Ekosystem Amazonu coraz bardziej zamyka się: funkcja „Download & transfer” nie będzie dostępna, a firma przypomina, że kupujemy tylko licencję.
W Polsce większość książek elektronicznych sprzedawana jest bez zabezpieczeń DRM. Dlatego czasami zapominamy, że większość dostawców e-booków na świecie takie zabezpieczenia stosuje. Wśród nich są Amazon, Google, Apple czy Kobo.
Największym na świecie sklepem z e-bookami po angielsku pozostaje chyba Kindle Store. No i większość książek zakupionych w tym sklepie przeczytamy wyłącznie na czytnikach Kindle, w aplikacjach Kindle, ewentualnie w przeglądarce – w serwisie read.amazon.com.
W ostatnim czasie Amazon zmienił to, w jaki sposób informuje o zakupie e-booków, jak również o tym, co z takim e-bookiem możemy zrobić.
Aktualizacja z 13 lutego: ponieważ z niektórych reakcji wynika, że nie każdy zrozumiał sens artykułu, podkreślę, że chodzi wyłącznie o e-booki z Kindle Store czyli sprzedawane przez Amazon.
Spis treści
Licencja to nie e-book
Gdy wejdziemy na stronę dowolnego e-booka, choćby któregoś z dzisiejszych promocji, pod przyciskiem „Buy now with 1-click” czytamy:
By placing your order, you’re purchasing a license to the content and you agree to the Kindle Store Terms of Use.
Kupując e-booka, de facto nabywamy licencję na jego treść. W podlinkowanych warunkach użycia mamy następującą definicję.
Kindle Content is licensed, not sold, to you by the Content Provider. Upon your download or access of Kindle Content and payment of any applicable fees (including applicable taxes), the Content Provider grants you subject to the terms of this Agreement, including without limitation those in “Changes to Service; Amendments” below, a non-exclusive right to view, use, and display such Kindle Content (for Subscription Content, only as long as you remain an active member of the underlying membership or subscription program), solely through Kindle Software or as otherwise permitted as part of the Service, solely on the number of Supported Devices specified in the Kindle Store, and solely for your personal, non-commercial use.
Pierwsze pogrubione zdanie jest najważniejsze: Treści Kindle są licencjonowane, a nie sprzedawane i dostępne na obsługiwanych urządzeniach i w oprogramowaniu.
Amazon zabrania też zdejmowania zabezpieczeń.
In addition, you may not attempt to bypass, modify, defeat, or otherwise circumvent any digital rights management system or other content protection or features used as part of the Service.
Co ostatecznie może doprowadzić do zablokowania dostępu do serwisu, jak również zakupionych treści.
Your rights under this Agreement will automatically terminate if you fail to comply with any term of this Agreement. We may also terminate your right to use the Service at any time, including if we determine your use violates any term of this Agreement or involves any fraud or misuse of the Service. In case of such termination, you must cease all use of the Service, and Amazon may immediately revoke your access to the Service without refund of any fees.
Wygląda to nieciekawie, ale taka jest właśnie mentalność DRM, dominująca w większości krajów.
Można tu oczywiście pomyśleć nad tym, jak wyglądają regulaminy polskich sklepów z e-bookami. Czy nie jest tak, że też kupujemy ograniczoną licencję i jej naruszenie grozi nam różnymi konsekwencjami? Tyle, że w polskich księgarniach nie ma DRM. Mamy plik i robimy z nim co chcemy w ramach dozwolonego użytku. Czy taki czytnik albo dysk e-bookami może być przedmiotem spadku? A czemu właściwie nie? Czy nie można go sprzedać? A kto nam tego zabroni?
Znika opcja pobierania plików
Nie każdy wie, że ze strony konta Kindle możemy pobrać również pliki z książkami. Wchodzimy do działu Books i z menu „More Actions” wybieramy „Download & Transfer via USB”.
Pojawia się wtedy okienko z wyborem konkretnego czytnika. Tutaj lista moich czytników z wielu lat.
Dlaczego musimy wybrać czytnik? Bo pliki są zabezpieczone przez DRM i zaszyfrowane pod konkretne urządzenie – zadziałają więc tylko na nim.
Funkcja „Download and Transfer” była pierwotnie przeznaczona dla osób, które mają czytnik Kindle, ale nie dysponują w domu łączem WIFI. Dzięki temu mogli pobrać plik bez konieczności szukania sieci bezprzewodowej.
Amazon wyłączył tę funkcję w przypadku nowych modeli Kindle, wprowadzonych jesienią 2024. Nie będziemy więc mieli tutaj możliwości pobrania pliku dla Paperwhite 6 albo Kindle 11 w wersji 2024. Pierwsza generacja Scribe wciąż jest dostępna.
W ostatnich dniach ta funkcja jest jeszcze bardziej ograniczana. Niektórzy użytkownicy forum Mobileread i Reddita zobaczyli następujący komunikat przy próbie ściągnięcia pliku:
Starting February 26, 2025, the “Download & Transfer via USB” option will no longer be available. You can still send Kindle books to your Wi-Fi enabled devices by selecting the “Deliver or Remove from Device” option.
Co oznacza, że po 26 lutego funkcja ściągnięcia plików zniknie. U mnie tego komunikatu jeszcze nie ma, ale pewnie wkrótce się pojawi.
[Aktualizacja z 13 lutego: komunikat pojawił się też na moim koncie].
Aktualizacja z 20 lutego: opisałem skrypt, dzięki któremu książki z konta Amazonu można ściągać hurtowo.
Co to oznacza dla użytkowników? Utrudnione zdejmowanie DRM!
Likwidacja funkcji “Download & Transfer via USB” wywołała spore poruszenie na forach dotyczących Kindle. Nie dlatego, że ludzie nie mają w domu WIFI, no i nie będą mogli wgrać plików.
