Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Jak to się dzieje, że kupujemy więcej e-booków…?

Kindle Touch na półce z książkami

To zauważa prawie każdy posiadacz czytnika. Kupujemy coraz więcej książek. Zachęcają nas do tego liczne promocje, ale i nasze przekonanie, że w końcu na czytniku będzie można przeczytać więcej.

Bardzo ciekawym zestawieniem podzielił się na naszym profilu Facebookowym pan Andrzej Nowakowski:

Dla tych, którzy zastanawiają się czy kupno czytnika to przedsięwzięcie ekonomiczne, mogę podać parę liczb z własnego doświadczenia.

Otóż ebooki kupuję tylko, jak są jakieś promocje i pozycja chociaż trochę mnie interesuje. Pierwszą książkę kupiłem w październiku ubiegłego roku, ostatnią w tym miesiącu, razem 28książek.

Łącznie na ebooki wydałem 237 zł, za te same książki w Empiku wydałbym 881 zł ( brałem pod uwagę EMPIK ze względu na darmową dostawę i obszerność katalogu; 2 ceny są z Merlina bo w Empiku ich już nie ma), a na allegro 676 zl (w tym przypadku liczyłem cenę książki „kup teraz” łącznie z dostawą). Jak widać zakup Kindla zwrócił się po zakupie około 20 pozycji. Rentowność Kindla jest jeszcze większa, ponieważ nie uwzględniłem ebooków, które np Woblink dawał za darmo za awarię i inne takie okazje.

/wartości zmodyfikowałem bo autor je poprawił w kolejnej wypowiedzi/

No dobrze, ale czy wolno nam robić takie porównania? Czy skoro wydajemy 200 złotych na e-booki, to w Empiku byśmy wydali 800 na te same? Ile z tych książek byśmy kupili w oryginalnej cenie?

Mówiąc uczciwie to żadnej, ale nie dlatego, że kupiłem je tylko ze względu na cenę, ale dlatego, że mam kindle.

A jak wychodziło to cenowo?

Podsumowując, korzystałem z 5 księgarni internetowych, najdroższa książka kosztowała 24,90 najtańsza 1 zł, średnia 9,50.

A jak to u Was wygląda? A może na odwrót – „darmochy” tyle leży po sieci, że książek kupujecie mniej?

(Aha, pytanie dotyczy wszystkich książek – czyli elektronicznych i papierowych).

 

Od czasu kupienia czytnika...

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

56 odpowiedzi na „Jak to się dzieje, że kupujemy więcej e-booków…?

  1. IBoy pisze:

    Zakup Kindla to faktycznie pozorna oszczędność. W ciągu roku zakupiłem ponad 50 ebooków. Przeczytałem ok. 30. Promocje niestety powodują że zakupy są impulsowe, nieprzemyślane. Czy są jakieś plusy ? Oczywiście tak. Mobilność, dostęp do każdej pozycji i czytam zdecydowanie więcej, szybciej. Dosłownie połykam książki. Dzięki promocjom sięgam po literaturę mi całkowicie obcą: biografię, informatykę, podróżnicze. Obecnie czekam na Kindle podświetlanego.

    0
  2. Gamper pisze:

    Jak kupuję ebooki w promocjach pomimo iż nie posiadam jeszcze czytnika. Chciałem Kindle Toucha, a teraz to już nie wiem… Zobaczę czy nie pojawi się jakiś nowy model. W ostateczności kupię Classica.

    0
    • isaak pisze:

      bierz touch nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki jest wygodny w obsludze, po pol roku nie mam ochoty wracac do clasica :) No normalnie to kupowalem 1-2ksiazki miesiecznie odkad mam kindla kupilem grubo ponad 50 nie liczac tego co dostalem w promocjach a przeczytalem jakies 3/4fakt faktem wiecej czytam i to sie liczy najdrozsza ksiazka to okolo 50zl

      0
  3. KHRoN pisze:

    Dokładnie. Posiadanie czytnika powoduje, że kupuję więcej książek niż jestem w stanie przeczytać… w tym większość (choć nie wszystkie – jeśli chcę coś konkretnie przeczytać) właśnie w promocjach.

    Nie da się tego ocenić w kategorii „to dobrze/to źle”. To jest normalne wydawanie pieniędzy na zaspokajanie potrzeb.

