Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Drugi tom sagi Martina – liczy się ZYSK. Autora, wydawnictwa czy czytelników?

Gra o Tron w Woblink

Ukazało się wreszcie „Starcie królów” – drugi tom sagi Pieśni Lodu i Ognia George’a R.R. Martina. Z tej okazji książka kosztuje w Woblinku 31 złotych, podobnie jak pierwsza część, czyli „Gra o tron”. Promocja ważna jest tylko do końca dnia.

W notce prasowej, jaką dostałem od księgarni czytamy:

Platforma Woblink oraz Wydawnictwo Zysk i S-ka – mimo bardzo restrykcyjnych zapisów autorskich – oferują premierową książkę w promocyjnej cenie, prawie o 40% niższej od ceny regularnej.

Po okresie promocyjnym ceny e-booków wrócą do swoich wartości wyjściowych (Gra o tron – 39 zł, Starcie królów – 49 zł).

Potrafię zrozumieć cenę 60 złotych, której za wersję audio „Gry o tron” żąda Audioteka. To w końcu ogromne przedsięwzięcie, kilkudziesięciu aktorów, profesjonalne studio i efekty dźwiękowe, czego efektem jest zapierające dech w piersiach słuchowisko.

Ale nominalna cena 49 złotych dla pozycji, która jest już „klasykiem” jest zupełnie niezrozumiała. I niestety wygląda na to, że winę za ten stan rzeczy ponosi autor – czy raczej jego przedstawiciel – który prawdopodobnie domaga się stałej kwoty za sprzedaż e-booka. A to że kupią go nieliczni, to inna sprawa.

Jak to wygląda w Amazonie?  Tam ceny też nie należą do najniższych (A Clash of Kings – $12, a cztery pierwsze tomy w jednym – $24), ale zdarzały się też obniżki. Miejmy też nadzieję, że dla wszystkich, którzy chcą czytać powieści Martina nie będzie to jedyna obniżka.

Druga kontrowersja to terminy wydawania książek. „Starcie królów” ukazuje się w momencie popularności II sezonu serialu. Czy mamy czekać na to, że trzeci tom ukaże się przy trzecim sezonie? Przecież jeśli ktoś przeczyta pierwsze dwa tomy, to naturalne, że będzie chciał przeczytać następne. Pozostają – papier, oryginał, albo piraci. Bo ci przecież od dawna mają e-booki w bardzo dobrze wskanowanych wersjach. Czy naprawdę o to chodzi właścicielom praw autorskich do sagi Martina?

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

72 odpowiedzi na „Drugi tom sagi Martina – liczy się ZYSK. Autora, wydawnictwa czy czytelników?

  1. SlawekJG pisze:

    niestety, tanio nie jest. w dodatku nie mogę ściągnąć książki w formacie MOBI (problem z linkiem, jestem przekierowywany na stronę główną). dochodzę do wniosków że platforma Woblinku nie jest najlepsza na rynku, w innych księgarniach takie rzeczy mi (!) się nie zdarzają…

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Napisz do nich, powinni dość szybko zareagować.

      0
      • robski pisze:

        Niestety, nie odpowiadają szybko, bo dają sobie dwa dni… Ja rozumiem, że czasami ludzie piszą z najprostszymi rzeczami, ale tutaj naprawdę wygląda to na problem poważniejszy i można by trochę inaczej potraktować klientów. Mnie się to zdarza już po raz drugi. Podobnie miałem na początku woblinka. Teraz mogę ściągnąć stare pozycje, ale nowe nie. Powiem szczerze, że jestem coraz bardziej zniechęcony do nich. Ratują ich (jeżeli o mnie chodzi) tylko ebooki, których nigdzie indziej nie znalazłem (Znaku)

        0
    • hipciu pisze:

      Miałem tak wczoraj, gdy kupiłem Kłamcę 4 i Pomnik Cesarzowej Achai. Po kilku minutach byłem w stanie ściągnąć wszystko normalnie. Wygląda na to, że system musi w jakiś sposób zapisać sobie, że książkę kupiłeś i dopiero wtedy przekieruje na link do pobrania. Dziwne, fakt.

