Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Czego nie wie o czytnikach Karol Paciorek?

paciorek-film2

Rok temu pisałem tutaj o artykule z Newsweeka, który zniechęcał do e-czytania. Teraz mamy powtórkę – w wykonaniu znanego youtubera. 

Autorka tamtego tekstu powoływała się na szereg badań – albo źle zinterpretowanych, albo dotyczących tylko jednego z aspektów czytania, aby udowodnić z góry założoną tezę – że e-booki to samo zło.

W jej ślady idzie Karol Paciorek, kiedyś w Lekko Stronniczych, prowadzący obecnie popularny kanał na YouTube: Kto Wie Ten Wie. W jego ramach tydzień temu pojawił się film poświęcony czytaniu.

No i jako główne źródło widzimy tam ów nieszczęsny artykuł z Newsweeka.

Część I

Napisało do mnie o tym filmie wiele osób – i dziękuję Wam bardzo, bo polskich kanałów YT praktycznie nie oglądam i pewnie bym do niego nie dotarł. Zresztą chyba nie jestem jego właściwą grupą docelową.

Zaczyna się fajnie, o zaletach czytania warto mówić tym, dla których przygoda z książką może się kojarzyć z nudną lekturą szkolną.

Szkoda tylko, że dalej dowiadujemy się rzeczy dość kontrowersyjnych:

3:30czytanie książek czy tekstów w ogóle na różnych elektronicznych urządzeniach, nawet na czytnikach […] jest dużo mniej efektywne dla naszego mózgu, a co za tym idzie dla nas niż czytanie normalnej książki na papierze. […] Mimowolne scrollowanie tekstu sprawia, że nasz mózg zaczyna się gubić, ma większe problemy z zapamiętaniem całej historii, która rozgrywała się podczas danej książki, ma problem z utożsamieniem się z postaciami, które są w tej książce, ma problem z kojarzeniem faktów.

Jak to skomentować? Ano tym, że na dziesiątkach czytników, z których korzystałem, czy to z klawiszami czy to z ekranem dotykowym, nie zdarzyło mi się „mimowolne scrollowanie tekstu”. Zresztą na czytnikach i w większości aplikacji do czytania na tablety tekstu się nie przewija, zmieniamy po prostu całą stronę. O co chodziło autorowi badania cytowanego wcześniej przez Newsweek – nie wiadomo.

Następnie (4:20) autor stwierdza, że to go boli, bo sądził że popularność e-booków będzie zbawieniem dla czytelnictwa. I porusza temat FOMO (Fear Of Missing Out) – czyli obawy przed tym, że tu czytamy, ale w tle są powiadomienia, maile, nowe statusy na fejsie. Owszem – to jest problem, ale na tablecie. Na czytniku nie mam maili ani fejsa, owszem mogę odłożyć książkę i sięgnąć po telefon, aby sprawdzić powiadomienia – ale to również „wada” książki papierowej.

6:10 – największy hit nagrania: jest mi smutno, że z tabletu nie zapamiętuje się tak dobrze – w momencie gdy twórca filmu macha nam przed oczami Kindlem.

I żeby to nie było jednorazowe przejęzyczenie: 6:25zwłaszcza ci z was, którzy mają Kindla zastanówcie się nad tym czy nie jest tak, że nie pamiętacie tego co czytaliście na tablecie.

Tak – mam Kindla i nie pamiętam tego co czytałem na tablecie, bo NIE CZYTAM NA TABLECIE.

Część II

Po pojawieniu się pierwszej części nagrania, wspólnie z Adamem Kaczmarkiem z firmy ArtaTech (która dystrybuuje w Polsce czytniki Onyx) wystosowaliśmy do autora uprzejmego maila, w którym zwracaliśmy uwagę na nierzetelność Newsweeka jako źródła.

Odpowiedzi się nie doczekaliśmy, ale dość ciekawa jest część II, która ukazała się przed chwilą.

Tutaj od 3:45 mamy coś w rodzaju polemiki z kontrowersjami, które wzbudził poprzedni odcinek. Mianowicie – na czym polega różnica między czytaniem na papierze i na urządzeniu elektronicznym? Odpowiedź prosta – forma fizyczna książki papierowej, która ułatwia zapamiętywanie, bo pamiętamy choćby na której części strony znajdował się dany fragment. Tu już autor nie myli czytnika z tabletem i z większością uwag mogę się zgodzić.

Acz nadal brak tutaj odróżnienia, o czym tak naprawdę mówimy – bo czytanie książek naukowych, akademickich, podręczników przebiega zupełnie inaczej niż czytanie powieści. To w przypadku powieści stwierdzałem wielokrotnie, że na czytniku łatwiej mi się skupić choćby na „opisach przyrody”, które na papierze często tylko przelatywałem wzrokiem, wszak widziałem na sąsiedniej stronie już jakieś zawiązanie akcji.

No, a w 6:25 wraca stara śpiewka: trzeba pamiętać o jednej rzeczy, że czytanie z czytnika elektronicznego czy ekranu komputera czy z telefonu nie jest złe, ale po prostu jest mniej efektywne. Nie wystarczy że Kindle ma e-papier, który sprawia że nasz wzrok odczytuje go bardziej naturalnie, ponieważ całe doświadczenie czytania książki jest tak samo istotne jak jej waga, zapach, struktura, kolor okładki i tak dalej.

To jest aż zabawne, autor (rocznik bodaj 1988) wypowiada się jakby miał ze sto lat i za jego czasów to były książki, jakże one pachniały…

Następnie: dowiadujemy się, że nawet czytając literaturę lekką, chcemy zapamiętać z niej jak najwięcej – więc należy wypośrodkować moim zdaniem tę równowagę między czytnikiem elektronicznym i tym co na nim czytamy i tym, ile faktycznie chcemy zapamiętać.

Na to trzeba jednak patrzeć przez to, jakie znaczenie ma „interfejs” książki, którą jest jej forma fizyczna czy elektroniczna. Nie chodzi zatem o „lekkość” książki, a o to czy czytamy ją linearnie, o czym pisałem w tekście: Do czego Kindle się NIE nadaje.

W przypadku powieści chodzi najczęściej o to, aby „iść do przodu”, ja tutaj nie muszę pamiętać dokładnie fabuły poprzednich rozdziałów – a jeśli chcę tam dotrzeć – przecież czytniki i aplikacje do czytania dają nam różne (czasami nadmiarowe) możliwości nawigacji – opisywałem jak to działa dla Kindle. To jest kwestia opanowania interfejsu, no i przede wszystkim – takiej potrzeby.

Jak słusznie Paciorek zauważa – dla nowych pokoleń czytanie z ekranu będzie czymś oczywistym. Jak będą sobie radzili? Czy ludzie, którzy czytali starożytne teksty ze zwojów cieszyli się gdy dostali kodeksy? Pewnie tak, bo ułatwiało to dostęp do treści. Ale jak to wpłynęło na ich zapamiętywanie?

I kolejne „badanie”: dowiodło, że czytanie tekstu elektronicznego sprawia, że bardziej wodzimy wzrokiem po nim, szukamy słów kluczowych, szukamy jakiegoś skrótu w całym tekście który jest przed nami. 

Zgodzicie się z tym? Bo dla mnie brzmi to idealnie, jako podsumowanie procesu czytania z ekranu komputera. Którym czytnik nie jest.

Podsumowanie

Karol Paciorek mimo paru fajnych argumentów wchodzi w koleiny, w które wpadła autorka tamtego tekstu w Newsweeku:

  • Przede wszystkim bagatelizuje różnice między urządzeniami do czytania. To czytniki spowodowały, że większość z nas zaczęła czytać e-booki, a nie tablety, telefony czy laptopy.
  • Mówiąc o zapamiętywaniu bagatelizuje różnice między typami książek, tak jakbyśmy powieść czytali w podobny sposób i z podobnymi celami jak podręcznik.
  • Wydaje mi się, że to wynika to wszystko po prostu z małego doświadczenia z czytnikiem, wprawdzie powoływał się na własne wrażenia, ale brakowało mi tutaj konkretów. Czego właściwie nie zapamiętał czytając e-booki?

Ba, ja również wciąż kupuję książki papierowe i mój e-bookowy fanatyzm ma swoje granice. Ale to nie zmienia faktu, że wad tej formy książki nie szukam tam, gdzie ich nie ma. Rok temu pisałem:

Jeden taki artykuł psuje więcej niż wszystkie akcje promujące e-czytanie. Do standardowych argumentów, że e-booki psują oczy, nie szeleszczą i nie pachną dojdą teraz stwierdzenia z cyklu „naukowcy udowodnili”.

I niestety się sprawdziło. Takie filmy sprawiają, że ci, którzy nie zaczęli korzystać z czytnika będą teraz mieli kolejne argumenty, aby nawet nie próbować.

Ciekaw jestem, co o tym wszystkim sądzicie.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

144 odpowiedzi na „Czego nie wie o czytnikach Karol Paciorek?

  1. Grześ pisze:

    Bzdury.
    W zeszłym roku przeczytałem ponad 50 książek z czego tylko 1 papierową.
    Gdyby nie czytnik przeczytałbym może góra z 5.
    I mało tego – każdą z tych książek w miarę pamietam ;)

    0
    • tomi pisze:

      Nooo, w miarę pamiętasz.
      A co by było gdybyś czytał z papieru zamiast e? Mózg by spuchł od ilości informacji ;)

      0
      • xxxx pisze:

        Ja jestem tzw. „słuchowcem”, więc nie zapamiętuję układu strony. Dlatego mi akurat przy zapamiętywaniu tekstu nie robi żadnej różnicy czy czytam na czytniku czy na papierze. Za to na czytniku mogę czytać bez okularów, a książki papierowe to tylko niestety niektóre:)
        Zdecydowanie beletrystyka i literatura piękna nadają się doskonale na czytniki, natomiast do przygotowywanie opracowań jakiegoś tematu, czytania książek technicznych, analizy dowodów matematycznych wybiorę papier i to w jak największym formacie, kolorowe zakreślacze oraz stos papieru do drukarki na notatki:)
        Oczywiście również wszelakie wydania albumowe nie mogą zostać zastąpione przez e-boki.
        Podsumowując – uwielbiam Kindla do czytania dla relaksu (i np. lektur szkolnych), znakomicie do tego ogranicza zajętość szaf i szafek (dużo czytam i biblioteka domowa rozrosła się do niepokojących rozmiarów).

        0
  2. MeVeris pisze:

    Takie klasyczne: Kto nie wie, ten gada pierdoły ;)

    0
  3. Kerhold pisze:

    Z idiotami się nie polemizuje. Jak można zakładać, że Kindle to tablet. Ignoracja. W sumie tylko reklamę mu robicie. Nigdy o nim nie słyszałem i nie zamierzam trafić na niego czasu.

