Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Program „Udostępnianie piśmiennictwa” – są już pierwsze efekty i pierwsze rozczarowania

Dwa lata temu pisałem o programie „Udostępnianie piśmiennictwa”, organizowanym przez Instytut Książki. Teraz mamy pierwsze jego namacalne efekty. Pojawiły się wreszcie opublikowane bezpłatnie książki – niestety pozostaje wiele do życzenia. 

Przypomnę, że chodziło o program, w ramach którego wykupywane są prawa do dzieł różnych autorów i te udostępniane są publicznie.  W 2014 podchodziłem do tego z dużym entuzjazmem, bo lista książek do udostępnienia była spora. O efektach programu długo nie było słychać, a parę miesięcy temu, przy okazji kontroli NIK okazało się, że… wykupiono zaledwie parę tytułów.

Niedawno przeczytałem informację o tym, że przyjęto kolejny zestaw utworów do wykupienia. Listę wszystkich rekomendowanych dzieł znajdziemy na stronie Instytutu Książki.

Dla 2016 są to m.in.:

  • Jan Brzechwa, Brzechwa dzieciom
  • Arkady Fiedler, Dywizjon 303
  • Maria Krüger, Karolcia, Godzina pąsowej róży
  • Stanisław Lem, Bajki robotów,
  • Leopold Tyrmand, Dziennik 1954
  • Melchior Wańkowicz, Bitwa o Monte Cassino
  • Victor Hugo, Nędznicy, tł. Krystyna Byczewska
  • Marcel Proust, Czas odnaleziony, tł. Julian Rogoziński
  • Antoine de Saint Exupery, Twierdza, tł. Aleksandra Olędzka-Frybesowa

Mnóstwo klasyki literatury – i jednocześnie dobrej literatury – która jeszcze nie trafiła do domeny publicznej.

Na pełnej liście (pliku DOCX) jest już 130 pozycji, takich jak:

  • Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, tł. W. Dąbrowski i I. Lewandowska
  • Stanisław Lem, Solaris, Opowieści o Pilocie Pirxie
  • Paweł Jasienica, Polska Piastów, Polska Jagiellonów, Rzeczpospolita Obojga Narodów
  • Witold Gombrowicz, Ferdydurke, Dziennik 1953–1956, Dziennik 1957–1961, Dziennik 1961–1966, Trans-Atlantyk, Ślub, Pornografia, Kosmos

Pomyślmy, że to wszystko mogłoby być dostępne po polsku bezpłatnie, gdyby tylko Instytut Książki wykupił prawa do oryginałów lub tłumaczeń!

No i gdyby to rzeczywiście udostępnił.

Które utwory już wykupiono i jak wyglądają?

Instytut opublikował również listę książek (plik DOCX) do których zostały nabyte majątkowe prawa autorskie w ramach programu Udostępnianie piśmiennictwa.

Na liście znajdziemy następujące pozycje:

  1. Jerzy Andrzejewski, Miazga, Ciemności kryją ziemię
  2. Stanisław Czycz, And, Ajol
  3. Andrzej Kijowski, Listopadowy wieczór, Dziecko przez ptaka przyniesione, Ethos społeczny literatury polskiej
  4. Julian Kornhauser i Adam Zagajewski, Świat nie przedstawiony
  5. Leo Lipski, Piotruś, Niespokojni, Dzień i noc, Sarni braciszek, Prawdziwa opowieść, Powrót, Waadi, Miasteczko
  6. Edward Redliński, Konopielka
  7. Bogdan Wojdowski, Chleb rzucony umarłym
  8. Kazimierz Wyka, Modernizm polski, Życie na niby. Szkice z lat 1939–1945, Rzecz wyobraźni (wydanie z 1977 r.)

Widzimy zatem zdecydowany postęp w stosunku do sytuacji z początku tego roku. Nie jest tego dużo, ale już parę ciekawych tytułów znajdziemy.

