Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Jak ogarnąć swoją cyfrową bibliotekę?

library-1530267

Jak sobie radzić z rosnącą liczbą książek elektronicznych? Jak zorganizować swoją biblioteczkę? Nie zaproponuję ostatecznych odpowiedzi na te pytania, ale powiem, jak ja to robię.

Gdy mamy kilkanaście lub kilkadziesiąt tytułów – poruszanie się wśród nich nie jest problemem. Gdy mamy ich setki – wtedy sporo czasu zająć może choćby znalezienie określonej książki. W pewnym momencie dochodzi do tego, że nie jesteśmy nawet pewni, czy właściwie dany tytuł już mamy w formie e-booka czy nie.

Chcemy do naszych książek dotrzeć w każdej chwili. Chcemy mieć je zorganizowane według naszych potrzeb, np. tematycznie. Chcemy mieć też archiwum, które możemy zapisać w kopii zapasowej.

W przypadku e-booków jest jeszcze taka kwestia, że jedna książka to kilka plików. Jeśli kupujemy książkę w multiformacie – wtedy dostajemy MOBI, EPUB i PDF – czytamy zwykle jeden, ale trzeba przechować wszystkie trzy.

Mój system nie jest niestety idealny, ale na razie lepszego nie wynalazłem.

Aktualizacja z 1 stycznia 2023: kilka uzupełnień.

Źródło zdjęcia: Freeimages.com, autor: Paweł Sobociński

[ioc]

1. Archiwum na co dzień – chmura Kindle i kolekcje

Na podstawowym poziomie korzystania z e-booków zależy mi na dostępie do moich książek w czytnikach i aplikacjach Kindle. I to na dostępie natychmiastowym, chcę mieć książkę w kilkanaście sekund od pomyślenia o niej.

Dlatego od czasu gdy mam dotykowe czytniki Kindle przerzuciłem się niemal całkowicie na korzystanie z chmury.

Wysyłam książki bezprzewodowo i mam do nich dostęp na każdym czytniku, synchronizują mi się też podkreślenia. Swój proces przejścia na chmurę opisywałem w artykule o pierwszym roku korzystania z Paperwhite. Trochę czasu zabrało mi pozbycie się przyzwyczajeń z Keyboarda.

Książki z chmury organizuję w kolekcje – a do zarządzania nimi początkowo używałem używam aplikacji Kindle na iPada – jest to zwyczajnie prostsze niż korzystanie z czytnika.

Od połowy 2017 możemy wreszcie zarządzać kolekcjami przez stronę Amazonu, co jest również całkiem wygodne.

Cele dla kolekcji mam cztery:

  1. Nie zapomnieć o książkach, które czytam – stąd listy lektur na dany miesiąc, np. „Listopad 2015”. [Zrzuty pochodzą ze starszych wersji oprogramowania Kindle]
    kolekcje-listopad
  2. Wracać do książek, które były dla mnie ważne, tu kolekcja „Przeczytane”.
    kolekcje-przeczytane
  3. Mieć pod ręką zawsze nowe pomysły na czytanie, stąd kolekcje takie jak „Literatura someday/maybe”.
    kolekcje-someday
  4. I wreszcie – mieć pod ręką książki z danej tematyki, np. Muzyka, Analityka webowa, Finanse, Historia Polski.
    kolekcje-muzyka

O czym warto pamiętać:

  • w chmurze przechowam tylko pliki MOBI, nie mogę wrzucić tam formatu EPUB, PDF teoretycznie mogę – ale jeśli nie korzystam z nich na Kindle, to nie bardzo jest po co.
    [aktualizacja ze stycznia 2023: od pewnego czasu możemy wysyłać do chmury pliki EPUB, ale trafiają na czytnik skonwertowane i w tej postaci ich z chmury nie pobierzemy]
  • chmura Amazona nie może być substytutem kopii zapasowej, którą trzeba robić we własnym zakresie.

2. Archiwum robocze – Calibre

calibre-biblioteka2

Do programu Calibre dodaję wszystkie książki nad którymi pracuję, czyli np. te które poprawiam – tak jak opisywałem – dodając podziały wyrazów i poprawiając czytelność akapitów. Są tam więc źródłowe pliki EPUB i przerobione według mojej fantazji pliki MOBI.

Korzystam również z Calibre do archiwizowania książek z Kindle Store – które dodaję do programu, korzystając z wtyczki deDRM (jest już nowa wersja: noDRM). To daje mi zabezpieczenie przed ewentualnym zniknięciem książki z Amazonu i możliwość używania na innych czytnikach – jeśli w przyszłości zrezygnuję z Kindle.

Calibre tworzy własną biblioteczkę plików w określonym przez nas folderze, kopiując je do tego folderu – patrz artykuł o wstępnej konfiguracji. Folder programu na jednym ze swoich komputerów synchronizuję z chmurą OneDrive. To jest dość dobre zabezpieczenie, ale potencjalnie może wymagać wykupienia planów płatnych – bo książki będą zajmowały bardzo dużo miejsca.

Program może posłużyć do zarządzania naszą całą biblioteczką:

  • Możemy dodać swoje kolumny – np. księgarnię, w której kupiliśmy danego e-booka oraz jego cenę. O tym był artykuł, opis znajdziecie też na blogu Cyfranka.
  • Da się ustawić okładki, kategorie i tagi dla każdej książki.
  • Jest wyszukiwanie (niestety dość wolne) po zawartości biblioteczki.
  • Od 2022 jest też wyszukiwanie pełnotekstowe po treści książek.
  • Można stworzyć i wygenerować katalog książek – przydatne jeśli chcemy np. z kimś się wymienić w ramach dozwolonego użytku osobistego.
  • Warto też zaznaczać książki, które mamy od kogoś, abyśmy ich przypadkiem komuś innemu nie pożyczyli.
  • Po podłączeniu czytnika wiemy, która z książek jest na czytniku – można je zresztą wysłać z Calibre na czytnik, czy to po kabelku, czy to (w przypadku Kindle) bezprzewodowo.
  • Od 2014 Calibre ma też funkcję eksportu całej biblioteki wraz z danymi na jej temat – opisał ją Cyfranek.

Ponownie – nie przechowamy tutaj innych formatów. Mogę mieć owszem EPUB i przerobionego MOBI – ale nie dodam do tej samej książki formatu PDF.

Przepraszam za pomyłkę – faktycznie, w Calibre można dodać kolejne pliki do danej książki, tak więc można przechowywać kilka formatów.

3. Archiwum na zawsze – karta SD oraz backupy

foldery-biblioteka

Nie wszystkie książki od razu wrzucam na Kindle, nie wszystkie przerabiam, chciałbym mieć też kontrolę nad plikami źródłowymi, które ściągam z księgarni. Dlatego od początku było dla mnie oczywiste, że muszę książki przechowywać gdzieś na dysku.

Początkowo robiłem tak, że dla każdej z księgarni (Nexto, Publio, Woblink, Bookrage) miałem folder, w którym trzymałem wszystkie pliki ściągnięte po ich zakupie. To się sprawdzało tak przez pierwsze dwa lata.

Obecnie organizuję się tak, że całą biblioteczkę trzymam na karcie SD o pojemności 64 GB, która na stałe jest w moim laptopie.

Tam mam po prostu trzy poziomy folderów:

  1. Język: polski, angielski
  2. Tematyka, np. Bieganie, Fotografia, Historia i reportaż, Literatura polska.
  3. Wewnątrz folderów z literaturą – jeszcze foldery poszczególnych autorów.

Tutaj pozwalam sobie na bałagan – może być wiele wersji danej książki, nie interesuje mnie czy w plikach są okładki czy nie, nie przechowuję żadnych danych. To ma być archiwum na wypadek, gdy szukam książki do wysłania na Kindle – albo gdy pracując na komputerze chcę szybko np. przeszukać jakąś książkę lub skopiować z niej fragment.

Mała dygresja: mógłbym oczywiście kartę włożyć do jednego z czytników obsługujących karty SD (mam inkBooka oraz Onyx Lynx) i mieć te wszystkie książki pod ręką – ale to nie byłoby wcale takie wygodne – gdy książek ma się setki, to nawigacja na czytniku jest utrudniona. Dlatego ze swojego punktu widzenia wolę kindlowe kolekcje, mimo wielu ich wad.

I dygresja do dygresji, dopisana w 2017: nie włożyłbym tej karty, bo ma 64 GB, a większość czytników (np. testowane przeze mnie PocketBooki) obsługuje pojemności do 32 GB…

Trzeba tutaj mieć na uwadze kilka rzeczy:

  • Taki folder da się zsynchronizować z jakąś chmurą lub regularnie kopiować na dysk zewnętrzny – co nam zapewni archiwum.
  • Pliki ściągnięte z księgarni potrafią mieć dziwne i mało użyteczne nazwy (np. Dziewczynyatomowe_9788375158625.mobi – Woblink) – staram się je przerabiać tak aby zawierały co najmniej pełny tytuł, a optymalnie i autora.
  • Trudno w ogóle w takim archiwum oznaczyć jakiekolwiek atrybuty książek (skąd kupiona, czy pożyczona itd.), tak więc należałoby mieć mimo wszystko jakąś listę.

Uzupełnienie z 2022: ten folder rozrósł mi się już bardziej niż pojemność karty SD – trzymam go więc na dysku i synchronizuję na bieżąco a OneDrive. Od paru lat korzystam też z programu Everything, dzięki któremu mogę w kilka sekund znaleźć dowolny plik na dysku.

