Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Histmag sprzedaje e-booki!

E-booki z Histmaga

Histmag.org to istniejący już od prawie 11 lat portal poświęcony historii. Czyta go ponad 100 tys osób miesięcznie. Ludzie stojący za Histmagiem wypuścili kilka książek – teraz możemy je kupić jako e-booki.

W trzech formatach (EPUB, MOBI, PDF) dostępne są na razie dwa tytuły:

  • Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych (14,90 zł)
  • Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego (8,90 zł)

Szczególnie ten ostatni mogę polecić. Jest to relacja nie tylko z Powstania, ale i całej wojny autorstwa profesora Macieja Bernhardta, publikowana wcześniej we fragmentach na portalu. Wspomnienia fascynujące, czasami śmieszne, czasami tragiczne.

Na prośbę redakcji Histmaga testowałem wersję e-bookową.Tak się złożyło, że leciałem wtedy do Madrytu (zdjęcie ilustrowało artykuł o Kindle w samolocie). Tak mnie wciągnęło, że zamiast patrzeć na cuda za oknem, to czytałem i czytałem. :) Książkę skończyłem w jednym z madryckich parków, gdzie uciekłem przed słońcem.

Sam sklep jest bardzo prosty – wybieramy, które e-booki kupimy i przechodzimy do płatności.

Dlaczego o tym wspominam? Bo Histmag może posłużyć jako przykład portalu tematycznego, który sam zaczyna sprzedawać książki ze swoimi materiałami. Zapowiadają też, że uzupełnią ofertę o e-booki oparte o treści publikowane w portalu. To doskonały pomysł, który np. od paru lat stosuje Smashing Magazine.

Artykuły z serwisu, przejrzane i uzupełnione – za umiarkowaną cenę – znajdą nabywców wśród tych, którzy chcą sobie je spokojnie przeczytać. Jest to także świetna metoda na finansowe wsparcie portalu.

Oczywiście warunkiem jest to, aby artykuły nie dezaktualizowały się szybko – ale w przypadku historii aż tak często nasza wiedza się nie zmienia.

Histmag zbiera wciąż pieniądze na swoje utrzymanie. Niestety, mimo niezłej odwiedzalności, bywają pod kreską. Niewielu jest bowiem reklamodawców zainteresowanych historią, a jeśli chodzi o darowizny, mieli swego czasu poważne problemy. Mianowicie, fakt podania numeru konta ktoś uznał za … nielegalną zbiórkę publiczną i złożył na nich doniesienie do MSWiA. Dzięki Vagli oraz jednej z krakowskich kancelarii udało się doprowadzić do uniewinnienia. To jednak pokazuje, że serwisy, które w Polsce chcą zarabiać inaczej niż na reklamie mają rzucane kłody pod nogi.

Tymczasem warto zainteresować się działaniami Histmaga, mam nadzieję, że ten pomysł się rozkręci – i co więcej, znajdzie naśladowców.

PS. Artykuły z Histmaga można także czytać dzięki „recepcie” umieszczonej w Calibre, jak też przey pomocy serwisu eGazeciarz.pl.

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

24 odpowiedzi na „Histmag sprzedaje e-booki!

  1. „Nabądź drogą kupna”? Proponuję zamiast „przeczytaj artykuł” – „zapoznaj się z treścią drogą przeczytania”. Zamiast „komentarze” – „wyraź swoje zdanie drogą komentowania” :))

    A pomysł bardzo fajny, gdyby tematyka mnie interesowała, chętnie bym skorzystał. I z pewnością godny naśladowania (tak NowaDebata.pl, właśnie takie rozwiązanie polecałem Wam zastosować).

    Tylko fakt, że są pod kreską mnie dziwi (przy tej odwiedzalności). Może mają zbyt rozbuchane wydatki? Przecież reklamodawców ma interesować nie historia, lecz ludzie, którzy się nią interesują. Czy to naprawdę słaba grupa docelowa? Gorsza, niż kwejkowicze? Dla sprzedawcy słodzonej kolorowej wody lub chipsów pewnie tak, ale jest wiele innych produktów.

    Poza tym jakie fajne kampanie tam można robić, próbować zainteresować czytelników historią marki, tak żeby było w ich klimatach…

    0
    • umanyar pisze:

      Grupa na pewno nie gorsza niż kwejkowicze, tyle, że kwejk ma dziennie 3,5 mln odwiedzin i 1,5 mln unikalnych użytkowników.