Po prostu wiele osób korzystało z tej funkcji do zarchiwizowania swoich e-booków przez zdjęcie zabezpieczeń DRM. Działało to mniej więcej tak.
- Ściągamy wtyczkę deDRM – jest to część pakietu deDRM_tools – i instalujemy ją w programie Calibre.
- W ustawieniach wtyczki podajemy numer seryjny posiadanego czytnika Kindle.
- Pobieramy z konta Amazonu plik (zwykle AZW3) pod ten konkretny model Kindle i dodajemy do Calibre, przy czym zostaje automatycznie odszyfrowany i można go konwertować np. do EPUB.
Amazon od dłuższego czasu blokuje różne inne metody. Wtyczka deDRM nie działa z nowym formatem KFX, choć sam KFX wgramy do Calibre (szczegóły przeczytamy na forum MobileRead), nie działa też z plikami pobranymi przez Kindle for PC, co Amazon zaczął blokować już w roku 2017.
Jeśli więc funkcja „Download & Transfer” zniknie, odszyfrowanie e-booka będzie trudniejsze. A czy nie można wykorzystać pliku bezpośrednio z czytnika? Tak, jeśli z Amazonu trafia tam w formacie AZW3 lub AZW. Jeśli trafia jako KFX, też go nie ruszymy.
Warto jeszcze wspomnieć, że inne księgarnie, takie jak Kobo Books, jako system zabezpieczeń stosują Adobe DRM, który również obsługuje wspomniana wtyczka do Calibre. Może więc będzie tak, że anglojęzyczni użytkownicy Kindle będą kupowali książki w sklepie Kobo, ściągali zabezpieczenia i wysyłali na Kindle?
Podsumowanie
Jeśli popatrzeć logicznie, nie dziwi to, że Amazon likwiduje funkcję ściągania plików, bo jest ona coraz mniej potrzebna. Dziś nawet w zapóźnionych technologicznie rejonach Stanów, WIFI ma prawie każdy, a jeśli nie ma, to może sobie udostępnić sieć z telefonu.
Ale jeśli to zestawimy z nowym komunikatem dotyczącym licencji – sprawa wydaje mi się jasna – chodzi o „domknięcie” całego systemu i utrudnienie zdejmowania zabezpieczeń z zakupionych e-booków.
Z drugiej strony, anglojęzyczne książki są dziś łatwo dostępne w serwisach pirackich, takich jak LibGen, Z-Library czy Anna’s Archive. Czy ludzie, którzy na własne potrzeby nie mogą ściągnąć zabezpieczeń, nie będą z tych serwisów korzystali częściej?
Szczególnie, że wielcy gracze z nich… też korzystają. Rok temu pisałem, że firma Meta (właściciel Facebooka) używała pirackich zasobów z bazy Books3. Dosłownie parę dni temu wyszło, że ta sama firma do trenowania swojego modelu AI pobrała aż 81 TB danych z Anna’s Archive. Były już pozwy od wydawców skierowane wobec OpenAI (stojącej za Chat GPT). Ile jeszcze takich przypadków się pojawi?
Dlatego na próbę ograniczenia korzystania z zakupionych treści (przepraszam: licencji na treści) patrzę nieco ironicznie, bo wiem, że wielkie korporacje często te zasady na własne potrzeby łamią.
W artykule są linki afiliacyjne.
Chyba ich popier…ło! Jak ta funkcja nie jest potrzebna?! Tylko tak ściągam książki od nich. Jak włączę wifi to mi pościąga jakieś aktualizacje albo co gorsza listę WSZYSTKICH książek, które kupiłem, przeczytałem i wyrzuciłem z czytnika i nie potrzebuję informacji o nich na urządzeniu.
Dramat normalnie…
I nie, nie piracę książek. Ale może zacznę, skoro nie da się inaczej.
Jak Google sprzedawało pliki mp3 to je kupowałem. Jak przeszli na YT music czy jak mu tam to nie korzystam.
Przestanę książki u nich kupować… Może czas czytnik zmienić w takim razie? Niech spier… z taką polityką.
Jakby co można skopiować z czytnika plik w formacie kfx i ściągnąć z niego DRM. Po prostu odrobinę więcej zabawy, potrzebna wtyczka „KFX Input” a plik który dostajemy ma okładkę w odcieniach szarości. Ale da się go oczywiście skonwertować do „czystego” epub.
Dobrze, że to piszesz, bo już myślałem, że będę musiał odejść od kupowania w Amazonie. Bo nie mam Kindle ale inkbooka i na niego wgrywamy zakupione, odDRMowane pliki.
Jak nie masz kindle, to nie wiem… Pewnie trzeba pobierać pliki z aplikacji na Windows, nie wiem czy da się wyciągnąć je z androidowej i potraktować DeDRM.
A na inkbooku appka kindle nie działa, czy działa źle?
Na szczęście mam dostęp do kindla.
Aplikacja jest na android zoptymalizowana pod normalny ekran (np. niemożliwe do wyłączenia animacje stron) i działa średnio – mam pierwszego, leciwego inkbooka, bodajże calypso.
Na Calypso to faktycznie słabo działało, dopiero na Calypso Plus apka Kindle miała już w miarę normalną wydajność. Idzie do mnie Solaris, niedługo potestuję pewnie.
Czy w przypadku czytników innych producentów są jeszcze jakieś opcje czytania książek kupionych w Amazonie?
Zakładając że nie będzie to czytnik z Androidem.
Większość innych czytników obsługuje Adobe DRM, tak więc jeśli kupisz ebooka w Kobo Store czy Google Books (a oferta jest podobna), powinna być możliwość wgrania go na ten czytnik przy pomocy Adobe Digital Editions nawet bez zdejmowania zabezpieczeń.
Przynajmniej zmusi mnie to do zrobienia backupów, czego już od dawna nie robiłem…
I dlatego tam nie kupuję, a korzystam z wymienionych w tekście alternatyw, które gorąco polecam.
