Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Kiedy zginął Janusz Korczak i jakie to ma znaczenie dla czytelników?

Pomnik Korczaka

Janusz Korczak, lekarz, pedagog i pisarz zginął w sierpniu 1942 roku w Treblince. Jego dzieła powinny przejść do domeny publicznej od nowego roku. Jednak właściciele praw autorskich do jego książek uważają inaczej  i chcą dalej na nich zarabiać.

O domenie publicznej wspominałem już w styczniu przy okazji Dnia Domeny Publicznej. W Polsce i w wielu innych krajach majątkowe prawa autorskie wygasają po 70 latach od śmierci twórcy. W tym roku „uwolniono” w ten sposób np. dzieła Boya-Żeleńskiego, zmarłego w 1941. Ich treść można więc swobodnie kopiować i przetwarzać.

Nieco makabryczne jest świętowanie jubileuszu czyjejś śmierci – ale dzięki temu dostępne  stają się prace, których nikt przez wiele lat nie chciał wydawać. Inaczej bywa, gdy sprawa dotyczy autora znanego i wciąż popularnego.

W przyszłym roku do domeny publicznej powinny przejść książki Janusza Korczaka, znanego z takich powieści dla dzieci jak: Król Maciuś Pierwszy,  Król Maciuś na wyspie bezludnej, Bankructwo małego Dżeka oraz z wielu prac pedagogicznych, np. Jak kochać dziecko.

Tymczasem polskie państwo uważa inaczej. Za Wikipedią:

W celu uporządkowania stanu prawnego przyjęto w Polsce zasadę, że jeżeli nie da się ustalić dokładnej daty śmierci danej osoby podczas wojny, to uznaje się ją za zmarłą w rok po zakończeniu wojny. W ten sposób postanowienie Sądu Powiatowego w Lublinie z dnia 30 listopada 1954 roku określiło datę śmierci Korczaka na 9 maja 1946 roku. Decyzja ta ma istotny wpływ na prawa autorskie do prac Korczaka oraz datę ich przejścia do domeny publicznej.

Prawa do spuścizny Korczaka posiada Skarb Państwa. On właśnie przekazał je Instytutowi Książki, który wydaje książki i na nich zarabia. Faktycznie, w większości księgarni dostaniemy e-booki Korczaka w cenie 20-30 złotych.

Tymczasem decyzją Sejmu RP w 2012 obchodzimy Rok Korczakowski, który został ogłoszony w… 70-lecie śmierci Starego Doktora.

Mamy więc paranoję – z jednej strony wszyscy wiedzą o tym, że Niemcy zamordowali Korczaka w roku 1942 – z drugiej – państwowa instytucja zarabia na tym, że powojenny sąd ustalił inaczej.

Z tego powodu Fundacja Nowoczesna Polska, która prowadzi serwis wolnelektury.pl zwróciła się do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód o ponowne stwierdzenie daty śmierci Korczaka. Proces rozpoczął się wczoraj. Z wystąpienia Jarosława Lipszyca, które cytuję za stroną Fundacji:

Nie rozumiemy, jak to możliwe, że w dziwnym akcie dwójmyślenia Instytut Książki jednocześnie obchodzi – publicznie ogłaszając to na swojej stronie internetowej – rocznicę śmierci Korczaka i jednocześnie chce tą spuścizną zarządzać tak, jakby Korczak zmarł w roku 1946. To niedorzeczne i urągające naszemu poczuciu zdrowego rozsądku. Widzimy w tym wyłącznie manipulację prawdą obliczoną na finansowy zysk instytucji z opłat z licencji.

Uważamy, że jest to niezgodne z interesem publicznym. Z pewnością jest to działanie na szkodę pamięci o Starym Doktorze i na szkodę  jego wiernych czytelników. Naszym zdaniem rodzi to także daleko idące pytania o rolę i misję instytucji publicznych w zarządzaniu prawami autorskimi. To są jednak pytania, na które będzie musiał odpowiedzieć minister kultury.

Instytut Książki sprzeciwia się zmianie daty śmierci Korczaka i broni się (cytuję za lubelską witryną gazeta.pl)

Instytut Książki zapewnia, że nie chodzi mu o żadną „grę interesów”. Dlatego wnosi o oddalenie pozwu. Instytut od 2010 roku m.in. dofinansował ze środków własnych tłumaczenia 15 wydań książek Korczaka – wyłożył na to prawie 150 tysięcy złotych. Do tego zawarł około 30 umów wydawniczych w Polsce i za granicą.

