Gdy w wersji MOBI/EPUB wychodzi nowe pismo – wtedy najczęściej piszę o tym na blogu. Dział „Czasopisma” pełny jest radosnych obwieszczeń, że oto mamy kolejne ciekawe wydania.
Ale czasami wypadałoby też napisać o… zaniechaniu wydawania wersji elektronicznej.
Dokładnie rok temu pisałem o czytnikowych debiutach Frondy i Krytyki Politycznej. Dziś artykuł ten chciałem odświeżyć i przypomnieć na naszych kanałach na Facebooku czy Twitterze.
No, ale pierwszą rzeczą było sprawdzenie, czy wersje na czytniki nadal istnieją.
Kwartalnik Fronda Lux (bo taką teraz nosi nazwę) nadal kupimy w księgarni xlm.pl – przykładowo link do numeru 73. Wciąż nie ma multiformatu, trzeba wybierać jeden z dwóch formatów, co jest zresztą cechą charakterystyczną tej księgarni.
Gorzej z Krytyką Polityczną. W formie czytnikowej ukazały się trzy numery: 34, 35/36 oraz 37/38 (link np. do Virtualo). Kolejny numer 39 z grudnia 2014 jest tylko w papierze, który… już na stronie pisma jest niedostępny. Tu złośliwe przypuszczenie: tematem numeru są nierówności – czyżby więc czytanie KP w wersji elektronicznej miałoby być tych nierówności pielęgnowaniem, bo jednych stać na czytnik, a innych nie?
Po prawej stronie sceny politycznej nie mamy jednak lepiej. Pod koniec ubiegłego roku niespodziewanie przestały się ukazywać czytnikowe wersje tygodnika wSieci oraz miesięcznika wSieci historii dostępne w Nexto. Przy obecnych numerach znajdziemy tylko format PDF.
A spółka Fratria (wydawca „wSieci”) dogadała się ostatnio z wydawnictwem Fronda i zaczęła też wydawać lifestyle’owy (jak by to głupio nie brzmiało, cytuję notkę prasową) miesięcznik Fronda Grzegorza Górnego, prowadzony przez pierwszego redaktora naczelnego „starej” Frondy. Wersji elektronicznej – jakiejkolwiek – brak.
Dlaczego wersje czytnikowe przestały się ukazywać?
Zapytam o to w obu pismach i oczywiście zaktualizuję artykuł, jeśli otrzymam odpowiedzi.
Zgaduję, że podane tutaj zostaną względy ekonomiczne, bo przecież przygotowanie wydania epub/mobi nie jest bezkosztowe, ktoś musi nad tym usiąść, złożyć numer, przetestować jego działanie – i reagować np. na zgłoszenia reklamacyjne. A błędne jest założenie, że na te edycje rzucą się od razu tysiące, choć są przykłady – że nie są to małe liczby. W Drodze i Polityka chwaliły się dobrymi statystykami już parę lat temu.
Głębsza jest jednak też przyczyna o której też pisałem niemal dokładnie rok temu – większość redakcji i wydawców nadal traktuje wersje czytnikowe jak piąte koło u wozu. Jak już taka wersja jest, to często nie jest promowana w wydaniu papierowym, a na stronie pisma chowa się gdzieś z boku.
Wydania elektroniczne są wciąż traktowane jak konkurencja dla papieru.
Czytaj dalej:
- Amazon ostatecznie zamknął dział czasopism w Kindle Store! Polskie czasopisma musimy zaprenumerować gdzie indziej
- Tygodnik Powszechny ma już wersję na czytniki w subskrypcji cyfrowej!
- Amazon ogłasza zakończenie sprzedaży czasopism na Kindle. Mamy pół roku na znalezienie innego źródła
- Jubileuszowe wydanie miesięcznika „W drodze” – numer specjalny w wersji na czytniki do pobrania za darmo!