    Co ciekawe, ma tu miejsce zjawisko „jakby nie czytnik, to bym nie przeczytał” – nie łaził bym za (a potem z) papierowymi książkami, za to ebooki są po prostu wygodniejsze do kupienia a potem przeczytania. Nie mówiąc już o tym, iż daję tym sposobem wydawcom sygnał „dajcie już spokój tym drzewom” :)

    0
  4. KTo pisze:

    Zakupy „bo jest promocja” zdarzyły mi się parę razy, z czego raz akurat skończyłem inną książkę, a promocja na kolejną po prostu mi przypasowała. Jednak jak na półtoraroczny kontakt z czytnikiem wydaje mi się, że ostatecznie można powiedzieć, że opieram się rozmaitym przecenom – kupuję wtedy, gdy chcę coś przeczytać.

    Co ciekawe, od niedawna do łask znowu wrócił u mnie papier. Oprócz beletrystyki także dużo czytam książek poradnikowych, których tematyką jest obraz. A ten temat to niestety Pięta Achillesowa naszych czytników. Inna sprawa, że wciąż zachodzę do księgarni i często zerkam także na powieści wydane w szczególnie atrakcyjnych formach.

    0
  5. insider pisze:

    Na 6 ebooków przypada u mnie 1 książka papierowa.
    Zawsze czytałem sporo (>50 pozycji rocznie), od kiedy mam Kindle czytam jeszcze więcej; nie tylko książki, także co obszerniejsze teksty z netu, jakieś raporty, opracowania itp.
    W e-księgarniach korzystam głównie z ofert typu „promocja dnia” „-x%” itp. – sądzę, że ok. 3/4 kupionych tam pozycji było przecenionych.
    Na pewno wielu z zakupionych przeze mnie książek nie kupiłbym w wersji papierowej w normalnej cenie – dotyczy to zwłaszcza książek anglojęzycznych z Amazon.
    Ponadto na Kindle czytam sporo prasy – tylko „Polityka” została zastąpiona przez e-wydanie, cała reszta to tytuły, których przedtem nie czytałem, albo po które sięgałem sporadycznie.
    Podsumowując: czytam więcej, ale też więcej wydaję.
    Mimo wszystko nie żałuję – e-czytelnictwo naprawdę wciąga. Poza tym – jest naprawdę sporo dobrej i _darmowej_ treści.

    0
  6. Fakirek pisze:

    U mnie wraz z zakupem Kindle czytelnictwo wzrosło o kilkaset % – przy czym „darmochy” praktycznie nie czytam.
    Oczywiście łapię promocje i wszelkie okazje, ale gdy na swoje nieszczęście trafię na interesującą mnie książkę w regularnej cenie, to też ją kupię. Książki łapane w promocjach muszą jednak mnie interesować – nie kupię nawet za kilka złotych czegoś, co kompletnie mnie nie rusza. Książki z promocji często czytam z późnieniem.
    Gdy szukam konkretnej książki, to czytam ją od razu – i tutaj ujawnia się zaleta czytnika – łatwość kupna i natychmiastowy dostęp do książki.
    Niestety – wciąż mało wydaje się na czytniki i wciąż wchodząc na witryny ebookarni czuję, że to nie ja wybieram, co chcę przeczytać, tylko co najwyżej sprawdzam, co z tego nadawałoby się do przeczytania. Może jest tak także dlatego, że nie gustuję w beletrystyce, a książki akademickie i popularnonaukowe wciąż bardzo słabo są reprezentowane w formatach MOBI czy EPUB.

    0
  7. Adam Gołąbiewski pisze:

    Dzięki Kindle wogóle zacząłem czytać. Przez całe moje życie w całości przeczytałem może 2-3 lektury szkolne. Kupiłem Kindle, żeby się zmotywować do czytania i zaskoczyło. Od kiedy mam Kindle (czerwiec 2011) przeczytałem 45 książek. Ostatnio trochę zwolniłem, ale nadal sporo czytam. Książki kupuję tylko w promocjach lub pobieram w akcjach, w których są rozdawane za darmo. Sporadycznie zdarza mi się kupić książkę za więcej niż 10-15 zł. Wyjątek zrobiłem dla biografii Steva Jobsa (29 zł w dniu premiery) i Robokalipsy (20 zł).

    1
  8. Robert pisze:

