Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Moje cztery miesiące z Kindle… cztery lata później!

keyboard-vs-paperwhite

Dokładnie cztery lata temu, 31 października 2010 roku, opublikowałem tutaj artykuł: Moje 4 miesiące z Kindle – zalety i wady. Warto przyjrzeć mu się teraz i ocenić, jak to wygląda z perspektywy.

Zacznę od tego, że przez ten czas minęło kilka generacji Kindle – moje ówczesne pierwsze 4 miesiące dotyczyły czytnika Kindle 2. Dopiero kilka miesięcy później przesiadłem się na Kindle Keyboard (na zdjęciu powyżej), no a półtora roku temu na Paperwhite.

Co lubiłem

  1. Czytanie na Kindle!!! No i to pozostało bez zmian. Najważniejsze jest to, że czytnik „znika” po pewnym czasie czytania.
  2. Łatwość konwersji i dostępność formatów. Wtedy w 2010 trzeba było sobie radzić konwersją różnych formatów znalezionych w sieci na MOBI. Dzisiaj książki kupuję i zwykle są już w formacie na Kindle.
  3. Możliwość czytania na wielu urządzeniach.To mi się nadal przydaje – szczególnie gdy korzystam z kilku czytników Kindle.
  4. Podkreślenia! To nadal jest jedna z moich ulubionych funkcji Kindle – fajnie otworzyć książkę po pół roku i odkryć swoje podkreślenia, o których nawet nie pamiętam.
  5. Słownik. No pewnie. Od tego czasu pojawiły się polskie słowniki takie jak bumato.pl – a od pewnego czasu testuję pierwszy komercyjny słownik angielsko-polski z ling.pl.
  6. Działanie Kindle Store. Jeśli szukam książki po angielsku to wciąż tam. Ale sam sklep przez cztery lata za bardzo się nie zmienił.
  7. Dobra czytelność ekranu, szczególnie w słońcu. No – tutaj wszystko poszło tylko do przodu – kontrast w nowych Kindle jest lepszy, a oświetlenie w Paperwhite sprawiło, że już nie mogę narzekać na kontrast i mogę czytać w każdych warunkach.
  8. Internet – wtedy napisałem że nie uważam internetu za kluczową funkcję Kindle (no, fakt, że przeglądarka w czytnikach pełni tylko funkcję pomocniczą) – ale za to doceniłem wysyłkę bezprzewodową plików – o czym cztery lata temu nie pisałem.
  9. Wyszukiwanie – korzystam z niego wciąż, choć znacznie częściej z nawigacji, która w Paperwhite jest znacznie poprawiona w stosunku do Kindle 2 i Keyboarda.
  10. Bateria – w międzyczasie zaliczyłem jedną wymianę czytnika (Keyboarda) ze względu na słabnącą baterię, ale generalnie nie miałem powodów do narzekania.
  11. Pojemność pamięci – no ba, mając Kindle 2 cieszyłem się z 1,25GB, mając Paperwhite 2 już się nie cieszę – i tylko czekam na Voyage gdzie 3 GB dla użytkownika wróciło.
  12. Dość elastyczną zmianę formatowania – tu mi się podoba znacznie lepsze zbalansowanie tych kontrolek w dotykowych Kindle – wreszcie przydaje się pięć wielkości czcionki, a nie dwie, no i wysokość wiersza tez ma sens.

