Pomysł na ten artykuł pojawił się po tym, gdy obserwowałem parę internetowych dyskusji na temat sensu zakupu czytnika.
Oto ktoś zadaje szczegółowe pytanie – jaki model czytnika, jakie funkcje, jakie formaty obsługuje. Inni dopytują – no, a na czym teraz czytasz? Pada odpowiedź – na tablecie.
No i o czym tutaj mówić? Chciałoby się powiedzieć, chłopie, nie zastanawiaj się i kupuj, bo tracisz czas i psujesz sobie wzrok. Co, gdy jednak dostaniemy dodatkowe pytania?
Oto parę rzeczy, o których dobrze pamiętać.
1. Tak, warto kupić czytnik
To chyba najtrudniej wyjaśnić komuś, kto nie miał nigdy do czynienia z papierem elektronicznym.
Bo skoro można czytać na tablecie, to po co jeszcze dodatkowe urządzenie? Czytników nie kupuje się dla lansu, a po to, aby książki elektroniczne czytać tak jak papierowe. Dlatego swój przewodnik „O co chodzi”, do którego link widzicie w górnym menu zaczynam od wyjaśnienia o co chodzi z tym e-papierem.
W skrócie – dwie przyczyny:
- Ekran z e-papieru, dzięki któremu wreszcie odpoczniesz od „wpatrywania się w żarówkę”, którą de facto jest wyświetlacz tabletu.
- Możliwość skupienia na tekście, jaką daje czytnik, który jest przeznaczony głównie do czytania.
No, ale nie dajmy się zwariować. Nie twierdzę wcale, że każdy powinien kupić czytnik. Jeśli czytamy przez 5 minut dziennie na innym urządzeniu, oczy nam od tego nie odpadną.
Ale to właśnie czytnik wciąga do długiego i systematycznego czytania. Ile razy tak miałem, że coś chciałem sprawdzić na tablecie lub komputerze, ale obok leżał czytnik, sięgałem po niego i… zapominałem o tym, co miałem zrobić.
Parę lat temu pisałem o koegzystencji iPada i Kindle – i o tym, że obu urządzeń po prostu używam do różnych celów. Od pewnego czasu przymierzam się do nowego artykułu, bo przez prawie 5 lat jednak się trochę zmieniło – chociaż nadal na tablecie nie czytam, co najwyżej używam go do przeglądania PDF-ów.
1b. Przykład na wszelki wypadek
Aby pokazać jeszcze raz różnicę między czytnikami a tabletami, przypomnę zdjęcia z mojego testu Fire HD7.
W ciemniejszym pomieszczeniu teoretycznie oba ekrany wyglądają podobnie – jeśli pominiemy odbijanie światła przez Fire, czego akurat na zdjęciu uniknąłem.
Ale na słońcu Fire zmienia się w jedno wielkie lusterko, a Paperwhite… wygląda nadal tak samo.
Mimo ustawienia maksymalnego poziomu podświetlenia – na ekranie tabletu nic nie było widać, za to widoczne stają się wszelkie ślady palców.
2. To, jaki wybierzesz czytnik nie ma aż takiego znaczenia
Najważniejszy w czytnikach jest ekran. I taki ekran ma każdy czytnik z e-papierem.
Istotny wybór, jakiego dokonamy dotyczy tego, czy ekran ma mieć oświetlenie czy nie. Dawniej, gdy żaden czytnik nie miał oświetlenia – na tym obszarze przegrywały z tabletami, bo do czytania musieliśmy mieć dobre warunki. Oczywiście – w mocnym słońcu czy na plaży – e-papier pokazuje w sposób oczywisty swoją przewagę. Ale jeśli pokazywałem komuś swojego Kindle 2 albo Kindle Keyboard na imprezie – to wrażenie niekoniecznie było pozytywne. Bo ekran był ciemny. Dlatego oświetlenie się przydaje.
Różne parametry takie jak pamięć, procesor, obsługiwane formaty są mało istotne. W każdej księgarni kupimy zarówno EPUB i MOBI, a szybkość działania czytnika to kwestia związana bardziej z oprogramowaniem niż sprzętem.
Oczywiście warto wybrać taki model czytnika, który pozwoli nam skupić się na lekturze, a nie na walkach ze złośliwościami oprogramowania.
Tak samo jak sensu nie ma kupowanie najtańszych tabletów – tak samo nie ma sensu kupowanie budżetowych czytników firm kojarzonych z elektronicznym „mydłem i powidłem”. Wolne działanie, słaba jakość wykonania, kiepski ekran. Pod prestiżowymi nazwami mogą się kryć konstrukcje sprzed paru lat.
Na tym blogu piszę głównie o czytnikach Kindle, Kobo, PocketBook czy inkBOOK i to jest kilka firm, które warto rozważać.
Ja oczywiście „od zawsze” polecam sprzęt Amazonu, ceniąc go za stabilność i kulturę obsługi. Dla wielu osób pozycja Kindle na rynku czytników jest zbliżona do tej iPada dla tabletów. Te różne porównania z Apple bywają zwodnicze, ale nadają czytnikowi Amazonu status tego, do którego się porównuje wszystkie inne.
3. Przygotuj się na zmianę pewnych przyzwyczajeń
Tak, czytnik może na początku rozczarować kogoś przyzwyczajonego do tabletów. Dużo w ostatnich latach zmieniło powszechne niemal wprowadzenie ekranów dotykowych na czytnikach. Dzięki temu ktoś kto korzysta z tabletu, przesiądzie się bez problemu na czytnik. Nie ma już tego zdziwienia, jak parę lat temu, że oto dostajemy urządzenie z klawiszami, którymi trzeba nauczyć się manipulować.
Pewną osobę z mojej rodziny musiałem uczyć obsługi Kindle DX. Ale gdy dałem jej Paperwhite (a korzysta od dawna z tabletów) – poradziła sobie niemal od razu.
Ale choć w większości nowych modeli obsługa jest dotykowa, nie zakładaj, że będzie to działało tak sprawnie i szybko jak na tablecie. Widzimy to np. przy nawigacji po książkach. Większość czytników ma możliwość szybkiego przejścia do każdego fragmentu książki, w Kindle to się nazywa PageFlip, ale nie przejrzymy e-booka tak szybko jak byśmy to zrobili na komputerze.
Dlatego też nie ma sensu kupowanie czytnika z Androidem tylko po to, aby zobaczyć, że aplikacje, które śmigały na tablecie, tutaj wyglądają i działają gorzej. Oczywiście – jeśli korzystamy z Legimi, Pocketa, Instapaper czy Feedly – to czyta się z nich na pewno lepiej. Ale już przeskakiwanie między artykułami w Feedly jest wygodniejsze na tablecie czy telefonie. A już zupełnie nie licz na gry, czy sprawne działanie przeglądarki internetowej.
Jest jeszcze jedna rzecz, której może brakować użytkownikom tabletów – mianowicie tryb nocny. Ustawienie ciemnego tła i jasnego tekstu pozwalało na dość komfortowe czytanie w nocy. Tymczasem większość czytników trybu nocnego nie ma. Nie, żebym tego mocno żałował, ale ponownie – może to wymagać zmiany przyzwyczajeń.
