Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Czy książki w Polsce są drogie?

Czy książki (papierowe i elektroniczne) są dziś w Polsce drogie? Czy to wysokie ceny książek sprawiają, że mamy tak słaby poziom czytelnictwa?

38%. Tyle osób w Polsce, według badania Biblioteki Narodowej, sięgnęło w zeszłym roku po choć jedną książkę. Jak zwykle zobaczymy falę różnych analiz i wyjaśnień. I pewnie pojawią się też stwierdzenia, że przecież ma miejsce inflacja, że książki są tak drogie, że na czytanie wielu osób w Polsce po prostu nie stać.

Pozwólcie, że zacznę od pewnego zdjęcia i wspomnienia. Powyżej widzicie powieść „Narrenturm” Andrzeja Sapkowskiego, którą kupiłem od razu po premierze, w październiku 2002. Jak wtedy kupowało się książki? Ano, szło się do księgarni stacjonarnej, w moim przypadku – Empiku, no i płaciło w kasie tyle, ile było na okładce. Prawie 20 lat temu za tę książkę zapłaciłem 43,90 zł.

Czy to było dużo? Byłem wtedy studentem, dorabiającym sobie na różnych umowach zlecenie czy o dzieło. Miałem też stypendium naukowe w wysokości ok. 400 zł. Kupno książki oznaczało więc całkiem spore obciążenie dla mojego budżetu.

Przypomnijmy sobie jeszcze parę liczb:

  • W 2002 płaca minimalna (brutto) wynosiła 760 zł. Dziś: 3010 zł brutto. Ponad czterokrotnie więcej.
  • Według oficjalnego kalkulatora na stronach MF inflacja w latach 2002-2021 wyniosła 54%, jeśli przyjmiemy tę liczbę (według mnie zaniżoną), możemy założyć, że „Narrenturm” powinien kosztować dziś ok. 68 złotych.

A ile nowości książkowe kosztują dzisiaj?

Dwadzieścia lat relatywnego spadku cen

Wchodzę na stronę Empiku i sprawdzam (papierowe) bestsellery z ostatniego miesiąca. Ceny to 24-53 zł. Jeśli kupujemy papier w roku 2021-2022 to dobrze wiemy, że książka z ceną okładkową 44,90 zł będzie wkrótce do nabycia za ok. 25-30 zł. A nawet jak nas przypili i pójdziemy do księgarni stacjonarnej, to nie wygląda na to, żeby ceny okładkowe bardzo wzrosły przez ostatnie 20 lat.

Ile kosztują e-booki? Wchodzę na TOP30 w porównywarce i tam najdroższa pozycja wśród wydanych przez tradycyjne wydawnictwa to około 40 zł. Ale dobrze wiemy, że będąc cierpliwym, rychło doczekamy się ceny niższej. Wchodzę na okazje cenowe i ceny rzędu 15-20 zł biją w oczy.

W porównaniu do naszej siły nabywczej książki są dziś znacznie tańsze niż 20 lat temu. Za przeciętną pensję można kupić więcej książek.

Dlaczego tak się stało? Wszystko zmienił internet i rosnąca konkurencja między księgarniami.

Wydawcy na początku chyba się cieszyli z nowego kanału sprzedaży, potem uświadomili sobie, że poza księgarniami stacjonarnymi cena okładkowa jest w praktyce martwa. No i część się dostosowała, część walczy o wprowadzenie wzorem Niemiec czy Francji stałej ceny książki. Na temat ustawy o jednolitej cenie książki pisałem już wielokrotnie. Nie ma wątpliwości, że ceny dla końcowych kupujących przez pierwsze pół roku byłyby wyższe. Dla wielu wydawców idealnym by było, że przez pierwsze miesiące za nowego znanego autora płacimy np. okładkowe 60 zł. Inni uważają to za błędną drogę. W tej chwili wprowadzenie takiej ustawy wydaje mi się jednak nierealne. Faktem jest, że obecna struktura rynku wymusiła obniżanie cen książek – czy też utrzymywanie ich od lat na tym samym poziomie.

