Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

4000 tytułów w abonamencie Legimi + konkurs: jesteś za czy przeciw?

Abonament Legimi rozwija się bardzo mocno, właśnie dostałem informację, że przekroczyli już 4 tysiące książek. Taka liczba pozycji papierowych ważyłaby 1,5 tony i kosztowała 75 tysięcy złotych…

Przypomnę, że od grudnia aplikacja Legimi dostępna jest na czytniki z Androidem. W grudniu testowałem też samą aplikację na Onyksie After Glow.

Minęły dwa miesiące i… wciąż jestem pod wielkim wrażeniem. Co tydzień zaglądam do nowości i pojawiają się kolejne rzeczy, które mnie interesują. Nie powiem, że przestałem kupować w promocjach (bo Kindle jest wciąż moim głównym czytnikiem), ale… aplikacja Legimi pomaga w weryfikacji. Kiedyś ściągałbym wersję próbną książki. Teraz ściągam całą na Onyxa i przeglądam, czy się nadaje, a czasami i czytam sporą część, w efekcie kupno staje się zbędne… W całości przeczytałem na Onyxie tylko trzy książki i stwierdzam, że zejdę chyba z pakietem o krok niżej (miałem Legimi 1500), bo pełnego limitu stron nie wykorzystywałem. Swoją drogą zauważyłem ważną rzecz – strony szybko przeglądane takie jak tytułowe czy redakcyjne, nie są wliczane do limitu – aplikacja liczy tylko te strony, które rzeczywiście czytamy. To jest rozwiązanie bardzo fair.

Co nowego?

Dostałem dzisiaj informację prasową, zgodnie z którą biblioteczka Legimi przekroczyła już cztery tysiące tytułów.

W ciągu ostatniego roku katalog ebooków dostępnych w modelu subskrypcyjnym Legimi podwoił się. Codziennie w ofercie pojawiają się nowe tytuły, ostatnio choćby Sześć lat później Harlana Cobena, a w najbliższych dniach tom wieńczący cykl Pomnik Cesarzowej Achai Andrzeja Ziemiańskiego, czy też Nigdy nie wracaj Lee Childa (przez tydzień ebook ten będzie dostępny wyłącznie dla klientów Legimi).

W abonamencie książki udostępnia już blisko 100 wydawców (najczęściej czytani to m.in. Świat Książki, Wielka Litera, Albatros, Burda Książki, Fabryka Słów). Tylko w ostatnich tygodniach do tego grona dołączyły m.in. Vesper, Psychoskok, Masterlab, Ender i Videograf. Abonament Legimi to również szansa na zaistnienie dla self-publisherów. Najchętniej czytaną w lutym książką był napisany specjalnie dla Legimi zbiór opowiadań „Cztery zbrodnie na cztery pory roku”, autorstwa doskonale znanych Marty Guzowskiej i Agnieszki Krawczyk.

W Legimi pojawiło się też kilka nowych funkcji:

  • Subskrybenci mogą od niedawna wgrywać własne pliki na chmurę Legimi i czytać je aplikacjach Legimi.
  • Można też synchronizować konta Legimi i Facebook – czyli pochwalić się np. tym co czytamy. Każda osoba, która skorzysta z tej funkcji otrzyma równowartość 10 zł na kolejne zakupy w księgarni.

Infografika

Z okazji takiej okrągłej liczby Legimi przygotowało następującą infografikę.

Infografika: 4000 ebooków, książki papierowe miałyby wysokość Statui Wolności i kosztowały 75 tysięcy, jest to połowa polskich e-booków

Co sądzicie o abonamencie?

Razem z Legimi mamy dla Was prosty konkurs.

Napisz w komentarzach czy według Ciebie lepsza jest oferta abonamentowa – czy jednak lepiej kupować e-booki? Odpowiedź uzasadnij. Pięć najciekawszych, najbardziej przekonujących komentarzy nagrodzimy.

Nagroda pozwoli zweryfikować swoje podejście – gdyż pięć osób otrzyma:

  • miesięczne abonamenty Legimi (opcja bez limitu – czyli najwyższa)
  • oraz doładowanie konta Legimi na 25 zł – można je wykorzystać na zakup dowolnych książek (EPUB/MOBI) w księgarni

Komentarze zostawiajcie do poniedziałku 3 marca włącznie.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

93 odpowiedzi na „4000 tytułów w abonamencie Legimi + konkurs: jesteś za czy przeciw?

  1. Wojciech pisze:

    Plusik za Jezusa ze Świebodzina, dostałem niekontrolowanego napadu chichotu :)

    0
    • Winetoo pisze:

      Mnie też przypadło do gustu to porównanie.

      A co do oferty to niestety ciągle słabo: Jak zawsze sprawdzam klasykę i co? „Grona Gniewu” – brak, „Ulisses” – brak. Dalej już nie szukałem. Nawet jeśliby mi oferowano 40 tysięcy książek za złotówkę miesięcznie to co z tego. Co mi po setkach kilogramów poradników labo stosach czytadeł dla młodzieży. Ja chcę wielką literaturę. Niech w końcu pojawią się dzieła z listy 100 najlepszych książek XX wieku. Pierwsza księgarnia która umożliwi mi ich zakup zobaczy pewnie połowę mojej miesięcznej pensji, a do tego czasu pozostanę przy Amazonie. Mam czytnik od dwóch lat, przeczytałem przez ten czas po polsku jakieś 50 książek i tylko dwie na czytniku (a to dzięki Wolnym Lekturom). Żadna nasza internetowa księgarnia nie zarobiła ani złotówki, a zamiast tego chadzam co jakiś czas do biblioteki, albo antykwariatu. Natomiast po angielsku to co innego Amazon chętnie bierze moje pieniądze a Polscy wydawcy jakoś ich nie chcą :-)

      Pozdrawiam
      Winetoo

      0
  2. Adam pisze:

    Osobiście wolę jednak kupować książki na własność. Mimo, że jest to tylko plik, a nie fizyczna książka, mam jakieś dziwne poczucie posiadania danego tytułu. Jest mój i tylko mój :) Dodatkowo czuję, że faktycznie wspieram moimi złotówkami konkretnego autora.
    Jest jeszcze jeden minus modelu abonamentowego. Po wygaśnięciu abonamentu nie mam możliwości powrotu do danej książki tylko po to, żeby do niej na chwilę zerknąć (szczególnie przydatne przy pozycjach z dziedziny informatyki). Musiałbym wykupować po raz kolejny abonament na jakiś okres, co jest zupełnie niepotrzebne w takiej sytuacji.

    0
  3. Doman pisze:

    Przy moim przerobie i fakcie, że czytam też sporo papieru to się nie kalkuluje.

    0
    • zipper pisze:

      Chyba właśnie osobom, które czytają bardzo dużo się kalkuluje? Cena abonamentu bez limitu to cena 3 książek w promocji…

      0
      • Dumeras pisze:

        Witać kolega Doman mało czyta w postaci elektronicznej a bardzo dużo w papierowej. W takim przypadku abonament „się nie kalkuluje”.

