W ciągu ostatnich dwóch lat większość wydawców w Polsce zrezygnowała z zabezpieczeń DRM dla e-booków. Sprawia to, że jesteśmy pod tym względem w światowej awangardzie. Sytuacja nie wygląda tak dobrze np. w Wielkiej Brytanii.
Tam wciąż większość wydawnictw korzysta z DRM. Dlatego sporym zaskoczeniem była podjęta w kwietniu 2012 decyzja firmy Tor Books UK, części koncernu Macmillan, aby sprzedawać książki bez tych zabezpieczeń. Wydawnictwo wiedziało, jak wiele frustracji powodują te zabezpieczenia i to nie tylko wśród czytelników, ale także autorów.
Ruch ten spotkał się z niechęcią świata wydawniczego, a czasami wręcz wrogimi działaniami. Jak donosił portal Ars Technica, wydawnictwo Hachette UK rozsyłało do autorów listy, w których ostrzegało, że brak DRM utrudnia ochronę ich praw. Zresztą sam DRM był często wpisywany w kontrakty wydawnicze, co zresztą odczuwamy i my, gdy okazuje się, że jakaś przetłumaczona nowość w polskiej księgarni pojawia się w wersji zabezpieczonej – bo takie były warunki licencji.
Teraz, rok później, na blogu Tor Books UK czytamy podsumowanie tej akcji. Zdecydowanie pozytywne! Najważniejsze spostrzeżenie dotyczy piractwa. Wydawnictwo uważa, że większość czytelników jest tak samo przeciwna piractwu jak wydawcy, gdyż zdają sobie sprawę, jak kopiowanie książek wpływa na dochody autorów. Po roku Tor Books stwierdza: „nie widzimy żadnego zauważalnego wzrostu piractwa jakichkolwiek naszych tytułów, pomimo tego, że są wolne od DRM od prawie roku„.
To mówi samo za siebie. Julie Crips z Tor UK zwraca też uwagę na reakcję – czytelnicy i autorzy zareagowali pozytywnie. Jedynie dziennikarze i specjaliści branżowi wyszukiwali argumenty na „nie”.
Firma będzie kontynuowała wydawanie e-booków bez DRM i miejmy nadzieję, że po takim sukcesie znajdzie kontynuatorów.
Czytaj dalej:
- „To tylko teoria” zniechęca do czytania e-booków. Czytelnicza bzdura roku?
- Jak działa tłumaczenie e-booków w dużych czytnikach Onyx Boox?
- Wieści z Legimi: Wszystkie abonamenty podrożały właśnie o 5 złotych, a w firmę inwestuje Wirtualna Polska
- Bezpłatna antologia po angielsku: „Tor.com Summer 2023 Short Fiction”. M.in. Carroll, Evenson, Swanwick i Reynolds!
- CzytajPL 2023 – przez cały listopad ponownie 18 książek do przeczytania lub posłuchania za darmo!
- O tym jak narzędzia AI masowo korzystają z pirackich e-booków
Tak jak by DRM było jakimkolwiek zabezpieczeniem…..
I jak zwykle musi pojawić się jakiś inny Blue ;). Dlaczego ja wybrałem tę xwkę ;p.
Nie zdziwiłbym się gdyby usunięcie znaku wodnego było trudniejsze niż usunięcie DRM. W końcu w przypadku DRM należy usunąć coś konkretnego. Trudniej jest chyba znaleźć w których miejscach wydawca powstawiał znaki wodny a następnie je pousuwać.
Bo jest. Żeby usunąć znak wodny na dobrą sprawę potrzeba porównania przynajmniej dwóch egzemplarzy książki. Ściąganie DRM zazwyczaj wymaga jednej kopii.
Myślę, że usunięcie znaku wodnego jest prostsze niż Wam się wydaje.
Nie ma co teoretyzować.
Zajrzyjcie do epuba i znajdźcie dziwnie wyglądający zbitek znaków na końcu pliku html/xhtml z każdym kolejnym rozdziałem, z takim stylem, żeby nie był widoczny na ekranie (biały, malutki). Myślę że to to. Wplatanie watermarków „w locie” w inne miejsca raczej nie byłoby optymalnym rozwiązaniem.
Ale watermark przynajmniej nie uupierdliwia życia ludziom, w przeciwieństwie do DRM. DRM jest upierdliwe i choćby z racji tego powinno być tępione.
Ja bym tam dodatkowo wplatał np. w białe znaki. W końcu HTML i tak interpretuje niezależnie od ich ilości i rodzaju jako jeden znak pojedynczej spacji. Można jeszcze parę innych prostych systemów wymyślić. Wydaje mi się, że jednak tych systemów nie pisze się w 15 minut na kolanie jak byłoby w przypadku który podajesz. Ale mogę się mylić ;).
