Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Chomikuj sprzedaje e-booki. Czy uda się zwiększyć świadomość legalnej oferty?

chomikuj-ksiazki

To, że popularny serwis chomikuj.pl stanowi źródło e-booków dla wielu osób nie będzie żadnym zaskoczeniem. Ale, że teraz te książki można kupić – o tym chyba nie wszyscy wiedzą.

O fenomenie tego serwisu pisałem niemal dwa lata temu w artykule Wszystkie nasze pirackie hipokryzje – a dyskusja pod nim pobiła wszelkie rekordy. :-) Chomikuj oskarżany jest o wspieranie piractwa, bo rzeczywiście łatwo tam trafić na „nieoficjalne” wydania. Wydawcy liczą straty i przygotowują kolejne pozwy, użytkownicy się cieszą, a serwis nie widzi nic złego, bo jeśli wydawca znajdzie nielegalnie udostępniony plik, przecież może go zgłosić…

Od pewnego czasu jednak książki elektroniczne możemy kupić także przez Chomikuj. Jest ich podobno już ponad 100 tysięcy. Dostałem właśnie taką informację prasową:

Na Chomikuj.pl swoje książki oferuje już prawie 100 polskich wydawców. Zarówno tych największych, jak i tych, którzy dopiero rozpoczynają działalność. W ramach współpracy z Chomikuj.pl wydawcy korzystają z dedykowanego narzędzia, jakim jest Platforma Wydawców.  Umożliwia ona dystrybucję treści, a także ich skuteczną ochronę. Jak mówi Rafał Skwiot, rzecznik prasowy Chomikuj.pl: Platformę, której zadaniem jest wspieranie wydawców w dystrybucji treści cyfrowych stworzyliśmy 5 lat temu. Od tamtej pory rozwinęliśmy jej funkcjonalności tak, aby jak najlepiej odpowiadały potrzebom wydawców i naszych użytkowników. Jej obecna forma, umożliwiająca sprzedaż i ochronę treści, cieszy się dużym zainteresowaniem i  każdego miesiąca współpracę z nami zaczynają kolejni wydawcy.

Wśród wydawnictw, które współpracują z Chomikuj.pl, znajduje się m.in. Audioteka, Wydawnictwo Siedmioróg oraz księgarnia Ebookpoint.pl, wchodząca w skład Grupy Helion SA.

Metod kupienia legalnego e-booka w Chomikuj jest kilka.

Przede wszystkim oficjalna księgarnia, czyli użytkownik ksiazki, gdzie w dokładnych katalogach znajdziemy sporo tytułów. Aby je pobrać, musimy zapłacić podaną cenę.

chomikuj-ksiazki-kategoria

Warto zauważyć, że nie ma multiformatu i książki w formatach EPUB i MOBI są wyświetlone podwójnie.

Z kolei obecność Ebookpoint wygląda inaczej – jeśli wyszukamy np. książki o programowaniu na Androidzie – wśród setek „szemranych” plików i innych reklam, wyróżniona będzie oferta sklepu.

chomikuj-android

Nie kupujemy jednak w chomiku – jest to link partnerski do Ebookpoint, czyli działa to na podobnej zasadzie jak np. nasza porównywarka.

Tak skomentował to Helion:

Na współpracę z serwisem Chomikuj.pl zdecydowaliśmy się w związku z możliwością dotarcia do milionów użytkowników – mówi Radosław Tosta, Online Marketing Manager w Helion SA. – W ten sposób chcemy  propagować legalne czytelnictwo. Musimy pamiętać, że za każdym tytułem stoi grono ludzi, które poświęciło na przygotowanie książki mnóstwo pracy. Można pokusić się o stwierdzenie, że kupując książki ze sprawdzonych źródeł wspólnie tworzymy kolejne tytuły.

I co o tym sądzić?

Wejście wydawców do „jaskini piractwa”, jaką dla branży jest serwis chomikuj może być podejściem z gatunku „nie możemy ich pokonać, to się do nich przyłączmy”.