        0
        • Doman pisze:

          Mój przerób jest właśnie niewielki ok. 30 książek rocznie, z czego mniej więcej połowa w papierze.

          0
  4. Mam pytanie niekonkursowe. Robercie, czy wiesz jak idą przygotowania oferty czytnikowej Merlina? Za miesiąc koniec kwartału, a tu nadal cisza. Nie wiem nawet kogo pytać….

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Nic nie wiem niestety, krążą jakieś plotki, ale to że nie pokazują choćby prototypu czy zapowiedzi, nie wróży tutaj za dobrze… Możliwe, że się po prostu opóźni.

      0
  5. zipper pisze:

    == Ten wpis nie bierze udziału w konkursie – nie mam czytnika innego niż Kindle ==

    Moim zdaniem oferta Legimi staje się coraz atrakcyjniejsza. Pozytywnie zaskoczyło mnie zapowiedź pojawienia się Pomnika Cesarzowej Achai w ofercie, rozmiar biblioteki robi wrażenie.

    Cena abonamentu jest adekwatna do zawartości.

    0
  6. Łukasz pisze:

    Założenie oferty abonamentowej jest ciekawym pomysłem, ale diabeł tkwi w szczegółach. Szczegółem jest fakt, że czytam na Kindlu, którego nie zamienię na inny czytnik tylko ze względu na dostępność aplikacji Legimi.
    Dużo ostatnio się zmieniło w abonamencie Legimi, raczej na plus: można czytać offline, dostępna aplikacja na e-papierze itd. Gdybym teraz miał wybór , jakiego nie miałem dwa lata temu, kiedy kupiłem mojego pierwszego Kindla, to decyzja zapewne mogła by być inna. Będąc przekonanym, że model abonamentowy spełnia moje oczekiwania, kryterium wyboru jest oferta w ramach abonamentu. Niestety nie jestem na bieżąco z katalogiem Legimi, a dotychczas kupiłem tam jedna książkę. OK wiem, że mają ileś tam tysięcy tytułów – niezły trick marketingowy, ale to nie ilość tu decyduje.

    0
  7. Pik pisze:

    Zdecydowanie wolę kupić wersję elektroniczną na własność.Mogę z niej skorzystać niezależnie od czasu jaki minął od kupna i ewentualnego dostępu do internetu w danym miejscu. Dodatkowo świadomość poniesienia kosztów konkretnego tytułu to dodatkowa motywacja żeby sięgnąć po daną pozycję. Abonament to płacenie za czas w którym mam możliwość dostępu do treści wielkiej ilości książki. W efekcie może się zdarzyć że płacę za to że w ogóle nie korzystam z dostępnych książek lub jednocześnie przeglądam ich tyle, że nie jestem w stanie wynieść jakichś konkretnych korzyści z przeczytanych tekstów.

    0
  8. Teraz odpowiedź konkursowa:)

    Mam Kindle Classic i myślę coraz częściej o następcy. Znając ekosystem Amazona kusi mnie coś nowego. Propozycja Legimi wydaje mi się bardzo atrakcyjna, tym bardziej że nie jestem osobą która wraca do książek. Problemem są treści: większość ebooków w mojej biblioteczce pochodzi Woblinka (Znak) lub Publio (Agora) oraz Czarne. Z tego co wiem, to żadnej z nich nie ma w ofercie Legimi.
    Z drugiej strony… czytniki Onyxa nie są systemowo ograniczone jedynie do księgarni, więc czytanie pozycji niedostępnych w Legimi nie stanowi problemu. Paradoksalnie Kindle jest w tym przypadku bardziej ograniczającym wyborem.

    Reasumując… wybieram dostęp abonamentowy, bo w tym przypadku jest bardziej elastyczny od amazonowego.

    0
  9. oshin pisze:

    Sam pomysł biblioteki bardzo mi się podoba. Jedyne, co mi się nie podoba to fakt, że nie ma jej na kindla :) więc nie skorzystam.

    0
  10. kkrysk pisze:

    Pomysł abonamentowy wydaje się ok dla ludzi którzy dużo i szybko czytają. Osobiście wolę kupić książkę i czytać ją gdzie .. kiedy .. na czym .. i jak długo tylko chcę.

    0
  11. salmon pisze:

    Kiedyś pewnie skorzystam. I to na pewno z abonamentu bez limitu: Bastion S.Kinga, czyli jakieś 2 tygodnie czytania moim tempem, to 3 miesiące w abonamencie za 25zł (1961 stron Legimi).
    Póki co nie mam $ na Afterglowa, a ponadto książek na Kindlu mam w zapasie spokojnie na jakieś dwa lata :)

    0
  12. michał pisze:

    Abonament wydaje się świetną opcją, rzadko wracam do przeczytanych już książek, więc nie muszę ich mieć czy to w czytniki czy na półce. Drugą fajną sprawą jest możliwość przejrzenia książki, czy warto ją czytać. Przy zakupie musimy decydować na podstawie udostępnionego fragmentu jeśli w ogóle taki jest. Pomysł rewelacyjny jednak z jednym bardzo dużym minusem. Kindle, kiedy będzie można używać aplikacji na kindlu? Jeden czytnik póki co mi w zupełności wystarczy i póki co jest to kindle właśnie.

    0
  13. Iwona pisze:

    KONKURS: myślę, ze im więcej jest różnych ofert tym lepiej, i pomysł spodobał mi się. Nie wszystkie książki potrzebuję mieć na własność, wiele wystarczy przeczytać jeden raz. To jest idealne rozwiązanie dla minimalistów, nie trzeba nic gromadzić. Ten artykuł tak mnie przekonał, że rozpoczęłam właśnie okres próbny. Książki najcenniejsze dla mnie i tak lubię mieć na papierze. Póki co będę testować na telefonie i wówczas zastanowię czy warto kupić czytnik inny niż kindle i większy abonament. Ale mam taki abonament w serwisie muzycznym i korzystam, i jest to świetne rozwiązanie. Czy lepiej mieć abonament czy kupować ebooki? Na to się nie da odpowiedzieć. Zależy co się akurat chce przeczytać i w jakiej formie jest dostępne. Abonament faktycznie działa jak biblioteka, i możemy trafić na coś czego byśmy może nie przeczytali i to jest fajne.

    0
  14. Krystian pisze:

    W przypadku nowoczesnych urządzeń z Androidem, gdzie książki są dostępne na czytniku, szala przechyla się w kierunku abonamentu. Wiele urządzeń jednak to Kindle, które nie obsługują takiego systemu – tutaj zakup pojedynczych sztuk jest znacznie lepszym rozwiązaniem. Dodatkowo książki możemy pożyczać znajomym/rodzinie, więc tutaj też jest to rozwiązanie na plus.