W 2012 roku z tytułu opłat licencyjnych Instytut otrzymał około 80 tysięcy złotych. – W całości przeznaczamy to na dokończenie edycji dzieł Janusza Korczaka, ich ponowne opracowanie naukowe, digitalizację i nieodpłatne udostępnienie w internecie – mówi Grzegorz Gauden. I podkreśla, że kierowana przez niego instytucja już podjęła starania, by udostępnić książki pisarza w sieci jeszcze w tym roku (ma do tego prawo, mimo że nie minął 70-letni okres ochronny).

Rozprawę odroczono do października, wezwano Skarb Państwa, który jest właścicielem praw autorskich.

Mój komentarz: w sprawie Korczaka skupiają się dzisiejsze problemy domeny publicznej. Instytut Książki zachowuje się jak korporacja, gotowa walczyć o utrzymanie niezgodnej z rzeczywistością interpretacji, żeby tylko zarobić te 80 tysięcy rocznie i podpisać jeszcze trochę umów wydawniczych. Według informacji na stronie Instytutu, w pierwszej połowie podpisano umowy z wydawcami z Rumunii, Białorusi, Ukrainy i Bułgarii. Czy tamtejszym wydawcom nie byłoby łatwiej, gdyby nie musieli płacić licencji za prace Korczaka, które dzięki temu mogłyby zdobyć większą popularność w tych krajach?

Pytanie – czy jeśli prawa majątkowe do Korczaka wygasną, to czy Instytut nie będzie już się zajmował jego dziełami?

Instytut Książki jest narodową instytucją kultury. Zostaliśmy powołani przez Ministra Kultury do promocji polskiej literatury na świecie oraz popularyzacji książek i czytelnictwa w kraju.

Do promocji – a nie do zarabiania na polskiej kulturze. Coś się chyba komuś pomyliło.

Za dobrą monetę można przyjąć deklarację dyrektora Instytutu o udostępnieniu książek Korczaka w biblioteczce internetowej. Ale najlepiej będzie, jeśli po prostu sąd w październiku po prostu zmieni jego datę śmierci, tak że „Król Maciuś” i inne dzieła staną się własnością publiczną.

Autor zdjęcia: ד”ר אבישי טייכר (Avi11521), PD.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

25 odpowiedzi na „Kiedy zginął Janusz Korczak i jakie to ma znaczenie dla czytelników?

  1. Świetny tekst.

    Moim zdaniem 70 lat to jest straszny szmat czasu. Ciekawe czy będą tak w kółko przedłużać przez głupich beatlelsów? Jak dla mnie 25 lat to jest maks ile powinny prawa autorskie działać.

    0
    • RobertP pisze:

      Przez angielską czwórką z Liverpoolu był Mickey Mouse Protection Act
      http://en.wikipedia.org/wiki/Copyright_Term_Extension_Act

      0
      • Dzięki, nie słyszałem o tym.

        0
      • RobertP pisze:

        Korekta -miało być „przed” zamiast „przez”

        0
        • Sophia pisze:

          Disney to w ogóle fioła na punkcie praw autorskich. Najchętniej to by pobierali opłaty od każdego kto w ogóle spojrzy na Myszkę Miki… LOL Zresztą nie od parady Ustawę o przedłużeniu okresu obowiązywania praw autorskich potocznie nazywa się właśnie „Mickey Mouse Protection Act” :D Gdyby nie ona to Myszka Miki i wiele innych postaci Disney’a znalazłoby się dawno w domenie publicznej. No ale przecież to tyle kasy, więc nie można było na to pozwolić :D

          0
    • Emeryt pisze:

      Można ominąć prawa autorskie zmieniając autora ;)
      Wydawnictwo Nexto sprzedaje (po 1.99 zł) przygodową trylogię dla młodzieży Jamesa Olivera Curvooda „Łowcy wilków”, „Łowcy złota”, „Łowcy przygód”. Curvood zmarł w XIX wieku, ale nie on napisał trzecią część trylogii. Napisała ją polska tłumaczka dwóch pierwszych części, zmarła chyba w latach 80-tych.

