Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Promocja wiosenna: Kindle Paperwhite, Oasis i Scribe do 90 EUR taniej!

Wędrówka Łukiem Karpat – wyprawa, książka i dotacja

Dzisiaj napiszę Wam o książce, której wydanie wynikło z pewnej pasji. A i ma w tej pasji pomóc.

Aktualizacja: O tym jak wsparliście zimowe przejście Słowacji.

Właściwie nie ma tutaj nic zaskakującego. Dobrze by było, gdyby każda pozycja, jaka trafia do naszych rąk wynikała z pasji, wewnętrznej potrzeby autora, aby się nią podzielić z całym światem. Gorzej bywa – a wiemy że nierzadko – gdy pisanie książek staje się dla kogoś obowiązkiem, albo biznesową koniecznością.

Tutaj nie mamy konieczności – mamy za to dość oryginalny model dystrybucji.

Łukasz Supergan od dwudziestu lat chodzi po górach. Głównie po Karpatach – polskich, ukraińskich i słowackich. W roku 2004 przeszedł za jednym razem – i jako pierwszy – cały Łuk Karpat – 2200 kilometrów, od południowej Rumunii do Czech. Wyprawę powtórzył w roku ubiegłym.  „Pustka wielkich cisz: Samotna wędrówka Łukiem Karpat”, to książkowy zapis tej pierwszej podróży.

Tak o niej pisze na swoim blogu:

„Pustka wielkich cisz” to 230-stronicowa opowieść o pierwszym w historii, samotnym przejściu Karpat w 2004 roku. O przygotowaniach do przygody swojego życia. O wędrówce, która przekraczała granice wyobraźni. O walce z górami i samym sobą, własnymi słabościami i lękami. Oraz o marzeniu, które stało się obsesją i przewróciło do góry nogami moje życie. Opowieść osobista, bez koloryzowania i ukrywania tego, co bolesne, po prostu szczera. Ilustrowana zdjęciami wykonanymi podczas tamtej przygody.

Jak zdobyć?

„Pustka wielkich cisz” nie ma ceny. Nie możesz jej kupić, ale możesz ją dostać. Otrzyma ją każdy, kto zechce wesprzeć dowolną dotacją realizację mojej kolejnej podróży. W 2013 roku było to kolejne, drugie już, przejście Łuku Karpat. Będą to także kolejne podróże. Zdecydowałem się na ten sposób dystrybucji, gdyż nie chcę zapędzić się w ślepą uliczkę sprzedawania za wszelką cenę. Postanowiłem oddać książkę w Twoje ręce, za taką sumę, jaką sam zechcesz za nią zapłacić. Nawet, jeśli będzie to 1 grosz.

Książka wyszła w formie elektronicznej w lipcu 2013 – jako plik PDF. Dziś pojawiły się wersje czytnikowe – EPUB, MOBI oraz AZW3 – i dlatego uznałem, że warto o nich wspomnieć.

Dotację można wpłacić szybkim przelewem, albo PayPalem. Ja wybrałem ten ostatni sposób. Od razu po zapłaceniu klikamy link na stronie Paypala i pobieramy plik zip ze wszystkim czterema formatami.

Czy pomysł Łukasza znajdzie naśladowców? Nie zdziwiłbym się – można oczywiście wydać książkę oficjalnie, ba – nawet założyć wydawnictwo, bo i do tego dochodzili niektórzy podróżnicy. Ale to taka najprostsza forma dystrybucji, niewymagająca tworzenia „biznesu” na większą skalę, czego jak zrozumiałem podróżnik nie chce.

Ja z chęcią książkę przeczytam – lub fragmenty, nie wolno mi zapominać, jak dużo tytułów walczy o moją uwagę na czytniku. Pójść w ślady autora nie pójdę, gdyż sam preferuję znacznie krótsze wędrówki, a na końcu dnia ciepłe łóżko i zimne piwo. :-) Zresztą podejrzewam, że infrastruktura turystyczna w Karpatach, nawet tak dzikich, jak o nich czytamy w e-booku będzie się rozwijała, co niekoniecznie jest dobrą wiadomością dla samotnych wędrowców…

PS. Kiczora, Tomasz – dzięki za informację w komentarzach kilka dni temu i dzisiaj. „N.p.m” okazyjnie czytuję, ale pewnie bym nie dotarł do tej książki.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

26 odpowiedzi na „Wędrówka Łukiem Karpat – wyprawa, książka i dotacja

  1. Rafał pisze:

    Zdjęcia w ebooku? Warto?

    0
    • Sławek pisze:

      Zdjęcia obejrzysz na komputerze, a treść na czytniku. Choć i na epapierze też mogą się prezentować ciekawie.