    0
  15. mruk pisze:

    Legimi to jest to samo co Spotify czy system Piano, ludzie, którzy nic nie tworzą, a tylko pośredniczą w sprzedaży. Próbują nam wmówić, że są potrzebni. Tymczasem nikomu i niczemu to nie służy poza nim samym. A na pewno już nie twórcom, autorom, muzykom itd., ludziom, których wytwory sprzedawane są w pakiecie za parę groszy. Osobiście nie wróżę takim chytrym liskom świetalnej przyszłości. Krótkie zachłyśnięcie się „bogactwem oferty”, a potem otrzeźwienie: „po co mi tyle śmiecia”. Obym miał rację. Spotify cały czas na grubym minusie i nie zanosi się na zmiany. Lepiej zapłacić za konkretną płytę i książkę więcej kasy, niż mieć 100 niepotrzebnych pozycji w bibliotece i co najwyżej ze 2 przejrzeć (bo czy warto czytać coś, co kosztuje 2 złote z vat?).

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Nieprawda. Legimi działa na innej zasadzie niż np. Spotify, gdzie są jakieś mikroskopijne opłaty za tysiące odtworzeń. Jeśli przeczytasz w aplikacji całą książkę, wydawca dostaje tyle samo ile by dostał w przypadku jej sprzedania.

      0
      • mruk pisze:

        Taaa, i wydawca będzie mógł sprawdzić, kto doczytał do końca, a kto nie. Już to widzę.

        0
      • Marcin pisze:

        Nie do końca bym się zgodził. Jeżeli przeczytam całą książkę za powiedzmy 30zł, a płacę za abonament 20zł to w jaki magiczny sposób wydawca dostanie pełną kwotę?

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Z ceny katalogowej 30 zł wydawca dostaje pewnie mniej niż połowę – to raz.

          Ty przeczytasz kilka książek, a inni nie przeczytają – na tym polega kalkulacja biznesowa takich abonamentów, podobnie zresztą jak różne karty na baseny, siłownie…

          0
          • mruk pisze:

            No właśnie i to mi się nie podoba: książki sprzedaje się jak towar na wagę. Ci ludzie robią w książkach, ale równie dobrze mogliby handlować gwoździami. Ich model biznesowy, symbolizowany przez ciężarówkę zawaloną towarem, to kolejny krok w stronę dewaluacji książki.

            0
            • zipper pisze:

              No proszę cię… W kraju, w którym praktycznie nikt nie czyta mówić o dewaluacji książki…
              Z punktu widzenia klienta książka jest towarem jak każdy inny. A przy Legimi i tak wygląda to nieźle ze strony autorów. Nie znam innej tego typu usługi, w której do wydawcy trafiałoby aż tak dużo pieniędzy ze pojedynczego przeczytania/obejrzenia/przesłuchania.

              0
              • mruk pisze:

                No właśnie, nawet w kraju, w którym książek się nie czyta, też może być dewaluacja książki. I jest. Postępująca.

                0
            • Magdalaena pisze:

              Dla mnie książka to taki sam towar jak gwoździe. I nie widzę w tym nic niestosownego.

              0
      • Magd pisze:

        A nie lepiej, żeby autor dostał te mikroskopijne opłaty, niż ich nie dostał? Spotify (i podobne systemy) ucywilizowało nam rynek muzyczny i na pewno zmniejszyło skalę piractwa, może kokosów z tego autorzy nie mają – ale jakieś pieniądze to są. I tak od dawna większość aktywnych muzyków zarabia na koncertach i gadżetach, a nie na płytach, bo z tych 50zł za płytę większość kasują pośrednicy i wytwórnia, a nie autorzy…

        0
    • rudy102 pisze:

      Dopóki takie skostniałe podejście z poprzedniego wieku nie wymrze to w tych branżach nie będzie lepiej. Na szczęście są pionierzy tacy jak Spotify, Netflix i wielu innych, którzy rozumieją myślenie ludzi z XXI wieku.
      Dla takich jak ty wolność i wybór to zło. Bo za tanio, bo za dużo, bo sam śmieć, bo jak to tak książkę za 2 zł czytać? Jaki ja jestem szczęśliwy, że dorastałem w czasach piractwa i nie mam tak spranego mózgu. Jestem też szczęśliwy z tego powodu, że w naszym kraju mamy coraz więcej firm, które wiedzą jak na mnie zarobić. :)

      0
      • mruk pisze:

        „Pionierzy tacy jak Spotify”… bo zaraz pęknę. „Dla takich jak ty wolność i wybór to zło”. Taka wolność wyboru jak w Biedronce to nie zło, ale też nie żadna wolność.
        Co niektórym te wspaniałe 25 złotych do wygrania w ramach abonamentu rzuciło się ewidentnie na mózg.

        0
    • anda pisze:

      Wiesz, książki za 0 zł (nie mówiąc o 2 z VAT) mogą być znacznie lepsze od tych za 50. Cena o wartości ksiązki nie zawsze świadczy. Ale trzeba umieć wybrać: na początek polecam Boy-a (np Brązowników, Marysieńkę Sobieską, Flirt z Melpomeną – dostępne w Wolnych Lekturach).

      0
      • mruk pisze:

        Jeśli masz na myśli książki używane, to oczywiście racja, na Allegro jest masa świetnych książek w cenie do 10 zł. Ale jeśli masz na myśli nowe książki, to się nie zgadzam. Dobra książka, dobrego autora nie może być po 2 złote, nie może być nawet po 10 ani 15 zł. Ani nie będzie tańsza od badziewia jakiegoś blogera. Dobra książka nie powinna być też sprzedawana w pakunku z badziewiem za 20 złotych.

        0
    • bongozz pisze:

      „Krótkie zachłyśnięcie się „bogactwem oferty”, a potem otrzeźwienie: „po co mi tyle śmiecia”. Obym miał rację. Spotify cały czas na grubym minusie i nie zanosi się na zmiany. Lepiej zapłacić za konkretną płytę i książkę więcej kasy, niż mieć 100 niepotrzebnych pozycji w bibliotece i co najwyżej ze 2 przejrzeć (bo czy warto czytać coś, co kosztuje 2 złote z vat?).”

      No patrz Pan, toz to argument przeciwko szkole – za duzo slucham roznorodnej muzyki, zeby stac mnie bylo na gromadzenie plyt czy innego 'smiecia’ po katach. Ze o kosztach zakupu, przeprowadzek itp nie wspomne. Ach, to pierwotne przyzwyczajenie do gromadzenia skarbow ;)

      0
      • mruk pisze:

        Płyty możesz odsprzedać na allegro. Wcześniej zgrać na dysk. Argument z brakiem miejsca w mieszkaniu odparty.
        Książki możesz kupować w wersji elektronicznej. Ale niekoniecznie w pakiecie z toną badziewia. Zresztą jak ktoś lubi, to czemu nie?

