Kobo nie będzie miał kolorowego czytnika. Nawet nie dlatego, że nie można go zrobić, tylko dlatego, że bardziej opłacają im się aplikacje na tablety.
W brytyjskiej edycji Wired tydzień temu ukazał się artykuł, w którym szef Kobo, Michael Tamblyn twierdzi, że czytnika w kolorze „nie będzie, póki autorzy nie zaczną pisać powieści w kolorze”.
Co z komiksami i książkami dla dzieci? Mają być na tabletach. I ponownie cytując prezesa – „Aplikacje stanowią teraz połowę biznesu Kobo”.
No i tak to wygląda.
Są dwie przyczyny, dla których kolorowe czytniki nie stały się popularne.
Pierwsza – oczywista – to brak technologii
Dwa lata temu pisałem: na porządny kolorowy e-papier to my sobie jeszcze poczekamy… Bo akurat wyszła wtedy druga wersja Ectaco Jetbook Color, czytnika z e-papierowym ekranem w technologii Triton. Był on tak samo zły jak w pierwszej wersji – słaba rozdzielczość kolorowej warstwy, słaby kontrast, kolory wyblakłe. Polecam zresztą moje zdjęcia z targów.
Również dwa lata temu wypuszczony został Pocketbook Color Lux – no i ponownie, furory nie zrobił. Akurat ten miał oświetlenie, czego w Jetbooku brakowało, ale rozdzielczość nadal była słaba.
No i od tego czasu producenci już nic o nowych modelach nie mówią. Jetbook i Color Lux nie są już w sprzedaży.
Również dwa lata temu donosiłem, że Amazon kupił Liquavistę, czyli firmę zajmującą się pasywnymi kolorowymi ekranami. Przypuszczano, że może to oznaczać wykorzystanie tych ekranów w Kindle – nic takiego nie nastąpiło i mam wątpliwości czy nastąpi.
Przyczyna druga – brak biznesowego uzasadnienia dla kolorowego czytnika
I o tym właśnie mówi prezes Kobo – i to jest najważniejsze.
Wszyscy potentaci na rynku czytników: Amazon, Kobo, Barnes&Noble, PocketBook i Onyx – mają w swojej ofercie także tablety. I niemal wszyscy traktują czytniki i tablety jako urządzenia komplementarne. Najlepiej, aby klient kupił i jeden i drugi.
Czytnik – do czytania książek, w praktyce literatury pięknej. Tablet – do konsumpcji treści multimedialnych, a także kolorowych czasopism. Księgarnia zarabia na sprzedaży „contentu” na oba typy urządzeń.
Jak w to wszystko miałby wpasować się kolorowy czytnik? Do powieści kolorowego ekranu nie trzeba. Do zastosowań multimedialnych ekran pasywny będzie zawsze za słaby – wystarczy, że będzie wyglądał gorzej niż ekran S-IPS w porządnym tablecie. Zresztą chyba z tego właśnie powodu nie ma tabletów z matowymi ekranami, nad czym ubolewam.
Kolorowy czytnik byłby wyraźnie droższy (Color Lux kosztował ok. 1000 zł, Jetbook Color ponad 1500 zł), no i nie ma wyraźnego zastosowania, które sprawi że będzie „killerem”. Czasopisma? No, ale wersje czytnikowe nawet w Amazonie się nie sprawdziły, zaś dedykowane aplikacje powstają na Androida/iOS. Takie urządzenie musi więc obsługiwać system mobilny, a nie gołe EPUB/MOBI. Dlatego klasyczny czytnik stałby się niszą dla osób ze specjalnymi potrzebami. A na tym nie da się zbudować rynku.
Pewną szansą dla kolorowych pasywnych ekranów są jednak tablety, bo z czasem te urządzenia będą się specjalizowały – jeśli ktoś używa tabletu do internetu i czytania, to po co mu lusterkowy ekran? Dlatego wierzę, że Amazon w końcu wykorzysta Liquavistę i wypuści urządzenie z ekranem czytelnym w słońcu – nie będzie to jednak czytnik.
Postscriptum, chyba ważne
Artykuł otwiera zrzut ekranowy anglojęzycznej strony Kobo. Ale nie wiem czy zauważyliście, że po wpisaniu kobobooks.com, zostajemy przeniesieni na adres z końcówką /en-pl/ – wersja anglojęzyczna, przygotowana dla odwiedzających z Polski.
Kobo u nas czytników nie sprzedaje (sama księgarnia jest dostępna), więc na banerze widzimy tylko aplikacje. Ale jeśli zauważyli nas na tyle, aby zrobić pod nas przekierowanie, to wiedz, że coś się dzieje. :-)
Czytaj dalej:
- Kobo ogłasza aż trzy nowe czytniki, w tym dwa z kolorowym ekranem: Kobo Libra Colour i Clara Colour! Będą też kolorowe Tolino
- Bigme Galy – pierwszy kolorowy czytnik z ekranem E Ink Gallery. „Zalety: dobre kolory. Wady: cała reszta”
- [Aktualizacja] Mozilla ogłosiła, że usługa Pocket będzie niedostępna na czytnikach Kobo!