    0
    • Robert pisze:

      Ponoć z Idiotami nie można się sprzeczać, najpierw Cię sprowadzą do swojego poziomu, a następnie pokonają doświadczeniem…

      0
    • Kerhold pisze:

      Dodam jeszcze, że e-booki się same obronią, wcześniej, czy później. W zeszłym miesiącu przeczytałem 5 książek na iPadzie (więcej niż przez ostatnie kilka lat), bo Kindle był zajęty przez żonę. Nie mam żadnych problemów z pamięcią i czytało mi się dobrze, chociaż myślę o drugim czytniku.

      0
    • Haz111 pisze:

      Ty nigdy o nim nie słyszałeś, ale niemalże 250 000 ludzi którzy subskrybują jego kanał już tak. Wyobraź sobie teraz, że 1/5 z nich zacznie powtarzać jego tezy o szkodliwości czytania na czytnikach… Nieprzyjemna wizja, prawda?

      0
      • Kerhold pisze:

        Prawda jest taka, że kliknięcie Subskrybuj nie boli. Kiedyś zasubskrybowałem Maxa Kolonko, ale nie obejrzałem od bardzo dawna nic od niego. Liczy się raczej liczba odsłon, a podbijać mu nie chcę, bo wystarczyło mi wiedzieć to, co w artykule.

        0
    • Adampe pisze:

      Nigdy gościa nie trawiłem. Zrobiłem podejście do Lekko Stronniczych, ale szybko zrezygnowałem. Gówniarska pseudointeligencja o hipsterskim poczuciu humoru. Jakoś nie dziwi mnie, że to akurat on popełnił taki film. Jednak 250k odbiorców tego bełkotu przeraża..

      2
  4. Robert pisze:

    Jak dla mnie, facet wie, że grono ludzi korzystających z czytników jest spore. I wie jaką wzbudzi polemikę tymi filmami. Szuka darmowej reklamy dla swojego kanału. I nie chodzi mu bynajmniej, by się wypowiedzieć na temat. Gdyby tak było odpowiedziałby na Wasz list…
    Dziwne, jakoś bardziej pamiętam książki przeczytane, niż to na czym (papier, czytnik, itp) je przeczytałem… Ale widocznie jestem za stary… ;)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Jego kanał jest znacznie popularniejszy niż Świat Czytników – ma 245 tys. subskrybentów. Z tym, że nie mam problemu, jeśli ktoś się dowie z tego wpisu o kanale i będzie go oglądał. Byleby z e-booków nie rezygnował. :-)

      0
      • Robert pisze:

        Robercie, szanujmy się… Odrobina rzetelności…

        0
      • RobertP pisze:

        Podziwiam twój obiektywizm, ale zacytuję co mówił Buscemi w Desperado

        „You know Saragosa?
        I was at a bar there.
        Not unlike this one, they serve beer.

        Now, this bar…
        …was full of lowlifes.
        I mean, not like this place here.”

        0
      • Robert pisze:

        Tytuł dzisiejszego wpisu powinien brzmieć: Co Karol Paciorek wie o czytnikach – byłoby można krócej odpowiadać, a nie byłoby potrzeby się rozpisywać… ;)

        0
      • jdm pisze:

        „Jego kanał jest znacznie popularniejszy niż Świat Czytników” zauważyłem że im głupszy content tym więcej widzów :) Choć tego kanału nie znam i jakoś nie mam ochoty go poznawać, więc tego konkretnie nie oceniam ale wystarczy spojrzeć na czołówkę światowych youtuberów… głupota aż parzy po oczach….

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Oh well, temu nie przeczę, takiego Wardęgę ciężko byłoby przegonić. Niemniej to jest moja odpowiedź na sugestie, że autor liczy na wywołanie kontrowersji i rozgłos, bo on rozgłos już ma. :)

          0
        • Misiek pisze:

          ” zauważyłem że im głupszy content tym więcej widzów :)”

          Dokładnie tak. Bardzo przykra prawda o poziomie intelektualnym społeczeństwa. Taki np. idiota i kryminalista frog ma kilkadziesiąt tys subskrybentów.

          0
      • Krzysztof pisze:

        Popularność jego kanału wzięła się z tąd, że Karol Paciorek przeją kanał Lekko Stronniczych

        0
      • rob pisze:

        Zdziwiłem się, ilu moich znajomych odkryło dopiero co e-czytniki. Informują się nawzajem o tym, jakby „odkryli Amerykę”. W Polsce boom na e-czytniki mamy więc najprawdopodobniej dopiero przed sobą. To i dobrze. „Świat czytników” będzie miał o czym pisać….
        A takimi komentarzami „Karolów Paciorków” znawców od wszystkiego nie ma co się przejmować. Poziom „Newsweeka” jaki jest każdy widzi…

        0
  5. Dawid pisze:

    Bełkot i jeszcze raz bełkot. Coś w stylu „nie wiem, ale się wypowiem”. Argumenty zupełnie nietrafione. Brak jakiejkolwiek rzetelności w ocenie e-czytania. Uprzedzenia do tej formy czytelnictwa, która musi być po prostu z góry zła w stosunku do tej tradycyjnej. Korzystam z dwóch form i nie widzę w tym żadnego problemu. Z ciekawości przejrzałem swoje statystyku. W tym roku przeczytałem 25 książek, w tym 15 w formie elektronicznej. Od kiedy rejestruje swoje czytelnicze postępy na portalu lubimyczytac.pl z 60 przeczytanych książek 33 było w formie e-booka. Doskonale się z tym czuje. Nie mówię już o tym, ile pieniędzy zaoszczędziłem. W zasadzie bowiem kupuje e-booki tylko w cenie 9.90. Dla mnie bardzo fajną zaletą e-czytania jest fakt, że kupując książkę od razu rozdysponowuje ją między najbliższą rodziną. Czyta żona, tata i mama (czasami siostra, ale tutaj trudniej trafić w te same gusta). Nie ma nic lepszego, gdy w czasie niedzielnego obiadu spieramy się co do interpretacji lub po prostu wymieniamy spostrzeżenia. Przy „zwykłym” papierze byłoby to znacznie utrudnione- wiadomo- kolejka obowiązuje. Pozdrawiam wszystkich (e) czytających :)

    0
    • asymon pisze:

      Ale we współczesnym dziennikarstwie (a tym są blogi i youtube, wbrew temu co uważa Karolina Korwin-Piotrowska) nie chodzi o informowanie a budzenie emocji. Zresztą Robert robi taksamo, napuszczając nas, czytnikową tłuszczę, na biednego pana Paciorka, może po prostu żyjącego w niewiedzy. ;-) Zresztą tak samo było np. z Marcinem Mellerem.

      Chowamy nasze czytniki, wyjmujemy widły, pochodnie, kłonice czy sztachety i dalejże komentować.

      0
  6. MOnika pisze:

    Mam wrażenie że ten pan nie przeczytał nawet zdania na czytniku. Nie wspomnę już o tym że w pierwszym filmiku mylił tablet z czytnikiem. Wydaje mi się że taka osoba, w pewnym sensie „publiczna”, powinna bardziej się przykładać do „opracowania” materiału przed puszczeniem go do sieci. Świadczy to o jego rzetelności, a w moich oczach stracił wiarygodność w każdej dziedzinie o jakiej mówi. Strach pomyśleć jak się „przygotowywał” do innych swoich filmików. W ogóle jak można poruszać temat o którym nie ma się pojęcia? Rozumiem, jego własne przemyślenia, ok, niech krytykuje, jego zdanie, jego opinia, ale mylenie czytnika z tabletem świadczy o jego braku podstawowej wiedzy, a nie własnych poglądach.

    W chwili obecnej nie znoszę już czytać zwykłych książek, ręce mi mdleją, gdzieś mi się zamknie, „nie świeci” :), denerwuje mnie i jeszcze mi miejsce w domu zajmuje i kurz zbiera.

    Jeżeli chodzi o przyswajalność wiedzy, mogę się tutaj z tym panem zgodzić, nie umiem uczyć się z czytnika, potrzebuję do nauki wielkie tomiszcze, ołówek, kolorowe karteczki i inne bajery aby coś zapamiętać (mówię tu o zagadnieniach trudnych, jak np prawo karne nie przyroda dla podstawówki) , ale jeżeli chodzi o czytanie dla przyjemności – tylko czytnik.

    A „badania” .. szkoda gadać .. wiele badań ujawniło że od substancji A,B i C możemy dostać raka i co ? Niby wiarygodne, niby potwierdzone, niby skandal na cały świat a nic z nich nie wynika. Czy producenci wzięli sobie to do serca? Nie, nadal faszerują wszystko co się da, czym się da „by się sprzedało” a rak? Fajna sprawa, farmaceuci i lekarze zarobią i kółko zamknięte.

    1
    • Dawid pisze:

      Spokojnie można się uczyć prawa karnego również na czytniku. Tworzę sobie, np. bazę konkretnych orzeczeń. Można podkreślać i potem za pomocą my clippings utworzyć stosowny wyciąg. Wielokrotnie przetestowane i co ważne- skutecznie. Poza tym, ile papieru można przez to zaoszczędzić. Pozdrawiam.

      0
      • MOnika pisze:

        Może źle się wyraziłam, chodziło mi o to, że ja tak nie potrafię, myślę, że jest to zakorzenione we mnie, bo w końcu całe życie w ten sposób się uczyłam i nie potrafię inaczej. Lubię mieć kolory duuuużo kolorów, rysunki na marginesach, to mi pomaga.. haha na egzaminie jak mam jakieś zagadnienie oczami wyobraźni widzę np niebieski kolor i drzewo i wiem co pisać hah. Do póki nie wypuszczą kolorowego e-papieru z możliwością rysowania, jestem skazana na tomiszcza..

        0
    • Misiek pisze:

      Nie nazwałbym karnego trudnym. Co najwyżej jest to po prostu sporo wiedzy do przyswojenia. Ilość, a nie trud w zrozumieniu.

      0
      • MOnika pisze:

        Dla mnie jest trudne ze względu na specyficzny język. który ogólnie jest używany w administracji i prawie,

        0
  7. rudy pisze:

    Wymiana argumentów w gronie wyznawców wprawdzie nie ma sensu, ale jak już to dla mnie osobiście ważne jest, że w książce z powodu nieubłaganego stetryczenia niestety od jakiegoś czasu literek nie widzę. Szczególnie jak jest nie za dużo światła, na przykład w metrze lub wieczorem w autobusie większości drukowanych książek nie da się czytać w ogóle. Z kindla paper white, mając ustawioną stosowną wielkość liter, mogę korzystać jedną ręką nawet stojąc wieczorem po pracy w zatłoczonym autobusie.

