Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Co by było gdyby… czyli polski opis Kindle 8!

Nowy najlepszy przyjaciel każdego miłośnika książek

Jak mogłaby wyglądać reklama Kindle 8 w polskim sklepie Amazonu? Mniej więcej tak jak widzicie powyżej.

I takie hasła:

  • Kindle – nowy najlepszy przyjaciel każdego miłośnika książek!
  • Zero odblasków
  • Wytrzymała bateria
  • Brak rozpraszaczy
  • Tysiące książek

Nie, to nie jest prototyp strony Amazon.pl.  :-)

Wspomniałem przy okazji testu  Kindle 8, że czytnik dostałem od firmy PR obsługującej polski oddział firmy Amazon. W przesyłce razem z czytnikiem znalazł się też wydrukowany opis Kindle po polsku.

Muszę tylko bardzo mocno podkreślić, że to nie jest oficjalne tłumaczenie Amazonu, ani zapowiedź polskiego sklepu.

Po prostu ktoś przetłumaczył opis z amerykańskiej strony Kindle 8, tak aby dziennikarze i blogerzy, którzy dostaną czytnik, wiedzieli z czym mają do czynienia.

Oto parę ekranów. Kliknięcie prowadzi do pełnego obrazka.

kindle-8-opis-polski2

kindle-8-opis-polski3

kindle-8-opis-polski4

kindle-8-opis-polski5

Niektóre fragmenty opisu nie mają oczywiście sensu w polskich warunkach – jak np. wzmianka o funkcji tłumaczenia (Bing wbudowany w Kindle nie obsługuje polskiego), albo sekcja o niedostępnym w Polsce abonamencie Kindle Unlimited.

To prowadzi do pytania, czy jeśli powstanie polska wersja Amazon.de (co jest niedługą perspektywą, bo już rekrutują ludzi do obsługi) – czy opis będzie przetłumaczony tak, aby wziąć pod uwagę specyfikę użytkowników z Polski?

Czy jednak tłumacze [czy raczej podejmujący decyzje o treści] pójdą po linii najmniejszego oporu i założą, że tłumaczą dla Polaków mieszkających w Niemczech? A ci mają dostęp do Kindle Unlimited, a z binga mogą użyć do tłumaczenia na niemiecki…?

Niezależnie od tego, zwróćmy uwagę na to, jak wiele korzyści z takiego prostego urządzenia potrafią wyciągnąć marketingowcy Amazonu. Zacytujmy parę:

  • Nie męczy oczu, czyta się jak tradycyjny druk na papierze
  • Kindle to nie tablet, więc promieniowanie ekranu nie zaburza snu
  • Zero odblasków w ostrym świetle
  • Bateria na kilka tygodni, a nie godzin
  • Czytaj wygodnie jedną ręką (sic!)
  • Ciesz się tekstem, który do złudzenia przypomina druk
  • Poszerzaj słownictwo
  • Wyszukuj słowa, nie przerywając lektury
  • Dowiedz się, ile zajmie doczytanie książki

I tak dalej. Aż się ma ochotę taki czytnik nabyć. :-) A dziennikarze, którzy będą Kindle 8 testowali mają gotową listę zalet, które mogą przytoczyć w swoich artykułach.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Kupno Kindle i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

36 odpowiedzi na „Co by było gdyby… czyli polski opis Kindle 8!

  1. agnus pisze:

    @”Czy jednak tłumacze pójdą po najmniejszej linii oporu i założą, że tłumaczą dla Polaków mieszkających w Niemczech? ”

    Tłumacze to robią tak, jak im każe klient. Nie podejmujemy takich decyzji. :)

    PS: linii najmniejszego oporu!

    22
    • Joanna pisze:

      +1

      Tłumacze nie mają tu nic do gadania :)))

      2
    • Robert Drózd pisze:

      No tak. Poprawiłem. No, co do tłumaczy – to miałem na myśli decyzję o sposobie tłumaczenia (i w ogóle komunikacji), która oczywiście podejmowana jest wyżej. Ale uściślę.

      Sprowadza się to jednak do wyboru dwóch rzeczy:
      – albo jest jakaś polityka komunikacyjna dla użytkowników z Polski, która każe przygotowywać opisy specjalnie pod nich
      – albo tłumaczymy jak leci, nie myśląc za bardzo o przydatności

      2
      • Oj, Robert! A właśnie czytając artykuł chwaliłem Cię, że nie nawaliłeś w tym miejscu! :)

        A jeśli mowa o tych „dwóch rzeczach”, o których wspomniałeś, niestety dużo jest firm tłumaczących, które niestety działać będą tak, jak wspomniał to agnus – „Tłumacze to robią tak, jak im każe klient”.

