Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Calibre nie do wszystkiego idealny?

Wielokrotnie na tym blogu wspominałem o programie Calibre, który jest takim „kombajnem” dla doświadczonych użytkowników czytników.

Najpopularniejszym z zastosowań Calibre jest konwersja między różnymi formatami e-booków. Choćby z EPUB do MOBI – dzięki czemu książki w najpopularniejszym standardzie e-booków przeczytamy na najpopularniejszym czytniku, który tego standardu nie obsługuje.

Jednak jakość tej konwersji mocno krytykuje Quiris we wpisie o sugestywnym tytule Sieczkarnia Calibre w akcji. Porównał w nim pliki po konwersji z EPUB dokonywanej w Calibre oraz w oficjalnym narzędziu Amazona czyli KindleGen. Podstawą każdego pliku EPUB jest treść w HTML, formatowana przy pomocy CSS.

Jak się okazuje, KindleGen podczas konwersji niemal wcale nie rusza kodu HTML/CSS – podczas gdy Calibre straszliwie go psuje – dodając choćby własne klasy CSS, obejmując całe partie tekstu stylami nieistniejącymi w oryginale i tak dalej. Podobną sieczkę z formatowaniem robi Microsoft Word, jeśli zapiszemy dokument w HTML.

Dlaczego nas to powinno obchodzić? Psucie kodu zwiększa prawdopodobieństwo rozwalenia się układu książki na którymś z czytników – utrudnia też jej formatowanie – wygląd tekstu staje się mniej przewidywalny. Jeśli do tego plik przekonwertujemy ponownie – będzie miał już „obciążenie” w postaci popsutego kodu, a możliwe, że Calibre popsuje go jeszcze bardziej.

Wniosek Quirisa jest taki

Decydując się na korzystanie z calibre przy tej skali ingerencji w kod nie macie żadnej gwarancji, że wygląd ebooka będzie odpowiadał temu, co chcieli uzyskać autorzy. Dlatego przestrzegam przed pochopnym korzystaniem z tego narzędzia i ordynowaniem go bezkrytycznie.

Nie jest to jedna wada Calibre – znane są też problemy z wysyłką do Amazon plików AZW3 (czyli nowszej wersji formatu MOBI) – o tym też Quiris pisze obszernie:

Pracując z calibre musimy pamiętać o kilku ograniczeniach, których możemy doświadczyć:

  1. Chmura Amazonu przyjmuje bez problemu pojedynczy plik w starszym formacie (Mobi6) AZW,
  2. Chmura Amazonu odrzuca pojedynczy plik w formacie AZW3 (KF8) czyli tym formacie, w którym możemy mieć różnorakie dobrodziejstwa, np. w postaci dzielenia wyrazów, dostępności fontów wydawcy, zaawansowanego formatowania stylami CSS itp.
  3. Chmura Amazonu przyjmie nowszy format AZW3 (KF8), o którym mowa wyżej, jeśli ten format będzie zapakowany w plik hybrydowy (dualny) Mobi.

Jakkolwiek calibre może utworzyć taki plik hybrydowy, jeśli w ustawieniach konwersji formatu Mobi zostanie wybrana opcja: both, to jednak z lektury przykładowego wątku wynika, że chmura Amazonu może być „uczulona” na pliki w nowszym formacie wygenerowane przez nieoficjalne narzędzia, takie jak np. calibre.

No dobrze, a jakie wnioski stąd płyną dla nas?

Jeśli korzystamy z Calibre do konwersji na własny użytek – i wyniki nas zadowalają, nie widzę potrzeby, aby korzystać z innego narzędzia. Calibre jest mimo wszystko prostsze w użyciu niż konsolowe narzędzie Amazonu. Choć można też plik EPUB otworzyć w Kindle Previewer i automatycznie zostanie utworzony plik MOBI – zresztą Amazon do tego zachęca nawet w pliku readme do KindleGen.

Inaczej sprawa wygląda, jeśli tworzymy e-booki, które mają trafić do innych – i chcemy mieć pełną kontrolę nad ich wyglądem i działaniem. Wtedy może faktycznie będzie lepiej skorzystać z oficjalnego narzędzia do konwersji.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

64 odpowiedzi na „Calibre nie do wszystkiego idealny?