      0
      • Batura pisze:

        Raczej nie jest tu problemem to, że system nie zdążył zapisać sobie, że książkę kupiłeś, ponieważ u mnie nie da się pobrać książek „starych”.

        0
    • Batura pisze:

      Ja z ciekawości sprawdziłem u siebie i mam tak, że żadna z książek z półki nie daje się ściągnąć jako MOBI. Również jestem przenoszony na stronę główną woblink. Spróbuję może jeszcze potem jeśli nie zapomnę.

      0
      • skanna pisze:

        Też sprawdziłam – książki, które kupiłam, płacąc normalnie i te darmowe, które ściągnęłam przed awarią, dają się ściągnąć w mobi bez problemu – problem jest z „awaryjnymi” oraz darmowym fragmentem mobi, pobranym dzisiaj. Znaczy, pobrać nie dałam rady, wylądował tylko na półce.

        0
    • Czytnik pisze:

      Do tego dziwnie działająca wyszukiwarka, nieintuicyjna wyszukiwarka, niechlujny, szpecący ebooki znak wodny w plikach mobi, nie przynoszą splendoru tej, bądź co, bąd ź, nie najgorzej rokującej platformie.

      0
  2. Jabol pisze:

    Jeśli chodzi o ceny w Amazonie, to jest taki mały szczegół że tam trafiają się naprawdę super promocje. Ja 4 części „Pieśni …” kupiłem za 50 zł…

    0
  3. mulat pisze:

    Drugi sezon serialu miesza wątki z II i III tomu książki. Czekanie na serial nie ma raczej sensu :)
    Ceny za książkę są moim zdaniem bardzo wygórowane, na gandalfie można znaleźć papier tańszy od ebooka (bez promocji).

    0
    • Robert Drózd pisze:

      No właśnie, jeszcze nie oglądałem II sezonu, ale podobno zaczyna odbiegać od treści książki.

      0
      • mulat pisze:

        Odbiega nawet bardzo, wątki są mieszane i zmieniane bardziej na „walki” i intrygi w stylu amerykańskiego serialu. Po oglądnięciu drugiego sezonu przychodzą takie myśli czy na pewno dobrze pamięta się książkę.

        0
        • Polinik pisze:

          To dlatego, ze w serialu nie ma czasu, żeby co odcinek wprowadzać 10 nowych postaci, przedstawiać historię ich oraz ich rodu, jak to lubi czynić Martin w książkach.
          Martin całkiem zgrabnie modyfikuje fabułę, żeby pasowała w realia serialowe a równocześnie nie zmienia jej na tyle, żeby uznać to za osobną historię.

          0
      • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

        Książkę czytałem cięgiem, wiec nie do końca pamiętam co było w którym tomie, ale jak widziałem II sezon serialu, to momentami chciało mi się wyć: „Jak oni mogli to tak zepsuć po tak dobrej ekranizacji pierwszego tomu?!?” Końcówka wyprawy Snowa i Półrękiego? W książce była bardziej zaskakująca (bez przygotowywania czytelnika na to, co się ma stać później prócz naprawdę drobnej sugestii parę stron przed punktem kulminacyjnym, z którego prawie nie sposób było się domyślić co się stanie).
        A ostatnia scena finału sezonu? Tam nie było żadnej wielkiej armii, tylko coś znacznie bardziej zaskakującego, i o dziwo jak na Martina, dającego nadzieję.

        Odnośnie tego co Martin robi czy nie robi: wielokrotnie pisano, że „Pieśń… ” powstała, żeby nie dało się jej zekranizować, a robiąc pierwszy tom HBO udowodniło, że można to zrobić właśnie w serialu,bo nie ma sztywnego półtora-dwu godzinnego ograniczenia. Owszem, ekranizując warto było poprzenosić wątki w kolejności (bo miejsca w których Martin przeskakuje z akcji w akcję na prawdę potrafią bardziej irytować, a nie wprowadzać zniecierpliwienie), ale zmiana fabuły na bardziej spłyconą i niewymagającą wersję? Jak dla mnie to był błąd i II sezonu nie oglądałem już tak chętnie czy regularnie.

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Nie wiem czy Pieśń jest taka trudna do ekranizacji – w końcu sam Martin dzieli książki na krótkie epizody które łatwo przerobić na scenariusz. A sporą część epizodów można i tak wyrzucić, a fabuła na tym nie ucierpi, szczególnie w późniejszych tomach.