4. Kopie pamięci czytników

Niezależnie od powyższych trzech sposobów, staram się co jakiś czas kopiować zawartość aktualnie używanego Kindle na dysk zewnętrzny. Z dwóch powodów:

  • Może się zdarzyć, że zapomnę jakieś pliki ściągnąć na dysk czy dodać do Calibre, a będą np. tylko w chmurze Kindle, bo księgarnia je wysyła automatycznie. Jeśli coś miałem na czytniku, jest na tyle ważne, aby mieć nad tym kontrolę.
  • Nie do końca mam zaufanie do synchronizacji notatek/podkreśleń przez chmurę. Jak dotąd Amazonu za rękę nie złapałem, ale miałem już jeden przypadek, gdy podkreślenia z książki wyparowały. Dlatego wolę mieć kopię książki i podkreśleń (folder .sdr z różnymi plikami). W razie problemów skopiuję je ponownie na czytnik.

5. Z czego nie korzystam

Jeśli zależy nam na przechowaniu samych informacji o naszych książkach- jest kilka wyborów.

  • Pisałem na początku tego roku o serwisach społecznościowych, gdzie można stworzyć swoją biblioteczkę i przechowywać informacje o książkach kupionych i przeczytanych. Na przykład LubimyCzytac.pl albo Goodreads. Owszem, dodaję tam czasami recenzje. Nie używam ich regularnie z kilku powodów – przede wszystkim mała uniwersalność. Gdybym dodał tam swoje parę tysięcy e-booków i książek papierowych, to nie mógłbym się w tym poruszać.
  • Niektórzy jako katalogu książek używają po prostu Excela. Ja – choć w arkuszach przechowuję rozliczne informacje nigdy nie zdecydowałem się na przygotowanie takiej biblioteczki. Może kiedyś to zrobię. W ten sposób jedynie zapisuję, które książki czytam – taki arkusz umieściłem we wpisie o tym co czytałem w 2014.
  • Są wreszcie rozmaite – darmowe i płatne – programy do prowadzenia swoich bibliotek. To chyba podobnie jak z filatelistyką czy numizmatyką – pasjonaci po jakimś czasie stwierdzają, że jednak lepiej skorzystać z Excela czy Libre Office.

Podsumowanie

Jednym z powodów, dla których korzystam z czytnika jest brak miejsca na książki papierowe. Książka ma swoje rozmiary i wagę, trzeba ją jakoś upchnąć na półkach.

W momencie gdy przekroczymy pierwszą setkę e-booków – okazuje się, że problemy e-czytelników są całkiem podobne, choć miejsca mamy znacznie więcej.

Niestety – nie ma kompletnego rozwiązania i ten artykuł go nie proponuje. Niech będzie on jednak punktem wyjścia do dyskusji. W jaki sposób zarządzacie swoimi e-bookami? Czy w ogóle to robicie? Czy udało Wam się znaleźć jakąś metodę czy system?

Czy stosujesz jakąś metodę/system zarządzania swoimi e-bookami?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Korzystanie z Kindle, Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

135 odpowiedzi na „Jak ogarnąć swoją cyfrową bibliotekę?

  1. s pisze:

    Folder calibre archiwizowany na dropboksie.
    Więcej mi nie trzeba, a w szczególności amazonowej chmury.

    0
    • asymon pisze:

      Mnie niestety 2GB dropboksa przestały jakiś czas temu wystarczać, nawet nie ebooki, ale komiksy z amazon.com i humble bundle. Alternatywą jest Copy, ale chyba gorzej się synchronizuje i czasem coś się gubi.

      I nie rozumiem, dlaczego nie można dodać pdf? Jeśli jest więcej formatów wybieramy z rozwijanego menu przycisku „Dodaj” opcję „różne formaty książki w jednym folderze”.

      W Calibre jest opcja sprawdzania biblioteki z bazą danych, robię regularnie. No i backup na pamięci USB, ale ona leży w szufladzie, nie ufam portom w laptopie. Szkoda że nie ma takiej pamięci w postaci książki.

      0
      • asymon pisze:

        Aha, od czasu kupna PW2 i późniejszej afery nie używam chmury Amazonu. Książki z amazon. com kopiuję także z Calibre i czasem się to psuje, gdy ściągnę coś z chmury: nie mogę usunąć książki z czytnika, a nowe książki nie pokazują się na ekranie początkowym.

        0
      • Gamesiarz pisze:

        Google drive ma 15GB za darmo, a za 1,99$ co jest bardzo niewielką kwotą mamy do dyspozycji 100GB. Dropbox ma tylko trochę lepszą integrację z różnymi serwisami, ale kiedyś były informacje, że dane tam są średnio bezpieczne.

        2
        • KonradK pisze:

          Kiedyś pojawiły się informacje, że nastapił wyciek haseł z Dropboksa. Opublikowana została nawet lista loginów (adresów email) i haseł, które jednak często nie pasowały do siebie.
          Jeśli ktoś stosował te same hasła dla Dropboksa i dla zhakowanego serwisu, z którego pozyskano i emaile, i hasła, jego dane na Dropboksie znalazły się w niebezpieczeństwie.

          0
        • JoNnY_0208 pisze:

          No i to jest właśnie to z czego korzystam. Czyli Calibre do zarządzania cała kolekcją książek. Wrzucam tam wszystkie i we wszystkich formatach, dodaje etykiety i inne dane które mogą być dla mnie użyteczne. Program jest duży ale daje też ogromne możliwości. Cały folder jest oczywiście synchronizowany z Google Drive a na dodatek robię regularną kopię zapasową.

          0
      • s pisze:

        Ja tam mam 22,75 GB na Dropboksie, za darmo :D.
        Poza tym nie chodzi mi konkretnie o Dropboxa, lecz o dowolną tego typu usługę.

        0
      • baton pisze:

        Te 2GB spokojnie można za darmo powiększyć.

        0
      • Luke_l pisze:

        Ja z powodzeniem używam chmury mega – 50 GB za free.

        1
  2. Czytelniczka pisze:

    Ja przepraszam bardzo ale oczywiście że można doda\c kilka formatów do Calibre!!!
    Nie wiem w ogóle skąd przypuszczenie że nie da rady tego zrobić! I według mnie Calibre to jest świetne narzędzie do przechowywania swojej biblioteki a nie tylko „robocze”, ma bardzo wiele opcji i jest bardzo intuicyjne, zwłaszcza jak się poświęci 5 minut żeby je poznać. I radze na przyszłość lepiej poznać narzędzia zanim się wytknie jakieś wady bo w tym momencie to świadczy tylko o ignorancji i niewiedzy oceniającego.

    1
    • Robert Drózd pisze:

      Rzeczywiście. Przepraszam za wprowadzenie w błąd. Sugerowałem się tym, że Calibre zawsze gdy dodamy ponownie plik o danym tytule (nawet w innym formacie) informuje, że taki już jest w bazie. Ale można do istniejącego pliku dodać inne formaty. Poprawiłem artykuł.

      1
    • Robert H pisze:

      Mało tego, że możemy przechowywać różne formaty. Możemy także „pokazać” programowi jakie formaty dany czytnik akceptuje (przy kopiowaniu). Przydaje się to w momencie posiadania różnych typów czytników.

      1
      • momus pisze:

        Oprócz tego można robić priorytety formatów na czytnik. jeśli dana pozycja ma azw3 i zwykłe mobi, zostanie np. wysłane właśnie to pierwsze zamiast standardowego. Przydaje mi się do kilku pozycji że gdzie automatyczna konwersja z epup do azw3 jest ładniejsza niż oryginalny mobi (kf8+join), taki hobbit ma w epub ładne zdobione pierwsze litery a w mobi już nie.

        Mam oryginalny plik epub+mobi + automatyczną konwersje do azw3 i dostaje na czytniku właśnie azw3, bo tak ustawiłem priorytety.

        0
        • asymon pisze:

          Dlatego w sklepach które sprzedają formaty osobno, jak Solaris, lepiej kupować epub i samemu konwertować.

          0
          • KonradK pisze:

            Ciekaw jestem, czy właściciele tych sklepów liczą na wyższe przychody z tytułu sprzedawania różnych formatów osobno (przynajmniej MOBI i EPUB, bo PDF to jednak inna bajka). A jeśli tak, to jak im się te przewidywania sprawdzają.

            0
  3. Grzegorz pisze:

    No ja to stosuję skrajnie inną metodę ;)

    Na co dzień wszystkie książki, których jeszcze nie czytałem trzymam na czytniku i stronie księgarni w której je kupiłem (Amazon i Woblink). W przypadku e-booków od BookRage i Solarisa trzymam ich kopię w folderze na dysku (aby nie zagracać sobie skrzynki mailowej).

    Po przeczytaniu usuwam e-booka z czytnika oraz odpowiednio strony księgarni lub folderu na dysku.

    I tyle.

    0
    • Damian pisze:

      I nigdy nie zamierzasz wrócić do niektórych książek? Pytam, bo z komentarza wynika, że po przeczytaniu, zwyczajnie pozbywasz się wszystkich plików jakbyś ich nawet nie kupił ;)

      0
      • Grzegorz pisze:

        Do tej pory przeczytałem zapewne co najmniej 100-120 e-booków. Do żadnej z tej książek nie planuję wracać więc nie widzę powodu, aby je dalej trzymać. Zresztą ja bardzo rzadko czytam jakąkolwiek książkę drugi raz. Myślę, że takich pozycji, do których w swoim życiu wracałem lub planuję to zrobić jest góra 5-6.

        0
    • Jacek pisze:

      Nigdy nie masz ochoty przeczytać jakiegoś tytułu ponownie? Czegoś sprawdzić, poszukać cytatu?
      A może kupujesz wtedy jeszcze raz?

      0
      • Grzegorz pisze:

        Cytaty mogę znaleźć w internecie ;)

        A jak już napisałem wyżej – jest bardzo mało książek, do których planuję wracać. I te akurat mam w papierze.

