Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Oto, co czytałem w roku 2015

voyage-plaza2

Przed Wami trzecie już moje podsumowanie czytelnicze ubiegłego roku. Poprzednie dotyczyły lat 20132014.

Ponownie podkreślę, że celem tego osobistego wpisu jest pokazanie, że Świat Czytników – owszem – jest blogiem o książkach elektronicznych, ale nie jest blogiem książkowym czy literackim.

Lista książek

Pełna lista na stronie Google, można ją tez podejrzeć poniżej (nie zawsze działa i trzeba przewijać). Dodatkowo: link do XLS.

W porównaniu do typowych blogerów literackich, literatury pięknej czytam stosunkowo niewiele i to raczej tę mniej ambitną. :-) Za to jest dużo literatury faktu.

Tym razem nie udało mi się przekroczyć liczby 52 książek – i to mimo tego, że podczas urlopu w sierpniu pochłonąłem cały cykl „Oko Jelenia” Pilipiuka – takie typowe wakacyjne czytadło z odrobiną historii.

Tylko dwie książki papierowe – bardzo chciałem poczytać biografię Farben Lehre i zależało mi na płycie z rzadkościami, więc nie czekałem na e-booka (wydawnictwo SQN ma brzydki zwyczaj opóźniania e-premier). Podobnie biografia Stefana Korbońskiego z IPN wyszła tylko w papierze. W tym roku tylko jeden audiobook – jakoś rzadziej biegałem z książkami w słuchawkach, więcej było podcastów.

Niemal wszystkie e-książki przeczytałem na Kindle, tylko jedną na Legimi (Alfabet. Moje życie). Jest to może zaskakujące stwierdzenie wobec tego, że polecam tutaj inkBooka z aplikacją Legimi. Ostatnio inkBooka używam jednak głównie do tego, aby zapoznać się z różnymi tytułami, które były wydane, albo oceny, czy warto coś kupić. Np. powieść Mankella zacząłem na inkBooku – gdy pojawiła się dobra promocja, to ją kupiłem. Poza tym – jeśli czytam literaturę faktu, to niemal zawsze coś podkreślam – na Kindle to jednak wciąż wygodniejsze.

Kilka uwag o tym, co czytałem

Jak zwykle nadaję książkom oceny w skali od 1 do 10. Niższe niż 5 prawie się nie zdarzają, rezygnuję z nich w trakcie. Również 9-10 to parę tytułów na parę lat.

Parę zdań o tych, które oceniłem w tym roku najwyżej:

  • Dwie pozycje Roberta Krasowskiego – szczególnie Po południu. Upadek elit solidarnościowych po zdobyciu władzy otworzyły mi oczy na temat polskiej polityki po 1989 roku. Krasowski ujawnia rozmaite mało znane fakty (jak np. nieustający konflikt Mazowieckiego i Geremka), albo burzy mity – i to te powstające z każdej strony sceny politycznej. Są to rzeczy, o których się już nie pamięta – a które pozwalają popatrzeć z perspektywy na dzisiejszą politykę.
  • Grobowiec Lenina – to kolejna pozycja historyczna, tym razem o ostatnich latach Związku Radzieckiego. Chyba największa cegła, jaką przeczytałem w tym roku, ale pędziło się przez nią, jak przez najlepszą powieść – autor, mimo iż był amerykańskim dziennikarzem, doskonale znał i Rosję i tamtejszą mentalność.
  • Deep Risk: How History Informs Portfolio Design albo Permanent Portfolio – książki o zarządzaniu swoimi inwestycjami, poruszające tematy właściwie w Polsce nieporuszane. Polscy autorzy nieraz każą „grać” na giełdzie, podczas gdy na świecie szalenie popularna jest koncepcja inwestowania pasywnego, gdzie liczą właściwie dwie rzeczy – odpowiednia alokacja aktywów oraz wybór jak najtańszych form inwestowania, zwykle funduszy ETF. W „Deep Risk” mamy poruszoną kwestię tzw. głębokiego ryzyka – to że giełda spadnie jest niczym wobec hiperinflacji, deflacji, konfiskacji (przez rząd) czy dewastacji (w wyniku działań wojennych).
  • Broad Peak. Niebo i piekło – jakkolwiek nie jestem miłośnikiem himalaizmu, reportaż czytało się świetnie. Można było zrozumieć, dlaczego bohaterowie feralnej wyprawy postępowali, tak jak postępowali – co ich w te najwyższe góry ciągnęło.
  • 13 pięter – reportaż o rozmaitych patologiach polskiej polityki mieszkaniowej, w którym chyba każdy się odnajdzie na którymś z pięter. A poruszające jest porównanie współczesności z opowieścią o mieszkaniu w Warszawie okresu międzywojennego. Książkę recenzowałem na swoim blogu prywatnym.
  • Muzeum. Miejsce, które zwróciło Warszawie duszę – rozmowa z szefem Muzeum Powstania Warszawskiego – o tym, jak paru właścicieli modnego klubu dostało zadanie niemożliwe, czyli stworzenie przez rok czołowej placówki muzealnej. Trochę czyta się to tak, jakby z panem Ołdakowskim pójść na piwo.
  • Idę tam gdzie idę. Autobiografia – wywiad rzeka z Kazikiem Staszewskim. Sądziłem, że po przeczytaniu już paru pozycji na jego temat, choćby KULT. Biała Księga, niewiele nowego się dowiem – a jednak Rafał Księżyk wydobył z Kazika sporo nieznanych opowieści. Choć odnoszę wrażenie, że po prostu dał mu się wygadać i za bardzo nie naciskał. Nie przebił też balonika samozadowolenia Kazika, gdy ten nadal twierdzi, że bawił się dobrze przy nagrywaniu pewnych płyt, których słuchać jako żywo się nie da. Albo gdy twierdzi, że słusznie zażądał zamknięcia najlepszej fanowskiej strony na swój temat, bo były tam reklamy…
  • Chiński fortepian – powieść bardzo nietypowa. Bez akcji – jest bowiem zapisem… artykułów na blogach dwóch krytyków muzycznych, a potem ich korespondencji mailowej. A w trakcie tej kłótni na temat pewnej młodej pianistki padają chyba wszystkie argumenty na temat gustu muzycznego i tego, co nam w muzyce się podoba i co powinno…
  • Jakie piękne samobójstwo – publicystyka Ziemkiewicza na temat polskiej polityki zagranicznej IIRP. Bywają wpadki dotyczące niektórych faktów, ale pewne tezy dają sporo do myślenia.
  • Mistrz i Małgorzata – ciężko się przyznać, ale pierwszy raz przeczytałem M&M w liceum, jakoś na dwa miesiące przed maturą, bo miałem przeświadczenie, że mi się przyda. Nie przydała się i nic wtedy z książki nie zrozumiałem. Teraz mogłem ją smakować i zrozumiałem znacznie więcej. Niedawno kupiłem jeszcze jeden egzemplarz – tym razem w pierwszym przekładzie, ale pewnie skończę za kolejne kilkanaście lat.
  • House of Cards. Bezwzględna gra o władzę – serialu nie oglądałem, a tę powieść zacząłem (po jednym falstarcie) czytać w październiku – zaraz po wyborach. No i w tym kontekście wchodziła bardzo ładnie. Uświadomiłem sobie, że gdy Dobbs pisał tę bardzo aktualną dla nas książkę – Polska dopiero stawiała pierwsze kroki w dziedzinie nowoczesnej polityki. A jak to robiła i jakie błędy popełniała – to opisał Krasowski w pierwszej omawianej książce.

