Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Nowa książka Piotra Pogorzelskiego o Ukrainie, promocja i konkurs

9788328313064-big

Ukazała się właśnie kolejna książka Piotra Pogorzelskiego o współczesnej Ukrainie. Z tej okazji Ebookpoint przygotował dla nas promocję i konkurs.

Aktualizacja z 27 marca 2015: na końcu artykułu są już wyniki konkursu!

Pogorzelski jest dziennikarzem Polskiego Radia, którego w ostatnim roku słyszeliśmy szczególnie często w relacjach z Ukrainy. W listopadzie 2013 wydał Barszcz ukraiński – a książka pojawiła się w księgarniach właśnie w momencie rozpoczęcia protestów na kijowskim Majdanie.

Ukraina. Niezwykli ludzie w niezwykłych czasach to można powiedzieć, kontynuacja „Barszczu…”. Jak autor wspomina we wstępie:

Nagle okazało się, że Barszcz… to zdjęcie zrobione dość sennej ludności tuż przed wejściem do ekspresu, który uczynił z niej pełnowartościowe społeczeństwo. I właśnie o tym
jest ta książka — opisuję w niej, jak Ukraińcy zmienili się w wyniku rewolucji godności i wojny na wschodzie. Nie jest to kolejna książka o Majdanie, ale o tym, jak było przed rewolucją i co działo się (i dzieje) po niej.

Jestem w tym momencie po lekturze paru rozdziałów – wydaje mi się, że książka z pewnej już perspektywy pozwala zrozumieć, jakim cudem tak ospałe społeczeństwo zdecydowało się nagle walczyć o swój kraj, dlaczego protesty wciągnęły setki tysięcy osób.

Tytuł książki mówi o „niezwykłych ludziach” – i faktycznie, to oni są bohaterami. Pogorzelski, pracując jako korespondent Polskiego Radia, spotykał demonstrantów, polityków, działaczy, artystów, duchownych czy żołnierzy – ich relacje i opinie w dużej mierze kształtują tę książkę.

Ze wstępu:

Spotkanie z takimi ludźmi jest czasem trudne, ponieważ stanowi zderzenie z samym sobą. Były momenty, gdy zadawałem sobie pytanie, co bym zrobił, gdyby rewolucja wybuchła w Polsce, a ja, w jakimś mniejszym albo większym stopniu, utożsamiałbym się z jej hasłami. Czy siedziałbym w domu przed komputerem
i „lajkował” rewolucyjne posty, czy może „pościłbym”1 apele o wyjście na „Majdan”, samemu nie opuszczając domu? A może siedziałbym na barykadzie albo działałbym w polskim odpowiedniku Rady Majdanu? Czy miałbym na tyle
odwagi, żeby wozić własnym samochodem rannych? Czy poszedłbym na front? A może jednak „trzasnąłbym drzwiami” i uciekł do innego kraju? Odpowiedzi na te pytania zachowam dla siebie. Ale mam nadzieję, że czytelnik też je sobie zada.

Autor pokazuje, jak zmieniła się ukraińska polityka, wyjaśnia różne nieporozumienia np. na temat Prawego Sektora i nacjonalistów, albo opowiada o tragicznym stanie ukraińskiej armii. Zadaje też sporo pytań…

Co będzie dalej? Co Ukraińcy chcą osiągnąć i czy im się uda? Czy wykorzystają pozytywną energię, jaką przyniosła im rewolucja godności? Czy poradzą sobie z rosyjską agresją, problemami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi, jakie spadają na nich z zewnątrz i toczą kraj od środka? Nikt rozsądny nie odpowie dziś na te pytania. Nie znamy przyszłości. Możemy jednak zaryzykować i wysunąć pewne hipotezy. Musimy tylko uważnie przyjrzeć się Ukrainie. Trzymajmy kciuki za naszego wschodniego sąsiada, wszak nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy… Te słowa, nieco już wyświechtane, znów nabierają treści — to Ukraińcy bronią swojej ziemi i Europy, w tym Polski, przed rosyjską inwazją.

W przeciwieństwie do „Barszczu…” nowa książka ma bardziej luźną strukturę i skupia się na tym, co nowego wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch lat – w historię zagłębia się wtedy, gdy trzeba coś wyjaśnić – np. w rozdziałach poświęconych Donieckowi.

Książka nie ma podsumowania – ostatnim rozdziałem jest ten na temat organizacji pomocy dla rannych i poszkodowanych – bo przecież przybywa ich z każdym miesiącem. A ciąg dalszy dopiszą zapewne media.