  1. Kuba pisze:

    Zawsze jest dobrze użyć kindlegena do konwersji na mobi. Problemem jest ew. konwersja w drugą stronę.

    Ile razy próbowałem coś przekonwertować w calibre, to raz, że się to pieruńsko długo uruchamia, dwa, jest pieruńsko w opór wolne, trzy, na końcu konwersji prawdopodobnie wywali jakiś błąd, cztery, jak już się przekonwertuje to i tak się okaże że plik jest nieuruchamialny. Tyle z moich doświadczeń z Calibre.

    0
    • eSe pisze:

      Problem długiego startu Calibre jest faktycznie strasznie irytujący, acz z dobrych wiadomości – dotyczy jedynie dysków HDD, więc za pewien czas nawet jeśli nie będą go optymalizować pod tym kątem i tak ten problem odpłynie w niebyt. Ostatnio zainstalowałem sobie dysk SSD i oniemiałem po pierwszym uruchomieniu Calibre. Było gotowe do działania praktycznie natychmiastowo. Co prawda wydawanie kasy na nowy dysk tylko po to żeby jeden program uruchamiał się szybciej to nienajlepszy pomysł, ale warto to mieć na uwadze przy zakupie „twardziela” w przyszłości.

      0
  2. Robert pisze:

    Fajnie gość to opisał, ale nie powiedział przy jakich ustawieniach to robił… A nie ma gorszej rzeczy, niż ustawienia „standardowe”…

    0
  3. Calibre to świetne narzędzie i w pełni nadaje się do użytku domowego ale ciarki mnie przechodzą na samą myśl o użyciu go komercyjnie.

    0
    • Robert pisze:

      A widać, że 99% ebooków sprzedawanych w naszych księgarniach jest konwertowanych w Calibre…

      0
      • quiris pisze:

        Na szczęście nie masz racji, takie przypadki zdarzają się naprawdę sporadycznie…

        0
        • quiris pisze:

          Tak z ciekawości przeskanowałem fragment mojej kolekcji pod kątem występowania tagów calibre’owych i wynik mam taki – na 281 przeskanowanych plików EPUB 26 miało nagłówki calibre, co daje lekko ponad 9%.

          W sumie to jest na pewno więcej niż sporadycznie, ale też nie zatrzęsienie ;)

          0
          • vlysses pisze:

            A z ciekawości, te 9% było z jednej/dwóch księgarni czy losowo? Teoretycznie każda księgarnia ma własnych ludzi od konwersji, ale w jakimś stopni ci ludzie się pewnie pokrywają.

            0
            • rudy102 pisze:

              „Teoretycznie każda księgarnia ma własnych ludzi od konwersji, ”
              Konwersją zajmują się wydawnictwa.

              0
            • quiris pisze:

              Próbka była losowa, akurat to co miałem pod ręką, z takim m.in. księgarni: Virtualo, Woblink, Ravelo, CDP, Nexto, Histmag.org (tu, to chyba wszystko jest z calibre – 9 pozycji), Gandalf, Empik, ePlaton.

              1
        • Robert pisze:

          Zajrzyj do meta tagów plików ePub lub Mobi.
          A to że jest stosowany, nie znaczy że treść lub forma na tym traci….
          .
          W sumie, to może ja mam takie szczęście…

          0
  4. Cyber Killer pisze:

    Jak Calibre przestanie mi robić sieczkę z mojej ładnie posortowanej (w formie katalogów) gatunkami i językami kolekcji z podziałem na książki, które mogę udostępnić dalej i te których nie mogę, itd… to może rozważę ten tool jako coś do wrzucania ebooków na czytnik. Krótko mówiąc – niech to przestanie mi przenosić książki w swoje własne miejsca, a tylko pracuje na strukturze katalogów jaką mu daję (da się! używam tooli do muzyki i fotek które bez problemu działają nie dotykając mi danych na dysku). Plus niech przestanie by default modyfikować mi pliki epub zapisując w nich dane, na której stronie była książka otwarta!

