Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Wprost czeka na potwora i nie wie, że potwór już tu jest

Ciasteczkowy potwór Amazon Polska

W najnowszym numerze tygodnika Wprost pojawia się artykuł na temat wejścia Amazonu do Polski, zatytułowany „Czekanie na potwora”.

Jego początek poświęcony jest jednak Kindle:

W tym sezonie w Londynie najmodniejszy jest kindle. W londyńskim metrze, w autobusach, na lotniskach ludzie w najróżniejszym wieku siedzą z nosami w wypromowanym przez Amazon czytniku e-booków.

O, to prawie jak w warszawskim metrze, co jakiś czas można zobaczyć nawet trzech czytnikowców na jednej ławce. :)

Nigdy się z nim nie rozstaję. Najlepiej mieć w domu kilka skórzanych etui, aby móc dobrać kolor do stroju lub dodatków noszonych w danym dniu – opowiada Katarzyna Sokołowska, czterdziestokilkuletnia projektantka kapeluszy, germanistka i matka trojga dzieci, która kilkanaście lat temu przyjechała do stolicy Albionu do męża robiącego karierę w City. Teraz mąż analizuje trendy w finansach, a ona trendy w modzie. – To w Polsce też się może przyjąć – mówi, gdy dowiaduje się, że Amazon chce wiosną pojawić się na naszym rynku.

Tu się zatrzymajmy – jako przykład, autor artykułu wybrał osobę niewątpliwie zamożną, robiącą w Londynie karierę, którą stać na ekstrawagancję w postaci paru skórzanych etui.

Czy to opis typowego użytkownika Kindle, którego można spotkać w londyńskim metrze? Czy raczej pokazanie, że czytnik to modny gadżet klasy średniej?

Dalej czytamy:

Na początku października [Amazon] udostępnił polskim użytkownikom Kindle’a możliwość ściągania plików przez sieć GSM.

I tu widać, że mamy kolejny artykuł, którego autor chyba nie próbował sprawdzić jak to jest z Kindle w polskiej sytuacji.

Na początku października (wraz z premierą Kindle 4 oraz oprogramowaniem 3.3 dla Kindle Keyborad) Amazon włączył Personal Document Service, czyli przechowywanie plików w chmurze. Jest to funkcja, o której jeszcze nie napisałem, ale działa ona na całym świecie, nie tylko w Polsce, a do pełnego działania wymaga WIFI.

Z kolei darmowy internet w wersji 3G jest w Polsce od maja 2010, a kupowanie plików w Kindle Store od… jesieni 2009, czyli od debiutu międzynarodowej wersji Kindle.

Dalej bezpłatna część artykułu kończy się i czytamy:

Po paśmie sukcesów w Ameryce, Wielkiej Brytanii i Niemczech nie udało mu się równie spektakularnie podbić Francji, Hiszpanii czy Włoch. Między innymi dlatego, że główna broń Amazon – czyli czytnik Kindle – na tamtejszych rynkach spotkał się z zainteresowaniem mniejszym, niż liczył szef Amazon Jeff Bezos.

Zaraz, sekundę. Kindle Store we Włoszech i Hiszpanii wystartował… parę dni temu czyli 1 grudnia. Już teraz autor wie, że podbój się nie udał?

Skąd ten brak sukcesu? Zgodnie z artykułem: przyczyną jest opór wydawców, którzy nie chcą przenosić książek do formatu Kindle – i wniosek: podobnie będzie w Polsce, bo najpopularniejszym polskim formatem jest EPUB, którego jak wiadomo Kindle nie czyta. O możliwościach konwersji oczywiście nic nie ma, bo sprawdzenia tego że platforma wydawnicza Kindle przyjmuje pliki EPUB bym nie oczekiwał.

Żeby nie skupić się tylko na krytyce – dobrze wyróżnione zostały zalety czytnika e-booków, choć z jednym wyjątkiem: ani słowa o papierze elektronicznym.

