Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Czytnik ku pomocy – inny punkt widzenia

Poniższy artykuł nadesłał Grzegorz Wojtal, a opisuje w nim, jak to Kindle zmienił jego podejście do czytania.


Jestem marudny, zawsze byłem, pewnie i będę. Całą swoją marudność w związku z niedostrzeganiem rzeczywistości przez nas samych postanowiłem przelać w literki tego artykułu. Nigdy nie lubiłem czytać. Pasjami nie cierpiałem. Nie, nie dlatego, że było to nudne. Nie nawet dlatego, że Stasiowi pociły się oczy, a Zbyszko uciekał przed śmiercią więcej razy niż James Bond. Nie!

Powód był zupełnie inny. Mam sprawną jedną rękę. Drugą mogę sobie pomagać, ale nie jestem w stanie chwycić nią czegoś „ciężkiego” lub wykonać precyzyjnie jakiejkolwiek czynności. Czytanie w moim wypadku polegało na usadzeniu się przy biurku, rozłożeniu nań książki i powolnym, ślamazarnym przeglądaniu strona po stronie przygód znienawidzonych przeze mnie na całe życie, a mam już 28 lat, dzieci z Bullerbyn, Stasia, Zbyszka. Ta mógłbym rozwijać tu litanię lektur szkolnych. W takiej pozycji, bez bólu karku można wytrzymać do 20 stron dziennie.

Zbawienne okazały się ebooki. Nie, nie te na Kindle, ale skanowane obrzydlistwa, przepuszczone, albo i nie przez najtandetniejszego OCR-a, które jakiś dobry człowiek umieścił w folderze Share swojego eMule’a. To pozwoliło czytać w iście komfortowych warunkach, w miłej pozycji, z możliwością powiększania, zmniejszania, obracania i gnębienia książki na wszelkie sposoby. Tak mogłem przeczytać 50 stron dziennie. Ból karku został zgrabnie zastąpiony bólem oczu i – przepraszam za kolokwializm – tyłka.

Tak funkcjonowałem do 26 września tego roku. Po wielu oporach, związanych z wcześniej wspominaną marudnością, kupiłem Kindle. Po wielu analizach (i wspomnieniach z 20 minutowej pracy na Lumii 800) kupiłem model z bocznymi guziczkami, bez klawiaturki. Dla porządku: Kindle Classic. Moje pierwsze wrażenia były mieszane. Dostałem coś, co wcale nie jest bardzo lekkie, coś, co nie powala możliwościami innymi niż czytanie i co może zabrzmi tu niepopularnie błyszczy się równiutko na całej powierzchni wyświetlacza, przy oświetleniu nocną lampką, ale tylko wtedy. Kindle po włączeniu działał. Uruchomił się, był już zarejestrowany. Działało wrzucanie plików mobi, konwersja epub w calibre i pdf w Amazon.

Czytanie na Kindle okazało się przyjemnością. Mimo że nie jest, wbrew reklamie i wielu opiniom, bardzo lekki, mogę go utrzymać w jednej ręce. Przewijanie stron idzie gładko. A bateria starcza na dosyć długo.

Fenomenalne jest powiększanie i zmniejszanie czcionki oraz wyszukiwanie (jeżeli akurat działa). I tak padł mój rekord – 150 stron. Porównałem z wersją papierową. Teraz każdy dłuższy tekst, który mam przeczytać, przesyłam na Kindle. Czytanie z mordęgi, stało się czynnością. Mam nadzieję na dalsze postępy.

Wracając do marudności:

  1. Ekran w Kindle nie lubi ostrego światła,
  2. Wyszukiwanie czasami nie działa, wtedy pomaga tylko przywrócenie ustawień fabrycznych,
  3. Nie ma możliwości określenia czasu, po jakim wygasza się ekran (uciążliwe przy pisaniu tekstu na komputerze i podpieraniu się danymi z dokumentu na Kindle)
  4. Naprawdę… mogli by już udostępnić wrzucanie plików przez sieć lokalną. USB to przeżytek a email trwa i trwa i trwa.

Podsumowując, czytnik zmienił moje spojrzenie na czytanie. Nie dlatego, że stało się ono inne, ale dlatego, że czytanie składa się teraz tylko z czytania, bez mnóstwa innych niepotrzebnych czynności.