Ważniejsze wydaje mi się jednak to, że może część wyszukujących pirackich treści zauważy, że są one do nabycia. Jak pisze Piotr Grabiec na Spidersweb:

Chomikuj nie odpowiada za treści, jakimi dzielą się użytkownicy – ale jednocześnie zarabia na kontach premium. Wiele osób płacąc za konto w Chomikuj nie miało pojęcia, że nawet po uiszczeniu opłaty i tak nie pobiera legalnych materiałów, a nawet grosz z tej opłaty nie trafia do twórców treści.

I tu się zgadzam, bo też słyszałem opinie, że jak się płaci za dostęp do serwisu, to wszystko jest OK. Może więc zauważenie ceny przy którymś e-booku uświadomi jednemu czy drugiemu „kolekcjonerowi”, że za treści cyfrowe trzeba też zapłacić?

Z drugiej strony – tak jak pisałem w artykule o hipokryzji, wiele osób dobrze wie, że pliki w takich serwisach są udostępnione nielegalnie, korzysta jednak z tego, że ich pobieranie jest jak najbardziej legalne, o czym nie omieszkają cynicznie przypomnieć, jeśli ich o to spytamy. Darmocha zagłusza sumienia?

Niemniej trzymam kciuki, aby wydawcom udało się zwiększyć świadomość istnienia oficjalnych i legalnych e-booków nawet w taki sposób, jak reklama na chomiku. :-)

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

63 odpowiedzi na „Chomikuj sprzedaje e-booki. Czy uda się zwiększyć świadomość legalnej oferty?

  1. Bambo pisze:

    Chcą promować legalne czytelnictwo? Każde czytelnictwo w Polsce jest legalne, nawet takie gdzie pobieramy pirackiego ebooka.

    13
  2. tzigi pisze:

    „Darmocha zagłusza sumienia?” Pewnie trochę, ale chyba bardziej wygoda. Podaję przykład z ostatniego kwadransa: chciałam zacytować znajomemu fragment felietonu Jacka Fedorowicza. Felietonu, który po raz pierwszy czytałam, kiedy jeszcze regularnie kupowałam piątkową Wyborczą (właśnie zresztą dla tych felietonów) i który mam we własnoręcznie kupionej papierowej książce (Pastvisko, jak mam być dokładna). Tyle tylko, że mój zbiór książek jest na tyle duży, że trzymam go w dwóch mieszkaniach – w moim i w rodziców. Traf chciał, że akurat ta pozycja nie trafiła do mojego mieszkania (nic dziwnego, tutaj transportowałam przede wszystkim książki naukowe, a nie zbiory lekkich przyjemnych felietonów). I mam do wyboru – zadzwonić i prosić o przeszukanie kilkutysięcznej biblioteczki, która nadal nie została uporządkowana po przeprowadzce, czekać kilka dni i wtedy samodzielnie wyszukać tę książkę lub sprawdzić w internecie. Google Books tego nie ma. Gdyby Chomik miał, ściągnęłabym bez wahania – po to, żeby ładnie zacytować. Robiłam to wielokrotnie przy różnych książkach i moje sumienie ma się dobrze. Ale Chomik nie miał. Porównywarka zresztą też nie.
    Ostatecznie napisałam niezgrabną parafrazę.

    A w temacie głównym: to mocno przedatowany news, ale dobrze, że się na ten fakt zwraca uwagę :)

    6
    • Robert Drózd pisze:

      Co do przedatowania – no, sprzedają już od dawna, jak się parę miesięcy temu podzieliłem swoim zdziwieniem na FB to zostałem skorygowany. :)

      Ale notkę prasową o 100 tysiącach e-booków i współprach z Helionem wypuszczono dokładnie wczoraj.

      4
    • Dark Passenger pisze:

      Oj, jak mi się chce… Ja w delegacji, a żona w domu…
      A co tam, wezmę sobie kochankę. Przynajmniej będzie ładnie ;)

      6
  3. Grzegorz pisze:

    Osobiście uważam, że wszelkie miejsca w których znajdują się nielegalnie udostępnione treści powinny być wymazane z Internetu a serwery zburzone. Taka prewencyjna czystka. Do ostatniego bitu.

    Natomiast od zawsze popieram każdą akcję promującą korzystanie z legalnej kultury. Wkroczenie na wrogi teren też jest dobrym rozwiązaniem.