    0
    • Robert pisze:

      Ale Calibre pracuje na katalogach, tyle że ma własny system gromadzenia danych. Każda książkę znajdziesz w folderze który w nazwie ma imię i nazwisko autora. Później masz podfolder z tytułem książki, w nim są pliki książek…
      (Sam folder z książkami – Ty wybierasz gdzie ma się znajdować).
      Przyznam, że też nie byłem do tego przekonany, ale wszystkie pozostałe informacje mam w targach programu, oraz kolekcjach (pomijam dodawanie własnych kolumn). A jak program to zapisuje na dysku? Po co mi to, skoro mam cały folder który mogę zbackupować…

      0
    • jaguarek pisze:

      Należy wejść w Ustawienia, a potem wybrać pozycję „Przesyłanie książek na urządzenia” i zdefiniować sobie gdzie i w jaki sposób Calibre ma zrzucać książki. Skoro ma Pan tyle katalogów, to można sobie zapamiętać wiele szablonów i przed zrzuceniem książki wybrać odpowiednie ustawienie. Np. „Literatura/{author_sort}/{title} – {authors}”. Do tego polecam stworzyć dodatkowe kolumny, w których oznaczać można czy można książkę pożyczać, czy nie. Ja mam stworzone kolumny określające czytniki, których używamy w domu i wiem, kto ma jaką książkę. Oczywiście gratis jest możliwość sortowania po nowo stworzonych kolumnach…
      PS Czasem na szybko wrzucam z pominięciem Calibre… ;)

      0
  5. rudy102 pisze:

    Nie zauważyłem ani razu, żeby calibre miał jakiś zły wpływ na konwertowane ebooki, więc dlaczego powinno mnie interesować to, że coś tam miesza w kodzie?

    0
    • R pisze:

      Jak zawsze dobrze prawisz :D
      Tak nawiasem ja za bardzo nie potrafię obsługiwać calibry ale nie zmienia to faktu że uważam je za super narzędzie. I mało obchodzi mnie jak wygląda po nim kod, o którym dowiedziałem się 3 dni temu z komentarzy na SC.
      Przy okazji:
      Jakby ktoś potrafi to wytłumaczyć jak w calibrze i tylko w niej zrobić rozdział, aby na kindlu można było przeskakiwać, bo jak moje wymogi do samej konwersacji są znikome tak czasami potrzebuje czegoś lepszego. I czy da się robić ręczne poprawki, wstawianie rozdziałów.

      0
    • W. pisze:

      Na te z chomika może i nie ma złego wpływu. ;P
      Ale przykładowo czasem w kupowanych książkach spotykana rzecz, która jest zapewne kiepską praktyką, to robienie wcięcia dla motta lub cytatu na początku rozdziału przy pomocy wielokrotnego użycia blockquote. Coś takiego zwykle przy przejściu przez Calibre (lubię mieć dzielenie wyrazów) się rozłazi.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Dodałem taki akapit do tekstu:

      Dlaczego nas to powinno obchodzić? Psucie kodu zwiększa prawdopodobieństwo rozwalenia się układu książki na którymś z czytników – utrudnia też jej formatowanie – wygląd tekstu staje się mniej przewidywalny. Jeśli do tego plik przekonwertujemy ponownie – będzie miał już „obciążenie” w postaci popsutego kodu, a możliwe, że Calibre popsuje go jeszcze bardziej.

      0
      • vlysses pisze:

        Sam formatowałem już parę książek na użytek szerszy niż dla siebie i to samo zauważyłem. Ile ja się nadenerwowałem na calibre… Co mi po żmudnym grzebaniu się w kodzie w notatniku (początkowo Sigil mnie przerastał :P), kiedy ostatni etap, czyli wrzucenie do calibre (tu z kolei KindleGen konsekwentnie mi wywalał błędy, z którymi nie wiedziałem co robić) rozjeżdżał absolutnie wszystko co sobie wymyśliłem… Dopiero ostatnio użyłem Sigil+KindleGen i… w końcu prawie wszystko było tak jak chciałem! Prawie, bo tu z kolei pojawiały się ograniczenia Kindla/SendToKindle – nie do przeskoczenia ;)

        0
        • quiris pisze:

          vlysses, możesz rozwinąć zdanie dotyczące ograniczeń Kindle/SendToKindle?