    A jak komuś czytanie e-booków szkodzi na mózg, to powinien zasięgnąć porady psychoterapeuty chyba.

    0
  8. Arylin pisze:

    Pan autor filmiku na czytniku to chyba książki nie widział na oczy że takie rzeczy gada.
    Może widział ale na pewno nie przeczytał.
    On tylko ludzi zniechęcą do spróbowania ebook+czytnik.
    A należy zachęcać nowych ludzi, żeby sami zobaczyli czy to dla nich.

    Fajnie że ten pan próbuje promować czytanie. Ale taki brak profesjonalizmu i znajomości tematu jest żenujący.

    0
    • asymon pisze:

      Myślę, że jak ktoś ogarnia wstawianie filmików na yt, to jest też szansa, że odróżnia czytnik od tabletu. Ale kliki się same nie zrobią.

      0
  9. xx pisze:

    Z jednej strony dziękuję Ci za reakcje i sprostowanie tych bzdur powtarzanych, przez człowieka, któremu wydaje się, że dziwna, robotyczna wręcz, gestykulacja i nienaturalne pauzy (udające chyba retoryczne?), sprawią, że jego wypowiedź, z chłamu, stanie się naukową, lub chociaż popularnonaukową.

    Z drugiej strony mam do Ciebie pewien żal, że nabijasz wyświetlenia tej miernocie. Wiem, czepiam się sposobu, miejsca przedstawiania swoich poglądów, czepiam się też samego przedstawiającego – wszystko nie zaistniałoby, w momencie gdy, jego wypowiedź byłaby choć trochę merytoryczna.

    Doskonale wiem, jak podatne są teraz dzieciaki – nawet w ostatnich klasach liceum. Dlatego nie ma u mnie akceptacji na dyskredytację jakiejkolwiek formy czytania. Większość moich znajomych zachwala sobie to, że dzięki czytnikowi czytają więcej bo jest to bardziej poręczne (sam czytam dużo więcej, tym bardziej, że mogę to zrobić nawet na 15 minut, jak mi się zachce – gdzieś w autobusie, czy w przerwie na lunch).

    Nie lubię wypowiadać się w taki sposób o osobach, które wychodzą z jakąś inicjatywą, myśląc, że robią coś pożytecznego. Niestety, nieraz trzeba przeanalizować to 5 razy, przemyśleć jaki może mieć to wpływ na odbiorcę, a przede wszystkim – nie kłamać.

    Swoją drogą, też macie z telefonami jak ten dziwny pan z przytoczonych filmików? Ja najczęściej dowiaduję się o tym, że w ogóle mój telefon istnieje jak dzwoni – najboleśniejszy jest budzik ;/

    1
  10. tplvoyager pisze:

    Kompletne bzdury. I ja i zona korzystamy z czytnikow. Dzieki temu mamy wiekszy dostep do ksiazek i wiekszy wybor. Czesto podrozuje i przedtem zabieralem ze soba do walizki ok 10 ksiazek na 6 tygodni. Teraz mam Kundelka i nawet jak mam za granica ochote przeczytac cos nowego to sobie sciagne i po prostu mam. Bzdura jest tez, ze „myslimy”, ze mamy caly czas podglad na internet, tudziez telefon. Ide z Kundelkiem do lozka i mam wylaczony komp oraz wyciszonego fona. Moze problem ze soba ma tworca tego „materialu”? (Nie mam na mysli swiatczytnikow.pl :) )

    1
  11. KonradK pisze:

    Mimowolne scrollowanie tekstu sprawia, że nasz mózg…

    …bezwiedne oddawanie moczu, kiedy pęcherz mózg uciska.

    0
  12. Piotr pisze:

    A jak to właściwie jest z czytaniem z laptopa/tabletu? Są jakieś badania, że jest mniej efektywne? (Jeśli ktoś ma pod ręką jakieś linki, to chętnie się zapoznam).

    U siebie nie zauważam korelacji między nośnikiem a rozumieniem treści. Ale może dlatego, że dużo czytam z ekranu komputera i zdążyłem się przyzwyczaić.

    0
    • Piotr pisze:

      No to sam sobie odpowiem.

      Dwa bardzo ciekawe artykuły, które omawiają kilka badań:
      http://www.scientificamerican.com/article/reading-paper-screens/
      http://www.ft.com/intl/cms/s/2/53d3096a-f792-11e3-90fa-00144feabdc0.html

      Wnioski są takie:
      1. papierowe książki mogę mieć nieznaczną przewagę nad elektronicznymi (te różnice odnoszą się w podobnym stopniu do komputerów i czytników i dotyczą procesów zachodzących w mózgu w trakcie czytania. Fakt, że ekrany LCD są męczące dla oczu jest tylko jednym z czynników);
      2. ale badania są niekonkluzywne, a różnice mogą mieć przyczyny zarówno kulturowe, jak i być po prostu wyrazem osobistych preferencji czytelnika;
      3. dyskusje „czy ebook jest lepszy od papieru” beznadziejnie upraszczają problem. Naprawdę ciekawe są inne, fundamentalne pytania, na które wspomniane badania starają się odpowiedzieć: „co to jest czytanie?” i „jak działa mózg w trakcie czytania?”

      Wydaje mi się to znakomitym tematem na notkę albo serię notek na ŚC. Co Pan na to Panie Robercie?

      0
  13. misieq_wroclaw pisze:

    Dla mnie e-czytnik to druga rewolucja, po samym internecie. Chce książkę ze Stanów, której nigdy bym tutaj nie dostał, a pocztą szło by miesiąc plus opłata za papier – „kasza plask” amazonik, karta debecikowa, pyku pyku i po kłopocie – w 5 minut mam mój tytuł – często trzy razy taniej. Nie muszę dzięki temu bazować na jakiś pseudo guru, którzy umieszczają jej streszczenie na blogu jakby to była ich treść, tylko sam mogę sobie ją legalnie przeczytać.

    W przypadku książek technicznych – wiedza która przedawnia się w moim fachu po kilku latach nie kurzy mi się na półce i nie zajmuje miejsca tytułom, do których chętnie wrócę w papierowym wydaniu.

    No i jeszcze czasami darmowa errata – jakże miło.

    Za takie udogodnienia często jestem w stanie zrezygnować z tęsknoty za „świeżym” drukiem, od którego często mdło się robi. Ale książki elektro i te manualne będę kupował dalej :-)

    0
    • asymon pisze:

      Chce książkę ze Stanów, której nigdy bym tutaj nie dostał, a pocztą szło by miesiąc plus opłata za papier – „kasza plask” amazonik, karta debecikowa, pyku pyku i po kłopocie – w 5 minut mam mój tytuł – często trzy razy taniej.

      Można np. zamówić najnowszą/ostatnią książkę Terry Pratchetta The Shepherd’s Crown za jedyne 31 dolarów :-)

      Trochę narzekam, ale ogólnie się zgadzam oczywiście, wczoraj udało się kupić kilka tomów, każdy za lekko ponad dolara, polecam, w oryginale są 38% śmieszniejsze.

      Poza tym na amazonie jest ebook My Friend Leonard za $9 (po angielsku), nie trzeba płacić stówki na Allegro, szach-mat!

      0
    • Ernesto pisze:

      Wybaczcie! ;) „Jakichś”.

      0
  14. doogas pisze:

    Pomieszanie z poplątaniem, to coś na zasadzie ” ruskie są złe i tyle”, poza tym częsta rzecz w naszych smutnych czasach wypowiadanie się na temat rzeczy o której posiada się blade pojęcie podparte tzw. wiedzą gazetową ( przeca pisali w prasie, to musi być prawda objawiona). Śmieszne jest też porównywanie readera z tabletem, bo oba urządzenia służą do trochę innych celów, a łączy je chyba tylko szklany ekran i możliwość czytania na nim tekstu. Zaświadczam, że mam czytnik od ponad trzech lat, ba korzysta też z niego czasem moja matka w wieku emerytalnym, a kilku znajomych posiada swoje urządzenia i choć oczywiście dostrzegamy ewidentne różnice między e bookiem, a papierówką to doprawdy nijak nie wpływa to negatywnie na przyswajanie treści, ba w przypadku wspomnianej powyżej mojej rodzicielki atutem czytnika jest możliwość zmiany wielkości liter, co dla osób z wadą wzroku ma duże znaczenie. Na marginesie dodam jeszcze, że kocham tradycyjną książkę, ukończyłem szkołę o profilu poligraficznym, od 20 lat zajmuję się zawodowo introligatorstwem, a więc poniekąd także oprawą i ratowaniem papierowych wydań, potrafię jadnak w przeciwieństwie do autora filmów zająć obiektywne stanowisko w spawie e-czytelnictwa. Wiadomo, że czynik nie bardzo sprawdzi się przy przeglądaniu kolorowych albumów fotograficznych, ale do czytania beletrystyki pozbawionej ilustracji nadaje się znakomicie.

    0
  15. ren pisze:

    Zawsze wszyscy mówili, że liczy się treść, a nie okładka. A teraz nagle okazuje się, że ta okładka (forma) czyli zapach, ciężar i papier są takie ważne….

    0
    • Olgierd Rudak pisze:

      No pewnie — Kindlem muchy nie zabijesz, bo szkoda :)

      0
    • R pisze:

      To nie nasza wina że mózg kojarzy fakty i tak zapach ksiazki łaczy sie z kolorem okładki, ciężarem, grubością, miejscem czytania, ubraniem, zapachem dookola nas, rodzajem papieru i ostatecznie z treścią ksiazki. I potem dzieki tym bodźcom czlowiek lepiej zapamieta o czym byla ta książka. Dlatego powino sie uczyc do egzaminu w tych samych ubraniach w ktorych idziemy na egamin, bo mozg to już skojarzył, jest mu łatwiej wydobyc te informacje. A przy czytaniu na kindle wiele z tych elementow nam odpada i jest kojarzone z innymi ksiazkami jakie przeczytalismy na owym urządzeniu. Dlatego mozemy miec problem z pamiecia. I ja naprzyklad czytajac na kindlu to zauważam. Tylko czy czytając dla rozrywki, odprężenia sie, bedziemu potem pisac test wiedzy z lektury?

      0
      • xxxx pisze:

        No z tym ubraniem to super:) W czasie studiów podczas letniej sesji egzaminacyjnej zazwyczaj uczyłam się w kostiumie kąpielowym na ogrodzie:) Fakt, że na moim kierunku istotniejsze od zapamiętywania było zrozumienie chyba mnie uratował:)

        0
      • asymon pisze:

        Dlatego mozemy miec problem z pamiecia. I ja naprzyklad czytajac na kindlu to zauważam.