    10
    • Obserwator pisze:

      Jeżeli by tak miało być, to w pierwszej kolejności musiałyby być zamknięte takie giganty jak Google, Microsoft, Facebook. Przecież większość (podejrzewam) „nielegalnej” treści znajduje się na ich serwerach, czy to w chmurze, czy to na serwerach pocztowych.

      5
      • Grzegorz pisze:

        Akurat fejsika nigdy nie było mi żal więc akurat tutaj byłaby to kolejna korzyść.

        A co do reszty hostingów, to cóż… jestem za jak najostrzejszym traktowaniem kont na których są takowe materiały. Nie ma, że boli. Kasować, kasować i jeszcze raz kasować.

        5
      • zipper pisze:

        Google z piractwa czerpie ogromne korzyści i korpo nie mają z tym większych problemów, bardziej mierzi ich Jan Kowalski, który nie daj boże ściągnie sobie piosenkę z torrenta.

        5
    • Doman pisze:

      Teraz to przesadzasz, ale na pewno pomogłoby wprowadzenie większej odpowiedzialności za treści wrzucane przez użytkowników. Jak wydawnictwo wyda książkę, która okaże się plagiatem, to jest afera, procesy, odszkodowania. Jak na YT czy Chomika ktoś wrzuci pirata to jest „to nie my, to nasz użytkownik, nie możemy wszystkich pilnować, ale pokażcie palcem to usuniemy”. Zapewne mocno ograniczyłoby to różne kwejki, mistrze, joemonstery, a na YT nie można by już tak łatwo założyć konta żeby wrzucać letspleje, ale mógłbym z tym żyć.
      Z resztą teraz już odczuwamy tego skutki uboczne, bo w USA duże tradycyjne korporacje wyciągnęły na googla najcięższe działa sądowe, w wyniku których na YT wprowadzane są coraz bardziej natrętne, automatyczne i coraz trudniejsze do obrony mechanizmy wykrywające naruszenia, które coraz częściej trafiają w niewinne filmy doprowadzając do zawieszania całych kanałów.

      2
  4. Deva pisze:

    Wydawcom chyba bardziej chodzi o to, że podejmując taką współpracę z Chomikuj dostają tam również bardzo dobrą ochronę swoich treści – Chomikuj usuwa wszystkie pirackie tytuły danego wydawcy ze swojego serwisu i / lub zamienia te pirackie pliki na wersje demo książki z odsyłaczem do księgarni.

    2
  5. Ale… gryzoń sprzedaje ebooki od dość dawna w ten sposób, to nie jest nowa opcja przecież. ;)

    0
  6. bq pisze:

    Nieoceniona Tzigi odslania kolejna zalete kradziezy – jest wygodna ;-). Po co szukac szczoteczki do zebow w lazience u siebie, czy u rodzicow, skoro ich tam jest wiele, ale nie ma tej pomaranczowej. Lepiej isc do tesco i zajumac…

    8
    • Athame pisze:

      Bzdury piszesz. Kradzież to coś regulowanego prawnie i karalnego, a popranie pliku z internetu jest regulowane prawnie i w pełni legalne. Nazywanie kradzieżą pobierania plików z serwisów takich jak chomikuj.pl ma znamiona pomówienia, a na to także istnieją odpowiednie zapisy prawne.

      9
      • bq pisze:

        Moralnosc Kalego. Nawet jesli Tzigi pobiera legalnie wedlug polskiego prawa pliki z chomika, to te pliki nie sa rosna jak grzyby w lesie. Ktos je nielegalnie udostepnia i ona o tym wie. To tak jak kupowac dzialke narkotykow od dilera na wlasny legalny uzytek (wiem w obecnie Polsce nie mozna) i mowienie wokol, ze przeciez to dzialka i nie mam nic wspolnego z przestepczoscia narkotykowa. Masz bo z niej korzystasz. Teraz pirat na chomiku udostepnia za darmo? – nie dostaje za to punkty i za te punkty moze cos innego zajumac. Chomik tez na tym zyskuje, bo ludzie klikaja w te pirackie tresci – niektorzy kupia dostep jak Pani posel a inni nie, ale reklamodawcy dadza kaske. Takze Tzigi uczestniczy w procesie kradziezy jak najbardziej., To ze na jej czesc procederu nie ma przepisu to inna strona. Moralnie jest dla mnie zlodziejka.