Czyściec dla książek, czyli „Nieskończone”

Jak pisałem już przy różnych okazjach, np. w artykule o zarządzaniu biblioteczką – książki, które czytam w danym miesiącu wrzucam do kolekcji na Kindle. Tu przykład z listopada.

kolekcje-listopad

Jestem pierwszą i największą ofiarą wpisów o promocjach, bo co drugi dzień coś kupuję. W ubiegłym roku kupiłem ponad 150 e-booków, a dodać do tego trzeba pozycje darmowe lub otrzymane od wydawców. Dlatego takie kolekcje są czymś koniecznym – muszę pokierować tym co czytam, aby był w tym jakikolwiek porządek.

Ten pozór zorganizowania ma jednak drugie dno. Bo to, że książkę zamierzam czytać nie oznacza, że mi się to uda.

I tak oto w tym roku założyłem dodatkową kolekcję „Nieskończone” – trafiają tam wszystkie tytuły z kolekcji miesięcznych, które porzuciłem w trakcie lektury.

nieskonczone3 nieskonczone4

Zdarzają się, oczywiście, pomyłki – i pozycje, których kończyć nie zamierzam (a nie jestem zdania, że jak się zaczęło, to trzeba brnąć dalej, choćby się nie podobało). Zwykle jednak to są książki, które mnie porywały, a jednak je porzuciłem. Choćby Siła nawyku czy Tajne państwo, no po prostu muszę je skończyć. Ale jednak wpadają kolejne pozycje i chwilowo wygrywają.

To dylemat w przypadku e-booków jeszcze większy niż przy książkach papierowych – bo papier mogę rzucić gdzieś daleko na półkę, przykryć innymi tytułami i na dobrą sprawę o nim zapomnieć. Książkę elektroniczną, która spadła na czterdziestą stronie listy na czytniku mogę stracić z oczu – ale to nie zmieni faktu, że jest ona cały czas ze mną i czasami popiskuje, „przeczytaj mnie”. O tym zresztą pisałem już dwa lata temu

A co Wam się spodobało w tym roku? Albo, czego nie skończyliście, choć bardzo byście chcieli? 

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki, Mój Kindle. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

76 odpowiedzi na „Oto, co czytałem w roku 2015

  1. Grzegorz pisze:

    O, namówiłeś mnie do „Chińskiego fortepianu”, dziękuję!

    W mijającym roku przeczytałem +/- 40-45 książek, ale zabrakło mi wśród nich jakichś wybitnych pozycji, które umieściłbym w swoim prywatnym TOP10. Najmilej wspominam kolejne powieści Manna („Buddenbrookowie”, „Wyznania hochsztaplera Felixa Krulla”, „Królewska Wysokość”, „Wybraniec”), dwa tomy opowiadań Zajdla (w moim odczuciu jest to pisarz, który o wiele bardziej sprawdza się w krótkiej formie). Przekonałem się też jeszcze bardziej do Huellego („Castorp”, „Weiser Dawidek”), a zaskoczeniem było „Nie opuszczaj mnie” Ishiguro.

    Najbardziej trywialnymi książkami, jakie przeczytałem w 2015 r. były zdecydowanie „Marsjanin”, „Uległość” oraz „Taniec ze smokami”. Martin mnie WYMĘCZYŁ niemiłosiernie i gdyby nie to, że czytałem ten tom po angielsku i tym samym poćwiczyłem język, to bym już wcale nie czekał na szósty tom. Inna kwestia, że ten się dalej oddala…

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Patrząc na to, jak Martin się męczy z VI tomem, nie wiem czy nie przeczytam go w formie streszczenia, bo będzie mi żal czasu – a losów połowy postaci z Tańca ze Smokami nie będę już pamiętał…

      0
      • Grzegorz pisze:

        Też prawda. Tak wyczuwam, że od czwartego tomu mamy do czynienia ze sztucznym rozciąganiem akcji i chyba Martin się sam przelicytował w tworzeniu sagi. A pytań ciągle więcej niż odpowiedzi. Pomijając już to, że serial zmierza ku alternatywnego zakończeniu.

        0
      • wincent pisze:

        Martin jest obecnie jednym z najbardziej przecenianych (jak nie najbardziej!) pisarzy fantasy. Po przeczytaniu książek Sandersona czy choćby R.Wagnera i G.Cooka jakoś nie potrafię już ciepło myśleć o GoT – i w sumie jakby nie chęć dowiedzenia się jak skończy Tryrion to bym pewnie nawet nie czekał na 6 tom.

        0
        • Anna pisze:

          Joe Abercrombie zdeklasował u mnie wszystkich obecnie wydających pisarzy fantasy (jeśli tylko ktoś może, polecam czytanie w oryginale, bo polski przekład jest dość nieudany, może ten nowszy z Maga nieco lepszy, ale drugi tom jeszcze nie wyszedł).

          0
        • Doman pisze:

          Nie skreślajcie jeszcze Martina jako pisarza w ogóle. Wciąż jest bardzo dobrym acz nieco zapomnianym pisarzem SF.

