Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Wybór czytnika i… jeden drobny szczegół, który go dyskwalifikuje

Opisałem niedawno mój pierwszy rok z Kindle Paperwhite. Wspominałem między innymi o usprawnieniach w nawigacji – i chciałbym teraz zwrócić uwagę na jedną sprawę z tym związaną.

Gdy wybieramy czytnik – nie zawsze mamy te same potrzeby:

  • Jedni chcą czytać nowości z beletrystyki, inni sięgną po klasykę, jeszcze inni chcą czytać książki o tematyce związanej z ich pracą, dla innych szalenie ważna jest czytelność artykułów naukowych (i tym samym obsługa wielokolumnowych PDF).
  • Jedni będą czytali od deski do deski, inni potrzebują narzędzi do poruszania się po książce.
  • Jedni tylko czytają – inni chcą podkreślać i robić notatki.
  • Niektórzy czytają wyłącznie po polsku – inni w różnych językach – i potrzebują choćby słowników.

Brzmi to może wszystko banalnie, ale nie powinniśmy o tych różnicach zapominać.

W tamtym artykule pisałem o obsłudze przez Paperwhite zagnieżdżonych spisów treści, które znajdziemy w książkach programistycznych, albo i Biblii. Niby drobiazg. Ale nie wszystkie czytniki sobie z tym radzą.

Działanie spisu treści było przyczyną, dla której Marcin Kasperski, prowadzący bloga „Notatnik zapisywany wieczorami” pozbył się Kobo Touch. Tak o tym pisał w listopadzie 2013:

Ostateczną decyzję by szukać innego czytnika podjąłem jednak z innego powodu. Była nią… implementacja spisu treści.

Powyższe jest zdjęciem pierwszej strony spisu treści do jednej z książek firmy O’Reilly (która ma, chwalebny zresztą, obyczaj robienia hierarchicznych rozwijanych spisów treści).

Można przejść dalej…

i dalej…

ale do celu, którym było zlokalizowanie jednego z dalszych rozdziałów, niespecjalnie to przybliża.

119 stron spisu treści do liczącej niecałe 300 stron (i paręnaście rozdziałów głównego poziomu) książki, bez jakiejkolwiek możliwości zwijania/rozwijania, bez wyszukiwania i nawet bez jakiejkolwiek nawigacji poza poprzednie/następne.

A więc twórcy oprogramowania dla czytnika nie przewidzieli, że spisy treści są tak rozbudowane i nie zaplanowali nawigacji po takim spisie.

Sprawdziłem, że to tak samo działa na moim Kobo Mini – oczywiście przejście do dowolnego miejsca w książce jest możliwe, jest też nawigacja po rozdziałach (poprzedni/następny), ale spis treści jest tak samo bezużyteczny jak w Kobo Touch. Nie wiem czy zostało to poprawione w nowszych modelach (Kobo Glo i Aura).

Jak to wygląda na innych czytnikach:

  • Nook Simple Touch ma to niestety rozwiązane podobnie jak Kobo, choć tam po zrootowaniu nikt nie będzie używał domyślnej aplikacji, a np. Cool Reader dla Androida obsługuje spis wielopoziomowy.
  • Z kolei Onyx w domyślnej aplikacji pozwala na przejście do określonej strony spisu treści.

W taki sposób Marcin podsumował swój artykuł:

Mnóstwo porównań czytników akcentuje zupełnie nieistotne cechy takie jak obsługa wi-fi (Kobo ma wifi, używałem go wyłącznie do aktualizacji, gdy kiedyś niechcący skasowałem klucz, przez miesiąc zbierałem się by go ponownie wpisać), funkcje społecznościowe (grrrr) albo wsparcie dla kart SD i innych (całkowicie zbędne o ile wbudowany dysk ma w miarę rozsądny rozmiar).

Moim zdaniem, już najwyższy czas na porównywanie jakości i używalności działającego na czytniku oprogramowania.

Czy to oznacza, że Kobo Touch jest złym czytnikiem? Skądże. Jest tylko czytnikiem niedostosowanym do czytania e-booków o skomplikowanej strukturze. Jeśli czytamy głównie beletrystykę, albo proste książki biznesowe – nawigacja nie będzie żadnym problemem. Kłopoty zaczynają się przy pewnych zastosowaniach.

Na tym blogu piszę głównie o Kindle – ale zdaję sobie sprawę, że kilka spraw nie będzie pasować każdemu – i dlatego niektórzy sięgną po Pocketbooka, Onyxa, Kobo, albo inne marki.

Sytuacja opisana przez Marcina każe sobie jednak zadać pytanie: jak uniknąć kupna czytnika, który będzie miał tylko jedną, ale za to dyskwalifikującą go cechę? Oczywiście z naszego punktu widzenia.

Rzecz jasna – musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nasze potrzeby są wyjątkowe. Większość czytników powstaje po to, aby czytać na nich powieści – a ich twórcy nie zawsze przykładają wagę do innych funkcji. Ale jeśli czytamy także inne rzeczy – wtedy nic nie zastąpi przetestowania czytnika.

Oczywiście, warto też czytać recenzje – może się zdarzyć, że autor zwrócił uwagę akurat na to, co nam też będzie przeszkadzać. Ale może być i tak – że dopiero po kupnie czytnika trafimy na coś, czego nikt przed nami nie widział… Z drugiej strony to chyba rzadkie sytuacje.