        0
        • Andrzej pisze:

          Mruk, Zastanów się co Ty głosisz. Zgrać plyty ma dysk i sprzedać – a ten, który od Ciebie kupi, komu zapłaci – autorowi, czy Tobie? Jak sprzedajesz płytę, nie masz prawa zachować sobie jej kopii! Jak „kali kraść to dobrze”? Poczytaj trochę o tym, co to paywall i jaki jest sens systemów abonamentowych, albo weź coś na rozweselenie, bo zgredzisz tu jak rzadko kto.

          0
  16. YuukiSaya pisze:

    Z góry uprzedzam, że poniższa wypowiedź jest opinią chorobliwego chomika książkowego (zbieżność z pewnym portalem niezamierzona).

    Oferta abonamentowa z pewnością jest ciekawa, ale… I tu mamy kilka przeszkód:
    1. Konieczne urządzenie obsługujące aplikację – wszyscy fani Kindla lub innego czytnika niż Onyx mają utrudnione zadanie, a zmuszać ich do czytania na ekranie LCD czy TFT… *ehm* to chyba nie tu, prawda?
    2. Dostęp jest ograniczony czasowo (zgodnie z założeniem abonamentu), wymagałoby to więc pewnej samodyscypliny lub żonglerki „czy tę długą książkę to ja mogę na swoim limicie przeczytać?”. W życiu bywa różnie – w wakacje mam czasu dużo na czytanie, pracując nie zawsze, czasem wpadam w ciąg, czasem poza kwadransem w autobusie nie włączam czytnika. Za dużo myślenia a czytanie ma być dla mnie przyjemnością.
    3. Kupując ebooka dzisiaj, mogę go spokojnie przeczytać dopiero za rok, nie pali się (Dukajowy Lód czeka od sierpnia… przeceniłam swoje możliwości…). Nawet jak księgarnia go wycofa, to on jest gdzieś u mnie na dysku (lub w backupie). Jak Legimi będzie zmuszone wycofać konkretną pozycję z przyczyn licencyjnych, no to już jej sobie nie poczytam. I wcale nie bywa to rzadkie a gwaracji nikt nie da, prawda?
    4. Księgarnie mogą sobie pisać w regulaminach co chcą, a ja i tak lubię grzebać w plikach. Czasem żeby coś poprawić, a czasem z czystej ciekawości pt. „jak wygląda kod…”.
    5. Calusia moja biblioteczka jest w calibre i tam ją sobie organizuję po swojemu, taguję, cykluję, metadanuję, sortuję, oglądam kolorowe okładeczki z mordką śliniącą się na myśl o czytaniu tych dobroci. Jak mi mało to idę do prywatnej biblioteczki i macam papierowe wydania. Pewnych fetyszy się nie zwalcza ;)

    Ja nikomu nie bronię, żeby nie było, ale o ile przyjęłąm wieści z zaciekawieniem (w końcu mowa o książkach), to nie wystartowałam do testów.

    0
    • mruk pisze:

      Do twojej wypowiedzi mam tylko jedną uwagę. Punkt 3. Nie powinnaś się w żaden sposób obwiniać za to, że od sierpnia nie udało ci się przecztać Dukajowego nudziarstwa.

      0
      • YuukiSaya pisze:

        Ciężko mi ocenić, bo nawet nie zaczęłam ;) I nie obwiniam się, raczej stwierdzam fakt, bo Lód miał być na urlop, ale wyszło trochę pokrętnie i w efekcie przeczytałam wiele innych pozycji.

        0
        • mruk pisze:

          I stało się tak z korzyścią dla zdrowia i urlop nie został zmarnowany.

          0
          • Mama pisze:

            Brawo synuś, wyszło ci pierwsze hejtowanie, jestem taka dumna.

            0
            • mruk pisze:

              Od kiedy niezobowiązująca wymiana zdań na temat upodobań literackich jest hejtowaniem? Może mamuśka by się trochę podciągnęła w temacie znajmości słów, jakich używa?

              0
  17. krzyszp pisze:

    Niestety, ale Legimi zrobiło ciekawą pułapkę…
    Otóż wystarczy, że niechcący przeskoczy się limit z abonamentu, a aplikacja sama pobiera z katy 20zł na „dodatkowe strony” w żaden sposób nie informując użytkownika… W połączeniu z brakiem aktualnej informacji o ilości przeczytanych stron jest to niedopuszczalne.

    Tym sposobem, bez mojej wiedzy i zgody Legimi pobrało sobie 40 PLN extra z mojej karty (dwa razy w odstępie paru dni po 20)…

    Według mnie to pospolita kradzież i przez ten „drobiazg” wykreśliłem Legimi na zawsze…

    0
    • Robert Drózd pisze:

      z FAQ:

      „Co się stanie, jeśli przekroczę miesięczny limit stron dla posiadanego pakietu?

      W celu zachowania możliwości ciągłego czytania (również w wypadku przekroczenia limitu) w takiej sytuacji zostanie pobrana kolejna opłata o wartości równej miesięcznemu zobowiązaniu, a limit zostanie odpowiednio powiększony. Informację o pobraniu opłaty użytkownik otrzyma także na przypisany do konta Legimi adres e-mail.”

      A informację o pozostałej liczbie stron w pakiecie powinieneś widzieć w ustawieniach aplikacji – przynajmniej na Androidzie tak jest.

      „Gdzie mogę zobaczyć ile dni pozostało do końca opłaconego okresu?

      W aplikacji Legimi w zakładce „Moje Legimi” znajdziesz bieżące informacje o stanie Twojego konta i ważności wykupionego dostępu.”

      0
      • YuukiSaya pisze:

        Mimo wszystko podejrzewam, że alert w stylu „Zostało ci 10 stron z limitu, jak przekroczysz to płacisz za nowy pakiecik” byłby jednak wskazany – nie wiesz, jak to jest, jak się zaczytasz, że o świecie zapominasz?

        0
        • JZ pisze:

          racja w 100%, siadając z książką, siadam po to by ją czytać a nie liczyć strony;
          czytając grubą książkę raz na 3 miesiące (w dwóch pozostałych cienkie) i wybierając pakiet inny niż bez limitu, może się okazać że np. Bastion czy wspomniany wyżej Lód będzie mnie kosztował dużo więcej niżbym kupił wydanie na własność, albo nawet wydanie papierowe w grubej okładce;
          abonament w Legimi dla osób, które lubią mieć wszystko a tak naprawdę czytają niewiele

          0
      • zipper pisze:

        Oooo nie, dla mnie to jest całkowity deal killer.

        Powinno być tak, że po przekroczeniu limitu stron wyświetla się komunikat – przekroczyłeś limit stron, czy chcesz kupić nowy pakiet?

        To ma być abonament a nie jakiś pre-paid. Z założenia chciałbym płacić np. za 500 stron za 30 dni.

        W ten sposób nigdy nie mogę wykorzystać pakietu w pełni, bo jak tylko do tego dojdzie, to oni mi zgolą kolejne X złotych z konta.