          0
  2. masurro pisze:

    Ciężko byłoby mi wymienić wszystko z tego roku, bo było chyba ponad 60 pozycji (i około 80% ebooki, reszta papier), zatem pozwolę sobie wspomnieć tylko te, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
    Zatem, ten rok to dla mnie rok Brandona Sandersona (a naprowadził mnie nań ten genialny blog popkulturowy i nie tylko: http://lekturaobowiazkowa.pl/ ) – przemieliłem prawie wszystko.
    Ponadto łyknąłem Wita Szostaka „Sto dni bez słońca” i także się zakochałem. Napewno sprawdzę więcej.
    „The Rise and Fall of the Great Powers” – Paul Kennedy, „Pozdrowienia z Korei” – Suki Kim oraz „Generation Kill” – Evan Wright, to to, co mogę dodatkowo polecić.
    Niestety nie skończyłem (ale zamierzam): „Thinking, Fast and Slow” – Kahneman, „Debt: The First 5000 Years” – Graeber oraz „Consilience – The Unity of Knowledge” – Edward O. Wilson (ojciec socjobiologii, choć ostatnio coś świruje, jak spojrzeć na jego retorykę i prace naukowe).
    Zawiodłem się natomiast na Arturze Domasławskim i jego „Śmierci w Amazonii” – sam nie wiem czemu, ale mnie nie porwało, a także „Seeing Further” – Bill Bryson; o ile inne („A Short History of Nearly Everything” i „At Home”) to genialne książki, o tyle ta znowu inna (choć on ją głównie redagował, a nie pisał).

    0
  3. Igor pisze:

    Ja przeczytałem w zeszłym roku coś koło 18 książek.
    Moim odkryciem była polska fantastyka – najmilej wspominam Opowieści z meekhańskiego pogranicza Roberta Wegnera oraz serię o Achai.
    Miło było wrócić do Douglasa Hulicka i jego Przysięgi stali – drugiej części Honoru złodzieja.
    Czytałem również Sandersona i o ile cykl Archiwum burzowego światła jest świetny, o tyle seria Z mgły zrodzony jest taki sobie – kończę ostatni tom i tak wielu powtórzeń jeszcze w książkach nie widziałem.

    To był udany rok czytelniczy, wiem co mnie jeszcze czeka, ale czasami jednak brakuje czasu.

    0
  4. scream pisze:

    2015=24 – skromnie niestety + kilka nieskończonych rzeczy. Odkrycia: ” I odpuść nam nasze … ” Janusza Leona Wiśniewskiego, Knausgard i wznowione dwa pierwsze tomy cyklu „Wszystkie stworzenia duże i małe” – czytadło rewelacyjne.

    0
  5. violino pisze:

    Oj, ja dużo w tym roku, zdecydowanie więcej niż jedna na tydzień. Ale po tygodniach na ebookach wróciłam z zachwytem do papieru. Niemniej postawiłam sobie za cel nie kupować nic, dopóki nie przeczytam tego, co mam. Nie dałam rady. Ten papier tak kusił :P
    I też zaliczyłam Oko Jelenia, barrrrdzo mi się podobało.
    Rozczarowałam się Mankelem, za smutny, zbyt przygnebiający. Dla równowagi wciągam teraz Musierowicz, ciepłe, radosne kluchy.

    0
  6. bywalec pisze:

    Jak czytałeś dzień po dniu Pilipiuka to ile godzin dziennie poświęcałeś?
    Dla mnie to jest niesamowity wynik, bo przeczytanie 400 stron zajmuje mi 2 tygodnie, czytając codziennie pół godziny w tramwaju.

    0
    • Bociek pisze:

      Właśnie brak na czasu na czytanie sprawił, że od dwóch lat do pracy jeżdżę komunikacją miejską. Dzięki temu mam w tygodniu jakieś 40 minut na lekturę :-)

      0
      • gom1 pisze:

        To jest jedyny powód, dla którego mógłbym porzucić rower :-)

        0
        • Bartek pisze:

          Ależ jednym powodów (może nie najważniejszym, ale jednak dość istotnym), dla których zacząłem w tym roku jeździć do pracy na rowerze, była właśnie możliwość słuchania audiobooków!

          O ile muzyka na rowerze jest dla mnie nie do przyjęcia, tak audiobooki nie przeszkadzają w ruchu ulicznym – w bardziej ruchliwych miejscach wyciągałem jedną słuchawkę żeby na pewno nie „przeuszyć” jakiegoś silnika.

          0
    • Robert Drózd pisze:

      Daty dodawałem po fakcie, więc nie mam pewności, czy jednak to czytałem dzień po dniu. Ale akurat wtedy miałem dużo czasu, urlop to urlop. :-) A tego typu czytadła to jednak pochłaniam bardzo szybko.

      0
    • tzigi pisze:

      Patrzę i nadziwić się nie mogę. Jedno Oko Jelenia to dla mnie 3 godziny czytania bez przerwy – inne powieści Pilipiuka jeszcze szybciej: Zaginiona poszła równo na trasę Warszawa Centralna – Łódź Kaliska (kupiona w Matrasie na dworcu, skończona równo z wjazdem na peron na drugim dworcu) – czyli 2 godziny. Nie wyobrażam sobie czytać Pilipiuka dłużej.

      0
  7. Anna pisze:

    U mnie rok zdecydowanie należał do ebooków. Na 101 książek tylko 7 przeczytałam w wersji papierowej (głównie dlatego, że wersja elektroniczna jest niedostępna, jak w przypadku „Czarodziejskiej góry”). Papier coraz bardziej mnie gryzie, choć szykuję się do kolejnej papierowej lektury – książki Joanny Olczak-Ronikier też występują w przyrodzie tylko na papierze (ale żeby było śmieszniej, we „Wtedy” jest reklama wersji elektronicznej rzekomo dostępnej w Woblinku).

    0
    • Bociek pisze:

      W papierze czytam wyłącznie prezenty. Jakoś rodzina nie może się przestawić, poza tym ebooki słabo wyglądają pod choinką ;)

      0
      • Anna pisze:

        Właśnie, z prezentami jest kiepsko. Tegorocznego już się pozbyłam na Allegro (nie dość, że małe szanse, żebym chciała przeczytać w najbliższym czasie tę książkę, to i tak mam wersję elektroniczną). W ubiegłym roku Woblink oferował bony podarunkowe (czy jak to się tam nazywało) i prosiłam o taki bon Mikołaja, ale niestety pozostał głuchy na moje prośby.

        0
  8. Robsik pisze:

    Plusik za Mistrza i Małgorzatę :) [moja najbardziej „zlubiona” i „zczytana” książka :) ]

    0
  9. Eris pisze:

    W tym roku 100% książek przeczytałem na Kindle :) Zacząłem rok od trylogii Petera Wattsa – każdą kolejną książkę coraz gorzej mi się czytało. Z literatury faktu zawiodły mnie biografie Urbanka – szczególnie Genialni. Poza tym sporo książek historycznych, w tym genialna Barbarzynska Europa. Nie udało mi się przekonać do twórczości Adama Wiśniewskiego-Snerga (kupiłem pakiet na BookRage), nie dokonczylem żadnej. Moimi małymi odkryciami tego roku są: Mo Yan – Obfite piersi pełne biodra, Piotr Gluchowski – Umarli tańczą oraz Tyrmand – Opowiadania wszystkie.