- We wrześniu 2023 Amazon zamknie sekcję z czasopismami w Kindle Store. Co z polskimi tytułami?
- Bezpłatne wydanie „Dziennika Gazety Prawnej” z okazji Światowego Forum Ekonomicznego w Davos
Niestety, ale należy przypuszczać, że po prostu na wersje elektroniczne jest nadal niewielu chętnych. Nie wiem, jakie są wyniki sprzedaży różnych tytułów, ale nie tak dawno Polityka mogła pochwalić się kilkoma tysiącami czytelników wersji elektronicznej. Nie mam dostępu do tego tekstu, ale były to raczej góra parę tysięcy. Ludziska nadal jednak preferują papier.
Może kiedyś to się zmieni? Na razie musimy cierpliwie czekać na rozwój wypadków. Pamiętajmy, że zakup czytnika to równowartość dwu-trzyletniej prenumeraty tygodnika. Nie jest to więc mały wydatek.
Ja lubię, gdy co tydzień nowa Polityka pojawia się na czytniku.
Pewnie wpływ ma również to, że reklamodawcy mniej chętnie patrzą na cyferki dotyczące esprzedaży… W większości zapewne ich nie interesuje, że zwiększyła się sprzedaż na czytniki, bo przekaz reklamowy w tej formie jest zdecydowanie mniej efektywny (tzn. tak mi się wydaje).
Cóż ma Pan rację, ale to wynika tylko i wyłącznie z faktu, że wydawcy nie chcą podjąć tematu. Nie ma fizycznej możliwości dobrze przełożyć reklamy z druku na czytnik. Taką reklamę trzeba odpowiednio przygotować i sprzedać – na to wydawnictwo nie ma ochoty bo wiązałoby się to z kosztami (które jednak by się zwróciły) i dodatkową pracą.
Taki przykładowo „Programista” po prostu ładuje reklamy jako wielkie jpegi po każdym artykule. Epub ma wtedy kilkadziesiąt MB, czytnik się krztusi przy ładowaniu, ale reklamy są :-P.
W przypadku Polityki na Kindle reklam nie ma.
Nie wspominając o tym, że taka reklama na 6 calach jest nieczytelna. Jednak proszę pamiętać, że wydania mobilne to nie tylko e-ink.
Dziś opublikowano listę czasopism, którym Ministerstwo Kultury przyznało dotację. Wynika z tego, że wersje elektroniczne w latach 2015-2017 będzie miało:
– „Autoportret. Pismo o dobrej przestrzeni”
– „Krytyka Polityczna”
– „Notes na 6 tygodni”
– Ha!art
– Czas Kultury i e-Czaskultury
– „Glissando”
– Miasta
– „Nowa Europa Wschodnia”
– „Wakat/Notoria”
– „Kontakt
– „WIĘŹ”
– „Kronos. Metafizyka Kultura Religia”
– „Tygiel Kultury”
– „Fragile”
– „Kultura Liberalna”
Z tego co pamiętam, to takie wersje czytnikowe nie zaliczają się do „sprzedaży ogółem”, tylko wersja pdf. Wydawcy nie mogą się pochwalić w rankingach, to raz, dwa – jeżeli nie sprzedaje się powiedzmy tysiąc ewydań, to nie zwraca się koszt konwersji. Trochę szkoda, że ZKDP nie udostępnia już informacji o e-wydaniach http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/zkdp-ogranicza-zakres-i-czestotliwosc-bezplatnych-danych
Koszt zwraca się znacznie poniżej 1000.
właśnie miałem kupić Do Rzeczy, żeby wesprzeć, ale jak w spisie treści zobaczyłem uproszczenie Ziemkiewicza: „Bieganie zamiast katolicyzmu”, to mi się odechciało… Ziemkiewicz ustala nowe zasady, katolik nie może biegać… debilizm…
On chce być bardziej „święty” niż tzw. ojciec święty i w niektórych kwestiach jest „nieco” ograniczony. Przepraszam za tę złośliwość, ale jest ona zgodna z rzeczywistością. Można być gorliwym i rozsądnym katolikiem, ale niektórzy są wyłącznie nadgorliwi.