        Choć nie zawsze tylko klient ma śmieszne warunki. Często ryba psuje się od głowy. Sam znam parę firm, które biorą tekst i… i wolałoby się zapłacić Google w podziękowaniu za udostępnienie narzędzia Google Translate, które jest bardziej szczegółowe, niż oni… Przynajmniej człowiek spodziewa się takiego efektu, czego nie można powiedzieć przy przekazaniu roboty „profesjonalistom”.

        Pracowałem też w miejscu, gdzie będąc „szarym pracownikiem”, z oszczędności wydatków firmy, wraz z współtowarzyszami tłumaczyliśmy różne artykuły zagranicznych partnerów. Pomimo, że był to jeden z moich „pobocznych” obowiązków, podchodziłem do tego rzetelnie. Co poniektórzy jednak lecieli z translatorów, „wypychali” tekst anglikanizmami albo tłumaczyli słowo w słowo, co jak widać w Twoim artykule, nie zawsze, a nawet bardzo rzadko daje dobry efekt.

        Niestety, dopóki takie „operacje” nadal będą praktykowane, będzie tak jak jest teraz. A powiedzmy sobie szczerze – z wielu różnych powodów, trochę nie wierzę w zmianę sytuacji :)

        3
  2. prof. Bralczyk pisze:

    ” pójdą po najmniejszej linii oporu” ??? „Po najmniejszej linii oporu” czy „po linii najmniejszego oporu”? [Bralczyk Wyjaśnia] : https://www.youtube.com/watch?v=ljxWjNJbLfU

    3
  3. msz pisze:

    „Linii najmniejszego oporu”, reszta się zgadza ;)

    3
  4. Dares pisze:

    A ja nie rozumiem czemu oni w dalszym ciągu nie są wstanie wprowadzić tłumacz Bing dla języka polskiego? Przecież skoro Bing tłumaczy język polski na inny język i odwrotnie to co za problem wprowadzić tą funkcję? Zwłaszcza że mają polskich konsumentów?

    0
    • Dares pisze:

      Panie Robercie może byśmy zrobili jakąś polską petycję i pozbieralibyśmy głosy(podpisy na Pańskiej stronie) i wysłalibyśmy to do Amazonu. Może wtedy by wprowadzili Polski język w tłumaczeniu?

      2
      • Hanna pisze:

        Podpisuję się jako pierwsza :)

        0
      • Robert Drózd pisze:

        Największą petycją dla Amazona jest liczba czytników zamówianych do Polski i rejestrowanych z terenu Polski. Oni to dobrze wiedzą i jeśli na tej podstawie nie mogą podjąć decyzji, to cóż…

        2
        • Przemek pisze:

          Nie do końca tak jest. Amazon jakby nie było troszkę dotuje sprzęt, a zarabia na treści. Ile ebooków sprzedali czytelnikom z Polski? Czy na Amazonie byłyby tak atrakcyjne promocje jak teraz w naszych księgarniach? Lepiej niech Amazon pozostanie tam gdzie jest. :)

          0
          • Robert Drózd pisze:

            Z tym dotowaniem to jednak jest teraz opinia, że ono nie jest tak duże – szef Kobo, a przecież czytniki Kobo są zbliżone cenowo do Kindle, powiedział niedawno w ogóle, że to bzdura. Inaczej sprawa ma się przy „special offers”, bo tam faktycznie płacimy mniej za możliwość wyświetlania nam reklam.

            0
        • Dares pisze:

          Może i tak ale tam gdzie nikt o coś nie prosi to też nikt z specjalnie z tym nic nie robi bo poco skoro nikt o to nie zabiega. A jeśli by otrzymali taką petycję z poparciem dużej ilości ludzi z Polski to może by się zainteresowali tematem.

          0
  5. dfs pisze:

    > Wytrzymała bateria

    No ale w kindle’u nie ma baterii, no chyba że na polski rynek zrobią czytnik na baterie.

    Czytanie jedną ręką mi się podoba!

    1
    • opliko95 pisze:

      Pewnie tłumacze zapomnieli że w przeciwieństwie do np. Laptopów akumulator litowo jonowy w kindle ma tylko jedno ogniwo i pojawił się taki rażący błąd. (A na serio to określanie akumulatorów mianem bateri jest na tyle częstym i mało znaczącym błędem, który dodatkowo mkże wkraść się w tłumaczenia choćby przez to że po angielsku wszystkie akumulatory to „batteries” że można to wybaczyć :P)

      3
      • dfs pisze:

        Akumulator to „rechargeable battery” a nie „battery”. „Battery” to bateria.

