Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Projekt ustawy o cenie stałej na książki – niby nas nie dotyczy, ale i tak możemy się obawiać

O tym, w jaki sposób branża wydawnicza pragnie zreformować rynek książki pisałem już w artykule: Pożegnamy promocje? Wydawcy i księgarze chcą stałych cen na nowości. Nie byliśmy zachwyceni tymi pomysłami.

To było w maju. Dzisiaj znamy już projekt „Ustawy o cenie stałej na książki”, przygotowany przez Polską Izbę Książki, a wspierany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Projekt nie dotyczy e-booków, ale i tak możemy czuć się zaniepokojeni tematem.

Projekt ustawy

Oto i całość projektu – link dzięki Dziennikowi Internautów. Na stronie scribd można go też pobrać w formatach PDF/DOCX. Jest dość krótki.

Aktualizacja: Rafał prowadzący serwis Czytnikowe Ustawy przygotował też pliki MOBI oraz EPUB.

Co zapisano w projekcie?

  • Wydawca i importer są zobowiązani do ustalenia, przed wprowadzeniem książki do obrotu, jej ceny obowiązującej przy sprzedaży nabywcy finalnemu, obejmującej wartość podatku VAT.
  • Ustalona przez wydawcę lub importera stała cena danej książki, obejmująca należny podatek VAT, powinna zostać podana do wiadomości nabywcy finalnego poprzez trwałe umieszczenie takiej ceny na książce. Dodatkowo, każdy wydawca i importer jest obowiązany utrzymywać publicznie dostępny, internetowy katalog wskazujący dokładną datę początkową i końcową obowiązywania stałej ceny danej książki, a także samą cenę zawierającą podatek VAT.
  • Obowiązek stosowania w sprzedaży detalicznej ceny ustalonej przez wydawcę lub importera wygasa po upływie pełnych 18 miesięcy od dnia wprowadzenia pierwszego egzemplarza książki do obrotu.

Zwróćmy uwagę na to, że jest to obowiązek – a nie prawo wydawcy. Wydawca, nawet jeśli nie będzie chciał – musi ustalić stałą cenę.

Ochrona książki czy stanowisk?

W pierwszym artykule czytamy w podniosłych słowach, że ustawa ma na celu:

ochronę książki jako dobra kultury, zapewnienie jej szerokiej i stałej dostępności na terenie kraju, zapewnienie urozmaicenia dostępnej oferty czytelniczej, propagowanie czytelnictwa jako narzędzia rozwoju intelektualnego i kulturalnego jednoski i skutecznego sposobu budowania kapitału społecznego oraz wspieranie różnorodnej i ambitnej twórczości literackiej.

Jednak dalsze zapisy wskazują jednoznacznie na to, że chodzi przede wszystkim o ochronę interesów branży wydawniczej.

Na przykład, Ty drogi kliencie zapłacisz cenę okładkową, ale jeśli księgarz czy wydawca chce kupić kilka egzemplarzy dla rodziny – będzie mógł to zrobić taniej:

Art. 4. Obowiązek sprzedaży książki po ustalonej cenie stałej nie ma zastosowania do jej detalicznej sprzedaży:
1) wydawcy, importerowi oraz podmiotom profesjonalnie prowadzącym działalność w zakresie dystrybucji książek, a także pracownikom wymienionych podmiotów, pod warunkiem zakupu książki na własny użytek;
2) autorowi książki, pod warunkiem zakupu książki na własny użytek;
3) nauczycielom, celem umożliwienia im sprawdzenia przydatności książki w nauczaniu.

Jak za dawnych czasów znów warto mieć znajomą panią w księgarni! Może nawet wrócą zwyczaje wkupywania się w ich łaski przy pomocy torcików wedlowskich, albo bułgarskich pomarańczy?

Czy ktoś ma wątpliwości, że po wprowadzeniu ustawy w serwisach aukcyjnych pojawią się dziesiątki ofert od pracowników branży i nauczycieli, którzy będą w ten sposób odsprzedawali używane książki? Bo będą mieli dostęp do tańszych.

Na odsprzedaż zezwala zresztą artykuł 5:

3. Książki używane, wybrakowane, wadliwe lub uszkodzone mogą być sprzedawane po cenach innych niż cena stała, pod warunkiem poinformowania konsumenta o wadach danego egzemplarza.

Artykuł podpowiada nam kolejny sposób obejścia ograniczeń – w książce umieszczamy ostatnią, pustą stronę, dajmy to, na notatki. W księgarni ją wycinają – i oto mamy towar wybrakowany, który można sprzedać o 30% taniej. Klient jest zadowolony bo kupił taniej, księgarz jest zadowolony bo książka nie leży na półce – tylko, że musimy się bawić w obchodzenie prawa. Który to już raz w dzisiejszej Polsce.

Czy to dobre przykłady? W Polsce?