Czemu więc narzekamy?

Ale dlaczego właściwie wiele osób narzeka, że książki są drogie?

Czasami, no cóż, to jest tylko wymówka, żeby nie czytać, choć przecież biblioteki wciąż istnieją, mamy też abonamenty e-bookowe, które wprawdzie pozbawiają nas własności książki, ale czytać pozwalają sporo.

To jest jednak też kwestia bardziej dostępnych sposobów rozrywki i spędzania wolnego czasu. Książka konkuruje tutaj z serialem, koncertem, kinem. Znikają już ograniczenia pandemiczne, tak więc nie jesteśmy zmuszeni do czytania w domowym zaciszu.

No, a jeśli ktoś rozważa abonament na e-booki czy audiobooki, to zwykle ma już dostęp do serwisu z serialami (albo i dwa czy trzy), subskrypcję muzyki, wyłączenie reklam w YouTube, albo inne abonamenty. Nie zapomnijmy o miesięcznej opłacie za kablówkę i internet. Miesięcznie robią się z tego kwoty idące w setki złotych.

Dwadzieścia czy trzydzieści lat temu tego nie było. Co najwyżej wypożyczało się kasety lub płyty DVD w lokalnej wypożyczalni.

Kupno książki nie jest więc pojedynczym wydatkiem kilkudziesięciu złotych, a dorzuceniem kolejnego wydatku do już obciążonego budżetu rozrywkowego.

Oczywiście, na to wszystko trzeba znaleźć też czas. Film leci przez dwie godziny i załatwione. Serial czasami ktoś puszcza w tle, książka wymaga uwagi przez kilka-kilkanaście godzin. Pytanie zatem, czy bardziej nam brakuje pieniędzy czy czasu?

Będzie drożej

Tymczasem… książki papierowe prawdopodobnie podrożeją. Wszystko przez rosnące ceny papieru. Swoją drogą było dla mnie zaskoczeniem, że duża część papieru książkowego musi być sprowadzana z zagranicy. Największy polski zakład produkcji papieru czyli International Paper z Kwidzyna skupia się głównie na papierowych opakowaniach. Popularność zakupów internetowych i jednocześnie odchodzenie od plastiku sprawia, że popyt na papierowe pudełka wzrasta. Jak idę wyrzucić śmieci, to w altance śmietnikowej w moim bloku najczęściej przepełniony jest pojemnik na papier. Bo przecież prawie każdy zamawia dziś coś z Internetu.

Książki papierowe drożeją, co nie przekłada się jakoś na wzbogacenie wydawców, bo po prostu rekompensuje rosnące koszty. A co z e-bookami? Ceny e-booków wyliczane są na podstawie okładkowych cen papieru, jeśli więc te pójdą w górę, to i e-booki zdrożeją. Choć nie jest to przesądzone, bo sytuacja rynkowa może skłonić wydawców do głębszych promocji, przynajmniej procentowo.

A zatem, czy to, że co rok słyszymy rytualne narzekania na niskie czytelnictwo w Polsce jest uzasadnione cenami? Według mnie to jest bardziej skomplikowane. A co Wy sądzicie?

No i ankieta.

Czy uważasz, że książki (papierowe i elektroniczne) w Polsce są drogie?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

46 odpowiedzi na „Czy książki w Polsce są drogie?

  1. Magdalena pisze:

    Bardzo fajne wspomnienie! aż sprawdziłam w historycznych mejlach i ustaliłam, że Narrenturm z autografem zamówiłam 14 października 2002 r. w merlinie za 37 zł. Ale musiałam zapłacić 7,50 zł za wysyłkę paczki kilku książek.