      0
      • To jest jakieś 5 mln UU miesięcznie (1,5 mln siedzi codziennie, reszta wpadnie od czasu do czasu). A ile zarabia, z pół miliona złotych? Proporcjonalnie więc histmag powinien dać radę wyciągać 10 tysięcy miesięcznie. Przynajmniej wydaje mi się, że taki ma realnie potencjał.

        0
        • Zdarza się, że tyle wyciągamy w najlepszych miesiącach. Sęk w tym, że… wygenerowanie przykładowego kontentu na kwejka kosztuje jednak zwykle znacznie mniej wysiłku i pracy, niż przygotowanie dobrego artykułu popularnonaukowego czy dziennikarskiego na przyzwoitym poziomie.

          0
          • Racja, jest to różnica. Ale potencjał do zarabiania na reklamie macie, w sensie 1. odbiorca nie jest bylejaki 2. można by na Waszym portalu fajne kampanie robić, tylko reklamodawca musi mieć pomysł, a jak nie on, to ktoś od Was musi mieć ten pomysł i umieć przekonać reklamodawcę :)

            Teoretycznie nawet Colę da się u Was reklamować, raczej nie w takiej formie, jak w kwejku, ale np. w formie artykułów związanych z historią marki (w jakimś kąciku sponsorowanym). Wiele jest możliwości.

            A pomysł z ebookami świetny. Tylko też powinny być przemyślane (może wydawane tematycznie?). I mogą dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, nie tylko fanów historii.

            Mnie np. dziś poruszyła sprawa Shiro Ishii, japońskiego Mengele, który wykupił się oferując Amerykanom wyniki swoich eksperymentów na ludziach (co wyszło na jaw dopiero w 89 r). I fakt, że podczas nalotów dywanowych na Tokio zginęło więcej osób, niż w wyniku wybuchu bomb atomowych. No i to, jak Japończycy prowadzili wcześniej działania wojenne (np. masakra nankińska). – nie byłem wcześniej tego świadomy, a dowiedziałem się przypadkiem, z komentarzy pod artykułem nt odwiedzin wnuka Trumana w Hiroshimie. Od razu poszukałem więcej informacji.

            A gdybym tak podczas szukania tych informacji trafił na Waszego ebooka – przykładowo – o tytule „Nigdy więcej”, który stanowiłby zbiór artykułów nt mniej znanych (bo holocaust i bombę atomową znają wszyscy) barbarzyńskich poczynań ludzi w XX wieku?

            Taki tam przykład, bo nie wiem jakie teksty macie w bazie.

            W każdym bądź razie również w pomyśle Waszych ebooków widzę spory potencjał i życzę powodzenia.

            0
            • Co do reklam – krótko i konkretnie (tym bardziej, że sam się tym zajmuję):

              Dać, dałoby się, jest sens? Jest, mamy zresztą całkiem fajnie przebadaną grupę odbiorczą…

              Ale dla większości wielkich firm target 100 tys. osób to jest nic. Dla nich partnerem jest Onet, czy duża sieć reklamowa, dzięki którym dotrą za jednym podpisem do co najmniej kilku milionów odbiorców.

              Dlatego próbujemy finansowania oddolnego, ale DOBROWOLNEGO, unikając jak ognia obowiązkowych opłat za korzystanie z serwisu – przeczyłoby to bowiem naszej misji.

              0
  2. smiertelny pisze:

    „Z Miodowej na Bracką”
    Wersja papierowa – 24 zł
    E-book – 8.90 zł

    Można?? MOZNA!!..
    Da się?? DA SIĘ!!

    0
  3. smiertelny pisze:

    Ech..
    Zarejestrowałem się, kupiłem e-booka, tylko jak tu zapłacić??
    Jakbym miał konto w jakimś tam banku we Wschowej, nie byłoby problemu, ale mam tylko karty ze zgniło-zachodnich banków, no i PayPal oczywiście..
    POMOZECIE??

    0
  4. inkognit pisze:

    podoba mi się pomysł !
    ja proponuję jeszcze by uniwerki zaczęły sprzedawać e-booki czasem nawet taki profesor napisze coś naprawdę ciekawego ;-) tylko że wydadzą to w 100 egzemplarzach i nie ma szansy na zapoznanie się z całością …
    podobnie jest z historią – jest masa ciekawych książek o chociażby wojsku polskim w UK i jedyny problem w tym że nakład mały i po roku już nieosiągalny … a tu raz napiszesz – raz wydasz – a sprzedawać możesz całe życie …..

