Czy dzięki nowej opłacie reprograficznej czytniki e-booków zdrożeją? Wszystko na to wskazuje.
Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu przedstawiło wczoraj projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Chodzi np. o zabezpieczenie socjalne najmniej zarabiających twórców. Korzyści dla artystów wynikające z tej ustawy mają być pokryte z wpływów pochodzących z opłaty reprograficznej.
Czym jest opłata reprograficzna?
Nie jest to bynajmniej rzecz nowa. Zacytujmy stronę Ministerstwa:
Opłata reprograficzna, funkcjonująca w Polsce od 1994 r., nie jest podatkiem, ponieważ wpływy z niej nie zasilają i nie będą zasilać budżetu państwa ani samorządów terytorialnych. Jest formą zryczałtowanej jednorazowej rekompensaty oddawanej artystom przez producentów i importerów sprzętu elektronicznego umożliwiającego tzw. dozwolony użytek osobisty (tj. korzystanie na własne potrzeby z rozpowszechnionego już chronionego utworu), co znacząco zwiększa popyt na urządzenia elektroniczne.
A zatem chodzi o wynagrodzenie artystów w tej sytuacji, gdy korzystamy z ich dzieł na zasadzie dozwolonego użytku – czyli gdy np. kopiujemy od kogoś e-booka, albo pobieramy go z internetu, nawet jeśli został udostępniony nielegalnie. O tym już nieraz pisałem (patrz artykuł o mitach piractwa) – pobieranie takich treści jest w Polsce legalne.
Dlaczego czytniki?
W większości krajów na świecie opłatą reprograficzną objęte są te urządzenia, które w danym czasie służą do kopiowania i odtwarzania utworów chronionych, a więc muzyki, filmów, książek, artykułów, obrazów, animacji i podobnych dzieł. W Polsce lista urządzeń od dawna nie była uaktualniana, dlatego obecnie opłatą objęte są nieprodukowane już magnetofony czy magnetowidy. Zgodnie z projektem ustawy opłatą objęte zostaną nowoczesne urządzenia, z wyjątkiem telefonów komórkowych.
Polska branża elektroniczna bardzo oczywiście protestuje przeciwko temu projektowi, choć wiele krajów europejskich takie opłaty od urządzeń pobiera. Zacytuję ministerstwo:
Dla przykładu w Niemczech, gdzie ściągalność opłaty jest na poziomie ponad 330 mln EUR rocznie (w Polsce około 2 mln EUR), cena dużej części sprzętu elektronicznego jest znacząco niższa niż w Polsce (przykłady popularnych urządzeń, które w Polsce są droższe niż w Niemczech*:
- Apple iPhone 12 128GB – drożej o ok. 250 zł,
- tablet Samsung Galaxy Tab A7 10.4” 32GB WiFi – drożej o ok. 110 zł,
- laptop Dell XPS 13 i7/16GB/512GB – drożej o ok. 1 100 zł).
Tyle że z drugiej strony, w Polsce funkcjonuje jedna z najwyższych europejskich stawek VAT na elektronikę, tj. 23%. W takich Niemczech mamy VAT w wysokości 19% (w roku 2020 było nawet 16%), co oznacza że ceny elektroniki są tam automatycznie o kilka procent niższe. Wiedzą to zresztą dobrze osoby zamawiające Kindle z wysyłką do Polski – jak uprzedzam w przewodniku – cena jest przeliczana ze względu na polski VAT.
Aha, nie mam pewności, czy jeśli kupujemy Kindle czy Kobo w Niemczech – to w cenie jest już opłata, ale prawdopodobnie tak.
Formalnie opłata reprograficzna nie będzie podatkiem, gdyż środki z niej nie trafią do budżetu, a bezpośrednio do tzw. organizacji zbiorowego zarządzania, które będą artystów wspierały. Niemniej działać będzie tak samo jak podatek.
O ile zdrożeją czytniki?
Tabelkę ze stawkami opłaty znajdziemy na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Opłata reprograficzna od czytników ma wynieść 2% ceny brutto. Dlatego jeśli czytnik kosztuje:
- 500 zł – zdrożeje o 10 zł
- 1000 zł – zdrożeje o 20 zł
- 2000 zł – zdrożeje o 40 zł
Dla porównania: komputery stacjonarne i przenośne, telewizory czy urządzenia skanująco-drukujące dostały stawkę 4%.
Co ciekawe – z opłaty będą zwolnione smartfony, choć to dziś chyba najpopularniejsze urządzenia do „odtwarzania utworów chronionych”. Opłatę reprograficzną nazywano przez długi czas „podatkiem od smartfonów” tymczasem producenci sobie wylobbowali pominięcie ich przez ustawę.
Pytanie jeszcze, czy producenci i dystrybutorzy wezmą tę podwyżkę na siebie, jak przewiduje ministerstwo.
Z reguły nie podnosi cen detalicznych urządzeń – poziom cen wynika z uwarunkowań rynkowych i polityki cenowej wielkich koncernów technologicznych Azji i Stanów Zjednoczonych.
Sposób myślenia rządu jest taki – mamy dużą konkurencję, między sobą walczą wielkie koncerny, dlatego nie dopuszczą do zwiększenia cen.