        0
  4. Kasia pisze:

    Ja korzystam z kolekcji Kindle – zazwyczaj tworzę kolekcję na cykl książek, albo dla danego autora. Jest jednak również kolekcja „romansidła”, która jest wielkim workiem na różnego rodzaju książki.
    Na początku mój pomysł radzenia sobie z ogromną ilością książek był dobry, teraz jednak ilość kolekcji wzrosła do 55, więc powoli szukam innego sposobu. A samych książek mam chyba z 400… :-)

    1
  5. Bryfok pisze:

    Calibre, kopia na Dropboksie – do którego ma dostęp Rodzinka (z kraju i ze świata), Lubimy czytać – spis tego co przeczytałem (papier i e-book) i wysłuchałem (audiobook) – z podziałem na rok i format.

    0
  6. KonradK pisze:

    A ja mam problem z newsami (tworzonymi przez Calibre za pomocą recipes) i to zarówno na Kindle, jak i w samym Calibre.
    Utworzyłem kiedyś kolekcję News w Kindle i skopiowałem tam wszystkie załadowane newsy, ale oczywiście porządek zachował się tylko do następnego załadowania newsów przez Calibre; wszystkie nowe newsy znów były wywalone na wierzchu.
    Od strony Calibre problem jest taki, że wszystkie nowo utworzone newsy są umieszczane w aktualnie wyswietlanej bibliotece. Nie ma, albo ja nie potrafię znaleźć, opcji umieszczanie ich we wskazanej bibliotece.
    Efekt jest na tyle przykry dla mnie, że zrezygnowałem z zaprogramowanego ściągania/tworzenia newsów o określonej porze i uruchamiam je ręcznie po przełączeniu się na przeznaczoną dla newsów bibliotekę.

    0
  7. W. pisze:

    Mój katalog książek jest na kartkach papieru, co przy okazji załatwia słynne kwestie zapachu i szelestu. ;)

    2
  8. oshin pisze:

    Korzystam z Calibre jako biblioteczki i w zupełności mi wystarcza.
    Ponieważ gros moich książek idzie bezpośrednio z księgarni na kindla, więc tworzy się również archiwum w Amazonie, ale nie przywiązuję się do niego specjalnie. Na kindlu mam kolekcje tematyczne, a w nich książki, których jeszcze nie przeczytałam lub wiem, że będę do nich wracać. Mam też kolekcję „Przeczytane”, którą czyszczę na koniec roku :)
    Co jakiś czas synchronizuję czytnik z calibre, a calibre robię kopię zapasową. Ot i tyle.

    0
  9. Wojciech pisze:

    Obecnie czytane na Kindlu, backupy wszystkiego na dysku i OneDrive.

    0
  10. momus pisze:

    W calibre nie można w jednej „książce” trzymać mobi, epub i PDF? albo coś źle przeczytałem albo korzystam z innej wersji calibre, bo ja nie mam z tym problemu (epup, mobi, pdf, azw3, zip w jednej pozycji to nie problem). Szczególnie przydatne do książek z Ebookpoint czy Bookrage.

    Praktycznie od początku przygody z Kindle (mam PW1) korzystam z calibre+dropbox. Rozszerzyłem trochę calibre o dodatkowe kolumny, kolorowanie wierszy (przeczytania, nieprzeczytana, w trakcie), pozycje zawierające same PDF’y (wyszarzone). Cena, sklep (wraz z ikonką), widok okładek z dodatkowymi ikonkami (gwiazdki obok okładki z moją oceną po przeczytaniu).

    Mam 1 Kindle, więc nie trzymam nic w chmurze, zresztą, zależy mi na okładkach na kindlu po wysłaniu wiec wysyłam tylko kabelkiem. Książek nie przerabiam, zrobiłem to może z 5 razy jak kupiłem syfiastą wersję zanim ją poprawiono. A takto jedynie Asin Fix do Kindle.

    0
    • momus pisze:

      Dodam że biblioteka calibre jest trzymana w folderze dropboxa, więc każda zmiana jest od razu odzwierciedlana i synchronizowana, nie muszę ręcznie kopiować nic.

      1
  11. Rafał pisze:

    W Calibre można przechowywać wszystkie formaty, pdf również… Ja używam Calibre jako głównej biblioteki ebooków i tutaj trzymam pliki poprawione i dostosowane do swoich potrzeb. Stąd też wysyłam pliki do chmury Amazonu. Jest to moje główne narzędzie do zarządzania książkami. Na dropboksie, poza katalogiem biblioteki Calibre, trzymam także w osobnym folderze oryginalne pliki pobrane ze sklepu.

    0
  12. Sceptyk pisze:

    Jak ktoś się uprze to może skorzystać z aplikacji do tworzenia bibliotek cyfrowych, np. Greenstone. To klasyczny system zarządzania informacją cyfrową.

    0
  13. ihor_999 pisze:

    Wszystkie ebooki trzymam na dysku laptopa. Podzielone autorami, potem tytuły itd. Zazwyczaj w danym podkatalogu mam wszystkie 3 formaty. Katalog „ebooki” zsynchronizowany jest z copy.com, co z automatu załatwia mi problem backupu. Raz na jakiś czas robię dodatkową kopię na dysk zewnętrzny (nie tylko ebooki, ale też dokumenty, zdjęcia itp.)
    Calibre wykorzystuję tylko do konwersji epub-mobi (i sporadycznie do wrzucania newsów), z jego kolekcji w ogóle nie korzystam.
    Na Kindle trzymam praktycznie tylko książki i gazety aktualnie czytane, plus kilka najważniejszych ebooków (do których regularnie wracam).
    Nie prowadzę żadnej ewidencji posiadanych książek – jedynie w tym roku robiłem spis przeczytanych pozycji, trochę z ciekawości czy przekroczę te mityczne 52 sztuki… przekroczyłem.

    0
  14. golem14 pisze:

    Tylko Calibre (portable zresztą). 2 miesiące temu robiłem porządek więc jest czyściej. Korzystam z pola etykiety, nie tworzyłem własnej kolumny… Wywalam co tam nabazgrał wydawca czy ktoś inny i wprowadzam swoje dane. Książki kupione są „kupione”, darmowe są „darmowe” a z Wolnych Lektur to „wolnelektury”. BTW. Wkurza mnie, że Wolne Lektury dodają tak długaśne etykiety z linkami bo muszę je kasować :-p
    Trochę roboty jeszcze jest, przez co kupuję mniej książek – bo najpierw muszę ogarnąć to co już mam. Katalog z Calibra 7-zipuje i na nośnik zewnętrzny. Powiem tyle, porządkowanie własnego magazynu to droga przez mękę…

    0
  15. Anody pisze:

    Off topic. Nie lubię słowa wytrych „ogarniać”. Zauważyłem, że używa się go do wykonania już prawie każdej czynności. Ogarniacie?

    0
    • Robert Drózd pisze:

      A to się przyznam, że w chwilę po publikacji przeczytałem sobie tytuł i też pomyślałem, że jest trochę za potoczny.
      Ale z drugiej strony z tą naszą biblioteczką chcemy robić różne czynności – nie tylko organizowanie i zarządzanie, tak więc zostało „ogarnięcie”.

      0
    • KonradK pisze:

      A ja nie lubię „funkcjonalność” (nie pada w tym artykule), chociaż tak jak i „ogarnąć” jest prawidłowe. Tylko użycie bywa nieprawidłowe.
      Niektórzy nie korzystają już z nowych funkcji programów, bo też w ogóle nie korzystają z programów. Korzystają z nowych funkcjonalności aplikacji.
      Po prostu Wersal.

      0
  16. YuukiSaya pisze:

    Jako że punkty dotyczący chmury kindle mnie nie dotyczą, to któregoś dnia (który rozciągnął się najpierw na weekend, a później na dłuższe posiedzenia z doskoku) zaczęłam organizować wszystko w calibre. Obecnie mam mniej więcej opanowane – kupione pozycje są otagowane, dodane pole z nazwą księgarni, etykieta dla pozycji nie do dzielenia się (żeby przypadkiem kogoś o traumę nie przyprawić), dodawane książki na bieżąco traktuję na ile potrzeba. Mniej więcej co kwartał cała biblioteka leci na zewnętrzny dysk i zachowuję jakieś 3 ostatnie kopie (na wszelkie wypadek). A czasem włączam i tylko przewijam radując oczy okładkami. Lubię się w tym grzebać i nie żal mi czasu na organizowanie wirtualnej biblioteki.

    1
  17. bq pisze:

    Wszystko jest w JEDNYM folderze onedrive, i google oraz w ksiegarniach. nie mam czasu na robienie skomplikowanych kolekcji i potem szukanie w nich. Mam kompter i okienko „Search” i moge wszystko szybko znalezc – a potem na czytnik. bycie pedantem to strata czasu.
    I jeszcze jedno – przed kupieniem szukam, czym wczesniej nie kupil w promocji – ale to chwila.

    0
  18. atr pisze:

    Próbowałem z Calibre ale z uwagi iż zapisuje on książki w układzie imię i nazwisko zrezygnowałem.
    Zbiór wg tematów książek i dalej nazwisko i imię autora mam na dysku komputera, kopia jest na copy.com.
    Jak na razie wystarcza
    ilość książek 1000-1500 w różnych formatach

    0
    • Romek pisze:

      Ale to można zmienić. Sam mam autorów w formacie nazwisko imię.

      0
      • mundek pisze:

        @Romek
        Możesz podpowiedzieć jak osiągnąć efekt folderów w bazie Calibre nazwanych w formacie nazwisko imię?
        I czy da się sposób zastosować do już istniejących folderów?
        Przeszukiwanie folderów to czasem zadanie niewykonalne gdy nie pamiętasz imienia autora, a tylko nazwisko.