        A ja na przykład niczego takiego nie zaobserwowałem. :-)

        I teraz wytłumacz mi proszę, dlaczego rozciągasz własne doświadczenia i nawyki na całość społeczeństwa i piszesz „możemy”, „nie nasza wina”?

        0
      • Ocelot pisze:

        Takie powiązania pamięciowe, są różne dla różnych osób. Nie można uogólniać.
        Ja pomimo tego, że jestem kinestetykiem, to skojarzenia pamięciowe mam raczej wzrokowe. Nie ma znaczenia jaka jest książka, pamiętam układ strony ale to i tak tylko w przypadku jeżeli są na niej obrazki, wykresy itp. Co ciekawe właściwie nie ma znaczenia kolor.

        0
      • Lukasz pisze:

        ” Dlatego powino sie uczyc do egzaminu w tych samych ubraniach w ktorych idziemy na egamin, bo mozg to już skojarzył, jest mu łatwiej wydobyc te informacje”

        Nie byłbym taki pewien. Niektórzy kognitywiści zalecają uczenie się w różnorodnych warunkach. Zwiększa to prawdopodobieństwo, iż przynajmniej jedną z sytuacji człowiek sobie na egzaminie przypomni.

        0
  16. syd pisze:

    Cóż tu napisać… chyba tylko stare chińskie przysłowie, które mówi, że gdy nie wiesz co powiedzieć – powiedz stare chińskie przysłowie…

    0
  17. YuukiSaya pisze:

    Na moje ktoś tu próbuje zdobywać popularność na byciu hipsterem – książka elektroniczna jest w modzie? To JA będę „TYLKO PAPIER”!

    W momencie braku umiejętności odróżnienia czytnika od tabletu człowiek jest skreślony ze względu na brak merytorycznego przygotowania. Czy badania są opisane ich autorami oraz tytułem pisma gdzie zostały opublikowane? Zapewne nie, bo wystarczy powiedzieć „naukowcy potwierdzili” i można każdą bzdurę na resorach powiedzieć.

    0
  18. P pisze:

    To może Empik, Woblink, Publio i Virtualo wykonają jakiś ruch i zrobią kampanię promującą e-czytanie.

    0
  19. Quetz pisze:

    Pytanie podstawowe: ILE książek na czytniku przeczytał Pan Paciorek? Bo prawdopodobnie to „rozmowa ze ślepym o kolorach”.

    0
    • R pisze:

      Karol paciorek posiada kindla juz dość długo, aby mogł sie wypowiadać, również wydal swoja ksiazke w wersji e. I jak pamietam z podcastu lekko stroniczy, byl wielkim zwolenikiem kindla.
      Wiec wie z czym to sie je, szczegolnie ze w filmiku parokrotnie nawiazuje do swoich przeżyć.

      0
      • Quetz pisze:

        Z posiadania książek/biblioteczki nijak nie wynika, iż posiadacz je przeczytał. Również z posiadania Kindle – nie wynika jego używanie. Z faktu wydania książki – również nie wynika fakt istnienia czytelnictwa tejże osoby.
        Więc ile książek ten Pan przeczytał na Kindle? – pozostaje aktualne.

        0
        • R pisze:

          Czy to wazne ile? Wazne ze jest uzytkownikiem kindla i na nim czyta! Czy fakt ze przeczytalem 10 ksiazek w tym roku na kindle plasuje mnie na randze podczlowieka na tym portalu i odbiera mi prawo komentowania?

          0
          • Quetz pisze:

            Skąd wniosek? Dla mnie ważne jest przeczytanie liczby książek > 0 na czytniku. Samo posiadanie nie mówi, czy warunek został spełniony lub nie (ludzie mają w domu wiele przedmiotów, których nie używają – tak książek też).
            Otwarcie książki na kindle i sprawdzenie „jak to wygląda” – nie jest równoznaczne z jej przeczytaniem.
            Nie wiem skąd jakieś insynuacje o braku prawa do komentarzy.

            0
            • R pisze:

              A powiedz mi jaka ilosc ksiazek przeczytana przez Karola by cie zadowoliła?

              Insynuacje odnosily sie do tego że mam wrazenie że ilosci przeczytanych ksiazek jest jedynym wyznacznikeim na tym portalu czy warto z kims rozmawiac.

              0
              • Quetz pisze:

                Jednak niektórzy faktycznie mają problem by czytać z ekranu ze zrozumieniem. Patrz poprzedni wpis:
                „liczba książek > 0”
                czyli NA PRZYKŁAD: 1

                Uważam, że przeczytanie JEDNEJ CAŁEJ książki daje już jakiś pogląd. Nie znałem wcześniej tego Pana – dlatego pytałem, czy przeczytał, czy tylko otworzył książkę, zobaczył jak to wygląda – i recenzuje SPRZĘT.

                Nie wiem skąd doszukiwanie się tak negatywnych podtekstów w moim pytaniu.

                0
      • Błażej pisze:

        Tym trudniej zrozumieć, dlaczego opowiada głupoty.

        0
      • mikeyoski pisze:

        Skoro myli mu się tablet z czytnikiem, to śmiem twierdzić, że ten pan czytnik jedynie posiada.

        0
  20. Lukassuss pisze:

    Czasem po prostu szkoda słów… wszechwiedzących, podpierających się „jakimiś badaniami kogoś gdzieś” jest w necie bez liku.
    Sam zostałem właścicielem Kindla ponad miesiąc temu. Bardzo lubię czytać ale jakoś nigdy mi czytnik na myśl nie przychodził, choć o istnieniu tego ustrojstwa wiedziałem. Zmiana przyszła kiedy mój kolega zaciekawił mnie książką „Marsjanin” autorstwa Andy Weir. Kumpel jest posiadaczem Kindla, również namiętnym czytaczem i książkę miał w wersji e-book. U niego poczytałem rozdział i sama książka mnie strasznie wciągnęła, ale chyba jeszcze bardziej czytnik. Znalazłem tą stronę i po szerszej lekturze obecnych tu poradników i tekstów (są świetne BTW) decyzja była jedna – Kindle Paperwhite. Mam go niedługo ale już uważam że to była super decyzja. Czyta się świetnie, czytanie na dworze, przy każdej pogodzie jest łatwe i przyjemne. Mam sporo książek papierowych i pewnie nigdy z nich nie zrezygnuje ale wersje e-book mają zaletę oszczędności miejsca i pieniędzy. Zabranie na nadchodzący urlop 10 książek nie będzie żadnym problemem jak dotąd, kiedy musiałem się limitować pojemnością bagażu. Mam też tablet, sporo go używam ale głównie do oglądania filmów, seriali i przeglądania netu. Próbowałem na nim czytać przed zakupem Kindla – ale to nie to… oczy bolą, jakoś niewygodnie i ciężko w reku (10 cali). Za to jakoś nie bardzo rozumiem stwierdzenie „nie zapamiętujemy co czytaliśmy na czytniku…” – może autor powinien pomyśleć o badaniach okresowych bo jakoś nie mam żadnego problemu z pamięcią obojętnie jak i na czym czytam.
    Zabawne, pierwszy raz widziałem określenie FOMO… i nawet nie pomyślałem że ktoś może mieć z tym problem… może to mój wiek, net pojawił się w Polsce jak byłem nastolatkiem więc chyba nie do końca to rozumiem jak coś w stylu FOMO może być „problemem”. Oczywiście mam pocztę mail, ale sprawdzam ją raz, czasem dwa razy dziennie i starczy. Nie mam konta na Facebooku (tak, tak, są tacy ludzie) i jakoś nie ciekawi mnie żaden „status”. Zresztą jak czytam na kindlu czy oglądam coś na tablecie to net mam wyłączony – jakoś dla mnie szkoda baterii i nie widzę żadnego powodu bycia non-stop on-line. Ale widzę i patrzę z lekkim przerażeniem na „nowe pokolenie” idące nawet do miejsca gdzie król chadza piechotą z telefonem przed nosem i mających potrzebę co 1 min. publikacji na MordoKsiągu co właśnie robią.
    Zaś autor anty-czytnikowego tekstu to jak dla mnie taki mały hipsterek szukający rozgłosu i zaistnienia, coś jak jednorazowi, 5-minutowi „celebryci”.
    Rzeczywiście, mnie też zawsze niezmiernie bawi jak ludzie bardzo młodzi mają „bardzo wieloletnie doświadczenia”… Doświadczam tego często w pracy, zespół jest w przewadze młody i często słyszę „jak to za komuny było ciężko…”. No było, tylko niezmiernie zabawne jest jak mówi to ktoś urodzony po 89 r. lub mający wtedy rok czy dwa…

    I – Panie Robercie – ilość subskrybentów chyba nie jest wyznacznikiem jakości i wartości. Kanał czy stronka np. Dody ma pewnie znacznie więcej – ale czy jest cokolwiek warta… to już bez komentarza. A na tej stronie można się o Kindlu i jego ekosystemie dowiedzieć praktycznie wszystkiego. Mnie przekonała do jego kupna i znacznie ułatwiła start. Tak trzymać ! :-)

    0
  21. Magdalaena pisze:

    Nie kupuję papierowych książek, ale pożyczam je z biblioteki. I przekonałam się, że po paru miesiącach nie pamiętam, w jakiej formie czytałam kolejny tom cyklu. Pamiętam bohaterów i wydarzenia, ale formy już nie.
    Najlepiej zaś pamiętam treść powieści, których słuchałam jako audiobooki.

    Jedyne, co mi przeszkadza w kindlu, to kwestia niedostępności mapek – są małe, nieczytelne, ciężko do nich zajrzeć. Dlatego zdarza się, że drukuję sobie mapkę na papierze i trzymam przy łóżku. Tak było w przypadku Metra 2033 i ostatniej powieści Wegnera.

    0
  22. Kramer pisze:

    Bez przesady, jeden klip na YT nie zrujnuje czytelnictwa w Polsce. Resztek czytelnictwa. Nie myślę tu o ludziech, którzy dzięki czytnikowi przeczytali więcej książek niż gdyby nie używali czytnika, bo ich akurat do czytelnictwa zachęcać nie trzeba. A twierdzenie, że więcej ludzi sięgnie po książkę (jakąkolwiek) dzięki temu że istnieją czytniki jest równie naciągane co argumenty Pana paciorka. Bo problem leży nie w tym co i na czym sie czyta, ale dlaczego. Można czytac i na czytniku, i na kompie, na telefonie (zwłaszcza gdy się ładnie synchronizuje) i w książce szytej i klejonej, w twardej oprawie z ilustracjami i w wydaniu kieszonkowym i nawet na zwojach papirusu – wszystko jedno. Tylko musi sie gdzieś w środku pojawić POTRZEBA czytania. Bez tego fitka.