… ale przeczytaliście ten artykuł czy tak sobie *p……cie? Bo wnioski z komentarza mają się nijak do stawianych w artykule tez.
*plotkujecie (żeby pozostać w zgodzie z zasadami komentarzy)
Proszę, napijmy się wszyscy z tej krynicy mądrości:
http://bi.gazeta.pl/im/fotomon/bloxlite/f640x640/87/35/18/01ec4fe491.jpg
Artykułu nie czytałem, żeby przeczytać trzeba kupić. Jeżeli w artykule nie ma nic przeciwko fitness, bieganiu i czerpaniu radości ze sportu, to przecież Ziemkiewicz nie dałby tytułu sugerującego, że albo katolicyzm, albo bieganie. (zresztą wycinek artykułu zamieszczony poniżej przez asymona potwierdza)
Tytułów (i nagłówków) w prasie zazwyczaj nie tworzą autorzy artykułów.
Tytuł, jak tytuł – ma sprzedawać, więc powinien być kontrowersyjny. Rzeczony fragment, to jedyna część artykułu, odnosząca się do biegania i w żaden sposób nie stawia biegania w opozycji do katolicyzmu. Raczej mówi o tendencji dzisiejszego świata, do budowania ideologi wokół zwykłych spraw i czynności. I tu się w pełni z nim zgadzam. Zamiast jednak, zwrócić uwagę, że u genezy zjawiska leży marketing – bieganie to dziś potężny przemysł – Ziemkiewicz karkołomnie łączy to z katolicyzmem.
Ale to też marketing, tyle że Ziemkiewicza.
Ja się odnosiłem do całokształtu jego świetlanej twórczości, bo tego artykułu jeszcze nie miałem możliwości przeczytać w całości.
W tym fragmencie udostępnionym przez Asymona autor zauważa pewne zjawisko, ale nietrafnie je diagnozuje.
Poza tym nie jest chyba świadomy, że swoją osobą prowokuje do tej pogardy, o której tyle mówi. A w rzeczywistości rzekoma pogarda jest raczej krytyką pewnych założeń, z którymi ciężko się zgodzić (niektóre z nich są odrzucane przez 90% osób deklarujących wiarę katolicką), a tylko w nieznacznym stopniu jest to rzeczywiście pogarda czy coś jeszcze gorszego.
Nie chcę być rzecznikiem RAZ-a, bo też nie należę do jego apologetów, jednak trzeba dużo nieuzasadnionej niechęci, żeby nie zauważyć, że oprócz nierównej publicystyki, jest Ziemkiewicz autorem cenionych książek SF czy choćby ostatniej rozprawy historycznej „Jakie piękne samobójstwo”. Tyle w temacie „całokształtu jego świetlanej twórczości”.
No no no, tematem była jedynie publicystyka i tylko tego zakresu jako całości dotyczyła moja wypowiedź.
Może niepotrzebnie użyłem „świetlanej”, ale po prostu drażni mnie czasami ten Pan i tak już wyszło. Co nie znaczy, że się nigdy z nim nie zgadzam i nie doceniam wartościowych tez.
Swoją drogą bardzo dobrze ująłeś w poście o tytule to, co ja chciałem powiedzieć!