    Dla mnie zakup Kindla to duża oszczędność. Jest wiele książek które mam w postaci papierowej, a chciałbym mieć je zawsze „przy sobie”, chętnie do nich wracam i w tekstach wynajduję nowe rzeczy i myśli. Kupuję w promocjach to, co chciałbym kupić, a na co nigdy bym sobie nie pozwolił w postaci papierowej. (Zresztą czy ktoś widział „takie” promocje na książki papierowe? – tu zaznaczam że nie mieszkam w mieście i nie zaglądam codziennie do Empiku czy innej księgarni).
    Ostatecznie o kupnie czytnika przekonać może taka zabawna historia: powrót z wczasów, odprawa na lotnisku, pasażer ma za dużą wagę walizki, zastanawia się czy wydać te x euro za nadwagę, w końcu ją otwiera, walizka w połowie zapełniona książkami, zastanawia się którą wyrzucić by nie płacić za nadbagaż…
    Pierwszy raz w tym roku wybrałem się z małżonką na wczasy i nie zastanawiałem się co będę robił – miałem swój czytnik… (notabene zapełniony promocyjnymi, i nie tylko, książkami…)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      W wielu księgarniach z tanią książką można znaleźć też sporo tytułów po parę złotych. Odwiedzam je regularnie od czasów studenckich. Niestety gorzej z miejscem na ich przechowywanie… Dlatego w papierze kupuję wyłącznie to, co uważam za potrzebne w tym formacie, albo czego nie ma w wersji elektroncznej.

      0
  9. Ania pisze:

    Czuję, że ze mną będzie właśnie podobnie :) Do zakupu Kindla się dopiero przymierzam, ale cel mam, że tak powiem, szczytny. Książek chce się czytać. Dużo. U mnie jednak problemem jest to, że mi się książki szybko niszczą, często podróżuję, to wrzucę do plecaka, torebki i już pozaginane okładki, czasem kartki. Poza tym ciężkie, obszerne, nie mam gdzie trzymać. No i finanse właśnie. Jak widzę czasem ceny w empiku, czy jakiejkolwiek innej księgarni internetowej i sobie przeliczę ile za to bym miała jedzenia na studiach, to często odpuszczam, też ze względu czynniki wymienione wyżej. Ebooka można mieć w mgnieniu oka, już teraz, przed sobą, bez wychodzenia z domu, nawet w środku nocy. I właśnie te promocje, darmowe książki.
    Zastanawiałam się, czy ktoś już właśnie zrobił zestawienie kosztów. Dobrze by było, gdyby za kupowaniem większej ilości książej, szło też więcej czasu spędzonego na czytaniu. Jak będzie w moim przypadku? Zobaczymy :)

    0
    • Gosia pisze:

      to uważaj – bo kindle ma wyświetlacz dość delikatny, on jest szklany – więc wszelkie upadanie, uderzanie, a i mocne nagrzewanie mu nie służy. Dlatego inwestycja w wytrzymały futerał jest niezbędna ;)
      Ja sama właśnie kindla kupiłam, jeszcze do mnie nie dotarł, ale mam z książkami podobnie do ciebie – ja noszę je w torebce i czasami się okładka pognie. Dlatego warto wiedzieć, że z wyświetlaczem w kindle trzeba uważać.

      0
  10. Robert Drózd pisze:

    Uwaga: specjalnie dla Ani oraz tych, którzy jeszcze nie mają czytnika, dodałem czwartą możliwą odpowiedź. :-)

    0
  11. Jacek pisze:

    Chyba jestem tutaj rodzynkiem. W ciągu dwóch lat posiadania Kindle’a kupiłem nie więcej niż 5 książek i to głównie dlatego, że była promocja i książki jako tako mogły być dla mnie interesujące (lub byłem ciekaw). Na pewno nie kupiłbym ich sam z siebie w „normalnych” warunkach. Ściągałem za to masę darmochy. W sumie przeczytałem może 5, może 6 książek na Kindle (co ciekawe, żadnej z kupionych jeszcze nie przeczytałem).
    Za to nadal regularnie kupuję książki papierowe. Zwyczajnie bardziej podchodzi mi taka forma, może nieco inna percepcja, może przyzwyczajenie, ciężko powiedzieć (najczęściej też „większy ekran”). Ze statystyk: czytam około stu, stu kilkudziesięciu pozycji rocznie. Rzadko wydaję więcej niż 10 zł za sztukę (kupuję głównie „używane”). Za to zdarza mi się też kupić papierową w jakimś większy zestawie i… potem leży, inne zawsze ważniejsze i jakoś nie ma czasu się zabrać. Czyli pewnie trochę jak inni z ebookami.