        0
  19. Ania pisze:

    Przydał mi się ten post chociażby dla uświadomienia sobie, że warto na wszelki wypadek pobierać także pliki epub. Nie robiłam tego dotąd i chyba muszę „przejść się” po wszystkich księgarniach, gdzie kupiłam ebooki, i pościągać.:)
    Ja mam wszystkie swoje ebooki na dysku Google. Siedzą w folderach nazwanych nazwiskami i imionami autorów. Na Kindlu mam tylko część z tych książek i podzielone są na rozłączne kolekcje.
    Do Calibre nie mogę się przekonać, ale myślę, że arkusz może być dobrym pomysłem.

    0
  20. Roman pisze:

    W LibreOffice/OpenOffice jest przecież Base!!

    0
    • KonradK pisze:

      Nadaje się lepiej do uporządkowania biblioteki ebooków niż Calc, czy Calibre?

      0
    • Magdalaena pisze:

      Dla mnie korzystanie z arkuszy kalkulacyjnych jest takie .. naturalne, a z bazami danych nigdy nie pracowałam. Czy warto się przestawić?

      0
  21. Michał pisze:

    I tu się znowu pojawia brak możliwości ściągnięcia ze strony księgarni całej swojej kolekcji książek za jednym kliknięciem.
    A już ideałem by było, gdyby można było ustawić przy książkach ptaszki jaki chce się format, której książki i odebranie np. emailem (lub pobranie w formie pliku) spakowanego archiwum zip/7z/itp.

    0
  22. tzigi pisze:

    Czytam: „mógłbym oczywiście kartę włożyć do jednego z czytników obsługujących karty SD (mam inkBooka oraz Onyx Lynx) i mieć te wszystkie książki pod ręką – ale to nie byłoby wcale takie wygodne – gdy książek ma się setki, to nawigacja na czytniku jest utrudniona. ” i oczom nie wierzę. Korzystam z Lynxa, nie rootowałam go. Doinstalowałam normalny launcher (Lightning Launcher) oraz przeglądarkę plików (ES File Explorer). Nawigacja między książkami na czytniku wygląda następująco: włączam czytnik, otwieram przeglądarkę plików, idę logiczną strukturą folderów do pliku, który mnie interesuje, otwieram. Czytam, kończę czytać, zamykam. Powyższe czynności powtórzyć. Nawigacja wygląda jak na komputerze – mam foldery hierarchiczne i każdy plik ma logiczne miejsce w danej hierarchii.

    I tu dochodzimy do odpowiedzi na końcowe pytanie: jak zarządzam e-bookami. Ściągam e-booka, wkładam do komputera kartę microSD z czytnika, kopiuję plik do odpowiedniego folderu. Mam tam prostą strukturę: 3 główne foldery (Beletrystyka, Naukowe, Podróże), a w każdym ileś podfolderów (odpowiednio: [Fantastyka, Kryminały, Obyczajowe itd -> w nich podfoldery dla autorów, a niżej dla konkretnych cykli książkowych, czasami jeszcze niżej dla wersji językowych], [Doktorat, Artykuł X, Artykuł Y – materiały do kolejnych publikacji, Grant X – materiały potrzebne do pracy przy danym projekcie grantowym, Zajęcia X – materiały dotyczące konkretnych zajęć ze studentami], [Wyjazd X – do najbliższych wyjazdów kopie biletów, potwierdzeń, map, przewodniki, Bilety – bieżące drobne: na PolskiegoBusa/IR/TLK/karty pokładowe]). Po przekopiowaniu pliku na czytnik przesuwam go z folderu „Pobrane” do folderu „ebooki” – pomijając takie rzeczy jak bilety i rezerwacje. Mniej więcej raz w miesiącu podłączam dysk zewnętrzny i całą zawartość rzeczonego folderu przesuwam na ten nośnik – tam mam podobną hierarchię.
    Z czytnika usuwam zużyte bilety i inne pozostałości konkretnych podróży oraz – po przejściu procesu recenzji – foldery dla konkretnych artykułów. A i tak mam jeszcze tam dobre 10 GB wolnego.

    Chmur nie lubię, wetransfer, onedrive i dropbox uważam za fatalne narzędzia. Korzystam tylko z MEGA (swoją drogą dla porównywaczy pojemności darmowych chmur: 50 GB za darmo, bez poleceń), a i tam trzymam jedynie zestaw podstawowych tekstów źródłowych potrzebnych mi do doktoratu.

    0
    • baszar pisze:

      Chyba głównie z powodów historycznych (trzymam tak cyfrowe rzeczy od kilkunastu lat) mam oddzielny katalog na dysku na wszystkie ebooki. Wrzucam tam pliki od razu po zakupie i ew. odDRMowaniu. Backup lokalny robi się sam, co jakiś czas wrzucam na płyty. Nazwy podkatalogów w formacie „autor – tytuł [sklep cena] ew. przeczytane”. W środku pliki wrzucone jak leci. Przy kilkuset pozycjach jeszcze się sprawdza.
      Tego głównego katalogu nie ruszam, gdy potrzebuje jakiegoś podzbioru tematycznego – kopiuje potrzebne rzeczy do nowego katalogu, który po użyciu usuwam.
      Wymaga to dyscypliny przy nazywaniu katalogów, ale kwestia zrobienia spisu to jedna komenda. W chmurze są tylko książki amazonu.

      Książki z abonamentu legimi, wpisuje „ku pamięci” na lubimyczytać. Na początku zasiliłem swoją półkę paroma przeczytanymi wcześniej tytułami aby zaskoczyły rekomendacje. Doszedłem do wniosku, że LC nie nadaje się na dłuższą metę do robienia spisu posiadanych/przeczytanych książek. Działa tragicznie wolno, słabo się szuka w (i przegląda) swoje półki, eksport biblioteczki chyba trzeba by robić wyciągając dane z html-a.
      Na plus LC: duża liczba książek w bazie (i opinii, oceny są IMHO zwykle mocno zawyżone) – z dodanej na półki beletrystyki w bazie nie było chyba (LC ma właśnie przerwę konserwacyjną) 2 pozycji, łatwo się szuka książek w bazie, rekomendacje jak na razie zwykle trafiają w mój gust – większość proponowanych książek wcześniej przeczytałem (choć algorytm raczej nie jest zbyt skomplikowany bo zdecydowana większość rekomendacji to po prostu pozostałe tytuły autorów których mam na półkach).

      0
  23. Konrad pisze:

    Co kraj, to obyczaj, co chata, to zwyczaj :-)

    Moj PW3 byl podlaczony do sieci tylko raz, na minute, na potrzebe aktualizacji. Szpiegowanie Amazona oraz marketingowe wykorzystywanie moich zwyczajow czytelniczych jakos mi nie na reke. Ale ja z produktow Gugla czy Apla takze nie korzystam.

    0
    • Grzegorz pisze:

      Gratuluję normalnego podejścia do życia. Niestety w dobie fejsbuczków i wszędobylskiego internetu takie świadome postępowanie należy do rzadkości…

      0
    • Magdalaena pisze:

      Jak Ci się udaje nie korzystać z Google?

      0
      • Konrad pisze:

        @Magdalaena

        Sa alternatywy i odpowiednie podejscie do tematu :-) Moja praca ma zwiazek z bezpieczenstwem w sieci, wiec pewnie jest mi latwiej. Choc z drugiej strony wiem DUZO wiecej o tych przerazajacych rzeczach.

        0
        • Grzegorz pisze:

          Mógłbyś proszę rozwinąć wątek i podać najlepsze przykłady jak zwiększyć swoją prywatność i bezpieczeństwo online? Sam unikam wszelkich fejsbuczków, maila zmieniam co rok/dwa, ale to pewnie standardy, a każda porada się przyda. Z góry dzięki.

          0
          • Konrad pisze:

            Wiesz, duzo by pisac, lepiej poszukam ebooka ;-) Na moim muskularnym komputerze smiga ok 20 maszyn wirtualnych (ale tylko kilka jest online) i pewnie lacznie uzywam kilkudziesieciu przegladarek. Wiekszosc bazuje na FireFox z mnostwem dodatkow. W domu dwa rozne lacza kablowe+ internet 3G (ale z USB, smartfona brak). Konta email mam platne, rozne do roznych celow, raczej malo znane domeny.

            Niestety, ludzie sami oddaja innym swoja prywatnosc na talerzu.

            0
            • asymon pisze:

              Co robisz w przypadku wymiany maili z kimś, kto ma konto w Google/Hotmailu/Yahoo/…. ? Przecież na jego skrzynce leży kopia całej korespondencji, więc całe to maskowanie jest średnio skuteczne…

              0
        • Magdalaena pisze:

          Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach niekorzystanie z Google itp. to jak niekorzystanie z prądu elektrycznego. Niby można, ale w praktyce wyklucza „normalne” życie.
          Bo przecież nie ma innego fejsbuka tylko z lepszą ochroną prywatności, nie ma innych systemów koordynacji smartfona i komputera poza wielkimi firmami typu Apple, Google czy Windows.
          Nie znalazłam nawet sensownej poczty, która nie narzucałaby mi jakiejś formy filtrowania.

          0
          • fan biblioteki pisze:

            Poczty darmowej czy płatnej? Może tu leży problem?

            0
            • Magdalaena pisze:

              Ani takiej ani takiej. Swego czasu walczyłam z Aster, które uparcie dodawało mi słowo SPAM w tematach niektórych maili i nie byłam w stanie tego usunąć. Tak samo jest z gmailem, który mimo moich starań niektóre wiadomości wrzuca do folderu spam i nie udostępnia ich do ściągnięcia. Chętnie poznam jakiegoś sensownego dostawcę poczty, który nie będzie próbował mną rządzić.