    Generalnie zgadzam się z Twoimi wnioskami – ja też mam wrażenie, że książki stały się dużo bardziej dostępne cenowo. Czasami czuję się jak burżuj ot tak kupując książki albo płacąc abonament legimi, zamiast oszczędnie chodzić do biblioteki.
    Ale najbardziej luksusowe są dla mnie zakupy komiksów – kiedyś podczytywałam je w empiku albo w traffiku, a teraz potrafię zapłacić te 50 – 70 zł za godzinę czy dwie czytania.

    Z drugiej strony – skoro są w Polsce kobiety, których nie stać na podpaski, zapewne istnieją też czytelnicy, dla których zakup książki to poważny wydatek, który czasem wypada z budżetu :-(

    22
  2. mjm pisze:

    Od kilku lat „dowodem” na to, że książki w Polsce są drogie było porównywanie relacji ceny książki do zarobków w Niemczech oraz w Polsce.

    A czy ceny książek odpowiadają za niski poziom czytelnictwa? Nie wierzę w to.

    10
  3. Bezkinowy pisze:

    A ile filmow oglada rocznie w kinie przecietny Polak i ile wydaje na to mamonki?

    2
  4. rav126 pisze:

    O widzisz, a ja Narrenturm też kupiłem niedługo po premierze – w Taniej książce w Katowicach na dworcu. Wracając z zajęć na studiach do domu. I wiesz ile kosztowala? ok 20 zł. Nowa książka, bez żadnej wady, zaraz po premierze. W Empiku książki były i są nadal drogie. Ale zgadzam się, że proporcjonalnie zarabiamy więcej.
    Chociaż obecnie spokojnie znajdziesz w Empiku książki za ok 60 zł i więcej, gdzie kiedyś takie ceny były raczej dla albumów ze zdjęciami.
    A dlaczego czytelnictwo nadal jest słabe? Bo to nie jest prosta, bezmózgowa rozrywka jak po prostu włączenie serialu w serwisie streamingowym. Kiedyś ludzie faszerowali się Kiepskimi na Polsacie, teraz mają dostęp do większej bazy materiałów video, a jak już płacą abonament, no to „przecież nie będzie się marnował”.
    Ci, którzy czytali, nadal będą czytać. Ci którzy nie czytali, nadal czytać nie będą, a atak ze strony firm sprzedających łatwiejszą rozrywkę (co nie znaczy gorszą, po prostu inną) zmianie trendu nie sprzyja.
    Ja nadal czytam dużo, jednak nie tyle co kiedyś, szczególnie kiedy zachłysnąłem się czytnikiem. Powód? Wszedłem w świat gier planszowych i częście teraz sięgam po instrukcję czy recenzję niż po książkę.

    1
    • Robert Drózd pisze:

      Wtedy było niewiele alternatyw dla Empiku, ale pamiętam, że bardzo często chodziłem właśnie do „tanich książek”, czego efektem jest zresztą to, że mam w domu sporo niepotrzebnych już książek po 10 zł lub mniej.

      7
  5. Lech pisze:

    Z zagranicy, a nie zza granicy (chyba że papier bierzemy tylko z Niemiec, Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Litwy)

    9
  6. Staszek pisze:

    Chodzi też chyba o porównanie cen.
    np.:
    Cena 1 książki i czas czytania (średnio to? 3-5dni?) vs miesięczny abonament np. netflix (w miesiąc obejrzę np. całego Wiedźmina i coś jeszcze)
    Wiem że to inny rodzaj rozrywki (nie koniecznie lepszy vs gorszy) ale kasowo?

    0
    • zenobiusz pisze:

      Porównujesz zakup jednej książki do miesięcznego abonamentu Netflixa. Uczciwie byłoby porównać książkę z biletem do kina albo abonament Legimi z Netflixem.

      13
      • Staszek pisze:

        Nie!!! dobrze porównuję!!!
        Ma znaczenie zasada i co zyskam/stracę!!!

