Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Książka o grach, self-publishing i eksperymenty w Kindle Store

Wybuchające beczki - okładka

Odezwał się do mnie autor kolejnej polskiej książki, która ukazała się w Kindle Store. Krzysztof Gonciarz od wielu lat pisze o grach komputerowych, jest też producentem tvgry.pl – telewizji internetowej dla graczy.

Wybuchające Beczki: Zrozumieć gry wideo, to pozycja, która ma zachęcić do spojrzenia na gry, jako na coś więcej niż rozrywkę:

Autor proponuje wszystkim graczom przyjęcie nowego, bardziej konstruktywnego i analitycznego zarazem sposobu patrzenia na najpopularniejsze gry na rynku. Wychodzi w tym od światowego kanonu literatury zajmującej się badaniem gier, zahaczając o tematy, które nigdy dotąd nie były rozpatrywane w języku polskim.

Co ciekawe, książka na początku wyszła w formie papierowej – ale jako self-publishing. Autor sprzedaje ją przez portale dla graczy: gram.pl, gry-online.pl oraz na Allegro. Teraz doszła wersja e-bookowa.

Więcej o książce na stronie wybuchajacebeczki.pl. A ja zdecydowałem się zadać Krzysztofowi parę pytań.

Wywiad z autorem „Wybuchających beczek”

– Twoją książkę można kupić tylko w paru sklepach internetowych – dlaczego self-publishing?

Krzysztof Gonciarz: W sytuacji w której się znalazłem to było najlepsze możliwe rozwiązanie. Z jednej strony gry wideo są niszowym tematem (jeśli mówimy o książkach), więc mogłem liczyć na silny marketing szeptany. Z drugiej strony, na co dzień pracuję w branży gier jako dziennikarz, dzięki czemu nie musiałem prowadzić żadnej skomplikowanej kampanii nagłaśniającej ten tytuł – wystarczyło, że robiłem swoje.

Jestem bardzo zadowolony z osiągniętych wyników – drugi druk książki musiałem zamówić niecałe 2 tygodnie po premierze. Zdecydowanie polecam self-publishing każdemu, kto zajmuje się względnie niszową tematyką – a szczególnie tym, którzy swoją dotychczasową działalnością pracowali na nazwisko wśród potencjalnych Czytelników. To łatwiejsze niż się zdaje!

– Czy wg Ciebie self-publishing w Polsce jest sensowną alternatywą dla współpracy z wydawcami?

Dla autora to jest raczej kwestia ambicjonalna – droga „mainstreamu” (wydawca, hurtownik, sieciowe księgarnie) wydaje mi się uzasadniona tylko w przypadku oryginalnego ujęcia tematu *już* bardzo popularnego wśród masowego odbiorcy, albo – co też na pewien sposób rozumiem – w obliczu chęci zobaczenia własnej książki na półkach wielkich księgarni. We wszystkich innych przypadkach decydowałbym się na self-publishing albo na bardzo małych wydawców, dla których każdy projekt jest czymś traktowanym na partnerskich zasadach.

Myślę, że bardzo ważne jest publiczne mówienie o self-publishingu jako świadomej alternatywie wobec głównego nurtu wydawniczego. Spotkałem się z różnymi opiniami na temat wydawania książki własnym sumptem i duża część osób wciąż doszukuje się w tym pewnego rodzaju „oszustwa”. Na zasadzie „nigdzie cię nie chcieli, to sam sobie wydrukowałeś” – ten stereotyp jest krzywdzący dla wielu znanych mi autorów, którzy decydują się na dużo większą pracę celem zapewnienia książkom większej popularności. Ci autorzy robią dla swoich książek więcej, niż wydawnictwa zrobiłyby na ich miejscu.

Recenzje „Wybuchających Beczek” pojawiły się w Newsweeku, Przekroju, Gazecie Wyborczej i elektronicznej Polityce – przy self-publishingu da się osiągnąć rzeczy, które zwykle są zarezerwowane dla innych segmentów rynku. A mimo to, wciąż można usłyszeć komentarze pokroju „nie kupię, bo nie ma w Empiku”.