- PocketBook InkPad Color 2 już u mnie jest! Oto pierwsze wrażenia na temat nowego czytnika z kolorowym ekranem
- Pierwsze wrażenia na temat kolorowego czytnika PocketBook InkPad Color 3 – co daje ekran Kaleido 3?
- Kobo przypomina o „obowiązkowej” aktualizacji czytników. Musimy ją wykonać do 25 maja 2023
Żeby nie było tak słodko :) Ja akurat stukam z Malezji i mnie przekierowuje na /en-my/, Niestety chłopaki, z którymi pracuję, mówią, że jeszcze nie widzieli ebooka wydanego w ich języku, tym bardziej nie ma żadnej księgarni, która by je oferowała. Wiec nie sądzę, zęby rynek malezyjski był na tyle perspektywiczny żeby Kobo zawracało sobie głowę tworzeniem strony specjalnie dla nich. Podejrzewam, że to jakiś automat tak ustawia adres strony :)
Tak jest, sprawdziłem parę innych wariantów jak np. /en-cz/ :)
No, ale sama chęć zrobienia czegoś takiego, daje nadzieję…
To może chociaż więcej odcieni szarości wprowadzą. Ładniej wyglądające czarno-białe foty też by się przydały.
Zgaduję, że dzisiejszym kotem w worku Woblinka są „Dzienniki japońskie” Piotra Milewskiego. Ukazały się wczoraj, wydał je Znak, a normalna cena kota jest podobna do ceny poprzedniej książki Milewskiego.
Jeżeli się już ukazały, to się nie liczą :)
Ja obstawiam „Złe psy” Vegi, choć najbardziej by mnie ucieszył „Szczygieł”, ale podejrzewam, że będzie dużo droższy.
Ukazały się w wersji papierowej, a nie cyfrowej :) Więc się chyba liczą.
Ja swój Kobo Glo kupiłam na Woblinku. Jeżeli chodzi o firmę Kobo, to zamiast zajmować się wydawaniem nowych czytników, w pierwszej kolejności powinni się zabrać za swoją stronę. Znikające książki to u nich chleb powszedni. Kupujesz książkę czytasz, następnego dnia czary mary nie masz jej na czytniku. Mało tego nie masz jej na swoim koncie w Kobo. Na zgłoszenia do suportu nikt nie odpowiada. Po tygodniu piszą, że u nich w systemie wszystko jest ok i żeby wyczyścić cookies. Porażka. Po kilku dniach walki książki zostają łaskawie przywrócone aż do następnego razu. Mnie kilka razy ginęły pojedyncze, a raz od razu pięć. Był też taki przypadek, że książka się nie pojawiła po zakupie. Znaczy płacić płać a o książkę trzeba powalczyć. Ale przyzwyczaiłam się tak do tego czytnika, że PW poszedł w kąt. Bardzo lubię format kepub, który pokazuje numerację stron w ramach rozdziałów.
Zaskakujące. U mnie, od prawie dwóch lat jak założyłem konto na stronie Kobo i użytkuję Kobo Glo nic złego się nie dzieje. Żadne książki mi z czytnika i tym bardziej z mojego konta na serwerze Kobo nie znikają. Nie wiem co może być przyczyną, bo pewnie aktualizujesz oprogramowanie na czytniku. HelpDesk jak nie pomógł, to spróbuj zgłosić problem na forach użytkowników Kobo, bardzo często to czytają ich programiści (którzy również programują dla Apple). Może tym kanałem coś Ci pomogą, podpowiedzą.
W końcu odzyskałam wszystkie książki. Na forach przeczytałam, że taki problem zgłaszało wiele osób a Kobo twierdzi, że jest im znany i pracują nad jego rozwiązaniem. Rzeczywiście, książki znikały przy włączonym Wi-Fi, ale jedna np. w ogóle się nie pojawiła od razu po zakupie tu Wi-Fi nic nie miało wspólnego.
Pozwolę sobie odnieść się do fragmentów tekstu:
„Czasopisma? No, ale wersje czytnikowe nawet w Amazonie się nie sprawdziły”
Może właśnie dlatego się nie sprawdziły, że ich wygląd i układ na czytnikach jest daleki od oryginału.
„Dlatego klasyczny czytnik stałby się niszą dla osób ze specjalnymi potrzebami.”