Zwolennicy ustawy powołują się na przykłady innych krajów, gdzie okres ochronny wynosi:

  • 24 miesiące: Austria, Francja, Grecja i Hiszpania,
  • 20 miesięcy: Włochy
  • 18 miesięcy: Niemcy i Portugalia
  • 12 miesięcy: Chorwacja
    (cytat za wydawniczym blogiem Beaty)

Tyle, że jak zwraca uwagę Marcin Maj –  Niemcy mają to rozwiązanie od roku 1988, Austria od 2002, Portugalia od 1996, Francja (będąca prekursorem przez tzw. prawo Langa) od 1981.

Są to zatem regulacje z innej epoki i z innych krajów. W takiej Austrii można pozwolić sobie na ochronę branży i koszty tej ochrony przerzucać na czytelników – bo są oni znacznie bogatsi niż u nas.

Jeśli ktoś zarabia 2 tysiące złotych netto, a taka jest mediana wynagrodzeń w Polsce, to dla niego ma spore znaczenie czy książka kosztuje 39 czy 31 złotych. Co najwyżej będzie kupować rzadziej, wypożyczać z biblioteki, albo dogada się ze znajomymi w kwestii wspólnego zakupu. Nie mówię już o ludziach bez stałego dochodu, młodzieży, studentach, bo ci liczą każdy grosz.

Ja oczywiście rozumiem sens walki o własne interesy. Księgarnie tradycyjne przegrywają w tym momencie z internetowymi, mniejsze księgarnie albo już upadły, albo trzymają się przy życiu tylko dzięki podręcznikom czy sprzedaży akcesoriów z książkami niezwiązanych. Na rynek książki agresywnie wchodzą sieci dyskontowe.

Ustalenie stałej ceny w jednej chwili zmniejszy przewagę internetu i dużych sieci. Ale… nie zlikwiduje możliwości kombinowania, jak wspomniałem wyżej. No i na pewno nie zwiększy czytelnictwa.

Nie dotyczy e-booków

Co ważne dla nas – ustawa nie reguluje rynku e-booków. W artykule 2, punkt 3 czytamy:

Książką jest każda publikacja wydana drukiem w rozumieniu i zakresie wskazanym w symbolach  58.11.1 Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług.

Tak więc wejście ustawy w życie, może paradoksalnie rozruszać rynek e-booków! Jeśli papier będzie kosztował okładkowe 39,90, bez żadnych zniżek – wtedy nawet nominalna cena e-booka wynosząca 25 złotych będzie atrakcyjna.

Tyle że to dla czytelnika zysk dość niepewny. Księgarnie i wydawcy nie będą mieli już motywacji do promowania nowości – bo przecież po co schodzić np. do 16,90 skoro 25 złotych to też oszczędność?

Co jest jednak gorsze – jeśli ustawa zostanie uchwalona, wtedy za rok, dwa szybka nowelizacja – i ceny książek elektronicznych również staną się kontrolowane. Stanie się tak, gdy tylko rynek e-booków wyjdzie z wczesnego stadium i będzie stanowił realną alternatywą dla papieru.

I będziemy mieli sytuację jak w Niemczech – ogromne nakłady marketingowe, sklepy Amazona czy Kobo, bardzo rzutcy wydawcy – ale książki w amazon.de kosztują średnio 10 euro, a jeśli są przeceny to…. na pozycje anglojęzyczne. Bo na książki po niemiecku nie wolno. Nawet tańsze czytniki nie pomagają. Nic dziwnego, że u naszego zachodniego sąsiada e-booki mają wciąż 2-3% rynku.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

68 odpowiedzi na „Projekt ustawy o cenie stałej na książki – niby nas nie dotyczy, ale i tak możemy się obawiać

  1. wujo444 pisze:

    Za***my rynek książki a co, po co się ma obywatel ukulturalnia, edukować, mało jeszcze mamy półgłówków i idiotów, ważne żeby hajs wydawcy się zgadzał…!

    Edit – ale proszę o jakikolwiek poziom dyskusji :) -rd.

    0
  2. Sophia pisze:

    Cieszę się, że na razie nie tykają e-booków, ale podejrzewam, że i za nie się zabiorą w ramach promowania czytelnictwa i ochrony dóbr kultury :D :D Tyle że w przeciwieństwie do książek papierowych, w przypadku e-booków jeszcze łatwiej będzie o książkę z innego źródła niż księgarnia. Książki papierowe pewnie będzie można kupić taniej np. na Allegro, no ale i tak będzie trzeba zapłacić, a jak e-booki będą za drogie to tylko jeszcze więcej ludzi będzie ściągało z nieoficjalnych źródeł i tyle będą mieli z tego wydawcy i księgarze.