Może to jest prawdą w przypadku rynku telewizorów i tabletów, ale nie działa w przypadku czytników. Tutaj mamy owszem Amazon, czyli największego gracza rynku e-commerce na świecie, ale jednocześnie wielu mniejszych producentów, którzy działają na niewielkiej marży i specjalizują się w urządzeniach do czytania, czyli nie mają ogromnej oferty i nie korzystają z efektu skali. Dlatego według mnie czytniki delikatnie, ale jednak podrożeją.
Według projektu nowa opłata miałaby zacząć obowiązywać od początku 2022 roku.
Co o tym sądzę?
Jestem zdecydowanie przeciwny takiemu rozwiązaniu.
Z jednej strony powszechnie narzeka się na słaby poziom czytelnictwa w Polsce: przypomnę – w ubiegłym roku 42% Polaków przeczytało choć fragment książki.
W odpowiedzi aż 1,1 mld zł zostanie w najbliższych czterech latach przekazane na Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. O celu niektórych wydatków można dyskutować, ale jest to niewątpliwie duże wsparcie i dotyczy również e-booków, np. niedawno chwaliłem udostępnienie dzieł Zagajewskiego. Dwa lata temu wyrównana wreszcie została stawka VAT na e-booki i książki papierowe, co doprowadziło do tego, że wydawcom się wreszcie wersje elektroniczne zaczynają opłacać.
Z drugiej jednak strony w obecnym projekcie widzimy rozwiązanie, które potencjalnie hamuje czytelnictwo. Obłożenie opłatą czytników oznacza de facto opodatkowanie czytania. Ktokolwiek chce czytać e-booki, musi mieć do tego urządzenie, a najlepszy jest czytnik e-booków. Nie wykorzystuje się czytników w inny sposób.
Ustawodawca zauważył chyba niestosowność takiego obciążenia, bo czytniki mają mieć opłatę w wysokości 2%, a nie 4% jak większość innych urządzeń elektronicznych. Nie są to duże kwoty, bo za 10-20 zł nie kupimy nawet porządnego etui na czytnik, ale liczy się sam fakt.
Pamiętam oczywiście o celu ustawy. Rozumiem potrzebę wsparcia artystów, którzy często mają nieregularne dochody, płacili w życiu niskie składki i brakuje im np. zabezpieczenia emerytalnego. Pojawiały się w mediach przypadki aktorów czy muzyków, którzy z trudem wiążą koniec z końcem. Ale sięganie w celu ich dofinansowania do kieszeni czytelników uważam za niewłaściwe i nieefektywne. Nie może to działać tak, że jedną ręką czytelnictwo wspieramy, a drugą je obciążamy. Dlatego mam nadzieję, że rząd z projektu opłaty reprograficznej usunie czytniki e-booków.
PS. Dobrze rozumiem że temat jest gorący i może być uznany za polityczny, ale proszę o zachowanie kultury w komentarzach. :-)
Czytaj dalej:
- Duże przejęcie na rynku czytników: PocketBook kupuje udziały w firmie Bigme, producencie czytników i e-notatników
- Jest już projekt rozporządzenia – standard USB-C dla elektroniki (w tym czytników) może wejść w Polsce już w grudniu 2024
- PocketBook zapowiada InkPad Eo – pierwszy kolorowy e-notatnik tego producenta! Ekran Kaleido 3, Android 11, rysik i aparat
- Kobo ogłasza aż trzy nowe czytniki, w tym dwa z kolorowym ekranem: Kobo Libra Colour i Clara Colour! Będą też kolorowe Tolino
- Kobo ma „naprawialne” czytniki – a ile kosztują części do nich?
- Nowe czytniki Kobo będą „naprawialne”. Czy to początek szerszego trendu?
Z jednej strony faktycznie kolejna mała zniechęta do czytania, z drugiej sam korzystam z przysługującego mi prawa do pobierania contentu z internetow, więc dopóki nie przekracza 10%, to nie marudzę. Ale rozumiem tych którzy kupują wszystko w księgarniach/Legimi – też byłbym wkurzony na ich miejscu…
Nie mam nic przeciwko parapodatkowi akurat na ten cel. Głównie ze względu na to, że nie mam lepszego pomysłu na relatywnie skuteczne i tanie zabezpieczenie interesów twórców.
Z drugiej strony nie mam absolutnie żadnego zaufania do urzędników jeśli chodzi o rozsądną dystrybucję pozyskanych z tego tytułu kwot.
Z drugim akapitem się w pełni zgadzam i wiele pieniędzy byłoby z pewnością zjedzonych przez biurokrację. Co do pierwszego to nie rozumiem jakim prawem mam płacić za coś hipotetycznego. Pomysłodawcy tego podatku zakładają z góry, że ja ściągam nielegalne pliki. Jestem absolutnym przeciwnikiem takich parapodatków z hipotetycznym założeniem czegoś. Niech założą fundację wspierającą najmniej zarabiających artystów i wtedy z chęcią coś wpłacę dobrowolnie. Tak to powinno być zrobione. A nie zmuszać do płacenia.
Podejrzewam, że główny wpływ na dystrybucję zabezpieczenia finansowego artystów będzie mieć odległość od partii rządzącej. Opłata sama z siebie mnie nie zbawi w tym punkcie, będzie się i tak targać czytniki zza granicy, bo do Polski nowości przybywają z dużym opóźnieniem. Bardziej niebezpieczne jest 4% opłaty nakładane na komputery które i tak przy tych zawirowaniach są koszmarnie drogie. A na tą opłatę jeszcze nakładamy VAT.
