Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Promocja wiosenna: Kindle Paperwhite, Oasis i Scribe do 90 EUR taniej!

Eksperyment Universitas i e-booki za „co łaska”

Ebooki z Universitas

Artykuł „Książki za co łaska” w dzisiejszej Wyborczej zwraca uwagę na interesujący eksperyment.

Otóż akademickie wydawnictwo Universitas wystartowało z akcją „Wybierz cenę i kup e-book”, w której można kupić kilkadziesiąt publikacji naukowych w formacie PDF. Za każdą zapłacimy tyle, ile uznamy za stosowne, minimum złotówkę + VAT.

Faktycznie, przy każdej książce mamy pole, gdzie należy wpisać swoją własną cenę.

Universitas - wybór ceny

Tyle, że według szefa Universitas nie do końca to działa.

– Niestety, w 95 proc. przypadków ludzie kupują po najniższej cenie, czyli po złotówce – opowiada Nowakowski. – I nagle okazało się, że jest problem. Masa klientów chce do tej złotówki fakturę, a to już się nie opłaca, bo faktura przekracza koszt całej transakcji. Trzeba ją wystawić i wysłać – ten, kto taką transakcję oferuje, bierze na siebie wiele zobowiązań. Ludzie zachowują się, jakby uważali, że skoro taka oferta się pojawiła, to wyprzedajemy towar, chcemy się pozbyć badziewia, które nie schodzi. Nie jest tak, jak zakładaliśmy, że będzie to rodzaj uczciwej gry między nabywcą a sprzedającym. Problem okazał się zatem nie biznesowy, ale socjologiczny.

A moim zdaniem problem nie jest socjologiczny. A może książki, które Universitas udostępnił… nie są więcej warte dla czytelników?

Tam są głównie tytuły na temat teorii literatury, czasami dotyczące głównego nurtu (np. Harry i czary-mary, czyli o wartościach edukacyjnych w cyklu powieści „Harry Potter”) – ale najczęściej dość niszowe, jak Słowotwórstwo czasowników staropolskich albo Mitologizacja historii w XIX-wiecznym piśmiennictwie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. To są rzeczy, które interesują głównie specjalistów.

Jeśli ktoś usłyszy o akcji, ale żaden tytuł go nie zainteresuje, to wyda… może właśnie złotówkę, żeby przetestować system, a ściągnięty PDF powędruje gdzieś w kąt. Poza tym, jeśli czytam że wszystkie książki zostały w latach 2005-2008 dofinansowane przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego to od razu myślę – aha, Ministerstwo już za powstanie tej książki zapłaciło. A skoro ministerstwo – to tak naprawdę my sami, z naszych podatków. Dlaczego miałbym więc płacić więcej niż złotówkę? Dlaczego w ogóle nie jest to dostępne za darmo? Jasne – pewnie dofinansowanie to tylko część kosztów. Ale próbuję zrozumieć myślenie wydających złotówkę.

Warto zanotować też wypowiedź Roberta Chojnackiego z Woblinka:

– Muszę przyznać, że kusi mnie taki eksperyment – mówi Robert Chojnacki, szef Wydawnictwa Otwartego i założyciel portalu Woblink.com. – Mam głęboką wiarę, że klienci Woblinka zachowaliby się fair. To w końcu elita – ludzie czytający i kupujący książki. Mogliby przecież ściągać pirackie pliki, a tego nie robią, tylko uczciwie wydają pieniądze. Jednak sami nie możemy zdecydować o takim ruchu, potrzebna jest zgoda wydawców. Z kolei jako wydawca dobrze wiem, że na taką sprzedaż nie pozwalają umowy z autorami. Poza tym mechanizmy rozliczeń przyjęte w tych umowach nie zawsze dałyby się wprost zastosować w przypadku takiej sprzedaży. Polski rynek e-booków jest ciągle w fazie zalążkowej. Humble Bundle to przykład z wielkiego, rozwiniętego rynku, a i tak jest to tylko eksperyment.

Co założyciel Woblinka sądzi na temat „ściągaczy za złotówkę”.