    I śmieszy mnie przytaczanie przykładów innych krajów. Ciekawe czy jakby w Niemczech czy Austrii przeciętne książki kosztowały 30-40 euro to też te przepisy by się tak długo utrzymały w mocy :D

    0
    • Robert Drózd pisze:

      No właśnie o to chodzi. Czym jest 10 Euro dla przeciętnego Niemca, czym jest 30 złotych dla przeciętnego Polaka…

      Właścicieli księgarni zapytałbym, na kupno ilu książek miesięcznie będą mogli sobie pozwolić sprzedawcy zatrudnieni u nich na umowy-zlecenie… Oh wait, oni dostaną zniżkę.

      0
      • keiran pisze:

        Sprzedawcy na umowę-zlecenie chyba zniżki nie dostaną, bo nie są pracownikami w sensie ustawy Kodeks Pracy.

        0
        • asymon pisze:

          Ale dzięki tej ustawie branża wreszcie stanie na nogi i sprzedawcy dostaną etat, pensję 3*śr.krajowa i pełny socjal (basen, siłownia, przedszkole). I nie będą musieli dopuszczać się niegodnych praktyk odsprzedaży, o które ich posądza autor bloga.

          0
          • Krzysztof pisze:

            Jeśli ktoś kupuje 1-2 książki rocznie to obojętne jest dla niego gdzie i za ile kupi. Natomiast kupując ponad 50 książek (nie ebooków) rocznie nie będę płacić cen okładkowych. Mam wystarczający zapas lektur, zawsze mogę robić powtórki… poczekam. Kto na tym zyska? Wydawnictwo, które jeszcze później dostanie pieniądze? Pośrednik u którego książka będzie dłużej zalegać w magazynie? Czy może księgarz, który nie wypracuje tak szybko marży? Natomiast jeśli właściciele małych księgarni stacjonarnych bądź internetowych myślą, że zyskają na tych zmianach to się grubo mylą. Wybieram księgarnie internetowe, które zaproponują mi najniższe ceny (minimum 27% taniej od ceny okładkowej). Natomiast osoby, które kupują sporadycznie przy jednakowej cenie wybiorą te sklepy, które są najbardziej znane, bądź mają najbardziej rozbudowaną sieć dystrybucji, nie będzie im zależało na wyszukiwaniu książek w jak najniższych cenach.

            0
          • Antoni Jaromin pisze:

            Jakoś dorobiliśmy się stałych cen Gazet i nikt szat nie rozrywa.Grabarzem księgarń jest nijaki pan TUSK I JEGO PANI MINISTER EDUKACJI. czytelnictwo w Polsce zniszczyła reforma Pana buzka i zmiany w egzaminowaniu uczniów . Kolejny krok do dobicia księgarń to szara strefa handlu w szkołach być może że
            część nakładu podręczników fruwa do szkół na zasadzie prezes przedstawiciel handlowy dyrektor szkoły przy 700 kompletach do klas pierwszych LO to może być niezła kasa. myślę że urzędy kontroli skarbowej mogły by mieć całkiem dochodowy biznes. w Gimnazjum mojego dziecka skup i sprzedaż podręczników prowadzi nauczycielka j. włoskiego i lepiej u niej kupić bo ? A Pani Dyrektor ma to głęboko w D….. A tak Może ktoś mi wyjaśni po co coroczne zmiany podręczników do języka Angielskiego ? Chyba prezesi spółek które je importują mają nieźle opłacone Plecy. Reasumując przy tym trendzie to za mało już lat po książki trzeba będzie jeździć do obecnych miast
            wojewódzkich bo te w gminach już dawno wykończyli nauczyciele ,w małych miastach wykończy Premier Kopacz . no może ktoś dostrzegnie w nich placówki kultury

            0
    • Tereza pisze:

      Jeżeli już przykłady z innych krajów – to może w uzupełnieniu dwa przykłady ze Szwajcarii :
      1.”…Obywatele Szwajcarii wprowadzili ograniczenia płac szefów firm notowanych na giełdzie. Nie mogą one być wyższe niż 12-krotność pensji najmniej zarabiającego pracownika firmy… ”
      2.”…W Szwajcarii odbędzie się referendum na temat wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego 2,5 tys. franków (8,5 tys. zł) miesięcznie dla każdego obywatela. Ma być to krok, który zapobiegnie rosnącym nierównościom finansowym, które nasiliły się w kraju od czasu kryzysu…”
      Coś jeszcze dodać ? ;-)

      0
  3. keiran pisze:

    Przekornie powiem, że to bardzo dobra ustawa. Stare, zmurszałe wydawnictwa, ktore koniecznie chca miec tą ustawę same ukręcą sobie stryczek, bo nikt książek nie będzie kupował. I może w końcu będzie szansa na unormalnienie tego rynku.

    0
    • Arik pisze:

      Taaak. A które firmy wybije to prawo wcześniej? Nie tylko stare wygi to dotknie.
      Ale na głupotę i brak rozsądku nie ma lekarstwa. Przekonają się na własnej skórze, czy też własnej sakiewce.