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Akurat zdjęcia są tylko w PDF, co ma i sens, pliki mobi/epub są dość małe.

      0
      • Jacek pisze:

        nie zgodze sie, uważam ze epub powinien byc traktowany na podobnej zasadzie jak pdf … mobi wrzucam na kindle a epub do ipad’a i tam chetnie obejrzałbym wszystkie zdjęcia a nie wersję „wykastrowaną” …

        podobny numer wykręcili rekadktorzy Kontynentów 2-3 wydania temu, co spotkało sie ze sporą krytyka czytelników, bardzo szybko uzupełnili wersje mobilne do pełnowartościowej.

        nawet na kindlu od czasu do czasu warto zobaczyc zdjęcie … nie widze potrzeby oszczędzania na wielkości pliku, skoro sciaga sie przez wifi to czy bedzie to 2 MB czy 20 MB jaka różnica ?

        0
  2. Doman pisze:

    Pozwolę sobie na mały offtop, ale nawiązujący do wprowadzenia do blogonotki. Ostrożnie podchodziłbym do gloryfikowania książek pisanych z pasji. Duża część osób z typu „musi, inaczej się udusi” to zwykli grafomani. Mówię o sytuacji ogólnej, nie tej konkretnej pozycji, bo akurat zupełnym przypadkiem (łażenie po górach to nie moje klimaty) czytałem relację z tej wyprawy w jakimś magazynie dla górołazów i o ile niespecjalnie mnie wciągnęła to też na grafomaństwo nie wyglądała :)

    Z drugiej strony „komercha” nie musi (i często nie jest!) słaba. Przypomnę dla przykładu, że Philip K. Dick zaczął pisać fantastykę, którą uważał za niższy gatunek, bo czasopisma fantastyczne płaciły w tamtych czasach najwyższe wierszówki. Jego plan był taki, żeby odkuć się na fantastycznym wyrobnictwie na tyle, żeby móc zabrać się za literaturę przez duże L. Efekt jest taki, że jego powieści głównonurtowe są praktycznie zapomniane z kolei za twórczość fantastyczną zgarnął niemałą pulę nagród i wyróżnień, a przez wielu uznawany jest za najbardziej wpływowego fantastę swojego pokolenia

    1
    • Robert Drózd pisze:

      To akurat prawda. Pasja jest jednym ze składników, jeśli zabraknie rzemiosła, wtedy będzie kiepsko.

      Ale lepsza jest duża pasja i średnie (nie kiepskie) rzemiosło, niż na odwrót. :-) Zresztą trudno, żeby pasja była średnia…

      0
  3. Magdalaena pisze:

    Zupełnie szczerze się zastanawiam, jak wygląda taka sprzedaż pod względem podatkowym.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Nie sprzedaż tylko darowizna/dotacja. :) Też się nad tym zastanawiałem – ale myślę, że to sprawa samego autora. Zresztą to smutne, że co drugi popularny bloger w Stanach ma przycisk „Donate with Paypal”, a my się zastanawiamy co z podatkami… Tak nas ukształtowało ostatnie 25 lat III RP. Przepraszam za dygresję.

      0
    • Łukasz pisze:

      Cześć!

      Przede wszystkim – podziękowania dla Roberta za ten wpis. Pomijając kwestie promocji itp. po prostu fajnie, gdy ktoś zauważa efekty twojej pracy i dzieli się nimi. Można by powiedzieć, że przecież po to istnieją blogi, ale zawsze jest to satysfakcja.

      W kwestii podatków – tak jak zauważył Robert książka nie ma ceny. Jest upominkiem dla tych, którzy swoją dotacją zdecydują się wesprzeć moją kolejną wyprawę. Tym razem będzie to zimowe przejście słowackich Karpat, latem i jesienią było to inne górskie przejście. Od początku wiedziałem, że nie ma tu miejsca na relacje „klient-sprzedawca” i to nie tylko z powodów podatkowych. Podróżowanie nauczyło mnie m. in. czegoś, co nazwałbym „ekonomią daru” i ten sposób dzielenia, polegający na dobrowolności, próbuję wprowadzać w życie. I ku mojemu początkowemu zaskoczeniu to działa. Poprzednia przygodę sfinansowałem właśnie z tego e-booka, obecnie finansuję część kolejnej.

      Kwoty które otrzymuje są drobne i mają charakter prezentu/dotacji/darowizny, więc rozliczanie tego przed fiskusem nie jest konieczne. Byłoby, gdyby kwota darowizny od każdej osoby przekroczyła określoną prawem kwotę, obecnie około 9 000 złotych.