– Proszę mi wierzyć, polski internauta czy konsument e-treści to nie jest złodziej i kombinator – twierdzi Chojnacki. – To generalnie człowiek uczciwy, który zostawia sporo grosza w internecie. Do kombinowania zmusza go straszliwy niedobór oferty, często absurdalne ceny, archaiczne systemy płatności, idiotyczne i oderwane od rzeczywistości regulacje prawne oraz podziwu godny upór medialnych koncernów w ignorowaniu potrzeb polskiego rynku cyfrowej rozrywki.

Jeszcze wrócę do artykułu, bo jednej rzeczy nie rozumiem. Po raz setny przywołuje się przykład zespołu Radiohead oraz albumu „In Rainbows”, który został udostępniony za „co łaska”. Muzycy mieli zarobić w ten sposób niesamowitą kasę. Ale skoro tak się stało, to …dlaczego już następną płytę wydali z tradycyjnie określoną ceną?

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

30 odpowiedzi na „Eksperyment Universitas i e-booki za „co łaska”

  1. Nexus pisze:

    Pozwolę sobie przypomnieć Humble Bundle ebookowego który z co łaska zebrał grubo ponad milion dolarów (z czego większa część poszła do kieszeni autorów)

    0
  2. lager pisze:

    Istnieje znakomity (naprawde, dla kazdego kto pasjonuje sie futbolem pozycja obowiazkowa) magazyn Blizzard. Wydawany po angielsku. Mozna go kupic w wersji papierowej, ale i elektronicznej (pdf, mobi, epub). W wersji elektornicznej, placimy tyle ile chcemy. Na stronie kupna numeru mamy taka informacje:
    Recommended Retail Price (RRP): £3.00
    Pay-What-You-Like Minimum Price: £0.01

    Moze to jest wyjscie? „Jak chcesz, mozesz kupic ksiazke za zlotowke, ale sugerowana przez nas cena to 5zl”. Daloby to jakies pojecie ludziom, ile oczekuja tworcy, ale wciaz masz mozliwosc kupna za zlotowke.

    1
    • koper pisze:

      Tylko że przy większości jest napisane „proponowana cena: 20$”, gdy średnia nie przekracza 6$. Nikt nie napisze, że starczy mu piątak, bo wtedy by tyle ta książka w sklepie kosztowała i nie robiłby takich akcji.
      Trzeba liczyć na ludzką uczciwość, dlatego to target trzeba zmieniać, nie zasady.

      Jak kogoś interesuje powiedzmy programowanie i znajdzie taką książkę w ofercie, to doceni tę akcję i zapłaci uczciwie. Jak wciska się ludziom książki, aby tylko nabić frekwencję, to nic z tego dobrego wyjść nie może.

      Trzeba dać powiedzmy 5 pozycji, żeby zainteresować konkretną ofertą, a nie łapanką, gdzie kupi się 10 książek i powie, „przecież im dałem 20 zł, niech się cieszą!”…łącznie, a większość pewnie nigdy nie będzie przeczytana. Wtedy mamy porządne stawki od doceniających i… również masę cwaniaczków. Problem polega na sprawieniu, by tych pierwszych było więcej, a tego na pewno nie zrobi się średnią ofertą.
      Nie oczekujmy cudów, to w końcu Polska. Tu ciągle wszyscy twierdzą (nie bez powodów), że e-booki są za drogie i większość te 20 zł to jest w stanie wydać, ale za bestsellery. 1-10 zł to wg mnie max, jaki większość ludzi jest w stanie dać za książkę, którą kupują tylko dzięki promocji (mówię o tych no-nejmach, które najczęściej widujemy na takich akcjach).

      0
      • lager pisze:

        „Tylko że przy większości jest napisane „proponowana cena: 20$”, gdy średnia nie przekracza 6$. Nikt nie napisze, że starczy mu piątak, bo wtedy by tyle ta książka w sklepie kosztowała i nie robiłby takich akcji.”