Promocja

u_720x350

Z premierą książki związana jest promocja, w której kupimy kilkanaście tytułów związanych z Ukrainą.

Jest zatem poprzednia książka Pogorzelskiego – Barszcz ukraiński. Wydanie II rozszerzone (12,80 zł) – to wydanie, o którym zresztą pisałem, ukazało się w kwietniu 2014, uzupełnione o jeden rozdział nt. Majdanu, można by rzec – zapowiedź obecnej premiery.

Tę książkę wielokrotnie polecałem przy okazji różnych promocji – pokazuje nam, jak dalekim – mimo że bliskim geograficznie – państwem jest Ukraina, jak wiele rzeczy ułożyło się tam inaczej niż w Polsce i jaki jest wpływ radzieckiego dziedzictwa. Dowiemy się też jak różnorodny to kraj i jak często niewłaściwie przez nas oceniany.

Więcej książek o Ukrainie znajdziemy w naszej porównywarce.

Konkurs

I na koniec szybki konkurs, w którym do wygrania będą trzy zestawy druk+ebook książki Ukraina. Niezwykli ludzie w niezwykłych czasach, ufundowane przez Ebookpoint.

Pytanie konkursowe: Napisz w komentarzu, czym fascynuje Cię współczesna Ukraina – ta znana z osobistych wizyt, a może relacji książkowych, albo telewizyjnych.

Czas na odpowiedzi do niedzieli, 22 marca, włącznie. Nagrody otrzymają autorzy najciekawszych komentarzy, ogłoszę je tutaj.

Pytanie celowo nie porusza wojny na Ukrainie, bo nie chcę tutaj prowokować do dyskusji politycznych. Co na ten ten temat sądzę prywatnie – napisałem kiedyś na swoim prywatnym blogu.

[27 marca] Wyniki konkursu

W konkursie zdecydowaliśmy się nagrodzić autorów następujacych komentarzy: K8W, Fulingmajek oraz Rudziutek91. Otrzymają książkę w wersji papierowej i elektronicznej. Nadprogramowe wyróżnienie w postaci e-booka otrzymuje Бася.

Z laureatami skontaktowałem się mailowo.

Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi i udział w konkursie!

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

14 odpowiedzi na „Nowa książka Piotra Pogorzelskiego o Ukrainie, promocja i konkurs

  1. ihor pisze:

    Dla mnie najciekawsi w Ukrainie są mieszkający tam ludzie. Takiego nagromadzenia sprzeczności nie spotkałem nigdy wcześniej ani później.
    W 1 minucie potrafią przeskoczyć z miłości do nienawiści.
    Z przyjaźni do wrogości.
    Z umiłowania do swego kraju do nienawidzenia wszystkiego co z nim związane.
    Ukrainiec jak jest radosny to na 100%. Jak smutny – to jest to smutek śmiertelny i wszechogarniający.
    I oba te uczucia może mieć w jednej chwili i z jednej przyczyny.
    Nigdy nie będę mógł powiedzieć, że ich znam, nigdy ich nie zrozumiem.
    Ale proces zapoznawania się z nimi jest fascynujący.

    0
    • K8W pisze:

      Ukraińskie społeczeństwo fascynuje mnie swoją elastycznością, bo natychmiast odpowiada reakcją na wydarzenia i samoorganizacją, bo bez funkcjonującego państwa jest w stanie bronić swojego istnienia.
      Kiedy ukraińscy protestujący na Majdanie nie mogli doczekać się spotkania z rządzącymi, sami wyruszyli Automajdanem pod wille wysokich urzędników skutecznie zakłócając ich spokój. Kiedy milicja i tituszki zaczęli nękać Majdan nocnymi atakami, demonstranci stworzyli patrole, a wreszcie Samoobronę. Majdan w ogóle przypominał niezależne państwo z własnym uniwersytetem, systemem ochrony zdrowia, aprowizacją, policją, mass mediami, mini ministerstwami itp. Brak niezależnej telewizji doprowadził do powstania telewizji internetowej, finansowanej przez samych Ukraińców – Hromadske.tv [wielki ukłon]. Brak wojska doprowadził do powstania ochotniczych batalionów, które wzięły na sobie ciężar walk i ogromne straty w wojnie we wschodniej Ukrainie.
      Jednak najbardziej fascynuje mnie to, skąd się brali adwokaci, którzy bezpłatnie bronili pobitych aktywistów przed sprzedażnymi sędziami, skąd brali się kierowcy, którzy przejęli funkcję karetek, skąd wzięli się ludzie, szyjący rany bezpośrednio na bruku, skąd wzięli się instruktorzy samoobrony, weterani Afganistanu, muzycy, dziennikarze, pisarze, aktorzy, dyplomaci, biznesmeni i w końcu wolontariusze zaopatrujący swoją armię, którzy trzymają to państwo w kupie i robią wszystko, żeby przetrwało.
      Fascynuje mnie możliwość obserwowania niesamowicie ważnego procesu – budowania się silnego, świadomego narodu, którego aspiracje sięgają bardzo wysoko. Narodu, który po swoje mity założycielskie nie musi sięgać daleko w przeszłość, one tworzą się tu i teraz, tak jak i formują się jego bohaterowie i wrogowie.