    0
  23. Magi pisze:

    Może ze mną coś nie tak, ale nie sprawia mi to żadnej różnicy z czego czytam: czy to książka, tablet, laptop, Kindle, telefon… Grunt, żeby było mi wygodnie. Odkąd zdecydowałam się na Kindle czytam dużo więcej, bo cenię sobie minimalizm, a ze względu na intensywny tryb życia, noszenie ze sobą książki byłoby po prostu utrudnieniem. Ale nie czuję, jakbym miała mniej pamiętać z Kindle niż z papierowej książki – jeśli książka jest dobra, wejdzie w każdej formie ;)

    0
  24. jdm pisze:

    moje doświadczenie z zapamiętywaniem ebooków jest dokładnie takie same jak z zapamiętywaniem książek papierowych i tu i tu mam z tym problem. Nie wiem dlaczego tak jest ale to fakt że nie pamiętam 90% tego co przeczytam :) bez względu czy wyczytam to z papieru czy z ekrany, ale te 10% daje mi ogromną satysfakcję :). Jak ktoś lubi czytać, jak ja, to medium będzie dla niego wtórne, choć elektronika ma całkiem sporo zalet, głównie cena :)

    0
    • Misiek pisze:

      Ogólnie, według badań, jeśli przeczytamy jakąś książkę to zapamiętujemy z niej około 10%. Więc według tego nie jesteś w mniejszości;)

      0
    • bongozz pisze:

      Podpinam swoj glos tutaj. Mam podobnie, nie ma znaczenia na czym czytam, po paru latach niewiele pozostaje mi danych w pamieci „szybkodostepnej” dotyczacych poszczegolnych bohaterow czy wydarzen.

      0
    • 8 o'clock pisze:

      Na przykład nie zapamiętuję treści kryminałów Agathy Christie, z których wszystkie czytałam w papierze, i to więcej niż raz:) Jakby ktoś poprosił mnie o streszczenie, to w tej chwili nie streszczę żadnego, ale pamiętam klimat książki, jakieś nieistotne drobiazgi i moje pozytywne odczucia, w związku z czym chętnie przeczytam je jeszcze raz:)

      Nie wiem skąd ta presja, żeby zapamiętać treść. Czytam dla przyjemności i zapamiętuję wrażenia albo to, że książka pobudzała mnie mocno do myślenia i TO jest dla mnie istotne. Być może pod jej wpływem sięgnę po kolejne.

      Jeżeli książka nie zrobiła na mnie wrażenia, czasem w ogóle zapominam, że ją czytałam (i pożyczam ponownie z biblioteki, żeby zaraz zwrócić, bo jest nieistotna).

      Inaczej jest z czytaniem podręczników, ale tu jest istotna kwestia, o której Robert już nie raz mówił: czytania linearnego lub przeskakiwania. I bądźmy szczerzy: kto po latach pamięta swoje podręczniki? Natomiast pamiętam, że na studiach mnie uczono, że jedna z najważniejszych do nabycia umiejętności, to wiedzieć, gdzie szukać informacji (w przeciwieństwie do zapamiętywania „wszystkiego”;)

      0
  25. Darth Artorius pisze:

    Moja trudność z zpamiętywaniem ebooków polega na tym, że dzięki ŚCz. kupuje sporo ebooków w promocji , w dobrej cenie i zaczynam czytać kilka na raz. I potem mi sie miesza ;).
    Więc „Strasznie” mi nasz Robert nabruździł, napuszczeniem mnie na Kindla ;) . I jestem mu za to bardzo wdzięczny !!!!!

    Ten p.Paciorek taki stary jest,żeby wąchać książki ? Jego chyba w planach nie było, kiedy jako dzieciak czytałem Astronautów Lema. Książek papierowych mam mnóstwo a ebooki pokochałem. Na razie (dokładnie nie wiem dlaczego) tylko książki Wiktora Suworowa i Sołonina lepiej czyta mi się na papierze.

    I jeszcze. Nadal wolę czytać informacje niż je oglądać i słuchać. Dlatego nie lubię audiobooków, nie lubię kanałów Youtube, nawet z recenzjami słuchawek czy wzmacniaczy. Wolę o tym przeczytać (ekran czy gazeta, nieważne) , obejrzeć zdjęcia. Oglądać to wolę seriale i filmy, słuchać muzyki .

    Robercie – Alleluja i do przodu !

    0
    • Kaczus pisze:

      hehehe – to kwestia wieku raczej – jak byłem dzieciakiem, to na wakacje zazwyczaj wypożyczałem więcej książek, jak jechałem do babci – bo jak nie było pogody na to by robić cokolwiek na podwórku to właśnie czytałem, a że to mogło zmęczyć, to zazwyczaj czytałem na przemian 3-5 książek i nie myliło mi się – teraz więcej niż 2 chyba nie dałbym rady – no ale kilkadziesiąt lat różnicy, jakby nie było.

      0
      • Ula pisze:

        mi sie myla ksiazki, gdy czytam jedna po drugiej bez przerwy.
        Lapie sie tez na tym, ze dawno przeczytanych ksiazek nie pamietam.
        Tak mam z Ziemiomorzem Ursuli le Guin. Na pewno czytalam czarnoksieznika = ale czy caly cykl tez? nie wiem… ale ja to czytalam ponad 20 lat temu!! Mam prawo zapomniec? :)

        aha Czarnoksieznika czytalam w papierze oczywiscie i jestem wzrokowcem.

        Kindla uwielbiam i dzieki niemu nadrobilam sporo czytelniczych zaglosci.
        A Publio i Virtualio doprowadzaja na skraj rozpaczy moje finanse :D

        0
  26. Su pisze:

    A ja mam tylko jedno pytanie do tego Pana i już wszystko będzie jasne. Ile książek przeczytał Pan na czytniku. Nie na TABLECIE. Na czytniku i na jakim.

    0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      Ten pan nie bazuje na argumencie anegdotycznym, czyli na własnych doświadczeniach, ale na badaniach naukowych, więc nie ma znaczenia ile on sam przeczytał. Co prawda trochę te badania przejaskrawił i poprzekręcał, ale nadal.

      0
  27. Zgreda pisze:

    Jak ktoś, nim sięgnie po książkę, musi sprawdzić co inni mówią, jak ma czytać, jaką wersję wybrać, czy papier, czy e-book, czy pdf w komputerze, to mu serdecznie współczuję. Nie ma wyższości formy nad treścią, a treść to książka, którą chce się przeczytać. Sięgamy po to co nam pozwala czytać w różnych warunkach. W domowej bibliotece, w fotelu, przy herbatce, jak najbardziej papierowa książka, w poczekalni w urzędzie, w podróży, e-book. Poza tym, aby zaistnieć, to trzeba mieć kontrowersyjne opinie (mała złośliwość wobec p. k. Paciorka, ale to głównie za brak rzetelności, która się wykazuje pisząc o e-czytnikach) więc stąd takie wypowiedzi o e-bookach.

    0
  28. tatar87 pisze:

    Już czekam na wyciek danych z Kindla Pana Karola z historią przeczytanych e-booków. Ostatnio staje się to popularne. Odnosząc się do filmiku: ŻAL. Już tylko czekam, aż autor na serio zainteresuje się e-czytelnictwem, założy nowego vbloga i zacznie dywagację nad wyższością DRM i Watermarkiem. Mam nadzieję, że Internet przyniesie nam dużo radości.

    0
  29. danielkot pisze:

    Ale skąd w ogóle to ciśnienie, żeby z lektury „pamiętać jak najwięcej”? A jak będę się przy lekturze świetnie bawił, a za dwa miesiące nie będę pamiętał o co dokładnie chodziło, to… co?

    0
  30. Anka pisze:

    pfff… kupił/dostał Kindla, przeczytał jedną książkę i recenzuje. Tylko, że żeby sprawnie czytać z czytnika trzeba się do niego przyzwyczaić. Swojej pierwszej książki na Kindlu faktycznie nie za bardzo pamiętam. Nowa forma, podekscytowanie posiadaniem Kindla- nie wiem, po prostu nie pamiętam. Teraz już nie mam najmniejszych problemów, nie widzę różnicy w komforcie czytania pomiędzy papierem a e-papierem.
    Wszystko to kwestia PRZYZWYCZAJENIA. Trzeba dać sobie chwilę zanim się pokocha czytniki. Pierwszy raz na rowerze zapewne też nie był komfortowy, a da sie nauczyć jazdy na nim.

    0
    • R pisze:

      Pfff… Nie zna człowieka i wyciaga swoje teorie. -odnosze sie tylko do pierwszego zdania, nie całości twojej wypowiedzi. I jak pisalem wcześniej Karol raczej jest regularnym czytelnikeim na kindle od dlugiego czasu.

      0
  31. Olgierd Rudak pisze:

    A mnie się wydaje, że to narzekanie wynika właśnie troszkę z takiego zafejsbókowania się (albo zajutubowania) — praktycznie każda wydrukowana książka faktycznie jest inna, coś jak inne ikonki, inne profile, fejsy, etc. Tymczasem e-czytnik jest syntetyczny: goła treść, zawsze taka sama. Jeśli ktoś potrzebuje dodatkowych bodźców — być może usypia.

    0
  32. eRajwa pisze:

    Popatrzcie jak z obrzydzeniem kindla w torebce Karol nosi: https://youtu.be/6aNIb_73nZk?t=1m23s

    0
  33. Kaczus pisze:

    Gorzej, że te bzdury były powtarzane w mediach. Cała godzinna audycja w radio jakiś czas temu była w programie trzecim Polskiego Radia. Prowadzący jakoś wybiórczo wybierał listy, bo sam pisałem o tym, że z kontekstu wynika, że mowa nie jest o czytnikach e-booków, a mowa o tabletach, a wręcz któryś z gości mówił, ze też próbował czytać książki elektroniczne, jak się okazało na ekranie komputera i stąd wnosi, że czytanie e-booków ma same wady. Jakoś tego nie mogę potwierdzić, czytam od niecałego roku e-booki na czytniku i nie widzę większych różnic. Natomiast próby czytania z tabletu czy ekranu nigdy nie były udane – dla mnie czytanie dłuższego tekstu w ten sposób powoduje ból oczu.

    0
  34. Misiek pisze:

    „Zresztą chyba nie jestem jego właściwą grupą docelową.”