Czego nie lubiłem

  1. DRM w świecie e-booków. Od tego czasu nastąpiła rewolucja. Wprawdzie Amazon nie pozbył się DRM – ale krajowi wydawcy usunęli go całkowicie.
  2. Mała liczba skrótów klawiszowych – co mam powiedzieć w przypadku Paperwhite, gdzie nie ma żadnych klawiszy, a więc i skrótów nie ma? No – liczy się to, że sporo funkcji jest dostępnych dotykowo, a przez to łatwiejszych do używania niż gdy musiałem używać klawiszy.
  3. Słaba nawigacja po książkach – tutaj też nastąpiła ogromna poprawa. Większość kupionych książek ma spisy treści, Kindle obsługuje zagnieżdżone spisy treści – no a funkcja PageFlip na Paperwhite (i innych dotykowych Kindle) bardzo ułatwia poruszanie po książce, podobnie jak zakładki.
  4. Dyskryminowanie posiadaczy książek samodzielnie przekonwertowanych – dzielenia na Facebooku nie poprawiono, za to od połowy 2011 obsługa własnych plików w chmurze jest znacznie lepsza, co najważniejsze dla mnie – podkreślenia i zakładki są tez tam przechowywane.
  5. Brak reflow w PDF – no, Kindle tej funkcji się nie dorobił, ale… coraz mniej plików PDF czytam, a jeśli czytam, to szybka konwersja, tryb landscape i tryb kolumnowy dają radę.
  6. Wymuszanie justowanie wierszy – tu niestety mamy krok wstecz, bo na dotykowych Kindle bez jailbreaka nie da się niczego zmienić, trzeba sobie przekonwertować książkę, jeśli nam nie odpowiada układ wierszy. Z drugiej strony od kiedy książki na Kindle mogą mieć podziały wyrazów, to justowanie już mi nie przeszkadza.

O czym wtedy nie pisałem?

Najważniejsza rzecz – to chmura, wtedy ograniczona tylko do książek z Kindle Store. Od kiedy Amazon obsługuje też własne pliki, a w dotykowych Kindle mamy zakładkę Cloud, to bardzo często z niej korzystam. Pisałem zresztą o tej zmianie podsumowując pierwszy rok z Paperwhite.

Wspomniałem tylko o kontraście gorszym niż w książkach papierowych, ale nie pisałem o tym, że jednak ekran nie pozwalał na czytanie wszędzie. I że jak wziąłem czytnik na wakacje w Karkonoszach, to na kwaterze w deszczowe dni prawie nie czytałem, bo w pokoju było ciemno… To jest takie internalizowanie wad – jeśli nie możesz nic z tym zrobić, to tego nie zauważasz. Dopiero światełko w Paperwhite uwolniło mnie od konieczności szukania miejsca, gdzie jest dostatecznie jasno.

Milczące założenie w tamtym artykule było też takie, że czyta się książki przygotowane samodzielnie, bo legalnych e-booków była garstka, do tego większość zabezpieczona przez Adobe DRM czy inne ustrojstwa. Że do dyspozycji będzie kilkanaście księgarni i kilkadziesiąt tysięcy tytułów – tego nie mogłem sobie nawet wyobrazić. 

Nie wspominałem też o kolekcjach, z których wtedy w ogóle nie korzystałem, zresztą nawet nie pamiętam czy były w Kindle 2. :-)

Czy jednak moje doświadczenie e-czytania bardzo się teraz różni w stosunku do roku 2010? Na pewno pod paroma względami jest łatwiej, pod paroma inaczej. Ale strony książek nadal zmieniają się niezauważenie, a ja zanurzam się w lekturze. I to się nie zmieniło.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Korzystanie z Kindle, Mój Kindle. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

54 odpowiedzi na „Moje cztery miesiące z Kindle… cztery lata później!

  1. ivo pisze:

    Witam
    posiadam Kindle Paperhite i wczoraj zakupiłem ebooka „Gniew” Miłoszewskiego. Niestety tekst jest tak zeskalowany, że albo mam drobny maczek albo bardzo duże litery. Czy można coś na to poradzić ?

    0
    • ela pisze:

      Ja mam ten sam problem z”Gniewem”. Beznadziejny plik. Przeczytałam już, bo nie mogłam wytrzymać, ale gorszego pliku chyba nigdy nie kupiłam. A co z tym zrobić? Chyba napisać do księgarni /wydawcy?

      0
      • ivo pisze:

        W końcu przerzuciłem do rtf w Calibre i potem z powrotem do mobi. Ale chyba nie o to chodzi.

        0
      • quiris pisze:

        A innego fontu nie można było sobie ustawić?

