Minął prawie rok od czasu, gdy odwiedziłem krakowską Artetekę, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Jedną z cech nowej biblioteki miała być usługa wypożyczania czytników, która wystartowała w marcu 2013.
Z kolei w październiku informowałem o podobnych usługach wprowadzonych przez biblioteki z Gdyni i Opola.
Jak wygląda wypożyczanie czytników po pewnym czasie?
Świetne podsumowanie znajdziemy na blogu Lustro Biblioteki. Autorzy skontaktowali się z bibliotekami, poprosili o liczby i opinie. Poniżej prezentacja.
Jak to ocenić?
Przede wszystkim – czytniki nie są wypożyczane masowo. Jedynie Arteteka może pochwalić się jakąś sensowną liczbą wypożyczeń – prawie ćwierć tysiąca od marca 2013.
MBP w Gdyni i WBP w Opolu to 18 i 25 wypożyczeń, choć pamiętajmy że usługa wystartowała dopiero w październiku. 7 wypożyczeń w MBP w Opolu ciężko komentować – choć, co ciekawe – tam czytnik można wziąć nawet na trzy miesiące.
Ale pamiętajmy, że czytniki w tych wszystkich bibliotekach dostępne są również na miejscu. Mogę sobie wyobrazić starszą osobę, która przychodzi po to aby poczytać na większym tekście i spędza w czytelni pół dnia – a personel biblioteki zawsze pomoże w obsłudze.
Czytając o różnicach między różnymi modelami wypożyczeń, zastanawiam się nad celami takich akcji. Wydaje się, że w większości przypadków chodzi o umożliwienie czytania tych e-booków, które zapewnia sama biblioteka. Zresztą WBP w Opolu nie pozwala nawet na wgrywanie własnych treści, choć czytelnicy i tak to robią.
Problemem, który porusza Lustro Biblioteki jest jednak ograniczenie nowości. Raz, że – tradycyjnie – brak na nie środków finansowych, dwa – że kupienie e-booka do wypożyczania nie musi być takie proste, nie wystarczy wejść na stronę księgarni i ściągnąć, bo… to nie zapewnia licencji na wypożyczanie. A brak nowości będzie wpływał na atrakcyjność takich wypożyczeń. Ile osób zainteresowanych jest klasyką literatury?
Nie zmienia to faktu, że obecność czytników w bibliotekach jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Żadne opowiadania nie zastąpią osobistego doświadczenia z czytnikiem – i biblioteka może być właśnie takim miejscem, w którym również ci bardziej tradycyjni czytelnicy zetkną się z książką elektroniczną. Łatwiej też będzie im podjąć decyzję o kupnie czytnika.
PS. A może mieszkacie w Opolu, Gdyni czy Krakowie i próbowaliście korzystać z ofert wymienionych bibliotek? Ciekaw jestem waszych wrażeń.
Czytaj dalej:
- Test czytnika Onyx Boox Page – mocne siedem cali z bocznymi klawiszami i Androidem
- Woxter Scriba 195 S – test najmniejszego dostępnego dziś czytnika e-booków: niecałe pięć cali, 100 gramów i niewiele ponad 300 zł
- Test PocketBook InkPad 4 – osiem cali w nowej odsłonie! Czytanie plików EPUB i PDF, porównanie z PocketBook Era
- Black Week 2023: promocje na czytniki PocketBook i Onyx Boox!
- Zgubiłeś czytnik? Pamiętaj o biurach rzeczy znalezionych!
- Test PocketBook InkPad Color 2 – kolejna generacja z kolorowym ekranem Kaleido. Jak spisują się czasopisma, komiksy i książki w PDF?
Wydaje mi się, że niewiele osób wypożycza czytniki, bo zwyczajnie boją się, że je zepsują lub uszkodzą. Lepiej kupić sobie własny. Jak już wypożyczać, to fizyczną książkę, która ma wartość nie większą niż 100 złotych zapewne. A z takim Kindlem to nic nie wiadomo, trochę się obije w torebce i już ekranik zepsuty – i sporo pieniędzy kary zapewne.
To prawda – w regulaminach są różne kary umowne, no i kaucje.