– Zacząłeś jednak od wydania papierowego, czy według Ciebie można już dziś pozostać wyłącznie przy ebooku?

Myślę, że dla Polski ten moment jeszcze nie nadszedł. Oczywiście można wydać tylko wersję elektroniczną, ale w ten sposób odcinamy się od bardzo dużej grupy docelowej.

Pamiętajmy też o wysokich marżach dostawców książek elektronicznych – tylko pozornie self-publisher ma łatwiej w świecie ebooków. Ludzie dziwią się, że ceny są w Polsce wysokie, podczas kiedy autor-wydawca ma w tym rachunku niewiele do powiedzenia, jeśli nie postanawia po prostu rozdawać swojej pracy za darmo.

Moim rozwiązaniem jest wydawanie „na raty” – i wydaje mi się to w tym momencie optymalne dla naszego kraju. Wersja elektroniczna jest dopełnieniem życia produktu, które przy okazji zapewni mu „nieśmiertelność”. Kiedy papierowe egzemplarze się skończą a nie planujemy dodruku, nie dopuścimy do sytuacji w której książka umiera. To ważne, choć bardziej z ambicjonalnego punktu widzenia autora niż od strony biznesowej.

– Wielu autorów boi się nadal publikować książki w formie elektronicznej, w obawie przed piractwem, jak na to patrzysz?

Piractwo jest jednym z kluczowych czynników, dla których opóźniłem wydanie wersji elektronicznej. Ściąganie z Torrentów jest od strony autora bardzo destrukcyjne – nie chodzi tyle o finanse, co zaburzenie samego procesu czytania. Książkę – także w wersji czytnikowej – czyta się w skupieniu i oderwaniu od zgiełku Internetu. Pliki ściągane z Internetu są przez użytkowników „skanowane”, a nie „czytane”, co upodabnia je do stron internetowych. Według mnie to niszczy samą instytucję książki i tego bałem się najbardziej. Od 10 lat publikuję treści w Internecie – książkę wydałem po to, żeby zapewnić użytkownikom kompletnie inny rodzaj doświadczenia. Niestety piractwo może powodować, że granica zostaje zatarta.

Pewnym pocieszeniem dla debiutujących autorów może być natomiast prosty fakt – jeśli ktoś ma ochotę piracić Twoją książkę, to znaczy że osiągnąłeś już pewnego rodzaju sukces.

– Czy e-booka wydajesz tylko w Amazonie, czy też będzie na innych platformach?

W tym momencie Amazon, zobaczymy co będzie dalej. Rynek e-booków jest niestety dość stłamszony przez unijne kwestie podatkowe oraz wciąż dość niską popularność tej formy czytania. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo jestem ogromnym fanem elektronicznego atramentu.

Chciałbym też zachęcić wszystkich self-publisherów, doświadczonych bądź dopiero chcących zacząć, do kontaktu ze mną. Bardzo chętnie doradzę i pomogę na tyle, na ile jestem w stanie.

[Kontakt do Krzyśka:  mail – wybuchajace.beczki [at] gmail.com, oraz facebook – http://facebook.com/kgonciarz ]

Eksperyment kolejny – książka za $0,00

Okładka "U mad?"

Krzysztof Gonciarz eksperymentuje też z wydawaniem po angielsku. „U Mad? The Internet’s Guide to Idiots” to mini-książeczka na temat trollingu, flamingu i zachowania się w Internecie. Ma również swoją stronę: umadbook.com.

I co najważniejsze – dzisiaj (i tylko dzisiaj) e-book jest dostępny za darmo. :-)

Autor zarejestrował się w programie KDP Select, który Amazon przygotował niedawno dla self-publisherów, więc będzie mógł wkrótce opisać swoje wrażenia.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

17 odpowiedzi na „Książka o grach, self-publishing i eksperymenty w Kindle Store

  1. Nexus pisze:

    Fajnie, chętnie bym przeczytał.