    0
  10. łazęga pisze:

    Przeczytanych około 40 książek. W większości cegły jak Księgi Jakubowe, Turniej cieni czy Stalin Dwór Czerwonego Cara. W 2015 poznałem Martina. I Gra o tron jest moim numerem 1 w tym roku. Nie skończyłem tylko jednej książki: Blackout. Na czytniku czeka 300 pozycji co mnie jednocześnie cieszy i martwi. Kiedy ja to wszystko przeczytam? Na ten rok zadanie to znaleźć rozwiązanie na kupowanie zbyt dużej ilości książek: no bo jest promocja. I życzenia dla siebie i wszystkich, aby wydawcy podchodzili do jakości ebooków jak Literackie i Marginesy. Jak mnie wkurza niewyjustowany tekst, a jeszcze spacje przed kropkami…

    0
  11. Alicja pisze:

    Przeczytanych/odsłuchanych 69 książek, w tym około 10 audiobooków, reszta około 40% w wersji papierowej. Trochę kryminałów starszych i nowszych. Ostatnia to Suki Kim „Witajcie w Korei”, polecam. Z „Mistrzem i Małgorzatą” mam to samo, przeczytana wieele lat temu nie trafiła do mnie. Muszę wrócić.

    0
  12. Olgierd Rudak pisze:

    U mnie się pokrywają tylko „Absurdy PRL” i „Broad Peak” (polecam ten sam temat ale od J. Hugo-Badera — jest o niebo lepsza).

    Poza tym czytam głównie cegły (biografie, historia — np. „Hitler. Reportaż biograficzny”, „Hitler, narodziny zła”, „Mussolini, butny faszysta” — aczkolwiek lipiec i sierpień, dość stereotypowo, poświęciłem na kryminały. Zaliczyłem kilka C. Lackberg (średnie), natomiast Miłoszewski jest super.

    Za to „Casino Royale” (z Amazona) połknąłem jednym tchem :)

    0
  13. łazęga pisze:

    I jeszcze jedno. Kolejny rok i żadna z liczących się księgarni nie wprowadziła programu lojalnościowego…

    0
    • gom1 pisze:

      Klub Mola Książkowego w Legimi?

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Bumerang w Woblinku, rabat dla stałych klientów w Ebookpoint, punkty Virtualo – trochę tego jest, a ja od pół roku mam rozgrzebany artykuł o programach lojalnościowych księgarni :)

      0
      • łazęga pisze:

        Mam na myśli Woblink, Publio i Virtualo i program taki jak ma Ebookpoint. Jak dla mnie ani punkty Virtualo ani tym bardziej Bumerang nie jest programem lojalnościowym. Każdy pierwszy Mietek może kupić takie punkty, raz kupić i więcej nie wchodzić
        Tylko czy o takich Klientów chodzi księgarniom? A bez Bumeranga Woblik to byłaby najdroższa księgarnia także co to za program.

        0
        • Grześ pisze:

          A ja się zastanawiam po co księgarnie mają wprowadzać program lojalnościowy jak każdego dnia wylewają się z ich stron dziesiątki promocji, ceny wielu ebooków poniżej 15 zł.
          Jaki musiałby być ten program żeby faktycznie przyciągał i działa? Stały rabat 10% jak jesteś dobrym klientem? I kto z tego skorzysta jak w promocji kupi taniej? Promocje psują rynek, gdyby nie było tylu promocji to pewnie programy by się pojawiły.

          0
          • Rafał pisze:

            Program lojalnościowy ma empik.com – punkty Payback. Wprawdzie wydane 3zł = 1 pkt = 1 grosz; jednak gdy połączyć zbieranie z BP, Realem, InMedio, Orange, Empikiem stacjonarnym i innymi (+ promocje punktowe dość często), to ja mam przynajmniej raz na miesiąc książkę gratis ;)

            0
  14. Runior pisze:

    W tym roku udało się przekroczyć symboliczne 52, głównie dzięki audiobookom słuchanym w samochodzie i urlopowi.
    Backlog pomimo usilnych starań ograniczenia zakupów powiększa się i dawno się z tym pogodziłem.
    Z listą Roberta pokrywają się jedynie „Absurdy PRL-u” i „Jakie piękne samobójstwo”.

    Zdecydowanie mogę polecić tę drugą, a oprócz niej na uwagę moim zdaniem zasługują:
    Andy Weir „The martian” – dobrze napisana i rzetelnie przygotowana od strony naukowej;
    Wojciech Jagielski „Modlitwa o deszcz” – opis wojennego Afganistanu z pierwszej ręki;
    Brandon Sanderson „Droga królów” i „Słowa światłości” – przestałem czekać na „Wichry zimy” Martina;
    Włodzimierz Kalicki „Zdarzyło się” – arcyciekawe wydarzenia w telegraficznym skrócie;
    Stephen King „Pan Mercedes” – nie przepadam za kryminałami, ale dla tego warto zrobić wyjątek. Luźna kontynuacja czyli „Finders keepers” jest już słabsza;
    Richard Feynman „Pan raczy żartować, panie Feynman!” – cała książka dowodów na to, że geniusze nie muszą być nudziarzami.

    Odradzam sięganie po:
    Todd Burpo, Lynn Vincent „Niebo istnieje naprawdę” – historia na dwie strona rozdmuchana do rozmiaru książki;
    Andrzej Ziemiański „Achaja. Tom II” – tom pierwszy był strawny, ta książka to zbrodnia na fantastyce;

    0
  15. Kim Dzong Un pisze:

    Chyba coś jest ze mną nie tak ;-)
    Bo ze zdziwieniem czytam jak wszyscy zachwycają się tu Pilipiukiem i jego cyklem Oko Jelenia.
    A ja przyznaję że równie kiepskiej książki już dawno nie czytałem.
    Póki co Pilipiuk i jego „twórczość” a raczej „masowa wytwórczość” wędrują do czytelniczego kosza.
    Co najciekawsze również zupełnie nie rozumiem zachwytów nad Martinem.
    Chyba już jestem po prostu za stary na czytanie o smoczkach i rycerzykach.
    A jeśli już miałbym coś wskazać w kategorii osobiste odkrycie roku dla mnie to na pewno będzie to Joanna Bator.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Hmm, ja się nie zachwycam i powtórzę, że to takie czytadło. Pilipiuk pisze nieraz świetne opowiadania, ale ma problemy z dłuższymi formami – ja się łapałem na czytaniu tej książki, że nie pamiętam jaki jest główny motyw i o co tej „cholernej łasicy” chodziło.