        BARDZO nieładnie. Oczywiście dla osób, które chcą czytać dużo grubych książek powinien być wybrany abonament bez limitu ale takie automatyczne odnawianie po przekroczeniu limitu mi się nie podoba…

        Abonament, jak sama nazwa wskazuje, polega na cyklicznym odnawianiu usługi, a nie odnawianiu jej kiedy się im podoba.

        To tak, jakbyś miał abonament na telefon i by automatycznie się odnawiał w momencie wykorzystania pakietu minut.

        0
      • Iwona pisze:

        OOO tego się nie spodziewałam i nie jest to jakoś specjalnie wyszczególnione w opisie usługi. Zwłaszcza że to nie jest tak, że dostajesz rachunek do którego możesz się odnieść tylko dajesz komuś dostęp do swojej karty kredytowej. Poza tym wówczas opłaty robią się większe niż przy abonamencie bez limitu, ja jeszcze rozumiem, żeby (ZA ZGODĄ) abonament był powiększany do kwoty najwyższego abonamentu, a tak to się robi jakieś zawiłe i nieprzejrzyste. Poza tym jakoś nie mogę znaleźć informacji o liczbie przeczytanych stron (zainstalowałam Legimi na telefonie) Nie wiem może gdzieś to jest w ustawieniach, ale widzę tylko statystyki ile czasu czytam i ile słów na minute. Jest wyraźna informacja o czasie okresu testowego, co jest plusem, ale nie widzę ilości stron. Także pomimo, że jestem za takim rozwiązaniem jak abonamentowa biblioteka, to tutaj jestem na nie.

        0
      • krzyszp pisze:

        Na Nexusie 7 (nowa wersja) aplikacja działa nieprawidłowo, przez miesiąc abonamentu pokazywała mi cały czas przeczytane ok. dwustu stron i podobno tylko we czwartki ;)
        Mail o transakcji pokazuje „Legimi 1000 – zakup dodatkowych stron” i opiewa na kwotę 19,99PLN brutto. U mnie wylądował w spamie, zorientowałem się dopiero po zajrzeniu na konto…

        0
        • Iwona pisze:

          No to to jest chyba powód do reklamacji? Może 20 zł
          to nie majątek, ale błąd robiła aplikacja.

          0
          • krzyszp pisze:

            Nie chce mi się reklamować – po prostu odebrałem lekcję.

            I tak z zadowolonego, stałego klienta uzyskali kogoś, kto uświadamia innych potencjalnych klientów. Miałem dwa podejścia do ich abonamentu, obydwa nieudane, trzeciego nie będzie tym bardziej, że z tej ogromnej liczby książek – pozycji wartościowych z mojego punktu widzenia jest niewiele.

            0
  18. Jacek pisze:

    Hmm… Według przeliczników z tej infografiki wynikałoby, że w mojej sypialni jest dobrze ponad tona książek. Trochę niełatwo mi się w to wierzyć…

    0
    • anda pisze:

      Fakt, przesadzili – moje trochę ponad 2 tys woluminów jednak 750 kg nie waży ani nie zajmuje nawet połowy małego meblowozu (sprawdzone przy okazji niedawnej przeprowadzki).

      0
  19. Magdalaena pisze:

    W lipcu 2013 r. bezpłatnie testowałam ofertę abonamentową Legimi. Na pierwszy rzut oka pomysł był wspaniały – stała opłata i możliwość czytania nieograniczonej ilości książek.
    Szwankowały jednak szczegóły – czytanie na ekranie smartfona, nawet tak dużego jak SGS III, było uciążliwe, bo na górze i nad dole strony pojawiały się marginesy i „marnowała się” prawie połowa powierzchni ekranu. W dodatku po przeczytaniu jednej książki, okazało się, że nie bardzo mogę znaleźć dla siebie nowe fajne pozycje w bibliotece.
    Równoległe testy z programem Kindle for Android okazały się dużo lepsze – ujęła mnie możliwość synchronizowania lektury pomiędzy równymi urządzeniami i możliwość kupowania książek anglojęzycznych, czasami w promocyjnych cenach, ale zawsze łatwo i szybko. Dlatego we wrześniu 2013 r. zamówiłam Kindle Classic.
    Z pewnym żalem patrzę więc na obecną ofertę Legimi, która wygląda dużo lepiej niż poprzednia wersja – jest więcej książek, chociaż ciągle brakuje współczesnej beletrystyki po angielsku. Działa też synchronizacja między urządzeniami, a cena 25 zł czy 33 zł wygląda dość przystępnie. Od lat intensywnie korzystam z biblioteki i nie mam potrzeby posiadania wszystkich książek, które czytam, zwłaszcza że ebooki i tak wydają mi się dość ulotne.
    Gdybym mogła korzystać z abonamentu Legimi na moim czytniku, na pewno wypróbowałabym tę ofertę, ale niestety …

    0
    • Ika pisze:

      No tak.. Tylko zarzuty, że nie ma na Kindla nie są zarzutami do Legimi, prawda? I nie sądzę by szybko(kiedykolwiek?) była możliwa w Polsce taka oferta na Kindla. Jakoś nie wierzę by Amazon otworzył się na takie rozwiązania..

      0
      • Magdalaena pisze:

        To nie są zarzuty – to są moje odczucia i motywacje. Tak samo nie kupię najwypaśniejszej aplikacji na Iphona, jeśli mam telefon z Androidem.

        Amazon raczej nie zgodzi się na wejście abonamentu innej firmy, ale mógłby nam udostępnić swoją ofertę. Dla mieszkańców USA jest Prime, który za równowartość ok. 23 zł miesięcznie daje nie tylko książki, ale też streaming filmów.

        0
  20. anda pisze:

    Już gdy weszła pierwsza oferta abonamentowa zaczęłam się zastanawiać nad skorzystaniem z niej. Odpowiedź od tego czasu nie uległa zmianie – nie, to nie dla mnie.
    Nawet mimo tego, że lubię biblioteki, a dostęp abonamentowy jest ładnym rozwinięciem idei wypożyczalni. Sprawdzony model biznesowy (w końcu nawet nie wszystkie biblioteki są bezpłatne) i kulturowy daje naturalne wejście w usługę. Wielkie brawa za podjęcie ryzyka i rozwój oferty mimo wyraźnych przeszkód. Widać też stanowcze dążenie Legimi do ulepszania usługi, co pozwala mieć nadzieję na stabilne funkcjonowanie w przyszłości.
    Moim zdaniem abonament jest wartościowy dla osób lubiących beletrystykę, pozwala poznać sporą część nowości i ma korzystną cenę. Warte dostrzeżenia są też udane starania Legimi o książki na wyłączność (także czasową) – na pewno jest to dodatkowy atut dla osób poszukujących nowości.
    Mimo tych zalet nie korzystam z abonamentu (i w najbliższej przyszłości nie zamierzam tego robić). Po prostu to nie jest usługa dla mnie. Powodów jest kilka, w większości wywodzących się z faktu, że moja e-biblioteczka jest tak naprawdę e-biblioteczką rodzinną (tak samo jak w przypadku książek papierowych) i nie widzę powodu, dla którego by miało być inaczej. Przy zakupionych pojedynczych tomach każdy ustala własną kolejność lektur, wgrywa odpowiednie pliki na swój czytnik i nie ma kłopotów z niechcianą synchronizacją. Nie trzeba też regularnie łączyć się każdym urządzeniem z księgarnią w celu potwierdzenia aktualności abonamentu – co bywa problematyczne przy dłuższych wyjazdach. W przypadku posiadania plików nie ma też obaw o to, co się stanie w przypadku upadku księgarni (czego absolutnie nie życzę), czy wycofania oferty abonamentowej. Ponieważ do czytania używamy czytników- nikt z nas nie lubi czytać na tablecie czy telefonie, do korzystania z abonamentu konieczna byłaby wymiana czytników(bo żaden z naszych nie obsłuży aplikacji Legimi), a to byłoby absurdem ze wględu na koszt wymiany i osobiste preferencje co do funkcjonalności urządzeń (gdy wybierałam niedawno kolejny czytnik, AfterGlow sromotnie poległ w szybkim teście sklepowym – zawiesiłam go w ciągu 5 minut). Dodatkowym czynnikiem ekonomicznym jest fakt, że przejście na abonament (nawet gdybym miała odpowiednie czytniki) nie spowodowałby w moim przypadku znaczących oszczędności – ok. połowa mojego zbioru ebooków nie jest w abonamencie dostępna i nie sądzę, żeby ta proporcja uległa zasadniczej zmianie.
    Do tego dochodzą osobiste uprzedzenia – Legimi nie jest co prawda ostatnim miejscem w którym ponowię zakup ebooków (ten zaszczyt przypada koobe), ale od dawna utrzymuje się pod koniec listy. Nie odpowiada mi interfejs sklepu (oczopląsu można dostać od wyskakujących okładek ułożonych w dziwaczny sposób, mają słaby podział książek na kategorie i reklamy abonamentu przytłaczające stronę każdej książki), a ostatnio duży niesmak wzbudziła we mnie nota o prawach autorskich w książeczce napisanej dla Legimi („Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.”).
    Zatem dziękuję, dalej szukam promocji .

    0
    • Wojciech pisze:

      Rozbawił mnie fragment o „jednorazowym pobraniu” – a jak ściągnę dwukrotnie plik który kupiłem, to co? Prokuratura?

      0
      • anda pisze:

        Jak się dowiem (w końcu przekroczyłam klauzulę ewidentnie – ściągnęłam dwa formaty, do czego się spokojnie przyznaję), może uda mi się o tym napisać :)
        Dla uściślenia, notka była jedyną rzeczą wyróżniającą
        chałturkę „zbrodniczych siostrzyczek” – reszta radośnie uległa natychmiastowemu zapomnieniu ( na co zasługiwała).

        0
      • zipper pisze:

        Ten zapis jest zapisem wydawcy, nie sklepu. Trafiłem na taki w jednej z książek, które kupiłem.

        Gdyby to był papier, takim zapisem można by oczywiście wytrzeć sobie pewne części ciała ;-)

        0
        • anda pisze:

          Owszem, to zapis wydawcy tyle, że wydawcą jest spółka autorek (albo to self-publishing, bo w KRS nie znalazłam, ale może słabo szukałam), które popełniły dziełko specjalnie dla wyłącznego sprzedawcy (cyt.”Ebook […] został wydany wyłącznie w wersji elektronicznej i jest dostępny jedynie w księgarni Legimi.com”). Sprzedawcy który wspierał proces wydawniczy m.in przez skład wersji elektronicznej, więc miał możliwość i sposobność zwrócić uwagę na niestandardowe zapisy (jak pogodzić ten zapis z abonamentem obejmującym 3 urządzenia?), a teraz nie ostrzega, że sprzedaje coś co odbiega od utartych zwyczajów.
          Jak dla mnie minus i dla autorek, i dla sprzedawcy.

          0
          • asymon pisze:

            Jak ci się chce, możesz próbować w UKOiK dowiedzieć się, czy coś takiego nie jest tzw. klauzulą niedozwoloną.

            Albo napisać do autora/wydawcy z prośbą o wyjaśnienie „co poeta miał na myśli” i poinformować, że zapis kłóci się z dozwolonym użytkiem utworu.

            0
            • anda pisze:

              Absolutnie nie chce mi się, chociaż drogę znam :) – bo nie wierzę, że ktoś próbowałby skorzystać z tej formułki.
              Spuśćmy może kurtynę miłosierdzia na notę, w końcu podałam ją tylko jako jeden z powodów, dla których nie przepadam za Legimi i dlaczego nie zaufam im dając prawo do obciążania mojej karty.
              Zauważ, że widzę i doceniam zalety abonamentu, tyle, że ta usługa rozmija się z moimi potrzebami, a podmiot ją oferujący nie budzi we mnie specjalnej sympatii. Nawet mimo tego, że jako jeden z naprawdę niewielu aktywnie próbuje pozyskiwać nowych eczytelników.
              Przy tym jestem optymistką i wierzę, że skoro Legimi zainwestowało w zebranie opinii zaangażowanych eczytelników, to przeczyta wnikliwie wyniki i wyciągnie z nich wnioski. Czy konkluzje będą możliwe do realizacji i czy eczytelnikom się spodobają – to już zupełnie inna sprawa, w końcu tutaj ekonomia rozdaje karty.

              0
            • zipper pisze:

              Ja tam takie zapisy traktuję uśmiechem politowania po prostu ;-)

              0
  21. Aggie pisze:

    Mam 2 pytania, co do Legimi.
    1. Jak to jest z podkreśleniami i notatkami? Rozumiem, że dopóki płacimy abonament, to nasze podkreślenia i notatki w książce sa zapamiętywane, ale co w przypadku rezygnacji z abonamentu? Można te podkreślenia jakoś wyeksportować do pliku (nawet zwykłego tekstowego)?
    2. Czy w przypadku pakietu 'bez limitu’ można czytać na 2 czytnikach? Czytałam FAQ na Legimi, ale nie do końca zrozumiałam odpowiedź, dotyczaca tego zagadnienia.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      ad 1. tu sytuacja jest prosta – aplikacja nie ma funkcji podkreślania/notatek… o czym zresztą pisałem w swoim teście.

      ad 2. nie – z FAQ : „w pakiecie bez limitu można czytać na 4 urządzeniach w następującej konfiguracji: czytnik, tablet (Android lub iPad), tablet lub komputer (Windows 8), smartfon (iPhone, Android lub Windows Phone).”