        Nie do konca wiem o czym mowisz. Ja podalem przyklad Blizzarda, tam jest napisane, ze sugerowana cena to 3 funty, ale mozesz zaplacic nawet pensa. Ja kupilem tam kilka numerow, i jakbym nie wiedzial ile Blizzard sugeruje zebym zaplacil, to pewnie dalbym z funciaka albo dwa, a tak dalem 3. Funkcjonuja juz od kilku lat, jakos sobie radza, u nich ta strategia sie sprawdzila. Widocznie sa ludzie, ktorzy placa wiecej niz 0,01 funta. I nie chodzi o to, ze piatak im starcza. Chodzi o to, ze piataka sugeruja, a mozesz dac 1zl albo 10zl (jak masz kase i doceniasz tworce itd.). Mysle, ze ktos kto zarabia i zobaczy sugerowana cene wyzsza niz zlotowke, to glupio bedzie mu placic tylko 1 zl. Przeciez piatak to i tak niewiele. A ktos kto by za piataka nie kupil bo nie potrzebuje/nie stac go (chociaz jesli ma czytnik ebookow…) to moze za zlotowke sie skusi. Mowie tutaj ogolnie o takim sposobie sprzedazy, nie konkretym przypadku Universitas, nawet nie patrzylem co tam maja.

        0
        • heniu pisze:

          Podoba mi sie pomysl Blizzarda. Jesli nie znam wydawcy i zaryzykuje tego 1p to duzo nie strace. A jesli mi sie spodoba to nastepnym razem zaplace RRP, ba moze nawet wyrownam rachunki za pierwsza sztuke. Trzeba tylko walczyc jakoscia, a nie iloscia.

          Niestety nie znam sie na Universitas i przyznam szczerze, ze nie jestem zainteresowany wydaniem tej zlotowki na nich. Moze w srodowisku sa bardziej znani, ale trudno wymagac od przecietnych ludzi placenia wiecej niz minimum.

          Z drugiej strony mogliby zrobic przy opcji „wystaw fakture VAT i ponosisz oplate za jej wyslanie”. Wtedy ukrociloby to zartownisiow, a tym ktorym zalezy na fakturze by ja dostali. Wilk syty i owca cala – moze nie do konca przemysleli strategie promocji?

          0
        • domurst pisze:

          Dzięki za wic na temat czasopisma – fantastyczna sprawa. Na razie kupiłem jeden numer, na próbę, za całe pół funta, ale zawartość jest na tyle dobra, że warto raz na 3 miesiące zapłacić te 3 funty – to naprawdę nie dużo jak na taką jakość.

          Tu też ujawnia się pewna różnica – Blizzard to czasopismo, więc na podstawie jednego numeru kupionego taniej mam okazję wyrobić sobie zdanie, żeby dowiedzieć się, czy za dany content warto w ogóle zapłacić. W przypadku Universitas mamy zupełnie odrębne publikacje, dodatkowo mocno niszowe. Nic więc dziwnego, że większość daje złotówkę, bo też pewnie i większość kupuje przede wszystkim z ciekawości, a nie dla danej zawartości.

          Gość w artykule od nich dość nie poważny, tym bardziej, że na stronie głównej stoi jak byk „eksiążki za złotówkę!!!”. Zainteresowała mnie jedna publikacja – zapłaciłem 2zł, żeby Pan nie obsobaczył mnie w kolejnym wywiadzie…

          0
        • koper pisze:

          Zupełnie inna sytuacja jest w przypadku ciągłej publikacji w taki sposób, a pojedynczymi akcjami.

          Jeżeli te książki są do dostania w sklepach/e-sklepach i kosztują powiedzmy po 30 zł, to nikt nie napisze, że za egzemplarz w tym przedsięwzięciu oczekuje 5 zł. Zwyczajnie nie może tego zrobić, bo co by oznaczała wtedy ta cena normalna? Chciał wyłudzać? Naciągać?
          (Przez to też zastosowanie tego ma sens jedynie w pakietach, gdzie cena całości to 80 zł, ale że wszystkie musisz kupić, to jest promocja i sugerujemy 30 zł.)

          I przykład właśnie z życia, w przypadku HIB’a itp. często jest cena sugerowana i wynosi, jak napisałem wcześniej, powiedzmy 20$, za to średnia cena kupna przez ludzi to 4-5$. Nijak więc to nie wpływa na kupujących, jeżeli sumy należą już do tych większych.
          Jak kwoty są na poziomie 1-4$ to rozumiem, wtedy przecież praktycznie każdy może sobie na to pozwolić. Ale powyżej to już nie ma znaczenia, i tak dasz tyle, by nie obciążyć zbytnio siebie, a nie by zadowolić twórcę.