Przygotowuję wersje elektroniczne czasopisma o objętości, nakładzie i częstotliwości podobnej do papierowych wydań wspomnianych periodyków. Kilka obserwacji z punktu widzenia redakcji/wydawnictwa:
– wciąż mały jest popyt na wersje czytnikowe, także ze względu na to, że poszczególne wydania takich czasopism najczęściej mają tzw. temat wiodący, który przyciąga różne grupy czytelników zainteresowanych danym zagadnieniem; odpada zatem prenumerata wersji cyfrowej w stylu Polityki Cyfrowej
– prowadzimy sprzedaż epub i PDF na dwóch różnych portalach, większą popularnością cieszy się ten drugi format, naturalnie prostszy do przygotowania; pliki epub z racji konieczności ich edytowania wchodzą do sprzedaży z opóźnieniem, ale nawet mimo to sprzedają się rzadziej;
– zarówno KP, Fronda, jak i czasopismo, dla którego pracuję utrzymują się przede wszystkim z dotacji publicznych, które nigdy nie są przyznawane w 100% wnioskowanych kwot; wymusza to szukanie oszczędności w działach nie generujących odpowiednich przychodów – wydawcy raczej nie stać na zlecenie tworzenia wersji elektronicznych na zewnątrz, a Ministerstwo Kultury w swoim programie promocji czytelnictwa w zakresie digitalizacji wspiera tylko instytucje samorządowe i publiczne, nie fundacje i organizacje pozarządowe, które wydają te periodyki.
Ciekawe informacje.
Ale może nie mimo wejścia do sprzedaży z opóźnieniem, a właśnie z tego powodu sprzedają się rzadziej… Chyba że odnosiło się to do sprzedaży na dwóch portalach – zwracam honor.
Eksperymentalnie wszedł kiedyś do sprzedaży epub przed wersją papierową – bez reakcji. Sądzę, że jednak problem brzmi w braku reklamy e-wydań. Zgłaszałam ten problem wydawcy, czekam na reakcję… ;-)
ale jeżeli to był jednorazowy eksperyment a nie stała sytuacja, jak np. późno-wtorkowa polityka, to ciężko na tej podstawie wysuwać jakiekolwiek wnioski.
Czy chociaż poszła za tym jakaś akcja mailingowa do kupców poprzednich numerów?
A może skoro się utrzymujecie głównie z dotacji to po prostu piszecie tak, że niewielu chce Was czytać? I to niezależnie czy w wersji papierowej czy cyfrowej?
Prawa strona to jednak ludzie starsi – tu format elektroniczny sie nie przejmie. Nie ma problemu z wersjami elektronicznymi wyborcza czy polityka.
„Polityka” to jedyne sensowne popularne polskie czasopismo i kupuję je, pomimo tego, że daleko mi do poglądów przez nie prezentowanych.
W artykule masz zarówno o ekstremistach z lewej jak i prawej strony (Krytyka Polityczna, Fronda), więc Twój argument jest słaby. Poza tym wystarczy spojrzeć na marsze PiS czy narodowców – zdecydowanie nie tylko starsi na nie chodzą.
Jest jeszcze Tygodnik Powszechny. Świetne pismo społeczno-polityczne (a blok o wierze zawsze można przeskoczyć).
No i nie zgodzę się, że „prawa strona to ludzie starsi”. W ankiecie wyszło, że tylko jedna trzecia czytelników Polityki ma poniżej 40 lat…
Są dane z Polityki sprzed tygodnia, nr 5 (2994), w artykule „Lider sprzedaży. POLITYKA nr 1” podano średnią sprzedaż w listopadzie 2014:
papier:
Polityka – 116 tys.
Newsweek – 111 tys.
wSieci – 69 tys.
Do Rzeczy- 53 tys.
Wprost – 41 tys.
e-wydania:
Polityka – 9,2 tys.
Newsweek – 4,6 tys.
Wprost – 1,3 tys.
wSieci – 0,9 tys.
Nie wiem jak liczono wydania elektroniczne, nie podano tego. Po zsumowaniu obu wydań, na ekranach poszczególne tytuły czyta:
Polityka – 7,3%
Newsweek – 3,9%
Wprost – 3,0%
wSieci – 1,2%
Wnioski są chyba oczywiste: zainwestowanie prawdopodobnie sporych środków w Politykę Cyfrową daje jakiś efekt, ale czy jest to opłacalne?