        0
        • Biernik pisze:

          Absurd. Dzisiejsze społeczeństwo staje się coraz bardziej „obrazkowe”. Można wręcz powiedzieć, że cofamy się w rozwoju, bo kiedyś też opieraliśmy swoją komunikację na piśmie obrazkowym. Dzisiaj słowo pisane traci na wartości. Młode pokolenie jest zapatrzone na youtube’a, interesują ich podcasty, nie potrafią się skupić na tym żeby przeczytać stronę A4 tekstu.
          Ta sama treść podana w formie tekstu nie zrobi na nich wrażenia, będzie nudna, a podana w formie filmiku będzie ciekawa i interesująca.
          Gry o tron czy Wiedźmina nie przeczytają, bo trzeba na to poświęcić kilkadziesiąt godzin, ale serial już bardzo chętnie obejrzą.

          6
    • yacoob pisze:

      @Staszek:
      Gwarantuje, że przy odpowiednim nastawieniu w miesiąc przeczytasz całego Wiedźmina, wliczając w to tomy jeszcze nie zekranizowane, a satysfakcja będzie większa niż z serialu (nota bene, moim zdaniem nie najgorszego).
      Zamiast tego nie obejrzysz X filmów/seriali na rzeczonym serwisie streamingowym, z których część obejrzałbyś tylko dlatego, że tam są (a nie dlatego, że coś o nich wcześniej słyszałeś, czytałeś recenzję lub zainteresowałeś się z innego powodu).
      Pytanie co kto lubi.
      Zgadzam się z teorią, że książka vs obraz to (trochę uogólniając) wybór „odrobina wysiłku vs jego brak”, no ale cóż, rzeczy dające większą satysfakcję zawsze przychodzą trudniej.

      2
      • Staszek pisze:

        Ok.

        To nie jest mój pomysł. Ja tylko przedstawiłem inny sposób myślenia z którym się wcześniej zetknąłem.
        I faktem jest, że przy niektórych argumentach to 'rence opadajom’.

        0
      • Nayri pisze:

        Nastawienie to nie wszystko. Kluczowe znaczenie ma czas. Dzieląc czas między normalną pracę na pełnym etacie, dziecko, któremu poświęca się popołudnia i wieczory (bo w końcu po to mam dziecko, żeby z nim spędzać czas), a nawet spacery z psem (zżerające powiedzmy godzinę dziennie), mój „czas wolny” skurczył się do 1-2 godzin późnym wieczorem, co drugi dzień, gdy to mąż usypia córkę (a mała idzie na górę po 21, w międzyczasie jeszcze 2-3 razy muszę do niej zajrzeć).

        Czy dałabym radę TERAZ przeczytać kilka tomów Wiedźmina w jeden miesiąc? Być może, ale tylko zarywając noce. Kilka książek tak się da poczytać, ale nie da się tak ciągnąć tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, niestety:(
        Dlatego właśnie teraz nie czytam już jednej książki na 2 dni, jak kiedyś. Tylko średnio jedną książkę na tydzień:( A i to czytając przy jedzeniu, żeby chociaż kilka stron przeczytać na szybko:)
        Seriali nie oglądam „jak leci”, i to mimo kilku abonamentów. Jedynie starannie wybrane, takie, na które nie jest mi szkoda przeznaczyć tak cennych godzin mojego „czasu wolnego”.

        Więc, moim zdaniem i z mojego doświadczenia, dla ludzi w pewnym wieku (czy może raczej mających dzieci w pewnym wieku?), kluczowe już nie jest nastawienie, a czas.

        4
  7. NimnuL pisze:

    Dopóki książka jest wydana bardzo starannie (okładka, skład, tłumaczenie) i zgodnie z najlepszymi standardami introligatorstwa, to cena powyżej 50zł wydaje mi się jak najbardziej uzasadniona. Niestety książek wydanych porządnie ubywa, a przybywa tych klejonych na kolanie, z błędami językowymi, paszkwilami w składzie i tłumaczeniu.
    Treść to zupełnie inna bajka, ale oczywiście dobra książka zapewni znacznie dłuższą rozrywkę niż film, a ten w kinie kosztuje przecież tyle co połowa zwykłej książki.