        PS. Pytanie skierowane bardziej do posiadaczy Kindli dotykowych. Z doświadczenia wiem, że font Palatino, ma inne wymiary i często nim właśnie można trafić na ten pożądany rozmiar.

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Ewentualnie może w książce ustawiony jest „publisher font” i przez to jest nieczytelna.

          0
          • Anna pisze:

            No właśnie to nie jest publisher font. Ale nie jest to tylko problem „Gniewu” (przez który przebrnęłam z bólem). Dzisiaj otworzyłam „Niebko” i jest dokładnie to samo. Niefajnie.

            0
          • Anna pisze:

            Nie, to nie publisher font. I nie jest to tylko problem w „Gniewie”. W „Niebku” jest podobnie, czyli to W.A.B. ma jakiś problem.

            0
          • ivo pisze:

            Próbowałem wszystkich fontów, niestety bez zadawalających rezultatów

            0
            • zagrze pisze:

              Ja robie tak że format epub (który jest w komplecie z mobi) sam konwertuje do azw3 w callibre, potem dodaje jeszcze dzielenie wyrazów a nastepnie azw3 konweruje na mobi „both” bo posyłam przez chmure amazonową. Plik z chmury ląduje w czytniku i o dziwo jest mniejszy wagowo od tego azw3 wykonwertowanego w callibre a posiada wszystkie jego udogodnienia (dzielenie wyrazów, font wydawcy itp).
              Efekt jest OK, problem fatalnego formatowania wydawcy znika :-).

              0
              • quiris pisze:

                To, że na Kindle’u masz mniejszy plik niż wysyłasz to żadna dziwota. Wysyłasz „both”, czyli MOBI+KF8 (inaczej: AZW+AZW3), a czytnik pobiera tylko jeden z tych formatów, ten najlepszy, który obsługuje, czyli w przypadku PW będzie to KF8 (AZW3).

                0
              • zagrze pisze:

                Jako że odpowiedź na post „quiris” niemożliwa to dopisze do swojej wczesniejszej wypowiedzi:
                otóż mnie nie dziwi że plik jest mniejszy od wysłanego „both” mobi, bo oczywiste jest że amazon wyssa z niego tylko jedną składową – tj. azw3.
                Chodziło mi o to że plik azw3 przesłany przez amzon jest mniejszy rozmiarowo (i to znacznie) od pierwotnego azw3 wygenerowanego w callibre z którego potem zrobiłem plik „both” mobi do przesłania.
                I to by było tyle w tym temacie.

                0
              • quiris pisze:

                A to również mnie nie dziwi, bo serwis Manage Your Kindle (MYK) często i gęsto wycina „Publisher Fonts” z książek jeśli coś mu się „nie spodoba”. Problem jest złożony i bliżej nie wiadomo dlaczego wprowadzono taki mechanizm. W swoim narzędziu epubQTools wprowadziłem eksperymentalną opcję „–myk-fix”, która ma przygotować style w ebooku, żeby serwis MYK wycięcia tych fontów nie robił.

                0
    • marcin7 pisze:

      Posiadam KindleTouch. Od momentu kiedy Amazon wprowadził AZW3 format zauważyłem podobny problem, duży przeskok wielkości czcionki w tym formacie.
      Na jednym z zagranicznych portali wyczytałem że należy ustawić w pliku EPUB rozmiar fontu 1,2em i przekowertować do azw3 i rzeczywiście wtedy rozmiar pasuje do starego formatu mobi. Ten problem miał dotyczyć części KT.
      Tu prawdopodobnie w pliku wyjściowym ustawiono główny rozmiar mniejszy niż 1em i stąd taki problem.

      Druga rzecz która mi się nie podoba w azw3 to interlinia gdzie minimalne ustawienie na 1,2em, skoro czytnik daje możliwość zmiany interlinii nich to działa jak w starym mobi. Zdjęcie do artykułu pokazuje że przy takiej samej czcionce kindle keyboard daje jeden wiersz więcej ale może przyczyniają się do tego minimalne marignesy co też by było wskazane w nowszych modelach kindle.