      0
  4. Zeratul pisze:

    A propos .azw3 – nie mogę zrozumieć, czemu Amazon odrzuca te pliki przy wysyłaniu na maila na …@kindle.com
    Próbowałem zmienić rozszerzenie na .mobi, ale to też nic nie daje…

    0
    • Michał pisze:

      Wczoraj, lub przedwczoraj była w komentarzach dyskusja na ten temat.
      Generalnie jest możliwe stworzenie pliku .mobi, który będzie w sobie zawierał dwa formaty: stare .mobi i nowe .azw3. Przez serwery Amazonu taki plik przejdzie. Nie wiem czemu zrobili taki myk (ten „specjalny” .mobi jest około 2x większy, bo zawiera w sobie 2 e-booki), a nie przekazywanie .azw3, ale fakt jest faktem.
      Najłatwiej to zrobić w ten sposób, że jeśli obrabiasz plik przed wysyłką za pomocą Calibre, to konwertujesz epub na epub i potem ten utworzony epub otwierasz Kindle Previewerem. On przekonwertuje epub na hybrydowy .mobi, który bez problemu prześlesz mailem.

      BTW, Robert, jeśli nie chcesz tworzyć specjalnego forum połączonego z tym blogiem, może dałoby się ustalić z administracją jakiegoś innego forum (np. forum.eksiazki.org) utworzenie specjalnego działu, w którym mogłaby się odbywać dyskusja na temat Twoich wpisów. To byłoby naprawdę przydatne, bo często ludzie pytają o to samo i tylko od pamięci czytających zależy czy odgrzebią jakiś komentarz z przeszłości czy nie. A na forum można by stworzyć jakieś FAQ, czy najczęściej poruszane problemy itp…

      0
  5. who-is pisze:

    „W roku 1994 przeszedł za jednym razem – i jako pierwszy – cały Łuk Karpat”

    „Pustka wielkich cisz” to 230-stronicowa opowieść o pierwszym w historii, samotnym przejściu Karpat w 2004 roku”

    Coś się te lata nie zgadzają ;)

    0
  6. airborell pisze:

    Przede wszystkim gratuluję Łukaszowi obu przejść. Łuk Karpat to jest bodaj moje największe marzenie, które wygląda na to, że pozostanie już niezrealizowane (nie w moim wieku, nie przy moim stylu życia i nie przy mojej kondycji…), zwłaszcza że w niektórych częściach Karpat wbrew obawom Roberta infrastruktura się raczej zwija niż rozwija.

    (Tylko uwaga do Roberta – pierwszego przejścia Łuku dokonała grupa polskich turystów w 1980, Łukasz chyba pierwszy zrobił to samotnie…)

    Akurat to jest taka książka, którą zdecydowanie wolałbym mieć w papierze niż na Kindlu (jeszcze do tego czarno-białym…), ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

    0
    • Tomek pisze:

      Ja też :-) Pisałem w tej sprawie nawet do Łukasza (autora) sugerując, że może ebookpoint ze swoim drukiem cyfrowym byłby tu dobrym wyborem. To było gdy był tylko PDF dostępny, więc wstawienie tego do księgarnii Helionu załatwiłoby i wersje czytnikowe i papier dla chętnych.

      A z książek podróżniczo – self-publishingowych polecam http://leszekszczasny.blogspot.com i jego „Świat na wyciągnięcie ręki”. Całkiem ciekawa lektura i miło się czyta. I jest w papierze :-)

      0
    • Łukasz pisze:

      To prawda, przejście w 2004 r. było pierwszym samotnym, ale piątym w ogóle.

      0
  7. dt pisze:

    Mam takie pytanko przy płatności PayPal – gdzie powinien być wyświetlony link do pobrania publikacji? Mam tylko potwierdzenia darowizny bez żadnych odnośników.

    0
  8. Krzysiek pisze:

    Właśnie „przeszedłem” Karpaty rumuńskie. Książkę czyta się bardzo dobrze – jestem pod wrażeniem. Jest niestety dość sporo literówek, czy też powtórzeń wyrazów, ale zanaczam takie fragmenty na moim PW z zamiarem przesłania ich spisu autorowi :-)

    1
  9. Andrzej pisze:

    Odświeżę nieco wątek – na który trafiłem w sumie przypadkiem – dodając, że autor wydał właśnie drugą książkę: „Pieszo do irańskich nomadów”. Tym razem w „tradycyjnej” dystrybucji, w wydawnictwie Muza. Polecam, jest naprawdę dobra i dostępna w formie na czytniki.

    1

Skomentuj airborell Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.