Niestrudzony Athame, który przygotował niedawno swoją wersję słownika języka polskiego, ma teraz coś dla czytających w esperanto.
Na blogu opublikował wczoraj słownik esperancko-polski w MOBI. Zawiera ponad 30 tysięcy słów oraz odmiany.
Baza słów i tłumaczeń pochodzi z otwartoźródłowego programu Esperantilo. Baza odmian to praca własna, wykonana bez głębszej znajomości języka. Przygotowałem ją wykorzystując fakt istnienia jednoznacznych końcówek dla rzeczowników, przymiotników czy czasowników, które przy odmianie uwidaczniają się jako przyrostki dołączone do podstawowego morfemu. Takie podejście pozwala na zbudowanie poprawnej i dużej objętościowo bazy odmian, ale niekoniecznie dla wszystkich słów. W czasie rozbudowanych testów nie natrafiłem na brak odmiany istniejącego hasła.
Jak wygląda w działaniu – zobaczymy na otwierającym artykuł zrzucie.
Sam słownika nie testowałem, bo esperanto nie znam, ale można uwierzyć autorowi, który sprawdzając kolejne słowa był w stanie zrozumieć tekst w tym języku.
Nie mam jednak pojęcia, jak jest z dostępnością książek w esperanto na czytniki. Może znacie jakieś dobre, a legalne zasoby? Trochę jest np. w Projekcie Gutenberg.
Co ciekawe – o ile Amazon przewidział np. używanie polskich słowników – i w ustawieniach widzimy sekcję „Polish” – to esperanckich nie przewidział – wprawdzie słownik jest na liście, ale Amazon jakby nie wiedział, którego języka dotyczy.
Może to jednak wina złego ustawienia metadanych.
[Aktualizacja – chodzi jednak o błąd oprogramowania Amazona]
A dziś będzie jeszcze jedna dobra wiadomość na temat słowników. :-)
Czytaj dalej:
- Słownik języka polskiego dla Kindle – nowa wersja (luty 2023)
- Wielki powrót: „Wielki słownik angielsko-polski” dla Kindle jest ponownie dostępny w sprzedaży!
- Po wielu zapowiedziach, stało się: na Kindle nie wyślemy już mailowo plików MOBI
- Jak wyłączyć usypianie Kindle? Nowy sposób, działający w 2023!
- Jak działa funkcja Send To Kindle for Microsoft Word? Przetestowałem eksport z Worda na Kindle!
- Amazon odnowił stronę Send To Kindle – oto wszystkie 8 sposobów wysyłki plików na czytnik
Sprostowanie. Nie upubliczniałem żadnej wersji słownika angielsko-polskiego – popraw. Co do ustawienia metadanych – nie może być źle: „eo” zgłasza błąd na etapie kompilacji (nie generuje MOBI), „esp” kompiluje zgłaszając jedynie niewspieranie języka. Jeśli ktoś ma jakieś jeszcze pomysły, to chętnie sprawdzę.
Sorry, oczywiście pomyliło mi się z SJP. :) Poprawione.
A podziękujesz?
Za co?
Niestety, Amazon nie wspiera esperanta :-( Języka nie można także wybrać w Kindle Store wyszukując e-booki…
Esperanto – „genialny” do niczego nikomu niepotrzebny wynalazek.
Esperanto – angielski dla ubogich.
Pamiętam kiedyś można było się zapisać na kurs w Pałacu Młodzieży.
Tylko dlaczego nie uczyli angielskiego?
Otóż były to jeszcze czasy socrealizmu (który z realizmem i rzeczywistością miał tyle wspólnego co subkultura z kulturą albo surrrealizm z realizmem) więc starano się za wszelką cenę udowodnić że jest jakiś inny nieanglosaski piękniejszy świat.
W rezultacie także i w Polsce mamy trochę esperantosierot.
A teraz mamy liberalną demokrację, ale dalej są jakieś gregrexy, które mówią co jest słuszne, a co nie. I dla takich neosocrealistycznych gregrexów angielski jest dobry, a esperanto – nie. Doprawdy, nie widzę różnicy między tym, co krytykujesz a tym, co sam robisz.