Hahaha, ale cyrk. Licencję kupuję na czytanie, a nie plik z tekstem…, to tak jak bym szedł do biblioteki i płacił za wypożyczenie. Dlatego kupuję tylko książki papierowe, są moje na wieki wieków,amen. Ewentualnie audiobook czasem ale tylko na płycie cd.
Dlatego nie kupilam Kindla
I z jakiej księgarni anglojęzycznej korzystasz?
Ja mając pocketbooka korzystam z ebooks.com i google. Ceny nie zawsze konkurencyjne, ale na mniej mainstreamowe tytuły ten pierwszy zazwyczaj się opłaca.
Oba korzystają z Adobe DRM.
Wiele wydawnictw jak ma promocję, to jednocześnie obniża ceny w Amazonie, Kobo i Google, z tym że nie zawsze mogą to być ceny dostępne dla nas. Parę razy sprawdziłem, że książka przeceniona w Amazonie, w Kobo miała normalną cenę przy kupnie z „polskiego” konta.
Wobec tego nie powinno być „kup ebooka” tylko „wypożycz ebooka”. Świadome wprowadzanie klienta w błąd celem uzyskania korzyści materialnej nie jest legalne i zwłaszcza przy tak masowej sprzedaży powinno być już ścigane przez prokuraturę z urzędu.
Tam jest „Buy now with 1-click” co można zrozumieć jako „Kup licencję”. Myślę, że ich prawnicy poświęcili sporo czasu, żeby nie dało się przyczepić. :)
Problem z tą tzw. „licencją” jest taki, że jeśli bezos stwierdzi jutro że jednak nie, nie będzie sprzedawał książek, to sobie jutro wyłączy serwis. Cóż, „licencja” się skończyła, trudno, zgodziliście się przecież, trzeba było przeczytać tę książkę w 15 minut po zakupie.
W prawdziwej licencji jest zdefiniowany czas trwania. A tutaj wszystko zależy od czyjegoś widzimisię. To złodziejstwo, a nie „licencja”, bezczelne łamanie prawa. Opiera się tylko na przekonaniu, że „na pewno prawnicy amazonu by przecież prawa nie złamali”, hahaha.
Dziwne że UE na to pozwala, bo w US to wiadomo jak jest, wszystko zależy od humoru kilku nadzianych facetów.
Dlatego nie lubię taki wynalazków jak Amazon. ePub i transfer najakie urządzenie chce. A temu palantowi co to wymyślił należy przypomnieć że „własność intelektualna” to twór sztuczny i to mający konkretny cel , którym nie jest wzbogacanie się i to wręcz niemoralne pośrednika zamiast autora! Dlatego nie ma oporów korzystać z moich praw i udostępniania każdej zakupionej przeze mnie książki znajomym w ramach dozwolonego użytku i żaden korpo pacan nie może mi tego prawa odebrać jakaś niezgodna z prawem „licencją”.
Ależ nic takiego się nie dzieje. Amazon w nowych czytnikach rezygnuje po prostu z formatu EPUB (nazywając go u siebie AZW3) na rzecz KFX. Samego KFX nigdy nie udostępniał jako opcji do pobrania. W przypadku starszych czytników, takich na które przy wysyłce przez chmurę trafia AZW3, a nie KFX, możliwość pobierania działa i prawdopodobnie będzie działać nadal (patrząc jak długo Amazon się pieści z MOBI). W przypadku nowych czytników AZW3 wcale nie powstaje na żadnym etapie (jest kompletnie niepotrzebny, bo dubluje możliwości KFX), więc Amazon nie ma czego udostępniać.
A to racja, wszystko wiąże się z przejściem na format KFX.
Ja mam chyba starszy czytnik. PW 3 z 2015 roku.
Niestety trafiają na niego z chmury pliki KFX a nie AZW3.
„Niestety” dlatego, że wolę AZW3.
zmobilizowałeś mnie do do próby zrobienia kopii zapasowych – odinstalowałam Kindle for PC, zainstalowałam starą wersję, powalczyłam z Amazonem żeby mnie na niej zalogował.
I okazało się, że teraz pisze „Item not available for this device type” i odmawia pobrania plików na KfPC na starą aplikację
O, to bardzo niepokojący objaw. Kiedyś to działało. W takim razie czy zna ktoś sposób w jaki można hurtowo pobrać ebooki z konta amazon?
Hurtowo to najlepiej wysłać na czytnik, na który trafią w formacie AZW3, czyli najlepiej najstarszy który masz.
W przypadku Voyage po prostu wchodzę na zakładkę wszystko (All), zaznaczam kilka plików – najczęściej ok. 20 – więcej i tak byłoby kolejkowane, i trafiają one na czytnik w formacie AZW3. Oczywiście mam tu na myśli swoje pliki, które w ostatnich miesiącach wysyłałem do chmury jako EPUB.
Przypuszczam, że bez aktywnego starego czytnika (z max. FW < 5.14) trudno będzie. Natomiast jeśli chodzi o e-booki z Kindle Store (mam tylko darmowe), to przychodzą one w formacie KFX i nie istnieją w żadnym innym (nawet jako MOBI).
W skrócie – jeśli wysyłasz coś (EPUB) na adres przypisany do czytnika takiego jak Voyage lub starszego, to Amazon fatyguje się ze zrobieniem pliku AZW3, natomiast tam, gdzie zamierza wysłać KFX, nie tworzy takich plików (oszczędność czasu i miejsca).
No i to nie jest tak, że niełamliwy DRM Amazona będzie niełamliwy wiecznie. Amazon już kilkanaście razy zmienił metodę szyfrowania, bo każda kolejna została przełamana w krótkim czasie. Jak teraz pojawiła się potrzeba, to i ten DRM długo nie przetrwa.
Pliki można wysłać bezpośrednio z konta na czytnik, wybierając „select all” na koncie Kindle i „Deliver to device”.