Podsumowanie
Jeśli zaczynamy czytać e-booki, to nie zawsze kupno czytnika wydaje się racjonalne, szczególnie jeśli możemy korzystać z tabletu. Ale jeśli już nabędziemy urządzenie z e-papierem, wygoda lektury będzie oczywista. Wymaga to jednak pewnej zmiany przyzwyczajeń.
A jak u Was wyglądała przesiadka z tabletu na czytnik? A może u kogoś było na odwrót i wrócił do tabletu? Napiszcie w komentarzach.
Czytaj dalej:
- Test czytnika Onyx Boox Tab Ultra – dziesięciocalowy tablet z Androidem, rysikiem, aparatem i tysiącem funkcji
- TVN24 ostrzega przed słońcem i (cóż za zaskoczenie) miesza smartfony i tablety z czytnikami!
- Przewodnik: który czytnik PocketBook wybrać? (aktualizacja na 2024)
- Przewodnik – który model czytnika (tabletu) Onyx Boox wybrać? [Aktualizacja 2024]
- Kolejne czytniki Onyx Boox z Androidem 12 i kolorowym ekranem 10,3″: Note Air 3 C oraz Tab Ultra C Pro
- Bigme Galy – pierwszy kolorowy czytnik z ekranem E Ink Gallery. „Zalety: dobre kolory. Wady: cała reszta”
Ja pierw miałem Kindla, a sporo potem tablet. Na tablecie też mam książki „do przeglądania” czyli o fotografii, astronomii i zestawami ćwiczeń fizycznych. Chodzi o kolor i szybką nawigację. Ale najczęściej czytam dokładnie treść na Kindlu (pobieżnie traktując ilustracje) a potem na tablecie nawiguję od razu do wybranego miejsca.
Jest jeszcze jedna rzecz – po przejściu na Kindle’a praktycznie zapomina się o ładowaniu urządzenia :D
Tak oczywiste, że aż zapomniałem. :-)
Ja też najpierw miałam (kolejny) czytnik, a dopiero potem tablet. Na czytniku czytam 2-3 godziny dziennie. Na tablecie przeglądam książki do pracy, gazety. Zupełnie z tych samych powodów co RobertP.
Wg mnie tablet to bezużyteczne urządzenie. Jak potrzebuję koloru to mogę skorzystać z komputera lub nawet smartfonu. Zastosowania tabletu są naciągane i dorabiane do potrzeby wytłumaczenia sobie czemu poświęciliśmy kasę na urządzenie, które tak naprawdę dubluje funkcje innych, ważniejszych – do tego często niewygodnie.
Mój jedenastoletni syn uparł się, by wziąć kindla na wycieczkę szkolną (tak wiem, dziwny jest, czyta na okrągło ;) ). Mówię mu – po co? Byłem tam i zrozumiałem, gdy co trzecie dziecko wyciągnęło tablet w autobusie… Nie nam dorosłym decydować o bezużyteczności tego gadżetu, dzieciaki wiedzą swoje… ;)
Ja mam tablet już jakieś 3 lata i bardzo sobie chwalę. Używam go w domu, gdy chcę szybko coś sprawdzić, jako książki kucharskiej (mam porobione zakładki do ulubionych dań), trochę do grania (ale jedynie w Hearthstone’a :)), czasem, żeby coś obejrzeć na vod; natomiast na wyjazdach świetnie się nadaje do oglądania filmów, lub zdjęć zgranych z aparatu. Tak, teoretycznie można to wszystko zrobić na komórce, ale moja komórka nadal jest w miarę kompaktowych wymiarów, więc po prostu nie jest mi zbyt wygodnie chodzić po necie, czy oglądać na niej filmy.
Tabletu używam ZAMIAST komputera. Od kilku lat rzadko odpalam większy sprzęt, zwłaszcza że mam tablet z dopinaną klawiaturą. Wszystko na nim robię, a PC służy mi tylko w pracy. Natomiast czytnik włączam codziennie na kilka godzin :)
„Wg mnie tablet to bezużyteczne urządzenie.”
Hehe.. Powinieneś napisać: 'DLA mnie tablet… etc.’ Wtedy byłaby to prawda…
Ja na przykład nie rozstaję się z zestawem Kindle+8″ tablet z internetem gsm. Z obydwu urządzeń korzystam w podróżach bardzo intensywnie i bynajmniej nie jest to zabawa.
Tablet przy faktycznie niezbyt wygodnej obsłudze daje właściwie niczym nieskrępowaną mobilność – pełny internet dosłownie 'na kolanie’.
„„Wg mnie tablet to bezużyteczne urządzenie.””
„Hehe.. Powinieneś napisać: ‚DLA mnie tablet… etc.’ Wtedy byłaby to prawda…”
Hehe… Powinieneś napisać: „Wtedy DLA mnie byłaby to prawda…”
To zależy jaki tablet :-)
Mam służbowego iPada od kilku lat (mniej więcej od wtedy gdy kindle) i leży nieużywany. Próbowałem go używać do okazjonalnego grania zamiast PC, ale zawsze kończyło się w ten sam sposób – albo nachalne mikropłatności albo okazywało się że gra jest tak banalna że po kilku dniach się nudzi, albo znowu jeśli była na tyle interesująca że można by w nią grywać tygodniami (np. Clash of Clans) to znowu pojawiał się problem że niby można grać bez płacenia, ale kto zapłaci ten ma przewagę. Myślałem, ze nada się do obsługi poczty, ale w praktyce był na tyle niewygodny że wolałem odpalać stojący obok PC by napisać coś dłuższego niż „spóźnię się”. Jedyne do czego go używałem to sporadycznie sprawdzenie prognozy pogody lub wyników sportowych, ale i to się skończyło po tym jak zmieniłem telefon na taki z większym ekranem. O czytaniu w ogóle nie wspominam bo to dramat nawet w ciemnym pomieszczeniu.
Dlatego iPad leży i się kurzy, ale w zeszłym roku kupiłem sobie tablet z Windows 10 i to był strzał w 10. Owszem nie mam miliona dostępnych aplikacji i całego „ekosystemu” apple ale za to rzeczywiście mogę zrezygnować z włączania PC. Mam na tym normalny pełny Office, mam zainstalowane klasyczne gry jak Cywilizacja które nie walą po oczach reklamami i nie wołają o kasę. (wystarczyło raz zapłacić kilka $). Mam na tym soft do zgrywania i obróbki zdjęć z aparatu, a do tego jak chcę to mam lekki tablet a jak chcę to dołączam klawiaturę i mam mini laptopa na wyjazdy czy do poczty. Wszystko za połowę ceny iPada. Taki tablet ma dla mnie sens bo rzeczywiście zastępuje w domu PC. A PC od tego czasu odpalam tylko od czasu do czasu gdy potrzebuję coś podłubać w programie CAD albo pograć w coś co wymaga dobrej grafiki jak Wiedźmin.