        6
        • TxF pisze:

          Taki mamy klimat… znaczy taką cywilizację.
          Kiedyś żeby sprawdzić coś do zadania (szkoła, uczelnia) trzeba było iść do biblioteki i szukać, teraz uruchamiasz kompa/komórkę i szukasz w sieci. Zmieniły się proporcje nakładu pracy czy czasu, które chcemy poświęcić do osiągnięcia danego celu – i ja podobnie jak Tzigi miałbym problem się z tak dużym nakładem pogodzić.
          Twoja argumentacja ma sens, ale na Twoją pozytywną postawę moralną trochę cienia rzuca szafowanie tekstami w stylu „uczestniczy w procesie kradzieży”, „moralnie jest dla mnie złodziejką”. Ale cóż… widać taki mamy klimat. Nawiązując do rocznicy: chrześcijanin, ale z mieczem…

          2
    • kashka pisze:

      A to takie dziwne? Przecież wygoda/ergonomia jest istotnym czynnikiem decydującym o wyborze konkretnego rozwiązania/towaru. Nie ma co się obrażać na rzeczywistość. A Tzigi w tym wypadku za treść zapłaciła dwukrotnie (kupując gazetę, a potem papierowe wydanie zbiorcze), legalnie dostępnego e-booka nie ma, w dodatku szukała pirata w celu zacytowania fragmentu. Czyli do Tesco poszła umyć zęby, a nie ukraść szczoteczkę :)

      1
      • bq pisze:

        W 89 roku dostalem kasete z muzyka x. Bylem zafascynowany artysta i nowo odkrytym gatunkiem muzycznym. Kasety sluchalem (nie stac mnie bylo na odtwarzacz CD) tyle razy, ze po kilku latach waleczki wewnatrz sie rozwalily i musialem wyciagnac tasme i przelozyc do innej obudowy. Wciaz nie bylo mnie stac ,a odtwarzacz CD a nie chcialem isc na targ kupic pirata (swoja droga moglo tego po porostu nie byc, bo to rzadki gatunek i artysta niszowy). W koncu po latach kupilem odtwarzacz CD i kupilem ta sama plyte. Slucham jej od czasu do czasu, ale do glowy by mi nie przyszlo myslec, „hej, przeciez juz raz zaplacilem za ta tresc powinienem miec to za darmo, albo taniej”, mam teraz dobry sprzet, nie audiofilski, ale prawie. Kupilem ta plyte jeszcze raz na vinylu. Czy ja jestem idiota?

        2
        • winter pisze:

          „Czy ja jestem idiota?”

          Nie, jesteś hobbystą/zapaleńcem :)
          (choć niektórzy uważają, że to niemal to samo:))

          5
    • Amadeuszx pisze:

      Słabe porównanie – piractwo komputerowe ogranicza zyski sprzedawców a nie pozbawia ich przedmiotów – Tesco nie sprzeda tej szczoteczki bo nie będzie jej miało – a wydawca… wydawca już przecież sprzedał tą książkę :-)

      3
    • zipper pisze:

      Przykład niekompatybilny. Różne szczoteczki do zębów są mniej lub bardziej dobrami komplementarnymi, dwie różne książki jednak niezbyt.

      1
      • aztec pisze:

        Różne szczoteczki są chyba dobrami substytucyjnymi, a nie komplementarnymi. Książki poniekąd też mogą być, jeśli szukamy np. rozrywki, a nie konkretnych treści.

        0
    • Lukassuss pisze:

      Cóż, jeśli potrafisz iść do Tesco, SKOPIOWAĆ szczoteczkę i z tą kopią wrócić do domu – to ok, ale chyba wygodnym tego bym nie nazwał. A do tego sprowadza się ściąganie np. e-booka z sieci.
      Co nie znaczy że należy tak robić. Po prostu jakoś … śmieszy mnie krucjata z wielkimi słowami typu „piractwo”, „złodziejstwo” itp. „Piractwo” to brzmi tak mocno, mrocznie no i medialnie. Rabunek, palenie statków i nadmorskich osad, gwałty i morderstwa – mówiąc piractwo to mamy przed oczami. A tak naprawdę w kontekście np. e-booków można by mówić co najwyżej o „ściągactwie” czy „kopiactwie”. A to już tak medialnie nie brzmi…

      I jak wspomniałem, choć tego nie popieram i nie uważam że należy to czynić – zgodnie z polskim prawem samo ściągnięcie (bez jednoczesnego udostępniania – czyli z portali jak np. taki Chomik) z sieci filmu, serialu, muzyki czy e-book’a nie jest przestępstwem ani nawet wykroczeniem. W przeciwieństwie do „zajumania” szczoteczki z Tesco. Zatem wielkie słowa o „piractwie” itp nie bardzo pasują. Choć oczywiście autor powinien otrzymać wynagrodzenie za swoją pracę.