          0
          • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

            „Zapragnąłem napisać epicki tekst, który będzie za duży, by telewizja kiedykolwiek się nim zainteresowała.” Z wywiadu w Polityce. Z założenia saga była zbyt skomplikowana, żeby dało się z niej zrobić 2h film, który ma ręce i nogi. I tak było do czasu, kiedy pojawiły się poważne seriale, które nie mają tego czasowego ograniczenia i mogą zekranizować całość. W ten sposób jeden tom jest zekranizowany w 10h materiału (10x1h) a nie 2 godziny filmu.

            Czy coś można pominąć? Tak, bo w każdej książce są „wypełniacze”, ale serial zmienia fabułę w momentach które wiele mówią o postaciach.
            Wytłumaczenie ze spojlerem fabuły: http://pastebin.com/NHGjQzZb

            0
        • mulat pisze:

          Zgadzam się z tobą w 100%
          Z drugiej strony osoby, które nie czytały książki bardzo dobrze odbierają serial.

          0
  4. mp pisze:

    Pozostaje typowo „polski” sposób na uczciwość. Ściągamy elektroniczne tomy nielegalnie i kupujemy wersję drukowaną, by schować ją do piwnicy.

    0
    • asymon pisze:

      Jedno mnie jeszcze ciekawi – czy polski wydawca wpadnie na pomysł, żeby rozbity na dwie części tom trzeci, „Nawałnica mieczy”, sprzedawać jako dwa ebooki. Że bez sensu? Nie takie rzeczy widziałem, np. wymyśliłem sobie kiedyś kupić w ebooku ksiażkę „Hrabia Monte Christo”. I nawet jest, ale… kurtyna:

      http://www.eclicto.pl/szukaj.php?fraza=monte+christo&search=1

      0
      • Mikołaj Zacharow pisze:

        Dumas już powinien być w książkach uwolnionych :)

        Przejrzyj katalog Bookini albo Project Gutenberg.

        0
        • ebooki pisze:

          A prawa autorskie tłumacza? Jeśli tego nie przetłumaczył Boy-Żeleński, to mało prawdopodobne, by znalazł się w domenie otwartej. W gutenberg.org jest mniej niż 50 publikacji w języku polskim.

          0
      • danan72 pisze:

        Biorąc pod uwagę fakt, że ekranizacja Nawałnicy ma być podobno podzielona na 2 części, to jest to bardzo prawdopodobne. „Stal i śnieg” przy okazji emisji sezonu 3, a „Krew i złoto” po sezonie 4…

        0
      • victoria pisze:

        obawiam się, że skoro wersja elektroniczna ksiażki musi być zgodna z jej papierowym oryginałem (w zwiazku z czym nawet literówek nie chcą poprawiać), to trzeci tom też będzie w dwóch ebookach…

        0
  5. Batura pisze:

    Czy dostępny jest już gdziekolwiek do kupienia ebook Taniec ze smokami?

    0
  6. Mikołaj Zacharow pisze:

    Nie te pieniądze i nie te terminy dostępności.

    W końcu wszystko jest w papierze i w podobnych cenach – to ma być konkurencyjna cena, a nie cena tak zaporowa żeby ludzie woleli się nauczyć angielskiego i kupić na Amazonie…

    1
  7. ulf pisze:

    No tak, dziś premiera II tomu, podczas gdy ja już kończę tę część powieści, a na Kindle czekają przygotowane przeze mnie następne 4 tomy. Mam ochotę kupić tę książkę z jednego powodu. Wersja dostępna „za darmo” posiada kilka charakterystycznych literówek rozsianych po całym tekście. Kusi mnie, żeby porównać wersję kupioną z wersją z gryzonia i zobaczyć na czym pracują wydawcy. Bo, że kwestię licencji maja uregulowaną w to nie wątpię, ale ciekaw jestem skąd pochodzi „źródło” dostępnej od dziś książki… ;)

    0
  8. Michał pisze:

    Zanim ktoś wyda kilkadziesiąt złotych na 2 tom, radzę się zastanowić czy warto… bo saga jest NIEukończona. Przeczytałem 4 tomy wersji angielskiej, 1 i 2 wciągające, w 3 fabuła zdecydowanie zwalnia na niekorzyść intryg i polityki, wątki zaczynają się mnożyć i rozbiegać. W 4 tomie jest tylko gorzej, części bohaterów z tomu 3 brakuje, zaczyna się ciągnięcie wątków na siłę, które nie mają większego sensu np. poszukiwania pewnej bohaterki przez 'rycerkę’ Brienne. Na końcu 4 tomu dowiadujemy się, że w 5tym tomie jeszcze raz prześledzimy te same wydarzenia, tylko z perspektywy tych bohaterów, którzy 'nie zmieścili się’ do tomu 4.
    Cytując naszego 'klasyka’ „Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna” a R.R. Martin ma jeszcze daaaaleko do końca ;)

    1
    • Artaks pisze:

      Zgadzam się, przeczytałem to co zostało napisane od tej pory i teraz się wściekam, a to ze wzgledu na wręcz chamskie hangcliff w wielu wątkach. Tomy maja być wydawane co 5 lat, więc przedostani będzie za 4 lata, a ostatni za 9…

      A cena tego ebooka? Kosmos jak dla mnie.

      1
    • Geko pisze:

      1 i 2 wciągające, w 3 fabuła zdecydowanie zwalnia na niekorzyść intryg i polityki, wątki zaczynają się mnożyć i rozbiegać.

      Miałem bardzo podobne odczucia i zaciąłem się na 2. tomie 3. części. Wróciłem po dwóch latach, przeczytałem kilkadziesiąt stron i… pożegnałem się z całą sagą, mając na uwadze również opinie o dalszych częściach. Jak dla mnie za bardzo to się stało telenowelą fantasty. Za dużo tych ludzi, za dużo intryg i okrucieństwa, za dużo chodzenia w kółko do celu, który zaraz się zmienia… W tym czasie przeczytam masę innych książek.

      0
    • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

      Zgadzam się x2 (Z tym, że III był jeszcze znośny.)
      Czwarty to mnie naprawdę zirytował, bo jak tylko zaczynało się coś dziać, to przeskakujemy z akcją w inne miejsce. A jak wprowadza do książki tą pustynną część 7 Królestw to mógłby się z tym sprężyć, a nie żeby po całym tomie dalej nie było wiadomo po co, na co i dlaczemu. Można było w momencie jak akcja w jakiś sposób połączy się z resztą fabuły zrobić jej pauzę i wrzucić hurtem te wątki „pustynne”. Nie rozwadniało by to w międzyczasie akcji na innych polach.\

      5 tomu nie ruszyłem i wątpię, żebym to zrobił. Na razie wziąłem się za Malazańską Księgę Poległych poleconą przez kumpla i mam czytania na pół roku (10 tomów (u nas 17), 11k stron po Angielsku, czyli po naszemu jeszcze więcej 8-] ).

      A Martin ma zakontraktowane ekranizacje wszystkich tomów, więc musi przyspieszyć z pisaniem, bo gonią go terminy.

      0
  9. musek pisze:

    Ceny i termin „premiery” – bez komentarza.
    Mam papierowe wersje wszystkich wydanych części kupione na Amazonie (po ang) i naprawdę żałuję, że nie mogę w ramach tego zakupu ściągnąć sobie z Amazona wersji cyfrowej. Pozostaje sieć, niestety. Nie będę 2 razy płacił za tę samą treść.

    1
  10. wujo444 pisze:

    ciekawe jak z jakością – jak taka jak papierowa, to mogą mnie pocałować. Zero zysku dla Zysku.

    0
  11. Lukasz pisze:

    Pazerność wydawcy i manipulowanie terminami wydania działają na niekorzyśc wydawcy. W życiu nie zapłace 50zł za ebooka. Z samej chęci ukarania chciwych odwiedzę chomika. Pozdrawiam.