    0
  12. golem14 pisze:

    Gdybym nie miał Kindle. Nie kupował bym prawie wcale książek, ponieważ są bardzo „niemobilne”. Niestety mam już tyle książek papierowych, że ich przechowywanie i transportowanie stanowi dla mnie duży problem. Jeszcze gorzej wypadają na tym tle gazety, miesięczniki itp., które szybko urastają w spore sterty, potem zaś leżą i kurzą się. Mam za sobą cztery przeprowadzki, więc wiem jaki to problem, kiedy chce się mieś ze sobą ulubione książki a one ważą kilkadziesiąt kilogramów i trzeba je gdzieś upchać w nowym miejscu. Żałuje bardzo, że nie wszystkie książki, które mam na papierze – dostępne są w postaci elektronicznej. Zapewnie, jeśli trzeba by kupić jeszcze raz książkę w e-booku, kupiłbym.
    PS. Swoją drogą to ciekawy sposób na promocję – pokaż nam swoją papierową wersję, a dostaniesz rabat na jej wersję elektroniczną. ;-)

    0
  13. pssssst pisze:

    Zastąpiłam Kindlem wypożyczanie w bibliotece, w której regularnie płaciłam kary za nieterminowy zwrot książek.
    Nie wiem, czy oszczędziłam w ten sposób jakieś pieniądze, wiem natomiast, że na pewno zaoszczędziłam sobie emocji ;)
    Książki kupuję w promocjach, tylko te, które mnie choć trochę interesują.
    Papierowe kupowałam tylko „ważne” i w sumie tak zostało.
    Dla mnie czytnik to wygoda – nie muszę pamiętać o terminach, no i na wakacje zabrałam ok. 80 książek i czytałam co tam mi podchodziło do nastroju. Dla mnie ta wygoda jest nie do przecenienia.
    Choć do czytnika musiałam trochę się poprzyzwyczajać, teraz wydaje mi sie niezastąpiony.

    0
  14. baszar pisze:

    Mam nadzieję, że już mi przeszło kupowanie eksiążek „bo są w promocji i kiedyś pewnie przeczytam” :) Dobrym sposobem jest wyłączenie wszelkich biuletynów automatycznie przysyłanych z księgarni. Zostawiłem tylko biuletyn SC :)
    Od momentu rozpoczęcia czytania z ekranu (na LCD, dawno temu) na pewno czytam więcej, ale beletrystyki. Epapier kupiłem z myślą o czytaniu użytkowym (podręczniki, dokumentacja) i zupełnie się nie sprawdził (mały ekran, słaba obsługa PDF, brak możliwości nabazgrania notatek, problemy ze słownikami, niemożliwość ułożenia treści w pamięci na zasadzie „to było tu, a tamto jakiś centymetr grubości książki w lewo”). Do pracy z tekstem zwykle wole papier. Czekam na kolorowy, szybkozmienny ekran z dobrym digitizerem, widoczny w świetle odbitym z jakimś otwartym (albo z dużą liczbą aplikacji: słowniki, czytniki z eksportem notatek w jakimś otwartym standardzie) systemem operacyjnym oraz wbudowanym modemem GSM :) Niby technologia już jest, ale nie skomercjalizowana.

    0
  15. Zalewski pisze:

    Po zakupie Kindle’a zacząłem nabywać e-booki jak oszalały. Po części po to, by po prostu było co na nim czytać, po części zaś właśnie z powodu na różne okazje. Gdy się zorientowałem co się dzieje, opamiętałem się. Obecnie staram się nie doprowadzać do sytuacji w której na czytniku mam więcej niż 5 nieprzeczytanych książek. Tym bardziej, że nigdy nie czytam kilku jednocześnie – zawsze do końca, a dopiero potem zabieram się za następną. Później może się czasem okazać, że za jakąś książkę zapłacę pełną cenę, bo w stosownym czasie nie skorzystałem z jakiejś promocji. Ale koniec końców – paradoksalnie właśnie taki system jest bardziej opłacalny i oszczędny. Nie wydaję bowiem kasy na pozycje, których i tak bym nie kupił, gdyby nie promocja itp.

    A teraz pytanie z tego samego zagadnienia, ale od innej strony:
    Ile książek kupiliście „w promocji”, ale do nich nawet nie zajrzeliście lub odłożyliście na magiczne i bliżej nieokreślone „na później”? Ile pieniędzy wydaliście na te pozycje?

    0
  16. Lopez pisze:

    Od 30.01 (Cmentarz w Pradze – chciałem by pierwszy kupiony ebook był wysokich lotów) do wczoraj (Historia polityczna Polski 1944-1991 – czaiłem się do tej książki już kilka tygodni) kupione 63 ebooki + 26 bezpłatnych (awaria w Woblinku i inne). Wydane 665,89 pln. Kupuję wyłącznie w promocjach bądź z kuponami rabatowymi. Kindle Classic mam od drugiej połowy marca, Touch od końca kwietnia. Przeczytane około 40 ebooków.
    Ostanio zamin zdecyduję się na zakup książki papierowej to dzwonię do wydawnictwa i pytam, czy przypadkiem nie planują w najbliższym czasie wydać wersji elektronicznej :-)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      O, taka forma uświadamiania wydawnictw mi się podoba. :-)

      0
      • golem14 pisze:

        Ale to dotyczy tylko nowości. Co jeśli chciałbym poczytać „Lato leśnych ludzi” Rodziewiczówny albo „Księgę puszczy” Tytusa Karpowicza?