      0
      • czarnykapelusz pisze:

        Bo u Pilipiuka nie chodzi o treść. Jak dla mnie chodzi o klimat i specyficzne, trafiające u mnie w punkt poczucie humoru :D No i to poczucie, że może zdarzyć się naprawdę wszystko :)

        0
        • asymon pisze:

          A to nie jest bardziej Young Adult? Czytając recenzje odniosłem takie wrażenie, nie żebym miał coś przeciw YA, raczej przesyt Pilipiukiem… :-)

          Parę osób polecało mi jego opowiadania, ale nie mogę się zebrać nawet do zakupu „2586 kroków”, nie mówiąc o przeczytaniu. Ech.

          0
          • Robert Drózd pisze:

            Akurat od 2586 kroków zaczynałem – i mimo paru wpadek, to chyba najlepszy zbiór opowiadań Pilipiuka, te z doktorem Skórzewskim naprawdę wciągają.

            Racja, że on pisze czasami jak dla nastolatków, trochę mi to Oko jelenia nawet przypominało Pana Samochodzika, gdzie równolegle płynie wykład historii, a wszyscy główni bohaterowie są tacy wspaniali i wszechwiedzący. No, ale w Samochodzikach nie było bohaterek trafiających do burdelu.

            0
            • czarnykapelusz pisze:

              Coś w tym jest. No bo pomysł na Oko Jelenia zrodził się Pilipiukowie jako kolejna część Pana Samochodzika :D

              0
  16. Kuba pisze:

    W 2015 przeczytałem 62 pozycje w tym 3 w papierze (prezenty). Z Twoją lista Robercie pokrywa mi się tylko biografia Kazika oraz „Jak przestałem kochać design”.
    W większości moje lektury to kryminały i tu zaskoczeniem dla mnie Pierre Lemaitre, którego przeczytałem „Koronkową robotę”, „Alex” i „Ofiarę”. Latem „machnąłem” całą serię Cobena z Myronem Bolitarem a z polskich autorów tego gatunku Ryszard Ćwirlej i jego cała saga o milicjantach z Poznania i Mariusz Czubaj z Rudolfem Heinzem w roli głównej.
    Na plus jeszcze Mariusz Urbanek i jego „Genialni” oraz (jako łodzianin) Marek Wawrzynowski „Wielki Widzew”.
    Największe wrażenie zrobiło na mnie „Zdarzyło się” Włodzimierza Kalickiego, „Zajeździmy kobyłę historii” Karola Modzelewskiego i noblistki Swietłany Aleksijewicz „Czasy secondhand”.
    Do rozczarowań muszę zaliczyć Davida Lagercrantza, „Co nas nie zabije” i wywiad z Tomkiem Lipińskim „Dziwny, dziwny, dziwny”, ale to wina Piotra Bratkowskiego, który ten wywiad przeprowadzał.
    Najgorsze jest to, że łatwiej i szybciej kupuje sie ebooki niż czyta i w zeszłym roku kupiłem ich 130. A jeszcze czekają z lat poprzednich.
    Życzę Robercie wytrwałości w prowadzeniu bloga oraz Tobie i Wszystkim w 2016 czytania tylko ciekawych książek

    0
  17. Julka pisze:

    W 2015 przeczytanych 80 książek, z tego 11 w papierze, reszta e-booki. Jakoś nie mam wciąż przekonania, że słuchanie książek to moja bajka – pewnie dlatego, że nawet podczas słuchowisk w radiu mi uwaga gdzieś ucieka.
    Z odkryć to Wiechy „Jak przestałem kochać design”, Zimbardo „Efekt Lucyfera” i Wegner, którego łyknęłam opowiadania i mam w pamięci, że czeka na mnie cały cykl opowieści :)
    Z rzeczy porzuconych kiedyś i dokończonych dziś – „Siła nawyku”, całkiem zgrabnie napisane. Jakiś ciężkich rozczarowań nie było, na całe szczęście, może stąd, że czytam recenzje przed zakupem i unikam niektórych gatunków.

    0
  18. fan biblioteki pisze:

    Karskiego koniecznie musisz dokończyć. Ja go przeczytałem, jak polecił mi go w jednym e-mailu Richard Stallman (tak, ten od http://www.fsf.org) i od tego czasu zabieram się do przeczytania innych pozycji opisujących ten trudny czas. Szczególnie pozycje opisujące codzienną walkę o godność i przetrwanie.

    Problem w tym, że jest wiele innych (moja lista książek do wypożyczenia z biblioteki przekroczyła już 200 pozycji, a po tym wpisie i komentarzach pewnie przybędzie kilka nowych :)).

    @Robert: Z tego co dobrze kojarzę czytasz dużo o okresie II wojny światowej. Jakieś godne polecenia typy? Chętnie był zobaczył serię wpisów (Twoich i gościnnych) polecających obowiązkowe lektury z danej dziedziny nauki, hobby czy okresu historycznego.

    Jedna rzecz mi się podoba w świecie czytników. To, że wbrew pozorom dużo jest tu o książkach a nie jak na większości blogów o fotografii tylko o sprzęcie :)

    0
  19. madgamm pisze:

    Jestem kolejną ofiarą Pana bloga z promocjami, codziennie muszę przejrzeć oferty i (zbyt) często nie mogę się oprzeć pokusie. Kupuję już tylko e-booki, czytam papierowe z biblioteki i ze stosów zaległych. Przeczytałam w tym roku 108 książek.
    Polecam: lit. faktu – „Beksińscy. Portret podwójny”, „Ku-klux-klan. Tu mieszka miłość”; beletrystyka – „Kolacja” Kocha, „Jej wszystkie życia” Atkinson, „Ja nie jestem Miriam” Axelsson i przezabawna „Ostatnia arystokratka” Bocek.
    Największe rozczarowanie to „Wyspa łza” Bator.

    0
  20. fan biblioteki pisze:

    BTW. „W ubiegłym roku kupiłem ponad 150 e-booków, a dodać do tego trzeba pozycje darmowe lub otrzymane od wydawców”
    A śmiałeś się z mojego linku (http://mnmlista.pl/kindle-i-ipad-to-urzadzenia-marketingowe) :))
    Retoryczne pytanie, kupiłbyś 150 sztuk papierowych? :)

    0
  21. asymon pisze:

    Rok zacząłem od genialnego komiksu „Saga”, który kupiłem kiedyś w Humble Bundle, siadłem w piątek wieczorem z zamiarem sprawdzenia, czym się ludzie zachwycają, a w niedzielę rano poleciałem do kiosku po kartę prepaid do sklepu Google. Niedawno wyszedł piąty zbiorczy tom – polecam.