Przy czym zgrywanie w ten sposób własnych plików nie ma za bardzo sensu, no chyba że to jedyne miejsce gdzie je mamy, czego mocno odradzam: https://swiatczytnikow.pl/dlaczego-konto-amazonu-to-nie-jest-miejsce-na-kopie-zapasowa-e-bookow/
Ale nadal potrzebny jest czytnik z FW (maksymalnym jaki może mieć) poniżej 5.14, bo inaczej przyjdą pliki KFX.
To racja. Mam ich kilka na koncie (np. Voyage i Touch), może dla nich Amazon tę funkcję zachowa.
(Ale chyba nie, bo dzisiaj też zobaczyłem omawiany w artykule komunikat).
własne pliki (np. ebooki z innych księgarni) już mam na komputerze (i w kopiach zapasowych).
Łaknę za to lokalnych kopii ebooków kupionych w Kindle Store. Sprawdziłam i wyszło mi, że udawało mi się je robić gdzieś do początku 2020.
Amazon musi walczyć by istnieć, rzecz w tym że gdy ludziom braknie na rachunki żadne zabezpieczenia nie pomogą.
Nie kupią nawet gdy nie uda się piracenie.
„ Może więc będzie tak, że anglojęzyczni użytkownicy Kindle będą kupowali książki w sklepie Kobo, ściągali zabezpieczenia i wysyłali na Kindle?”
Przyznam, że to rozważałem. Głównie dlatego, że zastanawiam się nad przejściem z Kindle na Kobo w przyszłości (głównie z względu na bardziej przyjazny, rzadziej psujący się i mniej nachalny marketingowo soft) . Zakupione w Amazonie treści mam bez DRM w Calibre, więc przerzucenie ich na Kobo nie stanowi problemu. Powyższa decyzja Amazonu tylko umacnia mnie w przekonaniu, że przejście na konkurencyjne urządzenie ma sens.
Jeżeli kupienie nie oznacza posiadania, piractwo nie jest kradzieżą.
Zobaczycie wzrost piractwa będzie potężny. Serwisy streaningowe męczą strasznie, gry są beznadziejne i książki coraz drożej i trudniej dostępne.
… i średnio coraz gorsze – te nowe.
Mistrzowie chłopskiego rozumu w natarciu.
Nie kupujesz tylko opłacasz licencję.
Jaki to ma związek z chłopskim rozumem. Licencje można zawsze Ci odebrać, notorycznie robi tak Netflix, kupiony film czy książka jest Twoja i nikt Ci jej nie odbierze. Lepiej sobie ściągnąć serial z torrentow i mieć pewność, że ktoś go nagle nie usunie z platformy.
Pierwszy raz w życiu, gdy przeczytałam o zgubnych skutkach DRMów to był właśnie Amazon z ebookami: jakaś kobieta wzięła Kindla do samolotu, a tu jej przed samym lotem przez wifi zabrali wszystko, bo nagle uznali, że złamała zasady serwisu. I se nie poczytała.
Dzięki, Robercie, że o tym piszesz – mój nastoletni Paperwhite 2 trzymam offline na stałe, bo bateria już nie ta, zastanawiałam się już nad zakupem nowego czytnika, tym razem z dostępem do Legimi, gdy akurat wybuchła afera z Legimi. A potem Amazon wypuścił nowe, fajne Kindle, nawet w moim ulubionym kolorze, więc tylko czekałam, aż będę mieć trochę wolnej kasy. Wygląda na to, że się nie doczekam i Pocketbook wraca na wishlistę. Dzięki też za te informacje o alternatywnych serwisach, nie wiedziałam, że z książek w sklepie Kobo da się ściągać DRMy!
Nie mam pewności czy ze wszystkich książek, ale z większości tak. Kobo w ogóle ukrywa fakt, że używają Adobe DRM i że czytniki Kobo obsługują Adobe Digital Editions.
Już wiem kto będzie robił dzisiaj backoupy ostatniego pół roku (starsze powinnam mieć)
115 książek (cały 2024 rok i początek 2025). Amazon zarabia na mnie za dużo…
a jaka metoda backupów Ci działa?
Generalnie to nie działa… 😅 Prawda jest taka, że staram się się przerzucić do Calibre, zdjąć DRMa, a potem zgrać na dysk zewnętrzny (i z tym ostatnim punktem mam zwykle problem, bo zapominam tego robić, wczoraj zresztą też nie zrobiłam). A muszę to zrobić, bo inaczej mam te pliki na kilku różnych komputerach (wczoraj akurat ściągalam DRMa na… Steam Decku 😅 W końcu to też komputer, a wczoraj akurat miałam go najbardziej na wierzchu). Ogólnie nie wiem jak ludzie mają backupy tylko w Calibre, bo ja mam za dużo komputerów do tego i póki Calibre nie wymyśli jakiejś chmury i synchronizacji biblioteki to ten program sam w sobie nie bardzo się dla mnie nadaje na backup.
Tylko przypomnę, że od wielu lat backupuję bibliotekę Calibre na onedrive wg opisu stąd: https://swiatczytnikow.pl/jak-robic-kopie-zapasowe-e-bookow-na-skydrive-albo-dropbox/
– ale tylko w jedną stronę, nie synchronizuję z innymi komputerami. Na laptopie też mam calibre, żeby czasami coś na wyjazdach przerobić, no i faktycznie potem nie zawsze pamiętam, żeby przenieść na główny komputer. :)
Ja wiem, że u mnie to działa przerost formy nad treścią, ale mam te problemy od lat, nawet nie z powodu mnogości komputerów, ale dlatego, że od lat mam na swoim głównym komputerze dwa systemy operacyjne. I już samo to sprawia, że mam problem z synchronizacją biblioteki.
A nie da się tam podmontować jednego dysku z folderem Calibre? Ciekawe jak Calibre pod dwoma systemami wyjdzie korzystanie z tej samej biblioteki.