Nieuwzględniony tu Gość Niedzielny, sprzedaje się w nakładzie 137 tys. (dane z lutego 2014) wciąż nie ma wersji cyfrowej.
Jakoś nie mogę się zmusić, aby żałować zaprzestania wydawania edycji elektronicznej Frondy i wSieci… Jakby jeszcze papierowe przestali wydawać…
Ja nie, mimo, że czytałem tylko Do Rzeczy, jednak powinny być takie pisma, przedstawiające różne punkty widzenia. Na tym polega demokracja. Tak samo z telewizją, radiem, powinny być stacje takie jak TV Republika. Nie mam już złudzeń, że jakaś stacja, magazyn przedstawi jakiś problem obiektywnie, trzeba czytać, oglądać kilka. Tak jest również w innych krajach, np. CNN lewicowe, FOX news prawicowe. W Polsce o tyle gorzej, że duża część społeczeństwa nie rozumie pluralizmu i chciałaby zakazać wSieci, Frondy, TV Trwam, Radio Maryja, Do Rzeczy, TV Republika.
Bardzo boli? No pewnie lepiej by wydawali tylko Krytykę Polityczną, Newsweek, Wprost Gazetę Wyborczą i inne lewicowe gazetki. Ja mieszkam w Polsce i chcę by tu była demokracja a nie tylko dupokracja, którą jak widzę Ty preferujesz.
Bardzo trafnie ujął to mój przedmówca Maks.
Oj tam, przecież to tylko takie pobożne życzenie było, bo z góry wiadomo, że to się nie stanie (a jeśli nawet to hydrze wyrosną nowe głowy).
Choć w niektórych pismach (niezależnie od profilu!) brednie dominują, przez co mogą być szkodliwe.
A Ty się wypowiadasz za „Twojego kolegą” czy mi się zdaje? Po za tym, ten człowiek nie ma nic wspólnego z pobożnością.
A samo użycie słowa hydra bardzie wpisuje się w nurt gazetek, które wymieniłem.
Nie wiem, nie czytuję tego, co wymieniłeś.
Nie wypowiadałem się za niego, tylko zinterpretowałem jego wypowiedź, bo dla mnie element nierealności był ewidentny. Jakby się nie zgadzał to by napisał i dokonał wykładni autentycznej.
A z pobożnością pobożne życzenie znaczeniowo niewiele ma wspólnego, ale fakt, celowo tego wyrażenia użyłem :) Poza tym pobożność można pojmować w różny sposób.
Co to jest dupokracja? W której prawicowej gazetce jest o niej napisane?
Zabawne, że ja, czyli feministyczny lewak ;-) uważam Wprost, Newsweek i Wyborczą za podpory neoliberalnego kapitalizmu, odległe od lewicowości.
Fakt, zabawne! Jeszcze zabawniejsze jest to, że o skrajnie lewicowej „GW” – promującej aborcję, homozwiązki, eutanazję, eugenikę itp. – na zachodzie pisali jako o prawicowym dzienniku.
Panie Robercie czy jest mozliwosc wlaczenia polskiego jezyka w opcji Translate ?
Czasem brakuje mi slowa w slowniku i chcialbym zobaczyc jego tlumaczenie online, ale niestety nie wystepuje tam jezyk polski…
Wszystko zależy od urządzenia z jakiego korzystasz. W nowszych Kindle’ach masz dostęp do wszystkich słowników jakie masz na urządzeniu. Wystarczy więc wgrać polski słownik, który Cię interesuje.
Rzuć okiem na poniższe artykuły Roberta:
http://swiatczytnikow.pl/nowy-slownik-merriam-websters-advanced-learners-english-dictionary-darmowy-na-dotykowych-czytnikach-kindle/
http://swiatczytnikow.pl/wielki-slownik-angielsko-polski-dla-kindle-z-ling-pl-test-i-porownanie-z-bumato/
Mam Kindle PW2, nie chodzi mi o słownik, chodzi mi o opcje translate która działa z WiFi lub 3G. Tam nie ma języka polskiego.