      0
  2. Marcin pisze:

    Jak spisuje się słownik? Czy jest wart swojej ceny?

    0
    • Marcel pisze:

      Też chciałbym się dowiedzieć jak się sprawuje słownik, będzie jakaś recenzja?

      0
      • Robert Drózd pisze:

        Będzie, jest już napisana, ale zgłaszałem twórcom drobne poprawki, w listopadzie w Amazonie ma się pojawić uaktualniona wersja, wtedy ją jeszcze sprawdzę i puszczę artykuł.

        0
        • Rafał pisze:

          Bardzo chciałbym kupić ten słownik i nie mogę wytrzymać. Proszę uchylić rąbka tajemnicy – czy jest w nim transkrypcja fonetyczna.
          Ciekawe, czy jak kupię teraz to będę mógł uaktualnić do wersji poprawionej.

          0
        • Szczecin pisze:

          Mam pytanie związane z tym słownikiem, który Pan testuje. Kupiłam ten słownik dzisiaj w Amazonie (wgrany na Kindle Paperwhite – nowa wersja Kindle’a z grudnia 2013r. – za pośrednictwem komputera), ale mam do niego dostęp wyłącznie z poziomu słowa, którego tłumaczenia szukam. Pozostałe słowniki, jakie posiadam (Oxford Dictionary of English oraz The New Oxford American Dictionary) są dostępne bezpośrednio z poziomu czytnika. Czy można coś z tym „amazońskim” słownikiem zrobić? Ponadto im więcej mam na czytniku książek kupionych na Amazonie (zwłaszcza tych z ilustracjami), to czytnik potrzebuje coraz więcej czasu, aby „dostać się” do tłumaczonego przeze mnie słowa. Czy jest na to jakaś rada?

          0
          • Robert Drózd pisze:

            Nie rozumiem różnicy między dostępem „z poziomu słowa” i „z poziomu czytnika”. Chodzi o to, że na liście słowników w ustawieniach i przy zmianie słownika ten nowy się nie pojawia?

            0
            • Szczecin pisze:

              Dzień dobry,
              chodzi o to, że słowniki inne niż ten z Amazona mam widoczne w czytniku i dostępne, tak jak każdy inny e-book w czytniku, natomiast słownik z Amazona jest dostępny wyłącznie z poziomu danego słowa, które chcę przetłumaczyć (słownik nie jest widoczny w zbiorze e-booków, tylko wyłącznie przy czynności tłumaczenia). Być może trzeba jego jakoś odpowiednio zainstalować na czytniku, ale nie wiem w jaki sposób.
              Dziękuję za zainteresowanie z Pana strony.

              0
              • Rafał pisze:

                Niestety nadal nie wiem czy w tym słowniku jest transkrypcja fonetyczna. Liczę na Pani pomocną dłoń. Z góry dziękuję. Rafał
                ps czy warto go kupić?

                0
  3. jaguarek pisze:

    Z innej beczki: W piątek rano widziałem w łódzkim Kauflandzie Kiano Booky One za 98 zł
    Po kilku godzinach od tego wydarzenia nie jestem pewien, czy może nie zauważyłem jedynki z przodu? Stał sobie w gablotce – ekran mocno szary, ale nie miałem czasu się przyjrzeć.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Możliwe, że to taka cena, bo widywałem go już po 149-199 zł. To taki odpowiednik najtańszych chińskich tabletów, z podobną jakością.

      0
  4. Wojciech pisze:

    Zapachu książek jak nie było, tak nie ma :-(

    0
    • Andrzej1 pisze:

      Są już generatory zapachu.Dołożą to do wersji Kindle Lux.Do wyboru będzie zapach świeżo wydrukowanej książki oraz wersja dla miłośników starodruków.
      Do tego jeszcze szelest przekładanych kartek.Kupilibyście takie coś ?
      Bo ja tak :D

      1
      • Wojciech pisze:

        Szelest kartek mógł być zrobiony na Keyboard, bo ten model miał głośniki. Funkcja zapachu byłaby… interesująca, ale nie byłbym skłonny płacić za nią dodatkowo ;)