Dlatego nie piszę tablet jest zły albo tablet jest dobry. To czy dla kogoś on będzie użyteczny w dużej mierze zależy od tego jaki ten tablet będzie (system). Natomiast niezależnie od systemu do czytania na zewnątrz nigdy nie będzie się nadawał a wewnątrz tylko wtedy gdy będzie miał matowy ekran (bywają takie).
Mimo posiadania, jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy czytanie na tablecie. Zdażyło mi się czytać na smartfonie. Jak nie miałem czytnika, preferowałem papier.
Osobiście od bardzo dawna korzystałem z tabletów. Po prostu lubię bardzo filmy, seriale i co wieczór lubiłem sobie położyć się do łózka z tabletem i dobrym filmem czy paroma odcinkami jakiegoś serialu. W tym temacie tablety są bezkonkurencyjne – lekki i wygodny, można sobie wygodnie leżeć ze słuchawkami w uszach i oddać się rozrywce bez przeszkadzania śpiącej obok żonie :-) Warunek to sprzęt dobry (nie jakiś no-name) i raczej 10 cali. Wady – trzeba ładować co 2-3 dni, przy strumieniowaniu z np. NAS’a praktycznie co dzień, góra co drugi.
Bardzo lubię tez czytać, więc kiedyś wpadłem na czytanie na tablecie przy pomocy jakiejś tam aplikacji z google play. I niestety ale oczy męczą się szybko. Może to dziwne ale o wiele szybciej niż przy oglądaniu filmów – choć to przecież ten sam ekran. Podczas robienia wywiadu w sieci znalazłem tą stronę i podparty szeroką lekturą kupiłem sobie Kindle Paperwhite 2. I uważam że to jeden z moich lepszych zakupów. Praktycznie nie męczy oczu (co dla moich oczków lekko zdezelowanych latami przed monitorami) jest bardzo ważne. Ładowanie co 2-3 tygodnie przy intensywnym użytkowaniu, wszystkie książki w jednym miejscu, łatwość dostępu – książka jest na Kindlu praktycznie zaraz po zakupie, ceny też na ogół niższe niż edycji papierowych. Ma podświetlenie więc można czytać zawsze. Same zalety.
Reasumując – zarówno tablety jak i czytnik uważam za bardzo przydatne urządzenia. Każde do swoich celów.
Prawie w ogóle nie czytałam ebooków dopóki nie dostałam czytnika. Dopiero wtedy odkryłam, jak miło mieć ciągle przy sobie całą biblioteczkę. Od tego czasu nigdy się z nim nie rozstaję. Ale czytam czasem na smartfonie, gdy nie wypada wyciągać czytnika albo jest to niewygodne. Np. w zatłoczonym tramwaju, gdy wiszę jedną ręką na uchwycie i ciągle ktoś na mnie wpada usiłując wytrącić z drugiej ręki sprzęt – lepiej, żeby na podłogę spadł smartfon niż delikatniejszy czytnik. Tu się przydaje Legimi z jego w miarę już sprawną synchronizacją pomiędzy kilkoma urządzeniami.
Takie czytanie w hałasie i smrodzie to profanacja czytania.
Ja się tam do książek nie modlę, więc i o profanacji trudno tu mówić :D. Ale rozumiem, że są osoby, które do czytania potrzebują ciszy, wygody i nastroju. Na szczęście ja do nich nie należę, więc mogę czytać o wiele więcej, niż mogłabym sobie na to pozwolić, gdybym czekała na odpowiednio luksusowy moment.
To pisałam ja, matka wielodzietna, na dwóch etatach, nie stroniąca też od rozrywek innych niż czytanie :)
Ale czy takie czytanie w mało-sterylnych warunkach nie powoduje, ze „szybko weszło, szybko poszło”?
Nie zaobserwowałam takiej zależności. Choć nie wykluczam, że inni mogą miewać takie problemy. Ludzie są różni w końcu, nieprawdaż?
Gdybym czekał na odpowiednio luksusowy moment do czytania, to pewnie przeczytałabym jakąś jedną powieść raz na 15 lat.
Widocznie mało tutaj prawdziwie wolnych ludzi. Ja czytam tylko w spokoju i ciszy, a kilka książek w miesiącu schodzi.
A co ma z tym wolność wspólnego? Czytanie to zwykła codzienna czynność, a nie celebracja. Wino też najlepiej smakuje w Toskanii o zachodzie słońca ale to nie znaczy, że nie mogę sobie wypić lampki w domu siedząc przed TV (albo przy czytniku).
Posiadanie chwil ciszy dla siebie to wolność.
Kondrad – niech Ci będzie. Ale to nie znaczy, że tą chwilę muszę wykorzystać akurat na czytanie. Nie znaczy to też, że muszę czytać tylko w warunkach ciszy o czym wspominasz. Podsumowując – to, że ktoś czyta w autobusie albo na dworcu, nie oznacza braku wolności.
Moja wolność to to, co wybieram. Ja mam mało czasu na czytanie w ciszy, za to dużo na inne zajęcia, które sobie wybrałam. Rozumiem, że można woleć samotność, brak zobowiązań – czy jak tam kto sobie organizuje dużo wolnego czasu. Ale co to ma wspólnego w wolnością?
Określę to dosadniej. Kto ma czas by poświęcić 1h dziennie na czytanie w ciszy i spokoju, w komfortowych warunkach: emeryt (nie każdy), małolat bez obowiązków, bezrobotny, samotny (bez żony/męża /partnera i przede wszystkim bez dzieci) i z reguły aspołeczny (delikatnie: mało towarzyski). Dodatkowo bez aktywnie rozwijanej pasji (chyba, ze jedyną pasją jest czytanie).
Myślę, że możemy tu też wliczyć wolne zawody w branżach, które mają dużą sezonowość albo w których typowe zlecenie jest wysoko płatne ale rzadkie i nie zajmuje dużo czasu (np. zabójstwa na zlecenie :D).
A pro-społeczność to zaleta?
Wolność, także od idiotycznych korporacji. I od Fejs-Kupy.
Ciekawe że niektórzy światli_we_własnym_mniemaniu ludzie ubzdurali sobie, że mają prawo do pouczania innych i tłumaczenia im co jest profanacją a co nią nie jest.
Wg mnie Fejs-społeczność to właśnie aspołeczność…
@Katemeika
Nikt mi nie może odebrać prawa do pouczania, prawda?
Jeśli tylko mogę, to w tłoku staram się czytać, bo to pozwala o tych warunkach zapomnieć. A na hałas mam słuchawki.
Można tylko współczuć. Ja mogę czytać w każdych warunkach. Jak się zaczytam to ani hałas, ani smród, ani nawet docelowy przystanek ;) nie będą mi przeszkadzać.
Odpowiednie miejsce do czytania to argumenty pokroju zapachu książki dla zwolenników papieru. Ważna jest TREŚĆ, jak ciekawa to za przeproszeniem, nawet na komórce w kolejce do toalety się zaczytasz.