      1
  2. Rafał pisze:

    Plastikowe zdobione kwiatami statuetki Maryji swietej panienki w niszach sklepu z alkoholami, widoki z hałdy Mmikołajewki poddonieckiej, kawały o Moskalach, dzwięczne H języka, ochota do śpiewu i rozmów długich, tak na kuchni jak i na przystanku, binarność oglądów, gdzie nie ma miejsca na nieczłowieczeństwo, smak czanachów, pomidorów kwaszonych, twardość materacy i całodobowa dostępność kipitoku w plackartnym, sprawiają, że gdy tylko nastaje czas wolny opuszczam kraj Lachów i w stronę to stepów Akermanu zmierzam, to pól ryżowych Izmaila, nie zawsze do destynacyji docierając, grzęznąc w barwach, smakach i rozmowach po drodze.

    1
  3. Kys pisze:

    Wódka w Bieszczadach. Podobno od dawna super zestaw

    0
  4. Endi pisze:

    Kolejne głodne afrykańskie dziecko jest jak zapomniana fotografia z odległej przeszłości. Przewroty, rebelie, katastrofy zawsze odbywały się w odległych galaktykach. Naszej swojskiej biedzie i bylejakości brakuje, nader ważnego, pierwiastka egzotyki…
    Co innego szeroka Ukraina…
    Fascynujący spektakl oglądamy z uprzywilejowanego pierwszego rzędu. Na tyle blisko, że czujemy się wręcz zobowiązani do głośnego komentowania przedstawienia. Ba… Niczym sufler, który nie zauważył, że aktorzy improwizują, nerwowo im podpowiadamy i tylko złość nas ogarnia, bo nic z tego nie rozumiemy.
    Na szczęście, kiedy sztuka nas już zanudzi, możemy wrócić do własnego, jakże cywilizowanego, domu i zająć się własnymi sprawami. Następnym razem, kiedy będziemy potrzebowali odrobiny wojny okraszonej egzotyką, obejrzymy migawki z innej galaktyki. Przynajmniej nie trzeba nic rozumieć.
    Ale przecież, powie ktoś, Ukraina była modna na długo przed tym, zanim na jej pola spadł z nieba samolot. Jeździliśmy hurtowo na kresy nasze, przodków szukać i zżymać się, co z dawną Rzeczypospolitą bracia Ukraińcy zrobili. Odkrywaliśmy na nowo biedę i zapomniany już u nas, a może tylko lepiej przypudrowany, syf. Jednocześnie, dusza w głębi się radowała, że my Zachód. Ta sama dusza, którą wieszcz narodowy zatruł na wieki nostalgią za Wschodem.

    0
  5. Adam Drzewiecki pisze:

    Około cztery lata temu byłem we Lwowie. Najbardziej zafascynowało mnie to, że czułem się tam jak w bardzo specyficznym wehikule czasu. Widziałem ostatnie 30 lat w Polsce na raz, do tego co rusz powiewy historii w znacznie szerszej perspektywie. Przy okazji generowało to mnóstwo skrajności. Grupa budynków obok siebie; tu marmury, tu rudery. Tu sklep, przypominający niemal opisy z „Lalki” Prusa, tu księgarnia jak z lat 80 w Polsce, tu sklep niczym współczesna „Biedronka”. Kobiety w futrach z odsłoniętymi – mimo grudniowej aury – niemal całymi nogami i kobiety w łachmanach, zakryte po podbródek. A to wszystko pośród niemal namacalnie wibrujących w powietrzu haseł: Uniwersytet Lwowski, Katedra Lwowska, Cmentarz Łyczakowski. I uliczki, wciąż brukiem wyłożone. Magia.