    Najlepiej z tego roku wspominam „Śmierć pięknych saren”, papier pożyczony od siostry, szkoda że nie ma ebooka. W końcu przeczytałem trylogię „Millennium” i jest świetna, dowód na to, że czasem warto spojrzeć na bestseller przychylniejszym okiem. Z non-fiction chyba „Prześniona rewolucja” Andrzeja Ledera, mądra książka, którą polecam każdemu, nawet jeśli teza autora jest trochę karkołomna, to warto się z nią zapoznać.

    Pod koniec roku miałem trochę wyjazdów i jakoś tak wyszło, że „przeprosiłem się” z audiobookami: „Crimen” Hena, „Wojna polsko-ruska” – polecam każdemu. Trochę słabo wypadł powrót do klasyki polskiej s-f, okazało się że „Niezwyciężony” Lema i „Paradyzja” Zajdla to dobre książki. Niestety na tyle dobre, że dobrze je pamiętam, a przynajmniej główną oś intrygi, mimo że obie czytałem kilkanaście lat temu. Ponownie odkryłem też „Łowcę androidów” Dicka, przyznam się że nie doceniałem tej książki, zawsze wolałem film, a superprodukcja audio jest zrobiona naprawdę świetnie.

    I wisienka na koniec, kupiony w bookrage audiobook Chestertona „Człowiek zwany Czwartkiem” – lektura wybitna, od której odbiłem się kiedyś próbując czytać w oryginale, niestety poległem na filozoficznych wywodach policjanta. Kto się nie boi, jest za darmo na feedbooks.com. Ciekawy jestem, czy Masłowska celowo nawiązywała, pisząc o Centralnej Radzie Anarchii :-)

    0
  22. Winetoo pisze:

    Pierwszy raz osiągnąłem mityczne 52 pozycje ale trochę oszukiwałem – kilkanaście pozycji przesłuchałem zamiast przeczytać. To co przeczytałem to wszystko na czytniku. Papier zdarzyło mi się dwukrotnie kupić na prezent dla osób bez czytnika.

    0
  23. Xeloss pisze:

    Cześć, naprawdę jestem pod wrażeniem ilości przeczytanych książek przez Was. Podziwiam prowadzonego bloga przez autora tego tekstu, ale czy może zna ktoś podobny blog „jakie fantasy przeczytałem w tym roku” albo „jakie fantasy i sf warto przeczytać” ???
    Wiem jest dużo tego w sieci ale może ktoś ma kogoś „sprawdzonego” i może polecić innym.
    Pozdrawiam

    0
    • Sir_Nick pisze:

      Z polecaniem czegokolwiek to trudna sprawa. Każda ocena jest subiektywna i zależna od gustu, nastroju podczas czytania itp. To co mi się bardzo podobało z sf i fantasy, zupełnie nie podobało się mojemu synowi :) Dzięki temu nie jestem stratny bo zawsze przekazuje nieudany dla mnie zakup synowi, a on jest wniebowzięty.
      W ubiegłym roku przestałem liczyć po 300 przeczytanych pozycjach (przymusowe 5 miesięczne poszpitalne „lenistwo”). Druga sprawa, że od dzieciństwa „połykam” książki, a nie czytam i w związku z tym, staram się czytać dłuższe serie. Ebooki są dla mnie wybawieniem. .
      Moim ulubieńcem w ubiegłym roku został Orson Scott Card (Saga Powrót do Domu; Cykl Magowie Mitheru; Opowieści o Alvinie Stwórcy; Saga Cienia i Saga Endera) czeka jeszcze w kolejce „Przesilenie” z cyklu „Pierwsza wojna z Formidami”. Poza tym cykl „Kroniki Wardstone” – Josepha Delaney, cykl Inkwizytorski – Jacka Piekary, „Pan Lodowego Ogrodu” – Jarosława Grzędowicza, cykl „Temeraire” – Naomi Novik, cykl „Jeźdzcy smoków z Pern” – Anne McCaffrey, cykl „Xanth” – Anthony Piers, cykl „Honor Harrington” i nie tylko – David Weber, cykl „Time Riders” – Alex Scarrow, Trylogia Suremu – Wiera Szkolnikowa, „Strażnicy historii” – Damian Dibben i wiele innych pomniejszych serii. W kolejce czeka dzięki niedawnej promocji „Saga o Wiedźminie” Sapkowskiego, cykl „Strażnicy Wieczności” – Alexandra Ivy, Cykl Demoniczny – Peter V. Brett, „Odkrycia Riyrii” – Michael J. Sullivan oraz cykl „Zaginiona flota” – Jack Campbell :)

      0
  24. Ula pisze:

    Pierwszym ebookiem zakupionym przeze mnie bylo „ksiegi jakubowe” – nie zdołalam go przeczytac. Utknelam gdzies na 30 stronie i ebook lezy odlogiem, nie umiem sie przekonac. Podejrzewam, ze temat mnie nie ciagnie…
    nie wiem ile ksiazek przeczytalam w sumie. Ksiegi Jakubowe kupilam przed kupnem czytnika! – :)
    Przeczytalam cala serie Jo Nesbo (ale bez ostatnio wydanej ksiazki) Lackberg ( tez bez ostatnio wydanej ksiazki)
    Potem zrobilam sie bardziej wybredna i przeczytalam Beksinskich,1945 – swietne pozycje.
    Przymierzalam sie do sagi Cherezinskiej – ale dla mnie to niestrawne jest jednak.
    Genialni mi sie podobali – chociaz zalowalam, ze autor prowadzi ksiazke rownolegle dla wszystkich bohaterow – powoduje to ciagle powroty i powtorzenia, co jest meczace w czytaniu.
    Ostatnio przeczytalam ksiazke o Tesli – tez mi sie podobala.
    Millenium tez mi sie podobalo – kontynuacji juz nie doczytalam i bez zalu wywalilam z czytnika.
    Achaje – przeczytalam pierwszy tom w cukierni :) – jest tam kacik zostawionych do przeczytania ksiazek. Po nastepne raczej nie siegne – zbyt „latwa” chyba dla mnie jest.
    audiobooka mecze jednego juz dluzszy czas. Mroz – dobrze sie go slucha, ale ja nie potrafie sluchac i nic nie robic a cos robic i sluchac tez nie potrafie, bo na dluzsza mete sluchanie mnie rozprasza :)
    Dzienniki japońskie. Zapiski z roku Królika i roku Konia – moge polecic, dobrze sie czyta, sama mysl, zeby Japonie zwiedzic autostopem jest dla mnie szalona :)
    Simona – swietna pozycja, Pan Lodowego Ogrodu – tez sie bardzo dobrze czytalo.
    Ach – seria Asy Larrson – bardzo dobra, moim zdaniem chyba lepsza od Nesbo.
    Wstrzasjaca – jutro przyplynie krolowa i wszystko za Everest, ktore prawie sie mi zbieglo z filmem w kinie (nie bylam).
    Patrze na konto w Publio – 22 kupione ksiazki, z tego 1 jedna …ktorej nie doczytam i przynajmniej 2 czekajace na przeczytanie :)
    Zawiodlo mnie :kryptonim Bonza (brakuje „slowotoku” Pana Bartoszewskiego – oraz wolanie w gorach.
    Przeczytalam tez troche ksiazek Bondy – (florystke na pewno)
    W tym roku wpisalam sie na liste owych 52./ rok – zobaczymy jak mi pojdzie gdy bede notowac co przeczytalam :)