Ale te kary są też niezgorsze – PB622 ma 700 zł, podczas gdy rynkowa wartość to mniej niż 500… Aż dwie stówy kosztuje „podszykowanie” go do wypożyczania czy jak?
Możliwe, że 700 zł wynosiła cena zakupu jakiś czas temu – np. z dodatkową gwarancją itd.
+ koszt okładek, które nie wyglądają podróbki z Allegro :-)
„podróbki”
Dlaczego konkurencyjne produkty nazywasz podróbkami? Nie każdy jest jeleniem lubiącym płacić kilka razy więcej niż coś jest warte, bo ma inne logo.
Oryginał to oryginał.
Tak długo jak na okładkach innych producentów nie ma logo Kindle ani Amazon to nie można mówić o żadnych podróbkach.
Poza tym, wiele z okładek na allegro nie jest wcale gorszej jakości od strasznie drogich okładek z brytyjskiego sklepu które tutaj użytkownicy tak zaciekle promują.
Z tego co wiem biblioteki mają ustawowe prawo dowypożyczania książek natrzeć licencji. Czy w przypadku e-booków jest inaczej?
musze przejsc sie do swojej starej … biblioteki
kiedys bylo tak ze wszystkie nowe ksiazki byly do wypozyczenia tylko na miejscu a stare jakies zolte z lat 70tych do wypożyczenia i mowie tu o wielkiej miejskiej bibliotece wielkosci zlotych tarasow
no ciekaw jestem czy dalej dno i mul czy przez 10lat zdigitalizowali do pliku i mozna wypozyczyc sobie ebooka
ok sprawdzilem na www
digitalizacja to mrzonka a jakies ebooki sa … do przeczytania tylko na miejscu na komputerze biblioteki
polsko o polsko Ciebie tylko z malej litery nalezy pisac bo na wiecej to trzeba sobie zasluzyc
Ja kiedyś przez kilkanaście lat nałogowo korzystałem z małych bibliotek i takich problemów nie miałem. Książki były normalnie wypożyczane. Nawet zdarzały się „nówki”. Starych i żółtych było zdecydowanie mniej.
Dla wielu ludzi biblioteka to jedyna okazja na kontakt z książką. Osoby starsze, uboższe, mieszkające z dala od księgarń etc. nie marudzą że nie ma nowości i XXI wieku. Ja sam cieszyłem się z takiego dostępu do lektur i klasyki.
To o czym piszesz to jakieś mrzonki. Przy obcinanych budżetach na kulturę, na biblioteki jest to nierealne. Poza tym nie da się tak po prostu sobie robić ebooków z książek zgromadzonych w bibliotece.
Dziś wydawcy i sklepy mają problem z wydaniem wielu tytułów (albo po prostu im się nie chce), a robią to za namacalne pieniądze klientów. Ty zaś wymagasz by wspaniałomyślnie biblioteki same się tym zajęły. „Pani Krysia” ma zapomnieć o warunkach na jakich działają dziś biblioteki, o licencjach itp. tylko ma skanować kartka po kartce, potem ocr, poprawki i taką chałupniczą metodą nielegalnie „digitalizować”.
Masz większe wymagania? Są sklepy z promocjami, za 10-15 zł masz sporo nowości i już cyfrowo, w promocjach na tym blogu. Są Wolne Lektury i podobne serwisy.
Zawsze możesz po prostu iść do biblioteki i wspomóc ją jakąś „cegiełką”. Nawet mała, symboliczna kwota jest więcej warta niż wieczne narzekanie.
PS To odpowiedź do @zdsfvasd
Tak w malej bibliotece jest lepiej, tam jest 100m^2 ksiazek i jedna pani, do takiej biblioteki tez naleze i nie ma problemu z braniem ksiazek … ale no wybacz naukowych ksiazek tam nie ma :(
Biblioteka nie jest zadna alternatywa dla starszych osob, w byle biedronce sa ksiazki po 10zl i to tam starsze osoby czesciej zagladaja
Mowisz o obcinaniu kasy na biblioteki – a ja ci mowie ze ostatnio slyszalem ze beda ogromne dotacje do 2020 na biblioteki, wybacz mi duza biblioteka ma ogrom pracownikow, oni glownie siedza na zapleczku i pala papierosy a mogliby kupic skaner przemyslowy i palic peta przygladajac sie czy skan leci dobrze
Nie da sie robic skanow – no i cala polska, nic sie nie da, google jakos robi
Wole zle zdigitalizowana ksiazke niz zadna od poprawek sa systemy captcha
niestety najnowsze pozycje typowo naukowe nie beda nigdy zrobione w mobi
zreszta ostatecznie tonie problem kto chce miec nowoczesna wiedze i tak siega po produkty zachodnie a nie kisi sie w polskiech tlumaczeniach sprze 5lat.