W porównaniu do książek papierowych to nawet czarno-białe czytniki są niszą. Znam kilkanaście osób, które pozostały przy papierowych książkach właśnie ze względu na dość słabą jakość i wygląd książek elektronicznych. Pozornie słabą jakość, bo ja wiem że ebook ma masę zalet. Na zakup czytnika zdecydowało się tylko kilka. Wbrew pozorom wielu ludzi lubi obcować z książkami, a nie tylko z treścią. Dla nich liczą się takie rzeczy jak piękne ilustracje, autorski układ itd.
Podsumowując:
1) Po pierwsze.
Jak się pojawi możliwość zastosowania ekranu kolorowego o sensownej jakości i koszcie, to któraś firma go zastosuje, chociażby po to żeby przebić konkurencję. Na takiej samej zasadzie producenci smartfonów prześcigają się na cyferki w specyfikacjach.
2) Po drugie.
Kolorowy czytnik ma szansę przyciągnąć tych którzy na czytnik jeszcze się nie zdecydowali i pozostali przy papierze, a takich wciąż jest większość. Wątpię, żeby któraś firma dobrowolnie z takiej możliwości zrezygnowała.
3) Po trzecie.
Durniejsze rzeczy były wymyślane, wprowadzane na rynek i odnosiły sukces. Kolorowy czytnik w porównaniu do nich to szczyt funkcjonalności.
Naprawdę znasz ludzi, którzy wolą papierowe książki, bo są w nich ilustracje?
Naprawdę uważasz, że kolor w powieściach jest do czegoś potrzebny?
Osobiście nie dopłaciłbym nawet 5% do ceny czytnika w zamian za kolor. Ale pewnie przyjdzie czas, że stanie się on standardem i wszyscy będą się ekscytować wynikami sprzedaży kolorowych czytników i twierdzić, że odniosły sukces.
„Ogniem i mieczem” niebieską czcionką? Elegancko wydany plik „Pan Tadeusz” z rycinami Andriollego? Mnie to się wydaje takim idiotyzmem, że szkoda nawet w klawiaturę stukać, ale skoro komuś brak takich atrakcji, to pewnie i znajdzie się firma, która mu je dostarczy.
&
Cenię książki za wnętrze nie za okładke, ale niedocenianie ilustracji to błąd.
To przecież też sztuka…
Ale to jednak zależy od książki, choć można długo dyskutować, co jest przyczyną a co skutkiem:
– czy na czytniku lepiej się czyta powieści, więc nie przeszkadza czarno-biały ekran?
– czy może dlatego że ogranicza nas ekran, czytamy głównie powieści?
Inna sprawa, że w rozdzielczości 1024×768 każda grafika wygląda słabo, nawet mapki.
Inna sprawa, że w rozdzielczości 1024×768 każda grafika wygląda słabo, nawet mapki.
Szczególnie że ulubioną rozdziałką dla ilustracji w komercyjnych książkach jest 600 max na dłuższym boku, co nawet na czytnikach nie-HD czyli 800×600 wygląda słabo. (już nie dodam że taki znaczek pocztowy jest zapisany jako jpeg 100 jakości).
Więc to że na ekranie HD ilustracje przeskalowane wyglądają słabo, nie powinno dziwić.
No i w mapkach jeszcze pokutuje to, że nie chcą jej zwykle dzielić na 2 e-strony.
Niewygodnie by się czytało Sienkiewicza w rozmiarze A4 na papierze kredowym i w twardej oprawie, oglądanie zaś albumu z obrazami Miro na A3 w miękkiej oprawie w czerni i bieli też się mija z celem.
Uważam – jak napisałem poniżej – że różne treści wymagają różnych formatów. Chcesz kolorowej grafiki nie kupujesz kindla, chcesz czytać Ulissesa – od iPada wypłyną ci oczy…
&
Nie kwestionuję, że sztuka. Kwestionuję sensowność używania czytnika e-booków do kontemplacji tej sztuki. Bez względu czy to czytnik czarno-biały, kolorowy czy tablet z AMOLEDem.
Gros książek które czytuję nie ma ilustracji, czasem zdjęcia – zazwyczaj niespecjalnej jakości (bez względu czy mowa o papierze czy pliku). Te nieliczne z kolorowymi ilustracjami/zdjęciami i tak bym kupił na papierze – bez względu czy to życiorys Van Gogha czy podręcznik do Lightrooma.
&
„Naprawdę znasz ludzi, którzy wolą papierowe książki, bo są w nich ilustracje?”