      0
  22. IBoy pisze:

    Legimi daje nam możliwość czytania w abonamencie. Jeśli mi się nie podoba to po prostu nie korzystam. Fali krytyki nie rozumiem. Fajnie, ze jest możliwość potestowania przez kilka dni. Każdy może sie przekonać, czy Legimi to dobra alternatywa dla „tradycyjnego modelu sprzedaży ebooków”. Ja skorzystałem z okresu próbnego,przeczytałem 2 ebooki i zrezygnowałem z powodu słabej oferty. Niestety oferta ebookpoint to dla mnie główny argument zakupu Kindla. Legimi pokazuje trochę inną model biznesowy. Popieram to zdecydowanie. Być może za 2-3lata wytyczą nowe standardy ebookowego biznesu ? Oglądam teraz „House of Cards” od Netflixa, który kilka lat temu był niszowym dostawcą internetowej telewizji. Dziś jest producentem,jednego z najlepszych seriali . Legimi jako platforma dla selfpublisiphingu jawi mi się nieco jako taki Netflix dla moli książkowych. Życzę i tego z całego serca.

    0
    • YuukiSaya pisze:

      Jaka fala krytyki? Postawione zostało pytanie – abonament czy kupowanie, ludzie się wypowiadają, a że w większości nie wyglądają na specjalnie zainteresowanych, well… Widocznie taki typ tu się kręci, czasem pewne miejsca, realne i wirtualne. przyciągają dość określony typ ludzi, tu jak widać masz przewagę kupujących nad abonamentujących.

      Z drugiej strony może Legimi poczyta te komentarze i użyje do udoskonalenia usługi? W końcu mówimy o głosie potencjalnych klientów, tak? Też im życzę sukcesu, ale póki co beze mnie w roli klienta.

      0
  23. Iwona pisze:

    Tak się przyglądam tej dyskusji i myślę, czy to pytanie ma sens. Czy jak ktoś ma kablówkę to znaczy, ze nie pójdzie do kina, albo nie kupi płyty DVD? Czy jak ktoś ma deezer czy Spotify to znaczy, ze nie kupi sobie ukochanej płyty? Kupiłam Kindle, żeby móc czytać naukowe książki anglojęzyczne, które często są znacznie tańsze w wersji cyfrowej, lub można je wypożyczyć za parę dolarów. Kupuję trochę beletrystyki, ale powiedzmy bardziej „literackiej”. Lubię czytać kryminały, żeby odpocząć, ale nie chce mi się ich kupować, bo jak poznam już zagadkę, to nie będę czytać drugi raz. Podobnie jak nie będę 10 razu oglądać serialu z kablówki, głównie z braku czasu. Są różne formy, do różnych rzeczy. Nie zawsze chodzi o to, żeby mieć dużo i tanio liczy się też wygoda i prostota. Dobrze, żeby oferta była różnorodna. Natomiast przy obecnych cenach ebooków kupowanych osobno i czytaniu powiedzmy jednego, czy dwóch „czytadeł” na miesiąc abonament ma jakąś tam rozsądną cenę.

    0
  24. Wilk pisze:

    Zasadniczo abonament jest lepszy, gdyż rozwiązuje proiblem książek, które mają ciekawy opis/recenzję, a w praktyce okazują się słabe – można od razu skakać na inną ksiązke i nie martwi się dodatkowymi kosztami.

    Problem z aplikacją Legimi jest jednak inny – wymóg Androida skutecznie zyni ją niezbyt użytkową. No bo tablety ze względu na świecący ekran niezbyt nadają się do dłuższej lektury, z kolei te czytniki, które mają Androida niemiłosiernie wolną „zmieniają strony”.

    Reasumując: Legimi ma pomysł dobry, ale realizację kiepską. Oczywiście, zawsze można obawiać się, ze ktoś za jednym zamachem pobierze x książek i więcej nie wróci, ale można to rozwiązać inaczej, np. abonamentem rocznym, przy którym w każdym miesiącu pobierało sie książki o łącznej wartości nie większej niż x (z kumulowaniem w razie niewykorzystania).

    0
  25. zajeBEASTY pisze:

    Jestem wielkim fanem Spotify – dość powiedzieć, że po 2 latach wróciłem do regularnego słuchania muzyki. Jestem anty-piratem, ale płacić po kilkadziesiąt złotych za pojedynczą płytę nie zamierzam, natomiast za 10zl w wyzej wymienionym serwisie mam tysiace plyt za darmo, co jest rewelacyjne. Co jakiś czas dodaje ulubione zespoły do mojej kolekcji, nigdy nie przejada mi się słuchanie.

    Abonament Legimi może być równie dobrym wyjściem pod kilkoma warunkami:

    – opłata musi być odpowiednia
    – nie można ograniczać liczby przeczytanych stron (powinna istnieć tylko 1 oferta bez limitu) – wszak są tacy co przeczytają 50 stron i tacy co przeczytają 2000 – wśród dużej liczby użytkowników to się zrównoważy
    – nie może być sytuacji, że pobiera się automatycznie jakakolwiek opłata bez naszej wiedzy i zgody! to całkowicie skreśla dla mnie taki abonament. ale jak pisałem wyżej jeśli wyeliminuje się opcje z ograniczoną liczbą stron ten problem odpadnie
    – oferowana biblioteka musi być jak najbardziej atrakcyjna – to oczywiście najważniejszy warunek, ale dlatego że oczywisty piszę o nim na końcu

    Podsumowując jestem zwolennikiem abonamentu, chociaż nie aż tak jak w przypadku filmów/muzyki – książki czyta się niekiedy dość długo jedną sztukę i nie przeskakuje się jak pomiędzy płytami/serialami po kilka razy w ciągu jednego dnia. Jednakże w pewnych zastosowaniach (np. praca naukowa, szybkie zdobywanie informacji, czy też przy preferowaniu lektury krótkiej, łatwej, przyjemnej) abonament jest o wiele lepszy niż płacenie za każdy egzemplarz pojedynczo. I – co najważniejsze – niska cena sprawi, że nawet dla czytających obszerną beletrystykę abonament może stać się bardziej opłacalny od tradycyjnej sprzedaży.

    0
    • Magdalaena pisze:

      Ja też teoretycznie jestem fanką spotify i deezera, ale w praktyce okazuje się, że w tych tysiącach płyt nie ma nic dla mnie, że program nie jest w stanie mi nic nowego zaproponować i w praktyce kończy się na słuchaniu tego, co wcześniej kupiłam jako CD czy mp3.

      0
  26. ybenn pisze:

    Jak mam wypróbować 7 dni za darmo, jak nie mam i nie zamierzam posiadać karty? Ładne za darmo…

    0
  27. Deszczowiec pisze:

    Moim zdaniem wygląda to tak:
    Po okresie jednego miesąca nie mam ani pieniędzy( opłata ) ani książki.
    Czasem trafiam na na książkę która jest dla mnie wyjątkowa i wtedy wiem , że będę
    czytać jeszsze raz i jeszcze raz i…………, a nawet gdy jest głupio śmieszna to też może mi
    przyjdzie ochota na powroty.
    Podchodzę do czytania w spób intuicyjno-spontaniczno-uczuciowy. Przeliczanie tego
    na pieniądze jest już ciężkie a Legimi przelicza mi to na tony i metry. Jest taki papier z którym mi się to kojarzy ta reklama. Wam też?
    Abonament jest dla ludzi myślących jak księgowy przy pracy. ( Na dziś tyle stron za taką
    cenę). Dlatego ja dziękuję za możliwosć, ale to nie dla mnie.