    1
  8. boczek light pisze:

    Wódka i książka są w tej samej cenie, a mimo to poziom „czytelnictwa” alkoholu rośnie, a „czyta się” tyle co komiks. Mógłbym się zgodzić z tym, że kogoś może nie być stać na koncert czy teatr, ale z czytaniem to bzdura.

    Zresztą są biblioteki, a książkę można kupić używaną i sprzedać.

    9
  9. Sylwia pisze:

    Najtańśzy abonament Netflixa – 29 zł, abonament na Legimi – 19.9. I to by było na tyle w temacie tego, że książki są za drogie. Ok, nie każdego może stać na Netflixa i wtedy pewnie też nie stać na Legimi, ale to nadal pozostaje darmowe czytanie, czyli biblioteki.

    Co do raportu czytelnictwa, to co roku go czytam od deski do deski i jestem zafascynowana (w negatywnym tego słowa znaczeniu). Wiem, że żyję w swego rodzaju bańce, bo u mnie wszyscy czytają: siostry, rodzice, dziadkowie, wujek, ciocia, teściowa, szwagierka. I po prostu nie potrafię sobie wyobrazić jak to możliwe, że ponad połowa naszych rodaków nie jest w stanie przeczytać nawet jednej ksiązki w rok!

    Robiłam kiedyś eksperyment z czytaniem 15 minut dziennie (czytałam oczywiście więcej, ale miałam zestaw książek, które czytałam tylko w ramach tych 15 minut dziennie). Nie pamiętam już dokładnych wyników, ale wiem, że byłam pozytywnie zaskoczona. Zresztą na zwykłą logikę. 30 dni x 15 min/dzień = 7,5h czytania w miesiacu. W zależności od ksiązki jest to 1-2 książki miesięcznie. Nie wierzę, że najbardziej zapracowany człowiek świata nie znajdzie 15 minut w ciągu dnia. Ale nawet jeżeli, to skróćmy to do 5 minut – dostajemy wtedy ponad 30h rocznie, czyli spokojnie minimum 3 ksiażki (a w porywach nawet i 6 – zależy jak grube są) można w ciągu roku przeczytać. Dlatego nie brakuje nam pieniędzy, nie brakuje nam czasu, brakuje nam po prostu chęci czytania.

    20
    • Sylwia pisze:

      Udało mi się znaleźć wyniki tego eksperymentu czytelniczego. Robiłam go na przełomie 2017/2018 roku. W 357 dni czytając wyłaczenie te 15 minut dziennie przeczytałam 17 książek.

      21
  10. Krathor pisze:

    Masz w 100% rację Robert. Szczególnie w kwestii konkurencyjnych rozrywek. Każdy ma dzisiaj co najmniej jeden, a zazwyczaj dwa abonamenty streamingowe. A to koszt lekko licząc, dwóch trzech książek i to w cenie premierowej. Jak ktoś chce czytać to będzie i nie koszt jest przeszkodą. Nie wiem jak jest z innymi gatunkami literatury, ale ogólnie rozumiana fantastyka jest „fantastycznie” dostępna. :-) Promocje na e-book’i są cały czas a na http://www.esef.com.pl wersje elektroniczne swoich publikacji mają za 9,99zł cały czas. I gdzie tu wysokie koszty? Ja narzekam na brak czasu a nie brak pieniędzy czy książek.

    3
  11. Dziadziulek pisze:

    Papierowe może aż tak nie straszą ceną (może niektóre), ale moim zdaniem takie ebooki są stanowczo za drogie.

    4
    • asymon pisze:

      Jeśli ebook jest za drogi, kupuję wydanie papierowe. Zysk i Spółka tak ma, rzadko robią promocje a niektóre popularnonaukowe w twardej okładce mogę postawić na półce.

      Poza tym okładkowe ceny są zawyżone, wielokrotnie o tym było i wielokrotnie było wyjaśniane dlaczego. Na przykład w dyskusjach o stałej cenie książki.