          I już ostatnie słowo, czyli cena minimalna – oczywiście masa osób chcę organizatorów naciągnąć, ale o tym pisałem, trzeba wtedy zadbać, by uczciwych było więcej. Skąd jednak w tej akcji ich tak wiele wg mnie? Przez ciekawość, jak już wielu zaznaczało. Gdyby nie ta akcja, nikt by tych książek nie kupił, a że można, to wzięli na próbę…

          0
      • ggvgvhgv pisze:

        imho chore to jest

        to ja producent ustalam cene znajac koszty i liczac na zysk kropka

        liczyc na uczciwosc? wpis udowadnia ze 95% polakow to …. nie mam slow i jeszcze fv czyli przedsiebiorcy

        zaplaci uczciwie? czyli ze jak? bo jedynie moze odwolac sie do innych cen i wyciagnac srednia, tylko ja wiem ile sie nameczylem by napisac nie wiem ksiazke o javie i ja ustalam ile chca za nia, nie stac cie to spier…. tak jak spier…. spod salonu samochodowego bo cie nie stac na nowego fiata

        jutro ide ustalic cene na suv-A ktory mi sie podoba
        to moze 30tys. bo tyle kosztuje najtansze auto w pl new

        mentalnie chory kraj i to mlodzi ludzie ktorzy zaraz beda drzec morde ze im nikt nie daje godziwego wynagrodzenia

        0
  3. Tutaj chyba ludzka ciekawość wygrywa + magia kombinowania.

    Ja chciałem soe odnieść tylko do Radiohead.
    1) to było w USA
    to tak jakbym kupił szkolenie i uwierzył ze dzięki metodzie zwiększenie 200% obroty i 100% liczbę klientów – na polskim rynku z reguły trzeba odjąć po jednym zerze z tych obietnic.

    2) ten sam Woblink
    W Woblinku była książka „Za Darmo” gdzie wszytskie przykłady tez były na rynkach zagranicznych, przykład z Radiohead to poprostu tzw „złoty strzał” raz sie udało mogłoby drugi, ale z tej akcji i tak mieli z pewnością mniej pieniędzy niz z iTunes, Amazon czy 7digital za sprzedaż utworów.

    Mozna dawać ludziom oferty co łaska i pokazuje to np akcja wyd Złotych Myśli która jeszcze niedawno miała podobna akcje (do wyboru było 0,5,10,25 zł) książkę sie ściągalo a potem mozna było ocenić czy sie przydala i podobała czy nie z tego co pamietam 25% ludzi wybieralo 5zl z czego wydawnictwo od 20-40% dawało temu kto klienta polecił.

    Akcja ta wypaliło by gdyby przeprowadziła ja firma która ludzie znają i lubią, i w ktorej juz jakas ksiazke kiedys kupili – no j oczywiście dowiedzieliby sie o akcji przed oszczednymi Polakami, którzy chcieli by kupic cała serie Harrego Pottera za 7zl + VAT a najlepiej jeszcze zeby wysyłke na kindle (0,99$*7) pokryły księgarnia.

    0
  4. Łukasz pisze:

    Pomysł ciekawy, ale właśnie… Univeritas ma dość specyficzną ofertę. Sam będąc na pierwszy studiach (filologicznych) czytałem m.in. ich serię „klasyka mniej znana”. Często nawet kupowałem bo książek w bibliotece nie było lub było za mało, a wydanie papierowe kosztowało (nowe) 6-10 zł. Obecnie spora część tego jest za free np. Virtualo (Goszczyński itd.).
    Przejrzałem teraz ich ofertę i kupiłbym może parę książek 'za co łaska’, ale nie w pdf bo to nie jest dla mnie warte nawet 1 PLN :(