    Milego Nowego Roku :)

    0
    • Grzegorz pisze:

      „Dzienniki japońskie. Zapiski z roku Królika i roku Konia – moge polecic, dobrze sie czyta, sama mysl, zeby Japonie zwiedzic autostopem jest dla mnie szalona :)”

      Jak dla mnie ta książka (podobnie jak dwa tomy wypocin Joanny Bator) jest totalnym nieporozumieniem. Drętwy język, opisy w stylu księgowego, a do tego elementy ghost-story na poziomie gimnazjalnych wypocin fanek „Zmierzchu”. Zdecydowanie nie polecam. Jeśli ktoś szuka solidnej książki o Japonii, utrzymanej w nieco żartobliwym tonie (chociaż z sensownymi wnioskami) to polecam „Bezsenność w Tokio” Marcina Bruczkowskiego.

      0
  25. jaredj pisze:

    Hej
    Nie będę ani oryginalny ani odkrywczy – najbardziej w pamięć zapadły mi dwie dotychczasowe książki z „Archiwum Burzowego Światła” Sandersona, ale ten rok był pod znakiem przede wszystkim space oper. I tu pojawiły się „Rubieże Imperium” Rafała Dębskiego, kilka pozycji z serii „Star Carrier”, „Odyssey One” oraz Weber ze światem Honor. Ale i nie mogę nie wspomnieć i Wegnerze i jego Meekhańskim Imperium jak również Tomasza Kołodziejczaka z serią „Ostatnia Rzeczypospolita”.
    Żadnej papierowej i żadnego audiobooka.
    Nie skończyłem „Pomruków burzy” Sandersona/Jordana i bardzo się przymierzam. Niestety nie ma tego w ebooku.

    0
  26. asymon pisze:

    Aha, po jednej rozmowie wyszła taka rzecz: dość luźny plan na 2016 to przeczytać jak najwięcej książek w różnych językach, z różnych krajów ( europejskich ale nie tylko). W związku z tym mam prośbę o podrzucanie różnych takich, oczywiście chodzi o polskie tłumaczenia. Z naciskiem na „dobra książka”, a nie „słaba, ale za albańska”. :-)

    Piszę, bo w końcu znalazłem książkę z Holandii (po niderlandzku) – „Wojna i terpentyna”, ktoś tu kiedyś polecał. Oczywiście najlepiej, jeśli książka jest dostępna w ebooku.

    0
    • Anna pisze:

      Po rekomendacji Michała Nogasia w Trójce rzuciłam się na „Matei Brunul” (w Legimi jest już ebook, ma się też pojawić „Medgidia. Miasto u kresu” z tego samego wydawnictwa, też rumuńskiego autora).
      Na liście życzeń mam też „Mezopotamię” (autor ukraiński).

      0
    • łazęga pisze:

      Jalo Iljasa Churi z Karatkera. Cokolwiek Alaina Mabanckou. I Ben Jelloun To oślepiające nieobecne światło. Ale tej książki w ebooku nie ma.

      0
    • Winetoo pisze:

      Z różnych zestawień top 100 to jest chyba najbardziej kosmopolityczne:

      http://www.librarything.com/bookaward/Norwegian+Book+Clubs%27+top+100+books+of+all+time

      Z tym że to prawie sama klasyka więc o ebooki w polskim przekładzie raczej ciężko.

      Osobiście z literatury nieanglojęzycznej mogę polecić „100 lat samotności” – ale nie każdy lubi taki baśniowo-powolny styl narracji. Dalej „gra w klasy” (niekoniecznie warto) czy np. „miasto i psy” (moim zdaniem warto). Jak myślę o literaturze niemieckojęzycznej to od razu mam prze oczyma „Czarodziejską Górę”. Ze Skandynawią kojarzą mi się dobre kryminały np. Mari Jungstedt. Z literatury rosyjskiej zamiast Tołstoja czy Dostojewskiego zdecydowanie polecam Sołżenicyna, ale ten wzięty na zimno jest ciężki do pełnego zrozumienia. Dlatego na pierwszy ząb warto przeczytać „Opowiadania Kołymskie” Szałamowa. Wtedy znacznie pełniej można smakować „Oddział chorych na raka” Sołżenicyna. A jeśli tematyka Cię zainteresuje to jest jeszcze „Archipelag Gułag” – no ale to już same fakty bez fabuły – ale moim zdaniem to jedna z tych książek które przeczytać po prostu trzeba – tak samo jak opowiadania Borowskiego czy książki Remarque. No a jak już do lit. wojennej doszedłem to koniecznie „Stąd do wieczności” czy „Komu Bije Dzwon” a jako przerywnik lżejsze ale świetnie napisane „Działa Nawarony” czy „Psy Wojny”. No ale to już się nie wpisuje w pomysł by każdy autor był z innego kraju.

      0
      • asymon pisze:

        Dzięki, ale plan jest między innymi taki, żeby z literatury skandynawskiej przeczytać coś „niekryminalnego” właśnie. Nie chodzi też o coś „nie po angielsku”, ale żeby rozbić np. literaturę iberoamerykańską na Chile, Peru, Argentynę, Brazylię… choć z Brazylii wszyscy znają jednego takiego ;-)

        Sprawa pośrednio wzięła się z tego, że nikt nie potrafił wymienić pisarza nie tylko z takich krajów jak Albania, ale Słowacja, czy właśnie Holandia :-/ A mi wpadła kiedyś w oko książka „Babcia 19 i sowiecki sekret” i okazało się, jak pisze łazęga, że Karakter wydaje autorów afrykańskich.

        I chodzi o literaturę piękną, nie reportaż czy dziennik z podróży po Afryce. Taka raczej luźna akcja, ale pomyślałem że podrzucę pomysł.