      0
  12. Gość pisze:

    Nigdy nie zapłaciłem okładkowej ceny za książkę .Nawet 20 lat temu za Sapkowskeigo ze zdjęcia .Empik zawsze był drogi i gdy miał konkurencję można było sporo zaoszczędzić.Dziwi mnie ,że ebooki często są droższe od papieru.Nie przekonują mnie argumenty typu -przecież jest Legimi.Nie lubię gdy ktoś za mnie wybiera lektury i uważam,że to jest taki sam rak jak platformy streamingowe.

    1
    • ChuckB43 pisze:

      „to jest taki sam rak jak platformy streamingowe.”
      No to cię człowieku poniosło…
      Chlapnąć coś bez zastanowienia, jakież to proste. Platformy streamingowe to nie tylko książki to również muzyka. Wybór zawsze należy do ciebie.

      3
      • Gość pisze:

        Nic mnie nie poniosło.Żyjesz złudzeniem,że sam kształtujesz swój gust muzyczny czy filmowy.A robią to za ciebie algorytmy.I to jest bardzo niedobre.To samo dzieje się z książkami.Trudno uwierzyć że np Amazon zostawia coś przypadkowi .Jesteś manipulowany i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.Dlatego postępująca abonamentoza na wszystko to rak.

        1
        • ChuckB43 pisze:

          Szanowny Gościu, suponujesz że „żyję złudzeniami”, że algorytmy, że Amazon, że… itp.
          Gdy budziły i kształtowały się moje muzyczne i inne zainteresowania algorytmy i amazony nie śniły się nawet autorom science fiction a było to tak mniej więcej przed 60-65 laty, więc twoje założenie jest zupełnie nietrafione.
          To że dzisiaj, jako prawie 80 latek korzystam z Amazona i prenumeruję kilka streamingowych usług nie rzutuje w żadnym stopniu na moje wybory a tym bardziej nie czyni mojej osoby zmanipulowaną.
          To wszystko, tylko i wyłącznie, ułatwia funkcjonowanie w tym niedoskonałym przecież świecie. Wybór ciągle należy do mnie.

          2
  13. Zeratul pisze:

    U mnie jedynym w zasadzie problemem jest czas….
    I konkurencja tzw. „dziennikarstwa jakościowego” – wiele dobrych i zwykle długich tekstów w krótkim czasie…
    Czytam więc bardzo dużo, ale niewiele w tym książek niestety :(
    Dzięki promocjom ebookowym mam ogromną biblioteczkę (TODO) i uważam, że jeśli komuś nie zależy na szybkiej lekturze konkretnego tytułu – będzie mógł go kupić za bezcen w perspektywie max roku.

    3
  14. X pisze:

    Uważam że książki techniczne i specjalistyczne bardzo zdrożały. Mniejszy wybór tytułów tłumaczonych niż dawniej. Wiem, że zaraz ktoś napisze iż książki takie czyta się w oryginale lub po angielsku. Tylko jak to się ma do dostępności i dlaczego dyskusja jest na temat beletrystyki i poradników.

    1
    • freynir pisze:

      Książki techniczne i specjalistyczne zdrożały? Powiedziałbym utrzymały cenę, czyli uwzględniając wzrost naszych dochodów potaniały. Do tej pory pamiętam jak 20 lat temu potrzebowałem 3 książek z fizyki i technologii przemysłu chemicznego oraz podręcznika do C+– zapłaciłem prawie 400 zł, czyli połowę mojego ówczesnego dochodu. Obecnie kosztują podobnie, ale człowiek zarabia „odrobinę” więcej.

      1
  15. Maciej pisze:

    Jeśli ktoś uważa, że książki są drogie i ich nie czyta, to i do Świata Czytników trafia rzadko. Literatura w formie e-booków nie jest droga. Zwykle kupuję książki (średnio) po ok. 25 zł (autorzy amerykańscy, brytyjscy, francuscy, polscy i czasem inni). Ceny weryfikuję w kilku sprawdzonych księgarniach, korzystam z promocji – czasem warto trochę poczekać.