Potem czytamy o polskim rynku – najwięksi sprzedawcy, tacy jak Merlin oraz Empik się Amazonu nie boją, bardziej czekają na niego wydawcy, wkurzeni monopolistycznymi działaniami Empiku. Jednak podsumowanie jest zaskakujące:

Empik ma, według różnych szacunków, od 40 do 60 proc. udział w rynku książki. Bez niego nie ma szansy na to, by dobrze sprzedać jakąkolwiek pozycję. Z tym większym zainteresowaniem wydawcy czekają więc na wejście do Polski Amazon. Ale bez przesadnych nadziei. Sprzedaż książek w internecie rośnie, ale to wciąż tylko 4 proc. Nawet na najbardziej rozwiniętych rynkach – takich jak amerykański czy brytyjski – internetowa sprzedaż książek jest dziesięciokrotnie mniejsza niż ta w księgarniach. Internet jeszcze długo będzie tylko ich uzupełnieniem.

Czy to nie jest zaklinanie rzeczywistości? To już nie jest pytanie czy, ale za ile lat internet zmiecie tradycyjne księgarnie, a e-booki dorównają książkom tradycyjnym. To jest ten moment, gdy wydawcy muszą zastanowić się, co z tym fantem zrobić, bo za 5 lat nie pomoże nawet jeśli spalą wszystkie niesprzedane książki pod Ministerstwem Kultury.

Wracając do naszego grajdołka – cieszę się, że takie artykuły powstają, bo dzięki nim coraz więcej ludzi dowie się o czytnikach. Szkoda, że autor Wprost nie zauważył, że użytkowników Kindle nie trzeba szukać w Londynie i że potwór, który ma czyhać u naszych granic, to częściowo już u nas jest.

(zdjęcie: cookie monster)

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

43 odpowiedzi na „Wprost czeka na potwora i nie wie, że potwór już tu jest

  1. slawek pisze:

    Nie wierzę żeby matka trojga dzieci miała czas i głowę do zmieniania okładek kindelka. No chyba, że ma służącą i malowanie pazurów jest jej jedynym obowiązkiem.

    0
    • Anw pisze:

      W wieku 40 lat, to – jak dobrze pójdzie – przychówek ma się już odchowany. Ba, odpowiednio wytresowany przychówek złazi z głowy tak około wieku 7-10 lat [czyt. nie trzeba za nim w żaden sposób biegać, ma własne zainteresowania, a nawet można oswoić z obowiązkami domowymi].
      Abstrahując od tego, jak tam ojciec trojga dzieci ma czas na zmianę krawata…

      0
    • inkognit pisze:

      czemu nie – jeżeli zmienia torebki by pasowały do całości stroju czemu nie zmienić okładki? sporo ludzi ma wręcz kolekcję okładek do telefonów – z czerwonym fajnie iść na imprezę ale na spotkanie z szefem może już nie zawsze…
      A co do dostępności 89Ł to jakieś 14 godzin pracy dla mało zarabiającego w UK i jakieś …. dwie wizyty u fryzjera damskiego ……

      0
      • slawek pisze:

        Nie no pewnie, jeśli Kindel ma służyć do powieszenia na szyi lub przyczepienia do kapelusza to jak najbardziej powinien mieć wiele okładek ;-)

        0
    • Negrin pisze:

      Imię i nazwisko na tyle popularne, że trudno zweryfikować, ale obstawiam, że taka germanistka-modystka Katarzyna Sokołowska z Londynu istnieje tylko na potrzeby tego artykułu.

      0
    • Jerzy pisze:

      Zawsze można poprosić najstarsze dziecko, by zmieniło zajętej mamie okładkę :)

      0
      • slawek pisze:

        Z dziećmi jest ten kłopot, że naśladują rodziców, więc wielce prawdopodobna jest sytuacja, że dziecko odmówi z braku czasu, albowiem będzie zmieniać okładkę kindelka… swojego ;-)

        0
  2. piterk pisze:

    Czytnik, moim zdaniem, nie jest żadnym gadżetem dla maniaków, dodatkiem do ubioru tylko wygodnym urządzeniem do czytania książek. dlaczego wielu dziennikarzy nie może tego pojąć. Etui pod kolor sukienki, wolne żarty.

    0
    • Kindelka pisze:

      Aż korci, żeby powiedzieć: „Nie ocenia się książki po okładce”. Najważniejsze jest to, co Kindle oferuje w środku…

      0
    • Fandorkis pisze:

      Ja sobie etui uszyłam sama. Wygląda średnio, ale mi obojętne, bo 20 – 25 dolarów za okładkę to dla mnie za dużo.