      0
    • domio pisze:

      Uzdrowienie poprzez uprzednie wypalenie do gołej ziemi?
      Brzmi ciekawie.
      Przy moim obłożeniu regałów jestem w stanie przetrwać apokalipsę Zombie i dziesięć lat nieistnienia rynku wydawniczego.

      0
  4. Ketone pisze:

    Jeśli ta ustawa wejdzie w życie to przestaję kupować jakiekolwiek książki z polskich wydawnictw. Również w wersjach elektronicznych. Okres protestu potrwa 18 miesięcy od daty wprowadzenia ustawy w życie. Nie wiem co będzie potem. Może ktoś się opamięta. :-)

    0
  5. niepco pisze:

    Jak pisze Robert, księgarnie jakoś to obejdą – choćby wklejając zakładkę do książki na jej ostatniej stronie. Oczywiście na kiepskim kleju. A oburzony tym felerem nabywca z pewnością uzyska znaczny rabat…
    A na poważnie, kiedy obroty spadną ktoś może pójdzie po rozum do głowy.

    0
  6. asymon pisze:

    Meh, czyli więcej będę kupował w amazonie, przy spodziewanych cenach te $12 za ebooka będzie już do przełknięcia.

    Chyba że też mi zabroni minister kultury Bogdan Zdrojewski.

    BTW, wiadomo jakiemu „stowarzyszeniu” czy „konfederacji” wydawców ten projekt zawdzięczamy? Może mały bojkocik, jak pójdą z torbami to przestaną lobbować?

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Polska Izba Książki: „Założona we wrześniu 1990 roku, Polska Izba Książki jest samorządem gospodarczym zrzeszającym zarówno wydawców jak i księgarnie, hurtownie książek, drukarnie a także wszelkie przedsiębiorstwa powiązane z rynkiem książki. Obecnie do PIK-u należy 240 podmiotów związanych z branżą.”

      http://www.pik.org.pl/

      0
      • Robert Drózd pisze:

        Przy czym na liście członków nie ma wcale wszystkich polskich wydawnictw – nie ma np. Helionu. Jest za to np. Empik, Matras, Agora…

        0
  7. masurro pisze:

    Wolny rynek… ta… Ręce opadają.

    0
  8. mmena pisze:

    Sprzedaz towarow po umowionej cenie, przez podmioty na rynku jest niezwykle surowo karana jako zmowa cenowa. Sa firmy, ktore by ustrzec sie przed podejrzeniami i postepowaniem karnym nie maja cen sugerowanych. A tutaj mamy zmowe cenowa pod plaszczykiem ustawy.

    0
    • Doman pisze:

      No nie wiem jak jest z ta surowością. Jeszcze nie widziałem, żeby jakiś sklep, kiosk czy stację benzynową sprzedająca papierosy z tego powodu zamknęli. ;)

      0
  9. Anka pisze:

    nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale tak sobie myślę, że ksiegarnie chcą przywiązać do siebie klientów programami lojalnościowymi, bo tak naprawdę kto zabroni sprzedającemu (wydawnictwu, księgarni) zastosować na końcu faktury RABAT XX % za zakup książek za kwotę… , albo za to, że w jakimś okresie klient zakupił książki za odpowiednią kwotę, z okazji pierwszego dnia wiosny :)

    0
  10. Iwona pisze:

    Tylko tutaj jest zupełnie pominięty pewien aspekt: Jak różne są koszta działalności wydawniczej, i prowadzenie księgarni. Ja nie rozumiem czemu książka kupiona w księgarni internetowej, (magazyn w garażu) ma kosztować tyle samo co w księgarni w centrum miasta, gdzie czynsz jest drogi, ale można mieć książkę natychmiast idąc do kogoś na urodziny. Jak ktos mieszka na wsi, gdzie nie ma księgarni musi płacić co prawda za przesyłkę, ale mógł zamówić tańsze ksiązki „w Internecie”, teraz opłaty wzrosną mu znacznie.

    Kolejna sprawa to płatności kartą, w wielu małych księgarniach oferowany jest kilkuprocentowy rabat za płatność gotówką (księgarz woli opuścić, niż płacić bankowi, a dla klienta to jest miłe), i co z tym?

    Tu jest też takie założenie, ze ludzie po te drogie bestselery pobiegną i je kupią, napędzając zysk księgarniom, bo to jest ten zysk na który liczy PIK i który ma niby służyć wydawaniu literatury niekomercyjnej. I to jest teraz pytanie czy się aby nie przeliczy i czy oni nie za wcześnie mają dolary w oczach, niczym wujek Scrooge?

    0
  11. grocal pisze:

    A e-booki to przypadkiem nie usługa? Więc raczej nie można nigdy podciągnąć tych ustaleń pod e-booki. Mam nadzieję…

    0
    • Momus pisze:

      Jak napisał to Robert, wystarczy po pewnym czasie zmienić ustawę, dodać jakąś interpretację, że jednak ebooki to nie usługa, tylko książki. Zmienić treść ustawi i masz podciągnięte pod tę ustawę.

