Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Jeff Bezos i era Amazona – wyniki konkursu oraz kilka cytatów na temat początków Kindle

Z małym opóźnieniem prezentuję Wam wyniki konkursu, zorganizowanego wspólnie z wydawnictwem Albatros oraz Woblinkiem, a związanego z premierą biografii Jeffa Bezosa.

Książkę Brada Stone: Jeff Bezos i era Amazona. Sklep. w którym kupisz wszystko wciąż możemy kupić tylko w Woblinku, choć pewnie pojawi się także w innych księgarniach.

Przypomnę, że pytałem o to, co najbardziej zaskoczyło Cię w Amazonie.

Komentarzy było sporo, bo i naszych doświadczeń z Amazonem jest coraz więcej.

Nagrodzone odpowiedzi

Autorzy nagrodzonych komentarzy otrzymają od wydawnictwa Albatros książki w wersji papierowej.

Ewa pisze:

Moje główne wrażenie, od kiedy zaczęłam regularnie korzystać z Amazona, to poczucie braku jakichkolwiek ograniczeń w dostępie do wiedzy i publikacji na najwyższym poziomie. Dodatkowo bardzo dobrze oceniam trafność podpowiedzi przy wyborze książek, które często stanowią dodatkową inspirację. No i chyba nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, żeby nie było tam jakiejś książki. W polskich księgarniach trzeba się czasem nieźle nagimnastykować, żeby znaleźć publikację sprzed paru lat. Nie wspominając o braku wersji elektronicznej wielu książek spoza głównego nurtu.

Dodatkowo pozostaję pod wrażeniem sprawnego działania sklepu i samej witryny, biorąc pod uwagę ogrom asortymentu. Widać, że Amazon przykłada dużą wagę do komfortu użytkowania serwisu.

Łukasz pisze:

Przez Amazon zostałem zaskoczony dwukrotnie:

– Negatywnie tym, że konsultanci z obsługi klienta potrafią nie przyjmować do wiadomości pewnych rzeczy i uparcie przekonywać człowieka, że trzeba wykonać pewne kroki, które zupełnie nie mają związku z przyczyną problemu. W moim wypadku chodziło o wysyłanie dokumentu na Kindle mailem. Po wysłaniu okazywało się, że z plikiem jest jakiś problem i serwis nie jest w stanie go przetworzyć, żeby dostarczyć na urządzenie. Troje konsultantów, podczas mniej więcej godzinnej rozmowy telefonicznej, kolejno kazało mi restartować Kindle’a.

– Pozytywnie tym, że nawet jeżeli konsultant nie da rady pomóc, dorzuci coś na osłodę. W moim przypadku było to 50% zniżki gdybym kupował nowego Kindle’a bo zacinał mi się suwak do włączania (a staruszek już dawno po gwarancji) oraz 10$ do wydania u nich w sklepie, za okładkę która chyba coś gdzieś zwierała i czytnik się zawieszał (konsultant stwierdził, że według ich danych, moja okładka nie jest z tej serii, która im się nie udała i nie powinna powodować tych problemów).

I na koniec jedna rzecz, która mnie rozbawiła – mój angielski był bardziej zrozumiały, niż dwójki spośród tych konsultantów, z którymi rozmawiałem przez telefon :)

mikeyoski pisze: 

Co mnie zaskoczyło? Poziom obsługi kleinta. Nauczony przez wiele lat, że w relacji sprzedawca-klient, klient tylko raz jest górą – w momencie kupna. Później musi za każdym razem udowadniać, że nie jest wielbłądem, gdy coś jest nie tak z zakupionym towarem. Z takim podejściem dokonałem pierwszej reklamacji Kindle’a i czułem się podczas rozmowy z konsultantem, jakbym śnił. Trudno mi ciągle uwierzyć, że ktoś nie widząc nawet wadliwego towaru bezgranicznie mi wierzy, że skoro ja twierdzę, że coś jest nie tak, to tak właśnie jest.