A czy Wam zdarzyło się rozczarować jakąś funkcją kupionego czytnika i to na tyle, aby poszukać innego modelu?

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Kupno Kindle, Rynek czytników i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

71 odpowiedzi na „Wybór czytnika i… jeden drobny szczegół, który go dyskwalifikuje

  1. q-ku pisze:

    jak dla mnie, czytnik dyskwalifikuje dotykowy ekran i brak dobrze usytuowanych przycisków nawigacji….

    0
    • Robert Drózd pisze:

      No, to akurat nie jest drobiazg :) chociaż to jak działają klawisze można sprawdzić tylko osobiście. Pamiętam jak mnie rozczarowały klawisze w Nooku, dobrze że ma dotykowy ekran.

      0
    • Marcin pisze:

      Dotykowy ekran nie jest zły. Też się tego obawiałem przy przesiadce z K3 do PW2. Poszło nad wyraz gładko. Nie poczułem absolutnie żadnego dyskomfortu.

      0
    • Tereza pisze:

      Popieram w całej rozciągłości – noce z czytnikiem w pozycji ” leżę pod gruszą na dowolnie wybranym boku” – idealne umiejscowienie przycisków nawigacyjnych w PB613 + niska waga czytnika – docenia się przy kilku godzinach czytania. Dotykowy ekran – w takiej pozycji wymagałby użycia drugiej ręki do „miziania” – koszmar. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko opcji automatycznego obracania ekranu – szkoda że w następcy(PB614) nie pomyślano o tym usprawnieniu. Dostęp do netu – opcja dla mnie zupełnie zbędna. Rozumiem to w „kundelkach” – czytnikach „z urzędu” przywiązanych do księgarni Amazon – kupując książki w polskich księgarniach zawsze ściągam je na dysk – często błędy w wydaniach wymagają niezbędnej korekty e-booka przed czytaniem – załadowanie e-booka „po kablu” – jaki problem – przeca trzeba co jakiś czas ładować akumulator ;).
      „Wybór czytnika i… jeden drobny szczegół, który go dyskwalifikuje” – dla mnie podstawowym „szczegółem” jest szacunek dla klienta – jeśli Amazon – sprzedając dziesiątki tysięcy czytników dla polskich użytkowników „olewa” ich, nie udostępniając opcji wyboru polskiego menu – jest „szczegółem” dyskwalifikującym czytniki tego producenta. :)

      1
      • Michał pisze:

        Kindle Touch z ekranem jak najbardziej dotykowym daje się bez problemów obsługiwać jedną ręką, PW/PW2 myślę że też..

        0
        • Michał pisze:

          Natomiast nawigacja po trochę bardziej rozbudowanym menu czy też zaznaczanie fragmentu/wskazanie wyrazu słownikowi/itp./.. w czytniku bez ekranu dotykowego to według mnie makabra i masochizm

          P.S. proszę o scalenie z poprzednim – pomimo nieupłynięcia czasu na edycję nie można nic edytować jeżeli pojawił się już inny komentarz..

          0
        • ketyow pisze:

          No nie wiem, jak leżysz w łóżku z czytnikiem nad głową i puścisz kciukiem, to mam wrażenie, że zamiast zmienić stronę, czytnik wyląduje na głowie :-)

          0
      • Tomasz pisze:

        Amazon nawet nie ma oddzialu w Polsce…Do niedawna nawet w telefonach nie bylo jezyka polskiego i jakos ludzie uzywali.Wiec jak dla mnie kiepski argument.

        0
      • Piotrek pisze:

        Hm,nigdy nie muszę używać drugiej ręki do „miziania”.

        0
      • ellsworth pisze:

        W życiu nie zdarzyło mi się potrzebować drugiej ręki do zmiany strony w dotykowym czytniku! To raczej z przyciskami prędzej jest taki problem, bo przycisk jest w jednym (dwóch) konkretnym miejscu, a po ekranie możesz prawie w dowolnym miejscu to zrobić.

        0
      • Amadeuszx pisze:

        „Dotykowy ekran – w takiej pozycji wymagałby użycia drugiej ręki do „miziania” – koszmar”

        Pewnie nie wiecie, ale Kindle PW nie trzeba „MIZIAĆ” żeby zmienić stronę – wystarczy dotknąć prawą/lewą stronę ekranu, co można spokojnie 1 ręką zrobić.

        0
    • Sebastian pisze:

      U mnie na odwrót. Elastyczność ekranów dotykowych czasami się przydaje. Jeśli ktoś robi notatki albo często korzysta z wyszukiwania to klawiatura ekranowa jest dużo wygodniejsza niż d-pad.

      Z WiFi się zgadzam. Przez większość czasu mam wyłączone bo jest strasznie zachłanne na energię, a ebooki i tak wrzucam przez komputer, bo szybciej i przy okazję wykonuję kopie bezpieczeństwa w bezpiecznym miejscu. Chmura Amazonu ma lekkie opóźnienia przy wysyłaniu książek na maila, jak ktoś kupuje w większości w innych księgarniach to może irytować przy dostępnych szybkich płatnościach)

      0
  2. Magdalaena pisze:

    Kindle jest ok, ale bardzo rozczarował mnie smartfon SGS III, który nie ma dziurki do zamocowania smyczy. Wydawało mi się to oczywiste i proste technicznie. A tu zonk.
    Na szczęście po kilku miesiącach udało mi się kupić silikonowe etui z odpowiednią dziurką.