      2
    • teodor pisze:

      bq – ktoś Ci zajumał ogonki… Ale tak jest wygodniej, prawda?

      0
      • bq pisze:

        Co ma piernik do wiatraka? Tak, pisze na komputerze, bez polskich znakow i nie wiem jak sie je uruchamia. Przeciez to nie k. cyrylica. Srednio inteligentni sie domysla.

        6
          • bq pisze:

            @asymon – niezle, ale raczej odnosi sie do ludzi, ktorzy tak robia z wyboru [podobno tak sie lansowano kiedys w Polsce]. Ja swoj komputer dziele z poddanym Elzbiety II i samo przelaczanie kilka razy dziennie byloby chyba dla nas obu dosc meczace.
            Na codzien staram sie dbac o jezyk polski, choc w domu i dzielnicy z ktorej pochodze literacka polszczyzna sie nie mowi i klip by raczej do nas nie trafil, bo a i e z ogonkiem sie na ukochanym Slasku nie przyjelo, to slychac. Przyjedz, posluchaj. Zachecam ;-)

            3
            • TxF pisze:

              Co tam uzasadnienia… Moralnie jesteś dla mnie leniem :-)

              7
            • Amadeuszx pisze:

              Jaki to problem – pod Windowsem:
              „Press and hold the Windows logo key and then press the Spacebar repeatedly”
              lub
              „You can switch between different input languages (= keyboard languages) by pressing the Alt + Shift keys”
              Pod linuxami też są skróty klawiszowe.

              0
    • Grzegorz pisze:

      Ja bym tę analogię przedstawił tak. Ktoś chce umyć zęby. Ma zatem trzy wyjścia:

      – jechać do domu i tam zrobić to swoją szczoteczką i pastą. Koszt zerowy, ale trzeba poświęcić czas.
      – pójść do drogerii i kupić szczoteczkę i pastę, a następnie umyć zęby w publicznej toalecie. Oszczędność czasu, ale nie pieniędzy.
      – spotkać przed drogerią człowieka, który produkuje nielegalnie szczoteczki do zębów i chce je dawać wszystkim chętnym za niewielką opłatą. Oszczędza się i czas i pieniądze. Ale jednocześnie wspiera osobę łamiącą prawo i ryzykuje złapanie wirusa (bo kto wie co w takiej szczoteczce/e-booku może siedzieć za dziadostwo…).

      Ale ogółem popieram bq w 100%!

      6
  7. Piotr pisze:

    Bardzo dobry pomysł. Powinni jeszcze dać możliwość zapłacenia już po przeczytaniu pirackiej książki, lub bezpośrednio autorowi.

    2
    • zipper pisze:

      przecież możesz to zrobić, po prostu kupując tę książkę po przeczytaniu. Ciekawe, ile razy to zrobiłeś?

      9
      • Doman pisze:

        Właśnie przypomniałeś mi, że dawno temu przeczytałem kilka piratów. Wygląda na to, że przynajmniej 2 wyszły w e-booku, więc pora na zakupy.

        4
      • tzigi pisze:

        Za każdy razem, za którym książka była dobra – czyli w gruncie rzeczy przy każdej książce, którą doczytałam do końca. Oczywiście mówię wyłącznie o beletrystyce.

        1
  8. RobertP pisze:

    ” Wiele osób płacąc za konto w Chomikuj nie miało pojęcia, że nawet po uiszczeniu opłaty i tak nie pobiera legalnych materiałów, a nawet grosz z tej opłaty nie trafia do twórców treści.”