„Niekoniecznie musi to oznaczać, że po wdrożeniu unijnych regulacji każdy, kto wypożyczy książkę, będzie musiał za nią płacić. Ten ciężar może wziąć na siebie budżet państwa lub samorządy. Eksperci szacują, że może chodzić o 10-20 mln zł.”
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/530227,UE-chce-oplat-za-biblioteki-Dostosujcie-prawo
„niestety najnowsze pozycje typowo naukowe nie beda nigdy zrobione w mobi
zreszta ostatecznie tonie problem kto chce miec nowoczesna wiedze i tak siega po produkty zachodnie a nie kisi sie w polskiech tlumaczeniach sprze 5lat.”
Sorry, ale jak chcesz nowe materiały naukowe to sam się wysil. Jest internet, wydania i periodyki zachodnie itp. Tak się dziś zdobywa wiedzę. Często trzeba za to zapłacić.
„no i cala polska, nic sie nie da” – w Polsce 'się nie da’, bo 'wszyscy’ mają takie podejście jak Ty – że trzeba zrobić, ale niech INNI zrobią, nie JA.
Zachod
placisz podatki pieniadze sa dobrze wydatkowane
Polska
placisz podatki a pieniadze sa wyrzucabe w bloto
co ja mam niby jeszcze zrobic, mam swoj obszar zainteresowan z ktorego sie wywiazuje a place podatki i oczekuje ze ktos kto sie tym zajmuje ma kwalifikacje i mozg – jednak tak nie jest bo chca oni tylko stolkow, co ja moge?
tylko emigrowac i miec ten caly syf w d…
No to emigruj i nie męcz nas takimi komentarzami, bo to nie miejsce na to.
Tylko żebyś się na tym Zachodzie nie zdziwił ;)
„od poprawek sa systemy captcha”???
Chciałbym się kiedyś doczekać takiego systemu, jaki funkcjonuje w bibliotekach USA. Mam na myśli OverDrive (http://help.overdrive.com/article/0473/Getting-started-with-Kindle). Wejście na taką stronę biblioteki LA (http://e-media.lapl.org/1BE4F856-C592-4347-9D6F-D15B065EBA4E/10/50/en/Default.htm) może u przeciętnego użytkownika Kindla spowodować zawał serca :-D
Nasuwa się dosyć oczywiste pytanie. Czy, a jeśli tak to kiedy, doczekamy się bibliotek nie z czytnikami, a z ebookami? To dosyć ciekawa sprawa. Formalnie to niby to samo (przy założeniu, że z ebooka może korzystać tylko jedna osoba w danym czasie). W praktyce nawet przy kupowaniu są różne zastrzeżenia, „licencje na pobranie”, „usługi dostarczenia”, DRM, znaki wodne itp i biblioteka z ebookami wydaje się zupełnie nierealna w dzisiejszej rzeczywistości.
Wracając do tematu, obecna sytuacja i warunki na jakich działają w Polsce biblioteki nie podoba się Eurokołchozowi, więc pewnie sytuacja ich sie pogorszy w przyszłości, część pewnie zlikwidują w ramach cięć kosztów. Na takie czytnikowe eksperymenty pewnie mało która biblioteka będzie sobie mogła pozwolić.
Ale doczekaliśmy się :) bo jest kilka bibliotek które wypożyczają EPUB/PDF z DRM. W Warszawie to zdaje się dzielnicowe biblioteki z Bemowa i Białołęki, w Gdańsku to jest Manhattan: http://ebooki.bibliotekamanhattan.pl/
Jest też wypożyczalnia płatna, do której nie trzeba mieć konta w bibliotece: http://www.czytelnia.bezkartek.pl/. Swego czasu e-booki wypożyczało też Virtualo, ale nie eksponowali tego.