Każdy jest inny, inne rzeczy nas rozpraszają. Do rentiera mi daleko (czego żałuję mocno ;) ) więc staram się gospodarować czasem na czytanie możliwie efektywnie. Z resztą wychowywałem się w M-3 dzieląc pokój z siostrą, więc siłą rzeczy trzeba było się przyzwyczaić do zakuwania przy rozmowach, włączonym telewizorze itp. Przy lekturze umiem się wyłączyć nawet do poziomu zderzenia z latarnią uliczną (od tego momentu przestałem czytać podczas chodzenia)
Parę lat temu chciałam kupić sobie czytnik, jednak ceny wtedy były znacznie wyższe, a poza tym stwierdziłam, że nie ma sensu go kupować. Przecież tablet ma kolorowy wyświetlacz i bardzo dużo funkcji ;) Oczywiście po 2 godz czytania wzrok był tak zmęczony, że się nie dało dłużej czytać. Tablet odłożony na półkę… W listopadzie zeszłego roku za poradą tego bloga (dzięki za poradę ;) ) kupiłam Kindle 7. Jestem zachwycona :) Mogę czytać cały dzień i wzrok się nie męczy. Super urządzenie :)
Nigdy nie czytałam na tablecie, chyba , że jakiś przegląd prasy. Zdecydowawszy się kilka lat temu na kupno czytnika trafiłam na ten blog i kupiłam PW 2, z którego nadal korzystam i uwielbiam go. Potem kupiłam dla męża Kindle 7 (oszczędnościowo, bo się zapierał, że tylko druk- a teraz tylko czytnik). I mamy jeszcze „czytnik za złotówkę” z abonamentu z Legimi. Na tym jak już się raczy powoli otworzyć czyta się dobrze, jednak PW jest po prostu number one. Sprawdza się zawsze i wszędzie.
Mam i czytnik i tablet, książki czytam tylko na czytniku, ale jest jedna rzecz, do czytania której tablety są wprost stworzone – komisy! Dopóki nie będzie kolorowego e-papieru (i to w dużym formacie) czytniki nie będą się nadawały dla fanów komiksów.
Czytasz na 8 czy 10 calach? Bo się w końcu zbieram do zakupu i z jednej strony tablet 8″ jest poręczny i lekki, z drugiej rozdzielczość trochą mała.
Mam wrażenie, że czego nie wezmę, będę niezadowolony.
mam ipada mini, czyli nawet niecałe 8 cali. Jak dla mnie jakość jest super. Tylko w moim odczuciu 8 cali to trochę za mało żeby komfortowo oglądać 1 stronę na 1 ekranie, ale powiększam sobie obraz i przesuwam i jest i tak o niebo lepiej niż na komputerze ;)
Mi jako tako spisywał się netbook, 10cali, program z opcją obrócenia stron o 90st. Niby 10 cali, lekka panorama, a i tak w większości przypadków czcionka w dymkach mała i męczące takie czytanie. Na tablecie tyle może być wygodniej, że po powiększeniu wygodniej się palcem przesuwa, niż na netbooku, komputerze.
I tak po prawdzie, fan komiksu nie będzie zadowolony z takiej protezy. Album papierowy jeszcze wygrywa ;-)
A z przekąsem się spytam. Z jakiego źródła komiksy na tablety? Bo jeszcze anglojęzyczne, legalne, są. Na polskie legalne źródło komiksów nie trafiłem. Pojedyncze numery jeszcze w jakiś księgarniach można upolować. Kajko i Kokosza widziałem. W takich wypadkach do przeczytania tylko w dedykowanej aplikacji. czytnik skazany na porażkę na całej linii.
Kajki były w woblinku zdaje się, jakiś Funky Koval i coś tam jeszcze widziałem.
Ja komiksy raczej po angielsku, kupiłem parę rzeczy z amazonu kilka lat temu, głównie Alan Moore, kosztowały w bożonarodzeniowej promocji ~$10. Dla porównania papierowe wydanie „Prosto z piekła” kosztuje ~100zł.
Ostatnio wsiąkłem w serię Saga, w Google Play kupuję zbiorcze wydania po 6 numerów i czytam na smartfonie :-)
Przeczytałem bezpłatną próbkę Sagi i jest super. Pytanie: jak się kupuje zbiorcze wydania po 6 numerów?
Nie rozumiem pytania chyba, pytasz jak odróżnić pojedyncze zeszyty od tych zbiorczych?
Zbiorcze mają w nazwie „Vol”, podlinkowałem pierwszy, w dziale „podobne” masz kolejne, na razie jest sześć tomów, mają po ok 150 stron, kosztują ok. 38zł za tom.
Pojedyncze nazywają się #1, #2, itd. Kosztują ok 10 zł za 30-stronicowy zeszyt, nie opłaca się.
Fajne jest to, że pliki nie mają DRM. I jakby co, pierwsze zbiorcze tomy wydano już po polsku.
@asymon Dzięki – o to mi szło.
Trochę klasyki komiksowej jest na cdp.pl, ale sprawdziłem że trochę też poznikało, np. kultowa dla mnie „Podróż smokiem Diplodokiem” (na szczęście od dawna na wirtualnej półce i dysku)
Jasne, papier wygrywa. Ale w kategorii „najlepsze urządzenie do czytania komiksów w wersji elektronicznej” moim zdaniem najlepiej wypada tablet. Jeśli o mnie chodzi to również w kategorii „czytanie komiksów w podróży”. Najwyraźniej owszem, są tacy fani komiksu, którzy z takiej „protezy” są zadowoleni.
Rozumiem, że przedmówca nigdy nie obejrzał serialu z sieci ani nie skserował książki na studiach – gratuluję moralnego heroizmu!
Jeśli za natomiast „pytaniem z przekąsem” stało prawdziwe poszukiwanie legalnych e-komiksów, to np. bookrage zrobił edycję komiksową, nazywało się to http://pl.comicsrage.org/
8″ z FHD to mała rozdzielczość? A są i takie z ciut większa W razie czego. Tablet 10″ u mnie spełniał podstawowej funkcji-nie był poręczny. W rękach nie da się go trzymać dłużej niż kilka minut, potem już opierasz go na kolanach. Ja miałem tylko dylemat czy ekran 16:9 czy 4:3. W końcu wybrałem panoramę.
Jak widać tablet słabo się nadaje do pisania, sądząc po ilości błędów w moim poście ;-) Miało być NIE spełniał.
LICZBIE błędów, mocium panie.
Zgadza się. Chyba, że specjalnie chciałem podkreślić olbrzymią, wręcz niepoliczalną liczbę tych błędów w moim poście.
Pożyczyłem do potestowania tablet 8″ z ekranem o szalonej rozdzielczości 1280×800, chodzi o to że strony trzeba przewijać na boki. Przy FullHD pewnie problem zniknie, za to literki będą za małe. Ot, problemy pierwszego świata…
10″ nie chcę, bo po pierwsze waży toto pół kilo, a po drugie trochę już drogo jak na, nie ukrywam, zabawkę.