      0
  3. Mczepcz pisze:

    Chyba tak naprawdę dużo tu zależy od tego jak podejdzie do sprawy Amazon, bo tak jak Robert zauważył wszystko zależy od dostępności towaru. Wydaje mi się, że czas jest dobry, żeby dogadać się z wydawcami, myślę, że można wygrać sporo na ich konflikcie z Empikiem. A Amazon ma pozycję i trochę do zaoferowania. Choć jak wiemy ma to też ciemne strony.

    0
    • mactajg pisze:

      Mam nadzieję, że Amazon dogaga się z wydawcami, a właściwie, że wydawcy się go nie przestraszą. Zwłaszcza, że książki w Amazonie to i tak książki zabezpieczone, więc nie powinni się bać piractwa. W każdym razie czekam na rewolucję.

      0
  4. Kindelka pisze:

    Mam niestety wrażenie, że ten artykuł powstał na zasadzie – szef do autora: „Coś mi się obiło o uszy, że ten Kundel, Kindle czy jak mu tam, robi się coraz bardziej popularny w Polsce. Weź coś nabazgraj, żeby nas ładnie spozycjonowało w Google…”

    0
    • Boox-userka pisze:

      Haha, dokładnie o tym samym pomyślałam. Kolejny dziennikarz, który wie, że dzwoni, ale nie wie, w którym kościele. Nie dziwne, że w Polsce tak słabo przyjmują się nowinki technologiczne, skoro media sugerują, że posiadanie jakiegoś elektronicznego urządzenia to snobizm bez żadnego pożytku. Ja tam nie czytam artykułów na tematy około ebookowe w popularnej prasie, bo się denerwuję ;)

      0
    • Fea1raneruial pisze:

      Ale w ten sposób powstaje większość artykułów „specjalistycznych” w szczególności w temacie nowych technologii. Często mam wrażenie że pójście do działu IT i zadanie kilku prostych pytań przekracza możliwości panów i (częściej) pań dziennikarzy.

      0
      • Tores- pisze:

        Geez, obawiam się, że w ten sposób powstaje _w_ogóle_ większość artykułów w jakiejkolwiek prasie… Kwiatek z mojego podwórka, mini notateczka w lokalnej gazecie codziennej o projektach plastycznych wspomagajacych naukę języków obcych, dosłownie kilka zdań i jedna mała fotka. I w tych kilku zdaniach „autor” potrafił błędnie podać zarówno nazwę szkoły jak i klasę, w której się ten projekt tworzy. Bo przecież zapamiętanie nazwy szkoły, w której się było (zapisanie?! o zgrozo?) to jest taka skomplikowana sprawa… Przyznam, że to jak w tym kawale „wiedząc, jakim jestem inżynierem, boję się iść do lekarza”. Chyba teraz na każdy tekst w gazecie będe patrzeć przez pryzmat – gdzieś dzwoni, ale kto by tam sprawdzał gdzie…

        0
  5. jonatankoot pisze:

    Takie bieda-dziennikarstwo, kiedy ktoś pisze o czymś o czym nie ma za bardzo pojęcia. Ja chyba jednak wolę, żeby w ogóle nie pisali niż pisali z takimi błędami.

    I znów to podejście do Kindla jako gadżetu dla finansisty z City. Boli.

    0
    • faure pisze:

      Taki jest stan dziennikarstwa w Polsce. Z artykułu wyje WPROST nikła wiedza o temacie. Myslicie, ze w ich pisaninie nt. gospodarcze czy polityczne jest inaczej? ;)))))

      0
  6. janekws pisze:

    Czy wejście Amazona na polski rynek spowoduje obniżenie cen czytników? Jak wam się wydaję ? Czy w początkowej fazie będą promocje ? Jak to jest w innych państwach?

    0
    • Robert Drózd pisze:

      To pytanie pojawia się już pod każdym postem. Nie, nie będzie znacznej obniżki w stosunku do tego co teraz płacimy. Niemcy, Francuzi, Włosi mają Kindle za 99 EUR i zbliżonej ceny można czekać u nas – jest to cena amerykańska powiększona o VAT, a bez kosztów wysyłki.