              Tak samo porażką zakończyły się moje poszukiwania alternatywnego do Google wirtualnego kalendarza. http://forum.gazeta.pl/forum/w,86228,154345413,154459193,Re_wirtualny_kalendarz_LWW_.html

              0
              • fan biblioteki pisze:

                Rozumiem, to jedynym sensownym rozwiązaniem Twojego problemu jest niestety własny hosting i samodzielne zarządzanie serwerem pocztowym.

                Ale to dziś ze względu na spam i politykę przyjmowania poczty przez „wielkich” jest strasznie upierdliwe i niewdzięczne. Dlatego ja mimo praktyki i doświadczeń w tym zakresie też hostuję się u zewnętrznych dostawców. Ale nie mogę go z czystym sumieniem polecić :(

                Co do kalendarza to sprawdź owncloud ale jak pisałem wcześniej wymaga to swojego hostingu (chociażby w postaci Rasberry Pi)

                0
          • Grzegorz pisze:

            O ile z wyszukiwarki Google korzystam (ale bez logowania na ich konto), to całkiem normalnie obywam się bez:

            – Facebooka, Twittera, Instagrama i reszty (od kontaktów z ludźmi mam telefon)
            – YouTube, Spotify (nie oglądam filmów i nie słucham muzyki)
            – wirtualnego kalendarza (mam na ścianie zwykły)
            – smartfona (internet mam w komputerze)
            – synchronizacji czegokolwiek (a co miałbym synchronizować? Maila sprawdzam raz na dobę w domu, po co częściej)

            Można żyć bez powyższych rzeczy i wcale nie jest to trudne.

            0
            • Magdalaena pisze:

              @Grzegorz – bez prądu też ludzie obywali się całe stulecia ;-)

              0
              • Grzegorz pisze:

                Jest różnica między udogodnieniami życia (prąd), a tym, co korporacje nam dają nazywać to „niezbędnymi do życia udogodnieniami”, które tak naprawdę są narzędziami do infiltracji i szpiegowania.

                0
              • KonradK pisze:

                @Grzegorz
                Mocno powiedziane. Znowu mniej więcej się zgadzam i znowu napiszę, jak to jest u mnie.

                Wszystko sprowadza się do odpowiedzi na pytanie: czy to bardziej ja chcę się w to bawić, czy bardziej ktoś inny chce, żebym się w to bawił?

                0
              • Magdalaena pisze:

                @Grzegorz – nie oglądasz filmów, nie słuchasz muzyki, nie wymieniasz maili …
                Dla mnie to trochę życie jak przy świeczce.

                @KonradK „Wszystko sprowadza się do odpowiedzi na pytanie: czy to bardziej ja chcę się w to bawić, czy bardziej ktoś inny chce, żebym się w to bawił?”
                No więc to JA zdecydowanie chcę się w to bawić. Wolałabym bezpieczniejsze wersje, ale niestety takich nie ma.

                0
              • Grzegorz pisze:

                @Magdalaena: nie napisałem, że nie wymieniam maili. Zaznaczyłem tylko, że sprawdzam je najczęściej raz na dobę. Czy to oznacza „życie przy świeczce”? Wydaje mi się, że nie, skoro tradycyjną pocztę też sprawdzam raz dziennie. I nie widzę w tym nic niezwykłego.

                A co do niesłuchania i nieoglądania. Nie bawią mnie te formy i tyle. Jeśli coś nie sprawia mi przyjemności / nie pozwala mi się rozwijać tak jakbym chciał, to nie będę się do tego zmuszał.

                A już zwłaszcza nie zacznę korzystać z mediów społecznościowych, zwanych dalej złodziejami osobistych danych i zdjęć.

                0
            • KonradK pisze:

              Mam prawie tak samo.
              Prawie, bo:
              – pocztę sprawdzam częściej,
              – kalendarza nie mam i na ścianie (bo po co?). Zazwyczaj z internetu dowiaduję się, jaki jest dzień i czy już świtało.

              0
          • Konrad pisze:

            @Magdalaena

            Pamietaj: jak cos jest za darmo, to Ty jestes towarem!

            A poki co, pradu za darmo nie ma :-)

            0
    • fan biblioteki pisze:

      Czyli, że co? Nie podłączysz go nigdy, nigdy więcej? Bo jeśli to zrobisz, jest duża szansa, że jednak coś prześle/zsynchronizuje. Poza tym masz pewność, że się nie łączy w tle? Chyba, że nigdy nie przebywasz w zasięgu znanych Kindlowi sieci Wi-Fi.

      Jak jesteś takim paranoikiem, to polecam urządzenie które fabrycznie nie jest przystosowane do śledzenia vide papierowa książka :). Jest o wiele łatwiej :)

      0
      • Konrad pisze:

        Nie, nie podlacze, poki co nie widze bledow w oprogramowaniu, wiec po co? Zawsze tez moge wyczyscic recznie wszelkie metadane przed podlaczeniem. Sa poradniki w sieci.

        Nie laczy sie w tle, bo jest offline, a dodatkowo blokowany na domowym routerze. A ja potrafie to niezaleznie zweryfikowac :-)

        P.S. Nie jestem paranoikiem, tylko specjalista, w tym co robie.

        0
        • fan biblioteki pisze:

          A jesteś pewien, że żaden rootkit który się zainstalował z Kindla po kablu USB i nie synchronizuje się w tle jak przegrywasz książki? Zweryfikowałeś to (patrz przypadek Sony)?

          Ja też siedzę w tej branży ale w przeciwieństwie do Ciebie nie mam złudzeń co do poziomu/złożoności zabezpieczeń infrastruktury. Nie bez powodu Rosjanie wrócili do mechanicznych maszyn do pisania.

          Bo tak naprawdę to nie ma systemów nie do złamania. To tylko kwestia środków i czasu.

          0
  24. Grzegorz pisze:

    W zasadzie większość książek kupuję w Amazonie, więc tkwię w tym systemie i biblioteczka jest niejako naturalna. Ale ciekawi mnie kwestia backupowania książek z Amazonu w Calibre – jak to wygląda? Można przywrócić książkę, gdy np. Amazon ją usunie? Czy wiąże się to ze zdejmowaniem DRM (i czy takie obchodzenie zabezpieczeń jest w porządku/legalne)?

    0
  25. Magdalaena pisze:

    Wszystkie ebooki przechowują w chmurze Amazona – te kupione u nich są tam automatycznie, a te polskie wysyłam w formacie mobi przez SendtoKindle. Oczywiście co jakiś czas archiwizuję foldery z Kindla i z folder „My Kindle Content”.
    Na urządzeniu mam foldery typu Przeczytane itp.
    Jeśli szukam książki, to używam funkcji wyszukiwania.

    Równocześnie mam arkusz w Calcu zawierający wszelkie znane mi książki z uwzględnieniem autorów, tytułów, tytułów oryginalnych, kolejności w ramach cykli, języków oryginału, a czasami także roku powstania. Obecnie baza liczy ponad 22.000 pozycji.
    Tam sobie notuję informacje o książkach przeczytanych, ich ocenie oraz o tym, czy mam je na własność i w jakim formacie.
    Żeby było jasne – robienie takiego zestawienia to dla mnie przyjemność i forma relaksu.

    Jeśli ten wątek czytają przedstawiciele księgarni, apeluję o wprowadzenie odrębnych półek w ramach Legimi. Tam nie można ściągać plików na dysk, więc trzymanie książek przeczytanych, nieprzeczytanych i takich do których się zniechęciłam na jednej półce strasznie mnie denerwuje.

    0
  26. Robert pisze:

    Korzystam z calibre i zbliżam się w swoich ustawieniach do zrzutu Becky: http://forum.eksiazki.org/post122949.html
    Wszystkie kupione ebooki (wszystkie dostępne formaty posegregowane wg księgarni) oraz biblioteki calibre kopiuję do chmury i na dysk zewnętrzny.

    0
  27. Paweł pisze:

    Mnie bardzo zawiodła przesiadka na nowy Kindle. Niestety przerzucanie zawartości starego Kindla na nowy jest problematyczne.
    Trzymam dużo książek na urządzeniu więc pobieranie zawartości z chmury trwało by pół dnia (tutaj zauważyłem, że brakuje opcji oznaczania książek jako przeczytane – chmura wyświetla całość). Skorzystałem więc z kabla (jak radził pan Robert tutaj), ale po skopiowaniu kilka kolekcji zniknęło, a kolejność książek jest zupełnie inna.

    Niestety rozpieścił mnie ekosystem Apple, gdzie po zalogowaniu na nowym urządzeniu mam dokładnie to samo co na starszym. Bardzo by się przydało takie coś w Amazonie.
    Jest to też dla mnie mała przestroga, żeby trzymać na Kindlu jak najmniej książek.

    0
  28. Ropuch pisze:

    Calibre jakoś nigdy nie przekonało mnie do siebie.

    Książki po zakupieniu lądują na dysku google i na onedrive od microsoftu.

    Na czytnik trafiają dopiero wtedy gdy nadchodzi na nie czas ;-)
    Obecnie kolejka wynosi pół roku.
    Wtedy ściągam je ze sklepu ponownie, być może są poprawione wersje.

    0
  29. winter pisze:

    Ja używam Calibre, który bardzo lubię. Dołożyłam kolumny i jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Oprócz tego, całość kopiuję na zewnętrzny dysk.
    Książki z Amazona są u nich w chmurze, do chmury wysyłam także wszystkie książki zakupione w polskich sklepach.

    0
  30. Winetoo pisze:

    Oj, jak mnie korci by wsadzić kij w mrowisko :-)
    Czy ktoś mi może odpowiedzieć na najprostsze a jednocześnie podstawowe pytanie po co to robicie? Z jednej strony kupujecie na zapas z drugiej trzymacie już przeczytane. Sami sobie stwarzacie problem. Na moim kindlu jest jakieś 30 pozycji. Kilka to pozycje aktualnie czytane, kilka zakupione na za chwilę a kilka to pozycje do których łudzę się że kiedyś wrócę.