Nie ma takiej możliwości, może po jailbreaku jest, bo uzywany tam Bing Translator ma polską wersję – http://www.bing.com/translator/
Wiem że jest opcja podpięcia Google Translate – też po JB:
http://www.mobileread.com/forums/showthread.php?t=235859
Przecież nakład KP to coś około 5000. Ile osób kupiło wersję na czytniki. 100?
No to mi zostaje się cieszyć, że jest już trzeci numer Nowej Fantastyki w wersji czytnikowej ;-) i trzymać kciuki, żeby było ich znaaaacznie więcej :-)
Niejasny jest również status wydawania na czytniki Czasu Fantastyki przez NCK. O śmierci ewydania możemy też powiedzieć w przypadku polskiej edycji Fantasy&Science Fiction (ostatni numer w sierpniu 2013 r. ).
Zdecydowanie większość wydawnictw nie przykłada do tego zbyt dużej wagi, ponieważ wielbicieli elektronicznych wersji czasopism jest dużo mniej, niż tych standardowych. Nie zmienia to jednak faktu, że powinni się tym zająć, chociażby z powodu tych czytelników, którzy sięgają po e-wydania czasopism. Jak będzie, to w przyszłości zobaczymy :)
Ja ze swojej strony mogę doradzić każdemu wydawcy czasopism jak temat ugryźć żeby zminimalizować koszty składu do ePub i mobi (żeby nie było, nieodpłatnie). Ba nawet mogę każdemu wydawcy przygotować jeden numer nieodpłatnie. Odzew będzie pewnie żaden :) ale w razie czego autor tego bloga wie jak się ze mną skontaktować i wie, że mam na tym polu niemałe doświadczenie.
A ja mam wiadomość znalezioną w wydaniu papierowym miesięcznika Mówią Wieki. Otóż po wielu miesiącach zapytywań, Mówią Wieki od lutego będą także wydawane w formie elektronicznej. Szczegółów jeszcze nie znam, ale mam nadzieję, że pomysł wypali i się utrzyma, a Bellona wprowadzi multiformat – bo w przypadku Mówią Wieki, to chciałbym oprócz tekstu na Kindlu móc obejrzeć kolorowe mapy i zdjęcia w formacie PDF :)
Tylko, że z tego co wiem (aczkolwiek rzecz jasna mogę się mylić), jedyną możliwością czytania Mówią Wieki czy innych elektronicznych periodyków będzie korzystanie ze strony internetowej Bellony. Czyli jeszcze gorzej niż DRM.
„Wydanie” epuba jest banalne. Skopiować wszystkie teksty z Indesign do jednego pliku tekstowego i przelecieć jakimś Sigilem albo inną Calibre’ą (nowy Indesign też robi epuby, więc nawet nie trzeba wychodzić z aplikacji). Max pół godziny roboty. Jeśli by się chciało dodać parę grafik, trzeba by było posiedzieć trochę dłużej.
Proponuję potem te epuby z indesigna obejrzeć na różnych czytnikach, to niestety nie jest takie proste.
Szanowny Panie/Pani,
otóż niestety zupełnie nie jest tak jak się wydawać może. Bardzo wiele zależy od tego w jaki sposób został złożony plik do druku. Widziałem niejeden taki plik i nie znalazłem jeszcze ani jednego złożonego zgodnie ze sztuką na tyle aby eksport z inDesigna był czytelny i działający. Polecam lekturę ePUBsecrets tam jest to całkiem dobrze wytłumaczone. Kiedy przygotowywałem wSieci to przygotowanie jednego numeru zabierało od 4 do 6 a priorytetem było jak najszybsze puszczenie pliku do dystrybucji więc nie było na przykład czasu na odpowienie przygotowanie reklam czy obrazów.