        0
  5. JP pisze:

    Brak reflow w PDF – to jest największy minus Kindle. Na szczęście jest jailbreak który rozwiązuje ten problem. Nie rozumiem tylko dlaczego tak bronisz się przed artykułem na ten temat. Śledzę Twój blog od dawna, wiele się z niego dowiedziałem na temat czytników i cenię Twój wkład w e-czytelnictwo. Dlatego uważam że mógłbyś się dać przekonać do stworzenia poradnika jak umożliwić czytanie pdf z reflow. Wiem, zaraz powiesz że w sieci znajdują się strony z opisami. Jednak Twój styl pisania jest czytelny i pozbawiony nadmiaru techniki co może być bardziej zrozumiały dla mniej technicznych czytelników.
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości w pisaniu.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      O JB nie piszę, bo sam go nie używam, z jednym wyjątkiem (gdy trzeba było do Kindle DX wgrać nowsze oprogramowanie), poza tym nie mam ochoty robić jako pomoc techniczna dla osób, które sobie czytnik uszkodzą – wprawdzie jeśli robi się wszystko po sznurku to jest niewielkie ryzyko, ale zawsze istnieje. Jestem też zdania, że jeśli ktoś ktoś potrzebuje czytnika o funkcjach które daje JB to po co właściwie kupować Kindle?

      0
      • tzigi pisze:

        Pytanie „po co właściwie kupować Kindle” nie jest do końca dobrze zadane. Z różnych powodów – między innymi z powodu istnienia tego bloga i jego statusu jako jednego z najbardziej wpływowych miejsc w polskim internecie dotyczących e-czytania – Kindle jest w Polsce prawie synonimem czytnika z e-papierem. Jak rodzina komuś kupuje czytnik – to pewnie w 9 przypadkach na 10 nie szuka dalej niż Kindle. Jak ktoś wybiera pierwszy – to najczęściej zachęcony właśnie twoim blogiem stwierdza, że Kindle to najlepsze wyjście. I często okazuje się, że tak jest rzeczywiście. Ale są też w obu grupach (obdarowanych i „uwiedzionych” twoimi recenzjami) tacy, którzy po krótkim użytkowaniu orientują się, że Kindle to nie jest czytnik, którego poszukiwali (przede wszystkim przez straszne ubóstwo zaawansowanych funkcji) i – skoro już go kupili i na razie na jakiś bardziej funkcjonalny zmieniać nie będą, to „potrzebuj[ą] czytnika o funkcjach które daje JB”. I to jest twoja odpowiedź.

        0
      • danan72 pisze:

        >> Jestem też zdania, że jeśli ktoś ktoś potrzebuje czytnika o funkcjach które daje JB to po co właściwie kupować Kindle?

        Może dlatego, że Kindle nawet przy wszystkich brakach oprogramowania jest lepszy od czytników konkurencji, a usunięcie przez JB drobnych mankamentów (dodanie polskiej klawiatury, polskiej wersji językowej, reflow w PDF, obsługi EPUB, itp.) czyni z niego czytnik idealny? :-)

        0
        • asymon pisze:

          E tam, jailbreak na k3 miałem przez weekend pokonała mnie abstrakcyjna klawiszologia :-( Na paperwhite nawet nie próbuję. Ale to chyba po prostu nie moja bajka, bo w smartfonie samsunga wgrałem custom rom (cyanogen) i po dwóch miesiącach jednak wracam do oryginalnego.

          ZTCP na k3 nie było reflow w pdf, tylko jakieś niewygodne przycinanie marginesów. Tę funkcję ma drugi czytnik w domu – pocketbook 623, ale działa to słabo, np. mimo reflow trzyma oryginalny podział stron, więc książka wygląda paskudnie, co chwila jest 3/4 wolnej strony.