    0
    • czytelnik pisze:

      SGS II też nie ma ani SGS III mini które posiadam, z tym że zauważyłem to dopiero jak o tym napisałaś :D
      Natomiast zaskoczył mnie aparat Samsung EX2F. Nie posiada czujnika położenia o czym nikt w recenzjach nie napisał i przez to muszę zdjęcia obracać ręcznie, a taki czujnik ma nawet mój staruszek Canon A-95 i zdjęcia na komputerze program mi sam obraca.

      0
  3. Krzysztof pisze:

    To zależy od której strony popatrzeć na to. Bo ja znowu uważam, że przy tak rozbudowanym spisie treści lepsze jest jego włączenie do treści ebooka, czyli umieszczenie hiper linków. Taka tradycja dopiero się tworzy, a więc nie jest powszechna. Ja dalej uważam, że grunt to dobrze zredagowane publikacja. Powiedzmy sobie szczerze – u nas na razie jest z tym cienko, bo wszyscy stawiają pierwsze kroki.

    Akurat Kobo ma oprogramowanie bardzo intuicyjne i przyciąga tym nieskomplikowaniem :)
    No i nie da się wszystkich niuansów umieścić w recenzji. Poza tym książki o dużym skomplikowaniu, publikacje techniczne nadal lepiej przeglądać w formacie tradycyjnej książki :)

    0
    • YuukiSaya pisze:

      No widzisz, a ja nie lubię jak muszę „przeklikać się” przez te linki z początku, wolę móc w każdej chwili otworzyć spis treści. Szczególnie jak samemu tworzy się pliki z niezależnych artykułów/postów/jakkolwiek nie nazwać, wtedy mogę sięgnąć po określony fragment z dowolnego miejsca. Każdy lubi inaczej ;)

      0
      • Krzysztof pisze:

        Dziwny komentarz, co znaczy przeklikać? Jedno tapnięcie i można zacząć czytać książkę. Poza tym mówimy tu o specyficznym rodzaju książki.

        0
        • YuukiSaya pisze:

          Ale czemu dziwny? Jedni lubią spis treści w „treści”, inni nie. Mnie akurat taki hyperlinkowy jest idealnie zbędny, ty lubisz, każdy ma swoje zdanie.

          0
          • Krzysztof pisze:

            Bo wyrwany z kontekstu i oparty nie na konkretnym pliku o profilu technicznym a „lubieniu”. Przede wszystkim – mówimy o książce technicznej. Podkreśliłem, że dobrze zredagowany spis treści działać może lepiej niż ten wbudowany w specyfikacje epuba i obsługiwany przez czytniki. Kolejne rozwiązanie (które może się podobać i jest rzadko spotykane) podjął w komentarzu poniżej Robert. Ja uważam, że sensownie przemyślana i zredagowana książka jest lepszym podejściem niż pakowanie ulepszaczy do czytników. Od ulepszania powinna być sensownie rozbudowywana specyfikacja epub :)

            0
            • YuukiSaya pisze:

              Wybacz, że nie wyczytałam ci w myślach, że twój pierwszy komentarz dotyczył wyłącznie książki technicznej… I że dalej tego nie widzę…

              0
              • Krzysztof pisze:

                To nie kwestia wybaczania. Może kiedyś będziesz miała okazję pracować z handbookiem np. do Debiana lub LaTeXa i zobaczysz, jak to wygląda w praktyce.

                W tej sferze są jeszcze przewodniki turystyczne :) Specyfikacje epuba czeka dużo zmian i wyzwań.

                0
    • Robert Drózd pisze:

      Jeśli spis treści znajduje w treści e-booka, to w przypadkach bardzo rozbudowanych on też zajmować będzie kilkanaście/kilkadziesiąt stron. Choć są też e-booki, gdzie mamy dwa spisy – jeden ogólny na początku – a drugi analityczny na końcu książki.

      0
    • Sebastian pisze:

      A dla mnie to jest właśnie bez sensu. Tak naprawdę to duplikowanie danych na dwa różne sposoby tylko dlatego, że jakieś urządzenie ma skopane oprogramowanie.

      Moim skromnym zdaniem spis treści powinien być zawsze generowany przez czytnik. Po to jest właśnie zapis cyfrowy, wydawca powinien dostarczyć treść i metadane niezbędne do odpowiedniej prezentacji tej treści. Dzięki temu zawsze też będziesz mógł kontrolować dane w ten sam sposób. Z tego samego powodu nie lubię jak autor używa niestandardowych rozmiarów i osadzonych fontów. Mam ustawiony rozmiar pod swoje preferencje a jakiś cwaniak ingeruje w to i zmusza mnie do przełączania ustawień za każdym razem jak wybieram inną pozycję do czytania. Dobrze, że jest Callibre, ale też mi się nie uśmiecha przeklikiwać i marnować czas na dopasowanie do moich upodobań książki, która po prostu została „zepsuta” przez wydawce.