Generalnie te 20zł mnie nie zbawi… Dziwi mnie tylko, że opodatkowuje się czytelników (czy tam wprowadza opłatę nie będącą podatkiem), a widzowie Netfliksa, czy słuchacze Spotify tej (niech będzie że) opłaty nie zapłacą.
Priorytety, priorytety…
Powiedziałbym: lobbing, lobbing. :)
z netflixem to tak jakby chciec opodatkowac uzytkownikow legimi… netflixiarze zaplacili za TV na ktorym to ogladaja. to juz sensowniejsze byloby przyczepienie sie do smartfonow.
Ale na netfliksie chyba nie ma pirackich filmów?
Ale na tablecie czy smartfonie, na którym masz Netfliksa, możesz podobno oglądać pirackie filmy, tak słyszałem. Możesz także otwierać ebooki pobrane z innych miejsc niż sklepy z ebookami, niekoniecznie płacących tantiemy twórcom.
Choć na czytniku w sumie da się nawet odpalić Netfliksa, ale oglądać już nie za bardzo (Mi Reader).
No tak, bo na czytniku nie da się czytać książek pirackich ;)
Użytkownicy Netflixa zapłacili za sprzęt (tv/telefon/tablet/konsola/tvstick/etc.) i płacą abonament. Szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem argumentu dot. użytkowników Netflixa i innych tego typu serwisów. Czego miałaby dotyczyć ta opłata?
” a widzowie Netfliksa, czy słuchacze Spotify tej (niech będzie że) opłaty nie zapłacą.”
Co za brednie. Żeby oglądać coś na Netflix, czy słuchać muzyki na Spotify, trzeba opłacić abonament.
A brak telefonów Cię nie dziwi?
Na pewno spośród wszystkich urządzeń do konsumpcji pirackich treści telefony są obecnie najpopularniejsze. A jednak je pominięto. Dlaczego? Klucz jest ten sam od 6 lat płacić mają „wykształciuchy”, „ci co stali tam gdzie stało ZOMO”, „ukryta opcja niemiecka”, „element animalny”
Suweren nie ma czytników a ma telefony.
A brak telefonów Cię nie dziwi?
Przepraszam, jeśli zastosowałem zbytni skrót myślowy. Bo może dla mnie jest oczywiste, że czyta się na czytniku, a ogląda, słucha, czyta, i co tam jeszcze, na smartfonie, ale z mojej wypowiedzi faktycznie to nie wynika.
To zwykła bezczelność. Płacę za legalną książkę i jeszcze mam płacić więcej za urządzenie na którym ją czytam?
Niech mi najpierw udowodnia że nie czytam legalnie kupionego materiału… co za dramat.
W ryzie papieru już taka opłata jest… tak samo w drukarkach (ogólnie urządzeniach reprograficznych)… Państwo zakłada że każdy oszukuje… nic tylko ręce załamać.
To że Państwo okrada Obywateli nie oznacza od razu że Obywatele też okradają Państwo… ale cóż Państwo mierzy swoją miarą.
Ja w ogóle uważam, że ta opłata istnieje tylko dlatego, żeby kilka osób miało cieple posadki pod pretekstem wspierania artystów…
99% dzisiejszych użytkowników elektroniki nie „piraci” niczego – oglądają Netflixa czy inne HBO GO, muzyki słuchają na Spotify, książki kupują lub mają abonament…
Wynagradzanie „dozwolonego użytku” to wyłącznie wymówka, bo w dobie abonamentów już w zasadzie takie coś nie istnieje…
To zwykły skok na kasę jest.
99% dzisiejszych użytkowników elektroniki nie „piraci” niczego
Podobno 86% statystyk w internecie jest wyssanych z palca. A może 68%…
Abraham Lincoln oszacowal ze 57%.
wiadomo
Naród zwyczajnie :
– Muzyka z YouTube
– Netflix „rodzinny”
– czytać – nie czyta
Ci co mają Tidala, Spotify, Legimi, Amazon Video to koneserzy..
Przecież na YT jest mnóstwo legalnej muzyki. Nielegalna jest głównie taka, której nikt legalnie nie wrzuci bo staroć i nie ma już komu na niej zarabiać.
A co jest nie tak z Netfliksem rodzinnym? Przy absurdalnych planach gdzie wysoka jakość jest tylko w planie na 4 osoby podzielenie się dostępem jest jedynym logicznym i sensownym działaniem.
Na pozostałych platformach jest jeden pakiet 2x tańszy od Netfliksa i takie cyrki są niezbyt popularne.
Jako, że sam dzielę się Netfliksem (ale juz nie PrimeVideo, czy CrunchyRollem czy HBO) nie będę rzucał kamieniami, ale generalnie wszystko co kupujesz w jakichś „pakietach” polega właśnie na tym, żebyś zapłacił dodatkowo za coś czego nie potrzebujesz: Chcesz mieć wysoką rozdzielczość, a płacisz dodatkowo za jednoczesnych użytkowników, zależy ci na kanałach sportowych a dopłacasz za dziecięce i podróżnicze, zależy ci na dwustrefowej klimatyzacji, musisz dobrać z bajeranckimi felgami i chromowanymi ozdobnikami, itd. itp.
Tak działa biznes od dziesiątków lat.
„Państwo zakłada że każdy oszukuje”
Bo jak mawiała moja babcia, każdy sądzi wg siebie :) I dziwnie jakoś to się w życiu sprawdza :)
A „artystom” chodzi po prostu o kolejne źródło dochodu, bo przecież czemu nie mieć więcej dudków?