No dobrze, wykupiono je – i wobec tego, gdzie przeczytamy powieści Andrzejewskiego lub Redlińskiego? Na stronie Instytutu Książki znajduje się zapowiedź:

Dzieła, do których zakupiono licencje, dostępne są nieodpłatnie w Cyfrowej Bibliotece Narodowej POLONA: www.polona.pl

A zatem wchodzę na Polonę, aby sprawdzić. I są! Przykładowo:

Tu niestety entuzjazm opada. Bo są to po prostu skany egzemplarzy z Biblioteki Narodowej.

Strona księgarni Polona z okładką książki Świat nie przedstawiony i miniaturkami pozostałych stron w skanie

Jeśli chcę to czytać, mogę co najwyżej wybrać opcję „pełny ekran”.

Strona księgarni Polona ze skanem jednej ze stron Konopielki.

Czy można je ściągnąć? No, to zależy. Oto co widzę w przypadku Konopielki.

Treść obrazka: Pobierz. Format Metadane XML/RDF. Do tego obiektu jest dostępny plik JPG. Zaloguj się aby móc go pobrać.

Tylko po zalogowaniu da się ściągnąć… bieżącą stronę w formacie JPG. Nie znalazłem funkcji pobierania całej książki. To da się obejść prostym skryptem (identyfikatory obrazków są zwiększane o jeden) i ściągnąć wszystkie pliki książki – ale tym bardziej widać, nie pomyślano o ludziach, którzy chcą z ich pracy korzystać.

W przypadku pracy Zagajewskiego i Kornhausera pobierzemy już PDF i to z warstwą tekstową.

Treść obrazka: Format PDF. Dla tego obiektu jest dostępny także plik JPG.

Nie wiem od zależy to, czy książka jest do pobrania jako PDF, czy nie.

Jeśli się uprzemy, to możemy taki plik czytać na ekranie komputera, ale nic więcej. Bo skan (czy to na stronie, czy w postaci PDF) to półprodukt, dopiero punkt wyjścia do przygotowania wersji elektronicznej książki.

Dla mnie jest niepojęte, dlaczego z Polony, która jest cyfrową biblioteką, a nie tylko cyfrowym repozytorium – nie możemy pobrać książki gotowej do czytania na naszych urządzeniach.

Absolutnym minimum powinien być po prostu plik EPUB, który jest uniwersalny i może służyć jako podstawa do dalszych konwersji. A najlepiej – tak jak mają np. Wolne Lektury – multum formatów oraz możliwość dostępu przez API do źródeł XML tekstów.

Wikiźródła stają na wysokości zadania

Pozytywne w całym programie jest to, że skany udostępniono na licencji Creative Commons: Uznanie Autorstwa 3.0 Polska – a to oznacza, że każdy z nas może je pobrać, zrobić z nich e-booka i opublikować, pod warunkiem, że oznaczy utwór taką samą licencją.

I to się dzieje!

Za obrabianie skanów zabrali się wolontariusze z Wikiźródeł. Niemal w całości przygotowana została już Konopielka. Książkę można pobrać m.in. jako EPUB, MOBI oraz dwa rodzaje PDF (A5 i A4).

Na stronie z postępem prac widzimy, że jeszcze tylko ostatnie strony wymagają sprawdzenia.

Indeks książki z listą stron i stanem ich przerobienia od zielonych (przerobione), po czerwone (nieprzerobione).

Inne prace zostały dopiero zaczęte – np. Miazga, Ciemności kryją ziemięŚwiat nie przedstawiony.

Przypominam, że Wikiźródła to projekt w całości oparty o pracę wolontariuszy. Pisałem o tym szczegółowo dwa lata temu w artykule Chcesz pomóc w odtworzeniu e-booków? Wikiźródła czekają! Jeśli mamy chwilę czasu w okresie międzyświątecznym, można się dołączyć.

Możecie też pominąć Wikiźródła – zrobić np. OCR danej książki, skorygować, zrobić EPUB i publikować, gdzie chcecie, nawet w postaci linku w komentarzach. :-)

Podsumowanie

Cieszy mnie, że po długim zastoju zaczynają się pojawiać pierwsze dzieła wykupione w ramach programu. Niestety – jak pokazuję wyżej – publikowanie ich jako skany, które czasami nawet trudno ściągnąć – jest nieporozumieniem.