          Przy okazji: calibre ma bardzo dobry edytor kodu książki (a la Sigil) pod nazwą ebook-edit, z tym, że ja korzystam z niego nie poprzez samo calibre, ale bezpośrednio uruchamiając aplikację ebook-edit. Na Mac OS X aplikacja ta znajduje się w takiej lokalizacji: /Applications/calibre.app/Contents/MacOS/ebook-edit
          A na Windows z kolei: C:\Program Files\Calibre2\ebook-edit.exe

          ebook-edit ciągle jest dynamicznie rozwijany, za co chwała autorowi calibre – Kovidowi Goyalowi. Jednak ten dynamizm, ma swoją cenę w postaci błędów, dlatego po raz kolejny zalecam ostrożność, choć ja z niego korzystam od dłuższego już czasu ;)

          0
          • vlysses pisze:

            np. okładki w Cover View na Touch/Paperwhite (o czym nota bene pisałem na forum amazonu i Ty mi odpisałeś ;) ), kolorowe czcionki lub hr w konkretnym miejscu na stronie, czyli rzeczy, których technicznie nie jesteśmy w stanie teraz przeskoczyć. No ale to jest bolączka e-booków. Na papierze będzie dokładnie tak jak sobie to składacz wymyślił.
            Oczywiście chodzi mi o użycie bez dodatkowych kombinacji. Twoja wtyczka załadowała mi wszystkie okładki :)

            0
      • quiris pisze:

        Robert, ten akapit idealnie oddaje moje odczucia względem calibre :)

        0
    • quiris pisze:

      Możliwe zmiany w wyglądzie książki na skutek konwersji to jedna – w sumie najważniejsza – strona medalu. Przyznaję nie jest częsta, ale niestety występuje.

      Druga strona medalu to Classitis – dziwactwo, które nie ma nic wspólnego z semantyką kodu i utrudnia jego analizę: http://webinside.pl/artykul-427-divitis-i-classitis–choroba-mlodego-webmastera.html
      Niestety – muszę to powiedzieć jeszcze raz – te najgorsze, najciemniej przygotowane, ciężkie do analizy ebooki to właśnie głównie produkty calibre.

      0
      • Robert pisze:

        Z drugiej strony, jak wolisz analizować kod, a nie czytać treść… ;)

        0
        • quiris pisze:

          Robert, jeśli zajmuję się tym:
          https://github.com/quiris11/epubQTools
          i tym: https://github.com/quiris11/ExtractCoverThumbs, no i jeszcze tym: https://github.com/quiris11/librarian to – wierz mi – czasami muszę analizować kod ;)

          0
          • Ar't pisze:

            To jak się tak zajmujesz programowaniem to może byś w końcu te calibre poprawił? Zamiast na niego marudzić :P
            W końcu to Open Source czyli każdy może zaprogramować co chce (o ile potrafi).

            Jak byś dorobił choćby wtyczkę calibrową do epubQTools to by ludzie skorzystali, i nawet pewnie wielu nauczyło się, że nie należy robić konwersji epub>mobi normalnie tylko wtyczkowo (bo lepsza), i w ten sposób można by wpłynąć na rynek (by tych calibrowych clasititsów nie było).

            0
            • quiris pisze:

              Artii moje wypociny też są na otwartej licencji, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ktoś inny zrobił taką wtyczkę :P

              0
              • Ar't pisze:

                Dokładnie :D
                Tylko jest jedno ale, na zwalczaniu clasititsów zależy tak w zasadzie tylko Tobie :P

                A Ci którzy dopiszą że nie tylko quiris-owi zależy, odpowiadam: to się brać za kodowanie (albo jak nie umi, to zapłacić komuś kto umi) :D

                0
              • siostad pisze:

                Tacy malkontenci jak Art zawsze wszystko zablokują. Arti! Uciekaj do piwnicy albo innej samotni! Będzie nam lepiej bez twojego gderania. Sio…!