    Tak na marginesie, ale w temacie: Od zawsze lubię czytać, tylko wkurzają mnie coraz bardziej ceny książek, ich wydania, błędy w tekście i fatalna korekta. W ostatnich lata częściej idę po prostu do bibliotek po książki. A jak się dobrze poszuka to można trafić na perełki i nowości (ostatnio czytałem Drogę 66 Warakomskiej i książkę Schulza o Starbucks – obie mają w sklepach ceny ok. 50zł/sztuka).
    Spodobało mi się to co powiedział gość z Woblinka. Ma absolutną rację i w sumie Woblink jako polska e-księgarnia odpowiada mi najbardziej. W ostatnich dniach kupiłem u nich 3 książki (nie wszystkie z promocji) i jestem b. zadowolony, a to oznacza że częściej kupuję ebooka niż analog-booka :)

    A co do Radiohead, to podejrzewam że to iż 'The King…’ było do kupienia za ustaloną cenę wymogły na ich sklepy. Luxtopreda „Robaki” na 2 tygodnie przed premierą sama wrzuciła w całości na YT (na oficjalny kanał) i sklepy się oburzyły że tak powiem. Reznor przy „The Slip” NIN poszedł jeszcze dalej, bo krążek nim wyszedł na CD dostępny był w ogóle za darmo.

    W kwestii torrentów, chomików itd. mam też swoje zdanie. Prawda jest taka, że kto chce to kupi i tak :) Ja sam często ściągam ponieważ skoro mam CD na półce (a padł mi napęd i nie mam jak zripować) to mam pełne prawo mieć to także w plikach np. w iphone i słuchać stojąc w korku. To samo z książkami. Nie tak dawno skończyłem czytać ponownie Ulissesa i mimo kilku wydań stojących na półce czytałem go z rtf’a własnoręcznie przerobionego na mobi. Mam nadzieję, że JJ nie przekręci z tego powodu w grobie.

    0
  5. Agata pisze:

    Po pierwsze, PDF – odkąd mam Kindle’a staram się unikać wszystkiego w tym formacie, bo na komputerze czytać nie chce, a Kindle radzi sobie z PDF dość topornie czasem.
    Po drugie, udostępnione książki. Większość tytułów brzmi jak tematy prezentacji maturalnych z języka polskiego. Rozumiem, że to książki naukowe, ale 90% ściąga je pewnie „bo są za prawie-za-darmo”, a nie dlatego że ich potrzebują. Na pewno osoba, która się na tym zna, wyceni je na więcej. Jakby był większy wybór, to każdy by się zainteresował lepszymi dla siebie pozycjami, a nie ściągał za 1zł książki, których być może nigdy nie przeczyta, żeby tylko coś ściągnąć.

    0
  6. asymon pisze:

    Myślę, że gdyby ceną minimalną było 5zł, to efekt byłby podobny, a wpływy 5 razy większe.

    Podawanie sugerowanej ceny wydania papierowego jest nieporozumieniem, skoro nakład i tak jest wyczerpany. Rozumiem że to odpowiedź wydawnictwa na zapotrzebowanie na mniej chodliwe tytuły których nie opłaca się drukować w nakładzie nawet 1 tys. sztuk, ale skoro daje się studentowi możliwość kupienia za złotówkę, to wiadomo że kupi za złotówkę. Kto tego nie rozumie, to już raczej nie zrozumie :-)

    0
    • HerC pisze:

      Zauważyłem, że badania „a ile są w stanie zapłacić” często przeprowadzane są na grupie studentów, a raczej jest to grupa, która nie zarabia albo dosyć marnie.
      Nie dziwi mnie więc, że skoro jest taka możliwość to po co narażać się na „niepotrzebne” koszty.
      A potem wyciąga się wnioski, że wszyscy wszystko chcą mieć za darmo.

      0
  7. golem14 pisze:

    Państwo z Universitas powinni zainwestować w książkę Cialdiniego pt. „Wywieranie wpływu na ludzi : teoria i praktyka” i poczytać rozdział o zbieraniu funduszy, datkach itp. Przy tak specjalistycznej literaturze oraz zerowym rozporopagowaniu akcji trudno spodziewać się „kokosów”. Lepiej było zaproponować ceny do wyboru np. 4, 7 i 10 zł oraz dać aktualizowany licznik „średniej” ceny za książkę.
    Universitas a uczyć się nie umniejo!
    PS. Robercie masz rację to nie jest problem socjologiczny, ale psycho-społeczny :-p

    0
  8. KonradK pisze:

    Jeśli ktoś usłyszy o akcji, ale żaden tytuł go nie zainteresuje, to wyda… może właśnie złotówkę, żeby przetestować system, a ściągnięty PDF powędruje gdzieś w kąt.