    Tylko jakoś nie mam ochoty zapłacić za wersję na Kindle’a więcej niż za wersję papierową. Także, sorry.

    0
  2. inkognit pisze:

    Amazon opublikował informacje o wynikach KDP z grudnia
    książki wypożyczono 295000 razy, ponieważ Amazon przeznaczył 500000$ dla autorów którzy się przyłączyli do tego systemu za każdą wypożyczoną książkę autor dostał 1,7$.

    Podano również kilka przykładów np: 16 letnia Rachel Yu która sama publikuje swe książki dla młodzieży zarobiła na tym 6200$ !!!
    Na styczeń Amazon podniósł pulę dla autorów do 700000$
    Oczywiście minusem dla autorów jest to iż nie może publikować swojej pracy gdzie indziej przez 90 dni – w zamian dostajemy możliwość rozdawania naszych prac za darmo (5 dni darmochy na każde 90 dni umowy) daje to możliwość promocji i wywindowania swej publikacji na listach Amazon
    jest to ciekawa propozycja dla autorów, choć oczywiście są i minusy … sami tworzymy potwora ;-)

    0
  3. Gratuluję pomysły z wydaniem! Rozumiem obawy przed piractwem, ale jak z wypowiedzi zresztą wynika, na torrenty trafiają przede wszystkim książki zeskanowane. Źle sformatowane, ze zgubionymi fragmentami. Dlatego przed „piractem” raczej nie chroni decyzja o pozostaniu tylko przy wydaniu papierowym.

    0
    • vvaz pisze:

      ’Romantyczny’ okres skanowania już się skończył. Przytłaczająca większość książek na torrentach i innych tego typu źródłach to złamany DRM (z różnych formatów, dominują mobi i PDF). Ciekawostka taka, że relatywnie trudno znaleźć rzeczy, które podlegały ochronie DRM. Może to wynikać z faktu, że na razie taka oferta to mniejszość.

      W przypadku książek polskich może jeszcze proporcje są odwrotne, ale dla angielskich dominują materiały born-digital.

      0
  4. Marek pisze:

    Szkoda, że nawet u tych, którzy zdecydują się na e-wydanie słyszy się brednie o piractwie. Jednoczesna premiera to najlepsze rozwiązanie! Ilu więcej miałby nabywców, gdyby nie musieli czekać na dodruk, poza tym premiera to premiera – gorący towar lepiej się sprzedaje, a tak, po paru miesiącach, to już zainteresowanie mniejsze. I oczywiście – nie tylko Amazon! Można sprzedawać taniej, a zarabiać więcej i taki self-publishing ma sens.

    0
    • kgonciarz pisze:

      @marek: to co piszesz wydaje sie intuicyjne, ale praktyka pokazuje niestety cos innego. jesli masz jakies doswiadczenie w temacie self-publishingu to chetnie je poznam i podyskutuje, jednak jesli bazujesz na czystej intuicji, to uwzglednij prosze ze potrafi byc ona zawodna :)

      0
      • Marek pisze:

        Praktyka pokazuje, że co działa inaczej? Gdybyś wydał naraz drukiem i cyfrowo, to e-wydanie nie przyniosłoby zysków, a dodatkowo zostałoby spiracone? I czyja to praktyka, skoro to pierwsza książka, jaką wydałeś i po prostu zdecydowałeś się na takie rozwiązanie? Czy książki nie dało się znaleźć „za darmo” przed cyfrowym debiutem? Jeśli to była marketingowa decyzja i „dwie premiery” przynoszą lepszy zysk, to po co brednie o piractwie?
        Nie mam żadnego własnego doświadczenia, ale widzę, jak wychodzi to innym, a self-publisherzy chętnie się dzielą doświadczeniem, np. tu http://www.passwordincorrect.com/2011/03/22/lista-artykulow-dla-self-publisherow/

        0
        • kgonciarz pisze:

          podajesz przyklad z poradnika dla zachodnich self-publisherow, ktore na polskim rynku niekoniecznie maja racje bytu.

