Na taki ruch nie zdecydowała się chyba dotąd żadna księgarnia. Dzisiaj Nexto wyłącza z oferty wszystkie e-booki zabezpieczone przez Adobe DRM.
Nie znajdziemy już m.in. dziesiątek książek prawniczych z wydawnictwa Wolters Kluwer. Klienci, którzy kupowali wcześniej e-booki z Adobe DRM, dostali już powiadomienie w ubiegłym tygodniu, tak więc mogli pobrać je zanim zostaną usunięte. Część e-booków została też prawdopodobnie skonwertowana do znaku wodnego; w tym przypadku powiadomień nie było.
Nowym czytelnikom przypomnę, że Adobe DRM to system zabezpieczania e-booków, który ogranicza ich możliwość otwarcia, drukowania, kopiowania, wymaga też instalacji anglojęzycznego programu Adobe Digital Editions. Utrudnia to znakomicie proces zakupu i korzystania z takiej książki, szczególnie u osób z mniejszym doświadczeniem. Jednocześnie jest to zabezpieczenie mało skuteczne, gdyż istnieją proste sposoby na jego zdjęcie. Od prawie dwóch lat większość księgarni przechodzi na znacznie bardziej przyjazny znak wodny.
Poniżej oficjalne oświadczenie księgarni:
Zdecydowaliśmy się na wyłączenie e-booków z zabezpieczeniem Adobe DRM w związku z tym, iż ponad 95% wydawców zdecydowało się na zmianę sprzedaży cyfrowych ksiażek i przejście na znak wodny. Utrzymywanie DRMów dla nielicznej liczby pozycji wiązało się z kosztami, zatem musieliśmy je po prostu ominąć.
Klienci Nexto, którzy nabyli e-booki z tym zabezpieczeniem otrzymali wiadomość o tym fakcie i mieli czas na pobranie wszystkich książek zabezpieczonych Adobe DRM oraz ewentualne aktywowanie ich na czytnikach ebooków lub innych urządzeniach.
Wydawcy już pracują nad tym, aby ich pozycje były sprzedawane już bez tych zabezpieczeń. Trwają negocjacje z autorami w tych sprawach. Część zabezpieczonych książek będzie można odczytać za pomocą czytnika on-line (via przeglądarka internetowa) oraz aplikacji mobilnej Nexto Reader.
Mamy nadzieję, że niedługo również znikną nieliczne zabezpieczania FileOpen na pliki PDF i Klienci będą mogli korzystać z katalogu w 100% bez DRM.
Oczywiście istnieją księgarnie, które nie miały od początku ani jednej książki z DRM. Należą do nich Ebookpoint albo Bookoteka. W innych jednak, wciąż z tymi zabezpieczeniami pojawiają się książki naukowe, specjalistyczne, a i wśród beletrystyki zdarzają się nowości. Nie jest to winą księgarni i dystrybutorów. To albo defensywna postawa wydawców, albo zapisy w umowach licencyjnych z autorami.
Ruch Nexto może być na krótką metę nawet nieracjonalny – bo sami sobie ograniczają ofertę. Jest to jednak silny sygnał, że Adobe DRM w Polsce się nie sprawdził i że tylko znak wodny może być zabezpieczeniem, które chroni interesy autora, jak też zapewnia wygodę czytelnikowi.
I pomyśleć, że wczoraj minęły dwa lata od Warszawskich Targów Książki 2011, gdzie wydawcy przekonywali, że DRM dla rynku e-booków to konieczność… Teraz trzeba pogratulować tym wszystkim, którzy uwierzyli, że może być jednak inaczej.
Aktualizacja: akurat z przykładem Wolters Kluwer strzeliłem trochę w płot, bo niedawno ich księgarnia też zaczęła publikować e-booki ze znakiem wodnym.
Czytaj dalej:
- Amazon ostatecznie zamknął dział czasopism w Kindle Store! Polskie czasopisma musimy zaprenumerować gdzie indziej
- Po 11 latach (!) sąd wydał wyrok w sprawie Chomikuj.pl i naruszenia praw autorskich
- Ostatni dzień na pobranie książek ze „starego” ArtRage. Jak ściągnąć je wszystkie?
- CzytajPL 2023 – przez cały listopad ponownie 18 książek do przeczytania lub posłuchania za darmo!
- Dzień po najczarniejszej nocy – nowa antologia z Atelier Improwizacji (za darmo i na czytniki)
- Darmowy audiobook: „Daleko i Blisko. Bajki i legendy ukraińskie”
’..pozbywa’ – brzmi prawie jak: 'rozdaje za darmo’ – a jednak nie rozdaje
Za SJP:
pozbyć się — pozbywać się «uwolnić się od czegoś niepotrzebnego, uciążliwego lub od czyjejś niepożądanej obecności»
nie ma nic o rozdawaniu za darmo :)
Wg mojej opinii, lepiej brzmiałoby: '…rozstaje się z DRM’,
Ale:
Jak brzmi, tak brzmi, to jednak wiadomość (pomimo dwuznacznych mych skojarzeń) jest niewątpliwie cenna i godna uwagi ;-)
POzycje zabezpieczone DRM znikają z oferty, a więc jednak się „pozbywa”.