    I jeszcze potrzebuje do tego faktury? :)

    0
  9. Adam Jarecki pisze:

    Wydałbym po dyszce na dwie pozycje z tej oferty, ale hasło „PDF” odrzuca mnie z hukiem na przeciwległą ścianę. Więc kupię sobie coś za 20 zł w normalnym MOBI gdzie indziej. :-)

    0
  10. Michal Hanczakowski pisze:

    Trzeba niestety przyznac, ze taka akcja z takimi tytulami i taka iloscia to wlasciwie zart. Sam jestem specjalista z tej wlasnie dziedziny i kilka czy kilkanascie ksiazek z oferty Universitas bym potrzebowal (jesli nie kilkadziesiat). Tyle tylko, ze akurat nie tych ksiazek, ktore wydawca udostepnil. Universitas zachowuje sie troche jak dziewica w noc poslubna – niby chcialby cos zrobic, ale sie boi. Trudno sie oczywiscie dziwic, ale trudno tez oczekiwac jakis niesamowitych efektow.

    Co do wsparcia ministerialnego to jednak trudno mi sie zgodzic – gdyby nie te pieniadze to prawdopodobnie zadna ksiazka naukowa w Polsce by nie wyszla, wiec jednak warto za tego typu publikacje placic nie tylko w ksiegarni, ale rowniez posrednio jako podatnik.

    Nie do konca tez rozumiem awersje do formatu pdf – od czasu gdy mozna uzywac trybu landscape rowniez pliki pdf sa wedlug mnie przyjazne dla czynikow.

    0
  11. daromar pisze:

    Radiohead podczas wydania następnego albumu mieli już podpisaną umowę z inną wytwórnią i jedynie podczas wydania tego jednego albumu nie mieli wiążącej ich umowy. No a żadna klasyczna wytwórnia się na coś takiego nie zgodzi :)
    Dlatego właśnie następna płyta była wydana klasycznie, zresztą później „in Rainbows” został wydany i tak na CD.
    Zresztą to nie jest jedyny przykład, jest Humble Bundle których było już kilkanaście były Indie, były androidowe, były z grami konkretnej firmy, był z ebookami i był muzyczny. Najsłabszy miały około 50 tys. ze średnią ~8 USD, a wychodzi że najlepszy jest aktualny z grami studia THQ i mamy 644 334 sprzedanych zestawów ze średnią 5,9 co daje jakieś 3,6 mln USD. Wg. mnie ponad 3,5 mln dolarów to już sporo grosza. No i dość dobra motywacją jest marchewka w postaci dodatkowej gry jeżeli zapłaci się powyżej średniej.
    Niedawno zaczął się się polski Musicrage.org gdzie mamy to samo, płacimy ile uważamy i dostajemy zestaw kilku płyt bez DRM i we flacu albo dobrych jakościowo mp3. Średnia na razie to 7,48 $.
    No i mamy jeszcze serwisy typu kickstarter, gdzie sytuacja jest podobna, płaci się jakąś kwotę i za wsparcie powyżej pewnych progów są kolejne przywileje.

    0
  12. Egon pisze:

    Poza tym, jeśli czytam że wszystkie książki zostały w latach 2005-2008 dofinansowane przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego to od razu myślę – aha, Ministerstwo już za powstanie tej książki zapłaciło. A skoro ministerstwo – to tak naprawdę my sami, z naszych podatków. Dlaczego miałbym więc płacić więcej niż złotówkę?

    Jest to przykład jakiegoś mitycznego niestety, ale bardzo rozpowszechnionego myślenia. „Skoro państwo płaci, to powinno być za darmo”. Należy sobie jednak zadać pytanie ile państwo płaci, skoro mowa o dofinansowaniu a nie sfinansowaniu. Wydanie książki akademickiej kosztuje od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych, w zależności od grubości i honorarium autora. Państwo pokrywa średnio połowę kosztów, bywa więcej, bywa mniej, nigdy jednak całość. Resztę dokłada wydawca, który SPRZEDAJE książki, by odzyskać zainwestowane pieniądze. Przy nakładach publikacji akademickich dotacje są konieczne, by wydawca na książce nie stracił.