Chciałbym Was wszystkich prosić byście na czytniki przestali patrzeć jak na nowinkę techniczną. Wielu ludziom, którzy nawet o nich nie słyszeli, czytnik może bardzo pomóc. Waszym rodzicom, dziadkom, czy pradziadkom także było by miło przeczytać książkę bez okularów.

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Mój Kindle i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

47 odpowiedzi na „Czytnik ku pomocy – inny punkt widzenia

  1. Robert Drózd pisze:

    Małe uzupełnienie / sugestia – warto do takiego czytnika dokupić okładkę ze stojakiem. Wtedy wystarczy postawić i zmieniać strony gdy trzeba. Szalenie to wygodne.

    0
    • mikeyoski pisze:

      Zgadzam się. Okładka ze stojakiem to strzał w dziesiątkę. Komfort czytania znacznie się poprawia

      0
    • gwojtal pisze:

      Kupiłem Choyo, taki stojaczek. Wyszło taniej, a że okładkę Amazonu już mam, wystarcza. dziękuję za podpowiedź.

      Tak na marginesie, czy kogoś interesowałby artykuł o uprawnieniach kupującego, w przypadku Kindle kupowanego na allegro?

      0
  2. Kuba pisze:

    Świetny artykuł :) I jak tu nie kochać Kindle’a.. :)

    0
  3. Daniel pisze:

    Kupiłem Mamie na święta w zeszłym roku, nie mogła czytać bez okularów, bo strasznie bolały ją oczy. Teraz nie ma tego problemu i czyta 2 razy dziennie. Wydaje mi się, że to najbardziej trafiony przeze mnie prezent w jej życiu.

    0
  4. Jakoś mnie ten artykuł poruszył i rzeczywiście pomyślałam, że nowintki technicze traktowane przeze mnie w katagorii gadżetu dla kogoś mogą się okazać poprawą jakości życia/robienia danej czynności/itp. Dzięki za podzielenie się.

    0
  5. pioterg666 pisze:

    „Ekran w Kindle nie lubi ostrego światła,Ekran w Kindle nie lubi ostrego światła” – nie zgodzę się. Czytałem na wakacjach w pełnym, afrykańskim słońcu, wieczorami czytam przy lampce nocnej skierowanej wprost na ekran itp. To tylko kwestia delikatnego odchylenia czytnika pod pewnym kątem i światło nie odbija się w oczy.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Zgaduję, że chodzi o bezpośrednie punktowe światło lampki. Ja przy swojej lampce (stara żarówka 40W nieakceptowana przez normy UE) nie potwierdzam tego, ale jeśli np. ktoś ma punktowy halogen – może być jakiś kąt, gdzie padające światło przeszkadza.

      0
      • Haz111 pisze:

        Źle zgadujesz ;) Ja mam taką samą żarówkę, jak ty (różnica w tym, że 60 W) i jest kąt w którym sie odbija prosto w oczy. Z tym, że wystarczy przesunąć delikatnie oświetlenie lub Kundelka i wszystko jest elegancko. Zaraz strzelę fotę to sam zobaczysz.

        0
  6. Em. pisze:

    Jakieś pół roku temu po kilkuminutowej obserwacji zaczepił mnie pewien pan w autobusie, wypytywał jak działa mój czytnik, skąd biorę książki, ile kosztował… Takie tam pytania. Na koniec westchnął i oznajmił: bo wie pani, mój tata jest po wylewie. Całe zycie czytał nalogowo książki, a teraz wlasciwie została mu tylko jedna ręka, a i to tak na 50 proc. sprawności. A ja patrzę, pani czyta wlasciwie „jednym palcem”. Dla taty taki czytnik to by było coś! Stąd wiem, że mozna na czytnik i e-booki patrzeć pod zupelnie innym kątem. Najgorzej, kiedy niektorzy bibliofile nie potrafią wyjśc poza frazesy o szeleście kartek i zapachu farby drukarskiej;-) A zdawałoby się, czytanie, powinno rozwijać wyobraźnię, elokwencję i kreatywność;-)

    0
    • Art pisze:

      /Najgorzej, kiedy niektorzy bibliofile nie potrafią wyjśc poza frazesy o szeleście kartek i zapachu farby drukarskiej;-)/

      Faktycznie, niektórzy negują bez bliższemu przyjrzeniu się sprawie. Przyjrzeniu doświadczalnemu i teoretycznemu, w wyobraźni.