    Moim celem nie jest posiadanie biblioteki (bo i po co?). Jak coś przeczytałem to kasuję. Jak za 10 lat okaże się że chciałbym ponownie przeczytać jakąś książkę którą dziś kupiłem i wyrzuciłem to najwyżej ją po prostu jeszcze raz kupię. Tych ponownie wydanych kilka zł jest mniej warte niż czas i energia jakie bym stracił przez tych 10 lat na zajmowanie się archiwizacją.

    Podobnie jest z kupowaniem na zapas. Wielu już tu się przyznawało że kupuje więcej niż jest w stanie przeczytać bo akurat była promocja. Jaki jest sens zakupu trzech książek po 9,90 z których przeczyta się jedną zamiast tej jednej za 25 gdy rzeczywiście chce się ją przeczytać?

    Mój „zapas” wynosi raptem kilka pozycji – to po to bym miał „zabezpieczony” najbliższy miesiąc i tyle.

    Podczas gdy Wy zajmujecie się porządkowaniem Waszych bibliotek i robieniem backupów ja sobie siedzę i czytam :-)

    2
    • fan biblioteki pisze:

      +1

      A ja do zarządzania moją biblioteką stosuje to http://br-hip.pfsl.poznan.pl/ :)

      0
    • Magdalaena pisze:

      Dlaczego? na wypadek gdybym chciała wrócić do konkretnej książki. Ewentualnie gdybym chciała „pożyczyć” książkę bliskiej osobie.

      0
    • HuFu pisze:

      „Jak za 10 lat okaże się że chciałbym ponownie przeczytać jakąś książkę którą dziś kupiłem i wyrzuciłem to najwyżej ją po prostu jeszcze raz kupię.”

      Za 10 lat to pewnie się licencja na sprzedarz skończy i nic nie kupisz. :-)

      1
      • Winetoo pisze:

        To ściągnę z chomika – i sumienie nie będzie mnie gryzło :-)

        Też kiedyś byłem typem zbieracza „na wszelki wypadek”. Miałem kiedyś kolekcję kilkuset filmów na DVD. Część kupiłem a większość nagrałem zupełnie legalnie z TV aby mieć „na później” gdy mnie najdzie ochota. Praktyka pokazała że minęło 10 lat a ja ponownie obejrzałem raptem kilka filmów, więc przy okazji przeprowadzki wywaliłem wszystko i tylko żałuję że na same czyste płyty do nagrywania wydałem lekko licząc ponad tysiąc zł. Tysiąc zł by mieć potencjalną możliwość obejrzenia czegoś jeszcze raz gdy mnie najdzie ochota. Czas jaki straciłem na archiwizację z żalu pomijam milczeniem. Ech młody byłem to i głupi. Dziś mam dzieci i znacznie więcej pozytywnych zajęć niż tracenie czasu na robienie kopii czegoś co ma znikomą wartość i jest łatwe do odtworzenia.

        1
        • baszar pisze:

          Rozsądna wypowiedź. Też kiedyś dużo więcej chomikowałem. Co do kupowania książek na zapas – pełna zgoda, od dłuższego czasu staram się z tym walczyć. Ale zakupione ebooki będę trzymał na dysku. Zdarza mi się wracać do książek, zwykle na papierze, ale nie tylko. Co ważniejsze, wdrożyłem kilka osób do e-czytelnictwa i dziele się z nimi moją biblioteczką. „Archiwizacje” robię od razu po zakupie i zajmuje kilka sekund, backup jest oskryptowany. A przestrzeń dyskowa jest tania. Nagranie wszystkich książek na płyty a nie dysk to cena jednego biletu komunikacji miejskiej.

          0
    • KonradK pisze:

      Jeśli będziesz mieć czas i ochotę, zapytaj na forum poświęconym przeglądarce obrazków np. IrfanView https://irfanview-forum.de/, po co jej autor nadal rozwija program.
      Usiadłby i zaczął w końcu oglądać obrazki. Miałby zapewne większy przerób niż obecnie, kiedy poświęca sporo czasu na rozwijanie programu, zamiast na jego używanie.
      Takie pytanie może zadziałać uzdrawiająco (choć to sprawa subiektywna, co jest zdrowe a co nie).

      0
    • oshin pisze:

      Kupuję na zapas, bo lubię kupować i mieć. Trzymam przeczytane, bo lubię mieć i lubię wracać do książek, no i nie jestem sama. Książki czyta rodzina, rosną sobie dzieci, które kiedyś pewnie po niektóre sięgną.
      Ja lubię posiadanie i otaczanie się przedmiotami. Lubię swoje książki, filmy, muzykę, papiery i wspomnienia. Lubię je też układać i przekładać i frajdę sprawia mi porządkowanie biblioteki.

      1
      • Grzegorz pisze:

        Tylko, że posiadanie zbyt dużej liczby przedmiotów to moim zdaniem same kłopoty: trzeba to poustawiać, posprzątać regularnie, a z czasem już wręcz upychać. I więcej czasu traci się na dbanie o te przedmioty niż na samo z nich korzystanie ;)

        Oczywiście każdemu według potrzeb, ale już kilka lat temu doszedłem do wniosku, że: mniej > więcej. I myślę, że łącznie z ubraniami i książkami moje wszystkie rzeczy jakie obecnie posiadam zmieściłyby się w trzech, góra czterech walizkach. Nie licząc mebli: dwóch szaf, stolika, krzesła i łóżka.

        1
        • oshin pisze:

          Twoim zdaniem to kłopoty, moim zdaniem to przyjemność. Ty piszesz o „stracie czasu na dbanie” ja tego nie uważam za stratę czasu. Wiele rzeczy, które robię są wg różnych ludzi stratą czasu, ale to co kto lubi.
          Wyczuwam nutkę wyższości względem tych, którzy lubią swoje przedmioty. I tego nie rozumiem.

          0
          • Grzegorz pisze:

            Jak napisałem „każdemu według potrzeb”. Ale naprawdę dziwię się, że ludzie Twoją dziesiątki kopii zapasowych e-booków i/lub lubują się w zbieraniu ton makulatury na półkach. Moim zdaniem to strata czasu i energii.

            0
            • Magdalaena pisze:

              Naprawdę uważasz, że nazywanie dużej biblioteki „tonami makulatury” jest uprzejme i w porządku?

              0
              • Winetoo pisze:

                Jeśli ten papier tylko leży a nie jest czytany to jest tylko makulaturą. W zasadzie to nawet gorzej – jakby te książki trafiły do skupu to może uratowałyby jakieś drzewo a tak tylko gnijąc zabierają tlen ludziom.

                Jeden zbiera znaczki, drugi buty a inny książki. Ale nie nazywajmy tego biblioteką – bo celem biblioteki nie jest by książki się kurzyły ale by były czytane.

                0
              • Grzegorz pisze:

                Jest w porządku. Sam sukcesywnie się pozbywałem większości swoich papierowych książek, bo były mi one zbędne i stanowiły coś między stertą makulatury, a wylęgarnią kurzu i roztoczy. Dlatego wolę e-booki.

                Z czasem książki papierowe znikną prawie w całości. I nie widzę w tym nic złego. Oszczędność papieru, lasów i miejsca.

                0
      • Joanna pisze:

        @Oshin, mam tak samo :). A porządkowanie biblioteki daje mi frajdę, czasem działa też odprężąjąco/uspokajająco. „Prawdziwe” książki na półce też lubiłam układać :).

        0
    • Joanna pisze:

      Lubię wracać do książek (raczej nie żeby przeczytać je ponownie, ale żeby coś w nich sprawdzić – już jak najbardziej). Lubię je „mieć”. Oprócz powieści czytam sporo non-fiction. Mam też w mojej elektronicznej bibliotece sporo książek, do których wracam wielokrotnie i na bieżąco (np. książki do nauki języka, podręczniki akademickie) – one Kindla najczęściej w ogóle nie oglądają, mają być na komputerze pod ręką.

      Na Kindlu mam ok. 200 książek, których czytanie zaczęłam/planuję – i uważam, że to stanowczo za dużo, nie porządkuję tego jakoś szczególnie i od jakiegoś czasu wgrywam prawie tylko książki, które chcę przeczytać za moment (jakieś 180+ to „dziedzictwo” z poprzedniego czytnika, kiedy podchodziłam do wgrywania duuużo bardziej „liberalnie” – ale nie chcę przyznać przed sobą, że pewnie do nich nie dotrę ;)).

      Moje podejście – obojętne do książek na czytniku, archiwizująco-pieszczotliwe ;) do zasobów w „głównej” bibliotece odpowiada mi – sporo czasu „straciłam” na porzadkowanie biblioteki, ale sprawia mi to przyjemność (a poza tym w tym czasie zwykle np. słucham obcojęzycznych radiostacji w ramach nauki języków ;)).

      0
  31. Grzegorz pisze:

    @Winetoo: Masz u mnie piwo ;)

    1
  32. Joanna pisze:

    Używam Calibre jako głównej biblioteki – niedługo stukną już cztery lata, a ja nie wyobrażam sobie już innego sposobu katalogowania i przechowywania książek :).

    Podobnie jak parę osób, które wypowiadały się w wątku, dostosowałam Calibre do moich potrzeb – stopniowo pojawiły się własne kolumny (duuużo), które pozwalają na wpisanie wszystkich ważnych dla mnie informacji, jak również wirtualne biblioteki, różne widoki tabeli (z pluginem View Manager), listy książek (z pluginem Reading List), ikonki wyświetlające się w widoku tabel (dzięki temu od razu widzę, która książka jest przeczytana, która jest na czytniku, które najwyżej oceniłam, które planuję przeczytać wkrótce itd.) i w widoku okładek.