      0
  4. YuukiSaya pisze:

    To chyba kwestia dotycząca każdego rodzaju sprzętu, nie tylko czytnika. Pamiętam, jakie frustracje wywoływało we mnie poszukiwanie odtwarzacza mp3 z odpowiednią nawigacją, skończyło się na kupowaniu tylko Sony, bo w sklepie nie można było przetestować, a w zapewnienia sprzedawców „ale oczywiście, że jest intuicyjne, będzie pani zadowolona” nie miałam zamiaru wierzyć. Bo to co dla mnie jest intuicyjne, dla innego nie musi – wszyscy zachwycali się nawigacją w Nokii a ja niemal rzucałam telefonem o ścianę. Albo zmiana laptopa i nagle zonk, nie ma po bokach „rolki”. Przewijać tylko łapiąc za pasek przewijania lub strzałką? Po 4 miesiącach przypadkiem odkryłam odpowiedni gest na touchpadzie. I można się uśmiechać z politowaniem, ale takie niedopasowanie sprzętu jest szalenie irytujące. Trochę jak ubranie – niby rozmiar ok, niby wygląda przywoicie, ale wrzyna się gdzieś w skórę i drażni.

    0
    • Marcin pisze:

      Heh.. Też miałem tak z wymianą laptopa. Żaden aktualny model nie miał „rolki” czy czegoś podobnego. Na szczęście w miarę szybko odkryłem, że teraz przewijanie realizuje się dwoma palcami na touchpadzie, bo bym nie kupił żadnego. :)

      0
      • YuukiSaya pisze:

        Chyba tylko Toshiba została przy tym rozwiązaniu… Przynajmniej te kilka miesięcy temu, jak asystowałam przy zakupie. Teraz jak się do niej dobieram to mam problem bo próbuję przewijać jak u siebie.

        0
    • Magdalaena pisze:

      Ileż ja się naszukałam kilka lat temu laptopa bez odrębnej klawiatury numerycznej. Aż się boję go zezłomować, bo teraz na rynku są chyba tylko takie modele.

      0
  5. Peri Noid pisze:

    WiFi w Onyxach A60 – totalnie bezużyteczny gadżet. Nim się kierowałem, gdy kupowałem czytnik. Miał pozwalać na łatwy dostęp do księgarni i umożliwiać proste wgrywanie książek bez konieczności podpinania kabla. Okazał się zupełnie bezużyteczny, głównie z powodu beznadziejnej implementacji przeglądarki oraz braku jakiejkolwiek dodatkowej funkcjonalności czytnika, która byłaby go w stanie wykorzystać. Do tego firma zarzuciła support dla tego modelu wkrótce po tym, jak go nabyłem. Sensowne funkcjonalności dostały dopiero kolejne modele. Myślę, że o przejściu na Kindle zadecydował brak sensownego i długofalowego supportu.

    0
  6. pioterg666 pisze:

    Gorzej, jak kupując pierwszy czytnik, nie wiesz nawet czego oczekujesz. Ja tak miałem przed swoim „pierwszym razem”. Planowałem zakup Classica, ale trochę zniechęcał mnie brak gniazda na kartę pamięci i brak klawiatury. Przemogłem się i po paru tygodniach używania okazało się co? Że w moim przypadku obie te rzeczy byłyby totalnie bezużyteczne :)
    PS: taki offtop – w Empiku wprowadzili wysyłkę plików na Kindla. Działa, właśnie przetestowane ;)

    0
  7. Tofi pisze:

    W Kobo Aura HD dalej się to nie zmieniło. Właśnie przetestowałem na książce helionu i kilkunastorozdziałowy spis zajmuje 35 stron. Jak na razie nie instalowałem sobie KOReadera, podobno jest dużo lepszy od standardowego czytnika.

    0
  8. Iseul pisze:

    Trudno mowic o rozczarowaniu, bo po prostu nie kupilam czytnika dopoki nie mial sprawnie i szybko chodzacych slownikow (czyli dla mnie Touch), bo sorry, ale strzalkami to by mi sie nigdy nie chcialo doklikac, zwlaszcza ze niezrozumiale slowa to czesto np. przymiotniki bez ktorych i tak sens jest jasny, szybciej bym sprawdzila w lapku niz doklikala, ale czytac z czytnika z lapkiem obok to lekka porazka.
    Podobnie w przypadku tabletu, bez rysika, to jak bez reki:) Wiec dopiero jak sie taki pojawil, to nabylam.

    0
  9. KecajN pisze:

    Wbrew opiniom posiadaczy ekranów dotykowych, też uważam ten typ obsługi za dyskwalifikujący czytnik – organicznie nie znoszę dotykania jakichkolwiek ekranów.
    Za najważniejszą uważam jednak funkcjonalność firmware. Ze swoim DXG przestałem „walczyć” mniej więcej po roku, kiedy udało mi się opanować w wygodny dla mnie sposób mapowanie folderów na kolekcje i wgrać wersję 3.2.1. Prawie usatysfakcjonował mnie dopiero KindlePDFViewer, który zapewnił mi wreszcie przyzwoitą funkcjonalność dla PDFów.
    W czasie „walki” z firmware Kindle’a, dojrzałem do małego i poręcznego czytnika. Dla odmiany postanowiłem spróbować Onyx’a. To była prawdziwa porażka: niby czyta wiele formatów ale żadnego porządnie. „Ulepszony” przez producenta firmware wybudzał czytnik każdym klawiszem, więc przy transporcie musiałem go wyłączać – startował dobrze ponad minutę… Z ulgą oddałem go rodzinie i kupiłem sobie Classic’a. Mimo wszystkich swoich ograniczeń jest jednak bardziej funkcjonalny. Chociaż gdyby pojawił się Classic Paperwhite, pewnie szybko bym sobie go sprawił.