    1
  12. mephisto pisze:

    Nie wiem, czy Zysk nie obudził się troszkę za późno. Osoby, które kupują głównie publikacje elektroniczne i zostały „wciągnięte” w świat Martina już dawno znalazły pomoc u różnych Gryzoni.
    Sądzę, że to już nawet nie chodzi o cenę (bo prawdziwy fan często na nią nie patrzy), ale o sam brak oferty. Bo co ma zrobić osoba, która kupi pierwsze dwa tomy? Czekać rok na trzeci, skoro wie, że może go ściągnąć „od ręki” za darmo?
    W żaden sposób nie promuję tutaj piractwa, ale takimi akcjami samo wydawnictwo zachęca potencjalnych klientów do sięgnięcia po takie treści.

    1
    • Lukasz pisze:

      moze wydawnictwo jest przekonane ze prawdziwy fan po przeczytaniu chomikowej wersji za rok kupi oryginał żeby „podziękować” za trud wydania… ;)

      0
    • ulf pisze:

      Zgadzam się w 100% z powyższym. Zwłaszcza, że przygotowanie takiego e-booka z okładką, rozdziałami, poprawnym łamaniem tekstu, to dla mnie (czyli amatora- samouka) praca na ok 30-40 min…

      1
      • asymon pisze:

        Ale przecież pisała pani z nexto, że niedasię. Tyle że wpis znikł i nawet nie mogę cytować, dlaczego tak bardzo niedasię.

        0
      • Doman pisze:

        I przez te 40 minut przejrzysz całość w poszukiwaniu literówek, sklejonych i pociętych wyrazów, błędnych podziałów akapitów itd? Wolne żarty.

        0
        • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

          Dobry słownik i literówki znikają. Nie jeden piracki OCR ze skanu ma i błąd na 10 stron lub mniej. Przy zmianach wielkości tekstu, przepływu, wyrównania i wyświetleniu znaków niedrukowanych wiele błędów da się wychwycić poświęcając 2-3s na stronę.
          Poza tym, jeżeli sam szykujesz plik, to nie oczekujesz, że będzie idealny, ale że będzie się nadawał do czytania.

          1
          • slawek pisze:

            Wnioskując po „jakości” oferowanych ebooków po wydawnictwach siedzą tacy właśnie mądrale.

            1
            • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

              Mądrala nie mądrala, pisałem o samodzielnie przygotowanej książce tylko dla jednej osoby (siebie). Nie będę poświęcał 10h na stworzenie książki, która przeczytam raz (może drugi za parę lat). A płacąc za książkę oczekuję, że będzie zrobiona lepiej niż to, co napisałem powyżej. Gdybym dostał plik w takiej jakości jak robię sam, to też uznałbym to za kpinę.

              1
  13. Hubert pisze:

    Jaki kraj, taka promocja.

    0
  14. k43r pisze:

    Skandal. Nie rozumiem jak poważna księgarnia może sprzedawać ebooka w cenie papierowej książki.

    1
    • wujo444 pisze:

      a co, Unia powinna zabronić? LOL. Sprzedaje się za tyle, za ile jest popyt.Olać tą promocję, niech wiedzą, że przeginają.

      1
    • Lukasz pisze:

      produkcja 1 egz ksiazki papierowej to koszt kilku (zgaduje 3-5) zł. Reszta to kasa dla pośredników, wydawnictw, i na końcu autora. jedyne na czym mozna zaoszczedzić to podatek VAT niesłusznie naliczany w wys 23% jak za usługe zamiast 5 procent jak za książke. Poczytaj o tym (na tym blogu nawet), wszystkie kraje uni sie z tym borykaja

      1
      • Adam pisze:

        Produkcja to może i 3-5zł, choć nie sądzę. Ale dochodzi jeszcze do tego koszt transportu, magazynowania, zysk hurtownika, koszt sprzedaży, zysk księgarni. W sumie się uzbiera…

        0
      • wiciowy pisze:

        Kosztu wyprodukowania ebooka nie da się w takim razie policzyć – jego koszt produkcji per sztuka dąży do zera, ale go nie osiąga (koszt produkcji podzielony przez nieskończoność oscyluje gdzieś w okolicy zera – bo nieskończona może być ilość raz przygotowanego ebooka…).
        Szczerze powiedziawszy, to głęboko z tyłu mam to ile kosztuje wyprodukowanie książki. Książka kosztuje trzydzieściparę złotych w sklepie i tyle. Żebym jako posiadacz czytnika chciał ją kupić jako plik, który jako byt fizyczny włąściwie nie istnieje – przynajmniej dopóki nie zainwestuję (dużo) w sprzęt do jego odczytu – to książka musi być po 10 złotych max, a nie 5 złotych tańsza niż papierowa… Przytoczę to, co kiedyś już pisałem – myślicie, że ludzie na iPhonie kupowaliby tak chętnie aplikacje po 30 usd? A po dolarze to inna rozmowa… Z ebookami musi być tak samo i dopóki to się nie zmieni, to nasi wydawcy bęą notować znikome wyniki sprzedaży.
        Uwaga do Roberta – może podepnij jakiś mechanizm ankietowy i przygotuj małe badania rynkowe dotyczące tego ile chcielibyśmy płacić za różne typy książek? Masz już sporą widownię na tym blogu – myślę, że takie badanie miałoby sens.

        0
        • ebooki pisze:

          Heloł! Można zdjąć kapcia i walić w stół, krzyczeć „Mamo, ja cche tanich ebooków” a na nic się to nie zda. Na świecie jest przecież tak samo… tylko w niektórych krajach jest wyższy poziom życia i wyższe dochody ludności.

          0
          • Robert Drózd pisze:

            Mam prośbę, podpisuj się jakoś normalnie czyli np. Radek :) a nie „ebooki”, „czytnik”, bo to wygląda tak jakbyś pozycjonował sobie stronę przez komentarze. Co i tak nie jest skuteczne, bo linki mają atrybut nofollow.

            0
        • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

          Owszem, da się policzyć. I „ktoś” to policzył. I nawet rynek zbadał. I nawet wyniki opublikował: http://swiatczytnikow.pl/polski-rynek-publikacji-elektronicznych-przeczytaj-prace-licencjacka-w-mobiepub
          8-]
          W skrócie:
          Składowe ceny książki to wynagrodzenie autora, redakcja i korekta, skład i formatowanie, druk, dystrybucja, magazynowanie, (w tym koszt centymetra półki w sklepie i
          zwroty niesprzedanych egzemplarzy z księgarń).
          Oczywistym jest również fakt, że na każdym kolejnym etapie produkcji książki dodawana jest marża kolejnych pośredników, co dodatkowo zwiększa jej cenę dla klienta.
          Oszacowania dokonane przed Gołębiewskiego w przytoczonych książkach pozwalają określić koszty logistyki, dystrybucji, magazynowania i wystawienia w sklepie na mniej więcej 50% ceny sklepowej książki, a koszt jej fizycznej produkcji na kolejne 15‑30%. Oznacza to, że na honorarium dla autora, prace redakcyjne oraz związane z odpowiednim formatowaniem/graficznym ułożeniu tekstu na stronę (książki lub czytnika: pliku MOBI/EPUB) pozostaje 20‑35% ceny książki. Jeżeli założyć, że każdy z etapów jej produkcji jest wykonywany przez inną firmę (dzięki temu założeniu rezygnacja z kolejnego etapu nie wpływałaby na marżę na wcześniejszych etapach, jeżeli robiła by to ta sama firma, to chciała by dodać potencjalne zyski na druki do ceny e-booka co trochę podwyższyło by cenę), to cena e‑booka mogłaby wynosić 25-44% ceny „papieru” (uwzględniając wyższy VAT, i jeszcze 10% narzutu dla dystrybutora cyfrowego).

          0
  15. pol pisze:

    a na skąpcu od 35 zł za papier…

    0
    • asymon pisze:

      No właśnie kupiłem wczoraj „Starcie królów” sporo poniżej tych nominalnych 49zł, nówkę sztukę. Żony nie przekonam do czytnika, a też chce poznać dalsze dzieje dzielnego Lorda Starka ;-)

      „Mesjasza Diuny” też niedawno Rebis wydał. A zanim wyda następne, ja zdążę przeczytać wszystkie 6 z amazonu.

      0
  16. otasz pisze:

    Mogę oddać jeszcze 2 kody do Woblinka o wartości 10 zł każdy, ważne jeszcze tylko dzisiaj. Wyślę je dwóm pierwszym osobom, które podadzą maila.