      0
      • Robert Drózd pisze:

        To akurat nie Nexto, a Polska Biblioteka Internetowa, bo tam oryginalnie była treść książki.
        http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=2456

        To nie pierwszy przykład, gdy PBI publikuje utwory, które wcale w domenie publicznej nie są. Spadkobiercy Borowikowej mogliby wytoczyć ładny proces. :)

        0
        • Emeryt pisze:

          Ale skoro mają gdzieś prawa autorskie to niech przynajmniej nie zmieniają autora – wyszłoby na to samo, a przynajmniej ja bym się nie czepiał ;).

          0
      • Doman pisze:

        Tutaj dochodzą jeszcze prawa do tłumaczenia (przynajmniej oryginalnych części). Tłumaczenie jest klasycznym przykładem dzieła zależnego, gdzie prawa majątkowe należą zarówno do autora oryginału jak i tłumacza.

        0
  2. jakow pisze:

    Paranoja…
    Dotyczy to zresztą nie tylko twórczości Korczaka, ale także np. Majera Bałabana. I wielu innych polskich żydów zamordowanych w szoah…

    0
    • Kiczora pisze:

      Problem jest jeszcze szerszy. Książka jest efektem pracy nie tylko autora. Prawa autorskie dotyczą również ilustratora, tłumacza, redaktora… Dlatego np. nie znajdziemy (chyba, że się mylę?) bezpłatnego ebooka „Pana Tadeusza” z ilustracjami Andriollego wydanego… w 1881 roku we Lwowie nakładem Księgarni F.H. Richtera (Altenburg).

      0
  3. Eczytacz pisze:

    Mając do wyboru: móc na czymś zarabiać lub nie zarabiać, ja zdecydowałbym się zarabiać. Jeśli zasada ustalania daty śmierci nie opierała się na przepisach prawa, to jest szansa na zmianę postanowienia sądu. Żeby coś promować, to trzeba mieć za co. Warto powiedzieć, że chwili, gdy sąd wydawał postanowienie prawa autorskie były w PRL pojęciem dość abstrakcyjnym.
    Ja znam przypadek, polskiego Żyda, uczestnika powstania warszawskiego, który przyjechał do Polski pod koniec lat 80-tych i znalazł swoje nazwisko wśród poległych.

    0
  4. KonradK pisze:

    A już myślałem, że to jakiś konkurs…

    0
  5. onieśmielony pisze:

    Mamy tu w skali mikro (książki) problem makro (państwo).

    0
  6. Eczytacz pisze:

    Niestety jest na to paragraf, a raczej artykuł ustawy przepisy wprowadzające
    Art. XXIX. Kto zaginął będąc w czasie wojny lub działań wojennych pozbawiony wolności przez władze obcego państwa i osadzony w miejscu, gdzie jego życiu groziło szczególne niebezpieczeństwo, może być uznany za zmarłego po upływie roku licząc od końca roku kalendarzowego, w którym wojna lub działania wojenne zostały zakończone.

    0
    • Bikini pisze:

      Ale ten przepis ma zastosowanie tylko wtedy, gdy mowa o zaginięciu z osadzeniem w obozie. Jeśli natomiast data śmierci jest możliwa do ustalenia to zastosowanie powinny mieć ogólne zasady.

      0
      • Bikini pisze:

        Oczywiście jeśli możliwe jest to ustalenie, a z tym może być trudno, skoro datę śmierci wszyscy podają orientacyjnie. Świadków, z przyczyn oczywistych, raczej nie ma.

        0
  7. ghjgy pisze:

    Ale o co chodzi?
    Jesli wywalili kase na tlumaczenia to przeciez ona nie przepada.
    po prostu liczy sie nastepne 70 lat od tego tlumaczenia. Przeciez tlumaczenie podlega ochronie tak jak dzielo.

    0
  8. TG pisze:

    Mmay powód obrony praw do Korczaka:
    http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/kajtek-czarodziej-pobije-harry-ego-pottera,275623.html

    Niestety izraelskie wydowanictwo w USA = sprawa nie do ruszenia. ;-)

    0
  9. ano... pisze:

    jak to niewiadomo kiedy umarl? to czemu tyle lat dzieci musza uczyc sie bzdur w szkolach na temat jego i innych smierci. Niewiedza ile dzieci zginello i jakich? Cos tu smierdzi.

    0

Skomentuj ano... Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.