portalach. Nigdy nie byłem tam aktywnym uczestnikiem i nie jestem w stanie stwierdzić, co sie dzieje na forach dyskusyjnych i jak wyglądają wspólne wakacje i spotkania – ale o to właśnie zapytałem komentujących – co im te serwisy dają.

      0
    • faure pisze:

      Kilka rzeczy na LC mi sie nie podoba, BN ma lepiej zorganizowane i uporządkowane statystyki, cykle itp.
      Ale…
      Odrzucano recenzje na BN, i dlatego serwis ledwo żyje, stracił popularność , mimo zmiany szaty graf itp.. Za to LC idzie dalej. Widać że taka ekskluzywna cenzura była fatalnym błędem. Na GR tez czasami zdarzają się opinie jednozdaniowe typu „it’s not my cup of tea” i nikt od tego jeszcze nie umarł.

      3
  26. marzena pisze:

    U mnie tylko GR jest w użyciu. Prosty, wygodny, no i ma statystyki które lubię podglądać. Od tego serwisu zaczynałam i nie czuję potrzeby tworzenia kont na innych stronach tylko po to by je powielać.

    0
  27. h. pisze:

    Goodreads ma bardzo fajną porównywarkę gustów, nie wiem, jak jest na innych serwisach… Są takie funkcje? Jak je oceniacie? Ja bardzo to lubię, bo pozwala na znajdowanie nowych książek w oparciu o wielopunktowe porównanie gustu (wygląda to w ten sposób) – znajduję osobę, która oceniła książkę tak jak ja, sprawdzam, co jeszcze jej się podobało a co nie (z tego co czytałam) i mogę ocenić czy lubimy to samo, czy jednak nie.

    0
    • ketyow pisze:

      Na biblionetce się da. Chciałem wstawić link ze screenami, ale komentarz się nie pojawia. Dziwne. Spróbuję edycją:

      Na Biblionetce jest:
      – rekomendowanie książek na podstawie tego co już masz ocenione http://www.biblionetka.pl/recommendBooks.aspx
      screen: http://i62.tinypic.com/2r3fds2.jpg

      – wyświetlanie gustopodobnych użytkowników, którzy oceniali podobnie do Ciebie i podaje na ile podobny gust http://www.biblionetka.pl/user_similar_users.aspx
      screen: http://i57.tinypic.com/k3xhee.jpg

      0
      • Robert Drózd pisze:

        Trzy komentarze wpadły do spamu, pewnie przez dużą ilość linków, wyłowiłem jeden. :)

        0
        • ketyow pisze:

          Dzięki, pod spodem udało mi się z samymi screenami (które notabene wczoraj nie wysypywały mi tony reklam). Tak na marginesie dodam, że nie dostawałem żadnej informacji o tym, co się dzieje z komentarzami – niby się dodał, ale go nie było (jakbym nie sprawdził, to bym nawet nie wiedział). Jak próbowałem drugi raz, to dostawałem info, że „taki komentarz już istnieje”, ale go nie było nadal. Dopiero jak próbowałem wstawić linki poprzez edycję innego postu, dostałem informację, że nie wolno, bo wykryto spam. Więc przydałoby się, żeby był jakiś komunikat na odrzucone posty.

          0
    • ketyow pisze:

      Nie mogę wstawić linków, bo uznaje mi je za spam. Najwyrażniej do biblionetki nie wolno linkować.

      Na Biblionetce jest:
      – rekomendowanie książek na podstawie tego co już masz ocenione
      screen: http://i62.tinypic.com/2r3fds2.jpg

      – wyświetlanie gustopodobnych użytkowników, którzy oceniali podobnie do Ciebie i podaje na ile podobny gust
      screen: http://i57.tinypic.com/k3xhee.jpg

      0
      • ketyow pisze:

        Aha, i jak się kliknie we wspólnie ocenione książki, to jest coś w stylu tego co linkujesz, wyświetlone tytuły i kto z was jak ocenił.