    0
  13. Wojciech pisze:

    Jedną z książek byłem nawet zainteresowany, ale PDF? Nie dziękuję.

    0
  14. Miki pisze:

    W sumie wystawienie faktury oraz jej przesłanie możliwe jest przecież w formie elektronicznej jak to np. robi home.pl.

    0
    • Łukasz pisze:

      Pamiętaj, że Universitas nie jest tak nowoczesny… faktura, koperta, znaczek, PP…. :/

      0
    • duri pisze:

      Ja wręcz byłem w szoku, gdy dostałem papierową fakturę od Publio przesyłką pocztową. Kupiłem u nich jakieś ebooki i z rozpędu zaznaczyłem, że chce otrzymać fakturę. Generalnie nie była mi ona potrzebna, ale nawet jeśli byłaby, to oczekiwałbym faktury w postaci elektronicznej. Po co generować dodatkowe koszta!

      Poza tym jakoś mi to nie pasuje – sprzedawać ebooki a wysyłać papierowe faktury ;)

      0
      • Robert Drózd pisze:

        To tak samo parę osób się dziwiło, że e-book z Ebookpoint ma koszty wysyłki 7 zł – ale zaznaczyli wcześniej fakturę i że nie chcą elektronicznej. Publio nic nie doliczyło?

        0
  15. Robert Drózd pisze:

    Co do PDF – nie ma tragedii, choć troszkę trzeba się napracować.
    Mam z Universitas dwie książki (oczywiście nieobjęte tą promocją), obie chyba kupione w Gandalfie.
    1. „Trzynastu” (wywiady z premierami III RP) — skonwertowała się pięknie
    2. „Tyrmand karnawałowy” – ta książka na… Adobe Reader nie wyświetla poprawnie polskich czcionek (komunikat o błędzie) – ale konwertuje się przyzwoicie (przy pomocy Mobipocket Creator: http://swiatczytnikow.pl/przepis-na-szybka-konwersje-pdf/ )

    Obie jednak można czytać w trybie landscape (lub na czytniku 10″)

    0
  16. Virtualo pisze:

    Bardzo ciekawy eksperyment :) dlaczego czytelnicy wybrali takie ceny – 1 zł? Nie wiemy… Może faktycznie według nich te e-booki nie były więcej warte, może po prostu chcieli to wypróbować? Autor ma rację, że jeśli chodzi o e-booki u nas to dopiero zaczynają się one rozwijać, ale trzeba przyznać, że jest coraz lepiej :)

    0
  17. rafal pisze:

    Dyrektor Uniwersitasu udaje głupszego niż jest i jeszcze stroi minkę porządnisia. Żal mi takich krakowskich świętoszków. Chciał zarobić na czymś, czego nikt nie kupuje, wymyślił durne, uwłaczające dla swoich autorów i swojego wydawnictwa zasaday sprzedaży (oczywiste było dla każdego kto żyje choć parę lat w tym kraju, że niemal każdy będzie kupował po minimalnej cenie), a teraz płacze, że go ludzie zawiedli. Haha! Co za błazenada.

    0
  18. Jimi14 pisze:

    Strona z promocją do której linkujesz ma jak byk w tytule:
    „E-książki za złotówkę!!!” w tekście pogrubione „1 zł + 23% VAT”
    Czego oni się dziwią? Sami to sprowokowali.

    0
  19. Antek pisze:

    Ale czemu Oni się dziwią ? Przecież to normalne, że mogąc mieć coś za mniej lub to samo za więcej wybierzemy to pierwsze. A najlepiej jak by było za darmo i dokładali darmowy transfer na suseł.pl.

    W dzisiejszych czasach tylko małe firmy mogą sobie pozwolić na dbanie o klienta bo te duże to dbają ale tylko o nasze portfele/konta. Świat się zmienia a wraz z nim sposób handlu i ta wszechobecna komercjalizacja wszystkiego doprowadza właśnie do kryzysu bo drabina finansowa zaczyna się od tych najmniejszych a nie tych dużych.

    0

Skomentuj Łukasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.