Hmmm 🤔 Jestem ciekawa czy to by wyszło. Może się w weekend pobawię.
To moze warto rozwazyc zakup Synology DS. Mam Calibre na Linuxie i Windowsie oraz laptopie. I wszedzie dostep przez Synology Drive + dodatkowa kopia na samym NASie.
Na forum MobileReads ktoś przekleił oficjalnego maila, który wysyła Amazon
Dodatkowo notatka zaczęła się pojawiać na kontach z EU
„`Dear Customer,
Thank you for being a loyal Kindle customer. We wanted to let you know about changes to the Download & Transfer via USB feature in the Manage Your Content and Devices page. Starting February 26, 2025, while you can continue reading books previously downloaded on your Kindle device, you will not be able to download and transfer via USB any Kindle content. We apologize for any inconvenience this change may cause.
You can, of course, continue to read Kindle content using Kindle for Web, or the free Kindle apps for Android, iOS, Mac, and PC as well as supported Kindle devices with WiFi capability. You may be eligible for a discount on the purchase of a new device, please visit http://amazon.com/tradein for more information.
If you have any questions or require assistance, please visit http://www.amazon.com/kindlesupport.
Best Regards,
The Kindle Team„`
Już czekam aż Spider’s Web zrobi z tego newsa, że Amazon blokuje wgrywanie wszystkiego po kablu. „Kindle content” to są według ich regulaminu treści zakupione w Amazonie i nie obejmuje to „personal documents”, które nadal można wgrywać i po kablu i bezprzewodowo.
No dajmy czas Bezosowi, żabę się gotuje powolutku a nie od razu wrzuca do mikrofalówki.
Bezos już od dawna się nie zajmuje Kindle (a szkoda), co do blokowania kabla – no nie jest to wykluczone, szczególnie, że przy okazji Amazon by zablokował „gapowiczów” w rodzaju Legimi/Empiku. A może w tym celu nowe Kindle przestaną po prostu obsługiwać stary DRM, z którego korzystają polskie wypożyczalnie.
Tyle, że jak w ostatniej generacji przechodzili z dysków do MTP, mogli to zablokować od razu, czego nie zrobili. Musieliby rozwiązać parę innych problemów jak np. dostęp do kopii notatek, albo pozostawienie możliwości wgrywania aktualizacji.
A dodać warto, że program send to kindle dla maca dopiero niedawno dostał… możliwość wgrywania plików przez USB: https://swiatczytnikow.pl/program-send-to-kindle-for-mac-umozliwia-teraz-przerzucanie-plikow-na-czytnik-przez-usb/
Stary MOBI jest niezbędny, bo to jedyny format z indeksem (wykorzystywany m.in. przy słownikach). W formacie YJ (KFX) indeks jest eksperymentalny i bazuje na bazach SQL. Jeszcze kilka innych funkcji MOBI, nie ma implementacji w nowszych formatach.
Natomiast nie widzę powodu, by Amazon kontynuował rozwój KF8, czy choćby obsługę tego formatu w nowych czytnikach. To po prostu podzbiór EPUB 3, który równie dobrze może być wsadem dla KFX.
Słuszna uwaga. Ale właśnie żeby obsługiwać starsze, ale nie najstarsze czytniki (Voyage, Touch), nadal jakaś konwersja do KF8 będzie konieczna.
Co do słowników, przypuszczam, że w końcu zrobią jakiś nowy mechanizm. Tak samo się pozbyli czasopism i konieczności kompatybilności z gazetkowym MOBI na nowych czytnikach (choć wciąż to działa).
Amazon to niech lepiej zrobi porządek na swojej polskiej stronie. Bo tam jest taki bur… bałagan, jakich mało. Znalezienie czegokolwiek wśród masy chińskiego chłamu graniczy z cudem. O skandalicznej jakości tłumaczeń nie wspomnę.
Mam Kindle 4. Obecnie w ogóle nie łączy się z WiFi, również nie mogę połączyć się przez kabel (od jakiegoś czasu). Czy jest jeszcze jakaś szansa na uruchomienie go. (Technicznie sprawny i nadal czytam wgrane książki )
Prawdopodobnie nie ma aktualizacji oprogramowania z poprawkami, które naprawiały łączenie z siecią. Jeśli nie da się go z komputerem połączyć przez kabel (no i nie działają inne kable) to pewnie port byłby do naprawy. Rozumiem, że ładuje się poprawnie.
Można też spróbować resetu do ustawień fabrycznych, ale to usunie wszystko, bez gwarancji, że będzie można wgrać coś nowego.
Raportuję, że zadziałała metoda opisana pod linkiem:
https://www.cloudwards.net/remove-drm-from-kindle-books/
Użyłam mojego starego Kindle z 2013 i wpisałam jego nr seryjny do wtyczki DeDRM
Ale rozumiem, że usuwanie DRMa z .kfx też działa?
Częściowo. Amazon stosuje różne metody na DRM w plikach KFX. Jest wariant, który nie został przełamany, ale dotyczy to na razie mniej niż ćwierci e-booków w Kindle Store.
Hmmm… Zupełnie serio zaczynam rozważać kupno jakiegoś PW2 czy PW1 (czy innego podobnego) na potrzeby usuwania DRMów 😅🤦♂️ Bo mój PW3 już ściąga z chmury KFX.
Zainstaluj najnowszą wersję DeDRM, 10.0.9
https://github.com/noDRM/DeDRM_tools/releases
Zainstaluj wtyczkę KFX Input (jest w repo wtyczek Calibre)
Dodaj do Calibre pliki kfx które pobrały się na czytnik, spróbuj je otworzyć, jeśli dobrze skonfigurowałaś wtyczkę DeDRM, powinien się otworzyć, tyle że z szarą okładką. Ale może być jak pisze @Athame, że są pliki których nie da się otworzyć. Możesz sprawdzić na kilku tytułach.
Zmień ewentualnie okładkę i skonwertuj plik kfx do epub.