    Chyba nie tylko Ty. Jakoś nie jestem fanem takiego pseudo śmiesznego humoru na siłę .
    ” I porusza temat FOMO (Fear Of Missing Out)” Dokładnie jaka jest różnica pomiędzy sięgnięciem po telefon/komp/tablet czytając czytnik, a książkę?

    Zresztą nie każdy jest uzależnionym dzieckiem fejsbuka i nie musi co chwilę sprawdzać czy aby jakiś znajomy przypadkiem nie wrzucił zdjęcia o właśnie odbytej, lub odbywanej defekacji, o której oczywiście musiał wszem i wobec poinformować cały świat, albo o innych tej klasy „njusach”.

    „w momencie gdy twórca artykułu macha nam przed oczami Kindlem.”

    Czytnik czy tablet. Co za różnica dla ignorantów.;]

    Podsumowując każdy niech czyta jak mu pasuje, ale niech najpierw sam się przekona bez wcześniejszego wyrobionego nastawienia przez gostków podobonych do tego z filmów youtube, zresztą podobnego do tysięcy, bo wygląda jak jeden z tych co zeszli z prasy fabrycznej z tą fryzurką i bródką. Co do tak znowu wiele lepszej nauki z książek papierowych to też nie do końca mogę się zgodzić. Zaznaczanie ważnych fragmentów i łatwość wracania do nich jest np. w kindle bardzo prosta i z łatwością można wrócić do najważniejszych fragmentów, które akurat chciało się wyróżnić i ewentualnie później do nich wrócić, użyć my clippings, czy coś. Poza tym gdzie miałbym trzymać tyle książek w mieszkaniu gdybym chciał je czytać wszystkie w papierze…

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Oczywiście miało być „twórca filmu”, poprawiłem. :)

      0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      ” I porusza temat FOMO (Fear Of Missing Out)” Dokładnie jaka jest różnica pomiędzy sięgnięciem po telefon/komp/tablet czytając czytnik, a książkę?”

      Ano taka, że książka nam nie ucieknie. Telefon/komp/tablet oferują dostęp do mediów społecznościowych i innych „streamów” gdzie informacje pojawiają się na biężąco i nie możemy nigdy wytrzymać tępa i wszystkie je przyswajać, stąd pojawia się „FOMO” – rozwiązanie to zaakceptowanie tego, że wszystkiego nie będziemy w stanie „ogarnąć” i być z tym na bieżąco, po prostu sobie odpuścić czytanie każdego posta na FB itp.

      0
  35. dfs pisze:

    Sądzę, że kij mnie obchodzi jakiś jutuber – pierwszy raz na oczy go widzę, a klipów nie zamierzam nawet włączać. :-)

    0
  36. Art pisze:

    „…zwłaszcza ci z was, którzy mają Kindla zastanówcie się nad tym czy nie jest tak, że nie pamiętacie tego co czytaliście na tablecie.”

    Abstrahując już od mylenia czytnika z tabletem, można postawić pytanie, ile zapamiętuje Paciorek z tego, co przeczytał w papierze? Niewiele. Jakieś 10%. Wykresy krzywych zapamiętywania są znane. Stąd tak potrzebne są okresowe powtórki.
    Rzecz jasna nie ma sztywnych ram, bo zapamiętywanie nie tylko zależy od stopnia linearności tekstu, ale również od stopnia emocjonalnego i intelektualnego zaangażowania, a także stosowania na bieżąco, choćby najprostszych technik pamięciowych.

    Niewątpliwie czytnik stopień linearności będzie miał mniejszy od książki, choćby za sprawą znacznie większej liczby zmian stron, czyli zaburzenia linearności właśnie.
    Ale w całym procesie zapamiętywania może za to nadrobić możliwościami przeszukiwania, porównywania, itd, co przekłąda się na lepsze kojarzenie, rozumienie i ostatecznie – zapamiętanie.

    0
  37. Mar pisze:

    „To jest aż zabawne, autor (rocznik bodaj 1988) wypowiada się jakby miał ze sto lat i za jego czasów to były książki, jakże one pachniały…”

    Bardzo zabawne :-)

    0
  38. Kuba pisze:

    Ale czemu ma służyć ten filmik tego człowieka? Czy ebook mu krzywdę zrobił?
    Rozumiem namawiać do zakupu czegoś – dostał pieniądze od producenta i namawia ludzi, że każdy musi to mieć.
    Jeśli jego filmy ogląda młodzież to może zająłby się propagowaniem czytelnictwa tak w ogóle a nie pieprzył za przeproszeniem pierdoły!

    0
  39. jaredj pisze:

    Lekko stronniczych zacząłem oglądać …. i skończyłem. O ile na kilka odcinków ich forma daje się strawić – na dłużej jest męcząca. Oczywiście nie wnikając za bardzo w jakość komentarza (panów prowadzących).
    A co do obu video o ebookach popełnionych przez Paciorka – tak samo treściwe jak i wszystkie odcinki stronniczych. Jak ktoś zauważył – ich (czy teraz jego) blog nie ma informować, ma przyciągać uwagę, tym samym generować zyski.
    I mała refleksja – ebooki to przyszłość, cokolwiek, ktokolwiek by mówił, jak bardzo by próbował deprecjonować – tradycyjne książki będą zanikać. Może jeszcze z 20 lat podominują ;)

    0
  40. kulA pisze:

    Dotrwałem do końca i mam wrażenie, że takei oglądanie jak ktoś gada na youtube jest za mało namacalne żeby sobie zaprzątać tym głowę. Takie pitu pitu i mało zostaje w pamięci, Pan Paciorek powinien zaprzestać publikowania swoich treści w takiej nienamacalnej formie.

    0
  41. Kulfon pisze:

    Szanowni Państwo,
    A ja chciałbym od siebie dodać że niespełna 2 lata temu z politowaniem i współczuciem patrzyłem na osoby czytające na czytnikach.
    Byłem zatwardziałym książkowym konserwatystą.
    Aż przyszedł moment próby gdy jednak kupiłem sobie kindle.
    I od tego czasu nie wyobrażam sobie powrotu do formy papierowej książki.
    Ot taki zwrot w moim czytelniczym życiu.

    0
  42. xxdf pisze:

    Nie dodam nic nowego ani ciekawego, ale skoro internet z otwartymi ramionami wita każdego dyletanta, to też się wypowiem. Działa mi ten gość na nerwy, ciągle macha mi łapami przed oczami, a ja mu przecież nic nie zrobiłem.

    0
  43. see pisze:

    aż trudno polemizować. eczytanie odkryłam niestety dopiero pod koniec zeszłego roku. niestty, bo czytać uwielbiam i aż mi się słabo robi jak sobie przypomne jakie cegły targalam do autobusu/pociągu/samolotu w drodze na egzotyczne wakacje!!! teraz mam małe dziecko i gdyby nie czytnik to nie czytałabym w ogole! łatwiej wziąć mi urządzenie niż książkę do ręki. a ile zapamiętuję? tyle, żebym mogła później powiedzieć czy książka była dobra czy kiepska… PS Robert, naprawdę tym blogiem robisz świetną robotę!:)

    0
  44. Marcin pisze:

    Witam.
    Kupiłem Kindla i jest to renesans mojego czytelnictwa. Rewelacja.

    0
  45. Lan Pham pisze:

    Dlatego jestem, delikatnie mówiąc, bardzo sceptyczna jeżeli chodzi gatunek vlogów (i blogów) „edukacyjnych” prowadzonych przez ludzi, de facto niekompetentnych. Ludzi, którzy opierają swoją wiedzę głównie na kilku dniowym reasearchu przed nagraniem odcinka, nie mających z danym tematem nic wspólnego. Nie mam problemu gdy przedstawiają to jako spojrzenie na świat, ale kiedy zaczynają tym „nauczać”, zaczyna się problem.

    0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      Problem jest gdy takie osoby spłycają temat. Przykładowo są różne badania za X i przeciw X, są różne stanowiska naukowców, nie są wiadome przyczyny występowania jakiegoś szkodliwego zjawiska Y w X, ale taki vloger przedstawi tylko jedną opcję i potem ludzie powtarzają, że „X jest niezdrowe i zabójcze, bo jest tam zjawisko Y!” Ale nie wspomną, że zjawisko Y w X zachodzi tylko w rzadkich przypadkach itp.

      Na przykładzie tego vlogera: nie wspomniał, ze według niektórych badań różnica pomiędzy papierem a einkiem nie jest bardzo duża.

      Mimo to sam oglądam jakieś anglojęzyczne blogi tego typu i zwykle nie popełniają tego błędu. Tak czy inaczej zawsze trzeba jeszcze przeprowadzić research samemu.

      0
  46. Marcepan pisze:

    Dyskusja bez sensu. Gdyby zrobił racjonalną recenzję to pies z kulawą nogą by się nie zainteresował. Wystarczy jednak kilka kontrowersyjnych zdań i klikalność rośnie w dziesiątki tysięcy.
    Inna rzecz – czy popularyzacja czytników jest potrzebna? Czy będą tańsze gdy więcej ludzi zacznie ich szukać? Czy potanieją e-booki gdy sprzedaż tytułu wzrośnie z 5 do 10 tys.? Wątpię.
    Myślę że zainteresowani czytaniem wiedzą że istnieją e-booki i czytniki i kto ma ochotę albo już sobie takie urządzenie kupił lub kupi je w przyszłości.
    Kolejna rzecz inna – odczuwanie bólu przy czytaniu. Naukowcy udowodnili że najbardziej niszczy zdrowie czytanie książek papierowych. Nie przypadkiem stereotypem książkowego mola jest wychudzony okularnik ;-)

    0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      „Naukowcy udowodnili że najbardziej niszczy zdrowie czytanie książek papierowych.”

      Mogłabyś podać linki do badań? Bo niżej ktoś podał link wskazujący coś całkiem przeciwnego.

      0
  47. 8 o'clock pisze:

    Co do jeszcze UCZENIA się, to wiadomo, że długoterminowo ważniejsze jest zrozumienie jakiegokolwiek tematu, niż wykucie, i asocjacje z praktyką (np. obserwowanie żuka), nie asocjacje pamięciowe z zapachem, ciężarem i wyglądem obszarpanej okładki książki o żukach.

    0
  48. Kukurydza pisze:

    Głupich nie sieją – sami się rodzą. Najgorsze jest to, że w tym kraju jest cała masa ludzi, którzy wyrabiają sobie zdanie, na różne tematy, oglądając tych śmiesznych pajaców z youtube.