                0
              • Ar't pisze:

                @siostad:
                A co Ci dokładnie zablokowałem? I kto tu gdera?
                Światek Open Source rządzi się po prostu takimi prawami, owszem programy masz za darmo, ale na dobrą sprawę jeśli chcesz coś w nim zmienić (a główny autor nie ma ochoty) to musisz zakasać rękawy i samemu oprogramować. Przecież dokładnie z tego prawa korzysta quiris, odmawiając zrobienia wtyczki – ma swoje powody i całkowite prawo i ja to przyjmuje (choć próbuję go namówić), tylko czemu to mnie właśnie wypraszasz?

                Poza tym wyprosić mnie może tylko właściciel tego bloga. Znaczy tylko jego prośby posłucham.

                0
  6. pieluchowaty pisze:

    a kogo obchodzi kod (mówię o zwykłych zjadaczach chleba), ważne że się czyta na czytniku, a co jest w środku – co mnie to obchodzi.
    Z drugiej strony pokażcie mi darmowe narzędzie, które kataloguje, przerabia za DARMO ebooki na rózne formaty.
    Jaka jest alternatywa.
    Co do poprawy ebooka – calibre ma wszystkie narzędzia do ich poprawy po konwersji, edycja rozdziałów, edycja kodu, podgląd itp itd – trzeba poczytać i poszukać

    0
    • quiris pisze:

      pieluchowaty, ale qlue jest takie, że nikt ci nie zabrania korzystania z calibre. Chodzi o to, żebyś miał pełną świadomość co calibre czyni z twoimi ebookami i jeśli to ci nie przeszkadza to korzystaj z niego nadal :)

      0
  7. soulafein pisze:

    Używam Calibre do trzymania kolekcji książek oraz do edycji epub bo Sigil nie jest już rozwijany. Z wersji na wersję dochodzą nowe możliwości edycji dzięki czemu mam pełną kontrolę nad plikiem.
    A do konwersji na mobi używam tylko narzędzia Quirisa – epubQTools oraz narzędzia do okładek. Calibre się chowa!

    0
  8. KonradK pisze:

    A mnie zastanawia: po co te migdałki, poza tym, żeby je wyciąć?
    Są możliwe jakieś sytuacje, w których ingerencje Calibre, o które nikt programu nie prosił, dają pozytywne rezultaty?

    0
    • Ar't pisze:

      Wycinanie migdałków wzięło się z faktu że kiedyś, kiedyś program był nastawiony na konwersje pdf/txt (gdzie nazw stylów nie uświadczysz) a pierwsze czytniki nie lubiły zbyt rozbudowanego html już nie mówiąc o stylach (bodajże autor calibre używał jakiegoś wczesnego sony, ale późniejsze czytniki tej generacji, też za bardzo się nie różniły pod tym względem, choćby nasze „rodzime” eClicto).
      Potem dodanie kolejnych formatów zapieczętowało takie a nie inne podejście, czyli to co mamy obecnie. Teraz by to naprawić, to trzeba było przepisać prawie całość.

      Co do pozytywnych rezultatów, to masz możliwość czytania formatów z calibre praktycznie na zabytkach klasy zerowej. Oczywiście teraz to już nie jest aż tak ważne, choć nie każdy wymienia czytniki co roku.

      0
      • KonradK pisze:

        Co do pozytywnych rezultatów, to masz możliwość czytania formatów z calibre praktycznie na zabytkach klasy zerowej. Oczywiście teraz to już nie jest aż tak ważne, choć nie każdy wymienia czytniki co roku.

        Mam to rozumieć tak, że KindleGen/Kindle Previewer nie są w stanie wygenerować MOBI, dającego się czytać na iLiad a Calibre, dzięki ingerencjom w kod (bo o to pytałem), owszem?

        0
        • Ar't pisze:

          Może cię to zdziwi, ale nie tylko kindle jest na świecie.

          0
          • KonradK pisze:

            Może Cię to zdziwi, ale iLiad to nie Kindle.
            Mnie mile zaskoczy, kiedy doczekam się konkretnej odpowiedzi.

            0
            • Ar't pisze:

              Mój błąd bo zamiast kindla powinienem napisać MOBI :P

              Z czystej ciekawości zapytam, daje się czytać nowe mobi w iLiadzie?