Hej, ściągam plik z Voyage i jak ładuję do Calibre to wpada mi plik .kfx_zip i nie da się dalej nic zrobić. To rozszerzenie pojawia się dopiero po załadowaniu pliku do Calibre. Normalnie, rozszerzenie jest tylko .kfx.
W DeDRM mam wprowadzony numer seryjny.
Można na to coś poradzić?
Masz na pewno zainstalowaną wtyczkę KFX Input?
Mam, nawet zaktualizowaną :)
Voyage i KFX? Jak?
@Athame: u mnie ostatnio kupione książki z Kindle Store na Voyage też trafiają jako KFX, nie AZW3. Nie sprawdzałem czy da się zdekodować.
Spróbuj importować plik KFX bezpośrednio z Kindle podłączonego do komputera. W ten sposób u mnie zadziałało (prawdopobnie istotne są także pozostałe pliki, które są tworzone na Kindle do danej książki). Gdy najpierw skopiowałem plik KFX na komputer, a później próbowałem go zaimportować do Calibre, to miałem taką samą sytuację jak u Ciebie.
Porównałem też konwersję do ePub tej samej książki zarówno z pliku azw3, jak i KFX i mam wrażenie, że z KFX wypadło trochę lepiej.
Dzięki wielkie Asymon. Zadziałało. Faktycznie okładki są do podmiany, bo są szare, ale poza tym wygląda, że będzie tak się dało ściągać DRMa od Amazonu. Na testowe 44 książki przekonwertowały mi się wszystkie, więc szczęśliwie nie natrafiłam na problem, o którym wspominał Athame.
Amazon sobie dodatkowo życzy od autorów, za ten lepszy DRM, więc póki co to zdecydowana mniejszość. Jak sprawdzałem pół roku temu, to ten DRM miało ok. 40 e-booków (40 sztuk, nie %).
@Athame A te 40 ebooków to na ile wszystkich? Tak z ciekawości pytam.
40 z całego katalogu Kindle Store. Ale to była wtedy nowość istniejąca kilka dni. Dziś jest ich znacznie więcej. Dalej jednak dotyczy to raczej tylko najnowszych e-booków i jest opcjonalne dla wydawców.
Spróbowałaś losowo choćby jeden taki plik z odzysku (EPUB) wysłać przez chmurę Amazona na czytnik? I czy działa?
Ok, to jest szansa, że może nie natrafię na ten problem w ogóle.
Tak, przerzuciłam trzy na czytnik przez chmurę. Trafiły jako KFX, mają strony (a nie tylko locations). Jedyne co to okładki są czarno-białe (nie zmieniałam ich wrzuciłam dokładnie w takiej wersji w jakiej Calibre przekonwertowało mi do EPUBa): https://imgur.com/a/kSpkbci
ja startowałam od azw3
Cóż moja metoda. Kup, zaloguj się, zaktualizuj włącz tryb samolotowy na całą wieczność jest skuteczna. No ale ja nie czytam czasopism i nie korzystam abonamentów.
Ale to oznacza, że nie możesz korzystać z książek zakupionych w Kindle Store. Bo dotąd jedynym sposobem wgrania takiego ebooka na czytnik w trybie samolotowym było właśnie skorzystanie z „download & transfer”.
Czy to znaczy, że po zakupie np za dwa lata mogą nam wyłączyć licencję?
O tym bezpośrednio nie piszą, ale piszą, że mogą zaprzestać świadczenia usług i się z tym zgadzasz.
Mogą i nie za 2 lata tylko w każdej chwili i w zasadzie z dowolnego powodu. Nie masz żadnych praw do tego za co płacisz.
Żeby nie kupować starego Kindle’a, czy da się zainstalować kindle books na Onyxie T68Lynx? Właśnie w celu ściągnięcia książek w starym formacie. To wciąż mój „najlepszy i jedyny” czytnik-czytnik. W sklepie play widać google books, ale nie widzę nic związanego z amazonem.
Gdy testowałem Lynxa 10 lat temu, aplikację Kindle odpaliłem:
https://swiatczytnikow.pl/test-czytnika-onyx-boox-t68-lynx-czesc-i-pierwsze-wrazenia-obsluga-aplikacje/
(ale pamiętam że chodziła dość wolno).
Co do instalacji, przypuszczam, że aktualna aplikacja Kindle jest po prostu niekompatybilna ze starym Androidem 4.0.4. Trzeba by poszukać pliku APK ze starszą wersją, albo sprawdzić APK Pure.
EDIT: uświadomiłem sobie, że Lynxa wciąz mam w domu. Podłączyłem do ładowania, uruchomiłem, niestety nie działa już logowanie na konto Google, aplikacja Kindle zniknęła z listy (sama?), sam czytnik to obraz nędzy i rozpaczy, na tylnej krawędzi wykruszyła się obudowa, no i w ogóle zrobiła jakaś lepka w dotyku. Inna sprawa, że szybkość wciąż całkiem OK, no i ciekawe sterowanie, bo to jednak jeden z niewielu czytników z Androidem, który można było obsługiwać klawiszami kursora, nie tylko dotykowo.
Patrząc na archiwalną dyskusję i konfrontując z dzisiejszą wiedzą na temat Lynxa i innych czytników, nie można się oprzeć wrażeniu, że chyba jednak warto było wtedy kupić Paperwhite :D
To jest prosta droga do masowego piractwa. Skoro coś „kupuję”, a to nie jest moją własnością to po co mam to kupować? Powodzenia z takimi praktykami i już widzę to skomlenie za jakiś czas, że dlaczego nikt nie kupuje tylko wszyscy piracą.
Udało mi się ściągnąć zakupione w Amazon książki. Usunąłem DRM. Przekonwertowałem na EPUB i wysłałem testowo na Kindle przez email. Książka się nie otwiera i wyskakuje error. Na Kobo wszystko działa. Nie sprawdzałem, czy po zdjęciu DRM i wgraniu przez kabel na Kindle da się otworzyć ten plik.