          > Gdybyś wydał naraz drukiem i cyfrowo, to e-wydanie nie przyniosłoby zysków, a dodatkowo zostałoby spiracone?

          tak, dokladnie. i automatycznie uderzyloby to w sprzedaz wersji papierowej. grunt to dostrzezenie ze wersja elektroniczna, piractwo i marketing to naczynia polaczone – Ty przedstawiasz to jako rozne swiaty.

          w innych miejscach tego wywiadu probuje rozwiac tez troche mitow odnosnie 'preznego’ rynku ebookow w Polsce, warto rozpatrywac te watki wspolnie.

          0
          • Marek pisze:

            Co z odpowiedzią na ważniejsze pytanie, czy książka nie była spiracona przed e-wydaniem?
            E-book (koniecznie tańszy od wydania papierowego!) jest skuteczny, otrzymujemy go szybko, przy niskiej cenie naprawdę nie opłaca się piracić – jako specjalista w branży gier video na pewno zdajesz sobie z tego sprawę. Ludzie naprawdę chcą podziękować autorom za ich pracę – piraci to ci, którzy chcą przeczytać, a nie chcą płacić. Ilu z nich kupiłoby wersję drukowaną (na którą musieliby czekać)?
            Nie wydałeś książki w ten sposób, a powołujesz się na praktykę…

            Podałem oczywiście przykład poradnika dla rodzimych self-publisherów, jest w naszym ojczystym języku, a to teksty oryginalne, ale już nie takie aktualne (teraz można stawiać też na polskie serwisy), to tylko lepiej. Teraz jest łatwiej, nie trudniej.

            0
            • kgonciarz pisze:

              totalnie sie z Toba nie zgadzam, ale nie bede sie klocic. moje zdanie jest wyrazone wyzej.

              0
              • Marek pisze:

                Totalnie się z Tobą nie zgadzam, dlatego dalej będę wydawał swoje książki cyfrowo dobrych kilka miesięcy po właściwej premierze, z ceną wyższą, niż w druku, a również narzekał na piratów.

                Zgadzam się – piractwo to głównie marketing, czyli jak wyciągnąć więcej od tych, którzy i tak zapłacą. Szkoda, że uczciwi klienci tracą najwięcej. Taka postawa nie poprawi sytuacji, piratów będzie tylko więcej. To jest metoda spalonej ziemi, doraźne wyciąganie możliwie dużej kasy po to, żeby później było trudniej. Praktyka uczy, że lepiej zainwestować, żeby później zarabiać.

                0
  5. Piotr pisze:

    Nie wiem co jest gorsze w Internecie, trolling czy sztucznie podbijane oceny na Kindle Store i recenzje od znajomych. (jedna owieczka pomyliła nawet książki)

    0
  6. Hiver pisze:

    Kupiłabym na Kindla, ale nie w tej cenie :(

    0
  7. kgonciarz pisze:

    marek: nie wiem czy czytales ten wpis w calosci, ale ponizej jest o premierowym ebooku ktorego wypuscilem tylko w formie elektronicznej i rozdaje go za darmo. dorob teorie do tego, ale tak, zeby zgadzala sie ze wszystkim co napisales o mnie do tej pory.

    0
    • Marek pisze:

      Przeczytałem wszystko.
      Nie zrozum mnie źle – fajnie, że w ogóle zdecydowałeś się na e-wydanie, ale choćby tu w komentarzach masz opinie negatywne na temat ceny… Co się dziwić? A premierowy ebook to taki teaserek, trochę dłuższy od darmowych fragmentów, chyba nie chcesz go porównywać do pełnoprawnej książki. Ale dzięki za niego – na pewno rzucę okiem!

      0
  8. Vodan pisze:

    m.youtube.com/watch?gl=US&hl=pl&client=mv-google&rl=yes&v=gOQSNrNVEno

    Są Wybuchające beczki to i recenzji Maćka nie powinno zabraknąć…

    0

Skomentuj kgonciarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.