Kilka lat temu takie opłaty może miały sens, ale teraz jest to zwykły skok na kasę. Legalny kontent jest w większości w takich cenach, że nikt tego nie piraci. Po co mam sciągać piracką muzykę skoro za darmo posłucham jej na spotify czy youtubie. Że jakość nie ta? Jak w reklamie: „99% kobiet nie zauważa różnicy”.
Znam kilka absolwentek renomowanych ASP – wszystkie bezrobotne. Na moja propozycje, ze biedronka dobrze teraz placi, dostalem niemal w twarz. Zapewne takie jak one swoje raczki po publiczne dutki wyciagna pierwsze.
Artyści niewiele z tych pieniędzy widzą, 'przejadają’ je organizacje które ponoć mają bronić ich interesów.
No, jak widzę w internecie jak jakaś celebrytka-gwiazda gdzieś tam zamieściła zdjęcia z wojaży po egzotycznych krajach, w czasach pandemii to się zastanawiam „tak narzekają, że jako aktorzy nie mogą zarabiać bo kina zamknięte, itd. ale kasę na wyjazdy na kilka tygodni/miesięcy w cieplutkich krajach mają”. Na co dzień żyją jak królowie, drogie ciuchy, żarcie w najlepszych restauracjach, najdroższe hotele, etc. ale jakoś nie myśleli o tym aby kasę odkładać, choćby na tą emeryturę skoro na co dzień pracują na umowie o dzieło. Nie żal mi ich, serio.
Co do tematu… pominięcie smartfonów uważam za chamstwo bo to właśnie te urządzenia są najczęściej używane obecnie do pobierania treści multimedialnych, itp.
@Tomek- Dokładnie. Jeśli narzekają, że za mało kasy teraz trzepią to niech sprzeda taki ferrari z garażu i będzie kasa. Oni płaczą absolutnie nie z tego powodu, że nie mają co do gara włożyć (o nie!), oni płaczą bo nagle przestały setki tysięcy wpływać na konto, ale kasy i tak mają jak lodu. Jeszcze jakieś patronite zakładają aby ich wesprzeć. Tragedia. A nawet jeśli jakiś aktor/celebryta faktycznie nie ma kasy to mógł myśleć wcześniej i odłożyć na czarną godzinę a nie wszystko roztrwaniać na najwyższe luksusy.
@Kubson
Na wypadek gdybyś nie zauważył, to TU czekam na Twoją odpowiedź.
To opłata dla takich osób jak pani Krystyna Janda, która narzeka jak mało Państwo jej daje, że pluje na taki kraj, że musi zamknąć teatr bo za mało dostała dotacji, itd. itp. Nikt nie mierzy nikogo żadną miarą, ta opłata trafi w większości do aktorów czy pisarzy, którzy piszą dwa wyrazy używając samych gwiazdek i szelmowsko dumni z siebie puszczają oczko do nas. Więc drogi @Michał : nie oceniaj, tylko płacz i płać.
I takich komentarzy nie znoszę…
„pani Krystyna Janda, która narzeka jak mało Państwo jej daje, że pluje na taki kraj”
Typowe kłamstwo. Czytam wypowiedzi KJ i NIGDY nie widziałem, żeby „pluła na kraj” – ona pluje na polityków (co jest łatwe, w każdą stronę).
To, że się z nią nie zgadzasz, nie uprawnia cię do szkalowania jakiś osób.
A co do dotacji na teatr. Tak, to prawda, narzeka. A robi to dlatego, że teatry są dotowane przez państwo, tylko ostatnio jakoś tak dziwnie się składa, że tylko te przyklaskujące władzy…
Zadnych panstwowych dotacji! Na partie polityczne, na teatry, na pilke nozna! Sa kraje, ktore tak dzialaja i maja sie dobrze.
Które to kraje, wymienisz kilka? Chętnie bym o tym poczytał
Somalia. Erytrea. Sudan Północny. I parę innych chyba.
Pomieszkaj w USA to zobaczysz :-)
„Sposób myślenia rządu jest taki” – to zdanie zawiera odważną presupozycję.
Zaden przyszly rzad, czy centrowy, lewicowy czy prawicowy, tego podatku nie usunie. Juz takich przypadkow bylo wiele, gdy opozycja sie sprzeciwiala, a jak przejela wladze, to wrecz podatek podwyzszala lub przedluzala. Zabierac ludziom ile sie da to jedna z podstawowych misji kazdego rzadu.
Uff, już myślałem że znowu podnoszą podatki, a tu tylko „opłata ” …
Czy ktoś wierzy, że zyski z tego podatku trafią w całości do tych najmniej zarabiających artystów? Już samo przez się, że po drodze biurokratycznej machiny wiele pieniędzy zniknie.
Bycie artysta to nie jest sadowy ani bozy wyrok. Jak nie potrafisz zarobic, to rob to, za co Ci zaplaca.
Dlaczego mamy wspierac tylko biednych artystow? A co z biednymi fryzjerami i hydraulikami?
bo nikt nie konsumuje nielegalnie prac biednych fryzjerow ani hydraulikow.
Ale są kiepscy hydraulicy i kiepscy fryzjerzy, do których nikt nie chodzi. Chodzą do konkurencji. Konkurencji!!! Rozumiesz? Okradają ich w biały dzień, piracą ich pracę. Tak samo są kiepscy artyści, których nikt nie chce słuchać, czy oglądać.