8″ w FHD, wide screen i prasa do czytania w poziomym układzie – idealnie. Nic nie jest wtedy za małe, no chyba że masz jakąś masakryczną wadę wzroku ;)
Dokładnie taka sytuacje miałem kilka dni temu (dyskusja: po co czytnik, skoro są tablety). Zeby zaoszczędzić sobie slow, po prostu wyciągnąłem Kundla i pokazałem epapier. Zadziwiające, jak wciąż mało ludzi o nim słyszało.
Niestety :) Wielu ludzi, którzy narzekają na e-booki nigdy nie miało w ręku czytnika….
To samo jest z odtwarzaczami muzyki w wersji cyfrowej (popularnie zwanych „empetrójkami”). Co raz mniej ludzi je kupuje a co raz więcej używa do tego celu smartfonów. Wygodne to to nie jest bo często widzę jak tacy ludzie trzymają ten telefon podniesioną ręką, przed sobą podłączeni doń słuchawkami :D A ja odpalam mój odtwarzacz, wieszam sobie go na szlufce od spodni/spodenek i mam w d… znaczy się w nosie bo nie muszę się martwić, że spadnie albo że z kablem coś się stanie no i ręce mam wolne ;))
Kwestia gustu i potrzeb, mi wystarczy telefon wrzucić w boczną kieszeń torebki lub kurtki i nic nie muszę trzymać :D A że torebka i tak zawsze mi towarzyszy…
No wiadomo, że „kwestia gustu i potrzeb” ale zwróć uwagę ilu ludzi na ulicach właśnie w ten sposób słucha muzyki, naprawdę się zdziwisz jak dużo tych co słuchają, robią to w ten właśnie sposób :))
Może ci ludzie akurat zmieniają sobie utwór do słuchania, albo robią w tym czasie co innego, typu pisanie smsa czy czytanie maila. Ja np. nigdy nie widziałem nikogo tak słuchającego muzyki :)
Gdyby tak było jak mówisz tj. widziałbym, że ten ktoś cały czas spogląda na ekran telefonu lub coś na nim pisze/robi to nie pisałbym o tym ;) Jak mi się kiedyś uda uwiecznić taki moment na ulicy to zapodam choćby jakąś fotkę ;)
Każdemu według jego potrzeb :). Ja zaczęłam więcej słuchać muzyki dopiero kiedy przerzuciłam się z empetrójki na smartfona – bo smartfona zawsze mam przy sobie, a odtwarzacz mp3 musiałam brać dodatkowo/często zapominałam. Smartfon jest też dla mnie o niebo wygodniejszy – bo oprócz muzyki mam też aplikację do podcastów i do streamingu radia, a z tego korzystam więcej niż z samej muzyki.
Kabelek od słuchawek nie przeszkadza mi w pociagu, tramwaju, po drodze czy podczas czekania gdzieś na coś. Natomiast w domu mam inny patent – słuchawki na bluetootha, z którymi mogę biegać po całym domu i uprzyjemniać sobie czas podczas mycia naczyń i innych takich :).
Apple powoli rozwiązuje ten problem za użytkowników iPhone’ów ;)
Na tablecie mogę poprawić jakieś drobne błędy a pliku np. doc, a na czytniku…. jak wiecie. Brak mi strasznie możliwości drobnej edycji plików z poziomu czytnika. Niestety jeśli chodzi o poprawianie na tablecie – wolę już czytać i poprawiać na komputerze.
A na razie czytam na kindlu i poprawiam na włączonym na stało komputerze. Mało to ekologiczne.
Nie bardzo mogę sobie wyobrazić, że konwertuję ebooki do formatów edytora tekstu i poprawiam literówki. Czy może coś źle zrozumiałam?
Dwa wyjścia. Własne pliki. Pirackie pliki.
Nie kojarzę żadnej księgarni sprzedającej ebooki w formacie edytowalnym.
Ale że niby Kondrart-pisarz albo Kondrart-pirat? :D
Nie, no z waszą piracką manią. Jeśli was to gryzie to poprawiałem błędy całkowicie legalnych plików Anatola Ulmana, które dostępne są w sieci dzięki ostatniej woli autora:
https://aulmanbezplatnabiblioteka.wordpress.com/
a które niestety nie są wolne od drobnych literówek (i są na razie przynajmniej w formacie pdf).
Wyjść jest zawsze więcej niż dwa, a KAŻDY format jest edytowalny.
Kończąc polecam doskonałe utwory wspomnianego wyżej autora. A może ktoś z czytających chciałby pomóc w stworzeniu grafik okładek dla Jego e-booków?
„Na tablecie mogę poprawić jakieś drobne błędy a pliku np. doc, a na czytniku…. jak wiecie.”
Wiemy. Urządzenie nazywa się czytnik e-book’ów. Nie: edytor e-book’ów. To ogólnie mocno wyspecjalizowane urządzenie, którego jednym z głównych atutów jest brak „rozpraszaczy”.
W ramach konsekwencji powinieneś pisać „atut’ów” i „rozpraszacz’y”. Chyba, że w wyrazie „e-book” nie wymawiasz „k”, w takim razie przepraszam.
Wg zasad jakie znam słowa po polsku mają odmianę bez apostrofu, zaś zapożyczenia z angielskiego apostrofy mają. Oczywiście to nie jest sztywna reguła, ale ogólnie wytyczne polskiej normy typograficznej pozostawiają aktualnie zbyt wiele swobody interpretacji (to zalecane, tamto zalecane, to dopuszczalne itp.).
To nie końca tak, jeśli ostatnia głoska jest wymawiana, apostrofu się nie stawia.
Tu masz to najkonkretniej wyjaśnione, nie mogę na szybko namierzyć nic bardziej „oficjalnego”:
http://segritta.pl/apostrof-w-nazwach-wlasnych/
A tu rozwiązanie dylematu kindla czy kindle’a:
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/apostrof-w-wyrazach-obcych;11890.html
To pierwsze jest mało oficjalne, więc ograniczę się do drugiego linku. Pierwsze zdanie komentarza:
„Tego rodzaju formy dopiero niedawno pojawiły się w większej liczbie w języku polskim, w związku z tym ich pisownia nie jest ustalona.”
Dla mnie wyczerpuje temat. Reszta to prywatne dywagacje piszącego nie mające mocy normatywnej.
Podsumowując: nie przekonałeś mnie.
Dobrze, masz tu odpowiedni fragment z Wolańskiego, „Edycja tekstów”, PWN 2008.
Dalej już nie szukam, pisz jak chcesz, najwyżej będą się ludzie czepiać :-)
Ten drugi link, z komentarzem o nieustalonej pisowni, dotyczy apostrofu w przypadku odmiany wyrazów obcego pochodzenia kończących się na nieme -e. Tam faktycznie nie ma jeszcze ustalonego uzusu.
W przypadku wyrazów kończących się na wymawianą spółgłoskę tego problemu nie ma – apostrofu nie używa się. Tak jak w przykładzie z linku – można się zastanawiać między johnniego a johnny’ego, ale na pewno walkera. Podobnie – ebooka, ebooki itd.