        0
  27. Abaas pisze:

    A ja ustanowiłem osobisty rekord. Zacząłem czytać „Lód” w lipcu przy +35 stopniach a skończyłem przedwczoraj przy -15.
    W międzyczasie było parę mniejszych form i kilka audiobookow. Między innymi super zrobione słuchowiska Wiedźminowe.
    Zamarzło.

    0
  28. Tomm pisze:

    fajna lista, ja zlapalem sie na tendencji gromadzenia ebookow na przyszlosc i nie czytania ich, co i tak nie przeszkodzilo mi wydac 200zl na ebooki przecenione 50% w czarny piatek w empiku.
    Wiec teraz odcinam sie od nowych pozycji i 2016 czytam po kolei zalegle pozycje bo inaczej bede tylko gromadzil i gromadzil.
    Zauwazylem takze ze funkcja 'send sample now’ w Amazonie odwleka czytanie calych ksiazek, wczoraj przed porzadkami mialem z 30 fragmentow na kindle’u..

    0
  29. cj pisze:

    Pomnik cesarzowej Achai – niestety daleko od pierwszego cyklu, ale wciąga mocno.
    Wagnera opowiesci z meekchańskiego pogranicza. Opowiadania fajne, ostatnia powieść Pamięc… przydługa i myślałem że nie zdzierżę.
    Simona Kossak – biografia solidnie przygotowana, czytało się OK, zdjęcia super.
    Bezsenność w Tokio – po raz 2, lekka książka o Polaku w Japonii, fajna
    Wałkowanie Ameryki – świetna, przypomina mi Delicje ciotki Dee Hołówki
    Ze wspomnień Ijona Tichego, Lema. Nie ma jak ewolucja pralki.
    Pierestrojka w Wielkim Guslarze Bułyczowa – cień świetności dawnych opowiadań.
    Romanse w Lublinie – Z. Fronczek, amatorska twórczość z paroma cukierkami lokalnymi

    0
  30. marcin pisze:

    Ja w tym roku przeczytałem i przesłuchałem łącznie ok 60 pozycji. Najlepsze dla mnie : Nędznicy, Cała radość życia. Na Wołyniu, w Kazachstanie, w Polsce,451° Fahrenheita,Archipelag GUŁag. 1918-1956,Bastion,Skazaniec. Za garść srebrników,Metro 2035
    Lobotomia 3.0,Klamra Mój ojciec,Ołowiany świt,Marsjanin,Żołnierze Wyklęci. Przecież to dziecko bandyty! Archipelagu słuchałem 2 miesiące, podobnie Bastion. Pierwsza trójka to 1 Nędznicy – myślałem o tej książce, wracałem do niej przez kilka tygodni po przeczytaniu
    2 Lobotomia 3.0 – lepiej nie czytać i żyć w nieświadomości
    3Klamra Mój Ojciec – kupiłem audiobooka za 5 zł, http://wolnedzwieki.pl/produkt/klamra-moj-ojciec-2/ i teraz żałuję skąpstwa bo tej historii nie da się wycenić

    0
  31. MP pisze:

    Dzień dobry nie mogę nigdzie kupić VI tomu Marcela Prousta „Nie ma Albertyny” w tłumaczeniu Boy’a , w epub lub mobi ? czy ktoś mógłby podać mi namiary gdzie lub czy w ogóle to się ukazało?
    Z góry dziękuję i w drodze rewanżu kody woblink ( wolne na dzień 7.01.2016 godzina 9:55)
    1) vxagohfn
    2) numputib
    3) vxagohfn

    0
  32. Jura pisze:

    hugh!
    Całkowicie zapomniałem, że się wychowywałem na Wernic’u.
    A czy Ksiązka o Ameryce Wakułskiego nie miała przypadkiem tytułu: „Wałkowanie Ameryki”?

    0
  33. Tomasz S. pisze:

    Hej!
    Całkiem niedawno kupiłem mojego nowego kindla w sklepie sferis.pl. Niestety po paru dniach zauważyłem coś takiego na ekranie kiedy włącze podświetlenie. Nie jest to rysa, nie da się jej „wyczuć” palcem. Jest jakby wewnątrz ekranu. Samo urządzenia nie upadło ani nie zostało przygniecione.

    No i teraz największy kłopot. Od razu napisałem do amazon.com z problem i właściwie od ręki napisali mi, że mogą mi wysłać nowego. Jednak później okazało się, że nie mogą wysłać „special offer” kindle do Polski. I tak się odbijam od każdego konsultanta na czacie.

    Miał ktoś podobną sytuację? Co mogę z tym zrobić?

    0
  34. anu pisze:

    Książek przeczytałem coś pod 50 – wszystkie na nooku i trekstorze ( który bardzo polubiłem za ciepły odcień ekranu i cenę 50 zł). Mialem dobry finisz, bo wiekszość przeczytana w ostatnich miesiącach roku – mam takie czytelnicze zrywy i czasy posuchy. W zasadzie nie pamietam, co czytałem – musialbym zerknąć na czytniki i zareeagować wzrokowo na okładki – z pamięci wymienię może kilkanaście. Ale gust mam nie najgorszy:)

    Najlepsza książka roku to zdecydowanie Donna Tarot i Tajemma historia ( choć to reedecyja z począrku lat 90). I tak mniej wiecej wygladają moje poszukiwania. Owszem loteratura faktu, historyczne, biografie, ale najbardziej pamieta się po prostu literaturę ( tę bez dodatkowych pojeć jak fantastyka, kryminał). Po prostu dobra dopracowana powieść ( Tarot wydała 3 powiesci w odstępie 10 lat).

    Z literarury historycznej/faktu wyróżniłbym Epokę hipokryzji – dowód na to, że II RP, była nie tylko kuźnią przyszlych powstańców, a nasi dziadowie i pradziadowie mieli swoje potrzeby sekualne.

    Aha, nauczyłem matkę obsługi czytnika. Matka poleca Tabloid.

    0
  35. Shilton pisze:

    Ja w zeszłym roku przeczytałem 37 książek – 10 w papierze reszta w Kindlu.
    Może to nie jest jakaś oszałamiająca liczba, ale niektóre tytuły to prawdziwe „biblie” mające po kilkaset stron.
    Aha i od sierpnia mam nowego PW3 :-) zamówionego w hAmeryce :-)

    0
  36. Norbert pisze:

    Robercie!
    Ciekawi mnie sposób robienia zrzutów ekranu z kindla. Jak to się robi?

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Dotykasz równocześnie prawego górnego i lewego dolnego rogu. W momencie robienia zrzutu ekran na chwilę mignie i w głównym folderze pojawi się plik PNG ze zrzutem. Przy czym na różnych modelach Kindle to różnie działa – dość łatwo na Voyage, na Paperwhite trudniej.

      0

Skomentuj Winetoo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.