Przedstaw mi szczegółowe statystyki piractwa.
@asia
Powiedz mi, jak piracone sa prace malarza, tancerza czy rzezbiarza?
plagiatem
Plagiat (łac. plagium „kradzież”) – pojęcie z zakresu prawa autorskiego oznaczające skopiowanie cudzego utworu (lub jego części) wraz z przypisaniem sobie prawa do autorstwa poprzez ukrycie pochodzenia splagiatowanego utworu[1]. Może być nim obraz, grafika, fotografia, piosenka, wiersz, praca magisterska, praca doktorska, publikacja naukowa, jak również gra komputerowa.
Szanowny kolega Dominik chyba pomylił pojęcia :)
Jak to ktoś tu trafnie napisał: każdy kto sam naprawiam kran okrada hydraulika.
Ale czym my się martwimy ? Czytniki ma każdy z nas. Po kilka. To na parę lat nam starczy. :)
Zwykły skok na kasę.
Wystarczy zauważyć, że opłata ustawowo wręcz nazywa się „opłatą _reprograficzną_”, czyli z intencji pierwotnej oraz nazwy jest opłatą za _powielanie_, a nie za korzystanie z dozwolonego użytku. Tymczasem czytniki nie są urządzeniami do powielania ani co do zasady nie umożliwiają powielania materiałów objętych prawem autorskim.
Żeby było zupełnie śmiesznie, ministerstwo argumentuje, że „lista urządzeń od dawna nie była uaktualniana, dlatego obecnie opłatą objęte są nieprodukowane już magnetofony czy magnetowidy. Zgodnie z projektem ustawy opłatą objęte zostaną nowoczesne urządzenia, z wyjątkiem telefonów komórkowych”, co natychmiast wzbudza dwa główne zarzuty wobec takiego uzasadnienia:
1. Mamy rok 2021 i liczba objętych prawem autorskim książek powielanych na kserokopiarkach oraz drukowanych na domowych czy biurowych drukarkach w skali Polski w ciągu roku w oczywisty sposób jest znikoma. Tymczasem na liście _pozostają_ zarówno kserokopiarki, drukarki, jak i papier biurowy A4, czyli papier najpowszechniej wykorzystywany w biurach i domach do drukowania różnego rodzaju dokumentów, bynajmniej nie do kopiowania cudzych utworów. To samo tyczy się płyt CD, używanych już prawie wyłącznie przez instytucje, bo osoby pobierające pliki z internetu po prostu zapisują je na dyskach, nie bawiąc się w nagrywanie płyt.
2. Z całą pewnością na telefonach komórkowych w skali Polski wykorzystuje się tysiące razy więcej materiałów objętych prawem autorskim niż na czytnikach. Choćby z tego powodu, że smartfonów jest szacunkowo sto razy więcej, są codziennie częściej używane i częściej służą jako sprzęt odtwarzający muzykę, a najpewniej więcej osób słucha muzyki niż czyta. Nieobjęcie telefonów tą opłatą, a objęcie nią czytniki, wskazuje na całkowity brak obiektywizmu i traktowanie „konieczności rekompensowania dozwolonego użytku” jako propagandowego pretekstu.
Możesz sobie wgrać na czytnik 20 kopii pliku z ebookiem. Każda taka kopia to oczywista strata dla artysty. Stąd ta opłata, czego nie rozumiesz?
A na smartfona nie mozesz wgrac?
Ponadto zaryzykuje teze, ze wiecej ludzi czyta ksiazki na smartfonach niz na czytnikach.
Tak samo możesz sam zmienić opony w swoim samochodzie, podłączyć kolanko w łazience, jak również założyć rynnę na dachu garażu, i każde owe działanie jest stratą dla mechanika/serwisanta/hydraulika/dekarza etc., co prowadzi do umniejszenia ich dochodów;) Więc czego nie rozumiesz? Opłata reprograficzna, to zwykły skok na kasę, którą zapłacą po raz kolejny konsumenci – raz płacimy kupując dzieło artysty, a kolejne razy kupując jakiekolwiek urządzenie z ustalonej listy. Po co się ktoś zapyta, a no po to aby zarobiły sobie osoby, którą tą kasę będą zarządzać (głównie), jak i artyści, bo każdą kasę przyjmą:) Reasumując mali twórcy i tak dostaną wielkie nic, a więksi (oczywiści z niskimi emeryturami, bo po co płacić składki) dostaną jeszcze więcej. Bzdurne idee przelobowane przez towarzystwo, które uważa, że muszą być lepiej traktowani niż reszta społeczeństwa.
Wiadomo, strata warsztatu oponiarskiego jest znacznie większa, bo opony zmieniasz dwa razy do roku. A jeszcze teraz wymyślili opony całoroczne, cwaniaczki.
Ktoś powinien coś z tym zrobić, jakaś organizacja chroniąca interesy wulkanizatorów. Jakby co mogę być prezesem, nie znam się, ale taki Daniel Obajtek też się nie zna na przetwarzaniu ropy, a jak daleko zaszedł…
A jak wgram 2 miliony kopii to ten artysta poniesie taka strate, ze nigdy sie z długów nie wygrzebie :D
” Każda taka kopia to oczywista strata dla artysty. Stąd ta opłata, czego nie rozumiesz?”.
Człowieku, niby czytasz, a nie znasz definicji słów.
strata
1. «to, co się przestało posiadać; też: fakt, że się przestało coś posiadać»
Nikt niczego nie traci, kiedy masz dwadzieścia kopii czegokolwiek na swoim czytniku.