W tej chwili ciąg zanków raczej nie występuje. Wystarczy sprawdzić fromat mobi z Woblinka na Kindle for android albo Kindle for PC. Zmiana na Sepia albo Nocny tryb sprawia, że kolor tekstu nie jest taki sam co praktycznie eliminuje czytanie w sepii czy nocnym trybie. Oczywiście nie jestem pewien, że za to jest odpowiedzialny znak wodny. Na szczęście na kindle wszystko wygląda ok.
Zależy jak na to patrzeć. Złamanie współczesnego DRM-a polega zasadniczo na ustaleniu matody szyfrowania, miejsca przechowywania klucza deszyfrującego i sposobu na wyciągnięcie go. Czasem może to wymagać dekompilacji aplikacji i ogólnie innych hakerskich hocków-klocków. Za to gdy dany system zostanie złamany dosyć szybko powstają automaty umożliwiające seryjne zdejmowanie zabezpieczeń przy pomocy kilku Z tym, że sensowny DRM wymaga całego ekosystemu część w sklepie, część u czytelnika dlatego w praktyce występuje ich tylko kilka. Natomiast znak wodny to akcja jednostronna po stronie sklepu/wydawcy, więc każdy może mieć swój własny algorytm i zmieniać go bez oglądania się na innych. Dlatego nie powstają automaty do zdejmowania znaków wodnych.
Raczej utrudnienie niż zabezpieczenie, dla piracących niewielkie, dla mniej świadomych użtytkowników nieraz dość istotne. Zdjęcie DRM w Polsce się opłacało z dwóch względów: rozpowszechnieniu czytników Kindle i braku polskiego oddziału Amazonu. Polscy ewydawcy zamiast bawić się w tworzenie własnego ekosystemu, stworzyli ofertę pod ekosystem Amazonu. W Niemczech DRM trzyma się mocno, wydawcy zebrali się do kupy i postanowili zbudować własny ekosystem.
A to Tor nie używa też znaków wodnych?
Bo swoją drogą ze znakami wodnymi jest tak, że one chyba stawiają większą odpowiedzialność za niewycieknięcie pliku do sieci na nabywcę. A różne rzeczy mogą się zdarzyć – czytnik może zginąć lub zostać skradziony, na komputerze można mieć wirusa lub nawet botnet. Zresztą samo ściąganie plików z księgarni może nawet nie być szyfrowane.
Znaki wodne nie wydają się tak jednoznacznie wspaniałym rozwiązaniem. Gdy używam oznaczonych nimi książek, to wolałbym mieć szyfrowanie plików na czytniku.
Fakt faktem, jak Ci ktoś gwizdnie czytnik, wrzuci wszystko na net to mogą Ciebie gonić, ale na dobrą sprawę i tak Ci nic wtedy nie grozi. Tylko czas i nerwy stracone.
Czy ktoś mi może palcem pokazać, gdzie można nabyć te ebooki? Znalazłem stronę:
http://www.panmacmillan.com
To to? Próbował ktoś kupić? Nie obrażają się, że ktoś z Polski chce wydać u nich pieniądze?
Ale np. Stevena Erikssona nie ma, a część książek, mimo że ma status „dostępna” nie ma przyciska „Kup”, np.
http://www.panmacmillan.com/book/douglasadams/thehitchhikersguidetothegalaxy
I pomarudzę jeszcze: ceny wyższe niż na amazonie :-P
O’Reilly też ma u siebie ebooki drożej niż w Amazonie :) Czasami opłaca się kupić na Amazonie, a potem dokupić wersję bez DRM za $5, bo w ebookach dają kody rabatowe.
Jak nie ma jak jest?
http://www.amazon.com/Steven-Erikson/e/B000APIXTU/
(tylko trzeba uważać które wydanie/wydawca – wybierać te publikowane przez TOR z dopiskiem:
„At the publisher’s request, this title is being sold without Digital Rights Management software (DRM) applied.”)
Dzięki, szukałem według klucza, który Robert opisał tu:
http://swiatczytnikow.pl/jak-w-kindle-store-rozpoznac-ksiazki-bez-drm-i-jak-je-sciagnac/
…ale nie ma już chyba w opisach książek pola „Simultaneous Device Usage”. Zresztą widzę, że też się wypowiedziałeś w komenatrzach :-)
Te DRM-y są strasznie wkurzające. W grach, w ebookach, wszędzie.
Pirat i tak sobie to zdejmie, a uczciwy użytkownik musi się z tym męczyć.
Te czasy, gdy trzeba było crackowac oryginalną grę, żeby raczyła zadziałać, bo DRM miał gorszy dzień…
DRM dla e-booków będzie zmieniał tekst książek. Poezja antypiractwa!
http://di.com.pl/news/48345.html