Ciekawe kiedy Amazon zdecyduje się na tak odważny krok i wycofa wszystkie swoje ebooki zabezpieczone DRM?
A po co Amazon miałby to robić? W ich przypadku DRM działa na ich korzyść – trzyma klienta w świecie Amazonu.
Cieszy taki ruch, jeszcze bardziej bym się ucieszył, gdyby wszystkie księgarnie poszły ich śladami. Wolters Kluwer ma mnóstwo książek tylko pdf-DRM, od kilku miesięcy czekam na to, że może wreszcie pojawi się mobi, żebym mógł zakupić pewną pozycję za niemałe 230 zł by otworzyć na moim Keyboardzie (jednak czytanie pdf na nim to męka, nie po to wydaję majątek na ebooka, żeby się gorzej męczyć niż z papierem), ale gdzie tam… Ostatnio maila im w tej sprawie napisałem i jakoś milczą.
Tu jest zawsze obawa, bo takie wydawnictwa zdają sobie sprawę, że dozwolony użytek prywatny np. wśród studentów prawa, może im mocno zmniejszyć przychody, jeśli pół rocznika zrzuci się na jednego e-booka. Choć teraz zrzucają się na książki papierowe + ksero…
No właśnie, jedną sztukę kupuje biblioteka, a z niej kserują wszyscy. W każdym razie – ja chcę zapłacić, ale nie oferują mi towaru. Mam cegłę obecnie z biblioteki, a mimo to chce zapłacić, po to, żeby dla własnej wygody poczytać na Kindlu. W tym (i wielu innych) przypadku nie chodzi nawet o DRM, chodzi o PDF. Jakby to było mobi z jakimś zabezpieczeniem, machnąłbym ręką, ale PDF-a po prostu nie przeczytam.
A swoją drogą – walka z ebookami „drugiego obiegu” nie jest taka bezowocna, Fabryka Słów podobno ostatnio załatwiła ebooks4you, a ostatnio chciałem sobie przeczytać coś Lema, mam na półce, zapłacone, nikt na mnie nie traci – wygodniej mi jednak na czytniku – no to szukam. Gdzie tam, ani jednego ebooka w necie, nic a nic. Przebolałem, zapłaciłem drugi raz, akurat bya promocja to kupiłem jeszcze parę pozycji. Ale ci biedni wydawcy nie są tacy znowu bezsilni, a czytelnicy nie są takimi znowu złodziejami. Obie strony są natomiast leniwe – jak czytelnik ma się męczyć w przeczytaniu ebooka w pdf, to ściągnie spiraconego, złamanego i przerobionego do mobi. Wcale się nie dziwię. A wydawca jest leniwy, to wstawia DRM i ma wszystko w nosie, niech się user martwi. No i tu powinien sobie pomyśleć jak zostanie to odebrane przez czytelnika, który chciał zapłacić, ale ma robione pod górkę.
O właśnie – ktoś mi napisze (ew. na priv) o co chodzi z tym załatwieniem ebooks4you? Przyznaję, że tego serwisu prawie nie kojarzyłem, a tu wychodzi, że to chyba dość ważne wydarzenie.
To słabo szukałeś ;) Pewnien serwis o nazwie małego zwierzaczka ma pełen zestaw książek Lema i to w formacie .mobi… wyszukanie zajęło mi dokładnie 3 sekundy (istnieje takie sprytne zapytanie w Google które to umożliwia).
Ten przykład powinien nam zobrazować, że te ebooki z neta nie są takim niebezpieczeństwem, bo o ile ja to potrafię, to idę o zakład, że większość moich znajomych, a tym bardziej zwykłych ludzi będzie w podobnej sytuacji jak ketyow ;)
To, że google znajduje, to nie znaczy, że te pliki istnieją. Zobacz – zobaczysz „plik niedostępny” po kliknięciu odnośnika. Teraz może już się coś nowego pojawiło, nie chce mi się grzebać, ale ostatnio było wyczyszczone do zera (tamtejsza szukajka nadal nie wyszukuje).
Odnośnie ebooks4you to udostępniali jakieś ebooki za free, znaczy mówiąc wprost, na lewo. Widziałem tam przede wszystkim książki, których nie wydano w formie ebooka, więc pewnie poskanowane, choć niektórzy twierdzą, że przynajmniej część z tych książek była tłumaczona przez fanów. Ale generalnie wielu książek to tam raczej nie było, zwierzak rządzi do tego stopnia, że pewnie dlatego się o innych takich miejscach nie słyszy za wiele. A o tej fabryce to wiem tylko z facebookowego profilu ebooks4you, bo wczoraj trafiłem na dyskusję o tym w necie.