    Widok okładek daje mi przyjemność obcowania z książkami niczym podejście do regału pełnego książek – i dzięki temu nie brakuje mi już papierowej literatury (pliki są mniej „namacalne”). W Calibre mogę wszystko błyskawicznie znaleźć (trochę nie rozumiem, dlaczego Robert uznał wyszukiwanie za dość wolne) – komendy wyszukiwania, wygodny Tag Browser, różne sortowania tabeli pozwalają mi łatwo zawężyć widok do interesujących mnie książek.

    Trochę brzmi to jak reklama, ale zakochałam się w programie i ta miłość trwa :), a katalogowanie książek daje mi dużą przyjemność.

    Całość przechowywałam kiedyś na dyskach dwóch komputerów (i synchronizowałam przez Dropboxa + kopia zapasowa na dysku zewnętrznym), teraz mam bibliotekę Calibre na dysku zewnętrznym i kopię zapasową na osobnym dysku. Podoba mi się pomysł z ebookami na karcie SD, chyba wypróbuję – na dyskach laptopowych niestety Calibre mi się nie mieści – w obu komputerach mam teraz 120 GB SSD, a moja biblioteczka rozrosła się ok. 30 GB, odkąd postanowiłam do jednej biblioteki Calibre (osobnej wirtualnej) dodawać audiobooki.

    Polecam serdecznie Calibre – tylko żeby w pełni korzystać z tego programu, trzeba się przełamać, poświęcić trochę (nawet sporo) czasu na początku, żeby poznać jego możliwości i dostosować go do swoich potrzeb, i przerzucić się z myślenia/układania w folderach na Calibrową bazę danych.

    0
    • Joanna pisze:

      (c.d. – nie zdążyłam wyedytować)

      Książki wysyłam do chmury Amazonu (najczęściej prosto z Calibre), rzadziej po kabelku, również z programu. Dzięki Calibre nie muszę sprawdzać, czy mam mobi – w razie potrzeby wysyłkę poprzedza automatyczna konwersja z epub, która zazwyczaj jest najzupełniej wystarczająca (a epubów mam sporo, bo na Kindla przeszłam niedawno z niekindlowego czytnika).

      W Kindlu mam kolekcje (fiction, non-fiction i dla poszczególnych języków), ubolewam tylko, że nie mogę zarządzać nimi przez Calibre. Podoba mi pomysł kolekcji „na dany miesiąc” – chyba zapożyczę. Teraz też mam „na tapecie” m.in. „Jak przestałem kochać design” – po promocji opisanej przez Roberta :) i Wałkuskiego. No, i mam w planach przeczytać w końcu „Mordercę bez twarzy” w oryginale :)). Przeczytane książki najczęściej usuwam z czytmika.

      0
    • Grzegorz pisze:

      „Polecam serdecznie Calibre – tylko żeby w pełni korzystać z tego programu, trzeba się przełamać, poświęcić trochę (nawet sporo) czasu na początku, żeby poznać jego możliwości i dostosować go do swoich potrzeb, i przerzucić się z myślenia/układania w folderach na Calibrową bazę danych.”

      Myślę, że zamiast tego wolę zwyczajnie przeczytać książkę.

      0
      • Joanna pisze:

        Grzegorz, można też korzystać z programu nie w pełni, ale zupełnie skutecznie i satysfakcjonująco :). I na początku wcale nie poświęciłam jakoś dużo czasu na dostosowanie go do moich podstawowych potrzeb – dopiero potem odkryłam, jakie są moje dalsze potrzeby, i przede wszystkim złapałam bakcyla :).

        Może trudno w to uwierzyć, ale ja naprawdę dobrze się bawię, kombinując w różnych opcjach w programie. Traktuję to jako odskocznię i rozrywkę. Ale mnie akurat bardzo brakuje „dłubania” na komputerze, układania, kombinowania, wymyślania reguł itd. Excelem z różnymi formułami też się lubię pobawić :). Pewnie wiele osób to nudzi i mają dosyć arkuszy i baz danych w pracy; ja mam akurat zupełnie inną pracę (może minęłam się z powołaniem ;)). Hobby nie musi być racjonalne :). A na czytanie książek też mam czas :).

        0
        • joly_fh pisze:

          Piszesz, że masz calibre na dysku zewnętrznym – ja właśnie się zastanawiam czy można tam go zainstalować – próbowałam i nic, może dlatego, że najpierw zainstalowałam na komputerze, a wolałabym jednak nie, bo moja biblioteka zajmuje zbyt dużo miejsca

          0
  33. asymon pisze:

    Użytkownikom Calibre przypomnę, że można wspomóc autorów:
    http://calibre-ebook.com/donate

    0
  34. nasciturus pisze:

    Uważam, że najprościej i najbezpieczniej jest trzymać dane o zakupach w arkuszu kalkulacyjnym. U mnie excel.
    Kolumny: tytuł; autor; data zakupu/otrzymania; źródło pochodzenia; format plików.
    Wszystkie pliki wrzucam do folderów opatrzonych datą w formacie rrrr-mm-dd.
    Przed zakupem sprawdzam czy już tego nie posiadam.
    Po zakupie dopisuję pozycje (jeśli ktoś mi coś „pożyczy” też dopisuję).
    Całość znajduje się na dysku roboczym oraz dwóch pamięciach flash (aktualizuję co jakieś dwa miesiące). Oprócz tego standardowy backup dysku co jakiś czas (~pół roku).
    Przyznaję, że systematyczność jest konieczna – na początku zdarzyło się zakupić mnie coś co już kupiłem – na szczęście księgarnia była wyrozumiała i anulowała zakup pomimo ściągnięcia pliku (to byłą ta sama księgarnia w której kupiłem pół roku wcześniej – od tamtego momentu się pilnuję).
    Dotyczy to też audiobooków, których nie lubię ale, że kilka wpadło za bezdurno…

    Dlaczego nie jakiś program? Bo jestem mobilny i potrzebuję łatwego dostępu do danych. Im coś bardziej skomplikowanego tym szybciej się może popsuć. A niektórych programów nie mogę używać w środowisku swojej firmy z uwagi na polityki bezpieczeństwa (mógłbym ale nie zamierzam ich naruszać). Arkusz można otworzyć w różnych programach biurowych co pozwala przeszukać szybko bibliotekę niemal na każdym urządzeniu typu komputer/tablet/fon i wyciągnąć plik z właściwego folderu (jeśli nie mam go akurat w czytniku).

    Dlaczego nie chmura? Bo jeśli nie jestem adminem chmury to nie pakuję tam swoich danych. Nie ufam tym rozwiązaniom tak samo jak nie ufam księgarniom, że pliki będą tam wiecznie. Nie ma gwarancji, że nagle nie skasują moich książek z wirtualnej półki. Podobnie z chmurą.
    Zresztą mój kindle ma „tryb offline” i z WiFi się nie łączy (od przykrego dla mnie samoistnego zainstalowania automatycznej aktualizacji amazonu – nie wiedziałem jeszcze, że ten sprzęt nie pyta właściciela o zgodę).

    0
    • Konrad pisze:

      Kazde wystapienie slowa „chmura” zamienmy na „komputer nalezacy do kogos innego”. Wtedy zazwyczaj nastepuje otrzezwienie :-)

      1
      • Robert Drózd pisze:

        O ile nie trzymam tajnych planów zniszczenia imperium, to powyższy fakt mi nie przeszkadza. O ile nasze e-booki nie leżą na dysku naszego komputera, to wszędzie są na „komputerach należących do kogoś innego”.

        Jeśli chcemy mieć zachowane podstawowe atuty kopii zapasowej (kompletnie inne miejsce), to chmura jest najprostszym rozwiązaniem, co nie zabrania korzystania z dodatkowego dysku zewnętrznego, albo serwera FTP z własnym szyfrowaniem.

        Nie zalecam tylko stron kojarzonych z piractwem, bo te mogą sobie zniknąć, albo coś skasować w każdej chwili, co omawiałem tutaj:
        http://swiatczytnikow.pl/chomikuj-kasuje-e-booki-z-prywatnych-folderow-uwaga-na-kopie-zapasowe/

        0
        • Konrad pisze:

          Tylko, ze jak ktos zacznie raz uzywac GDrive czy Dropboxa, to raczej bedzie mial tendencje do uzywania coraz bardziej. Wiec szansa na wstawienie tam prywatnych/poufnych dane rosnie.
          A pozniej zona lub dziecko podpatrzy i beda uzywac na co dzien.

          Tak, ja wole wlasny dysk, posiadam 4 sklonowane kopie.

          0
  35. Jakub pisze:

    Jak w każdym środowisku, również wśród miłośników e-czytania nie brakuje snobów… „Najwyżej kupię drugi raz”, ” szkoda czasu na archiwizację”… Ciekawe, że wśród osób zamożnych takie podstawy nie są częste, może dlatego, że gdy znają wartość pracy i pieniądza. Sam nie jestem zbieraczem, nie lubię zbierać rzeczy zbędnych, ale do książek jednak czasami wracam. Odkąd mam czytnik (półtora roku) wydałem ponad 1000 zł na zakupy w księgarniach polskich i w Amazonie (mimo nałogowego ściągania z chomika) i nie wyobrażam sobie, ot tak skasować pliki, za które zapłaciłem.

    Książki po zakupie od razu pobieram i wyrzucam na Google Drive oraz wysyłam mailem na Kindle. Całą operacja trwa kilkanaście sekund (na telefonie). Raz na kilka tygodni wrzucam pliki na dysk twardy oraz aktualizuję spis kupionych ebooków w Excelu.

    Mam więc cztery kopie plików: chmura Amazona, chmura Google, dysk twardy oraz półki w sklepach. Na upartego można by doliczyć folder „wysłane” w Gmailu.