Nie mam pod ręką linków dotyczących pisowni wyrazów pospolitych, ale analogicznie jest w odmianie nazwisk pochodzenia obcego.
http://sjp.pwn.pl/zasady/243-66-1-Nazwiska-zakonczone-w-pismie-na-spolgloski-lub-y-po-samoglosce;629618.html
vs.
http://sjp.pwn.pl/zasady/244-66-2-Nazwiska-zakonczone-na-e-nieme;629619.html
Ten fragment odnosi się do tego gdzie apostrof jest wymagany. Nie ma tu nic na temat sytuacji spornych i nie są wskazane zakazy użycia. Nie dorabiajmy norm tam gdzie ich nie ma – to domena sekt. Zapis jaki stosuję jest w pełni poprawny i dla mnie intuicyjny, choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy mają na ten temat inne zdanie (własną opinię).
Athame: „Ten fragment odnosi się do tego gdzie apostrof jest wymagany. Nie ma tu nic na temat sytuacji spornych i nie są wskazane zakazy użycia.”
A skoro nie jest wymagany, to jakie uzasadnienie użycia apostrofu? Bo ładny?
Przecinki też stawia się tam, gdzie wymagane, a nie gdzie można. Bo oczywiście można nasadzić w każdym zdaniu przecinków po uważaniu, jak ty apostrofy, ale tylko pogarsza to czytelność wypowiedzi, a o zgodności z normą językową to już szkoda nawet wspominać.
Czy jesteś podać jakiekolwiek źródło swoich zasad poza wewnętrznym przekonaniem, że tak jest dobrze?
Niby jak? Ta kwestia nie jest uregulowana, a dowolność skutkuje tym, że każdy pisze jak mu się podoba i zawsze jest poprawnie. Decydują więc subiektywne odczucia estetyczne.
Apostrof w odmianie wyrazów takich jak „e-book” czy „Facebook” nie jest nieuregulowany/dowolny/opcjonalny. Nie ma też zasady, która mówiłaby, że zapożyczenia z angielskiego mają apostrof (nie napiszemy przecież: „dawno nie miałam wolnego weekend’u”, „mam dwa komputer’y stacjonarne i jednego laptop’a”, „dostałam dzisiaj cztery e-mail’e”).
Podrzucam parę linków (nie: link’ów :)) – może nie piszą tam wielkie autorytety, ale dobrze pokazuje to ogólny stan rzeczy i opinii.
http://cichyfragles.pl/2012/03/07/jak-uzywac-apostrof-u/
http://www.ich4pory.pl/2011/12/dwunastu-apostrofow.html
http://www.kul.pl/apostrof-w-odmianie-nazw-obcych,art_44056.html
http://filologpolski.blogspot.com/2014/01/apostrof-w-zym-miejscu-czyli-kilka-sow.html
http://wittamina.pl/apostrof-w-zlym-miejscu/
Od jakichś 6 lat używam czytnika Sony PRC505 i jest to jedyne urządzenie,które tak długo posiadam…..dopiero w tym miesiącu zdecydowałam się na zakup Kindle PW 3 z Amazona i jestem bardzo zadowolona! Mój kochany „stary” czytnik daję córce do lektur szkolnych :)
Nie wyobrażam sobie czytać książek na tablecie i męczyć oczy.E-ink to mega wynazalazek!! Polecam każdemu!
A autorowi stronki dziękuję za posty o zakupach z Amazona,bo dzięki temu kupiłam super sprzęt w super cenie!
Czytam na Kindlu, a tablet używam kiedy muszę wyszukać coś w czytanej książce. Kindle ma kiepskie wyszukiwanie: tylko całe wyrazy, rozróżnia małe i wielkie litery, klawiatura nie ma wszystkich polskich liter.
Tak, a do tego przerzucać się warto na tablet, żeby obejrzeć zdjęcia i ilustracje w książkach, w których mają one kluczowe znaczenie.
Nie robmy dziecinady na zasadzie 'tablety be ereadery cacy’. Owszem tablet do zwyklych ksiazek odpada ale do obrazkowych i magazynow jest koniecznoscia.
Sprzedalem Air2 i znowu jestem na kupnie tabletu bo na kindle zenujaca dzialaja pdfy, wiadomo zawsze mozna sie bawic w konwersje i nie wychodzic sprzed komputera ale coraz wiecej magazynow jest w pdf i do tego trzeba 10 cali i szybkiego procesora a nie czarno bialego okienka.
Dlatego rozmowy o czytnikach zaczynam od pytania co się czyta i jak często.
Jak ktoś chce czytać magazyny komputerowe w wersji elektronicznej, to nie wepcham go na minę w postaci czytnika.
Nawet jak znajomy chciał kupić czytnik do literatury informatycznej, programowania, to radziłem mu się dwa razy zastanowić. Wziął, prosty model, do czytania beletrystyki. Specjalistyczna na tablecie i papierze.
Ależ nikt (?) tego nie twierdzi, chodzi o to, że do czytania „zwykłych” książek, dużo tekstu, lepszy jest czytnik. Do innych rzeczy, komiksy, prasa, pewnie jest lepszy tablet.
Do wbijania gwoździ najlepiej użyć młotka. Ale do wywiercenia dziury w ścianie? Hm, młotkiem dziurę w ścianie niby zrobisz, ale lepiej użyć wiertarki.
Pamiętam, jak parę lat temu Robert kłócił się na wizji z niejakim Spidermanem, gość się zarzekał, że tablet jest super do czytania, wyszła nawet mała drama w komentarzach, tu i tam, umiejętnie podsycane przez autorów. A fakty są takie, że jakiś rok po tej dramie na blogu Spiders Web można było już czytać peany na cześć Kindle :-)
EDIT: O, znalazłem: tu i tu.
Kindle tak – ale dokupowanie do niego tabletu 7-8” to absurd i rzeczywiście szkoda oczy.
Tablet może zastąpić komputer ale powinien mieć co najmniej 10” ( i to tylko ze względu na popularność ) Rozsądny rozmiar tabletu to przegladania internetu i youtuba ( HD) to powinno być 12” – szkoda że tak mało producentów je robi i ciągle kosztują tyle że faktycznie lepiej kupić laptopa.
PS. Jak już pisałem zepsuł mi się inkBook ( po niecałym roku ) a ponieważ Legimi odmawia naprawy ( twierdząc że uszkodznie mechaniczne – znacie może jakiegoś rzeczoznawcę od ebooków ?) – który czytnik polecilibyscie do jego obsługi ?
Do Legimi to tylko PB Touch Lux 3. Przyzwoity czytnik nawet bez Legimi.
Duzo zalezy od formatu, do czytania najlepsze jest 4:3 a ktore jest dostepne tylko w drozszych modelach. Osobiscie wole 8 calowe 4:3 niz 10 calowe 16:10.
Te z przekątną 8 cali w formacie 4:3 mają pewnie i tak większą powierzchnię ekranu od 10″ w formacie 16:10. Teraz tego nie sprawdzałem, ale zostało mi tak w głowie po porównywaniu monitorów.