Nie chciałem nikogo obrazić – po prostu jako biedny dzieciak za komuny nie było mnie stać na naukę angielskiego a jedynie na esperanto które dla niektórych może jest frajdą ale na pewno w pierwszej kolejności bardziej przydatna byłaby nauka angola. Esperanto – kto bogatemu zabroni, zna 5 języków to może się wtedy bawić w takie esperanta.
Dla mnie ten język i to że komuna go promowała zamiast angielskiego to porażka.
Z tym promowaniem na podstawie jednego kursu to chyba nadużycie. Co prawda upadek PRL zastał mnie w zerówce, ale wiem np. że mama miała angielski na studiach (z którego zupełnie nic nie wyniosła), za to esperanta nikt rodziców uczyć nie próbował.
Nie wiem, może nie umiem czytać ze zrozumieniem, ale nie widzę w wypowiedzi Gregrexa ani mówienia co jest słuszne ani jakiejś nieuzasadnionej krytyki. Nie krytykuje przecież fascynatów, którzy uczyli się lub chcą się uczyć esperanto, tylko fakt, że kiedyś wybór był niespecjalnie duży. Jednak jakby nie patrzeć, obecnie angielski jest podstawą, choćby szukając pracy, a esperanto można sobie wpisać raczej w rubrykę „ciekawostki” ;)
Nie każda działalność podejmowana przez człowieka ma na celu zdobycie dodatkowego wpisu do CV – to już jest myślenie neoliberalne, a nie neosocrealistyczne… Skoro tu jesteś, Pioterze, to chyba czytasz książki (e-booki) – po co? Wpisujesz je sobie do CV? To już lepiej film obejrzeć, żeby nie tracić czasu na „ciekawostki”!
Nikt nikogo nie zmusza do nauki esperanta. To zresztą ciekawe zjawisko – nikt w podobny sposób nie trywializuje nauki języka fińskiego czy islandzkiego, które możliwościami późniejszego wykorzystania w życiu na pewno esperanta nie przewyższają. Te specyficzne emocje, które wywołuje esperanto – a nie wywołują ich inne języki – opisał kiedyś psychiatra Claude Piron: http://eduinf.waw.pl/esp/util/espalia/0011.php (w oryginale po angielsku, ale – wbrew obiegowym opiniom, które tutaj powtarzacie – nie wszyscy angielski znają, dlatego linkuję do polskiego tłumaczenia).
W życiu liczy się nie tylko praca i nie tylko CV. W życiu ważni są też przyjaciele (na przykład esperantyści z całego świata), podróże (na przykład dzięki esperantu i przez esperanto), czas wolny, czy książki (na przykład esperanckie)… Chociaż są też osoby, które esperanta uczą się z bardziej praktycznych powodów. Na przykład, udowodniono ważną rolę propedeutyczną esperanta w nauce innych języków obcych. Osoba, która poświęci jeden rok na naukę esperanta i dwa lata na naukę angielskiego może poznać esperanto i angielski lepiej od osoby, która poświęci trzy lata na naukę języka angielskiego.
Ale mamy wolność – każdy uczy się tego, na co ma ochotę! :-)
PS. Stare powiedzenie esperanckie: Jeśli chcesz mieć pracę – ucz się angielskiego, jeśli chcesz zdobyć przyjaciół – ucz się esperanta!
Powstrzymałem się wcześniej przed wpisem, ale potwierdzam że esperanto może być opanowane w kilka tygodni, po czym dużo łatwiej i szybciej przyswaja się języki zachodnioeuropejskie.
Cały Twój wywód na marne, bo napisałem „choćby w CV” – czyli wiesz, to był tylko przykład. Napisałem też, że ani Gregrex, ani tym bardziej ja, nie krytykujemy niczyjego hobby. Gregrex skrytykował dostępność nauki języków obcych za poprzedniej epoki, ja stanąłem w jego obronie po Twojej nietrafionej odpowiedz do niego, teraz odpisujesz do mnie i znowu… zupełnie nie na temat!