Czy przy usuwaniu DRM trzeba coś więcej zmienić by Kindle odczytał pliki?
Obawiam się, że nie usunąłeś do końca DRM-u (pewnie kupon został). Kobo nie zna formatu KFX, więc nie rozumie dodatkowych plików z KFX i widzi tylko EPUB. Kindle nie obsługuje formatu EPUB, więc przy konwersji do KFX możliwe, że używa szyfrowania (w KFX pliki są szyfrowane zawsze – nawet jeśli nie mają DRM) z kluczem już przestarzałym (lub ̶p̶i̶r̶a̶c̶k̶i̶m̶ deweloperskim), którego obecne oprogramowanie nie zna.
A w którym miejscu EPUB może być ten klucz? Tzn w którym pliku po rozpakowaniu epub lub przy edycji w Calibre lub Sigilu?
Możliwe, że to da się usunąć którąś z funkcji czyszczących Calibre.
(Sam chyba nigdy nie testowałem wysyłania odszyfrowanego epuba na Kindle, choć niedługo spróbuję, bo wydawca raczył zrobić e-booka z szarym tekstem).
EDIT: przyjrzałem się jednej z książek, może chodzić o plik content.opf oraz dwa pola:
1) <dc:identifier opf:scheme="MOBI-ASIN">
2) <dc:identifier><dc:identifier id="uuid_id" opf:scheme="uuid">
W pierwszym jest identyfikator ASIN z Amazonu, w drugim może być też jakiś identyfikator używany przez Amazon.
Po usunięciu tych dwóch pól (np. w funkcji edytuj w Calibre – CTRL+T) książka powinna się wysłać bez problemu.
Sprawdzę. Wczesniej wysyłka się udała, plik bardzo długo się wczytywał na czytniku ale przy próbie otwarcia wyskoczył error z informacją , że jeżeli kupiłem plik z Amazonu to powinienem pobrać go z chmury.
Możliwe, że po tym kodzie identyfikowany jest plik i stąd ten komunikat.
Jeśli plik się konwertuje do epub, to raczej DRM jest zdjęty.
Możesz sprawdzić otrzymane pliki epub, czy się otwierają poza Calibre. Na telefonie (ReadEra, MoonReader), Ms Windows (Freda czy edytor Sigil), Linuksie (okular, bookworm).
W edytorze Calibre czy Sigil możesz jeszcze przekonwertować plik do epub3: Narzędzia > Aktualizuj wewnętrzną strukturę książki. Ewentualnie sprawdzanie poprawności pliku (klawisz F7) i wtyczka Epub check, ale jak dostaniesz dużo błędów, to zabawa trochę.
Spróbuj najpierw, czy plik epub otwiera się poza Calibre.
Na Kobo działa.
Sprawdź jeszcze może poprawność pliku epub w którymś edytorze. Czasem w plikach są błędy, niezgodności ze standardem, które nie przeszkadzają w czytaniu, ale może coś psuje się podczas konwersji na serwerach Amazonu.
Próbowałem w Siglu (brak błędów) ale po konwersji calibre jest tak dużo „calibrowych” śmieci i class, że nie idzie się połapać. Musiałbym ręcznie przerabiać cały plik. Najważniejsze, że DRM zdjęty.
Dopóki mogę czytać na Kindle z oryginału to nie mam ciśnienia by się bawić w poprawianie plików po Calibre. :) Książki wyglądają tak samo na Kobo więc jest dobrze. Gorzej z komiksami bo wyświetlają się na 2/3 ekranu. Pewnie rozmiary zdjęć są ustawione inaczej.
Ale to już zabawa na długie zimowe wieczory w kolejnych latach.
Zmieniając temat. Po moich zabawach z plikami EPUB w Singlu, ubolewam, że nie ma jednego obowiązującego standardu plików dla ebooków i jasnych zasad. To co jest to raczej wytyczne i sugestie niż jasne zasady. Nic nie działa tak jak opisane jest w specyfikacji bo każdy bawi się w swoje formaty. Przeglądarki na czytnikach inaczej interpretują metadane, czy inne znaczniki.
U Atahame jest artykuł dotyczący tworzenia ebooków z którego wynika jak wielki to jest bałagan.
Dlatego moim zdaniem najlepiej uzywac Kindle wraz z Calibre. A ksiazki kupowac w naszych ksiegarniach i przy tym wspierac nasz rynek, zamiast jakies zagraniczne korporacje. I trzymac cala swoja biblioteke na PC/Laptopie. Wraz z oryginalnymi plikami (w razie gdyby sie kiedys zmienilo urzadzenie na inne i potrzebowalo np. epuba).
Oczywiscie traci sie przy tym az taka wygode, jaka daje Kindle, ale w przypadku ksiazek, wrzucanie ich po kablu jest i tak wciaz mega wygodne, gdyz ksiazki konsumuje sie duzo wolniej niz takie media jak np. muzyka, filmy, gry itp. Zatem bez problemu mozna stworzyc sobie biblioteke „do przeczytania” na czytniku i potem tylko ja aktualizowac raz na tydzien/dwa. Np. podczas ladowania urzadzenia.
No ale anglojęzycznych nie kupisz w dobrych cenach w PL a w Amazonie już tak (przypisanie do Amazon.com).
I to jest ta różnica.
Nie rozmawiamy o kupowaniu książek w polskich księgarniach bo tego nie dotyczy powyższy problem.
Ceny nie sa takie dlatego, ze dobroduszny Amazon wezmie wszystkie koszty na siebie. To inwestycja dlugoterminowa. I kazdy kto zastanowil sie nad tym chociaz chwile, wiedzial od tym od samego poczatku.
Chodzi o to, zeby wciagnac w swoj ekosystem jak najwiecej osob, a pozniej, gdy masz ich juz u siebie, to mozesz stopniowo wprowadzac zmiany, albo zwiekszac ceny. Tylko robiac to tak, zeby ludzi do tego powoli przyzwyczajac.