Ta opłata jest po to, żeby gówniani „artyści” z Polski, których nikt nie chce słuchać, czytać i oglądać, mogli żyć na wypasie na koszt obywateli.
JEŻELI NIE MOŻESZ ZAROBIĆ NA SWOIM ARTYSTYCZNYM HOBBY, NIE PCHAJ SIĘ W TO, DO DIABŁA!!!
Każdy człowiek ma hobby, ale również każdy człowiek ma rozsądek, by wybrać dla siebie drogą taką, która zapewni mu finansowe bezpieczeństwo. Reszta może zniknąć.
@Asymon, jak masz jeden plik oryginalny (jesteś jego właścicielem) to możesz wykonać sobie kopię bezpieczeństwa nie zmieniając jego treści, więc artysta nadal nie traci a ty masz tylko zabezpieczenie przed utrata pliku a razie awarii np czytnika. Prawo autorskie dopuszcza takie coś (bardziej chodzi mi tu o np muzykę bo do ebooków nie ma jasno powiedzianego… ot nowe medium).
@asymon- Dziadostwem jest to, że mamy płacić z tego powodu, że TEORETYCZNIE mamy możliwość użytkować coś nielegalnie. To jest chore. Jeśli ja każdego ebooka uczciwie kupuje to dlaczego mam płacić jeszcze za jakieś hipotetyczne rzeczy? A to, że oni mają problem sprawdzić czy ja kupuje czy nielegalnie pobieram to już powinien być ich problem. To tak jakbyś miał płacić jakiś nowy oddzielny podatek np. za zanieczyszczanie miejskiego parku, bo nie jest wykluczone, że chodzisz tam i rzucasz śmieci. I nie ważne czy faktycznie to robisz czy nie.
Może trochę obok tematu ale mi jako twórcy podatki obniżyli. Dochodowy z 19% na 5%. Jedyny mankament to to że pozbywam się praw autorskich na rzecz zleceniodawcy.
Polecam również komentarz Stanowskiego wywiadu z panią Iloną Łepkowską https://www.youtube.com/watch?v=sDHXzHPJtfQ&t=1s
„Tutaj mamy owszem Amazona […]”
[Tu różne wyrazy, powszechnie uważane za obraźliwe]
Mamy [kogo, co – w tym przypadku wyłącznie to drugie] Amazon, smartfon, komputer, młotek i gwóźdź do trumny, skuter i pociąg – szkoda, że nie do poprawnej polszczyzny…
Za stary jestem, żeby to wreszcie zapamiętać. Jak kiedyś uruchomię Patronite, to jednym z celów będzie zatrudnienie korektora. :)
To nieprawda z tym 'mamy kogo? co? – Amazon’. Naturalnie brzmi – 'mamy Amazona’. Niektóre rzeczowniki nieożywione rodzaju męskiego mają w bierniku końcówkę -a i to jest norma gramatyczna; jem pomidora, palę papierosa, czy masz papierosa? Nikt nie mówi: czy masz (co?) papieros, bo będzie brzmiał jak niedouk albo cudzoziemiec.
Tak wiec, Robercie, nie dawaj się różnym domorosłym gramatykom i mów śmiało: „tutaj mamy, owszem, Amazona”.
Ty jesz pomidora, a Robert widocznie woli jeść makarona i samemu sobie skręcać tytonia do palenia. Tyle na temat normy gramatycznej.
Ty jesz pomidora, a Robert widocznie woli jeść makarona i samemu sobie skręcać tytonia do palenia. Tyle na temat normy gramatycznej. Choć może lepiej wykonać telefona do poradni językowej.
Język się zmienia a leśne dziadki z jakichś rad językowych nie mają statusu mędrców przekazujących nam prawdę objawioną.
Czy pieniadze z tej puli beda takze trafialy do malarzy, rzezbiarzy, grafikow, tancerzy, aktorow teatralnych, scenarzystow, fotografikow, itp? Trudno sobie wyobrazic jak rynek smartfonow czy kopiarek rujnuje zyski malarza.
Będą. Definicje są w artykule 2 ustawy:
Czyli zbiór jest dość szeroki.
Generalnie sama ustawa ma poparcie środowiska artystycznego i to z dość różnych okolic ideowych. Tutaj np. wypowiedzi Zygmunta Miłoszewskiego.
https://www.polskieradio.pl/8/3664/Artykul/2658299,Ustawa-o-statusie-artysty-zawodowego
Ja przeciwko samej ustawie w zasadzie nic nie mam, nie pasuje mi tylko sposób pozyskiwania pieniędzy na nią. :-)
A tak wygląda to w praktyce:
http://prawo.vagla.pl/node/7196
A odpowiedź jest tutaj:
http://prawo.vagla.pl/node/7274
Reszta jest milczeniem…
Ps. Od tamtego czasu nie sądzę, aby coś się zmieniło.
Strzelam że będą trafiały do złodziei typu Zaiks a nie do artystów.
Hej. Jestem informatykiem, ale gównianym informatykiem i nikt nie chce moich usług. Czy mogę prosić o nałożenie jakiejś opłaty na użytkowników komputerów i programów komputerowych, bym mógł sobie kupić dom na Bali i jeździć nowym Lambo? Dziękuję z góry.
https://www.youtube.com/watch?v=sDHXzHPJtfQ
„Rozumiem potrzebę wsparcia artystów, którzy często mają nieregularne dochody, płacili w życiu niskie składki i brakuje im np. zabezpieczenia emerytalnego.”