      Ale jest też druga strona medalu. Są nią kindlofile z klapkami na oczach na zalety papierowej książki.

      Świat nie jest czarno-biały :)

      0
      • mxel pisze:

        A jakie to masz zalety papierowej książki? :)

        Ja już nie potrafię czytać książek w wersji papierowej, męczy mnie to strasznie. Lubię wygodę jaką daje czytnik.

        0
        • asymon pisze:

          E tam, ja wczoraj po paru miesiącach tylko na czytniku (właśnie skończyłem trzeci tom „Gry o Tron”), zabrałem do autobusu papierowe „Na srebrnym globie” Żuławskiego.

          Aha, ostrzegam. Książka świetna, ale darmowy ebook (dostępny na bookini i chyba wszędzie) ma wycięty spory kawałek pierwszej części, jakieś 90 ostatnich stron.

          0
        • Art pisze:

          Zalety książki zależą głównie od rodzaju książki, o czym było już tutaj wielokrotnie.

          Podam przykład. Mam w papierze Biochemię Harpera, wydanie 27, ostatnie polskie wydanie, podczas gdy na świecie funkcjonuje już wydanie 29. Na Kindle jest wydanie 28. Kupiłem w Amazon i widzę, że nie ma porównania do papieru.
          Ot, specyfika treści po prostu.

          Poza tym jeśli w jakikolwiek sposób kolor jest istotny, to papier ma przewagę. Jest kolorowy i nie świeci :)

          0
        • mikeyoski pisze:

          Oj całe mnóstwo zalet ma papierowa książka. Nie ma sensu po raz kolejny wkładać kija w mrowisko. Wielu książek na kindlu nie uświadczysz ze względu na jego ograniczenia, np. wielkość ekranu, brak koloru, brak możliwości mazania różnokolorowymi zakreślaczami. Małemu dziecku też kindla do łapek nie dasz. Świat książek to nie tylko beletrystyka, to znacznie szersze poletko. Poza tym z książką papierową wiąże się niedłącznie fetysz jak zapach farby, faktura i gramatura papieru. Za to uwielbiam papierowe książki i nic tego nie zmieni. Żeby nie było, kindla też lubię, ale traktuję go jako dobro komplementarne w stosunku do tradycyjnej książki

          0
      • mamut9 pisze:

        dlatego Kindlowy ekran e-ink to odcienie szarości -:)

        0
  7. Kasia pisze:

    oj chyba zbyt dosłownie pochwaliłam etui z wbudowaną lampką i komentarz wymiotło… skruszona przepraszam – nie było moim celem napędzanie komuś klientów, a jedynie pokazanie funkcjonalnego gadżecika… więcej gafy nie popełnię, promise ;)
    swoja drogą proponuję linki kropkować, a nie tak od razu wszystko do kosza ;)

    0
  8. Łukasz pisze:

    Kindle jest za…jefajny, zawsze dużo czytałem a odkąd mam Kindle czytam więcej. Strasznie nie lubiłem niszczyć książek w autobusie, tramwaju czy pociągu. Dzięki czytnikowi ten problem zniknął. A na wakacje na wieś nie muszę pakować 5kg książek, bo to co chce ma w jednym urządzeniu. Moja mama (67 lat) też podchodziła do tego jak do… ale wzięła do ręki i przekonała się, że to wygodne i co więcej – banalne w obsłudze.

    0
  9. sdsi pisze:

    Świetny tekst.

    0
  10. borubar pisze:

    Na kindle można wrzucać pliki udostępnione w sieci lokalnej. Nie trzeba korzystać z USB.

    Wystarczy włączyć wifi, odpalić przeglądarkę i co może być nieco niewygodne w wersji bez klawiatury, wpisać adres komputera który te pliki udostępnia, na szczęście wystarczy tylko raz wpisać adres, potem można sobie dodać zakładkę.