Wszystko rozbija się o kwestie prawne. Właśnie dlatego w bibliotece wypożyczane są czytniki a nie ebooki, bo z punktu widzenia formalnego to nie to samo – na wypożyczanie elektroniczne pewnie się nie bardzo chcą godzić wydawnictwa.
Żeby wypożyczyć czytnik żadnej zgody nie trzeba.
Bezpłatne biblioteki z książkami cyfrowymi to dość trudna sprawa – teoretycznie jednak można to zrobić tak, żeby działąło jak zwykła biblioteka – ograniczyć terytorialnie, ograniczyć liczbę wypożyczeń w tym samym momencie tej samej książki… ale bez DRM raczej niemożliwe do kontrolowania.
Bez takich ograniczeń z kolei mielibyśmy do czynienia z działającym zgodnie z prawem chomikiem, a na to wydawcy nie zgodzą się nigdy. I w sumie nie ma się co dziwić.
To jedyna sytuacja, w której DRM wydaje się sensownym zabezpieczeniem bo przecież biblioteki książek nie sprzedają a wypożyczają na pewnych warunkach.
„Wszystko rozbija się o kwestie prawne. Właśnie dlatego w bibliotece wypożyczane są czytniki a nie ebooki, bo z punktu widzenia formalnego to nie to samo – na wypożyczanie elektroniczne pewnie się nie bardzo chcą godzić wydawnictwa.
Żeby wypożyczyć czytnik żadnej zgody nie trzeba.”
Wydawało mi się, że decyduje o tym prawo, o nie widzimisię wydawców. ;)
http://www.msib.pl/dlabibliotekarzy/Prawo%20autorskie/Strony/Prawoautorskieadziałalnośćbibliotek.aspx
Ale przecież biblioteki skądś te egzemplarze otrzymują / nabywają?
Większośc chyba jest normalnie kupowana.
Niektóre korzyztają z:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Egzemplarz_obowiązkowy
Kiedyś były specjalne serie wydań dla bibliotek. Nie wiem jak to wygląda obecnie. Pamiętam np. serię dobrze wydawanych, w twardej oprawie, głównie klasyki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Drukarnia_Biblioteczna_Książnica
Już po samym wyglądzie książki było wiadomo czy warto po nią sięgać bo zwykłe czytadła nie były tak wydawane.
W Stanach biblioteki współpracują z firmą Overdrive, która jest dostarczycielem cyfrowej treści. Zasady są bardzo restrykcyjne (po udostępnieniu ileś tam razy danego ebooka biblioteka jest zmuszona kupić nową licencję czy coś takiego). Pliki są z DRM. Ogólnie bibliotekarze amerykańscy narzekają, ale innej alternatywy chyba nie mają.
Ja bym się raczej bał wypożyczać czytnik… O swojego dbam jak o własne dziecko, o cudzy tym bardziej, ale nigdy nic nie wiadomo.
A kaucję pewnie trzeba wpłacić niebagatelną żeby w ogóle pożyczyć.
Ja wypożyczyłem w krakowskiej Artetece czytnik dla dziewczyny, bo już miałem dość tego, że ciągle mi podbierała mojego Kindla. Akurat był dostępny Pocketbook. Sam proces wypożyczenia polegał na wypełnieniu oświadczenia, że odpowiadam za wszystkie ewentualne szkody i bodajże kwota kary gdybym coś zepsuł wynosiła 600 złotych, oraz potwierdzeniu że zapoznałem się z regulaminem. Pani powiedziała mi, że na czytniku są dostępne wolnelektury, a inne książki mogę sobie wgrywać, ale mam je przed oddaniem usunąć i oddać czytnik w stanie takim jakim go dostałem. To było zresztą moje pierwsze spotkanie z czytnikiem innym niż z Amazona. Czytnik wypożycza się na 2 tygodnie, ale bez problemu można sobie prolongować kilka razy. Tak więc można spokojnie korzystać z niego ponad miesiąc.
Brzmi jak dobra metoda na zapoznanie się z czytnikiem przed ewentualnym kupnem :-)
Dokładnie. Można sobie przetestować różne modele i wybrać ten który nam pasuje najbardziej.