    0
  10. wyzbyty pisze:

    Odszukanie czegoś w Biblii w czytniku PW1 jest koszmarem (przy najmniejszej czcionce). Dodatkowo wyszukiwanie nie działa, brak polskich liter. Ciekawy jestem opinii o suwaku w PW2, czy on rozwiązuje ten problem przewijania dziesiątek stron od początku lub końca księgi.

    0
  11. blues pisze:

    Moja małżonka dostała kindle classic (wtedy to był najnowszy model od Amazona, jeszcze załapałem się na moment gdy nie doliczali za cło :) ). Przeznaczeniem jego miało być czytanie tekstów naukowych (matematyka teoretyczna).
    Niestety, to się okazało kompletną porażką:
    – teksty naukowe są głównie w postaci pdf. I to się nie zmieni, ponieważ formatowanie musi tam być bardzo ścisłe – żaden reflow nie wchodzi w grę (wzory matematyczne są masakrowane),
    – zwykle format tych tekstów to coś między A4 a A5 – żeby było czytelne trzeba czytać w poziomie, a w classic przerzucanie pion/poziom jest delikatnie mówiąc uciążliwe. kindle DX by ten problem akurat zapewne rozwiązał.
    – skakanie po tekście – zwykle nie pracuje się linearnie, a skacze między kilkoma miejscami w tekście lub nawet w kilku tekstach. Przerzucanie tutaj to mordęga.
    – „przekartkowanie” jakiejś publikacji trwa dużo dłużej niż z papierem.

    …. i w efekcie skończyło się na tym, że kindle jest używany w zasadzie tylko przeze mnie do linearnego czytania beletrystyki. W czym jest świetny. Pracy z tekstem nielinearnym i jeszcze z kilkoma tekstami sobie kompletnie nie wyobrażam…

    Chyba, że macie tutaj jakieś sensowne propozycje.

    0
    • FortArt pisze:

      Ja robię moim studentom zestawy zadań z matematyki w mobi i epub. Najpierw robię „wąskiego PDFa” korzystając w TeXu z parametru textwidth. Potem wycinam białe obszary programem k2pdfopt. Trzeci etap jest prosty Calibre. Dwa pierwsze etapy można zastąpić jednym używając pakietu [geometry].

      0
    • zipper pisze:

      Do PDF ja bym używał tylko i wyłącznie tabletu. Samsung Galaxy Tab 10 cali. Szybkość działania, przewijania, skakania po tekście.

      Oczywiście ekran nie nadaje się do czytania kilka godzin dziennie, natomiast do pracy z tekstem, jak dla mnie nie ma lepszego rozwiązania.

      Niektórzy jeszcze jadą na dwóch monitorach na PC.

      0
  12. Ula pisze:

    Dla mnie w Kindlu Classic cechą bardzo zniechęcającą okazał się brak możliwości zmiany czcionki (prócz drobnych zmian dotyczących szeryfów, rozstrzelenia czy interlinii). Wiem, że można sobie z tym poradzić, ale wgrana czcionka resetuje się, gdy tylko zmienię ją na domyślną – a ja tymczasem często używam Kindla, by czytać artykuły na studia i do pracy – rzeczy, które lubię mieć w nienarzucającej się domyślnej czcionce – by potem przejść do powieści, które wolałabym indywidualizować przez dobór innego kroju pisma. To sprawia, że nadal często i z większą przyjemnością sięgam po papier, niż po kundelka.

    0
  13. RA pisze:

    Czekam na tani 13″ czytnik, ala Onyx Boox m92 z androidem najlepiej. Ma mieć dobrą obsługę PDF i dużą rozdzielczość, możliwość zainstalowania kilku aplikacji ze sklepu googla do obasługi epub i djvu. Obecnie zapowiedzi i zaporowe ceny mnie zniechęcają.

    0
  14. Eczytacz pisze:

    Cybook Odyssey Frontlight HD – brak wyszukiwania i tragiczna obsługa przypisów. Podobnie jak KecjN jestem sceptyczny wobec ekranów dotykowych, w wielu sytuacjach nie ułatwiają one obsługi czytnika, a wręcz utrudniają.

    0
  15. zipper pisze:

    To co mnie drażni, (ale w tym wypadku jest to szczególik) to nawigacja do przypisów w Kindle Classic. Wkurza mnie, że po nawigacji to przypisu i kliknięciu w niego muszę kliknąć jeszcze raz, żeby „follow link” :P

    Zresztą, ktoś powinien był znaleźć łatwiejszy sposób na dojechanie kursorem do przypisu niż przebijanie się przez pojedyncze wyrazy kursorem.

    Tutaj na pewno dotykowe czytniki wygrywają.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      No właśnie, to mnie też wkurzało – bo w Keyboard nie trzeba było żadnego „follow link” klikać, tylko od razu się klikało w link.