    3
  16. ChuckB43 pisze:

    „to jest taki sam rak jak platformy streamingowe.”
    No to cię człowieku poniosło…
    Chlapnąć coś bez zastanowienia, jakież to proste. Platformy streamingowe to nie tylko książki to również muzyka. Wybór zawsze należy do ciebie.

    2
  17. Obserwator świata pisze:

    Czy książki są drogie? Brakuje neutralnego kryterium, żeby uczciwie odpowiedzieć.
    Papierowe są drogie. Już się tłumaczę.
    Kilka lat temu sam 'wyprodukowałem’ książkę, format B5, liczba stron 350. Koszt w drukarni (dla faceta z ulicy) to 5 zł za sztukę. Sprzedaję po 35 zł, bo nie wypada inaczej, na rynku podobnie tyle kosztuje. Czyli ja 'zarabiam’ na tym 6x.
    Jak sobie pomyślę teraz o wielkich graczach z dystrybucją, marketingiem i wielkimi nakładami, to jest to drogo! Może prezesi i inni nie musieliby zarabiać dziesiątki tysięcy złotych.

    E-booki – koszmarnie drogie. Jeśli cena jest taka sama jak papierowej, to jest to jakieś nieporozumienie. Uczciwość nakazywałaby je sprzedawać taniej co najmniej o koszty druku książki fizycznej, czyli jakieś minimum 10 zł taniej. Prezesi i krwiopijcy dalej zarabiają swoje ;)

    9
  18. Nikt pisze:

    Były i są drogie (czego paradoksalnie dowodem mogą być liczne promocje zachęcające do kupna)…ale nawet gdyby przykładowa cena „nowości” wynosiła 10zł (a ebooka 3/5zł)i tak raczej nie miałoby to jakiegoś znaczącego wpływu na wzrost poziomu czytelnictwa.

    1
  19. adamb pisze:

    @autor: z Kwidzyna.

    0
  20. Czytamsobie pisze:

    W moim przypadku wszystko to kwestia wydawnictwa. I np. sądzę, że takie Czarne ma nadal przyzwoite ceny jak popatrzymy na promocje. Karakter znowu książki zawsze miał relatywnie trochę droższe, ale za tym idzie także jakość (wersji papierowej) oraz tematyka. Dialog ma wybrane publikacje czasami drogie (biorąc pod uwagę ich objętość), ale patrząc na treść i charakter (słowo „akademickie” w nazwie wydawnictwa! ;) ) oraz promocje (np. ostatnia w nexto, gdzie publikacja Pana Góralczyka kosztowała mnie ok. 20 zł za e-booka) czynnik cenowy zaczyna być coraz bardziej korzystny dla kupującego. Nieco inaczej wygląda kwestia Dowodów na Istnienie – tutaj niestety twierdzę, że ich książki są za drogie. Do dziś pamiętam pierwsze ich wydanie „Nie oświadczam się” (genialny reportaż!) Łuki za chyba 38 zł (w 2014 r.), które podczas lektury po prostu zaczęło się rozklejać. Jakość papieru oraz okładka (miękka bez skrzydełek) też pozostawiały sporo do życzenia. W innych przypadkach cena również bywa nieadekwatna do samej treści i objętości. Jest jeszcze Agora – tu bywa różnie i staram się do każdej książki podchodzić indywidualnie, ale mimo wszystko uważam, że i ten wydawca nie jest drogi.