Jakim cudem 8″ > 10"?
Hm, teoretycznie jest to możliwe, jeśli dobrze liczę, nie mam kompa ani papieru pod ręką, ale wychodzi że największy 8″ calowy ekran (kwadrat) ma większą powierzcznię od 10″ o kącie między przekątnymi mniejszym niż 40 stopni. Jeszcze bardziej szacując, ekran prawie trzy razy dłuższy niż szerszy :-)
Im bardziej „kwadratowy” ekran, tym większą ma powierzchnię przy zadanej przekątnej, trygonometria.
Ale 10″ ekran jest oczywiście większy, 44,9 vs 30,1″2
Wymiary (zaokrąglone do setnych cala) nakreśliłem pod linkiem:
http://i.imgur.com/yzCiHZu.png
Wyliczyłem pola. Zamieściłem tam też kwadrat z przekątną 8″ i nie ma siły by dla jakiejkolwiek spotykanej na rynku proporcji ekranu 8″ miało większą powierzchnię niż 10″ (a już w szczególności dla proporcji 16:10).
Nie liczę oczywiście jednolinijkowych wyświetlaczy w kalkulatorach, bo takowe nie występują w tak dużych rozmiarach, a poza tym nie ma szans na taki w smartfonie, tablecie czy czytniku.
Dzięki @Athame za poniższe wyjaśnienia co do tabletów. Jak już pisałem, robiłem sobie kiedyś porównania monitorów. Żywcem zmierzyłem kilka modeli (sam wyświetlacz). Żeby nie być gołosłownym, sprawdziłem w tym momencie jakieś dwa przypadkowe monitory z bieżącej oferty LG – 19 cali ma powierzchnię 1399,7 cm kw. a 20 cali ma powierzchnię 1326,5 cm kw.
Większa przekątna – a mniejsza powierzchnia obrazu (nie mam ich przed sobą, wymiary ze strony producenta, być może z obudową – chodzi mi o sens a nie milimetry). Tak to może być w monitorach, stąd moje gdybanie na temat tabletów.
Ja niestety, po przesiadce z czytania na tablecie na czytanie na PW3, zapominam teraz często podładowywać tablet :/ Nie wiem w jakiej kondycji jest teraz jego bateria. Bardzo łatwo zapomnieć o ładowaniu tabletu co dwa dni gdy przesiadło się na e-czytnik.
A jaki sens ma podładowywanie tabletu co dwa dni? Jak z niego nie korzystasz, podładuj go nawet raz na miesiąc. Wystarczy.
Akumulatorek z pewnością będzie za to wdzięczny…
A teraz konkretniej – jeśli ktoś nie korzysta z danego urządzenia przynajmniej przez 2h tygodniowo (bezpieczne minimum dla ludzi aktywnych zawodowo i rodzinnie) to kupując tablet czy czytnik dokonał po prostu nietrafionego zakupu.
Ogólnie racja, ale diabeł tkwi w szczegółach. Choćby moje własne doświadczenie. Zdarza mi się spędzić cały dzień z czytnikiem w ręku (fakt, nie tak często jak bym chciał), ale też nie otworzyć go przez cały miesiąc, bo np. upolowałem w taniej jakąś serię w papierze. No i jadę pociągiem, kończę ostatnią część, a przede mną jeszcze trochę podróży. Sięgam więc po kindla, wszak jest na nim solidna porcja upolowanych promocji do przeczytania w wolnym czasie. A kindle nie doglądany przez kilka tygodni i rozładowany, pada po 10 minutach czytania. Bo wtedy jeszcze jeździłem bez powerbanka.
Nie napisałem, że z niego nie korzystam, po prostu już na nim nie czytam książek więc ten czas korzystania się skrócił a że częściej i dłużej mam w ręce e-czytnik, zapominam sprawdzić stan naładowania baterii tabletu. Jak zapewne wiesz, nieładowana bateria może ulec szybszemu zużyciu albo nawet uszkodzeniu.
Zaczynałam od tabletu, dostałam w prezencie i wykorzystałam najlepiej, jak umiałam, czyli do lektury. Pracowicie różne teksty konwertowałam do pdf-ów szukając złotego środka co do ustawień. Dopiero długo później (i wiele tysięcy stron dalej) odkryłam dobrodziejstwo formatu epub. Ale wciąż łakomie zerkałam na czytniki bo jednak bądźmy szczerzy, cały czas wiedziałam, jaka jest różnica w odbiorze i wygodzie. A potem przesiadłam się na czytnik i tablet… eee… no gdzieś się pętał po pokoju bez wielkiego przydziału, szczególnie że producent szybko go zatłukł aktualizacjami które przerastały jego możliwości (tak, drogie Apple…) i jakoś tak przestał być użyteczny.
Obecnie korzystam zarówno z czytnika (no heloł) i tabletu (konstrukcja niższej średniej klasy), ale oczywiście w różnych celach i zakresach. Tablet wygrywa w konkurencji internet i komiksy, czytnik – lektura. W podróż zabieram obydwa i dzięki temu na delegacjach nie dociążam bagażu laptopem.
Ale przesiadka na czytnik do czytania ma sens tylko jak czyta się dużo. Inaczej to szkoda kasy.
Na tablecie 10″ czytam pdf. Nie trafiłem na czytnik, który mógłby konkurować w tym zakresie z tabletem. Specjalnie w tym celu kupiłem PocketBook 840 (InkPad), ale nie sprawdził się. Musi być 10″. Ponieważ czytam tylko w domu nie przeszkadzają mi odbicia w ekranie. Niestety wymaga codziennego ładowania. Dodatkowym plusem są natomiast kolorowe ilustracje.
Potwierdzasz moją teorię, że zastosowania tabletu są sztukowane na siłę. Skoro PDF w domu to spokojnie można użyć komputera, który z pewnością posiadasz i który jest urządzeniem dużo bardziej uniwersalnym.
Źle się leży na kanapie z komputerem w ręku.
Źle kiedy nawet leżąc na kanapie nie uwalniasz rąk i oczu od elektroniki.
A może kolega woli czytać techniczne PDFy na kanapie, a nie na krześle?
Zapewniam że nawet 10″ tablet jest lżejszy od papierowej „cegły”.
Wydaje mi się, że mamy inny punkt odniesienia. Oczywiście tablet jest najlepszym urządzeniem do czytania PDF-ów na kanapie. Jak dla mnie to jednak zbyt mały profit, bym najpierw coś kupił (co prawdopodobnie będzie używane raczej nieczęsto), potem pilnował by ładować codziennie (te które można co 2-3 dni to już wysoka półka, z cenami nieprzyzwoitymi jak na zabawkę), a i tak nie uwolni mnie na dłużej od innych urządzeń.
Dokonując wyboru kierujemy się najczęściej aspektem ekonomicznym. W tym wypadku zarówno tablet, a tym bardziej czytnik, przegrywają ze smartfonem, który jest artykułem „pierwszej potrzeby”, a nierzadko jego wysoka cena jest rozmyta w abonamencie.