        1
        • opliko95 pisze:

          „Recharfeable” przy „battery” widziałem tylko na opakowaniach z akumulatorami i to mimo tego że przeglądałem anglojęzyczne fora w poszukiwaniu kilku informacji o bateriach li-pol i li-ion (tak – bateriach i to bawet przy „bardziej profesjonalnym” nazewnictwie tzn. Bateria to kilka połączonych ogniw.) Zresztą teraz spraqdzilem definicję ze słownika języka polskiego pwn i jeśli chodzi o część związaną z elektroniką brzmi ona tak: 1″. «źródło prądu elektrycznego używane np. w latarkach»
          2. «zespół takich źródeł połączonych w jeden układ w celu zwiększenia mocy»”
          Jak widać nie ma nic o tym że nie da się baterii doładowywać i ogniwo li-ion także pasuje do tej definicji. Więc tłumacze nie popełnili błędu pisząc o baterii.

          5
    • Robert Drózd pisze:

      Na blogu używam „od zawsze” zamiennie określeń bateria i akumulator. I tak wiadomo o co chodzi. Np. http://swiatczytnikow.pl/bateria-i-ladowanie-kindle-pytania-i-odpowiedzi/

      BTW. Z okazji Rio przypomniałem sobie książkę o historii igrzysk napisaną w 1991 przez znanego dziennikarza BBC i RWE. Konsekwentnie używał zamiennie określenia „olimpiada”. Dobrze, że wtedy nie było internetu. :-)

      1
      • Robert H. pisze:

        Patrząc od strony elektrycznej (i elektryka); bateria to zestaw połączonych ogniw.
        Natomiast ogniwo może być i baterią, i akumulatorem. Kwestia nazewnictwa, czy ogniwo jest „ładowalne”…

        3
      • Simplex pisze:

        „BTW. Z okazji Rio przypomniałem sobie książkę o historii igrzysk napisaną w 1991 przez znanego dziennikarza BBC i RWE. Konsekwentnie używał zamiennie określenia „olimpiada”. Dobrze, że wtedy nie było internetu. :-) ”

        Ale o co chodzi? We współczesnej polszczyźnie olimpiada i igrzyska olimpijskie to synonimy.

        2
        • Robert Drózd pisze:

          A spróbuj napisać artykuł w jakimś portalu i powiedzieć, że np. na olimpiadzie w Rio Polacy zdobyli 11 medali. Pierwszy komentarz będzie, że olimpiada != igrzyska olimpijskie :)

          1
          • Simplex pisze:

            Ktokolwiek napisze taki komentarz zademonstruje tym swoją nieznajomość języka polskiego. Można go skontrować w taki sposób:
            http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,391188,dr-katarzyna-klosinska-igrzyska-olimpijskie-to-termin-oficjalny.html

            ” PAP: Pojawia się wiele głosów sprzeciwu wobec używania terminów „olimpiada” i „igrzyska olimpijskie” w tym samym znaczeniu. Co pani sądzi o takim przejawie troski o język?

            K.K.: To nie jest przejaw troski o język, tylko postawy, która polega na niedostrzeganiu, jak zmienia się język? Domaganie się, by tę imprezę sportową nazywano tylko igrzyskami olimpijskimi, i krytykowanie tych, którzy używają określenia „olimpiada” jest przejawem nieliczenia się z rozwojem języka polskiego.

            Znaczenie słowa „olimpiada” jako zawodów sportowych, które odbywają się co cztery lata, było już podane w „Słowniku języka polskiego” pod redakcją prof. Doroszewskiego przed około 40 laty, a zapewne było to już dawno ugruntowane w polszczyźnie. Skoro termin ten istnieje w naszym języku od tak dawna, to nie ma co się przeciwko temu buntować. Nie zmienimy języka, nie będziemy i tak w stanie przywrócić słowom znaczeń, które obowiązywały w starożytności.”

            I koniec dyskusji ;)

            2
            • asymon pisze:

              Ale to nie jest kwestia poprawnego języka, tylko znajomości historii starożytnej i tzw. wiedzy ogólnej.

              Parafrazując sami-wiecie-kogo, to co cytujesz, to nie jest wyrok, tylko opinia jakichś kolesi ;-)

              0
              • Simplex pisze:

                Ale ja wiem że w czasach starożytnych olimpiada i igrzyska olimpijskie to były dwie różne rzeczy. Wiem również, że we współczesnym języku polskim te słowa są synonimami, co potwierdza m.in. słownik języka polskiego PWN oraz dr Katarzyna Kłosińska, językoznawca, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego i sekretarz Rady Języka Polskiego – czyli „jakiś koleś” ;)
                Mogę używac słowa olimpiada w znaczeniu igrzysk olimpijskich i jest to w 100% poprawne.