          Aha, cztery lata temu, 8 listopada 2010, zamówiłem swojego kindle, po przeczytaniu właśnie tego wpisu :-)

          0
          • danan72 pisze:

            Porównanie do wgrywania custom ROMu na smartfona nie jest dobre i świadczy o tym, że mnie źle zrozumiałeś.
            Pisząc o wykorzystaniu jailbreak do podrasowania Kindla nie mam wcale na myśli instalacji tysięcy niepotrzebnych funkcji lub co gorsza całkowitej podmiany firmware na własny.
            Przeciwne – w Kindle bardzo sobie cenię prostotę i przejrzystość oprogramowania i za żadne skarby nie zamieniłbym oryginalnego softu np. na paskudny Duokan. Wolę też skonwertować sobie EPUB na MOBI niż musieć używać dodatkowego readera.
            Jailbreak pozwala mi za to na drobne korekty oprogramowania, które nie wpływają nijak na sposób korzystania z czytnika, a jedynie sprawiają, że jest ono jeszcze wygodniejsze – czyli możliwość wpisania z klawiatury ekranowej brakujących polskich znaków diakrytycznych, domyślne wyszukiwanie w polskich google i wiki, możliwość ustawienia bardziej pasujących mi rozmiarów czcionki, czy szerokości marginesów.
            Miłym dodatkiem jest korzystanie z menu z ojczystym języku, czy okładka czytanej książki jako wygaszacz. I tyle.

            PS. na k3 była możliwa jedynie namiastka trybu reflow, która rzeczywiście była mało elegancka i wygodna w użyciu. Prawdziwy reflow jest możliwy dopiero dla modeli dotykowych i działa on równie dobrze (czy, jak kto woli, równie źle) jak na innych czytnikach z tą funkcją.

            0
  6. XDCG pisze:

    Traf chciał, że ja po trzech latach czytania na Kindlu (Touch, PW1-2) zmieniłem obóz. Muszę przyznać, że wszystko to czego mi brakowało znalazłem u konkurencji. Dokłada kontrola na fontami, łącznie z ich wagą, większy ekran, slot microSD (komiksy, manga etc), ePUB oraz jakość samego urządzenia. Tak zadowolony z nowego nabytku nie byłem już dawno. Nawet gwarancja zdaje się jest dłuższa bo dwuletnia.

    Od siebie polecam Kobo H2O.

    0
    • rudy102 pisze:

      Ja też biorę Kobo, ale Aurę, jak będę zmieniał Classica. Moim zdaniem dobry kompromis między ubogim w funkcje Kindle, a problematycznym Onyksem. :)

      0
    • Aki pisze:

      Ja tez kupilam Kobo H2O. Przepiekny ekran, to juz jak czytanie na tablecie. Kolor zoltawy, cieply jak troszke pozolkly papier. Litery czarne i ostre. Moj PW1 wyglada jak bardzo ubogi krewny i nie mam najmniejszej ochoty na nim czytac. A Kobo Aura nie polecam bo ma najgorszy ekran ze wszystkich jakie widzialam, nawet od PW1 (porownywalam oba w sklepie, ogladalam kilka razy). Szare na szarym. Ja tez jestem bardzo zadowolona z H2O.

      0
      • rudy102 pisze:

        A Aura HD? Bo wodoodporność to dla mnie zbędny bajer, za który nie chciałbym dopłacać.

        0
        • Aki pisze:

          Duzo lepsza od Aury 6″ (Aura 6 ma zespolony ekran „capacitive” i dodatkowa warstwa obniza jakosc tekstu, HD i H2O maja IR o ile sie nie myle). Chociaz na HD kontrast nie az tak wyrazny jak H2O. Ja nie kupilam dla wodoopornosci ale dla rozdzielczosci. Bylam zdumiona jakoscia i ostroscia czcionek jakiej jeszcze wczesniej nie widzialam. A reszta to fontanna i falbanki. Chociaz juz nie musze sie martwic jak mi deszcz napada do torebki z otwarta kieszenia (a Belgii ciagle pada) Kupilam tez zwabiona nowa zabawka na rynku i myslalam, ok zobacze najwyzej oddam. Jak przylozylam PW1 to nawet mowy nie ma. Skoro spedzam tyle czasu na czytaniu to jednak warto miec cos co juz w 99 procentach przypomina kartke drukowana. (sorry za brak polskich fontow na moim archaicznym domowym PC-cie z XP, gdzies mi zniknely z paska stanu)