Ogólnie pierwsze wrażenie z czytnikiem jest słabe. Ja pierwszego Kindla kupiłem w zamierzchłych czasach, kiedy na Allegro można było kupić tylko używane Sony PRS. I po rozpakowaniu nie byłem zachwycony: słaby kontrast, szare tło, mały ekran, odświeżanie. Pamiętam nawet, że wyciągnąłem kilka książek i porównywałem papier. Wyszło mi, że nawet najgorszy makulaturowy jest troszeczkę bielszy. Nie wiem czy mając możliwość wcześniejszego obejrzenia zdecydowałbym się na zakup. Ale trudno, stało się. Dwa dni później już go kochałem, z powodów które wszyscy znamy. Polubiłem nawet szary ekran, bo okazało się, że mniej męczy oczy i pozwala czytać w słońcu (powodzenia z białym kredowym papierem, chyba że w okularach przeciwsłonecznych).
Kilka razy miałem sytuację, że ktoś zobaczył u mnie czytnik (aktualnie Classic 5), poprosił o prezentację i od razu po włączeniu widać było zawód. Spodziewali się czegoś jak tablet. Nie pomogły już zachwyty, opowieści o synchronizacji, zakupach online z dostawą w 5 minut i zaletach elektronicznego papieru. Pierwsze wrażenie było za słabe: za wolne, za małe, słaby kontrast, czarnobiały ekran, zostaję przy papierze.
Jeśli takie podejście mieli moi znajomi, którzy mogli wysłuchać zalet czytnika, to jakie mają mieć nietechniczni ludzie którzy czytnik dotknęli tylko w przelocie w markecie albo zobaczyli suchą specyfikację w Internecie (ekran monochromatyczny 6″)? Oczywiście są teraz Paperwhite i Voyage, które robią lepsze wrażenie, ale ceną już nie zachwycają.
Myślę, że takich ludzi mógłby przekonać lepszy, kolorowy ekran na którym książki wyglądałby nie gorzej niż w papierze. I dlatego sądzę, że każda firma chcąca do czytników przyciągnąć masy, a nie tylko geeków i nałogowych czytelników, nad takim czytnikiem musi pracować i w końcu go wyprodukuje.
Szczerze mówiąc, nigdy nie rozumiałem problemu z szybkością, rozmiarem, a już argument o braku kolorów (co pisałem powyżej) uważam za kompletną pomyłkę. Moim zdaniem na rynku jest miejsce i na tablety i na czytniki książek. E-ink, choćby nie wiem co, nigdy się nie zbliży do iPada czy innych tabletów, choćby i ze średniej półki.
To tak samo różne urządzenia jak iPhone i iPad czy piekarnik.
Ci, którym brak koloru, kontrastu i rozmiaru po najwyraźniej nie potrzebują kindla lecz iPada.
&
Rzeczywiście, szanse na wprowadzenie kolorowych ekranów w czytnikach są znikome. Przede wszystkim ze względów kosztowych, co pośrednio wynika z braku technologii. Nie oszukujmy się, większość osób nie będzie kupować dwóch różnych urządzeń. Raz: aby po prostu zaoszczędzić, dwa: ze względu na brak świadomości. Na rynku brak jest sensownej oferty na czytniki 10-calowe i to w wersji mono. To też wynik wysokich cen takich urządzeń. Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do tego, ze producentom nie będzie się opłacać produkcja tradycyjnych czytników.
A mi się dla odmiany już od dłuższego czasu marzy sprzęt „wszystko w jednym”. Dlaczego nie. Chcę czytać z możliwością wyboru kolor lub b&w, korzystać z internetu, dzwonić. Taka laptopo-czytniko-tableto-komórka wielkości Kindla. Może do tego kiedyś dojdziemy…
Mam sporo książek podróżniczych i historycznych w których roi się od zdjęć czy map – na czytniku niestety już z taką przyjemnością ich nie pooglądam.
Ja bym raczej dodał już głos. Nie wiem po co Amazon kupił Ivonę, skoro nic z tego nie wynika. Dopóki nie będzie głosu, to raczej nic nie zastąpi mi PW (wersja 1).
A ja wlasnie po przeczytaniu artykulu pisze komentarz z Nooka simple touch z odblokowanym androidem. Powod dla ktorego kupilbym urzadzenie z kolorowym einkiem jest tylko jeden: NIE MECZY OCZU. Po 8 godzinach pracy przy kompie chcialym sobie cos poczytac dla rozrywki I niekoniecznie od razu opasla powiesc. Najczesciej tego nie robilem bo caly dzien przed swiecacym w oczy ekranem to dramat I bol glowy. Nook to moja maszynka nr 1 jezeli chodzi o przegladanie internetu ale ma duzo minusow: plynnie dziala tylko opera mini, nie dziala youtube it’d. Sorry za brak polskich znakow bo tez ich nie mam. Czekam na funkcjonalny tablet z kolorowym einkiem I na pewno taki kupie.
Taaa… Jasne, nie będzie kolorowego, bo mają super aplikacje na smartfony i tablety. Ciekawe, co będą mówić, jak Amazon wyda kolorowego Kindle’a. Już widze jak mówią, że ich aplikacje są tak dobre, że przebiją propozycję Amazonu ;]