Gdyby jednak każdy z komentatorów mógł dostąpić takiego przywileju, że otrzymuje w prezencie dobrej klasy tablet oraz czytnik, to o ile by ich nie sprzedał, najczęściej korzystałby z nich w następujący sposób:
1. Tablet – książki techniczne oraz komiksy
2. Czytnik – pozostałe książki bezobrazkowe
I do tego te urządzenia są przeznaczone. Oczywiście tablet ma jeszcze sporo multimedialnych zastosowań, ale artykuł nie o tym.
I ja własnie w ten sposób te urządzenia wykorzystuję.
Ja sobie bardzo cenię w tablecie to, że aplikacja z której korzystam – MoonReader umie bardzo ładnie czytać tekst za pomocą googlowego syntezatora mowy. Czy istnieje jakiś czytnik z taką umiejętnością? Lektor zarówno polski jak i angielski.
Na rynku jest kilka czytników posiadających syntezator mowy.
Już mój pierwszy czytnik Onyx I62 z początku 2012 roku posiadał taki syntezator.
Oczywiście kolejne modele tej firmy też posiadały syntezator mowy.
Również niektóre modele PocketBooka posiadają możliwość słuchania tekstu.
Wymieniam te, z którymi miałem do czynienia, ale sądzę, że oferta jest szersza.
Jedyne czego mi brakuje w moim czytniku to genialnego programu Bookari (dawniej Mantano), który funkcjonuje na sprzęcie jabłkowym i androidowym. I raczej gazet w .pdf nie poczytasz swobodnie na żadnym czytniku. A o dziwo genialnie się tu spisuje mój Samsung Note 4 (i to jest smartfon przecież, nie tablet!). Bibiotekę książek mam i na i czytniku i na telefonie i na tablecie. A to że na ekranach tabletowych czy smartfonowych psują się i męczą oczy to wymysł reklamowy twórców czytników. Ustawcie odpowiednią jasność, a nie będą się męczyły :).
Daj tu przykład jakiejś gazety w PDF, którą wg ciebie nie poczytam swobodnie na czytniku.
Co do końcówki wpisu: oczy psują się i od LCD i od e-inku. Dużo bardziej męczą się przy tym pierwszym, ale faktyczne długofalowe szkody są porównywalne. Przy okazji czytanie papieru także jest niekorzystne dla oczu i całkowicie porównywalne z czytaniem e-inku w czytniku bez oświetlenia.
Gazety w PDF o dużym formacie i skomplikowanym łamaniu – np. niemiecki „DIE ZEIT”. Dużo wygodniej czyta mi się to na tablecie niż na papierze (ogromna płachta). Ostatnio akurat przerzuciłam się na wydanie czytnikowe – ale w przypadku podobnych gazet dostępnych wyłącznie w pdf-ach zdecydowanie lepiej czyta mi się to na tablecie niż na czytniku, zwłaszcza jeśli tekstom towarzyszy skomplikowana/ciekawa/kolorowa szata graficzna.
Poza tym – wszelkie skany (co nie musi być równoznaczne z wersjami pirackimi).
I te gazety, które bardziej się przegląda/kartkuje niż czyta – tam tablet może sprawdzić się lepiej od czytnika.
(Co nie znaczy, że nie da się tego przeczytać swobodnie na czytniku – kwestia indywidualnych przyzwyczajeń i preferencji.)
Nie mam dostępu do „die Zeit”, ale poprosiłem o sprawdzenie kogoś kto ma Kindle Oasis i kilka numerów. Wnioski:
– na każdej stronie jest tekst w pięciu szpaltach – tryb kolumnowy działa tu przyzwoicie; da się przeczytać wszystko;
– obrazki są na szerokość kilku szpalt; na czytniku oczywiście brak koloru, ale poza tym wyglądają nieźle;
– nie wiem jaki to oryginalnie format, ale na podstawie zdjęcia oceniam, że coś w okolicach A3; zabawa w ręczne powiększanie na czytniku jest niepraktyczna, ale wyżej wspomniany tryb kolumnowy sprawdza się;
– dokumenty są ciężkie, do tego stopnia, że przy „kartkowaniu” przymuliły czytnik na 2-3 sekundy (przypominam Oasis); nawet nie chcę myśleć co będzie na innych czytnikach, choć ostatnio ktoś pisał, że książka z Legimi otwierała się ponad 16 minut, więc może użytkownicy PocketBooków czy innych czytników są cierpliwsi;
– ogólnie doświadczenie niezbyt dobre – do zapoznania się z całą treścią dobry czytnik wystarczy, ale tablet będzie lepszy, choć i tak przegra z dobrym komputerem z dużym monitorem;
– w tym przypadku potrzeba brutalnej mocy obliczeniowej, więc smartfon czy tablet mogą nie pociągnąć.
Tak trochę z innej beczki… słyszałam ostatnio opinię, że szary ekran starego Kindla jest lepszy od białego Paperwhite, bo mniej męczy oczy. Czy jakis użytkownik PW potwierdza te sensacyjne doniesienia?:)
Można zadać analogiczne (choć wyolbrzymione) pytanie: mniej męczy oczy czytanie książki wydrukowanej na szarym czy książkowym papierze?
ja się w sumie nad tym nie zastanawiałam, może dlatego, że chyba rzadko trafiam na książki na szarym papierze, papier książkowy jest raczej jasny albo jaśniejszy w moim odczuciu.
Najlepszy ekran, pod kątem przyjazności dla oczu, spotkałem w Kindle Classic 4/5. PaperWhite czy Voyage/Oasis mają ekrany bardziej obciążające wzrok (na poziomie druku czytanego przy średniej jakości lampce biurkowej).
Posiadam Kindla i Tablet.
Kindle PW 2 – czytanie książek.
Tablet – czytanie czasopism w PDF.
Gdyby był e-papier kolorowy wtedy nie byłoby problemu.
Może ktoś podzielić się doświadczeniami który tablet najlepiej nadaje się do czytania?
Jest ciekawa inicjatywa https://www.safaribooksonline.com/apps/
dostępnych 40000 ksiązek (technicznych, o programowaniu) w miesięcznym abonamencie.
Możliwość czytania przez przeglądarkę, aplikację Android i iOS. Czyli czytniki odpadają.
Pierwsze wrażenia z czytania na tablecie fatalne. Aplikacja Android jest słabiutka (niewygodne przewijanie stron). Mało ustawień, są tylko podstawowe. No i przede wszystkim błyszczący ekran.
Znacie może jakieś tablety z ekranem dostosowanym bardziej do czytania niż do grania/filmów/aplikacji? Czyli mniej refleksów, bardziej przyjazne podświetlenie? Nawet kosztem odwzorowania kolorów, płynności animacji itp rzeczy niepotrzebnych do czytania.
Preferuje czytnik, jest fajny i poręczny. Laptop jest za duży. A tableta nie mam.
Preferuje czytnik, jest fajny i poręczny. Laptop jest za duży.