      0
    • inkognit pisze:

      ceny czytników są stałe – nie było promocyjnej ceny w UK – cena sama sobą jest promocyjna-
      to co może w Polsce być plusem to brak kosztów przesyłki i vat
      ale jaki zrobią przelicznik na złotówki-jaką cenę wystawą

      w UK wygląda to tak
      89 Ł za 4 – czyli obecnie przelicznik – 139 $ – cena w Amazon.com- 109$
      109Ł za 3 – czyli 170$ – w Amazon.com – 139$
      jak widać najtaniej jechać i kupić w USA ;-)

      0
    • MareX pisze:

      Na obniżenie cen nie ma co liczyć, gdyż oferowane przez Amazon ceny już są poniżej kosztów produkcji.

      0
  7. mikmach pisze:

    Nie ma się co denerwować – tak naprawdę dziennikarze to tylko lustro społeczeństwa. Świadomość na temat czytników (i tabletów) nie jest ogólnie duża. W Londynie jest inaczej bo autobusy i metro są wytapetowane reklamami Kindle’a i jest o wiele lepszy dostęp do e-booków.
    Jeśli Amazon tyle włoży w reklamę oraz zadba o odpowiednią ofertę książek (i ceny!) w 1-2 lata zamiecie rynek wydawców elektronicznych a w perspektywie 5-10 lat Empik może się naprawdę bać.

    0
    • mulat pisze:

      Oby tak było :) Bardzo fajny artykuł na temat twórcy amazon i techniki działania znajduje się tutaj: http://www.spidersweb.pl/2011/11/newsweek-prawie-jak-jobs.html
      z takim podejściem nie dadzą szans konkrecji :)

      0
    • Kindelka pisze:

      „Nie ma się co denerwować – tak naprawdę dziennikarze to tylko lustro społeczeństwa. ”
      Ale czy musi to być lustro niczym z wesołego miasteczka, które zniekształca rzeczywistość?

      Niestety autorowi tego tekstu (tak, jak i wielu innym piszącym o nowinkach technologicznych w prasie) zabrakło czasu na porządny „research”. Dziennikarz nie jest od tego, aby być alfą i omegą oczytaną we wszystkich możliwych tematach. Dziennikarz powinien umieć sięgnąć do odpowiedniego źródła, aby przekazać osobom niezorientowanym w temacie jego sedno. I tutaj przede wszystkim zarzut do autora tekstu we Wprost.

      0
  8. mmm777 pisze:

    Zachwytów nad Emikiem ze strony ludzi majacych coś wspólnego z książkami nie ma:

    ElGeneral:
    `Nie wiem, jak jest w małych miasteczkach. Na wrocławskim Rynku było kiedyś circa ebałt siedem księgarni – i jeden niezbyt wielki Empik. Teraz jest jedna księgarnia – Ossolineum – i wielki megastor Empiku. Rzecz nawet nie w dominującej pozycji Empiku na rynku wydawniczym, tyko w jego bandyckich praktykach (narzuty sięgające 60%, kilkumiesięczne terminy płatności, pobieranie opłat za magazynowanie książek itp). To jest draństwo skrzyżowane ze skurwysyństwem…’

    0
    • Joanna pisze:

      Teraz na wrocławskim Rynku są dwie księgarnie – empik i księgarnia językowa w pasażu pod błękitnym słońcem, księgarni Ossolineum nie ma wcale(sprzedaje tylko przez internet). Za to w przylegających do Rynku uliczkach jest bardzo dużo księgarni(matras, PWN, akademicka, kilka językowych, podróżnicza…).
      Na samym rynku nie było siedmiu księgarni w czasach które pamiętam jako czytelnik(czyli przynajmniej 15 lat). Wrocławski Rynek to nie miejsce na księgarnie, raczej na kluby, restauracje, kawiarnie. Kwestia czynszów, turystyki etc.