    No jedna ze znanych osób zaliczyła niezłą wtopę :-)

    „W chomikuj już nie kupię. Kupiłam dziecku „Mysz, która ryknęła”,długi na 10 min. kawałek reklamowy. Film uszkodzony,nie reagują na monit.
    — Teresa Bochwic (@TBochwic) marzec 14, 2015

    Teraz problemy z chomikuj.pl ma członek zarządu SDP, i członek zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich, Teresa Bochwic. Jak przyznała się na Twitterze, „kupiła” film, a w zasadzie wykupiła limit transferu, umożliwiający ściągnięcie pliku, a ten nie działa. Teraz chce zwrotu pieniędzy, ale portal nie odpowiada.”

    http://technologia.dziennik.pl/internet/artykuly/485467,internetowe-problemy-teresy-bochwic-kupila-film-na-chomikuj.html

    1
  9. Ewelina pisze:

    Dobrze, że chomikuj.pl zdecydowało się na wprowadzenie tego elementu, ale wątpię, czy kogokolwiek przekona to do zmiany zdania i zamiast ściągnąć darmowy plik, który ma tuż poniżej tego płatnego, podejmie decyzję o zakupie. Natomiast bardzo możliwe, że ktoś kto szukając danej książki trafi na chomika, a nie znajdzie pliku, który go interesuje (lub wyłącznie jego fragment), postanowi skorzystać z możliwości nabycia go legalnie w formie elektronicznej.

    0
    • Doman pisze:

      Pewnie masz rację. Ale też trochę boję się, że będzie to pewna legitymizacja dla serwisu, bo na każde oskarżenie będą odpowiadać: no może nasi użytkownicy czasem coś tam wrzucą, ale patrzcie, jesteśmy legalną księgarnią, płacimy wydawcom.

      1
  10. Gregrex pisze:

    Kilka lat temu prowadziliśmy kampanie plakatowe w kilku miastach.
    W mieście… powiedzmy Uć… okazało się że „plakatowanie” w tym mieście jest możliwe tylko przez „firmę” pewnego kibola. Nawet tego nie wiedzieliśmy, „dowiedział” się mój pracownik – mało zębów nie stracił. Oczywiście można było zgłosić się do „spółdzielni kibola” – z tym że stawki mieli kilkukrotnie wyższe.
    Przypomniała mi się ta historia jak czytałem o chomiku – jak chcesz możemy sprzedawać Twoje ebooki i kasować piraty a Ty nam sowicie zapłacisz, jak nie to się sądź i szukaj swoich ebooków po naszym serwisie.
    Widzę że kibolski pomysł na „biznes” znalazł naśladowców.
    ps. Zanim ktoś zakrzyczy – to było już kilka, może nawet 10 lat temu – wtedy sporą część plakatów wieszało się na ogólnodostępnych tablicach w akademikach, na uczelniach – płatne standy itp były rzadkością.

    4
  11. zipper pisze:

    Z tego co widze, to ceny maja tam wyzsze niz gdziekolwiek indziej…

    3
  12. Una pisze:

    Można przyjąć, że Gryzoń to taki legalny klub, w którym załatwia się szemrane interesy a płaci jedynie za wstęp. Jeśli przedstawiciele uczciwego biznesu decydują się na dzielenie miejsca z przedstawicielami szarej strefy, to ja mam uczucia mieszane.
    Nie wierzę, że ludzie nie wiedzą za co płacą, wyraźnie są informowani że za transfer, czyli możliwość wymiany między sobą materiałów, a nie za same materiały. Przy czym argument „ojej, a ja nie wiedziałem” trudno jest obalić, nie zarzucając komuś kłamstwa, czyli jedno lepsze od drugiego ;)
    Dlatego jedyna skuteczna walka z chomikowym piractwem musiałaby polegać na bezdyskusyjnym głoszeniu, że Chomik to jaskinia zła, koniec, kropka. Wkroczenie tam oficjalnych dystrybutorów treści sprawia, że już takim nie jest. Wszystkie zatem rozmowy nt. serwisu mogą się w tej chwili zaczynać od „no ale…” i w zasadzie na tym kończyć.