    0
  11. Rafał pisze:

    Ze swojej strony mogę tylko dorzucić radę, że wrzucanie przez aplikacje i wtyczni do przeglądarki typu „SendToKindle” sprawia, że dana treść trafia na czytnik niemal natychmiast. Używałem wiele razy i zawsze było to sporo szybciej niż wysyłanie mailem.

    0
    • mikeyoski pisze:

      Send To Kindle to genialne rozwiązanie, zwłaszcza, że mogę sobie książki powrzucać do chmury bez konieczności ładowania ich do urządzenia. I jest faktycznie bardzo szybkie

      0
    • Kuba pisze:

      Wydaje mi się dla odmiany, że SendToReader działa tak samo jak Instapaper albo Readability i czasem musiałem czekać nawet do pół godziny, zanim zachciało do mnie przyjść to co wysłałem. Wysyłka mailem to wysyłka mailem i nie zależy od szybkości iścia maila, tylko od szybkości przetwarzania tego przez Amazon.
      Pozdrawiam

      0
  12. Przemek Skoczyński pisze:

    No Pan Grzegorz chyba faktycznie lubi marudzić. Według mnie waga czytnika pozwala na długą obsługę jedną reką (bez porównania z książkami), a podejrzewam że autor tekstu (z racji niesprawnej ręki) ma w dłoni obsługującej Kindla więcej siły niż taki przeciętniak jak ja. Nie odnotowałem też jakiegoś błyszczenia, przeciwnie – czym jasniej tym lepiej. No chyba że faktycznie uderza się z dużą mocą w sam ekran czytnika, ale kto tak czyta? Przesyłanie ksiązek mailem? U mnie 3 min., to już raczej kwestia transferu a nie czytnika,

    0
    • gwojtal pisze:

      Po kolei :)

      Waga czytnika pozwala mi na obsługę jedną ręką przez bardzo długi czas. Jednak nie jest ona piórkowa. Co do siły w jednej ręce – nie mam jej niestety tak dużo.

      Czym jaśniej tym lepiej, tak to oczywiste. Może mam pecha, jednak czasem ten odblask występuje. Jest to łatwe do opanowania, ale występuje. Napisałem o tym dlatego, że zwykle znajduję frazesy typu „e-ink się nie błyszczy”. I w 99,9% procenta przypadków tak jest.

      U mnie od chwili wysłania maila do pojawienia się dokumentu na koncie Amazon mijało od 4 do 20 minut. Send to Kindle from PC pomogło. :)

      0
  13. krzysztof pisze:

    Mam na Kindle nawet kilka ksiazek posiadanych rownoczesnie w wersji papierowej. Tych do ktorych lubie wracac, a czasem nie chce mi sie odszukiwac ich na polkach w domowej (sporej) bibliotece.

    Bardzo brakuje mi opcji wypozyczania ksiazek, tak przy okazji. Chetnie zaplacilbym powiedzmy 2 zl za wrzucenie do chmury Amazona jakiejs nowosci, ktora po tygodniu, przy ponownym polaczeniu wifi, zostalaby wykasowana z czytnika w zwiazku z uplynieciem oplaconego abonamentu.

    0
  14. Małgorzata pisze:

    Co do ułatwiania życia- zostałam dzisiaj „przyłapana” na podczytywaniu kindlowym w pracy (w szkole). Poloniści byli zachwyceni, że zamiast taszczyć tony lektur do szkoły mogą je wszystkie mieć w jednym niewielkim urządzonku :), odesłałam towarzystwo do świata czytników i coś czuję, że zarówno p.Robertowi jak i Amazon przybędzie klientów.

    0
  15. klarysa pisze:

    ale fajny, marudny styl. Przy robertowym układnym jak-by-tu-się-wszystkim-podobać-i-jeszcze-zarobić, przyjemna odmiana

    0
  16. Miłosz pisze:

    „Nie ma możliwości określenia czasu, po jakim wygasza się ekran (uciążliwe przy pisaniu tekstu na komputerze i podpieraniu się danymi z dokumentu na Kindle)”

    Zmierzyłem, kilka razy, mój Kindle classic po 10 min wygasza się, czuwaj!!

    0

Skomentuj sdsi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.