Dlatego robiąc zakupy na Amazonie czuję się po prostu bezpiecznie, czuję się traktowany przez tego wielkiego sprzedawcę jako partner, a nie jak intruz.

Poza tym od czasu do czasu Amazom potrafi mile połechtać. A to dorzucą jakiś gift code, a to dadzą kredycik na zakupy w ichniejszym sklepie z aplikacjami na Androida. Niewielka rzecz, a naprawdę cieszy.

Oczywiście sam sklep idealny nie jest i to co mnie boli, to to, że czasem ciężko coś znaleźć. Nasze allegro bije pod tym na głowę amerykańskiego giganta. System filtrowania wyników jest po prostu słaby i można się w tym bardzo łatwo zagubić.

Wybór odpowiedzi był trochę trudny, gdyż wiele osób poruszało bardzo podobne tematy:

  • Poziom obsługi klienta w Amazonie, który odbiega od tego co znamy w polskich sklepach.
  • Bardzo duży dostęp do treści i produktów, jaki tam mamy, mimo tego że przecież Amazon oficjalnie w Polsce nie działa.

Kilka osób zwracało uwagę, że ten poziom obsługi jest czymś normalnym w Stanach – i dopiero, gdy to my się z nim zetkniemy prowadzi do zaskoczenia.

Było tez kilka wypowiedzi na temat ignorowania przez Amazon rynku polskiego – i to też jest prawda, oni mają kilka „kręgów”, w których najważniejszy jest rynek amerykański – potem kilka rynków europejskich + Japonia, a dalej to bywa różnie.

Jeszcze kilka cytatów

Wciąż jestem w trakcie lektury książki, ale może zainteresuje Was parę cytatów na temat prac nad Kindle – rozdział ósmy poświęcony czytnikowi był pierwszy, od którego zacząłem. :-)

Dlaczego pierwszy Kindle miał wyłącznie łącze 3G i to jeszcze darmowe – co jest rozwiązaniem unikatowym wśród urządzeń elektronicznych?

Założyciel Amazona chciał, by urządzenie było tak łatwe w obsłudze, że zdołałaby je obsłużyć przeciętna babcia; tłumaczył, że skonfigurowanie urządzenia do współpracy z siecią Wi-Fi jest zbyt skomplikowane dla użytkowników nieobytych z technologią. Nie chciał zmuszać użytkowników do podłączania urządzenia do komputera, jedyną alternatywą było więc wbudowanie odbiornika sygnału telefonicznego.

Założenia przy konstruowaniu czytnika:

Starali się rozłożyć na czynniki pierwsze proces, nad którym przez setki lat nikt się nie zastanawiał. „Usiłowaliśmy dotrzeć do podświadomych odczuć składających się na pragnienie, by wziąć książkę do ręki i czytać”, opowiada Hobbs. Jeden z najważniejszych wniosków, jakie wysnuli z badań, mówił o tym, że dobra książka znika w dłoniach czytelnika. Bezos nazwał to później najwyższym celem projektowania. „Kindle także musiał zniknąć, usunąć się z drogi, tak by użytkownik mógł wejść w świat autora książki”, powiedział.

Tyle, że pierwszy Kindle nie wyglądał wcale tak, żeby się usuwać z drogi. Dlaczego?

Bezos, który wówczas nie ruszał się bez urządzenia BlackBerry służącego do odbierania i wysyłania wiadomości, powiedział do projektantów: „Chcę, żebyście połączyli blackberry z książką”.

I o pierwszych problemach z ekranami, które zresztą i do dzisiaj nie mają w stu procentach równej jakości.

Wyświetlacze E Ink przysyłane były z Azji i okazało się, że w zależności od zmian temperatury i wilgotności partie urządzeń różniły się kontrastem albo ciemniały przy częstym używaniu.