    2
  13. darmowy mason pisze:

    dla mnie to bez różnicy czy wypożyczę z biblioteki papierową czy ściągnę z chomika wersję na kindle… no ale sitwa ma inne zdanie…

    4
    • Doman pisze:

      Nie wiem czy byłeś kiedy w bibliotece, więc przedstawię jak sprawa wygląda:
      1. Liczba egzemplarzy jest ograniczona, jak książka jest popularna to trzeba się zapisać w kolejce, albo „czatować” jak biblioteka nie kolejkowania
      2. Książkę wypożycza się na określony maksymalny czas
      3. Trzeba się do tej biblioteki osobiście pofatygować i to 2 razy żeby wypożyczyć i oddać.

      Z tych powodów wypożyczenie z biblioteki nie jest pełnoprawnym ekwiwalentem książki papierowej i dlatego odkąd nie jestem archetypicznym biednym studentem przestałem korzystać z bibliotek. Bo jest wygodniej kupić, a nie czytam tyle, żeby wydatki były problemem, ew. zawsze mogę poczekać na promocję lub poszukać używki.

      Natomiast ebook z chomika całkiem dobrze podrabia ebooka z księgarni, dlatego jest problemem.

      2
      • Grzegorz pisze:

        A w wersji tl;dr:

        – biblioteki działają legalnie
        – e-booki bywają udostępniane nielegalnie

        6
      • Gregrex pisze:

        Problem jest trochę inny
        Biblioteka książkę kupiła. Z racji jej używania czas życia takiej książki jest ograniczony. Reasumujac ZAPŁACIŁA wydawnictwu i za jakiś czas zapłaci (kupi) ponownie.
        Chomikuj nie płaci twórcom ani złotówki.

        A jest wiele legalnych niedrogich form uzyskania dostępu do książki:
        1) wypożyczenie papierowe
        2) wypożyczenie ebooka np poprzez ibuk (koszt ok 5zł lub bezpłatnie jeśli studiujesz i uczelnia wykupiła dostęp, są też abonamenty)
        3) biblioteki multimedialne (e-booki)
        4) serwisy abonamentowe typu Legimi.
        Każda z w/w form oznacza jakieś pieniądze dla twórców, dzięki temu mogą tworzyć następne – inaczej nie ma sensu tworzyć.

        Mimo wszystko myślę że za jakiś czas problem się ucywilizuje i podobnie jak z muzyką powstaną rozbudowane serwisy abonamentowe – brakuje mocnego rozbudowanego serwisu z różnorodną użytecznością – Legimi to ograniczony zasób i nie ma – wg mnie najważniejszej funkcji nowoczesnej e-biblioteki czyli jednostkowego wypożyczenia książki np za 5zł – tak jak w ibuk. Swoją drogą myślę że Helion (ibuk, ebookpoint itd) na Chomiku powinien właśnie promować wypożyczanie za piątaka a nie sprzedaż.

        4
        • rudy102 pisze:

          Skoro działalność bibliotek jest super bo kupują raz książkę, która jest potem za darmo czytana setki razy to dlaczego zauważono w tym problem i w większości państw UE są tantiemy (w Polsce też mają być)? Zgodnie z obowiązującą tu nowomową biblioteki okradają wydawców i autorów i śmieszy mnie ich bronienie w takich dyskusjach.

          1
      • bq pisze:

        @ Doman – W ktorym roku ty sie urodziles? Zawsze tak bylo, ze ksiazek jest ograniczona ilosc, ze sie czeka, ze sie czyta 2 tygodnie, bo istnieja tez inni ludzie, ktorzy chca przeczytac, ze sie czatuje i ze trzeba ruszyc 4 litery.
        Upada wiec argument – mam pirata to tak jakbym mial za darmo z biblioteki.
        Poza tym biblioteki sa fajne, spotykasz ludzi, jest cisza, dzieciaki maja jakies zajecia, zamiast sie szwendac i poznawac dopalacze. Ksiazki sa legalnie i za darmo, a drobne niedogodnosci sa …. drobne.

        3
        • baszar pisze:

          @bq a do wyboru jest jeszcze legimi, które za pięć dyszek proponuje wypożyczanie większości polskiej beletrystyki (i nawet trochę literatury fachowej) bez wychodzenia z domu.