Już bym wolał wyłożyć to 250 zł na czytnik niż iść, wpłacać kaucję i wypożyczyć czytnik żeby poczytać lektury. Poza tym są jeszcze kary – można przypadkiem coś zbroić i trzeba zapłacić tyle ile kosztuje czytnik. To nie lepiej go kupić i mieć na własność?
Za 250zł takiego czytnika nie kupisz
Teraz już kupisz 50 euro za kindle to własnie ok 250 zł tylko trzeba pokombinować
A nawet taniej, praktycznie 200zł (49 euro).
Za taką kwotę w niemieckim Saturnie/MM lub na amazon.de
No ale trzeba pokombinować ze znajomym za zachodnią granicą.
Po co kaucja i kara, wystarczy kazdemu wypozyczajacemu kazac kupic ubezpieczenie, za 10 zeta…
Treści elektroniczne w bibliotekach to dwa podstawowe obszary gromadzenia i udostępniania.
1. Digitalizacja i udostępnianie w bibliotece cyfrowej (głównie domena publiczna)
2. Kolekcje odpowiadające tradycyjnym czyli także nowości wydawnicze udostępniane zdalnie (problem praw autorskich i istniejących modeli biznesowych dla bibliotek)
No właśnie – modele biznesowe dla bibliotek, z tym mamy problem w PL.
Skopiuję tu swój własny post z grupy ebooki (Polska) z G+
Są trzy podstawowe modele udostępniania w bibliotekach:
– access-based (płaci się za dostęp), nie do końca korzystny dla bibliotek, krótkie terminy, niepewność kolekcji, niekorzystny podobno również dla wydawców, znacząco obniża sprzedaż, wykorzystywany więc dla tytułów niszowych
– usage-based (płaci się od udostępnienia/wypożyczenia),
wydawcy dostają większe kwoty za częściej wypożyczane ebooki, dla nich rozwiązanie jest korzystne, czasami nawet decydują się na niższe kwoty od wypożyczenia, jeśli liczba udostępnień wzrasta, skuteczne w promocji eczytania, duński ERoelen był oparty na tym modelu
– ownership (nabycie na własność)
jak Overdrive, działający od pewnego czasu społem z Amazonem, w USA sprawdza się, najbardziej odzwierciedla tradycyjny model udostępniania w bibliotekach publicznych, czytelnicy narzekają czasem na kolejki do pewnych pozycji, biblioteka ma tyle kopii ebooka („egzemplarzy książki”), ile wykupi
-plus ich możliwe kombinacje
Od czasu, gdy to pisałam, pojawiło się sporo nowości (nie, nie na gruncie rodzimym), choćby inicjatywa norweska (udostępnianie bestsellerów przez Bibliotekę Narodową – http://www.telegraph.co.uk/culture/books/booknews/10575900/Books-go-online-for-free-in-Norway.html )
Pojawił się tez ciekawy pomysł, skądinąd muszę zerknąć, czy już nie padł;) Atingo -startup, który jest połączeniempomysłów dwóch serwisów, szwedzkiego Publit i angielskiego Axiel, wirtualna przestrzeń spotkania wydawców i bibliotek, która ma służyć udostępnianiu ebooków w bibliotekach.
Atingo wychodzi z modelu dystrybucji i udostępnianiania odtwarzającego ten dla książek papierowych (ebook ostatecznie udostępniany jest jako usługa), znosi część ograniczeń istniejących modeli biznesowych dla ebooków, osłabia nieco lęk wydawców przed kanibalizacją sprzedaży ebooków.
Dostęp do platformy tak dla wydawców, jak dla bibliotekarzy, negocjacje bezpośrednie, warunki i ceny ustalane indywidualnie, co być może pozwoli uniknąć problemów, jakie miał Publit, dzięki nielimitowanej liczbie dostępów osiągnął taki sukces, ze sprzedaż ebooków spadała, a wydawcy struchleli.
A dziś i w Polsce?
W PL tak naprawdę są dwie możliwości, jeśli chodzi o zbiory polskojęzyczne (bezkartek właśnie i libraibuk), mają, niestety swoje ograniczenia.