      Pomijamy już fakt, że to tylko projekt, w którym może się jeszcze sporo zmienić (sławne „lub czasopisma”)

      0
  12. adamba pisze:

    Dobrze zauważyłem, że ustawa nie obejmuje wydania książki za granicą i skorzystania z wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (to nie jest import).

    Ale lepszy jest Art. 12.
    Naruszenie przepisów niniejszej ustawy w zakresie ustalenia i stosowania ceny stałej książek wprowadzonych do obrotu stanowi wykroczenie, którego sprawca podlega karze grzywny.
    Ciekawy jestem w jakiej wysokości grzywnę zastosowałby sąd, gdyby sprzedawca sprzedał książkę o wartości 10zł 20% taniej?

    0
    • Anka pisze:

      wieloktotnie na Świecie Czytników była mowa o tym, że sprzedaż e-booków to nie jest wnt tylko nabycie usług elektronicznych, dla których wg ogólnych zasad: ” Miejscem świadczenia usług na rzecz podmiotów niebędących podatnikami jest miejsce, w którym usługodawca posiada siedzibę działalności gospodarczej ” (art 28 c ustawy o vat) czyli sprzedawca naliczy nam vat należny.
      i dalej art 28.k. ustawy : Miejscem świadczenia usług elektronicznych na rzecz podmiotów niebędących podatnikami, posiadających siedzibę, stałe miejsce zamieszkania lub zwykłe miejsce pobytu na terytorium Unii Europejskiej, przez podatnika, który posiada siedzibę działalności gospodarczej lub stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej, z którego świadczy te usługi, poza terytorium Unii Europejskiej, a w przypadku braku takiej siedziby działalności gospodarczej lub stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej posiada stałe miejsce zamieszkania lub zwykłe miejsce pobytu poza terytorium Unii Europejskiej, jest miejsce, gdzie podmioty te posiadają siedzibę, stałe miejsce zamieszkania lub zwykłe miejsce pobytu.”.

      0
  13. Eczytacz pisze:

    Ta ustawa godzi w elementarne poczucie sprawiedliwości, oznacza powrót do minionej epoki, do tworzenia barier i trudności, by potem je bohatersko i z mozołem pokonywać. Wkrótce po uchwaleniu ustawy pojawią się prawnicze komentarze do ustawy, a potem komentarze do komentarzy. Do tego jeszcze wprowadza przywileje dla grupy zawodowej, jakby ich było mało.

    0
  14. Maciej pisze:

    „czy książka jest kosztuje 39 czy za 31 złotych” – mały błąd

    0
  15. Kris pisze:

    Przepraszam, że tutaj ale takie małe pytanie. Nigdy nie kupowałem ebooków w Amazonie i teraz chciałem pierwszy raz nabyć kilka pozycji. Cena w wyszukiwarce jest jednak dużo niższa niż ta po kliknięciu w pozycję danej książki. To normalne?

    0
  16. Filemona pisze:

    Wszystko pięknie, ładnie i poskładane, a więc od teraz PIKej, Zbrojewski i cały ten cyrk księgarski będą sami pisać książki? Śledząc te „pomysły”, nie zauważyłam ani jednego głosu tych, co książki piszą… (jakby który minister nie wiedział, książki nie biorą się z kapelusza, jak króliki [czy pieniądze u Rostowskiego]).

    Pytanie: Czy wznowienia starych książek będą traktowane jako „nowe” książki?

    Wystarczyłoby zamiast ustalać stałe ceny książek, ustalić stały procent dystrybutorów (co ucięłoby rabaty, ponieważ książki wtedy byłby w niższych cenach same przez się), którzy obecnie biorą 50% ceny okładkowej… (i w te 50% wliczone są rabaty, czyli, dystrybutorzy będą dostawać od teraz 50%, zamiast np. 32%…)

    0
  17. ew pisze:

    Rozumiem szlachetną intencję: ograniczyć monopol wielkich graczy (którzy mogą sobie pozwolić na granie cenami bestsellerówi nowości, a ich dominacja na dłuższą metę może szkodzić) i urozmaicić rynek (jak słabiej promowane książki będą tańsze, to ludzie na nie chętniej zerkną). Szanuję to i szanuję fakt, że musimy doceniać pracę korektorów, redaktorów, wydawców i księgarzy, którzy przędą coraz gorzej, bo książki są realnie sprzedawane po coraz niższych cenach.
    Ale istotą książek nie jest to, że są pisane albo sprzedawane – może się mylę – ale to, że sa czytane. A obecnie robi się wszystko, by tę komunikację literacką utrudnić. Podnoszenie cen będzie doprowadzało do wykluczania ekonomicznego kolejnych grup czytelników. Porównanie do innych krajów jest o tyle jałowe, że tam panuje zupełnie inna polityka kulturalna, np. dotycząca bibliotek. Nie ma problemu, gdy nowości nie są przeceniane, o ile można je dostać w dobrze zaopatrzonej bibliotece za rogiem. Wtedy zyskuje autor, wydawca, bibliotekarz, czytelnik. Więcej osób czyta. A w proponowanej u nas opcji? Zwycięża abstrakcyjna idea.
    W efekcie więcej osób będzie się zaopatrywać w taniej książce albo nieformalnymi kanałami na allegro. Nie mówiąc już o nielegalnych praktykach. I ja coraz mniej będę to skłonna potępiać: wolę, żeby ludzie darli książki z nielegalnych serwisów, niż żeby przestali czytać.
    Nie mogę zrozumieć, w jaki sposób władze cały czas prześlepiają kluczowy komunikat, który im wysyłają odbiorcy kultury: dobra kulturalne są dziś dla wielu z nas za drogie. Lepiej więc podnieść ceny książek i jednocześnie zafundować totalnie jałową „kampanię społeczną” pt. „Niektórzy lubie poezję”. Tak, lubię poezję, kosztuje mnie trzy obiady.