Oczywiscie ludzie znalezli na to obejscie i zdejmowali zabezpieczenie DRM. Takze to byla tylko kwestia czasu nim Amazon w koncu zabierze calkowicie opcje pobierania. Dziwne, gdyby tego nie zrobili.
Sa inne sklepy (zagraniczne) i osoby, ktorym rzeczywiscie zalezy na tym, zeby danego ebooka posiadac, to sie przeniosa na kupowanie w nich
Wbrew pozorom duzo jest jednak osob, ktorym to totalnie nie przeszkadza i nie czuja potrzeby posiadania danej ksiazki na wlasnosc. Jak juz ja przeczytali to raczej do niej nie wracaja i biora sie za nastepne. Takze dla nich to nie ma wiekszego znaczenia. I wygrywa wygoda.
Ja jednak wole miec kontrole nad swoja biblioteka. Dlatego mimo, ze uzywam Kindle, to kupuje w innych ksiegarniach. I trzymam czytnik z wylaczonym wifi.
Dzieki temu moge edytowac ebooki wg wlasnego uznania (zmieniac okladki, metadane, tresc ebooka – np. usunac zbedne strony, zmniejszyc rozmiar obrazkow, czcionek itp – co jest przydatne szczegolnie z tego wzgledu, ze Kindle nie ma zewnetrznej pamiec i ijest ona ograniczona).
Przez to mam pewnosc, ze Amazon nagle nie wplynie na tresc moich ksiazek, nie zmieni okladek, nie ocenzuruje tresci jak nagle okaze sie, ze jakas ksiazka nie jest juz poprawna politycznie itp)
Do tego nie pobiora mi nagle bez mojej zgody/wiedzy jakiejs aktualizacji, ktora np. ma bledy, albo funkcje, ktore mi nie odpowiadaja.
Bardzo antysystemowy jesteś. Przypomina mi to nagonkę na Microsoft jako monopolistę. Jakie to były przez lata ataki… a teraz nikogo to już nie obchodzi. Znalazł się inny wróg. Nie twierdzę, że Amazon to dobry wujek. Pomyśl, że gdyby nie oni ebooki mogły y się nie rozwinąć tak szybko, technologia i pomysł na biznes zostałby gdzieś w szafie. Nie ulega wątpliwości, że polupalnosc Kindle w stanach przyczyniła się do globalizacji elektronicznych książek. Sony miało pomysł, świetny sprzęt (jak w wielu przypadkach) ale nie starczyło to na zdobycie rynku. Przyszedł ktoś inny i tą samą technologię opanował inaczej i bum. Zarabia na tym spore pieniądze.
A my mamy rozwój czytników. A my, Polacy, na tym korzystamy bo nie ulega wątpliwości jesteśmy czytelniczym zaściankiem (bez urazy). Rynek amerykański, niemiecki, francuski, m.in. z racji populacji posługującej się tymi językami, jest większy a i czytelnictwo jest na innym poziomie.
Cieszmy się zatem z braku DRM bo to super sprawa w PL bo dzięki temu mamy dużo swobody ale nie negujemy dużych graczy bo dzięki nim jest postęp. Nie zawsze skręca w dobrą stronę i tak jest tym razem.
Nie o to chodzi. Nie jestem przeciw Amazonowi, korporacjom itp – bynajmniej. Korzystam z Amazon prime. Uzywam ich serwisow, takich jak np. goodreads, czy twitch.
I nie mam nic przeciw uslugom, takim jak Netflix, Spotify itp, gdzie dostaje tymczasowy dostep do tresci i nie posiadam ich na wlasnosc.
Bardziej bym sie nazwala swiadoma uzytkowniczka :D niz antysystemowa.
I o ile bardzo lubie ich urzadzenia (Kindle) i naprawde doceniam za to jak rozwineli ta technologie, tak ostatecznie wole ich jednak uzywac po swojemu.
Czyli miec backup swoich ksiazek. Miec mozliwosc ich edycji (np. zmiana czcionek, justowania tekstu, dodania podzialu wyrazow itp). I nie obawiac sie, ze jutro obudze sie z aktualizacja, ktora mi nie odpowiada. Albo ma bledy. Ot tyle.
Sa inne sklepy (zagraniczne) i osoby, ktorym rzeczywiscie zalezy na tym, zeby danego ebooka posiadac, to sie przeniosa na kupowanie w nich
Jakie to sklepy? Na reddicie polecają ebooks.com, ale z tego co widzę tam ebooki zabezpieczane są Adobe DRM. Czytniki kobo jak rozumiem też obsługują ADE, ale to tylko zamiana jednego rodzaju zabezpieczenia na drugie. Ostatecznie i tak trzeba się bawić skryptami DeDRM.
To jest problem. Przeniesienie się na inny DRM tylko dlatego że łatwo go zdjąć jest jakimś rozwiązaniem, ale pewnie do czasu (Adobe od dawna zapowiadało „niełamliwy” DRM).
Tutaj jest katalog anglojęzycznych księgarni bez DRM, ale w większości są to jakieś małe niezależne wydawnictwa. Napiszę może o tym wkrótce.
https://libreture.com/bookshops/
Koniecznie zbadaj to i napisz!
Najlepiej z uwzględnieniem potrzeb czytelnika, który (tak jak ja) kupuje w amazonie książki nowe i popularne.
A co w takim razie stanie się z „Legimi na kindle”?
To synchronizowało książki TYLKO przez USB.
ale to zdaje sie nie sa Kindle Books tylko Personal documents, czy nie?
Nic się nie stanie. Dalej możesz wrzucać ksiażki po USB na Kindle’a. Różnica jest tylko taka, że nie będziesz mógł ściągnąć plików z książkami ze strony Amazonu (tych kupionych w Amazonie)