      0
    • Eczytacz pisze:

      Inne może tak, ale nie Cybook Odyssey Frontlight HD. Przy wielkości czcionki, która mi odpowiadała trafienie w palcem w przypis graniczyło z cudem – godzinami ćwiczyłem techniki „tapnięcie”, a powrót z przypisu do tekstu był jeszcze gorszy, bo wracało się kilka stron od miejsca, w którym znajdował się przypis. Przy tym rozwiązaniu to nawet poczciwy Classic góruje

      0
      • zipper pisze:

        Próbowałeś używać stylusa? Dotykowego ekranu i tak bym pewnie nie używał palcem, bo nie lubię nawet najmniejszych śladów na ekranie…

        0
  16. colt pisze:

    Przed zakupem Kindle PW2 przetestowałem Pocketbooka 624 w Empiku.. Po zakupie Kindla rozczarowały mnie dwie rzeczy.. otóż tworzenie notatek i podkreśleń – w Pocketbooku był odpowiedni kafelek w menu strony głównej gdzie miałem to wszystko w słupkach z podziałem na książki, a w PW2 trafia to wszystko do pliku „My Clippings” niezależnie od książki i leci za datą dodania.. niby pokazuje z jakiej książki dany cytat ale to nie to samo.. jeszcze dochodzi tu problem,że nie można nadawać nazw zakładkom.. drugą rzeczą jest możliwość tworzenia profili w Pocketbooku, której jak sądzę nie ma na moim PW2.. jest co prawda Kindle FreeTime (już sam opis producenta, że jest on przeznaczony dla dzieci zrozumiem, ale czy producent nie pomyślał, że z czytnika ma zamiar korzystać dwójka dorosłych jednocześnie?) ale nigdzie (nawet tutaj) nie mogę znaleźć informacji jak z tej opcji korzystać.. założyłem konto na Kindle FreeTime i wszystko ładnie pięknie, ale….. nie da się na to konto wrzucić książek (sam do tego nie doszedłem), a próbowałem wrzucać książki na czytnik i po kablu i przez meila i z chmury próbowałem je tam umieścić i dalej niepowodzenie.. małe rzeczy, a drażnią..

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Kindle Free Time służy właśnie dla dzieci – jest bardziej do kontrolowania tego jak czytają niż do jakiegoś bardziej poważnego zarządzania.

      Funkcja tworzenia profili jest z tego co wiem unikatowa dla Pocketbooka, choć nie testowałem jak się sprawdza.

      Co do podkreśleń – sprawdź Clippings Converter: http://swiatczytnikow.pl/clippings-converter-wspaniale-narzedzie-do-zarzadzania-podkresleniami-i-notatkami-z-kindle/

      0
    • Sebastian pisze:

      Przyznam się, że jest to jedna z rzecz, której i mi brakuje. Przez chwilę w akcie desperacji zacząłem szukać informacji na temat możliwości tworzenia własnego oprogramowania na Kindle, ale niestety miało być SDK dla Kindla (KDK) a jest tylko martwa strona z informacją na temat zamkniętej bety dla zaproszonych programistów.

      Dobrze, że chociaż notatki z podziałem na książki można przeglądać z poziomu książki… Ale to trochę ułomne, zwłaszcza jeśli się robi notatki z myślą o wykorzystaniu ich razem, np. w ramach powtórki jakiegoś szerszego zagadnienia.

      0
  17. 8 o'clock pisze:

    Jak dotąd, odpukać:) żaden zakup sprzętu mnie nie rozczarował, ale preferuję „prostotę” i bardzo ostrożnie przygotowuję się do zakupu (czytam na temat, zasięgam opinii, dręczę sprzedawcę itp.)

    0
  18. BurnyM pisze:

    Witam! Poszukuję czytnika do czytania aktów prawnych i korzystania z nich na zajęciachz prawa – czy znacie wobec tego jakiś czytnik, który pozwalałby na szybkie nawigowanie w tekście (kartkowanie lub skakanie poprzez szukanie tekstu) oraz umożliwiał zaznaczanie i robienie notatek? Do tej pory miałem Onyx Booxa X61S, ale u niego przewrócenie strony zajmowało 2s, a i nie było funkcji szukania tekstu, a nawet pamiętając stronę na która chciało się wejść i tak wpisywanie jej trwało długo, więc na zajęciach stał się dla mnie bezużyteczny. W domu również za wiele się nie przydawał, gdyż nie dało się na nim robić notatek ani zaznaczeń, a ponadto miał też wielokrotnie problem z formatowaniem – jak robiłem np. notatki w pliku docx czy nawet pdf taką piramidkę z podpunktów, to ostatecznie czytnik wszystko dawał do lewej strony i nie dało się czytać notatek. Tak więc z tych 3 powodów sprzedałem go. Ale ciągle myślę o jakimśnowym, gdyż takowy przydałby mi się bardzo, z uwagi na to, że nieustannie muszę drukować setki stron aktów prawnych, które zajmują dużo miejsca, a poza tym zmieniają się co jakiś czas.
    Czy jest zatem jakiś czytnik, który spełniłby moje oczekiwania czy jestem skazany na tablet?

    0
    • Tofi pisze:

      Jeszcze nie istnieje. Prędkość przewracania stron to zasługa procesora, więc im nowszy czytnik tym dzieje się to szybciej (PW2, Aura HD) do tego dochodzi funkcjonalność taka jak przeszukiwanie tekstu której na próżno szukać (w Kobo brak) dopiero zabawy z firmware mogą dać jakieś rezultaty. Nadzieją są 13” czytniki, ale cena naprawdę zaporowa, no i ich dostępność, bo zwykły śmiertelnik jak na razie nie może ich nabyć.