              Nadal wychodzi że traktujesz calibre jako narzędzie do plików MOBI, a to wcale nie jest główny format tego programu, ba nawet nie jest nim ePub. Zobacz na historie tego programu http://en.wikipedia.org/wiki/Calibre
              czyli „korzenie”, jak jeszcze nazywał się libprs500.

              Nie muszę chyba wspominać ze na tamtych czytnikach przechodziło co najwyżej: zmiana rozmiaru na zasadzie Hx, pogrubienie i pochylenie.

              0
              • KonradK pisze:

                http://en.wikipedia.org/wiki/ILiad

                Ktoś jest w stanie powiedzieć na pytanie, czy są możliwe jakieś sytuacje, w których ingerencje Calibre dają pozytywne rezultaty?
                Artykuł wspomina o psuciu kodu, ale nie mówi o przeznaczeniu tych, wyglądających na intencjonalne, ingerencji.

                Rys historyczny i ocena nastawienia pytającego już są gotowe. Pozostaje zaledwie część merytoryczna.

                0
  9. Andrzej pisze:

    Przypominam wszystkim, że Calibre jest za free. Trochę infantylne jest myślenie, że ktoś stworzy IDEALNE narzędzie i da nam je za darmo.

    0
    • quiris pisze:

      Zmartwię cię, ale nawet programy za grubą kasę nie są idealne. To nie jest problem darmowości, bo jest mnóstwo znakomitych narzędzi, które są darmowe i ja z nich korzystam, ba… ja również korzystam z calibre – no… może w części (ebook-edit), ale jednak…

      0
  10. FallenLeaf pisze:

    To, co wyczynia Calibre, zauważyłem już dawno, gdy dopadła mnie potrzeba ręcznej zmiany pewnych szczegółów. Dlatego też zawsze trzymam na dysku oryginalny plik EPUB, aby móc w miarę możliwości cofnąć zmiany. Ogólnie preferuję pliki EPUB, gdyż czuję, że są one bardziej natywne, to na nich oryginalnie pracowano w wydawnictwie.

    0
    • vlysses pisze:

      Jeśli epub był dobrze sformatowany to po przepuszczeniu przez KindleGen nic nie powinno się zmienić. Jedynie plik zostaje „zaszyfrowany” (takie tam uproszczenie), a m.in. okładka lub TOC będzie traktowana inaczej.

      0
    • quiris pisze:

      Podstawowa różnica między EPUB a MOBI jest taka, że EPUB jest otwartym standardem, a MOBI zamkniętym formatem własnościowym Amazonu, do którego niezależne narzędzia edytorskie zostały opracowane głównie w oparciu o inżynierię wsteczną, a to niestety nie gwarantuje bezbłędności, dlatego ja również polecam pracę przede wszystkim na formacie EPUB, a gotowy plik konwertować do MOBI przy pomocy oficjalnych narzędzi Amazonu: kindlegen lub Kindle Previewer. Jest jeszcze wtyczka do Indesigna: http://www.amazon.com/gp/feature.html?docId=1000234621

      0
      • vlysses pisze:

        Właściwie Kindle Previewer to po prostu KindleGen z podglądem. Wtyczka do InDesigna jest beta cały czas?

        0
        • quiris pisze:

          Zgadza się, wewnętrznie Kindle Previewer dokonuje konwersji kindlegenem, ale jak ktoś ma awersję do terminala, to może skorzystać z okienek :) Wtyczka InDesigna od 2012 roku ciągle jako beta, ale tak szczerze mówiąc, czy istnieje jakiś program, który betą nie jest ;)

          0
          • vlysses pisze:

            Już nawet nie o awersję chodzi. Łatwiej jest widząc od razu podgląd :)
            Ale finalnie i tak zawsze sprawdzam stworzony przeze mnie MOBI na Touch i Classicu, bo jak już parę razy się przekonałem oficjalny „emulator” Kindla wyświetla niektóre rzeczy inaczej niż urządzenie.

            0
  11. Andy pisze:

    Przy konwersji w calibre z pdf na mobi lub epub na czytniku zamiast : „c” mam „e”, „ch” jest „eh”, „cz” jest „ez”. Co mam zrobić, żeby było prawidłowo.

    0

Skomentuj vlysses Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.