Nie ze wszystkimi Twoimi argumentami się zgadzam, np „W życiu liczy się nie tylko praca i nie tylko CV. W życiu ważni są też przyjaciele” – Jasne, że nie, ale jak już napisałem wcześniej – to był tylko przykład. Tak się składa, że mam na świecie trochę znajomych/przyjaciół i zgadnij co? Tak, dokładnie – nie rozmawiam z nimi w esperanto. Nie wiem skąd wytrzasnąłeś ten fiński w swoim wątku, bo nikt się nie śmieje z tych co się uczą tego języka, nikt się też nie śmieje z tych co się uczą esperanto.
Mimo wszystko dziękuję, kilku ciekawostek się z Twojego wątku dowiedziałem.
W skrócie: dobrze że jest słownik esperancko-polski, może (wróć: na pewno) komuś się przyda
Możesz się jeszcze czegoś dowiedzieć. Z pieniędzy EU zlecono zbadanie tematu wielojęzyczności w Europie i szwajcarski prof. François Grin opublikował wnioski dot. złagodzenia problemu stosując 3 warianty:
1- wybór jednego naturalnego języka (angielski)
2- akceptacja trzech europejskich (angielski, niemiecki i francuski)
3- przyjęcie esperanta do komunikacji międzynarodowej
Analizowano następstwa socjologiczne, organizacyjne, psychologiczne, skuteczność i przede wszystkim koszty.
Został opublikowany raport, możesz zerknąć :) :
https://en.wikipedia.org/wiki/Grin%27s_Report – ooops, po angielsku słabo
https://fr.wikipedia.org/wiki/Rapport_Grin – jest francuski!!! i jeszcze niemiecki, kataloński, portugalski i esperanto (tylko!!!)
Mam wrażenie, że teraz też dawkują nam jedynie poprawne i słuszne myślenie.
Pozwolę sobie na mały offtopic. Może i z fińskiego nie wyżyjesz od pierwszego do pierwszego, ale ponoć można sobie trochę dorobić, bo z tym językiem ie daje sobie rady google translate, więc są firmy skłonne płacić nawet za niewielkie tłumaczenia :)
odstępuję kody do woblinka, termin 7.06 g.15.39
yqgrmdqi
cysgxhth
clrtenla
uzmwbnls
vdmrvbkb
cnbpkpkx
cnbpkpkx wykorzystany. Bardzo dziekuję :)
Wykorzystałam vdmrvbkb – bardzo dziękuję
„o ile Amazon przewidział np. używanie polskich słowników – i w ustawieniach widzimy sekcję „Polish” – to esperanckich nie przewidział”
Poszperałem i okazuje się, że Amazon nie ingerował w to, a przyjął wszystko co kilkanaście lat temu zakodowała firma MobiPocket. Konsultanci drugiego poziomu (czyli ci co mają już jakąś konkretną widzę na temat planów firmy) odpisali, że w kolejnej wersji kindlgena pojawi się wsparcie dla esperanto i jeszcze kilkudziesięciu innych języków. Niestety wydanie takowej wersji nie jest planowane w najbliższym czasie.
A może znajdzie się gdzieś słownik zwrotów łacińskich?
Może i bym się podjął, ale potrzebuję jakiś konkretów na temat morfemów i suffiksów służących do budowania odmian. Jeśli są tu jakieś logiczne zasady, to zbudowanie pliku z odmianami mogłoby być możliwe skryptem. Ewentualnie przyjmę gotowy plik z odmianami.
Poza tym nie wiem czy dobrze zrozumiałem: chodzi o słownik zawierający pojedyncze słowa, czy taki mający przetłumaczone całe sentencje? W tym drugim przypadku byłoby (chyba) łatwiej znaleźć źródło.
Bardziej chodzi mi o sentencje. Często w tekście taka występuje i domyślaj się człowieku o co autorowi chodziło.
Czy baza oparta na https://pl.wikiquote.org/wiki/Sentencje_i_zwroty_%C5%82aci%C5%84skie wystarczy?