Z całym szacunkiem dla artystów, ale… Ja też jestem przedsiębiorcą, też mam nieregularne dochody i także płacę najniższe składki (z tym, że okładam sama na emeryturę, bo nie wierzę w ZUS). Czy mnie także państwo wspomoże wpłatami z tego podatku?
Nie dajmy się zwariować. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz…
Cytat autora „Pamiętam oczywiście o celu ustawy. Rozumiem potrzebę wsparcia artystów, którzy często mają nieregularne dochody, płacili w życiu niskie składki i brakuje im np. zabezpieczenia emerytalnego. Pojawiały się w mediach przypadki aktorów czy muzyków, którzy z trudem wiążą koniec z końcem.”
Ja tego nie rozumiem, a moje serce jest od zawsze po lewej stronie. Rozumiem za to ludzi którzy nie odnaleźli się w „liberalnej Polsce”, ludzi niezaradnych życiowo i tym państwo powinno pomagać.
Ad vocem. Jeśli ta ustawa wejdzie bez zgryzot wracam do różnej maści torentów, warezów, i tym podobnych. Z mojej kieszeni nie zobaczycie ani złotówki ( i wypisuje się z Legimi)
P.S 1 Polecam filmiki na YouTube Stanowskiego ” Dziennikarskie Zero” gdzie polemizuje z Hołdysem i Łebkowską na temat tej ustawy
P.S.2. Polecam wywiad G.Sroczyńskiego z ostatniej soboty w radiu tokfm z Mogielnickim, autorem tekstów min. Lady Pank. Facet żyje sobie z tantiem na Dominikanie. Na pytanie redaktora jakie są Pana dochody z tantiem odpowiedział „pareset tysięcy złotych rocznie”. I należy się mu jak „psu buda” :), bo uczciwie na nie zarobił
W sumie spoko bo legalnie będę mógł korzystać z pirackich wersji bo wszyscy się i tak zrzucają na te stratę
Teoretycznie opłata reprograficzna rekompensuje „straty” powstałe na skutek dozwolonego użytku. Na przykład w cenie maszyny ksero jest opłata kserowanie materiałów objętych prawami autorskimi, w cenie mośników (CD, DVD) jest opłata za kopiowanie albumów.
Skąd tu czytniki? Nie wiem.
Teoretycznie, bo coś kojarzę, że sporo „zjadają” organizacje zarządzające prawami, a twórcy niewiele z tego mają. Przepraszam, nie chce mi się tego szukać, tematem interesowałem się ostatnio kilkanaście lat temu. Kiedy działała jeszcze stronka Strata Kazika ;-)
Wg prowadzącego wywiad z Łepkowską (nie pomnę nazwiska) wpływy ZAIKSu w 2018 to 370 milionów, z tego „koszt obsługi” to 70 milionów złotych…
Tak, argumenty pani Łepkowskiej są wyborne. Opinia o składkach ZUS, o darmowych telefonach, ogólnie jakość tych argumentów powala…
Niestety nie ma chyba całego wywiadu w jednym fragmencie, nie znalazłem też tej wypowiedzi o kosztach obsługi.
https://www.money.pl/pieniadze/podatek-od-smartfona-lepkowska-to-niewielkie-pieniadze-nie-lamentujmy-6634591107922049v.html
https://www.money.pl/emerytury/lepkowska-dostaje-1314-zl-emerytury-broni-podatku-od-smartfona-6634668786054785v.html
https://www.money.pl/podatki/podatek-od-smartfona-nawet-friz-bedzie-artysta-lepkowska-komentuje-6634596061521537v.html
Niestety Robert ma mniejszy „impact factor” niż Krzysztof Stanowski, więc czytniki pewnie zostaną opodatkowane, a smartfony nie. Stanowski nagrał komentarz zatytułowany „Najgłupszy wywiad roku”, ale mi osobiście ciężko się tego słucha, więc linkuję tylko do oryginału.
Dobra, tu jest o ZAiKS:
https://www.money.pl/pieniadze/podatek-od-smartfona-trafi-do-zaiks-u-lepkowska-ktos-musi-reprezentowac-artystow-6634602790839937v.html
Obejrzałem ten komentarz Stanowskiego i pięknie ją- jak to teraz popularnie się mówi- „wyjaśnił”. W pełni się z nim zgadzam. I fakt, ten podatek to nie będą jakieś wielkie pieniądze, jeśli mam dopłacić 20 zł do Kindla przez ten podatek to przeżyje. Ale chodzi o zasady.
@Isaak- Dokładnie! Jeśli mam i tak płacić obowiązkowo za moje hipotetyczne nielegalne ściąganie treści, to będę się wtedy czuł zobligowany do ich ściągania. Przecież będę już za moje rzekome piractwo płacił.
Czy K. Janda popiera ten projekt?
Czytnikom raczej krzywdy nie zrobi nowy podatek, pomijając zasadność.
Okładając takim podatkiem komputery i rtv mogą sobie za to strzelić w stopę.
Zakładając że wyjściowa cena w DE i PL jest identyczna, to już przy sprzęcie o wartości 5kpln będzie 400pln różnicy w cenie(4%vat + 4% nowego podatku). Dla 10k 800, a dla 20k 1600. Każda wycieczka do sklepu w DE, to okrągłe zero zamiast 27% w budżecie będzie.