        0
        • Robert Drózd pisze:

          No to tak samo – ktoś ma do tych tytułów prawa i je wydaje w papierze.

          0
        • Lopez pisze:

          Zgadza się. W jednym wydawnictwie mi powiedziano, że przy umowach na wydanie nowych książek już jest zapis o wydaniu książki także w wersji elektronicznej. Stare umowy nie zawierały takich zapisów.

          0
          • golem14 pisze:

            Ba! ale co z książkami, które ostatni raz wydano w latach 50., 70. lub 80. ubiegłego wieku, czasami przez wydawnictwa, które już nie istnieją?

            0
            • Jurek pisze:

              Pewnie trzeba czekać aż trafią do domeny publicznej.
              Np. „Lato leśnych ludzi” i inne powieści Rodziewiczówny trafią do niej w 2015 r.

              0
  17. Jacek pisze:

    Ja mam taką zasadę, że nie kupuję nowej książki dopóki nie skończę poprzedniej. Prawie każdy dzień zaczynam od pominięcia „darmochy”, czy innych promocji – byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby był osobny RSS zawierający wyłącznie artykuły niedotyczące publikacji. Lubię tego bloga, cenię za nowinki, bieżące informacje o rynku czytników i wydawniczym. Ale książki do czytania wybieram z listy top 10 the Millions. Książki na Amazonie rzadko przekraczają cenę 15 dolarów, więc obniżki nie mają dla mnie żadnego znaczenia.

    Mimo to, czytam więcej niż dawniej – po prostu z kindlem jest wygodniej. Nawet 10 minut w metrze daje możliwość przeczytania kolejnego fragmentu. No i dostęp jest teraz nieograniczony.

    0
  18. szymon pisze:

    Jestem pod wrażeniem podawanych powyżej wartości. Niestety u mnie ebooki nawet w promocji (i to takiej poważnej – ok 10 zł) są zbyt drogie, nie mówiąc już o książkach drukowanych. Co więcej najczęściej w promocji są akurat książki, które mało mnie interesują. Szkoda, że jeszcze mało popularna jest opcja wypożyczenia (wprowadzona już przez Amazona).

    0
  19. Drożdż pisze:

    Ja nie zauważyłem żebym kupował mniej papierowych wydań, ale z drugiej strony doszły ebooki, których też często zachęcony promocjami kupuje więcej. Dodatkowo są to książki, na które nie wydałbym pieniędzy w księgarni, albo poważnie bym się nad tym zastanowił.

    0
  20. slawek pisze:

    Czytam tyle samo co przedtem, za to na pewno znacznie więcej zaczynam ;-)
    Jakoś tak dziwnie się skłąda, że książki w wersji kindelkowej znacznie łatwiej mi porzucić, co w przypadku książek papierowych dosyć rzadko się zdarza.

    0
  21. Gosia pisze:

    Czytnik posiadam od roku, w tym czasie zakupilam ok. 70 e-book’ow z czego ok. 80% to ksiazki kupione w promocjach, są to najczęściej ksiazki, które ja nazywam „jednorazowe czytadła”. Ksiazki moich ulubionych autorów jednak kupuje w wersji papaierowej i dla nich zostawiam miejsce w mojej, i tak już przepelnionej, bibilotece.
    Kupuje wiec „niestety” wiecej :)

    0
  22. Daria pisze:

    Witam wszystkich czytelników bloga,
    Ja również jestem posiadaczką czytnika (nie Kindle).
    Przez kilka lat spędzałam codziennie 3 godziny łącznie w pociągu. Oczywiście jest to spora część doby i chciałam ją wykorzystać, uwielbiam czytać więc tachałam ze sobą ciężkie tomiszcza. Nie ukrywam, że oprócz książek musiałam zabierać także inne rzeczy, także dodatkowy bagaż był dla mnie kłopotliwy. Czasem wychodząc z domu wiedziałam, że zostało mi np. 20 stron książki do końca, więc brałam dwie, aby móc zacząć czytać kolejną. Czytnik okazał się dla mnie rewelacyjnym rozwiązaniem. Szczególnie, że ostatnio jestem fanką Czarnej Serii, której wydawnictwa są dosyć obszerne;)
    Inne pozytywy, które zauważyłam podczas użytkowania czytnika to:
    1. Dostępność książek, mimo tego, że w moim mieście jest kilka księgarni, czasem chcąc kupić wybraną pozycję musiałam zamawiać ją przez internet i czekać na kuriera, bo nie można było dostać książki od ręki. Kupując ebooka już po chwili mam go na czytniku.
    2. Promocje, korzystam z serwisu Lubimy Czytać, gdzie zaznaczam książki, które chciałabym przeczytać, często korzystam z tej listy, kiedy trafię na promocje ebooków i sprawdzam, czy mogę coś dostać taniej. Dzięki nim sięgam też po książki, których sama bym nie wybrała, w ten sposób przeczytałam wiele pozycji. Mam również wrażenie, że nowości ebookowe szybciej można kupić w korzystnej cenie niż wersje papierową, dzięki czemu można być na bieżąco.
    3. Często przy poszukiwaniu kolejnego ebooka do zakupu, kieruje się recenzjami, opiniami itp. W internecie jest ich mnóstwo, przeczytam recenzje i po chwili i kilku kliknięciach mam już wybraną książkę, oszczędność czasu i wygodna.
    Wracając do tematu dyskusji – czytam więcej, mimo tego że zawsze czytałam sporo, w moim przypadku odpowiedź, czy zakup czytnika był udanym pomysłem jest jednoznaczna – tak!

    0
  23. george pisze:

    Nie jestem w stanie przedstawić tak dokładnej statystyki jak autor artykułu, w każdym razie należę do szczęśliwych posiadaczy Kindla od ośmiu miesięcy i nie wyobrażam sobie życia bez czytnika. Jeśli chodzi o pochodzenie moich ebooków mogę podzieli je na trzy kategorie: legalna darmocha, zakupy w promocji, chomik. Czy mam wyrzuty sumienia odnośnie trzeciej kategorii? Ani odrobiny, bo trzech dych za ebooka w życiu nie dam. Cena, którą jestem w stanie przełknąć to 9,99. Niech się wydawcy martwią, co im się bardziej opłaca. Bo jeśli chodzi o autorów, szczególnie kierujących się jakąś misją, a nie tylko chęcią zysku, to stawiam tezę, że sprawia im satysfakcję każdy czytelnik zarówno ten co książkę kupił, jak i ten, co ją „wypożyczył”.

    0
  24. AnetaCuse pisze:

    Kindle mam od roku i mogę podsumować tak:
    1. Czytam dużo więcej niż przedtem.
    2. Kupuję dużo więcej książek niż przedtem. Książki, które mnie interesują kupuję niezależnie od tego, czy są w promocji czy nie. Czasem ulegam promocjom kupując zarówno co mnie interesuje jak i „w ciemno” spontanicznie pod wpływem recenzji.
    3. Sporo książek kupionych w promocji (i darmowych z Woblinka) nie doczekało się przeczytania lub ich nie dokończyłam.
    4. Wypożyczam książki od Amazona, z biblioteki miejskiej oraz od innych użytkowników Kindle (jeśli książka się kwalifikuje).
    5. Sporadycznie czytam darmochę (włącznie ze ściąganiem z chomika, jeśli nie mogę znaleźć konkretnej pozycji w księgarniach).

    0
  25. Krzysztoń pisze:

    Mnie się zdecydowanie lepiej czyta papierowe książki.
    Nie idzie tu o dostępność czy cenę. Te parametry są dobre. Idzie o to, że nie mam zbytnio funduszy na czytnik, a jak siedzę czy laptopie to mnie odciągnął od czytania inne rozrywki. A po za tym nie opyla mi się kupować, kiedy mam całą ścianę literatury w domu. Pomyślę o tym za kilka lat…

    0
  26. janusz pisze:

    A u mnie to była proza życia… Kupiłem Kindle bo… miałem strasznie małe mieszkanie i po prostu fizycznie nie miałem miejsca na książki. A czytam faktycznie więcej.

    0
  27. Mateusz "Koovert" Wołczyk pisze:

    Jak to pisał Chris Anderson (w „Za darmo” i w „Długim ogonie”), w świecie cyfrowym nie mamy do czynienia z ekonomią niedoboru (jak zazwyczaj), tylko ekonomią nadmiaru, stąd przyjmujemy więcej niż jesteśmy w stanie skonsumować. Wszystko jest tylko kwestią ceny. Dodamy do biblioteki książkę za 2-5 zł jeżeli jest na ciekawy temat, bo liczymy, że przeczytamy ją w przyszłości, a lista książek do przeczytania się wydłuża i wydłuża.
    Czekam tylko na ofertę: płacisz x zł miesięcznie i masz dostęp do wszystkich książek. Wtedy dopiero będzie marnotrawstwo. (Tylko jak to rozwiązać, żeby ktoś nie zapłacił raz i ściągnął na dysk zawartości całego sklepu…)
    Odnośnie samej tezy mam dwa słowa: no ba. http://www.bisg.org/news-5-596-press-releasee-book-buyers-are-buying-more-but-spending-less-says-bisg-study.php

    0
  28. asymon pisze:

    „Jak to się dzieje, że kupujemy więcej e-booków…?”