      0
  9. fonon pisze:

    „najwięksi sprzedawcy, tacy jak xyz się Amazonu nie boją” hehe to ciekawe dlaczego allegro wprowadza powoli 1-click buy zupełnie jak w amazon, a helion pyka ebookpoint w przyśpieszonym tępie w dodatku z licznymi błedami edytorskimi. Sorry memory, dla pismaka z Wprost zamiast ciasteczka z rodzynkami twardy piernik :D

    0
  10. Może Wprostowi chodziło o to że jeszcze nie działa http://www.amazon.pl
    i że nie ma domyślnie spolszczenia w interfejsie
    (W sumie urządzenia z Androidem, nawet takie taniochy z Chin mają już polskie wersje, to jaki problem, żeby domyślnie Kindle też miał).

    Sądzę że też jeśli urządzenia sprzedawane były bezpośrednio w Polsce lub u jakiegoś polskiego dystrybutora i wystawiane byłyby na nie faktury które większość polskich firm mogłaby sobie odliczyć vat (nie wszyscy mają euronip) – to wiele firm by też kupiło Kindle.

    Czekamy na Ciebie Amazon … zapraszamy do Polski ;)

    0
  11. mmm777 pisze:

    `przyśpieszonym tępie’ – no tak, oświata przyśpieszyła…

    0
  12. MichaeLoo pisze:

    generalnie nie można się dziwić, że w polskich czasopismach generalnie kiepsko pisze się o Amazonie i nie wgłębia się w temat e-czytników – pamiętajmy, że to też wydawcy, którzy w większości mają dobre układy z monopolistą jakim jest Empik (czyt. podoba im się obecna sytuacja na rynku) i boją się dużo bardziej praktyk amerykańskiego giganta (jak np. kontakty bezpośrednio z autorami)… jak często wskazuje Autor tego serwisu – w PL brak jest ludzi i instytucji odważnych do wyjścia z dość skostniałych struktur i przewodzenia nowym trendom na rynku.

    ps. „Uważam rze” też, już któryś raz z rzędu, poświęca artykuł Amazonowi – choć w ostatnim numerze bardziej jest to skąpy wycinek biografii Bezosa i ponownym rozpływaniem się nad Kindle Fire

    ps. 2 – ponieważ to mój pierwszy wpis w serwisie – serdecznie dziękuje Autorowi za czas i chęci poświęcone na prowadzenie tego serwisu – bardzo pomógł mi w wyborze czytnika, a mój kundel został zakupiony z reflinka :P

    0
  13. witek pisze:

    OK, poziom artykułu to jedno,
    lecz może naczelny artykuł przeczyta, zlisi się i – śladem Polityki – wyda gazetę w mobi.

    0
  14. Paffcio pisze:

    Ale wokół Amozona coraz więcej szumu w Polsce. Nie tylko Wprost pisze na ten temat. Ciekawe, że na tapetę wzięto pana Jeffa Bezosa. W Newsweeku znajdziemy artykuł o nieco kąśliwym tytule „Jeff Bezos, prawie jak Jobs”. W zasadzie to krótka historia Amazona, trochę o Bezosie i porównania do Steva Jobsa i oczywiście finał w postacie Kindle Fire. A w ostatnim „Uwarzam Rze” również ciekawie zarysowana sylwetka Bezosa tj. artykuł pt. „Dyrektor zarządzający Internetu” – sporo ciekawych faktów i liczb. A Bezos nazywany jest nie tylko dyrektorem zarządzającym, ale także: „ikoną branży IT” a „wszystko czego Bezos się dotknął zamieniało się w złoto”. Wspomina się też o sprzedaży Kindle poniżej kosztów czyli politykę nieco podobną do stosowanej przez operatorów GSM sprzedających telefony komórkowe po złotówce.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Zgadza się, w nowym Chipie też duży artykuł o ebookach, dość rzetelnie, choć obraz wychodzi mocno skomplikowany. :)

      Artykuł w URz czytałem, bardziej o Bezosie niż Amazonie, szkoda tylk, że ten Kindle Fire traktuje się jak następcę zwykłego Kindle…

      0
  15. bans pisze:

    Teoria spiskowa: ciekawe, czy wpływ na takie potraktowanie tematu „po łebkach” miał fakt, że konkurencyjna „Polityka” jest wydawana na Kindle?

    0
  16. Krzysztof Kopeć pisze:

    Po kilku latach sytuacja jest taka sama jak wtedy :D

    0

Skomentuj Fandorkis Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.