    0
    • Czytelnik Stały pisze:

      tomaczo na gmailu

      0
    • mediafun pisze:

      to ja poproszę – maciekMAUPAmediafun.pl

      Przyznam, że zadziwia mnie ta strategia związana z tą książką, coś tu jest nie halo, i jako klient nie zamierzam się nabierać na takie zagrania – mimo, że książka jest bardzo przeze mnie pożądana.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      To ostatni wpis na ten temat. Proszę o nie zaśmiecanie komentarzy takimi ofertami. Każdy kto się zarejestruje na woblinku z nowego maila dostaje 5 kodów.

      0
  17. eczytacz pisze:

    w literacka.pl „papierowe” Starcie królów kosztuje, 34,82 zł
    http://www.literacka.pl/product_info.php?products_id=154026
    Papierowe wydanie można przeczytać i odsprzedać.

    0
  18. rastula pisze:

    za połowe tej ceny kupiłem wersje papierową w Carefourze, to oczywiści był strzał (9 zł za tom), niemniej jednak pokazuje, że te oferty niezbyt są „super”,

    zresztą na amazonie też chyba taniej można dostać papier, jak jest dobry dzień to poniżej 4funtów chodzą martiny…no ale to po angielsku, więc nie porównuje…

    0
  19. Tzigi pisze:

    WTF? Prawie równo rok temu (w lipcu 2011) w Empiku angielski paperback całości dostępnej wtedy w tym wydaniu (tj. bez ADWD) za 24,99 sztuka. Nie pojmuję pomysłów polskich wydawców…

    0
  20. IHWHW pisze:

    „trochę” się spóźnili. Jestem właśnie na etapie około 60% drugiego tomu 'Tańca ze smokami’. Nie rozumiem dlaczego nie wypuszczą wszystkich części, skoro od dawna można je już znaleźć na warezach (do tego z dodanymi rozdziałami, itd.).

    0
  21. Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

    No to po skomentowaniu komentarzy dotarłem w końcu na koniec. Jak dla mnie ktoś chyba w kulki leci.
    1) Czas wydania (czyta się szybciej niż emitowany jest serial, a co dopiero przy przerwach między sezonami).
    2) Boom na Martia (całą Pieśń Lodu i Ognia, a nie samą Grę o Tron) wywołał pierwszy sezon. To wtedy ludzie zaczęli kupować jego książki. Wątpię, żeby ktoś szukał II tomu, bo zobaczył II sezon, a nie dlatego, że skończył czytać pierwszą książkę.
    3) TYLKO 31 zł za starą książkę?
    a) Tyle to nowości kosztują,
    b) To wygląda jak cena papieru, a nie e-booka,
    c) Mowa o książce, dla której istnieje bardzo duży rynek wtórny + dodruki i nowe wydania w księgarniach.
    d) Nazwać to promocją, to chyba sarkazm i autoironia, ale bardzo dziwnie użyty.
    4) Płacąc 30zł za sztukę można mieć wszystkie 8 tomów (nowe), płacąc dwa razy więcej można mieć podobno świetne słuchowisko, które ma z pewnością większe koszty produkcji i mniejsza grupę docelową, wg Was to do takich innych wersjami książki e-book ma być podobny cenowo?
    Martina przeczytałem jak tylko zobaczyłem pierwszy odcinek. Kumpel powiedział, że może mi pożyczyć całą sagę w papierze, bo czytał go wcześniej. Efekt: kilka kilo papieru na półce i samodzielnie sformatowana cyfrowa kopia na czytniku. A mogłem kupić, gdyby była WTEDY oferta SAGI z ceną porównywalną z używanym papierem (powiedzmy 150 za cykl).

    0
    • Mateusz 'Koovert' Wołczyk pisze:

      A, zapomniałem (odniesienie do powyższego komentarza i do tego, gdzie przytoczyłem Malazańską (…) jako alternatywę dla Pieśni (…):
      Drogie wydawnictwo MAG,
      Z tym cyklem jestem w dokładnie takim samym położeniu jak niedawno z Martinem. Ten sam kumpel ma fizyczne książki, które może pożyczyć, a serii (którą z przyjemnością bym kupił) w dalszym ciągu nie ma w e-booku. Pytanie za sto punktów: kto na tym traci?

      0

Skomentuj asymon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.