    0
    • Michał, pisze:

      Na przykładzie komentarzy na tej stronie statystyki pokazują, że 0% internautów zgadza się z tym „pajacem z youtube”. Także ciężko się zgodzić z Twoim komentarzem, bo nie sposób nazwać 0% masą ludzi ;)

      0
  49. Kaz pisze:

    A ja czytając jakąś powieść „wchodzę” w świat bohaterów i po chwili nie ma dla mnie znaczenia jaki mam nośnik. Czytnik dla mnie jest wygodniejszy – ciężar, podświetlenie itd.
    To jest tak jak z systemem operacyjnym w komputerze. Jeżeli nie potrafimy podać jego pełnej nazwy, to znaczy, że działa prawidłowo i nie przeszkadza w korzystaniu z komputera.

    0
  50. magdalena pisze:

    A nawet blogi nie związane z czytelnictwem czy technologią piszą o kindlu i polecają tą stronę
    http://blog.greatdee.pl/kobiety-lubia-gadzety-kindle-warto-kupic/

    0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      Czy to czemukolwiek dowodzi? Poleca się wiele rzeczy, debata jest o różnicach w odbiorze tekstu na einku a na papierze.

      0
  51. artoff pisze:

    Muszę się bardzo głęboko nie zgadzać z tezami autora – dowody na treści z artykułu Newsweeka są dostępne w postaci badań naukowych. A badania , znane i dostępne, europejskie i amerykańskie sugerują na faktycznie mniejszy poziom zrozumienia treści osób czytających na czytnikach od osób czytających książki drukowane ( duże badania Norway’s Stavanger University ). Nie znaczy to, ze są jednoznaczne. Żeby było śmieszniej badania z Szkocji wskazują, ze osoby czytające na czytniku sa bardziej skupione od osób czytających papierową wersję, pomimo to poziom zrozumienia i zapamiętania treści jest niższy. Podobnie wskazują badania z Uniwersytetu Stanowego w NY, USA ( Sara Margolin). Badacze stylów czytania są zresztą ostrożni , bo trudno opracować dobra metodologię i uniknąć wpływu indywidualnych cech osób biorących w badaniach. Ale zdecydowanie nie są tak doktrynerscy jak autor tego bloga. A mówienie o potencjalnych wadach czytania na czytnikach nie jest niczym złym , wręcz odwrotnie. I trochę mniej dogmatycznego podejścia , bo można skończyć jak zwolennicy gender z filmu Haralda Eia „Gender Equality Paradox”.

    0
  52. artoff pisze:

    I jeszcze ciekawostka – badania studentów w wieku 18-26 lat, przeprowadzone przez American University z Waszyngtonu na ponad 300 uniwersytetach z 4 krajów(USA, Niemcy Słowacja, Japonia) pokazały, ze w wypadku jednakowej dostępność obu wersji czyli ebook/papier 92 % wybrałoby wersję papierową ( badanie preferencji). I wot zagwozdka.

    0
    • para pisze:

      Może pytali o literaturę naukową?
      Też bym wybrał papier, pewnie 92% czytelników ŚCz wybrałoby podobnie:)

      0
      • asymon pisze:

        Ale to takie niezobowiącepytanie, tryb przypuszczający, jak w reklamie kremu „czy poleciłaby pani krem znajomej?” – i potem w reklamie jest podane, że 92% kobiet „poleca”, ewentualnie „zauważa różnicę”.

        Takie to badania, prezydent Komorowski też miał 65% zbadane krótko przed wyborami.

        0
  53. Mól Książkowy pisze:

    po tym jak ten elokwentny i oczytany Pan powiedział „w ręce” zmuszałem się, żeby wytrwać do końca…

    0
    • Michał, pisze:

      Jeden błąd nie zaprzecza jego elokwencji. Nie wiem czy wcześniej przygotowuje sobie te teksty i zapamiętuje, ale ja miałbym problem z takim wypowiadaniem się. Może on jest przyzwyczajony. Nie mów, że jest mniej elokwentny niż większość Polaków :P

      0
      • mól książkowy pisze:

        moim zdaniem to pseudointeligencja, więcej tu show i gestykulacji niż inteligencji, a taki lapsus to wielbłąd

        0
  54. para pisze:

    „To czytniki spowodowały, że większość z nas zaczęła czytać e-booki, a nie tablety, telefony czy laptopy.”

    Tu jestem w mniejszości, zanim kupiłem kindla długo czytałem na palmie, potem krócej na telefonie.

    0
  55. Qfwfq pisze:

    Who the f*** is Justin Bieber? Podobnie jak Ozzy Osbourne, pytam się „Who the f*** is Karol Paciorek?” Nie wiem dlaczego muszę wiedzieć czego on nie wie o czytnikach. Temat zapchał świat czytników ponad setką komentarzy o Karolu jakmutam; internet pomieści i tysiąc Karolów i tysiąc Justinów, i tysiąc kogoś jeszcze. Szkoda pary na artykuł. Robert, internetu, podobnie jak świata nie naprawisz. Świat Czytników jest jeden. Na tym się koncentrujmy a nie na robieniu reklamy „znanemu” (znanemu? naprawdę?) youtuberowi.

    0
    • Michał, pisze:

      Ja tam go kojarzę z Lekko Stronniczych, chociaż nigdy fanem kanału nie byłem. Powiedział swoje zdanie i doprowadził do ciekawej dyskusji. Ja tam widzę w tym zalety. Zawsze inteligentna rozmowa jest lepsza niż to co jest naprawdę dużo gorsze na youtubie a przyciąga masę dzieciaków. Dużo więcej zyskaliby gimnazjaliści oglądając to niż kanał np. gamera komentującego (a raczej piszczącego do mikrofonu) podczas gry w CSa.

      0
  56. Michał, pisze:

    Oglądam ten film i czytam artykuł oraz komentarze, bardzo się dziwiąc, że nikt nie wspomina choćby słowem o tym, że czytanie książek jest jak przeżywanie ich. To głównie wyobraźnia, a nie tylko przyswajanie informacji (mówię o czytaniu książek, nie o nauce). Czym różni się czytanie z papierowych książek od czytników, tabletów, smartfonów? Niczym. Arumenty przedstawione w filmie są częścią dyskusji o tym czy lepiej się trzyma to czy to i co lepiej pachnie. Tutaj chodzi o zawartość, która i tak trafia do naszej wyobraźni. Czy czytając książkę papierową inaczej odbiorę opis postaci? Nie sądzę. Gdybym przeczytał Nędzników na papierze byłbym tak samo poruszony prawością i poświęceniem Jean Valjean’a jak na czytniku, zakończenie „Winnetou” na Kindlu doprowadziłoby mnie do dziecięcych łez podobnie jak czytając pożółkłą książkę, „Jane Eyre” na rolce papieru toaletowego i tak będzie lepsza niż „Duma i Uprzedzenie”, a zniesmaczał się „Opowieściami z Narnii” nie będę drugi raz, nawet jeśli dostałbym oryginalne wydanie z podpisem autora. W książkach chodzi o zawartość, a nie o dotyk czy o zapach.

    Teza o lepszym zapamiętywaniu zawartości czytając książki papierowe niż z pozostałych źródeł. Nie widzę żadnego związku, może poza okładką w przypadku wzrokowców, ponieważ nie zawsze dostajemy okładkę na czytnikach. Często kiedy wspominam przeczytaną kiedyś książkę papierową to okiem wyobraźni widzę jej okładkę, to czy strony były białe czy żółte i jak gruba była. Dopiero potem na myśl przychodzi zawartość. Wątpię jednak aby autorowi filmu chodziło o ten rodzaj informacji do zapamiętania. Poza tym czy okładka nie jest narzucaniem naszej wyobraźni obrazów i interpretacji z którą możemy się nie zgadzać ? Nie chcę sobie wyobrażać Tyriona Lannistera tak, jak został przedstawiony na japońskiej okładce bodajże „Starcia Królów”, gdzie wygląda bardziej jak lalka Chuckie niż jak karzeł. Poza tym czytam książki na czytniku dopiero od około 3-4 lat i ich zawartość, która pozostaje w mojej pamięci, nie różni się od tej, którą pozyskałem z tradycyjnych książek. Takie WRAŻENIE może się pojawić najwyżej przez to, że dzięki czytnikowi czytam dużo więcej. Aż 2/3 albo nawet 3/4 książek, które przeczytałem w całym życiu, są zasługą ich łatwej dostępności właśnie przez Kindle.

    O niedociągnięciach w wypowiedzi autora filmu dotyczących „wad technicznych” Kindla można powiedzieć tylko tyle, że nie jest dobrze zaznajomiony z tematem, poniważ na Kindlu się nie scrolluje oraz nie ma problemów z „przerzucaniem dużo krótszych i mniej ogarniętych stron” ponieważ istnieją książki zarówno z formatem stron takim jak w Kindlu jak i kieszonkowe wydania z formatem stron podobnym do tego na smartfonach.

    Zbawienie dla przemysłu księgarskiego? Niech zapyta jakiegokolwiek właściciela księgarni co myśli o „klątwie” czytników, które dają możliwość piracenia ebooków i zmniejszają sprzedaż książek.

    Z własnego doświadczenia wiem, że na poematach Shakespear’a mózg nie „wrzuca kolejnego biegu”, także pomysł, że jego twórczość „lepiej zapamiętujemy i bardziej przywiązujemy się do postaci które są w książkach” w moim przypadku mija się z prawdą, ponieważ po przeczytaniu 8 dramatów muszę zaglądać na lubimyczytac.pl, żeby przypomnieć sobie ich tytuły. W takich momentach tęsknię za interpretowaniem i analizie lektur w gimnazjum i liceum :) To właśnie było najlepszym sposobem na zapamiętanie zawartości książki i nauczeniu się jak najwięcej. Także jeśli ma istnieć sposób na lepsze zapamiętywanie książek, to nie jest nim czytanie tylko papierowych wersji, a raczej rozmawianie o książkach z przyjaciółmi, członkami kółka miłośników książek, albo internautami. Dobrym sposobem może też być napisanie krótkiej recenzji książki zaraz po przeczytaniu, oczywiście z masą spoilerów, żeby dobrze utrwalić wydarzenia ;) ( i tak nikt tego nie przeczyta)

    Jeszcze nigdy się tak nie rozpisałem w internecie – zwykle uznaję, że nie warto sobie zawracać głowy. Także albo po tym już nigdy się nie rozpiszę, albo zacznę to robić często, bo pisząc to czuję, że próba pisania stymuluje mózg równie dobrze, jak czytanie czyichś tekstów. Pozdrawiam.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Michał, dzięki za komentarz i rozpisanie, zapraszam do powracania. :)

      Otóż to – jeśli ktoś się skupia na zewnętrznej formie książki, to zastanawiam się, na ile ta jego lektura to takie rzeczy z treścią książki niezwiązane.