    0
  28. Kot i jego Ania pisze:

    Nigdy nie wykupię abonamentu. Kupuję książki, które naprawdę mi się podobają i do których często wracam. Płacę za egzemplarz, z którym mogę zrobić co będę chciała – przeczytać całość za dwa lata albo czytać jeden rozdział co miesiąc; podzielić się książką z mężem, pożyczyć bliskim znajomym, zarchiwizować „na kiedyś” – czyli dokładnie to, co z papierowym egzemplarzem. Nie chcę zmieniać czytnika, tylko dlatego, że właściciel „cudownego” pomysłu na abonament nie chce wyjść poza makówki i onyksy.
    Jestem użytkownikiem internetu „starej daty” i nie trafia do mnie wizja kultury do wypożyczenia. Jako alternatywa owszem, jako jedyna opcja – nigdy. A teraz wszystko idzie tą drogą i wcale mi się to nie podoba (np. aplikacje Adobe będą do wypożyczenia na opłacony z góry okres czasu).
    Wreszcie – książkę mogę upolować w promocji (w tym miesiącu wydałam 50 zł na książki warte w umie ponad 150), odłożyć na potem i przeczytać jak będę mieć czas i ochotę – w abonamencie nie ma mowy o żadnej okazji i wracaniu do książek, za które się już raz płaciło bez kolejnej opłaty. Zwykłe marnotrawienie pieniędzy i tyle.

    0
    • Magdalaena pisze:

      „Nigdy nie wykupię abonamentu. Kupuję książki, które naprawdę mi się podobają i do których często wracam.”

      Skąd wiesz, że książka Ci się podoba ZANIM ją kupisz?

      0
      • Kot i jego Ania pisze:

        To bardzo, ale to bardzo proste: mam taką cudowną właściwość, że trafnie względem własnego gustu czytelniczego oceniam książkę po kilku stronach treści. A w demówkach dają zazwyczaj po rozdziale do poczytania. Dlatego jeśli książka mi się podoba, to ją sobie kupuję. Mam syndrom „ma się”, więc abonamenty nie są dla mnie satysfakcjonującym rozwiązaniem, bo nic nie mam na własność.
        Nie doczytałam też co z opcją offline – na Kamczatce nie jestem pewna czy poczytam z Legimi…

        0
  29. Pytajnik pisze:

    Szanowni komentatorzy, czy ktoś z was korzysta z aplikacji Legimi na WinowsPhone 8 ?
    Czy da się czytać książki spoza katalogu Legimi? Jeżeli tak, to czy jest to możliwe bez logowania/ płacenia abonamentu?

    0
  30. Aggie pisze:

    Konkurs:
    Pomysł Legimi uważam za bardzo trafiony. Jeśli mówimy, że na czytniku mamy ze sobą swoją domową biblioteczkę, to używając abonamentu Legimi można powiedzieć, że nosimy ze sobą całą bibliotekę publiczną i w dowolnym miejscu i momencie wypożyczamy sobie to, co nas interesuje.

    Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do abonamentu za czytanie książek, jednak widzę, że Legimi się cały czas rozwija i w tej chwili, gdybym nie miała czytnika Kindle, to zapewne zainwestowałabym w taki, który wspiera aplikację Legimi. Wbrew pozorom płacąc abonament wydawałabym znacznie mniej na książki niż teraz, nawet płacąc te niecałe 33 zł miesięcznie. Poza tym płaciłabym za to, co rzeczywiście czytam. W tej chwili kupuję w cenach promocyjnych (od 9,90 zł do ok. 16 zł) kilka książek miesięcznie, bo „ciekawy tytuł i kiedyś przeczytam…a nie wiadomo, czy i kiedy znów będzie na niego promocja”. Legimi ustrzega nas przed impulsowymi zakupami. Chcemy coś przeczytać, to nie czekamy na promocję, tylko bierzemy to z wirtualnej półki. A fakt, że nie mamy tej książki na własność? Osobiście nie przeszkadza mi to zbytnio. Wypożyczając z biblioteki też nie mamy książki na własność – przeczytamy i oddamy. Jeśli książka jest rzeczywiście wartościowa, to po przeczytaniu pobiegniemy do księgarni, aby ją nabyć. Analogicznie widzę czytanie z Legimi.

    Abonament Legimi ma przyszłość i jest to bardzo interesująca alternatywa. Moim zdaniem jest ona skierowana po pierwsze do osób zaczynających przygodę z czytnikiem, po drugie do osób chcących zaoszczędzić na kupowaniu książek, po trzecie do osób czytających bardzo dużo (chociaż oferta jest interesująca również dla czytających dwie książki miesięcznie).

    Do aplikacji Legimi dodałabym tylko możliwość podkreślania i robienia notatek, a następnie możliwość wyeksportowania tych pokreśleń.

    0
  31. Adalbert pisze:

    Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest mieszana propozycja, tzn. z jednej strony korzystać z oferty abonamentowej, a z drugiej kupować wybrane ebooki w sensowej cenie. Uogólniając będzie to zależało od tego jak silne poczucie własności ma dana osoba. W dużym uproszczeniu oferta abonamentowa jest odpowiednikiem tradycyjnej biblioteki, różni się od niej tym, że mamy tu jednoczesny dostęp do wszystkich pozycji w ofercie, a także tym, że dostęp do danej pozycji mamy tak długo jak płacimy abonament. Dzięki propozycji abonamentowej możemy przeczytać daną pozycję i sprawdzić czy jest na tyle wartościowa, żeby nabyć ją do swojej biblioteczki. Pozwoli nam to uniknąć nie trafionych zakupów oraz stworzyć własną bibliotekę bestsellerów. W obecnej ofercie brakuje mi możliwości innej płatności niż tylko kartą w pozostałych planach abonamentowych, poza najdroższym. Dziwię się, że Legimi nie ma jakiegoś chwytliwego hasła dla swojej usługi, typu: u nas znajdziesz świat marzeń lub koszmarów od 6,99.

    0
  32. mikeg19 pisze:

    Ja osobiście, zapewne jak większość e-czytelników preferuję posiadanie książki na własność – zawsze mogę do niej wrócić, sprawdzić notatki itp. Opcja posiadania e-booka na własność jest dla mnie o wiele atrakcyjniejsza również z tego powodu, że od pewnego czasu musiałem zredukować czas poświęcany na czytanie a lista książek do przeczytania stale się powiększa. Możliwe, że abonament zmotywowałby mnie do przeczytania książki od razu, ale podejrzewam, że mogłoby mi to zabrać przyjemność z czytania – na kanapie, z herbatą i ciastkami. W swoim tempie, delektując się dowcipami, intrygą, kunsztem autora – tym jest dla mnie czytanie :).

    0

Skomentuj mruk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.