O pierwszych prezentacjach Kindle (który wówczas nosił nazwę Fiona).

Jesienią 2006 roku rozpoczął przedstawianie e-czytnika wydawcom. W tamtym czasie Fiona nie wyglądała imponująco – miała kremowy kolor, przypominała nieudaną krzyżówkę urządzenia BlackBerry i kalkulatora i zawieszała się, ilekroć ją uruchamiano. Wydawcy doszli do wniosku, że Amazon reklamuje coś, co jest odpowiednikiem standardu Betamax, nieudanego formatu wideo stworzonego przez Sony w latach siedemdziesiątych. Dostrzegali głównie wady urządzenia: brak koloru, podświetlacza i możliwości odtwarzania filmów. Pierwsze prototypy nie miały również bezprzewodowego połączenia, tak więc dyrektorzy Amazona opisywali przyszłe możliwości czytnika, a tymczasem demonstrowali jego niedowarzoną wersję, ładując próbne książki z kart SD.

I o tym, jak ominięto pierwsze problemy z digitalizacją – otóż wykorzystano… skany książek, które już były w systemie.

Topaz. Był to program pozwalający skanować cyfrowe pliki z aplikacji Search Inside the Book i zapisywać je w formacie odpowiednim dla czytnika Kindle. Amazon zaproponował tę opcję wydawcom, argumentując, że pomoże to ograniczyć koszty digitalizacji katalogów – jednak cyfrowy plik mógł być odczytany wyłącznie na e-czytniku Kindle.

E-booki w formacie Topaz możemy w Kindle Store nadal znaleźć, choć jest ich bardzo mało, ja mam ich kilkanaście – rozpoznać można je tak, że wyglądają jak PDF z opcją reflow – nietypowa czcionka, często bardzo ozdobna, ale jednocześnie brak możliwości ustawienia własnej.

O tym, skąd się wzięła cena $9,99 przy debiucie Kindle, która ogromnie zaskoczyła wydawców.

Amazon kupował cyfrowe książki od wydawców po tej samej hurtowej cenie, która obowiązywała na książki papierowe, płacąc około 15 dolarów za egzemplarz i sprzedając w detalu za 30 dolarów, oznaczało to zatem, że na wielu transakcjach poniesie straty. Bezos się tym nie przejął, gdyż był przekonany, że wydawcy w końcu zostaną zmuszeni do obniżenia cen hurtowych,

I refleksja wydawców po tym, jak okazało się, że nie mają nad swoimi e-bookami specjalnej kontroli.

„Myślę, że okazaliśmy ogromną naiwność, godząc się dostarczać im te pliki bez obwarowania tego jakimikolwiek warunkami – mówi dyrektor innego wydawnictwa z tak zwanej wielkiej szóstki, mających największe udziały w rynku. – Gdybym mógł napisać tę historię od nowa, powiedziałbym: »Wielkie dzięki, pomysł czytnika Kindle szalenie mi się podoba, ale zawrzyjmy umowę, która będzie mówiła o tym, że nie zaczniecie sprzedawać książek poniżej kosztów«. Czuję się tak, jakbym usnął w sklepie przy kasie”.

Lekturę polecam mocno wszystkim wydawcom i tym, którym przyjdzie już niedługo z firmą Bezosa negocjować… :-)

 

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

8 odpowiedzi na „Jeff Bezos i era Amazona – wyniki konkursu oraz kilka cytatów na temat początków Kindle

  1. Pedro pisze:

    Kolejny skandal ! Nie wygrałem !

    0
  2. łasica pisze:

    Mam pytanie odnośnie wskaźnika baterii w kindle paperwhite 2. Jak powinna wyglądać w pełni naładowana bateria? U mnie po naładowaniu do pełna, czyli do zaświecenia się diody na zielono, wygląda tak: http://s1350.photobucket.com/user/takizwierz/media/screenshot_2014_03_08T21_42_110100_zps710db1a0.png.html Widać na zrzucie ekranu,że bateria nie jest do końca wypełniona zupełnie tak jakby jedna kreska była już rozładowana. To normalne czy nadaje się do reklamacji?