    Na czytniku trzymam jedynie książki aktualnie czytane.

    0
    • Winetoo pisze:

      Proponuję zajrzeć do słownika co znaczy słowo „snob”.

      Snobem jest ten co ma dziesiątki książki których nie czyta a nie ten co kiedyś może za coś po raz drugi zapłaci.

      Mój czas jest więcej warty niż tych kilka zł które może kiedyś ponownie wydam. A pliki leżące i nie czytane są warte tyle samo co te których nie mamy czyli zero.

      1
      • Grzegorz pisze:

        Ale wiesz jaki lans na fejsbuczku lub jak wpadną psiapsiele: „To moja biblioteka, mam tutaj wiele książek, co czyni mnie inteligentnym erudytą, róbcie słitfociaszki na pamiątkę”.

        To mniej więcej sądzę o większości osób zbierających książki dla samego zbierania. Bo liczy się to, co zostaje w głowie po lekturze, a nie to co stoi na półce.

        0
        • Jakub pisze:

          Uderz w stół…

          0
        • KonradK pisze:

          Mi zostało w głowie co innego niż Tobie.
          Akceptuję swoją zachłanność. Porządkowanie zbiorów może być w moim przypadku sztuką dla sztuki – bez wyraźnego przełożenia na praktyczne korzyści – a jednak sprawia mi przyjemność. A pokaźny zbiór, jakiego dorobiłem się przez swą zachłanność, czy dzięki niej, jest dobrym materiałem do uprawiania tej sztuki.

          I jeszcze o praktycznych korzyściach (których nie widać). Ktoś może się dziwić matematykom, próbującym sformułować zależności między obiektami, z którymi na codzień nie mają styczności, ani nawet nie mają ci, którzy ich opłacają.
          Ten ktoś nie ma potrzeby, nie zajmuje się i oszczędza sobie niepotrzebnego bólu głowy.

          Czasem jednak z takiej sztuki dla sztuki coś praktycznego wynika. Ale jakiś matematyk powiedział: „nie zajmujemy się matematyką, by konstruować maszyny. Konstruujemy maszyny, by mieć więcej czasu na zajmowanie się matematyką”.

          0
  36. Romek pisze:

    Uuuuch, uwielbiam takie teksty :)
    Idealny sposób przechowywania danych (wszelakich, nie tylko ebooków) na dyskach to mój święty Graal :) Z peceta korzystam 20 lat z okładem i sam już nie wiem ile różnych systemów przetestowałem, sam wymyśliłem, zmodyfikowałem etc. I ciągle nie jestem usatysfakcjonowany. Czy lepiej kilka partycji czy jedna? Katalogi mniej czy bardziej szczegółowe? Drzewko bardziej „w głąb” czy jednak bardziej płasko? Tyle pytań, tak trudno o odpowiedzi…
    No nic, każdy ma prawo do swojego świra, nie? A ten wydaje się nieszkodliwy :)

    1
  37. tomm pisze:

    Wykupienie platnego planu na OneDrive w celu przechowywania ksiazek, powaznie? Ile Ty ich masz, ksiazka w mobi zajmuje przewaznie kb nie mb.. W kazdym razie w Google Drive dostajesz paredziesiat GB za free i nie zmieniaja zdania jak Msn w tej kwestiiwiec do rozwazenia.

    0
  38. highlander pisze:

    Dziś po zajrzeniu na swiatczytnikow wpadł w mi oko ebook „Siła małych celów” w promocyjnej cenie. Zalogowałem się do woblinka i juz chciałem kupować, ale coś mnie tknęło…
    Zajrzałem na moją półkę w woblinku i okazało się że już mam tego ebooka, kupiłem kiedyś i nie przeczytałem.
    Gdyby promocja była w innej księgarni, pewnie bym kupił to samo po raz drugi.
    Co ciekawe, przy dodawaniu ebooka do koszyka nie było żadnego ostrzeżenia np „Uwaga, posiadasz już tę pozycję!”, a przydałoby się takie.

    1
  39. Paulina pisze:

    Czy teoretycznie te książki które wysłałam mailowo na Kindla powinny być widoczne w cloud w aplikacji Kindle reader na iPadzie? Bo mi nie wyświetla się tam nic. i Wysłać też mi się nie udało.

    0
  40. Dominik pisze:

    A czy jest jakiś sposób na usunięcie z poziomu urządzenia z chmury plików, na przykład starych przeczytanych artykułów? Opcja „Remove from Device” usuwa plik z urządzenia, ale pozostaje on ciągle w chmurze i po pewnym czasie te pliki zaczynają po prostu zawadzać…

    0
  41. Piotr pisze:

    Pisze Pan „Do programu Calibre dodaję wszystkie książki nad którymi pracuję, czyli np. te które poprawiam – tak jak opisywałem – dodając podziały wyrazów i poprawiając czytelność akapitów. Są tam więc źródłowe pliki EPUB i przerobione według mojej fantazji pliki MOBI.”

    W jaki sposób przechowuje Pan pliki źródłowe EPUB? przecież aby np użyć wtyczki Hyphenate This! trzeba jej użyć na oryginalnym EPUB (przed przekonwertowaniem na MOBI) co spowoduje nadpisanie oryginalnego EPUBa.

    Jak więc te oryginalne pliki źródłowe są przechowywane? :)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      To opisałem w punkcie 3. :-) Wszystko po kupnie staram się ładować na archiwum na karcie SD – tam trafiają zwykle pliki ściągnięte prosto z księgarni. Inna sprawa, że nie mam jakiejś ortodoksyjnej potrzeby, aby mieć „oryginał” – w końcu takie rzeczy jak podział wyrazów, czy nawet zmieniona struktura nawigacji na podstawie nagłówków są do zmiany.

      0
  42. Piotr pisze:

    Zainteresowała mnie jedna myśl:
    Ponownie – nie przechowamy tutaj innych formatów. Mogę mieć owszem EPUB i przerobionego MOBI – ale nie dodam do tej samej książki formatu PDF.
    Przepraszam za pomyłkę – faktycznie, w Calibre można dodać kolejne pliki do danej książki, tak więc można przechowywać kilka formatów.

    W jaki sposób dodać dodatkowy plik do istniejącej książki? czyli na przykład kupiłem fajnego e-puba – a później z innego źródła dostałem tą książkę w mobi – który jest tak fajnie, ale inaczej zformatowany, że chce mieć oba w Calibre, da się? :)

    0
    • mjm pisze:

      Są przynajmniej dwa sposoby:
      1. Normalnie dodajesz drugi format jako oddzielną książkę, następnie zaznaczasz obie książki i w menu spod prawego przycisku myszy wybierasz opcję połączenia książek w jedną.
      2. Otwierasz okno edycji metadanych książki i na drugiej zakładce masz opcję dodania formatu.

      0
      • piotr pisze:

        Dzięki za odpowiedź, ale:
        1. nie widzę takiej opcji pod prawym
        2. na drugiej zakładce w edycji metadanych mam jedynie, swoje pola -które zdefiniowałem w Calibre.

        0
        • mjm pisze:

          1. Edit metadata -> Merge book records.
          2. U mnie druga zakładka nazywa się „Cover and formats” i w prawej dolnej części ma listę dostępnych formatów i przycisk do dodania kolejnych.

          1
  43. Piotr pisze:

    Znalazłem dzięki!

    0
  44. Darek Zegarek pisze:

    Zrobiłem sobie ostatnio bałagan w bibliotece ebooków i siedziałem później jak sierotka Marysia i wyłuskiwałem te kupione Woblinku czy Nexto porównując z półką na stronie www księgarni, ale zostało mi ileś tam ebooków, których nie mogę identyfikować.

    – Czy jest możliwe, że książki przestały być już osiągalne w takiej księgarni i przez to są dla mnie niewidoczne?

    – Które księgarnie w ostatnich powiedzmy pięciu latach przestały istnieć?

    – Czy jest jakiś sposób, żeby podejrzeć plik epub/mobi i zobaczyć skąd jest? W PDFach najczęściej na końcu bądź początku jest napisane czyja ta książka :)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      1. Tak. Teoretycznie nawet jak e-book nie jest już oferowany w księgarni, to na półce powinien być, ale żadna księgarnia nie zobowiązuje się do trzymania naszych zamówień przez np. 5 lat.

      2. Nie istnieje już sporo księgarń. Cytuję za artykułem https://swiatczytnikow.pl/upoluj-e-booka-i-sie-nie-skalecz-czyli-7-rad-jak-madrze-korzystac-z-promocji/:

      Ravelo, Lideria, Infoactive, Eplaton, Ksiazki.pl, Ebooki Allegro, Bez Kartek, Bookoteka, Wolne Ebooki, Eclicto, Merlin (przed zmianą właściciela), Nakanapie…

      3. W zasadzie nie. Niektóre e-booki są podpisywane nazwą księgarni (i np. numerem zamówienia – tak ma np. Nexto i Ebookpoint), ale w żadnym przypadku to nie jest reguła.

      0
      • highlander pisze:

        ad 2.
        ebooki z serii „Harry Potter” były oficjalnie sprzedawane tylko na pottermore.com.
        Po 31.01.2022 sklep został zamknięty – później nie było już możliwości ściągnięcia zakupionych ebooków…

        0
        • Robert Drózd pisze:

          A tak – wymieniałem tylko „ogólne” księgarnie, takich prowadzonych przez wydawców, którzy zwijają biznes było na pewno więcej. A przypadek pottermore był szczególnie wkurzający, bo teraz chyba nie ma już możliwości kupna HP bez DRM.

          0
    • midway pisze:

      Nie do końca odpowiadając na Twoje pytania, pochodzenie poszczególnych e-booków możesz próbować ustalić przeszukując maile z zamówieniami, jeśli ich nie kasowałeś.

      1

Skomentuj KonradK Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.