    0
  5. kjonca pisze:

    „Mianowicie, fakt podania numeru konta ktoś uznał za … nielegalną zbiórkę publiczną i złożył na nich doniesienie do MSWiA. ”
    […]
    „To jednak pokazuje, że serwisy, które w Polsce chcą zarabiać inaczej niż na reklamie mają rzucane kłody pod nogi.”

    No niestety takie idiotyczne mamy prawo.

    0
    • slawek pisze:

      Idiotyczne? Jak dla kogo. Takie zapisy nie pojawiają się przypadkiem.

      0
      • Zatem idź do rządu USA i doradź im, że powinni u siebie wprowadzić takie zapisy. Jak ich oświecisz, może Cię wynagrodzą, kto wie.

        0
      • Robert Drózd pisze:

        Nie pojawiły się przypadkiem :)

        Ustawa o zbiórkach publicznych powstała jeszcze w latach 30. gdy rząd sanacyjny chciał utrudnić zbieranie środków opozycji. Przetrwała II wojnę, PRL i wciąż jest stosowana. W przypadku Histmaga sąd stwierdził, że niewłaściwe jest utożsamianie zbierania pieniędzy przelewami ze zbieraniem gotówki, o którym mówi ustawa.

        0
      • kjonca pisze:

        No to oświeć mnie, dlaczego mamy takie a nie inne prawo zbiórek publicznych.

        0
    • Problem widzę raczej w mentalności tego, kto złożył owo doniesienie. Jedynie ten akt wymagał świadomej decyzji, dalsze bowiem następstwa to automatyczne działania wynikające z przepisów, które nigdy nie będą doskonałe. Prawo, ponieważ musi ogarnąć w sposób możliwie jednoznaczny bardzo dużą ilość różnych sytuacji, zawsze stwarza problemy, ale w każdym wypadku istnieje moment, w którym pojawia się możliwość, by świadomą decyzją sprostować bezduszny rygoryzm przepisów. W omawianym wypadku największa tego rodzaju szansa wystąpiła na początku łańcucha zdarzeń.

      0
  6. kjonca pisze:

    A mi się nawet udało rozdziewiczyć „płacę z sync” :)

    0
  7. Wojtek pisze:

    Kto z nas w tej chwili czytałaby relację z Powstania Warszawskiego, jeżeli mamy zdjęcie z lotu do Madrytu (Kindle w samolocie). Podziwiam refleksje osoby zatopionej w „niezwykłej lekturze”. Jestem pod wrażeniem osobowości kogoś, kto pisząc „tak mnie wciągnęło, że zamiast patrzeć na cuda za oknem, to czytałem i czytałem”, potrafi jednocześnie zrobić świetną fotkę swojemu czytnikowi.
    Osobiście zrobiłbym zdjęcie z troszeczkę lepszej perspektywy. Z lewej strony pokazałbym fotel lotniczy, a z prawej drinka z palemką, a za oknem przynajmniej jedno cudo. Ale rzeczywiście ustawienie czytnika w stosunku do oświetlenia padającego z okna, za którym widać cudowne skrzydło samolotu, jest profesjonalne, biorąc pod uwagę zatopienie w niezwykłej lekturze.
    Czekamy na fotkę z jednego z chłodnych madryckich parków.

    0
    • kjonca pisze:

      Ale widok z samolotu lecącego ponad chmurami naprawdę jest nudny :), chyba, że mamy jakieś zjawisko atmosferyczno-astronomiczne.

      0
  8. Również czytam te wspomnienia z zaciekawieniem, idzie mi to jednak dość wolno, gdyż poprawiam błędy dość liczne w wersji txt. Wszystkie swoje e-booki trzymam w tym formacie niezwykle wygodnym, nie cierpię zaś pdf-ów. Pierwszą czynnością po zdobyciu kolejnej pozycji do własnej biblioteczki jest dla mnie przetworzenie jej na txt, a ilustracje, jeśli wynika taka potrzeba, zapisuję w postaci wkładek do osobnego pliku rtf, lub doc. Tak też postępuję z „Z M. na B.”, a gdy ukończę dzieło, mam zamiar rezultat swych zabiegów przesłać Histmagowi.
    Polecam zarazem podobny e-book Jana Kurdwanowskiego dostępny (dwa tomy) z http://www.kurdwanowski.pl/. Pracę tą czytałem z niemniejszym zapałem niż wspomnienia Bernhardta.

    0
  9. W związku z zapytaniami: za Histmagowe e-booki można już płacić kartą. Wdrożenie płatności smsowych mamy w planach, ale trochę jeszcze to potrwa. :)

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.