Ewentualnie http://www.lacina.info.pl/index.php?dzial=sentencje&opcja=sentencje, tyle że tu przydałoby się dogadać z właścicielką strony w sprawie licencji.
Najlepsza by była jak największa baza. Wikicytaty mają chyba mniej (oceniam wizualnie) niż Lingua Latina Omnibus, ale to i tak więcej niż jest teraz.
Niuans polega na tym, że wikicytaty są na wolnej licencji, więc nie muszę nikogo pytać o zgodę na wykorzystanie. Różnica zawartości jest ogromna, wg wstępnych obliczeń ok. 20-krotnie, ale być może wystarczy. To najlepiej byłoby sprawdzić w testach, więc jak możesz to wyodrębnij kilka łacińskich wstawek z ostatnio czytanych książek do testów.
Tam na szybko sprawdziłem cytat którego szukałem przedwczoraj i był w obu bazach.
Poproszę konkretnie frazę oraz więcej do sprawdzenia – wystarczy by w sumie było ok. 9.
Niestety porażka. Relacja z frontu. Łacina jest tak samo wspierana jak esperanto (czyli wcale). Mechanizm słownikowy Kindle pozwala na wyszukiwanie zwrotów składających się maksymalnie z 4 wyrazów. Dla większości sentencji to zbyt mało. Czasami zaznaczenie 4-wyrazowego fragmentu sekwencji wywoływało słownik z całą definicją, a czasami nie – nie zauważyłem żadnego logicznego mechanizmu doboru, co wyświetlić, a co nie.
Podsumowując: to się nie uda. Można próbować z rozbijaniem sekwencji na 4-wyrazowe fragmenty. Materiału nie jest dużo (niecały 1000 sekwencji), więc realne do zrobienia nawet ręcznie. Kwestią zasadniczą jest sens tworzenia czegoś takiego.
No na łacinę sekwencje 4 wyrazowe to trochę mało. Szkoda. Dzięki za starania.
https://www.amazon.com/X-Treme-Latin-Need-Survival-Century-ebook/dp/B001329Q5O
:)
Orientuje się może ktoś czy istnieje jakiś darmowy słownik szwedzko-polski na kindle?
Odpowiadając na pytanie o szwedzki/fiński/francuski/dowolny – niestety nic nie wiadomo, jakby było, to bym napisał o tym na blogu. :)
Nie wiem..
Wrzuciłem na http://pastebin.com/MeNvvakN napisane na kolanie skrypty do ściągnięcia słowników z lingea.pl (i innych stron lingea). down.sh musi dostać listę słów na stdin (najlepsze ma chyba openoffice) i musi być uruchomiony w katalogu gdzie są podkatalogi words, defs i neg. czy jakoś tak. defmake.sh przerabia to na pliki z definicjami i listami słów a bldmbp.sh tworzy plik html, który się potem kindlegenem (czy może mobipocketem jakimś starym?) przerabia na słownik.
Zrobiłem sobie tak czeski i korzystam do dziś, chociaż czasem znajduje niewłaściwe słowo, ale sprawdziłem, że online też, więc nie poradzę. Do szwedzkiego na pewno trzeba zmienić w skrypcie adresy, może coś jeszcze… mają szwedzko-polski, nie wiem jakiej jakości, ten czeski jest hmmm średni, ale na bezrybiu…
Skrypty napisane na kolanie, używałem i na maku, i na linuksie łatając na bieżąco, więc mogą wymagać przeróbek żeby pójść na systemie, na którym akurat ta wersja nie była uruchamiana (chyba była na maku).
Oczywiście żadnej gwarancji, licencja wtfpl, robienie tak dla samego siebie słownika powinno być legalne, za publikowanie gotowych słowników lingea może odprocesować tyłek, wszystkie inne standardowe ostrzeżenia included, poza tym bierzcie i korzystajcie kto tam chce i jak chce.
Nowa lepsza wersja na blogu. Dziś dodany także słownik w drugą stronę. W obu baza haseł liczy ponad 120 000 słów, a przy rozdzielenie każdego wielowariantowego na pojedynczą pozycję > 150 000 haseł.