          0
        • XDCG pisze:

          H2O ma od swojego poprzednika lepszy ekran (Carta) oraz zdecydowanie bardziej równomierne podświetlenie. Które jak w większości czytników może się różnić w zależności od urządzenia. Wodoodporność (choć może się przydać, czasem nawet uratować sprzęt) to miły dodatek, kurz czy piasek też czytnikowi nie straszny. W tej cenie, bajer jak najbardziej uzasadniony. Miałem to szczęście, że zamawiałem z wyprzedzeniem, zapłaciłem w ten sposób za H2O kilka złotych więcej niż za HD.

          Opłaca się, zdecydowanie.

          0
      • Ropuch pisze:

        Czy Kobo H2O to jest to samo co Kobo Aura H2O?
        Bo wujek google w wyszukiwaniu pokazuje tylko to drugie ?
        A piszecie tutaj w tym wątku że H2O fajne, ale Aura niekoniecznie.
        Lekko się w tym zagubiłem.

        0
        • Akiko pisze:

          (oops zapomnialam poprawic nicka na tym starym rzęchu) Kobo H2O to jest to samo, oficjalna nazwa Kobo Aura H2O (6,8″). Ale za dluga ;) Bardzo fajne. Wlasnie dodalam sobie kod w config file i mam teraz pelny ekran od konca do konca. I pozbylam sie logo sprzedawcy z ekranu usypiania.

          Aha, bo jest jeszcze Kobo Aura 6 calowa a to zupelnie inne zwierze i nie fajne. Wina Kobo ze wszystko sie tak samo nazywa jak Kindle.

          0
    • immolator pisze:

      I ja pozwolę sobie skorzystać z tego (miłego) offtopa :)

      Mój Kindle Keyboard trochę się już wysłużył, a w zasadzie opatrzył, bo czytać można na nim bez problemu. Jestem właśnie przed zakupem czegoś z nowszej generacji. Paperwhite 2 wydaje się tzw. naturalną drogą, ale po przeczytaniu setek kilobajtów tekstów rożnych recenzji, wspomniany Kobo HD lub H2O, „woła z daleka”. Frapuje mnie jednak cena. 300zł więcej niż za za Paperwhite to dużo. Zastanawiam się jak można by było uzasadnić tę kwotę rozpisując ją na ficzery, które Kobo ma, a nie ma Kindle.

      0
      • Akiko pisze:

        Paperwhite 2 tez ma ladny ekran Carta i bardzo dobre czarne fonty (widzialam na zywo), jest tanszy a odpada kolomyja z epubami ktore Kobo wyswietla na 2 sposoby. No i Kobo troche dluzej mysli zanim cos zrobi. Jezeli jestes przyzwyczajony do standardowych fontow na Keybordzie (bo ja mialam Times New Roman, he he) to chyba rozsadniejszy wybor i latwa przesiadka. PW2 jest mniejszy, ja tymczasowo wcisnelam (z trudem) H2O do okladki po Keyboardzie, fakt do rozwazenia jesli nie nosi sie torebki ;). Latwiej Ci bedzie sciagnac z chmury ksiazki. No i niestety nie ma „email to Kobo”. Tylko jedna rzecz, nie wiem jak sie maja w praniu Cloud Collections na ktore wielu na Kindlach narzeka bo zostalam na PW1 przy starym oprogramowaniu 5.3.9, z hackiem na dowolne fonty i dodatkowym zabezpieczeniem przed niechciana aktualizacja oprogramowania.

        0
      • XDCG pisze:

        Jeżeli nie zależy Ci na:
        – większym ekranie
        – slocie microSD,
        – wyższej niż w PW2 rozdzielczości,
        – dowolności w 'żonglerce’ czcionkami,
        – ePUBie / CBZ i innych nieobsługiwanych przez Kindle formatach.