„Udostępnianie piśmiennictwa” to bardzo potrzebny program, który rzeczywiście może umożliwić bardziej powszechny dostęp do wartościowej literatury. Tylko dlaczego muszą go uzupełniać swoją pracą wolontariusze?

regulaminie programu (PDF) czytamy:

1.1 Celem programu Instytutu Książki „Udostępnienie piśmiennictwa” (zwanego dalej Programem) jest wspieranie dostępu do ważnych dzieł polskiego piśmiennictwa oraz do chronionych nadal prawem autorskim przekładów dzieł należących do piśmiennictwa światowego, do których to dzieł wygasły autorskie prawa majątkowe. Cel ten realizowany jest poprzez udostępnienie i nieodpłatne przekazanie użytkownikom praw do wykorzystania wyżej wymienionych dzieł w możliwie najszerszym zakresie w celu upowszechniania czytelnictwa w Polsce.

W tym momencie nie mamy udostępnienia treści dzieł, a jedynie obrazków z treścią. Jak ze skanów w bibliotece Polona mają skorzystać choćby osoby niewidome?

W tym momencie staje się oczywiste, że program „Udostępnianie piśmiennictwa” jest w sposób fundamentalny niedokończony – bo nie określa dokładniej jak to udostępnianie ma przebiegać i nie dba o to, aby te książki rzeczywiście trafiły do czytelników.

Przydałoby się określić na przykład formaty, w których publikowana będzie treść książek. Wystarczyłoby podać, że ma być to PDF z warstwą tekstu – co w części przypadków już się dzieje – oraz EPUB – oba to formaty otwarte. Na to spokojnie znalazłyby się fundusze, gdyby np. środki na program (w tym momencie 900 tys. zł za rok 2016) przeznaczyć nie tylko na wykupienie praw, ale również na konwersję.

Pocieszające jest jednak to, że książek do udostępnienia zostało jeszcze sporo i możliwe, że zasady programu ulegną zmianie.

PS. Na wszelki wypadek – wiem, że wokół Instytutu Książki pojawiało się w ostatnich miesiącach sporo kontrowersji medialnych. Temat tego wpisu nie jest polityczny i nie rozpętujmy proszę w komentarzach dyskusji politycznych.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

27 odpowiedzi na „Program „Udostępnianie piśmiennictwa” – są już pierwsze efekty i pierwsze rozczarowania

  1. Gregrex pisze:

    Typowa urzędnicza indolencja – urzędnik NIGDY nie myśli o końcowym użytkowniku czy petencie a o zastosowaniu się do otrzymanego przepisu/instrukcji/polecenia. Powiecie nic w tym złego i nic dziwnego – tak tylko że tam NIGDY nie ma krztyny inicjatywy: miało być wykupione? To wykupili. Miało być udostępnione? To opublikowali. A że dla nikogo nie będzie to przydatne? -A gdzie w przepisie/instrukcji/poleceniu było napisane że ma być przydatne? Ano właśnie.
    Typowo urzędnicza robota.

    26
  2. Robsik pisze:

    Nie pojmuję jak możesz tak spokojnie o tym pisać! Mi się otwiera scyzoryk w kieszeni (tylko kocimi ruchami unikam tragedii!) a w żołądku dochodzi do mega eksplozji! Przecież to wygląda jak kolejna pralnia pieniędzy! Czy nie można coś z tym dziadostwem zrobić???

    3
  3. zipper pisze:

    Kto miał zarobić na projekcie, ten zarobił. Proszę się rozejść.

    14
  4. Konrad pisze:

    Skoro wykupili już prawa autorskie, to nie mogą się dogadać z Wolnymi Lekturami, które maja dość dobrych fachowców od składu i spraw technicznych?

    5
  5. asymon pisze:

    A ja się zastanawiam, czy zniknięcie ebooków Gombrowicza z oferty WL może mieć z tym coś wspólnego i daje nadzieję na rychłe wykupienie?