    0
  21. rudy102 pisze:

    Papierowe nie są drogie patrząc na to że dostajemy fizyczny przedmiot, który po przeczytaniu nadal ma wartość. Często nawet dość szybko dużo większą niż zapłaciliśmy, np. w przypadku książek MAG-a.
    Ebooki ceny „okładkowe” mają absurdalne ale za to prawie wszystkie są regularnie w promocjach. Bo wydawcy też wiedzą, że po cenach standardowych nikt nie kupuje. Wystarczy popatrzeć na wydawnictwa, które długo nie miały promocji, później są w jednej a za chwilę są tydzień w tydzień w promocjach różnych księgarń. Ostatnio np. Filtry czy Muza

    1
  22. Tomek pisze:

    Wczoraj kupiłem ebooka który wyszedł w tym miesiącu, cena nominalna 79,90 zł (za ebooka, papier kosztuje tyle samo), kupiłem po zniżce na nexto za 31 z groszami. Książka ma nieco ponad 600 stron w papierze. Nie ma pojęcia skąd tak absurdalna cena wyjściowa? I bynajmniej nie jest to książka informatyczna ani nic z Heliona, jest to książka dokumentalna. Nie dałbym za nią tych 79,90, maksymalnie 50 zł. No chyba żeby była w twardej okładce i na kredowym papierze z ciekawymi, ładnymi zdjęciami a nie tylko samym tekstem.
    Co do tego dlaczego Polacy nie czytają książek albo czytają może jedną rocznie, uważam, że nie jest to kwestia ceny tylko zwykłego braku zainteresowania czytaniem w ogóle lub traumą ze szkoły kiedy to byliśmy zmuszani do czytania lektur. Bardzo ciekawi mnie czy tylko w Polsce istnieją streszczenia lektur i czy jesteśmy w tej kwestii ewenementem na skalę światową? ;))

    1
    • Robert Drózd pisze:

      Nie wiem czy tylko w Polsce istnieją streszczenia lektur, ale np. w Stanach znajdziemy streszczenia wielu książek np. poradnikowych czy literatury faktu. W Amazonie można łatwo znaleźć. Jeśli ktoś nie ma czasu i nie chce zmoknąć od wody którą leją autorzy, to czyta streszczenie. Brakuje mi trochę tego u nas.

      1
    • Czytamsobie pisze:

      Cena taka sama dla ebooka i papieru jest także dla mnie nieporozumieniem. I chyba właśnie wspomniane Dowody na istnienie wprowadziły taką politykę cenową. Zakładam, że w ten sposób wydawca chce na początku „przekonać” potencjalnych klientow, aby kupowali druk aż do wyczerpania zapasów, a dopiero potem rozpocznie się organizowanie promocji na e-wydania. Jak już wspomniałem, nie mogę powiedzieć, że ogólnie książki są tanie lub drogie, ale zdecydowanie stwierdzam, że są tacy wydawcy, którzy za bardzo się cenią.

      1
  23. Darth Artorius pisze:

    Moje przemyślenia :
    – papierowe książki są nadal za drogie
    – ebooki (jeśli nie korzystasz z promocji) także są za drogie
    – dla mnie nie ma odwrotu od ebooków bo nie mam miejsca na papier.
    – dobrze,że jest Legimi. Jednak mam nadzieję,że dalej będę mógł używać abonamentu za 19 zł od operatora komórkowego.
    – do biblioteki zwyczajnie odechciało mi się chodzić…
    – czy nastąpi w Polsce wielkie renesans czytelnictwa ? Nie. Oferta elektronicznej rozrywki jest tak wielka,że ksiażka jest coraz mniej atrakcyjna dla młodych. Na „oczytanie” i intelekt już nikogo nie poderwiesz ;).

    Przy okazji – coś tam robię w kwestii czytelnictwa ;) – bratanicy Żony na Komunię, kupimy czytnik ebooków (8 calowy PB). Podobno czyta, tablet ogarnia, to wspólnie z ojcem, może zacznie interesować się ebookami.

    2
  24. Marian pisze:

    Mam podobne spostrzeżenia. Książki w Polsce są tanie, zwłaszcza te papierowe. Ja z kolei mam „Miasto utrapienia” z 2004 roku w cenie 34,90 zł zakupione w księgarni.Pewnie w najbliższym czasie zdrożeją że względu na inflację, co niestety jeszcze bardziej pogłębi branże książki.

    1

Skomentuj ChuckB43 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.