    0
  18. dgf pisze:

    Ludzie rozważają gwarantowane świadczenie (coś jak wypłata za to,że istniejesz)
    to dlaczego nie stałe ceny na książki. Własciwie to po co ceny? jak za lenina bez ceny i bez wypłaty.

    Chore przeświadczenie, że ustawa wszystko załatwi. Proponuje najpierw uchwalić dobrobyt, a potem dopiero inne ustawy.

    0
  19. Robert Drózd pisze:

    Uzupełnienie – na portalu Ksiazka.net ciekawa analiza Renka Mendrunia:
    http://www.ksiazka.net.pl/index.php?id=4&tx_ttnews%5Btt_news%5D=18010&tx_ttnews%5BbackPid%5D=1&cHash=2f2b9b0f48
    W komentarzach wypowiadają się ludzie z branży m.in. szef Albatrosa, który był zawsze przeciwny takim zmianom.

    Sama analiza jest też na http://www.obserwatoriumkultury.pl/artykuly/126840-renek-mendrun–ustawa-o-ksiazce-w-polsce-skoro-sa-za-musza-byc-przeciw.html – zdaje się że ksiazka.net zamyka teksty po jakimś czasie.

    0
    • Iwona pisze:

      dzięki, bardzo ciekawy artykuł.

      0
    • kamil pisze:

      Rozumiem, że ustawa może budzić negatywne uczucia i rozumiem, że można krytykować roboczy projekt ustawy (choć moim zdaniem lepiej byłoby poczekać na gotowy). Rozumiem, że dla Świata Czytników/autora artykułu Kuryłowicz jest guru (co bardziej widać w artykule z 19 maja, tutaj szef Albatrosa załapał się tylko do komentarza). Rozumiem też Kuryłowicza, który tanio sprzedaje książki w Biedronce, a w innych miejscach pewnie chciałby sprzedawać je drożej. Tylko że Albatros to gigant, których na polskim rynku jest niewiele. Większość wydawców to drobizna, a jeśli chodzi o księgarską drobiznę, to jest jej coraz mniej. Skoro Świat Czytników poczuł się do skomentowania ustawy, która e-booków nie dotyczy, to może poczułby się do szerszego przedstawienia tematu, z różnych punktów widzenia? Bo „ślizganie się” po temacie moim zdaniem przystoi onetowi, a nie serwisowi branżowemu. Ustawa zawsze miała swoich zwolenników i przeciwników, nie jest to nowy temat w środowiskach związanych z książką…

      0
      • Robert Drózd pisze:

        Po pierwsze – to nie jest serwis branżowy, tylko blog *czytelnika*. Nie jestem ani wydawcą, ani księgarzem. Analizy branżowe są np. na ksiazka.net – to co linkowałem wyżej.

        Ale jeśli chodzi o inny punkt widzenia – napisał do mnie szef małego wydawnictwa, nie mogę chyba cytować, ale skrót taki – mają książkę o cenie okładkowej 50 zł. Dziś oddają ją dużej sieci, która żąda rabatu 50% i potem sprzedaje za 30 zł. Wydawca ma 25. Po wprowadzeniu ustawy rabaty się nie zmienią, a więc sieć zarobi 25 zł, a wydawca dalej tyle ile zarabiał.

        Co do gigantów – w PIK są takie sieci jak Empik czy Matras. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie – czy dla nich ta ustawa jest korzystna czy nie?

        Chętnie przeczytam polemiki i dowody, jak to czytelnicy mają mieć lepiej dlatego, że cena będzie stała. Owszem, niektóre argumenty są godne rozważenia jak np. to że nie będzie trzeba ustalać „sufitowych” cen okładkowych, bo dziś one najczęściej nie są przestrzegane. Ale to są cały czas porównania „co by było gdyby”.