        Oprócz tego na spory plus (przynajmniej moim zdaniem) zasługuje interfejs główny; złożony z 'kafli’ które zmieniają się dynamicznie pod użytkownika, dając mu dostęp do najczęściej używanych opcji / książek. Takie rozwiązanie znacznie ułatwia nawigację. Statystyki odnośnie czytania też są całkiem nieźle rozwiązane (ukończone książki, czas poświęcony na czytanie, liczba przeczytanych stron etc.) ale to tylko taki ciekawy dodatek.

        W każdym razie, do tego czasu pojawiło się już sporo porównań, bo jak na model premium przystało ma konkurować z flagowcem Amazonu Voyage – na tle którego (przy niższej cenie) wypada moim zdaniem znacznie lepiej. Ludzie na forach śmieją się, że tak jak w przypadku PW1 lepiej poczekać na poprawiony V2 ;)

        Podsumowując, w tym budżecie to lepszy wybór. Mając w kieszeni maksymalnie ~500 zł brałbym PW2 – szczególnie jeżeli nie wykorzystasz / nie potrzebujesz tych dodatkowych opcji.

        0
        • immolator pisze:

          Oczywiście wszystkie wymienione cechy jak najbardziej by mnie interesowały, szczególnie rozdzielczość i te czcionki (lubię „kastomizować”…). Pooglądałem kilka filmików porównujących te dwa czytniki i jakkolwiek zawsze mam wrażenie, że amerykańskie recenzje mają skrzywienie w stronę Amazona, to jednak nie dostrzegłem jakiegoś drastycznego górowania Kobo nad rywalem. Może to youtube’owa kompresja obrazu, ale cóż, na czymś jednak trzeba bazować. Wolę te 300zł wydać na książki.

          Dzięki za pomoc!

          0
  7. Marek Bohdziewicz pisze:

    Ad vocem. A ja wręcz odwrotnie, pozbyłem sie innych czytników ze względu na szybki start i niezawodność Kindla. Generalnie jest mi wszystko jedno – ale ma działać. Kindle działa. Ostatnio przeczytałem tak wiele w 4 klasie podstawówki ale wtedy nie miałem innych obowiązków :)

    0
    • Anna pisze:

      Ja w ogóle nie bardzo rozumiem ganianie za coraz to nowszymi urządzeniami. Dla mnie liczy się możliwość czytania, a nie pogrania w sudoku, czy korzystania w czasie przeznaczonym na lekturę z Internetu. Używam kindla, który do tego właśnie służy i może właśnie dzięki temu, że nie oferuje żadnych dodatkowych bajerów, pozwala mi o sobie zapomnieć. Jestem tylko ja i tekst. I nigdy nie pytam „gdzie mój kindle?”, tylko „gdzie moja książka?”. I chyba o to w tym chodzi.

      0
      • dm pisze:

        Każdy szuka tego, co lubi. Ja akurat lubię słuchać tekstu czytanego przez syntezator mowy, układając jednocześnie sudoku. I nie rozumiem pogoni za kindlem.

        0
  8. jaguarek pisze:

    W nowym Calibre 2.8 – Driver for Tolino Vision 2!

    0
  9. Lag pisze:

    wyszukiwanie w kindle classic jest tragiczne, IMHO

    0
  10. agsia pisze:

    Moje regały pękają w szwach od książek. Nie mam ich już gdzie lokować. Przez przypadek trafiłam tutaj jakiś miesiąc temu. I na gwiazdkę zafundowałam sobie mój pierwszy czytnik. Jestem jeszcze zielona, ale już czytam mój pierwszy ebook. Dziękuję za tę stronkę. Dzięki niej kupiłam Kindle. Czytając rózne tematy zdecydowałam się na Kindle Keyboard 3G. Udało mi się znaleźć nówkę na Allegro, do tego dokupiłam etui z lampką. Już dawno nie byłam tak zadowolona z nowego nabytku. Myślę, że nie raz będę korzystać z zamieszczonych tu artykułów i porad. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

    0

Skomentuj Robert Drózd Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.