    0
  6. mundek pisze:

    Po upadku ZSRR i odzyskaniu niepodległości Ukraina była trochę w rozkroku: w wiekszości ludzie przyzwyczajeni do wspólnoty z Rosją używali języka rosyjskiego mieniąc się lepszymi ludźmi. Uważali, że język ukraiński (używany przez tych którzy czuli większą więź z Ukrainą niż Rosją) to język wsi i gorszych ludzi. Idąc drogą pełnego odzyskania niepodległości, uniezależnienia od Rosji wybuchła rewolucja i sytuacja diametralnie się zmieniła: język rosyjski i Rosja stały się passe. Zafascynowała mnie ta zmiana, dążenie do niepodległości, walka o własną tożsamość. Inaczej niż u nas (niektórzy twierdzą, że wciąż brak jest u nas wolności): delikatnie i bezkrwawo, Ukraińcy są zdecydowani na najwyższą ofiarę czyli poświęcenie życia za własny kraj.
    Oprócz tego wciąż mnie zaskakuje gościnność i serdeczność Ukraińców. Są to ludzie otwarci do dzielenia się z obcymi przyjezdnymi nawet jeśli sami mają mało i żyją biednie. Coś co nie jest spotykane u nas.No może poza wschodnią Polską, gdzie można znaleźć podobnie serdecznych ludzi. Po prostu mamy inna mentalność niż nasi wschodni sąsiedzi.

    0
  7. Fulingmajek pisze:

    W czasie moich wizyt na Ukrainie, najbardziej wzruszyła mnie niezachwiana wiara młodego pokolenia w Europę. Pomimo ogólnej beznadziei, która charakteryzuje większość ich świata . Od zabiedzonych babuszek, życzących zdrowia, gdy sprzedają Ci wymięte paczki Cameli, po nieotynkowane blokowiska, w których wiecznie brakuje ciepłej wody ale pełno jest za to pękniętych szyb. Zresztą większość budownictwa z okresu ZSRR wygląda, jak nieudany projekt, porzucony w samym środku pracy z braku środków.
    Mimo tego paskudnego otoczenia Ci młodzi ludzie chodzą uśmiechnięci, w tych swoich europejskich okularach. Wszędzie widzą ślady tego wspaniałego świata. Potrafią go dostrzec nawet w Polakach, a przecież każdy uczciwy Polak wie, że trzeba do tego sporej wyobraźni albo zaburzeń poznawczych. I chodząc tak sobie z głową w „gwieździstych chmurach”, marząc o tej wspólnej Europie, które nie chce ich znać i brzydzi się nimi, jak całą resztą tej „wschodniej hołoty”, są zadziwiająco praktyczni i zaradni. Nosząc w sobie z gruntu fałszywą ideę, potrafią załatwić sobie pracę, studia, mieszkania i samochody, w warunkach w których większość z nas poddałaby się już na starcie w zderzeniu z brutalnym absurdem, jakim jest ciągle większość ukraińskiego Państwa.
    Ta ich dziwna energia, zrodzona z fałszywej nadziei, że w końcu kiedyś dojdą do tego lepszego świata rozczulała mnie zawsze w kontaktach z Ukraińcami.

    0
  8. olmeca pisze:

    Jak wspominam wizyty swoje na Ukrainie, to po za pięknymi widokami, najbardziej i najlepiej wspominam ludzi. Młodych wspominam jako osby z perspektywami i dążeniami jaki mieliśmy my sami w latach 90 ubiegłego wieku, by wejść do grona państw UE. Z drugiej strony są ludzie starsi, gdzie podczas rozmowy pojawiały się wspominki jak to ktoś z rodziny, bądź oni sami służyli w wojsku z białym orłem na czapce i nie są to wspomnienia z wyrzutami o najeźdźcy lecz wspomnienie dobrych czasów zanim nadeszły koszmary Wołynia i Bieszczad.

    0
  9. michu pisze:

    Przodkowie, dziadkowie moi pochodzą z kresów, obecnie mają już ponad 90 lat ale jeszcze kilka, no może kilkanaoście lat temu często odwiedzali swoje rodzinne strony, na jedną podróż udało mi się z nimi zabrać, zuepłeni inaczej wygląda to z ich strony, opowieści nie samowite, prawie nie do uwierzenia. Ludzie i ich podejście do życia, to mnie najbardziej fascynuje w tym narodzie.

    0
  10. Asen Nowak pisze:

    Radość, odbierana często przez obcych za naiwność, i człowieczeństwo. Cechy, o których poprawny Zachód już zapomniał.