        0
      • KonradK pisze:

        A ja rozumiem wszystkich tych, którzy nie są w stanie konkurować niską ceną i dlatego chcą zabronić tego innym. Rozumiem, ale nic mnie to nie obchodzi. Jeśli komuś na sercu leży ich los, niech kupuje właśnie od tych sprzedawców i od tych wydawców a nie od innych. Póki co nie ma projektu ustawy, zakazującej kupować tam, gdzie drożej.

        0
  20. HH pisze:

    Brawo! To piękne samobójstwo wydawnict! Teraz to sobie dopiero piraci zaczną używać.
    Obecnie kupuję ok. 20 książek rocznie – często korzystając z promocji. Gdyby nie ceny promocyjne, upusty, to może kupiłbym… jedną… a może wcale… ściągnę sobie piraty z netu i na czytnik.

    0
  21. Dagon pisze:

    Ustawa mówi o sprzedaży, więc chyba (poprawcie mnie jeśli się mylę) nie ogranicza to promocji typu kup dwie, trzecia gratis.
    Dodatkowo można wprowadzić punkty lojalnościowe – za zakup książki otrzymujesz 10% „punktów” (gdzie 1 punkt = 1 zł) do wykorzystania na przyszłe zakupy. Można też wprowadzić zakup punktów np. 80zł za 100 punktów i ograniczyć (lub nie) zbiór pozycji, które można zakupić za punkty. Myślę, że katalog pomysłów będzie dość obszerny.

    Co do zrównywania książek z ebookami – ta ustawa dotyczy wyraźnie książek a nie usług. Gdyby ministerstwo zrównało w ustawie dotyczącej książek pozycje drukowane z ebookami wytrącili by sobie z ręki argument o nierówności z tytułu VAT. Skoro zarówno papier jak i ebook podlegają ustawie o książce to jakim prawem rozróżnia się je pod względem VATu? Przecież to nie jest ustawa mająca na celu utrzymanie stałej ceny na usługi… ;)

    Btw. Czuję się coraz bardziej zmotywowany do czytania książek po angielsku :)

    0
    • Doman pisze:

      Mylisz się, artykuł 10 projektu ustawy mówi, że nie można dawać książek jako gratisów.

      0
      • Dagon pisze:

        Pytanie co oznacza produkt powiązany rodzajowo z nową książką.
        Czy inna książka jest produktem powiązanym rodzajowo, czy tez nie… :)

        „Niedopuszczalne jest oferowanie książki jako bezpłatnego dodatku do produktów lub usług niepowiązanych z tą książką rodzajowo, a także oferowania takich produktów jako dodatków do książek, zarówno jak i dodatków bezpłatnych jak i dodatków w cenie znacząc odbiegającej ceny rynkowej tych produktów”

        0
  22. HH pisze:

    Po dodatkowym przemyśleniu doszedłem do wniosku, że to baaaaaaardzo dobra ustawa!
    Chciałbym Panu Ministrowi osobiście w tym miejscu złożyć serdeczne podziękowanie!
    Dzięki Panu będę miał większy wybór pirackich kopii, zapewne szybciej dostępnych i w lepszej jakości niż obecnie! To baaaaaardzo dobry ruch! Ile dzięki temu zaoszczędzę! ;-P

    0
  23. tzigi pisze:

    A ja wczoraj kajałam się przed rodziną, że naszła mnie porządność i kupiłam serial, który sobie bardzo cenię wydając na to jakieś chore pieniądze (to, że musiałam do tego zaangażować znajomych znajomych, kilka wersji iTunesa, różne karty kredytowe i potem kilka programów do zdejmowania DRM-u, żeby wreszcie móc w spokoju obejrzeć zakup, pominę).

    Jeśli rynek książki w Polsce rozwinie się zgodnie z linią tej ustawy, to porządność po prostu nie będzie mnie nachodzić. Zagranicznych autorów i tak czytam w oryginale, więc nie kupuję ich od polskich wydawców. A twórczość polskich autorów? Cóż, istnieje taki jeden gryzoń i jego krewni i znajomi – wszyscy doskonale zaopatrzeni. A sami polscy autorzy? Proponuję im założenie sobie kont na SayThx. Wtedy po prostu będę im płacić uznaniowo po przeczytaniu książki. Za dobrą powieść daję 25 zł – tyle, ile uważam, że powinna kosztować papierowa wersja książki długości 300-400 stron.

    0
  24. Bertolmiusz pisze:

    Ja bym się martwił. Rynek zweryfikuje te zapędy bardzo szybko.

    0
  25. Lukasz pisze:

    Zalecam jeszcze sprzedawanie każdej książki w twardej oprawie po 50-60 zł. Ebooki w promocji za 40 zł i wszyscy będą zadowoleni.

    0
  26. PasterzPPP pisze:

    To nie jest przypadek!
    NIC absolutnie nic nie robi się bez powodu, ponieważ podejmowany wysiłek jest kosztem.
    To jest spisek (nie bójmy się użyć tego słowa) empiku przeciwko Amazonowi który wcześniej czy później wejdzie do Polski lub ma zniechęcić powyższego do wejścia do PL.
    Największym graczem na rynku jest empik i on na tym zyska.