      0
      • BurnyM pisze:

        Dzięki za informacje.
        Pozostaje tylko czekać co nowego wyjdzie na świat ;)

        0
      • zipper pisze:

        Może jestem radykalny, ale czytnik dla mnie nadaje się tylko i wyłącznie do beletrystyki. Do pracy, nauki, czegokolwiek innego po prostu nie ma lepszego urządzenia niż dobry tablet.

        0
        • RA pisze:

          @zipper
          Czytnik może być czymś więcej, co udowadniają tablety. Czytanie literatury technicznej może być więc czymś bogatszym.

          Książka techniczna papierowa ma swoje zalety:
          – wysokie dpi rysunków, diagramów i tabel
          – kolor do wyróżniania ważniejszych elementów
          ale i wady:
          – ciężar
          – niezmazywanie notatek
          – małe litery

          Na e-papierze:
          – rysunki można skalować co nie jest obecnie spotykane w czytnikach a na tabletach się zdarza.
          – linki do konkretnych haseł
          – notatki często nawet synchronizowane
          – ciężar
          – wbudowane kalkulatory wartości fizycznych, pliki audio, video i słowniki
          wady:
          – tyle masz na ile ci pozwala oprogramowanie
          – koszt odpowiedniego urządzenia np. 10″=1200 PLN; 13″=4000 PLN; 10″ wyblakły pseudo kolor=1500-2000PLN
          – bateria – czas pracy i tym samym waga czytnika
          – brak podświetlania

          0
  19. tzigi pisze:

    Kluczowe funkcje poza otwieraniem książek? Ekran dotykowy z możliwą dodawania odręcznych zaznaczeń i dopisków (nie z klawiatury ekranowej tylko normalnie z odzwierciedlaniem ruchów palca), rozszerzalna pamięć, struktura folderów.

    Cechy fajne ale niekluczowe? Podświetlenie, fizyczne przyciski zmiany stron.

    Wodotryski? Wi-fi czy jakakolwiek inna łączność bezprzewodowa, gry, zegar, zintegrowany słownik (i tak porządnego używam w pdf-ie), Vocabulary Builder i inne wynalazki.

    Funkcje, których mi brakuje? Wreszcie prawdziwy Linux i podłączenie fizycznej klawiatury. Moment, w którym będę mogła pisać w LaTeX-u patrząc na ekran e-inkowy będzie momentem, w którym mój laptop zmieni się w urządzenie przeznaczone wyłącznie do korzystania z Photoshopa.

    0
    • krokodyl1220 pisze:

      LaTeX, powiadasz? :)
      http://forum.xda-developers.com/wiki/BN_Nook_Simple_Touch/USB_host_mode i używamy fizycznej klawiatury – tu film z działania: http://www.youtube.com/watch?v=qU3RpK4LEuk
      https://play.google.com/store/apps/details?id=verbosus.verbtex&hl=pl A tu i kompilator LaTexa ;) Co prawda nie korzystałem z niego, ale powinien śmigać.

      Możliwości są, jednakże wiążą się z ingerencją w sprzęt, tak więc trzeba posiadać pewien zakres wiedzy technicznej (czyt. umieć postępować krok po kroku zgodnie z instrukcjami :D ).
      Informacje te podaję tylko w ramach ciekawostki, na obecną chwilę nie jestem w stanie ocenić, na ile rozwiązania te miałyby sens bytu :) Choć perspektywa możliwości wygodnego pisania w TeXu i obserwacji efektów na e-inku jest bardzo obiecująca.

      0
      • tzigi pisze:

        Zastanawiałam się nad czymś podobnym (tylko z Onyxem np. AfterGlow, do którego też już powoli pracują nad podpięciem fizycznej klawiatury), ale tutaj natykam się na to, że VerbTeX jest po prostu niewygodnym programem. Dobrze, że powstał – pamiętam, jak kiedyś szukałam kompilatora TeX-a na Androida i nie było żadnego, który by nie kompilował na serwerze tylko na urządzeniu, więc cieszy mnie istnienie VerbTeX-a. Ale nie wiem, czy w nim by mi się wygodnie pracowało – a chciałabym stworzyć taki zestaw nie do zabawy (albo jako proof of concept) tylko do codziennej pracy naukowej.

        0
        • krokodyl1220 pisze:

          No to moje obawy co do kijowatości VerbTexa się potwierdziły. Szkoda :(
          Kiedyś zmagałem się z podobnym pomysłem, mając zamiar użyć portu Octave’a na tablecie z Androidem. I okazało się, zgodnie z przypuszczeniami, że pakiet pozostawia wiele do życzenia i w zasadzie nadaje się jedynie do chwilowej zabawy.
          Obawiam się niestety, że chwila, w której będziemy mieli dostęp bezpośrednio do Linuxa na urządzeniu z e-inkiem nadejdzie dopiero, kiedy takie ekrany zamontowane zaczną być instalowane w netbookach. Czyli kwestia kilku lat, choć kto wie, jak wówczas będzie wydlądał rynek (patrząc z perspektywy obecnych zmian, tj. rynkowej dominacji tabletów nad innymi urządzeniami przenośnymi oraz powolnej intergracji tabletów, telefonów komórkowych i netbooków).