Też szukałem Lema i rzeczywiście net wyczyszczony :(
Na małym zwierzaczku puste foldery…
Albo niech wydawnictwa wydają takie ebooki dla studentów taniej z zaznaczeniem że to sersja tylko na czas studiów. Wiadomo że będzie można kopiować ale chyba lepiej sprzedać 40sztuk po 20zł niż i za 200 + ksero :) a studenci prawa w szczególności powinni być „prawi”
Dla mocno specjalistycznych pozycji zmniejszanie ceny wcale nie musi znacząco zwiększać nakładu. Zwłaszcza na takim kierunku jak prawo tam nawet ci, których stać nie dadzą grosza jeśli będzie jakaś szansa żeby to ominąć.
Prawi prawnicy, skromni i bogobojni księża, skuteczni urzędnicy, godni zaufania politycy itp. :) Tak to nie ma nigdzie na świecie.
To niestety nie najlepiej świadczy o samej pozycji. Skoro jedynymi odbiorcami są studenci, który są przymuszeni do przeczytania danej pozycji przez program studiów/wykładowce.
Wolters Kluwer obecnie w swojej ofercie podobnie jak Beck ma wersje elektroniczne w formacie epub. Wystarczy zajrzeć na księgarnie prowadzone przez te wydawnictwa. Wolters bodajże w tym tygodniu zamieścił „news” w którym informuje o braku DRM (choć nadal jest grupa gdzie pozostaje wybór między książką tradycyjną, a zabezpieczoną wyżej wspomnianą metodą).
O proszę – faktycznie mają ebooki z watermarkiem.
http://www.profinfo.pl/pr/ebooki-watermark
Przyjrzę się bliżej, bo to temat na spory news.
To ja jeszcze czekam na pwn i wnt i ich książki informatyczne. :)
No właśnie, ale epub
a) dotyczy tylko niektórych pozycji – to na co czekam nadal jest tylko pdf – DRM,
b) nie jest mobi.
DRM to już przeżytek, przynajmniej w kraju nad Wisłą ludzie walczą o coś dla siebie, a w Niemczech DRM trzyma się mocno. Bardzo dobry ruch ze strony Nexto, czekamy na resztę księgarń i wtedy wydawcy będą przyparci do muru albo będą sprzedawać w malutkich księgarenkach albo w dużych na ich zasadach.
DRM w Polsce miał mocno utrudnioną sytuację – brak dużego podmiotu mogącego stworzyć system naczyń połączonych jak Amazon, duże rozdrobnienie rynku i popularność – w dużej mierze ze względu na cenę, czytników nieobsługujących żadnych zabezpieczeń.
Dodatkowo grupy najchętniej korzystające z mediów elektronicznych i gotowe za nie płacić też były zawsze mocno zróżnicowane (a to miłośnik Linuksa, a to pracownik korporacji, który nie zainstaluje żadnego programu na swoim komputerze biurowym…)
Niestety C.H. Beck nadal uskutecznia DRM, te nieliczne epuby, jakie wyszły, też są zabezpieczone DRM, nie znakiem wodnym. Dwa lata temu na pytanie, czy planują wersje dostępne dla Kindle, dostałam maila, że „pracują nad tym”. Efektów jakoś nie widać, więc może taki ruch ze strony Nexto w końcu da im do myślenia.
C.H. Beck jest winien też absurdalnej polityki cenowej – przy obecnych cenach e-booków w sklepie firmowym chyba po prostu nie chcą ich sprzedawać. Przypomina mi to strategię pt. „Mamy e-booki, bo wszyscy mają, ale damy cenę zaporową i zabezpieczenia po zęby, żeby ludzie i tak papier kupowali”.
A ja dziś w newsletterze od nich dostałam informację o „ostatnim dniu” promocji na ebooki (nawet nie zarejestrowałam, ze była promocja, no ale nie wczytywałam się ostatnio). Obniżyli cen e o 50%. I fakt, nadal były drogie, ale to świadczy o tym, że pomału zaczynają dostrzegać ebookowy rynek, co bardzo mnie cieszy.
Brawo! To bardzo dobry ruch!
I wcale sprzedający nie stracą, bo kto chciał kupić książkę i tak ją kupi, a ten co nie chciał jej kupić, to nawet jak ściągnie „pirata” to i tak żadna strata, a może nawet zysk, bo albo skusi się jednak na zakup, albo poleci komuś, kto kupi.
Ja sam ostatnio dostałem w swoje łapki kopię „Boskiej cząstki” Lendermana i tak mi się spodobała, że już po 4-5 rozdziale zamówiłem oryginał – niestety nie było ebooka i musiałem kupić papierową. A gdyby mi ten „pirat” nie wpadł przez przypadek w łapki, to nawet bym nie wiedział, że jest taka genialna książka i zapewne nigdy bym jej nie kupił.