    0
  27. cvx pisze:

    Dosyć dziwne przepisy, ale w sumie i tak nie kupuję książek :p .

    Chętnie zobaczyłbym badania pokazujące kto je w Polsce kupuje. Bo instynkt podpowiada mi że są to osoby, dla których 10% więcej/mniej na cenie nie robi różnicy.

    Jestem studentem i ostatnio kupiłem, bo musiałem książkę do francuskiego. Tu akurat przydałaby się stała cena, bo rozbieżności w cenach podręczników językowych są bardzo duże.

    Ze znajomych, którzy czytają może jedna lub dwie osoby rzeczywiście kupują książki. Ja, choć czytam sporo, ostatnia powieść nabyłem jakieś 6 lat temu, w liceum będąc. A, i z ciekawości jednego ebooka po zakupie kindle.

    Niezależnie od sytuacji na rynku tych przyzwyczajeń raczej nie zmienię, aż do czasu uzyskania stałego dochodu.

    0
    • Stonek pisze:

      Nie miej wątpliwości, że „stała cena”, która by Ci się tu „przydała” będzie najwyższą z tych różnych, które zauważyłeś…

      0
    • HH pisze:

      Jak na studenta to Twoja logika powala – jest gdzieś na poziomie przedszkolaka.
      Przeczytaj jeszcze raz artykuł, projekt ustawy i zastanów się nad swoim zdaniem: „Jestem studentem i ostatnio kupiłem, bo musiałem książkę do francuskiego. Tu akurat przydałaby się stała cena, bo rozbieżności w cenach podręczników językowych są bardzo duże.”. A potem się dziwić, że w Polsce są profesorowie pokroju tych z ekpiy Macierewicza ;-P

      0
  28. Jakub pisze:

    Czyli dożynki księgarni internetowych które zalazły widać za skórę wielkim graczom…
    No bo zakup zdalny będzie bez sensu jeśli do ceny książki doliczyć przesyłkę…

    0
  29. KonradK pisze:

    Zwolennicy ustawy powołują się na przykłady innych krajów, gdzie okres ochronny wynosi:
    […]

    No bo to są ich koledzy od ręcznego sterowania rynkiem, który (na wszelki wypadek) nazywany jest wolnym rynkiem.

    0
  30. takitutaki pisze:

    Powiew komuny.. aż strach pomyśleć co dalej..

    0
  31. darek pisze:

    Średnia kwota jaką wydaje Polak na książki to ok 9 zł rocznie! (pomijając podręczniki).Więc moim zdaniem ta ustawa jest działaniem celowym. Nie potrzeba zbyt wielu samodzielnie myślących ludzi, tylko armię roboli-zombie, którzy nie będą potrafili skojarzyć prostych faktów. Pierwsza rzeczą jaka Niemcy zrobili w 1939 r. to likwidacja inteligencji własnie dlatego żeby łatwiej było spacyfikować pozostałych.

    0
  32. Sebastian pisze:

    Autorzy na pewno nie dostaną grosza więcej, nowi gracze nie będą mogli wchodzić na rynek z promocjami. Zyskają duzi sprzedawcy np. Empik i hurtownie. Jak się nie ma szans na pracę w KGHM to trzeba coś wywalczyć w swojej branży :) Późny PRL – drogo, zgrzebnie ale dla pracowników zniżki.

    0
  33. grnape pisze:

    A gdyby tak sprzedawać zakładki z książką gratis?:) Za powiedzmy 30 PLN?

    0
    • kola pisze:

      nie da się dodawać czegokolwiek gratis, przynajmniej oficjalnie

      0
      • grnape pisze:

        Wierzę na słowo że nie. Loteria z nagrodami gwarantowanymi?
        Zawsze można coś wykombinować;) Książki tańsze na pewno będzie można kupić, sprytny klient sobie poradzi. A ustawa uderzy wtedy w oficjalne kanały sprzedaży. I pytanie, kto na tym zyska?

        0
        • Tereza pisze:

          Dziwne pytanie – kto zyskał najwięcej na wprowadzeniu 18 poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych ?
          Przekładając to na polskie realia – zyskają sprzedawcy skanerów.

          0
  34. opos pisze:

    W związku z tym, czy ktoś mógłby mnie oświecić jak ta ustawa ma się do tych sześciuset kilkudziesięciu milionów złotych przeznaczonych do wydania do 2020r. na rozwój czytelnictwa w Polsce?

    0
  35. xyz pisze:

    Fajnie, że ująłeś temat od strony prawnej, czyli zrobiłeś dokładną analizę ustawy, u mnie znajdziesz wypowiedzi kilku mocno związanych z rynkiem wydawniczym osób, zapraszam: https://utopijneidee.wordpress.com/2015/04/11/ksiazkowy-bullshit/

    0

Skomentuj grnape Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.