        0
  28. Marek pisze:

    Jest jeszcze trochę konkurencyjny i upoluj ebooka z możliwością zarejestrowania ebookowych zakupów i dla korzystających z bibliotek w.bibliotece.pl

    0
  29. oktaryna pisze:

    Korzystam z GR i LC równocześnie bo dobrze mi się porównuje oceny książek na obu portalach. Dobrze wychodzą różnice kulturowe, często lubimy inne książki niż Amerykanie czy Anglicy i fajnie jest wtedy porównać jak jest książka postrzegana. Można lepiej wypośrodkować ocenę książki. Jednak wydaje mi się, że GR jest najbardziej rzetelne jeśli chodzi o oceny i opinie. Zawsze też wydawało mi się, że Amazon ma opinie bardzo stronnicze i sztucznie nabijane oceny. Sporo było o tym w sieci i zauważyłam że oceny na Amazonie są zazwyczaj o gwiazdkę lub dwie wyższe niż na GR, często niesłusznie. Dlatego jestem zdziwiona, iż wolisz Robercie Amazon jeśli chodzi o jakość opinii.

    0
  30. asymon pisze:

    Jako że po paru zachęcających wpisach „przeprosiłem się” trochę z goodreads, dodałem jeszcze trochę książek (masakra, neverending story z lekturami i „Jeżycjadą”), mam pytanie: czy da się aktualizować na bieżąco na GR postęp czytanych na kindle książek, ale tych spoza amazonu? Te z amazon drm rozpoznawane są dobrze, po naciśnięciu na „g” wyświetla się strona książki, ale chyba postęp nie aktualizuje się automatycznie? Za to wchodząc z książki spoza amazonu pokazuje się strona naszego konta, taka jak ze strony domowej, mimo że książka ma stronę na GR.

    Nie podoba mi się też nachalne wrzucanie w „sugerowane” książek promowanych przez amazon, np. „The Boys in the Boat” Daniela Jamesa Browna, „Yes Please” Amy Poehler, czy „Bossypants” Tiny Fey. Pierwsza pewnie przez kupno „Unbroken”, reszta nie wiem czemu.

    0
  31. Edyta pisze:

    Na początku uwielbiałam Lubimy Czytać, ale po ich zmianie wyglądu… masakra, w ogóle nie można się w tym połapać. Żeby się dostać do swoich „półek” w biblioteczce trzeba się nieźle naklikać… No i najbardziej wkurzające – profile użytkowników. Kiedyś pisało na nich, ile dana osoba ma książek przeczytanych, a ile w planach. Teraz, żeby to sprawdzić, trzeba wejść głębiej w profil. Przykład – widzę, że dana osoba ma przeczytanych 1100 książek. Myślę sobie „fajnie, będę miała z kim pogadać”. Dopiero po naklikaniu się w jej profilu okazuje się, że tysiąc książek ma w planowanych, a zaledwie setkę w przeczytanych. To dość zniechęcające, bo człowiek się pozytywnie nastawia do drugiego użytkownika, a tu lipa.
    Nie wspominając o okropnym wyglądzie strony, gdzie książki na profilu są nienormalnie wielkie, ulubione cytaty zostały zepchnięte na dalszy plan itd… To wszystko skłoniło mnie do tego, żeby założyć papierowy zeszyt, w których zapisuję, co kiedy przeczytałam. Dużo wygodniejsze od LC. Na tę stronę wchodzę już tylko po to, żeby przeczytać to krótkie, okładkowe streszczenie fabuły (żeby wiedzieć, o czym będzie książka). Na oceny nie patrzę, bo są mylne, a poza tym mam specyficzny gust (nienawidzę bestsellerów typu Igrzyska Śmierci, uwielbiam mało znane pozycje). To tyle z mojej strony :)

    0
  32. Łukasz pisze:

    Założyłem sobie niedawno konto na lubimyczytac licząc, że w rekomenacjach zaproponuje mi coś ciekawszego niż biblionetka i jestem niemiło zaskoczony. Ogromna większość rekomendacji to są po prostu inne książki autorów, których książki przeczytałem. Nie wyświetliło się nic, o czym bym gdzieś nie słyszał. A na biblionetka przez te kilka lat pokazała mi ogromną ilość książek, o których bez niej bym się pewnie nie dowiedział a okazały się świetnymi pozycjami.
    Inną rzeczą jest działanie strony, która działała tak wolno, że często ocenienie jednej książki zajmowało ponad minutę.
    Podsumowując lubimyczytać jest popularniejsze i ładniej wygląda, ale jeśli ktoś chce dzięki takiemu serwisowi odkryć jakąś ciekawą książkę, to biblionetka wygrywa zdecydowanie.

    2
  33. Robsik pisze:

    Osobiście korzystam (obecnie) wyłącznie z Lubimyczytać.pl. Korzystam z tego przede wszystkim, aby ogarnąć zbiór książek, jaki posiadam, które są przeczytana, jak je oceniłem a także aby ogarnąć kolejność serii. Dodatkowo sięgam po opinie i oceny, gdy jakaś książka pojawia się bardzo dobrej cenie i zastanawiam się, czy warto kupić.
    Czasami sięgam także do Amazon, ale tylko wtedy, gdy książka jest w wersji angielskiej i nie jest dostępna jednocześnie w Lubimyczytać.pl.
    Świetny pomysł na artykuł!

    0
  34. nevamarja pisze:

    Nie korzystam z systemów rekomendacji. Gdybym korzystała, to pewnie musiałabym się zaprzyjaźnić z Biblionetką. Dobrze, że nie ma takiej konieczności, bo nie widzę w tym serwisie żadnych innych zalet. Odnośnie „kiedyś postanowiłem wrzucić tam kilkanaście krótkich recenzji, które wcześniej pisałem też w Merlinie – i moderatorzy odrzucili mi chyba połowę, często z bezlitosnymi komentarzami na temat sensu i stylistyki”. I co? To miałby być atut tego serwisu? Gdybym lubiła czytać recenzje książek, czytałabym te profesjonalne. Na etapie podejmowania decyzji odnośnie wyboru/zakupu książki 100 razy bardziej wolę proste, niekoniecznie wybitne literacko, opinie zwykłych ludzi. Pod tym względem Lubimy czytać nie ma konkurencji (a jeśli ma, to jest nią Goodreads). Ma też ładnie ogarnięte serie i przydatne półki. Zanim w zeszłym roku przekonałam się do Goodreads, korzystałam też z LC do celów statystycznych. Konto na Goodreads już kiedyś miałam, ale za mało polskich wydań tam wtedy mieli więc usunęłam. Dziś można tam znaleźć niemal każdą książkę, a jeśli nie można, to łatwo ją dodać (dużo łatwiej niż na LC). Dzięki GR nie muszę też już robić statystyki. Serwis sam zlicza wszystko i na koniec roku wypluwa śliczne (konkretne, ale też bardzo ładne graficznie) podsumowanie. Nie planuję kasować konta na LC, ale nie mając jeszcze konta w żadnym portalu, dziś wybrałabym Goodreads.

    1
  35. Nat pisze:

    Zdecydowanie BiblioNETka. Korzystam z niej od 9 lat i nigdy jeszcze się nie zawiodłam;) Można w sieci znaleźć „Alternatywne polecanki biblionetkowe”, które pokazują czasem odjechane pozycje, ale dzięki temu dotarłam do zupełnie nowych i nieznanych mi wcześniej autorów i tytułów. Na LC jest sporo błędów w opisach książek, są tam pozycje, które nie zostały wydane, a nie ma takiej informacji w opisie, zdarzają się błędne tytuły oryginalne. Pod tym względem BN jest lepsza – dba o poprawność i detale. I recenzje są na bdb poziomie, ale to już kwestia gustu. Sama czasem wolę przejrzeć krótszą opinię. Korzystam też z Goodreads – ma najwięcej potrzebnych mi opcji:)

    0

Skomentuj Robert Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.