                0
  6. AS pisze:

    Jak zwykle, propaganda w sprawie żywotności akumulatora trwa:

    „Bateria na kilka tygodni, a nie godzin”

    Weźmy taki Voyage, który ma wytrzymać sześć tygodni na jednym ładowaniu, ale przy założeniu 30 minut czytania dziennie.

    Czyli orientacyjnie: 6 * 7 = 42 dni / 2 (pół godziny dziennie) = 21 godzin.

    Tyle orientacyjnie ten czytnik wytrzyma i chyba z praktyki mogę to potwierdzić. Jest to dwa razy więcej, niż tablet, jednak czytając na tablecie 30 minut dziennie, wyciągniemy około trzy tygodnie :)

    Czytnik tak, tablet nie, jednak jeśli coś porównujemy, porównujmy podobne parametry.

    Moim zdaniem czas obniżyć ceny czytników, to jest droga do ich popularyzacji.

    6
    • Robert Drózd pisze:

      Zależy na jakim tablecie. Jedyny tablet jaki znam, który faktycznie trzyma się tych 10-12 godzin faktycznego używania (+ wielu dni na standby) to iPad. Androidowe żrą prąd niezależnie od używania, w tym i Fire HD7.

      2
      • pioterg666 pisze:

        Ja mam tablet Sony Z3. Bez problemu osiąga wynik powyżej 10h. Owszem, tablet ten pracuje non stop w trybie 'stamina’ (oszczędzanie energii), ale synchronizacja, WIFI, BT wszystko jest powłączane.

        1
    • pioterg666 pisze:

      Czysta matematyka to jedno, realia to co innego. Weź sobie dowolny tablet po 2 tygodniach bez ładowania i wyłączania go, po tym jak używałeś go pół godziny każdego dnia. A potem podziel się obliczeniami ile stron na nim przeczytałeś :)

      7
    • Misiek pisze:

      Tyle teoretyzowanie. praktyka wygląda tak, że o ładowaniu czytnika praktycznie zapominasz i nie martwisz się o to, a tablet jakoś dziwnie co chwila pragnie prądu.

      Jak będziesz go po tej pół godzinie wyłączał za każdym razem, to może ci się uda na siłę.

      0
      • Athame pisze:

        Jeśli o mnie chodzi to smartfon wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem, czyli nie tylko rozmowy i SMS-y, ale też Internet i gry (głównie syn) doładowywałem (już nie mam) codziennie, a czasami nawet dwa razy dziennie. Czytnik umyślnie doładowywałem tylko dwa razy w całym jego życiu. Poza tym wystarczało to co pobierał przy przerzucaniu książek, ale ostatnio wrzuciłem mu ok. 40 dość grubych książek na raz, więc nie dało rady wszystkiego pochłonąć bez doładowywania.

        Przy porównywaniu ekran po ekranie e-ink jest bardzo zasobożerny. Przykładowo film 30 kl./s odtwarzałby się na jednym ładowaniu trochę ponad 4 minuty, ale nie tak się korzysta się z czytników.

        0
    • Athame pisze:

      6 tygodni przy 30 minutach czytania dziennie to gwarantowane minimum. Akumulator w Voyage wystarcza na dłużej (czasami dwukrotnie). Jeśli u kogoś jest to mniej to ma podstawy do reklamacji.

      0
  7. klaman pisze:

    Pominę to „piarowe” lanie wody, ale żeby tekst o czytniku książek, złamać w taki sposób, jakby to robił pan Zenek ze skupu złomu w swoim „łordzie”? To jest wizualny koszmarek!

    0
  8. j67556 pisze:

    Jak by tak amazon zatrudnil ze 3K studentow i postaral sie napisac oprogramowanie od nowa to mialo by to sens. Nie bylo by to szybkie, pewnie zrobili by mockup w 3 dni, ale dopracowanie moglo by trwac i kilka lat, ale mogli by zobaczyc jak duzo mozna wycisnac z wlasnego sprzetu. Wiele rzeczy da sie napisac w assemblerze bedzie na pewno mniejsze a wielu wypadkach i szybsze. Do tego kindle nadal nie grzeszy ergonomia. Nasi programisci sa tani. Amazonie kup naszych ludzi i zrob to porzadnie bo nadal to wygląda jak prototyp.

    0

Skomentuj Robert H. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.