    Sam się na tym zastanawiam, ale to fakt. A z faktami się nie dyskutuje. Choć ostatnio przyszło trochę opamiętanie i nie biorę „bo po 5zł”. Niestety ebooki nie zastąpiły książek papierowych i równolegle drenują mi kieszeń. A ostatnio odkryłem, że na moich regałach zmieszczą się DWA RZĘDY książek w wydaniach paperback. Yay!

    Kupować ebooki w normalnej cenie? Kupiłem kilka, dosłownie na palcach jednej ręki mogę policzyć, najczęściej nowości kupione w dniu premiery. Po polsku chyba tylko „Wir” Petera Wattsa, żeby zachęcić wydawcę do wydania reszty :-) I trochę żeby pokazazać środkowy palec wydawnictwu MAG, które ebooków („Ślepowidzenie” Wattsa) nie chce wydawać.

    A tak na serio – ebooki wcale nie są najtańszą opcją – cena angielskiego ebooka na amazon.com jest najczęściej sporo wyższa nie tylko od ceny paperbacka na amazon.co.uk, ale też od tych zbnalezionych na Allegro czy sieci American Bookstore. I zazdroszczę Krakusom, bo tam sporo angielskich paperbacków w cenach wyjątkowo korzystnych.

    Tak więc jedynym argumentem za ebookami jest wygoda. Ale cóż, mam dłuuugą listę życzeń i czekam na promocje :-) Na szczęście zdarzają się okazje typu czteropak „Gry o Tron”, który właśnie czytam.

    0
  29. maciejewicz pisze:

    no ja tak samo kupuję chyba więcej ebooków.. ale to za to że mam niestety godzinkę do pracy, więc żeby się nie nudzić w pociągu, kupiłem trekstora i w ciągu miesiąca „połykam” po kilka książek. I to chyba dotyczy się też innych, coraz więcej laptopów, telefonów etc w plecaku i na normalne papierowe książki zaczynało brakować miejsca.. teraz jest łatwiej, bo bierze się jedno dodatkowe urządzenie i to nie jakieś ciężkie, a w nim setki książek na raz i czytasz to na co masz chęć

    0
  30. Bart pisze:

    Odkad mam kindla nie wydaje nic wiecej na ksiazki jak przed jego zakupem. Przedtem co roku kupowalem okolo 15 ksiazek w cenie od 30 do 80zl… teraz, zdecydowanie wiecej czytam. Na kindlu czyta sie wygodniej i jest zawsze pod reka, zajmuje niewiele miejsca w plecaku, mniej jak ksiazka. Promocje na ebooki to tylko dodatkowy bodziec dla mnie zebym wiecej czytal.

    0
  31. witek pisze:

    Mam znakomity zapas e-pozycji (promocyjnych), które, już wiele lat temu były na liście „do przeczytania”: Diuna, Hłasko, Konwicki, stary Stasiuk, Lem… i wiele innych. Konsekwentnie w nie wgryzam się, więc spokojny jestem, że zostaną skonsumowane.

    Oszczędności? Biorąc powyższe pod uwagę, plus dwadzieścia-kilka książek „Komedii Ludzkiej” Balzaka (których trzecią część mam już za sobą — więc również nie-półkowniki), 23 x o zł. = 0 zł,
    oszczędności są — delikatnie mówiąc — namacalne.

    0
    • Anka pisze:

      o, ktoś jeszcze oprócz mnie czyta Balzaka, a ja myślałam, że jakaś dziwna jestem :) …
      nawiązując jednak do głównego tematu – jako posiadaczka kindla od 1,5 roku na początku rzucałam się na każdą promocję z myślą : kupię – potem przeczytam (po zapoznaniu sie z powyższymi postami, stwierdzam, że sporo osób ma podobne przejścia) i zebrał się spory zapas do czytania, z czego pewnie 30% nigdy nie zostanie przeczytana, bo była zakupem bez sensu – ot impuls …
      opamiętałam się i od pewnego czasu zakupy ebooków (zwłaszcza tych w promocji) są przemyślane, poprzedzone zapoznaniem się z opiniami, recenzjami czytelników na forach, blogach, w księgarniach – płatnym recenzentom książek nie ufam,
      zdarza mi się, że kupuję czasem takie ebooki, które posiadam już w formie papierowej – mają mnóstwo moich zakresleń, uwag, notatek – to jest taki rodzaj ksiażek, które „lubię mieć przy sobie” w każdych okolicznosciach i to nie są żadne poradniki,
      papierowych książek kupuję tylko odrobinę mniej niż kiedyś – są pewne pozycje, które czytane w formie papierowej jakoś „lepiej się czytają”, poza tym moi współczytacze (3 pokolenia rodziny) nie posiadają czytników i nie dali się uwieść urokowi & wygodzie czytnika, dla przyzwoitości każdy z nas kupuje pewne pozycje w formie papierowej, żeby inni też mogli skorzystać,