    0
  11. Rudziutek91 pisze:

    „Szcze ne wmerła Ukraina”
    Współczesna Ukraina fascynuje mnie twórczością współczesnego pisarza, Jurija Andruchowycza. Powiedzieć „uwielbiam go!” to za mało. Ja wręcz tonę w tych jego opowieściach i dzięki niemu zbudowałam nowy obraz Ukrainy. Przeczytałam wszystkie cztery książki jego autorstwa wydane w Polsce. Dzięki twórczości Andruchowycza bardziej zainteresowałam się naszym wschodnim sąsiadem, jego kulturą i historią. Anduchowycz stał się także moim przewodnikiem po ukraińskiej mentalności, a jego twórczość kluczem do jej zrozumienia i pobudek działań Ukraińców. To również on spowodował, że miałam wyrzuty sumienia i było mi wstyd. Dlaczego? Bo uświadomił mi, jak niewiele się zmieniło w naszym myśleniu. Polska jest członkiem UE dziesięć lat, a większość z nas jakby wyparła z pamięci, jak to było, gdy na granicach wyczekiwało się w długich kolejkach do odprawy, no a na Zachodzie to wszystko było takie lepsze. A teraz wielu z nas nie widzi Ukrainy w Unii, a jeszcze inni widzieliby ją w Federacji Rosyjskiej. W książce „Diabeł tkwi w serze” Andruchowycz pisze o historii swego przyjaciela, mieszkańca Pragi, nieobnoszącego się ze swym ukraińskim pochodzeniem: „Pewnego razu dziewczyna, która już od tygodnia wydawała mu się kimś najbliższym na świecie, bardzo spóźniła się na spotkanie. Spóźnienie usprawiedliwiła tym, że ledwie wyszła z domu, kiedy obok niej przejechało auto i ochlapało ją od stóp do głów. Dziewczyna musiała wrócić do domu i się przebrać, bo nie mogła pokazać się ludziom w tak okropnym stanie! ›Wyobraź sobie – by wzmocnić efekt, szukała właściwego porównania – byłam brudna jak jakaś Ukrainka!”. Smutne, niemądre, a nawet przerażające. Dla lektura książek Andruchowycza to była prawdziwa lekcja – Ukraina to nie pijacy, bezdomni, mrok i zło jak wielu z nas uważa, Ukraina to kraj ciekawy, z dobrą literaturą, dorobkiem kulturalnym, kulinarnym, godny poznania i… zafascynowania. I tak na niego należy patrzeć. Moja fascynacja niedawno się zaczęła i na pewno nie zakończy na czytaniu, na pewno kiedyś ją odwiedzę.

    0
  12. Бася:) pisze:

    Spędziłam na Ukrainie ostatni rok więc… będzie osobiście i mało ambitnie – bardzo lubię ten kraj, mam tam wielu przyjaciół, ciągle na nowo odkrywam jego urok a jednocześnie są takie momenty gdy szczerze go nie znoszę.
    Co mnie zafascynowało najbardziej – myślę że obudzony ostatnio patriotyzm i to wcale nie ten wielki wojenno – majdanowy (choć on jest rzeczywiście ważniejszy) ale taki mały, codzienny, symboliczny, ten gdy widzi się ludzi z żółto- niebieskimi wstążkami przy torebkach i plecakach, flagi w oknach i przed domami, na samochodach, na ulicach… wszędzie, ludzi którzy podkreślają ważność jakiegoś dnia czy wydarzenia włożeniem wyszywanki (kiedy byłam na koncercie rockowej grupy Okean Elzy – zastanawiałam się jaki koncert zespołu rockowego w Polsce zebrałby tyle ludzi z flagami, narodową symboliką i w tradycyjnych strojach…), albo śpiewają hymn państwowy.
    …za każdym razem też fascynuje mnie i zadziwia ukraińska [i budzi pewne niedowierzanie i niezrozumienie]… fascynacja Polską i Unią Europejską! Od osób z różnych środowisk, o różnych poglądach i [nawet] systemach wartości słyszałam wiele razy że w Polsce wszystko jest lepsze, polityka uczciwa, drogi prostsze a jedzenie smaczniejsze i ogólnie „u was tam w Polsce to jest prawdziwy Zachód” a w Unii to w ogóle raj na ziemi!
    … i ukraińska kuchnia i nabiał, i ich koleje, to ile ludzi może się zmieścić do jednej marszrutki albo … jeszcze wiele wiele innych (jak mówiłam lista jest przyziemna i bardzo osobista)

    0

Skomentuj Rafał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.