Rzadko donoszę o okazjach ze Złotych Myśli, bo wydawnictwo to – kiedyś niezmiernie innowacyjne, jakoś przespało nadchodzącą erę czytników. Nadal sprzedają wyłącznie pliki PDF, choć od roku bez zabezpieczeń i całkiem ładnie odczytywane na 6 calach.
Teraz przypadkowo w promocji za 10,95 zł znalazłem książkę, którą od dawna miałem w papierze, wpłynęła mocno na moje myślenie o świecie, a gdy ukazał się e-book, też ją od razu kupiłem.
„JA – czyli instrukcja użycia” Tadeusza Niwińskiego – to jeden z pierwszych polskich poradników o samorozwoju, wydany po raz pierwszy w 1993, od tego czasu dorobił się kilkunastu wznowień.
Gdy porównuję tę książkę z innymi poradnikami (od których Złote Myśli się przelewają), to widać podstawową różnicę. Niwiński, rocznik 1947, w latach 80. emigruje do Szwecji, a potem do Kanady, z pozycji dyrektora ośrodka badawczego przechodzi do pracy fizycznej, choć ostatecznie pracuje jako wykładowca na kanadyjskich uczelniach. Ma on więc większe doświadczenie życiowe niż wielu autorów ZM – i to w jego książkach widać.
On wiele z tych rzeczy sprawdził na sobie. Dlatego wiedza przekazywana jest bez zadęcia – a dodatkiem grafik, ironicznie komentujących temat.
Zrzut ekranowy z PDF.
I z tego samego PDF na Kindle Touch: obrazki wyszły trochę postrzępione, ale zawsze można sobie powiększyć.
Zrzuty ekranowe kłamią, ale książka jest dość czytelna jako PDF i nie wymaga konwersji. Ja to sobie jednak przerobiłem przy pomocy Mobipocket Creatora i nie było żadnych problemów.
Złote Myśli mają jeszcze dwie pozycje Niwińskiego:
- „MY, czyli jak być razem” zostało trochę zapomniane, bo to moim zdaniem najlepsza polska książka na temat związków, również ze świetnymi ilustracjami. No nie mogłem się powstrzymać przed wklejeniem następującej, z rozdziału o asertywności w związku….
- no a „Bóg Einsteina” to ciekawa polemika z Richardem Dawkinsem z punktu widzenia… agnostyka.
Ostatnia jak dotąd książka Niwińskiego, pt. „Biedny milioner” wyszła w grudniu – tym razem nakładem Helionu/eBookpoint i poświęcona jest zarządzaniu finansami osobistymi. Wprawdzie przedstawia już autora jako szczęśliwego emeryta, spędzającego połowę roku na Hawajach, ale porady są raczej banalne. Inna sprawa, że może 10 lat temu bym inaczej na nią spojrzał.
PS. Co do wstęp
Czytaj dalej:
- [Aktualizacja] Jeśli nie ściągnęliście wcześniej swoich książek z pakietów BookRage, to… już tego nie zrobicie
- Księgarnia Inverso zakończyła działalność po czterech latach. E-booków nie sprzedawali już od maja
- Ostatni dzień na pobranie książek ze „starego” ArtRage. Jak ściągnąć je wszystkie?
- Legimi kończy możliwość opłacenia abonamentu przez Orange i Plus
- [Aktualizacja] O tym jak czekam od miesiąca na e-booka, czyli o problemach sprzedażowych małych wydawców
- Wieści z Legimi: Wszystkie abonamenty podrożały właśnie o 5 złotych, a w firmę inwestuje Wirtualna Polska
na początek może być, ale to podstawy i pobieżnie podane
ja jestem na razie zielona w obsłudze kindla i nie za nic nie wiem czy jest taka możliwość, żeby przekonwertować pdf to mobi, ale bez tych nagłówków i numerów stron, które podczas konwersji wpychają się pomiędzy tekst książki i przeszkadzają w czytaniu. Jestem skazana na te wtrącenia, jeśli pdf jest numerowany?
Najlepiej w tym celu skorzystać z programów Mobipocket Reader/Creator, zdaje się że Calibre wymaga dodatkowych ustawień.
http://swiatczytnikow.pl/konwersja-ksiazek-na-kindle-2-programy-i-narzedzia/
dziękuję za odpowiedź, będę próbować.
pozdrawiam i bóg zapłać za tę stronę;)
Wydaje mi się też, że zwykłe wysłanie na e-mail Kindle z tematem „convert” usunie te numery, choć z JA akurat nie próbowałem.
Dzięki za info – pooooszło :)
A przy okazji, jeszcze darmoszkę szarpnąłem:
http://www.zlotemysli.pl/prod/6673/najwspanialszy-partner-na-swiecie-tadeusz-niwinski.html
pzdr