      0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      „Czym różni się czytanie z papierowych książek od czytników, tabletów, smartfonów? Niczym.”

      Skąd wiesz? Czytanie powieści rozwija na przykład empatię i różne rejony mózgu itp. Tylko jeśli w formie elektronicznej zapamiętujemy mniej i mniej się skupiamy według badań, to nie było by nic dziwnego w tym, gdybyśmy czerpali też mniej innych korzyści – na przykład zwiększanie empatii itp. w przypadku czytania z eczytników, które mogą się okazać formą mniej „immersyjną”. Gdybam tutaj trochę, ale nie jest tak, że czytanie w tych formach różni się „niczym” jak piszesz. Według różnych badań jakieś tam różnice są w tym jak nasz mózg odbiera informacje przekazywane przez tekst w różnych formach. Może nie ogromne, ale są.

      0
  57. slawek pisze:

    Namnożyło się na Youtubie gadających głów! Że to pitupitu w ogóle ktokolwiek ogląda?! Nie szkoda czasu?

    0
  58. hej_ka pisze:

    Właśnie tak to w Polsce jest, że większość naszych rodaków za rzetelne źródła uważa Newsweeka pod redakcją pana Lisa, albo GW ;> Media w Polsce i dziennikarstwo tzw. mainstreamu stoją na żałośnie niskim poziomie…

    0
  59. bay pisze:

    A ja tylko dodam, że czytnik pożyczam czasami mojej babci, która uznała, że oczy się mniej męczą, a jego używanie jest tak proste, że nie boi się go używać. Nawet nie włączam w takim razie tych filmików, nie wiem jak można w ogóle opowiadać takie bzdury.

    0
  60. AnonimowyInternauta pisze:

    Wszyscy tak ostro go krytykujecie, a jak już ktoś wspomniał, nie wygląda to dobrze. Co po niektórzy sprawiają wrażenie zawziętych wyznawców jakiejś wiary. ;) Koleś trochę przesadził może, ale przykro mi, wiele badań naukowych wskazuje na to, że z ebooków czerpiemy mniej korzyści niż z książek. Korzyści „mentalnych”, czyli zrozumienie tekstu, zapamiętanie informacji itp. Proszę, tutaj chociaż jeden artykuł podsumowujący wiele badań naukowych. Nie popełnia on błędu mieszania ekranu LCD z eczytnikami i papierem, jest rzetelny: http://www.scientificamerican.com/article/reading-paper-screens/ Co do artykułu w Newsweeku – niestety, media mainstreamowe zawsze coś poprzekręcają jak opisują badania naukowe, czasem wyciągną błędne wnioski, co oczywiście nie jest dobre, polecam czytanie samych badań, jeśli temat akurat mocno nas interesuje.

    0
    • AnonimowyInternauta pisze:

      O, widzę, że tam powyżej już pewien pan Piotr zalinkował do tego samego artykułu i mnie ubiegł o kilkda dni. :)

      0
    • Lukasz pisze:

      „Wszyscy tak ostro go krytykujecie”

      Blad generalizacji
      Chyby posty R przeoczyles ;)

      Dzieki wielkie za link, ale z tego co widze to nie ma tam zbyt duzo informacji na temat epapieru.
      A jezli juz sie cos pojawia to trudno to uznac za krytyke czytnikow: „Other researchers have suggested that people comprehend less when they read on a screen because screen-based reading is more physically and mentally taxing than reading on paper. E-ink is easy on the eyes because it reflects ambient light just like a paper book, but computer screens, smartphones and tablets like the iPad shine light directly into people’s faces.”

      0
      • AnonimowyInternauta pisze:

        Racja, generalizacja trochę z mojej strony. ;)

        Co to e-czytników to prawda, bardzo dużo tam nie ma, są fragmenty za jak i przeciw:
        „Even so, evidence from laboratory experiments, polls and consumer reports indicates that modern screens and e-readers fail to adequately recreate certain tactile experiences of reading on paper that many people miss and, more importantly, prevent people from navigating long texts in an intuitive and satisfying way. In turn, such navigational difficulties may subtly inhibit reading comprehension. ”
        Ale generalnie tak jak wyżej pisałem, różnice podobno nie są duże. Trzeba też pamiętac, że może to kwestia przyzwyczajenia mózgu do nowego medium? Kto wie.

        0
  61. Kruczysko pisze:

    Najważniejsze żeby ludzie czytali, niech czytają skład szamponu na etykiecie podczas kąpieli, ale niech czytają, cokolwiek na czymkolwiek.

    0
    • Lukasz pisze:

      W jakims polskim badaniu przyjeto ten niski prog i by obliczyc stan czytelnictwa pytano ludzi czy czytaja billboardy ;)

      0
  62. M pisze:

    Ten koles ma efekt placebo!

    0
  63. svistakk pisze:

    Tu można przeczytać ciekawe zestawienie informacji dotyczących co prawda fontów (czy jak to stwierdził niedawno Adam Twardoch „czcionek cyfrowych), ale też z odwołaniami do czytania z ekranu kontra czytania na papierze:

    http://alexpoole.info/blog/which-are-more-legible-serif-or-sans-serif-typefaces/

    0
  64. Ania pisze:

    Młodzieniec, obrzydzający na YT czytniki jest w wieku mojego dziecka i już taki zacofany… Mój syn czytnikiem jest zachwycony, ale na razie jego uwagę pochłania dziecko(!). Namiętnie czytam całe swoje (dość długie) życie mnóstwo książek, a od kiedy mam czytnik robię to ze zdwojoną chęcią. Książka jaka jest, każdy wie, jeden lubi, drugiego odrzuca, trzeci nie ma zdania, cała dyskusja tego pana nie wiem co ma na celu. Chylę głowę przed techniką, miejsca na książki w mieszkaniu nie uświadczysz, na czytniku mam ich kilka tysięcy i to chyba wszystko tłumaczy. Tablet mnie nie kręci, czytałam i to nie to. Co do zapamiętywania treści i papierowe dzieła wiejące nudą przepadają w mroku niepamięci, jeśli książka jest interesująca, to zapamiętam ją na dłużej. Papierowe nadal czytam, czasem coś kupuję, ale to czytnik jest od dwóch lat moją nową miłością…. I może niech ten stan zauroczenia trwa jak najdłużej.

    0
  65. RM pisze:

    Ze smutkiem przeczytałem polemikę filmu Karola Paciorka, która nie skupiała się na głównych treściach tylko na czepianiu się szczegółów. Co za różnica, czy autor mówił o tablecie a pokazywał czytnik (to w zasadzie też tablet… tylko wyspecjalizowany). Albo, że na czytniku nie ma powiadomień (na tablecie można je wyłączyć, poza tym autor mówił o podświadomym przełączaniu się w wielozadaniowość przy korzystaniu z urządzenia elektronicznego – czymkolwiek by to nie było).

    Ten film nie jest pierwszym głosem z jakim się spotkałem, mówiącym o innym odbiorze e-książek niż realnego papieru, czytałem wyniki paru badań naukowych na ten temat (nie w Newsweeku – był ciekawy dłuższy art w Świecie Nauki – jak kogoś interesuję to wygrzebię). Myślę, że grupa obecnych tutaj czytaczy, na pewno uważająca się za dość inteligentnych, otwartych i oczytanych ;) ludzi może wysilić się i postarać o odrobinę refleksji i zastanowienia – zamiast naskakiwać na człowieka tylko dlatego, że ma odmienne zdanie od waszego. Dobrze wiecie, że mózg ludzki jest dziwnym i zaskakującym tworem, czasami drobne szczegóły robią ogromną różnicę. Nikt nie mówi, że e-czytanie jest złe, jest na pewno lepsze niż nie-czytanie, ale inne niż papiero-czytanie. Warto zgłębić temat i wyciągnąć własne wnioski zamiast wpadać w kolejną „flame war”.

    0
    • KonradK pisze:

      A co za różnica, jeśli ktoś mówi o ciężarówce a wskazuje na kabriolet, skoro tematem jest porównanie komfortu jazdy samochodem do komfortu podróżowania koleją?
      Może nie warto się czepiać szczegółów?

      Ale jeśli chodzi o szczegóły, animowanie obrazu to akurat coś, z czym ekrany e-ink/e-papier sobie bardzo słabo radzą, więc scrollowanie tekstu, dokuczające autorowi, można na czytnikach spotkać równie często, jak odtwarzacz filmów. Tzn. teoretycznie obie rzeczy są możliwe do zaimplementowania.
      Nawet przeglądarka WWW na PC nie przewija mi automatycznie tekstu. Jeśli jest taka funkcja w jakiejkolwiek przeglądarce tekstów, nie jest domyślna. A jednak autorowi scrolluje się tekst mimowolnie.

      Są materiały tworzone tylko po to, by zaistnieć, albo (gdy się już zaistniało) tylko po to by wypełnić ramówkę. Na zasadzie „pleć pleciugo, byle długo”. Mi szacunek dla takiego podejścia nie przychodzi mimowolnie.

      0
  66. warmac pisze:

    W początkach mojego używania Kindle’a kilka razy usiłowałem – zafascynowany treścią książki – po przeczytaniu strony odwrócić kartkę ! Oczywiście po niedługim czasie odruch ustąpił, ale świadczy to o tym, że zamiana nośnika papierowego na e-papier była dla mnie praktycznie niezauważalna.Zaczynałem kilka lat temu z Kindle Keyboard 3G, z początkiem tego roku przesiadłem się na Voyage , „tylko” WiFi .Żadnego z tych wyborów nie żałuję.

    0
  67. strilinga pisze:

    Ja sądzę, że żal. Nie wiem co innego można tutaj napisać. Nie hejtuję Paciorka, bo w ogóle mnie nie interesuje taki YouTube, ale szkoda, że ktoś to obejrzy i uwierzy/dojdzie do złych wniosków. Przykro mi, że młodzi ludzie robią takie rzeczy. Z drugiej strony, no co? Może lepiej, że w ogóle się rozmawia o czytelnictwie i e-czytelnictwie, niż żeby się w ogóle nie mówiło. Najlepiej rozpowszechniać wśród rodziny i znajomych, moi Bliscy orientują się na czym polegają aplikacje do czytania, abonamenty Legimi, e-czytniki (uczyłam ich na swoim Klindu), ale to dlatego, że z Nimi o tym intensywnie rozmawiam (zamęczam opowieściami;). Niektórzy w ogóle nie wiedzą, bo może się u nich w domu nie czyta. Obejrzą taki film i albo pójdą szukać informacji sami albo dalej nie będą czytać, „bo książki drogie, a na tablecie scrolluję i nic nie pamiętam”.

    0

Skomentuj AnonimowyInternauta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.