    0
  3. 8 o'clock pisze:

    Dlatego właśnie nie chcę, żeby Amazon był naszym krajowym oddziałem.

    Kupując w amerykańskim, mam same profity: szacunek dla klienta (który, cytuję, nie musi się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem), wielki wybór i dobre ceny.
    Jak powstanie oddział w Polsce, to Amerykanie (Anglicy,..) odeślą mnie do oddziału krajowego, a tam będzie „krajowo”.
    Nie krytykuję w czambuł polskich sklepów, bo obsługa klienta też potrafi cudownie zaskoczyć. Ale są to miłe niespodzianki, nie reguła. Nawet jeżeli chodzi o tą samą sieć sklepów, są one bardzo różne.

    0
    • mikeyoski pisze:

      Miałem do czynienia z Amazonem brytyjskim i amerykańskim i jednak odczułem delikatną różnicę w obsłudze. Tzn. ten konsultant amerykański po prostu miał większy zakres możliwych działań. W pewnym momenie „Brytol” nie miał już nic do dodania i odsyłał mnie do Amazon.com, a tam udało mi się uzyskać to co chciałem. Chociaż kosztowało mnie to trochę czasu i trochę nerwów (chodziło o reklamację dot. wadliwego, kupionego w amazon.co.uk kundla i przysłanie mi nowego do Polski).

      A gdyby powstał polski oddział, to pewnie pare rzeczy byłoby prostszych, tylko nie wiem, jakby było z obsługą klienta, czy kierownictwo przejęłoby wzrorce zza oceanu czy też tradycyjne polskie. Jednakże ja skłaniałbym się ku temu pierwszemu. Dobra obsługa klienta wpisana jest w politykę amerykańskiego giganta

      0
      • 8 o'clock pisze:

        Tym bardziej odpowiada mi mus;) kupowania w amerykańskim. W angielskim kupowałam tylko książki/płyty z przesyłką do Polski i byłam zdumiona szybkością obsługi przed świętami.
        Amazon amerykański jest w tej sieci sklepem-matką, a mój przykład, dotyczący różnej obsługi w innych sieciach, dotyczył równorzędnych oddziałów – wszystko zależy tylko od konkretnego zespołu ludzi. Na dodatek mam wrażenie, że im większy mają przerób klienta, tym mniej o niego dbają, na zasadzie „będzie inny” i „co mnie to obchodzi”.

        0
        • mikeyoski pisze:

          Chociaż jak przypominam sobie, była jedna sytuacja z Amazonem, że niestety nie uzyskałem obiecanej pomocy. Zresztą okazało się, że nie ja jeden. Chodziło o brak możliwości skorzystania z Send To Kindle na pc. Konsultantka z uporem maniaka kombinowała z rozwiązaniami, które nie działały. W końcu poddała się i obiecała, że osobiście dopilnuje i da mi znać. I tyle. Minęło kilka miesięcy i cisza. Jakiś użytkownik na forum pokazał rozwiązanie, na które informatycy giganta nie mogli wpaść :)

          0
  4. Alabama pisze:

    Ja mam niestety prawie same przykre doświadczenia z obsługą przez konsultantów. Już trzeci raz z kolei internet 3G w Kindle Keyboard nie działa. Dwa razy udało się to naprawić – ale co było nie tak – jest tajemnicą. Następne czaty z konsultantami po kolejnych awariach trwają godzinami, potem konsultant przełącza mnie do „inżyniera” i abarot to samo.
    W końcu obiecują, że wyjaśnią problem i szybko się odezwą, czas leci i zero kontaktu. Piszę znowu, znowu konsultant, inżynier, obietnica i nic.

    0

Skomentuj mikeyoski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.