      0
  32. pasha pisze:

    Witam,
    U mnie na razie zakup kindle jest jak najbardziej ekonomiczny. Mam w domu jeszcze tyle „tradycyjnych” książek do przeczytania, że rzeczywiście korzystam obecnie tylko z promocji. Jak będzie za pól roku?Chyba skończy się oszczędzanie a zacznie wydawanie ;)

    0
  33. Yarns pisze:

    Odkąd mam kundla zdecydowanie więcej wydaję na książki – oczywiście w wersji elektronicznej. Nałogowo korzystam z codziennych promocji Apress’a (10$ za książkę), no i ostatnio zaszalałem w Nexto przy promocji książek z wydawnictwa Fabryki Słów i kupiłem kilkanaście pozycji. Jestem szczęśliwym posiadaczem DX i Fire, które jak dla mnie świetnie się uzupełniają. W sumie od początku posiadania czytnika, czyli grudnia 2010 wydałem na ebooki dokładnie 1914 zł i w sumie nabyłem 84 pozycje.
    A tak z innej beczki, ktoś wie czemu mobi z nexto nie pokazuje prawidłowo okładki? – w czytniku mam zwykłą białą plansze z tytułem, a w przypadku mobi od Apress’a jest ładna okładka jak w wersji papierowej.

    0
  34. Monter pisze:

    W ankiecie zamiast odpowiedzi „nie mam jeszcze czyntika” powinna być:
    „nie mam jeszcze czytnika ale też kupuję dużo ebooków”. Czy coś takiego.

    0
    • Karolina pisze:

      Ja mam Kindla od pół roku, przeczytałam na nim przez ten czas około 40 książek.
      Kupiłam zaledwie 3 książki. Co tu dużo mówić, korzystam z legalnych, darmowych książek i z chomika. Uważam, że kupując wcześniej ponad 600 ksiażek papierowych dałam już zarobić wydawnictwom i autorom i straciłam na to małą fortunę, a teraz po prostu sobie czytam.

      0
      • Monter pisze:

        Karolino – mam nadzieję, że pamiętasz, że nie wszystkie książki na chomiku są darmowe. Większość ma prawa autorskie i czytanie ich bez zakupu praw jest niezgodne z prawem.

        0
  35. Max pisze:

    W ankiecie brakuje też opcji „od czasu kupienia czytnika nie odsprzedałem żadnej książki” :)
    Co z tego, że taniej można kupić ebooka, jak potem nie będzie można go odsprzedać, tak jak papierową książkę? Autor chyba jest kolekcjonerem/zbieraczem makulatury, skoro nie wziął tego faktu pod uwagę, a przecież można w ten sposób odzyskać sporo pieniędzy.

    UE walczy ze sprzedawcami, tak jest np. w przypadku gier, dlatego użytkownicy sklepu cyfrowego STEAM już nie są właścicielami kupionych gier tylko subskrybentami, przez co w każdej chwili mogą stracić dostęp do swojej kolekcji jak tylko sklep przestanie funkcjonować lub złamią regulamin, ciekawa perspektywa, prawda? :) Ciekawe czy ten sam los czeka użytkowników cyfrowych sklepów muzycznych i księgarni internetowych (na szczęście nie jest tak źle, nie wszędzie jest DRM, a i łatwiej jest go obejść, tylko, że jest to nielegalne, no i pozostaje to nie miłe uczucie, że wydało się kupę kasy, a i tak używa się tego jak były by to zwykłe piraty ;)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Na temat odsprzedaży było sporo w tym artykule:
      http://swiatczytnikow.pl/rynek-wtorny-e-bookow-legalny/

      No, ja akurat mam problem z nadmiarowymi książkami papierowymi. Odsprzedanie po parę złotych to za dużo roboty, zresztą niektorych nikt nie będzie chciał. Biblioteki też się stały wybredne. Uświadomiłem sobie, że po iluś latach, o ile nie ma się wydań kolekcjonerskich, to książki bardzo tracą na wartości…

      0

Skomentuj KTo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.