          0
        • Doman pisze:

          @bq
          Co do ograniczonej ilości to różnie było. Moje pierwsze zetknięcie z biblioteką to jakoś 2-3 klasa podstawówki, gdy zaczęły się już lektury, a więc rok ok. 1993. Akurat w wymagane lektury biblioteka szkolna była dobrze zaopatrzona, a innych i tak prawie nikt nikt wypożyczał, bo mało kto książki czytał. Lektury też, ale trzeba było pokazać na lekcji, że się ma, więc wypożyczali. Tak więc z tych czasów nie pamiętam książkowych niedoborów. Z resztą wiele książek nie wypożyczałem, trochę kupowali rodzice, trochę się dostawało, trochę z domowej biblioteczki i tak to szło.
          Potem czasy liceum, chyba lata 1998-2003, wtedy na dobre wsiąkłem w fantastykę, której miałem w 2 główne źródła: kolega z klasy i biblioteka miejska. Tu miałem trochę inny system, bo biblioteka miała w dostępnej części półkę z najpopularniejszą fantastyką, więc zamiast czekać aż coś się zwolni po prostu ją przeglądałem i coś sobie wybierałem, czasem po autorze, czasem po blurbie czy wydawnictwie, a czasem trochę na ślepo, w ten sposób odkryłem m. in. Dicka, Andre Norton czy Silverberga.
          Prawdziwe kolejki poznałem dopiero na studiach, bo choć w BUW było prawie wszystko, to czatowało na to kilkadziesiąt tysięcy studentów :)

          „Upada wiec argument – mam pirata to tak jakbym mial za darmo z biblioteki.”
          Wydaje mi się, że w komentarzu przedstawiałem tezę zupełnie przeciwną, ale może za bardzo zakręciłem.

          0
  14. Przemek pisze:

    Śmieszą mnie firmy, które narzekają na piractwo, a wykupują tam reklamy, żałosne… A totalna porażka z rządu, który pobiera VAT od smsów – czerpie korzyści z cudzej pracy, tak samo firmy telekomunikacyjne… wydawnictwa, które zgodziły się na współpracę z nimi…

    2
  15. Wiocha pisze:

    Błehehe już lece kupować

    0
  16. Kondrart pisze:

    Jeśli ebooki będa w cenie do 5 pln nie bedzie piractwa. Jeśli będą po 50 nie będzie sesownego rynku ich sprzedaży. Mieszanie tu moralności i etyki jest piękne, ale nie jest skuteczne.

    2
  17. quiris pisze:

    Taka ciekawostka… Dosyć oryginalny model sprzedaży na Chomiku ma Wydawnictwo Siedmioróg.

    Płacimy nie złotówkami, ale transferem: http://chomikuj.pl/PWH_Siedmiorog

    Ciekawe jak wygląda sprawa obsługi posprzedażowej klienta?

    0
  18. Roger pisze:

    Przedmówcy wymienili różne powody korzystania z Chomikuj. Ja podam jeszcze jeden: niektórych pozycji nie da się kupić legalnie. Po prostu ich albo w ogóle nie ma, albo nakład wyczerpany.
    Przykłady: Ostatni statek z planety Ziemia John Boyd – niedostępne, Rok biblijnego życia Jacobs – nakład wyczerpany, słuchowiska Marcina Wolskiego Numer, Laboratorium nr 8 i wiele innych – niedostępne, filmy: Nausicaä z Doliny Wiatru, Księżniczka Mononoke – niedostępne.
    Nic na to nie poradzę, że wydawcy nie dbają o swoich klientów, i nie zostawiają żadnej legalnej furtki swoim klientom.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Akurat e-booki Wolskiego są w księgarni wydawnictwa Solaris i to całkiem tanio: https://solarisnet.pl/pl/producer/Marcin-Wolski/1219 – niestety nie byli zainteresowani obecnością w porównywarce.

      0
      • Roger pisze:

        Mam książkę (drukowaną) Bestiarium zawierającą te opowiadania. O ebookach akurat nic nie wiedziałem, ale tak naprawdę najbardziej zależało mi na audiobooku – bo pamiętam z radia połączenie dobrego tekstu i genialnego lektora, niestety nie wiem jak się nazywał.
        O ile wiem audiobooki ze słuchowisk nadawanych w 60 minut na godzinę nigdy nie powstały, chociaż Polskie Radio wszystko trzyma w archiwum. A na Chomikuj są dostępne tylko niektóre odcinki, dobre i to.
        W każdym razie dzięki za info.

        0

Skomentuj quiris Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.