Pytanie czy w ten sposób nie zabiją sklepów hifi i salonów sprzedaży droższych laptopów/komputerów/telewizorów/sprzętu fotograficznego itp. droższych dóbr?
Pytanie czy wszystkiego co nawet jakieś serwisowe złącze USB ma nie obłożą tym podatkiem – np routery/switche itp.?
W przychylność interpretacji US nie wierzę.
No i na koniec dowolność w dystrybucji tych pieniędzy = Gliński sponsoruje przyjaznych władzy artystów. Ew. kuzyn kuzyna nagle nagra płytę na cymbałkach w liczbie kopii 10 i dostanie dofinansowanie.
Czy zatem lewicowy artysci (a taka jest ich wiekszosc) protestuja przeciwko ustawie?
Zapytaj lewicowych artystów. teraz każdy jest na FB i mają zwyczaj odpowiadać na pytania…
Nie korzystam z Fejs-zbuka. A lewaccy artysci maja zwyczaj krzyczec nieproszeni, wiec moze ktos slyszal.
Hmm… Może tak zorganizuje zbieranie podpisów z inicjatywą obywatelską o wprowadzenie podatku od zasiadania w sejmie?
„Dojna Zmiana” goli naiwniaków.
A najzabawniejsze że naiwniakom strzyżenie się podoba.
To chyba już Twardoch pisał o pokoleniu które zamieniło mózg na pośladki.
Nie chodzi o to czy ma sens. Bo można dużo udowadniać i mało z tego wynika.
Wazne by władza nie mogła nałożyć podatków zbyt wysokich: bonopublico.github.io/
*Maksymalna wielkość podatku jest jedna dla wszystkich Polaków i zmienić ją można tylko w drodze powszechnego głosowania
*Podatek to wszystko co płacimy państwu pod przymusem
*Płatność podatków jest jawna dla obywatela i płacona samodzielnie
Każdy zagrania ile może PO, PiS, każda korporacja, każda organizacja.
Kiedy słyszymy bankowca – weźmy słynnego Balcerowicza czy szefa Lewiatana to związkowcy są…złem. Od tak z góry. I ja uważam, że w Polsce i w wielu firmach, szczególnie państwowych tak często bywa.
A czy jest RIAA ? Organizacja, która w swoich planach miała np. zakaz kopiowania swojej legalnie kupionej płyty CD na dysk, a już nie daj boże na swój odtwarzacz mp3. Przestępstwo normalnie ? ;) Dla nich tak.
Takie akcje u utrzymywanie takiego prawa to raczej wypaczenie i patologia, prowadzi do wykorzystywania sytuacji. Kasę dostanie ile procent, promil tych, którzy i tak się przeważnie obławiają, a jest to zwykły podatek, rabunek rządowo – korporacyjny.
A mnie ciekawi jak później taki biedny artysta otrzyma kasę od instytucji nią zarządzającej. Musi złożyć wniosek wykazujący dochód roczny?
Coś jak stypendia socjalne? Dodatek socjalny?
Będzie jak w „Śmierci pięknych saren”.
Wkrótce ze spółdzielni produkcyjnej Wrane dostał tatuś niezwykły list, z którego, z grubsza rzecz biorąc, wynikało, że ci, którzy w niej pracowali, muszą jeszcze dopłacić.
„Po przeprowadzeniu analizy dochodów i wydatków naszej spółdzielni produkcyjnej za rok 1957 zawiadamiamy was, że dniówka obrachunkowa wyniosła:
minus 0,60 korony.
W związku z tym prosimy o spłacenie spółdzielni zaciągniętego długu w wysokości 530,52 koron.”
tylko ze w Polsce to będzie tak ze podatek to będzie 2% a Kindle Paperwhite 4 zdrożeje o około 100 zł czyli w przybliżeniu 20%. Tak się stało np z napojami po wprowadzeniu podatku od cukru. W Polsce nadal nie mamy wolnego rynku tylko zmowy sieci handlowych czyli mafie sprzedażowe.
Kojarzy mi się to z bardzo dawnymi czasami i podatkiem, który miał iść na drogi, a zawarty był w benzynie. Drogi miały być lepsze. Jakie były, to starsi pamiętają.
W oplacie za internet, kablowke czy bilet w kinie tez juz placisz jeden podatek na artystow, ale widac kazdy o nim zapomnial. To podatek na filmowy PISF.
Obecnie „piracenie” niemal zanikło, bo serwis z muzyką czy filmami za 30 PLN/miesiąc sprawia, że WYGODNIEJ jest nie piracić.
Książki są chyba na szczycie piraconych mediów na dziś – ze względu na wysokie ceny i brak dostępności.
Co ma w głowie osoba, która uważa, że ksero kopiujące szybko (i z OCRem często) piraci mniej niż ksero kopiujące powoli (niższa stawka podatku)?
Ponieważ smartfon posiada możliwość skanowania – nie jest i jest objęty opłatą.
Jeśli zatem do ksera dodamy funkcję telefonowania… jest to 120kg smartfon i opłacie nie podlega?
Nalezy do ceny prądu dołożyć opłatę na mało zarabiających elektryków (ludzie kradną prąd, a oni głodują). W cenie wody na hydraulików, w cenie samochodów na mechaników, w cenie siana na polityków (nie maja czego upchnąć w czaszce)…
Sam minister powiedział, że jest to PODATEK, którego nie należy taktować jako podatek. Dosłownie.