          0
          • Sebastian pisze:

            Są urządzenia z Androidem z eInkiem, więc przy odrobinie samozaparcia możesz postawić pełną dystrybucję na takim urządzeniu obok Androida – większość opisów instalacji Linuksa na urządzeniach Androidowych opisuje proces stawiania środowiska w chroot’cie, nie Linuksa w roli głównego systemu, więc można to zrobić bez obawy o zbyt dużą ingerencję w sprzęt lub brak sterowników.

            0
  20. okobar pisze:

    dyskwalifikacja z powodu spisu treści? nie w moim przypadku
    ja spisów treści nie używam :P
    czytam od deski do deski…

    ale rozumiem że komuś to do szczęścia i pracy potrzebne
    ja na czytniku czytam tylko literaturę lekką – literaturę fachową potrzebną w pracy czytam na kompie – nie chce mi się ustaw i rozporządzeń na kindla wrzucać :P

    0
    • Robert Drózd pisze:

      no właśnie o tym jest ten artykuł :) że 95% ludzi nie zwróci uwagi, ale będą tacy, którym ten temat będzie bardzo przeszkadzał.

      ja dzisiaj np. na Kindle przez 2 godziny przeczytałem prawie całą książkę o inwestowaniu – w zasadzie wybierałem ciekawe dla mnie kąski i skakałem tam, gdzie mnie interesowało. Szkoda tylko że czytnik nie pokazuje że dana strona była już czytana, bo się można zapętlić. :>

      0
      • 8 o'clock pisze:

        Wydaje mi się, że to wcale nie problem techniczny – ten zagnieżdżony spis treści – tylko problem braku koloru w czytnikach: czytelnik nie zauważy, że spis ma rozwinąć.

        Po prostu dla każdego co innego jest ważne: intuicyjna nawigacja dla jednego jest intuicyjna, dla drugiego wcale, jeden potrzebuje ekranu dotykowego, drugi wcale, jeden chce katalogów, inny „półek z książkami” itd. Jedną osobę męczy doklikiwanie się do słownika, ja dzięki temu mam małą chwilę, dzięki której utrwalam sobie obce słowo.

        Dzięki temu zmieniają się czytniki i rozwijają firmy :)

        0
        • Id Engager pisze:

          To nie jest problem braku koloru– sugestię dla użytkownika, że coś jest rozwijalne/klikalne można zrealizować na wiele sposobów, np. dziubkiem. W obecnych aplikacjach na smartfony można znaleźć wiele przykładów, ale bardzo rzadko klikalność sugerowana jest zmianą koloru.

          0
  21. Cyber Killer pisze:

    Ja wciąż jestem na moim pierwszym czytniku, jak go kupowałem to kierowałem się tym żeby był jak najtańszy (i tak 300 zł które wydałem uważam za zbyt duży wydatek jak na czytnik, powinien kosztować ze 100 zł) i tym żeby wyrównywał tekst do obu krawędzi (justowanie). Muszę zaznaczyć że w tanich czytnikach wcale to drugie nie jest takie oczywiste i łatwo się wpakować w czytnik gdzie tekst będzie tylko do lewej wyrównany, przez co źle się czyta. W sklepie też zmusiłem sprzedawcę, żeby dał mi czytnik na żywo wypróbować przed zakupem, no i te rzeczy które chciałem okazały się być ok. Teraz po ponad roku używania do listy wymagań dodałbym parę punktów: poprawna obsługa prostych formatów jak html i txt (mój obecny źle przenosi słowa w tych formatach – przerzuca dalszy tekst do nowej linii bez zwracania uwagi na to czy jest to po środku słowa czy też nie, w epub działa dobrze), oraz możliwość wyboru czcionki dla wyświetlanego tekstu (tak samo – mój obecny używa tylko czcionki osadzonej w pliku, lub jeśli takiej nie ma to używa swojej która jest bezszeryfowa, a ja bym wolał szeryfową). Tak więc do końca zadowolony nie jestem, ale teraz wiem na co następnym razem zwrócić uwagę za te parę lat jak mój obecny czytnik (Prestigio PER 3464B) wyzionie ducha.

    0
  22. Peri Noid pisze:

    Kupiłem kiedyś dla żony Onyxa A60. Wtedy to było cudo, przynajmniej na papierze – WiFi, slot karty pamięci, wszystkie formaty (włącznie z zabezpieczonymi). Ba, nawet rysik Wacoma umożliwiający robienie odręcznych notatek! Głównym powodem, dla którego Onyx powędrował do szuflady, była obsługa kart pamięci. Czytnik w piękny sposób rozwalał system plików, co objawiało się niemożliwością otwierania książek lub nawet utratą wszystkich książek zapisanych na karcie (czego doświadczyłem – musiałem te książki odtwarzać z kopii). Wifi też było fajne – na papierze. W rzeczywistości transfer był tak powolny, że nie dawało się niczego sensownego otworzyć. Pomijam brak sensownej synchronizacji zdalnej, pomimo obecności sieci książki należało wgrywać kablem. Ale to małe piwo, bo dzięki obsłudze kart SD czytnik po pół roku został zastąpiony przez Paperwhite’a. I to był bardzo dobry wybór.

    0

Skomentuj Krzysztof Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.