    Pewnie nie, pewnie nie przedłużono licencji bo nikt nie kupował…

    1
  6. Radek Czajka pisze:

    Moim zdaniem to akurat dobrze, że urzędowy program skupia się na swoim dobrze określonym zadaniu (uwalnianie praw do utworów), a nie zajmuje się użytecznością i formatami ebooków, w czym z pewnością ugrzązłby na długie i kosztowne miesiące.

    Jest wykup praw, skany źródłowe i wolna licencja – i bardzo dobrze. Co się z tym robi dalej, żeby nadawało się do czytania na aktualnie modnych urządzeniach, to już świetnie mają rozpracowane Wolne Lektury/Wikiźródła i jest to właśnie dla nich zadanie.

    0
    • krzyszp pisze:

      Ależ to takie proste i tanie:

      1. Wykupujemy prawa.
      2. Z Chomika ściągamy skan i/lub PDF’a, ewentualnie EPUB’a.
      3. Wystawiającemu na Chomiku dowalamy kilka tys kary.
      4. Z uzyskanych w pkt 3 pieniędzy opłacamy redaktora, który przygotuje porządnie edycję.
      5. Wystawiamy książkę jako torrent pozostawiając link na stronie.

      Wymyślenie tego zajęło mi 30s, pomyślcie jaki fajny i tani plan można by uknuć w godzinę ;)

      0
      • Doman pisze:

        Trzeba jeszcze dopracować 5. bo myślę, że suma zbiorów ludzi zainteresowanych takim np. Gombrowiczem i ogarniających torrenty (i którzy trafią na nasz link) jest za mały, żeby to podciągnąć pod upowszechnianie.

        0
        • xxx pisze:

          Rozpowszechnienie utworu jest naruszeniem praw autorskich niezależnie od tego, czy faktycznie ktoś z tego skorzystał, a nawet czy w ogóle byłby tym zainteresowany.

          0
  7. teodor pisze:

    „Cel ten realizowany jest poprzez udostępnienie i nieodpłatne przekazanie użytkownikom praw do wykorzystania wyżej wymienionych dzieł ”
    PRAW, nie książek z ich strony, w pożal się boże formacie. Dla mnie wynika z tego, że mogę je sobie legalnie pobrać skądkolwiek…

    2
  8. mrt pisze:

    na wikiźródłach jest jeszcze Leo Lipski – Piotruś, Stanisław Czycz – And, powinien być na dniach Julian Kornhauser i Adam Zagajewski – Świat nie przedstawiony

    2
  9. Dumeras pisze:

    Bo to jest proszę Państwa Miś na miarę naszych czasów.

    6
  10. rudy102 pisze:

    Miał być Lem czy Bułhakow, są jakieś nołnejmy. :D

    4
  11. xxx pisze:

    No i dobrze, że dają skany. EPUB może i jest wygodny do czytania na czytnikach, ale nie stanowi żadnej gwarancji, że opublikowany utwór jest zgodny z wydaniem książkowym. No i co najgorsze nie zawiera paginacji, z czego wynika niemożność cytowania w pracach naukowych.

    0
    • Athame pisze:

      Za taki wpis przydałaby się opcja „łapki w dół”. EPUB powinien być, a skan mógłby być opcjonalny (dla tych co chcą cytować).

      1
  12. Kondrart pisze:

    Zamiast zwrócić się do szkół lub bibliotek o 100 typowanych tytułów, następnie wykupić na co starczy kasy i przekazać sprawę Wolnym Lekturom (zajęcie dla 3 osób na umowę- zlecenie) to taki wstyd. Znowu tyle kasy w piec.

    0
  13. mrt pisze:

    Odpowiedź Dariusza Jaworskiego, dyrektora Instytutu Książki:
    A co można odpowiedzieć na słowa G. Gaudena? Chyba tylko to, że program „Udostępnianie piśmiennictwa” został zamknięty, bo był programem kompletnie nieudanym (stosunek efektów do kosztów).
    26.02.2019

    I to tyle w temacie :(

    0

Skomentuj Robert Drózd Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.