Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Jakie są zwyczaje Polaków dotyczące e-booków? Oto raport ARC Rynek i Opinia dla Virtualo!

Jakie są zwyczaje polskich czytelników e-booków? Właśnie opublikowano wyniki bardzo ciekawego badania, z których sporo się dowiemy.

Pełny tytuł badania to „Zwyczaje Polaków związane z użytkowaniem ebooków i audiobooków” i przeprowadził je instytut badawczy ARC Rynek i Opinia, na zlecenie firmy Virtualo.

Pełny raport w formacie PDF (29 stron) pobierzemy z biura prasowego Virtualo. Ja skupię się na paru slajdach dotyczących e-booków i czytników, które mogą być dla nas najbardziej interesujące.

Zalety korzystania z e-booków

Zacznijmy od pytania o zalety korzystania z książek elektronicznych:

Brak konieczności noszenia ciężkich książek 43%, dostęp do książek w każdej sytuacjii 32%, wygoda 20%, niższa cena 8%

Największe zalety e-booków to dla uczestników badania:

  • Brak konieczności noszenia przy sobie ciężkich książek na co dzień (43%)
  • Dostęp do wszystkich książek ze swojej biblioteczki w każdej sytuacji (32%)
  • Wygoda w korzystaniu (20%)
  • Łatwy dostęp do e-booków (19%)
  • Niższa cena niż książek drukowanych (8%)

Można powiedzieć – rzeczy oczywiste, o nich wspominam tutaj często.

Ale popatrzmy też na odpowiedzi, które miały zaledwie 1%:

  • Można zaznaczać/wyszukiwać fragmenty tekstu
  • Nie trzeba przewracać kartek
  • Szeroki wybór książek, które nie są dostępne w formie papierowej
  • Nowoczesne rozwiązanie
  • Nie trzeba mieć zakładki

Deklarowana „nowoczesność” czy różne funkcje takie jak zakładki, albo zaznaczenia nie są sprawami decydującymi, które sprawiają, że cieszymy się z e-booków. Bo skoro większość z nas czyta jednak beletrystykę – w książkach papierowych też nie każdy robi zaznaczenia i zakładki.

Co sprawiło, że zacząłeś czytać e-booki?

Oto najważniejsze okoliczności, które sprawiły, że sięgamy po książki elektroniczne:

  • Zachęta znajomych (36%)
  • Atrakcyjne ceny e-booków (30%)
  • Wyjazd na wakacje, dłuższa podróż (29%)
  • Jestem fanem nowinek technologicznych (28%)
  • Dostałem/am czytnik w prezencie (20%)

To trochę koresponduje z odpowiedzią na inne pytanie o powód wyboru konkretnej marki czytnika:

  • To był prezent (39%)
  • To dobra marka (31%)
  • Polecenie znajomych (27%)
  • Dobry stosunek ceny do
    jakości (25%)

Widzimy wyraźnie – że większość ludzi zaczyna swoją przygodę z e-bookami dzięki znajomym! Na pewno kierują się poleceniami i dobrym przykładem.

Najpopularniejsza marka czytnika?

Bardzo ciekawe są też odpowiedzi na pytanie o markę czytnika:

  • Kindle (66%)
  • PocketBook (11%)
  • inkBOOK (7%)
  • Kobo (4%)
  • Inne (12%)

Nie ma zaskoczenia – 2/3 respondentów wybrało Kindle.

To bardzo ładnie koresponduje z wynikami ankiety pod niedawnym artykułem na temat różnic między markami czytników. Oddaliście w niej już prawie 2000 głosów.

Z czytnika jakiej marki najczęściej korzystasz: Kindle 70%, PocketBook 13%, inkBOOK 7%, Kobo 4%, Onyx 3%, Nook 2%, Inna 1%, Cybook i Tolino po 0%

Oczywiście wyniki takiej ankiety nie mogą być miarodajne (tym bardziej że trudno kontrolować czy ktoś nie nabija głosów) – ale da się zauważyć, że kolejność jest taka sama! W przypadku Kobo oraz inkBooka zgadzają się nawet wartości procentowe, choć to raczej przypadek.

E-booki, a książki drukowane

88% respondentów odpowiedziało, że e-book powinien kosztować mniej niż wersja drukowana. 1% odpowiedział że więcej i traktowałbym to jako trolling. :-)

Niezwykle jednak ciekawa jest odpowiedź na pytanie Czy jest coś co przeszkadza Ci w korzystaniu, ebooków, coś co chciałbyś poprawić?

Tu zaskoczenie. 65% respondentów (korzystających z e-booków, czyli tych, którym „nie jest wszystko jedno”) nie widzi rzeczy, które chcieliby poprawić.

Wśród tych rzeczy do poprawienia mamy:

  • Za wysokie ceny (7%)
  • Potrzeba większej dostępności tytułów (3%)
  • Nie da się nic poprawić, po prostu wolę tradycyjne (3%)

Nie wiem jak rozumieć „Przeszkadza wygląd tekstu” – czy zawiera to wszystkie litanie, które często pojawiają się tutaj w komentarzach na błędne formatowanie, albo literówki. Jeśli tak, to cóż – aczkolwiek trudno bagatelizować niechlujstwo w przygotowaniu e-booków – zaledwie 2% ma z tym problem.

Było też pytanie, co przeszkadza w korzystaniu z e-booków – no i był ten nieszczęsny brak dotyku papieru (59%) i brak zapachu (50%)…

Gatunki literackie

Co przede wszystkim czytamy w e-bookach?

Gatunki literackie: sensacja, kryminał 46% fantastyka 36%, horror, thriller 34%, obyczajowe 31%, poradniki 28%, biografie 25%, historia 23%, turystyka 20%, romans 20%

Tutaj nie ma zaskoczenia – sensacja, kryminał, fantastyka, horror, thriller – dominuje literatura rozrywkowa.

Zaskakuje mnie bardzo mały udział reportaży – a przecież jak tylko jest jakaś promocja np. na Czarne, to rzucacie się na nią jak na świeże bułeczki. Podobnie z książkami popularnonaukowymi. No, ale nikt nie powiedział, że grupa czytelników bloga ma być taka sama jak respondentów takich badań.

Czytamy dużo… papieru też!

Również ciekawe pytanie dotyczyło czytelnictwa książek w różnych formatach.

Ile książek przeczytałeś w ciągu ostatnich 12 miesięcy: 25% użytkowników e-booków przeczytało więcej niż 10 e-booków, 40% użytkowników e-booków przeczytało więcej niż 10 książek papierowych.

Okazuje się, że ludzie, którzy czytają e-booki, czytają też więcej książek papierowych! Oznacza to, że po książki elektroniczne sięgają zapaleni czytelnicy, ale nie porzucają przy tym papieru.

Co również ważne: tylko 6% czytelników e-booków nie przeczytało w ostatnim roku żadnej książki papierowej.

Te wyniki pokazują jedno – papier i e-booki nie konkurują ze sobą, a koegzystują. Oczywiście w konkretnym przypadku decydujemy jaki format kupimy – ale zakup czytnika nie oznacza porzucenia tradycyjnych książek.

Pisałem o tym zresztą kiedyś w artykule: Kiedy wciąż wybieram papier?

Podsumowanie

Wszyscy, którzy chcieliby promować e-czytanie w Polsce mogą wyciągnąć z tego badania kilka przydatnych wniosków.

  1. Popularność e-booków w Polsce rozchodzi się wirusowo. Znajomi polecają czytniki, rodzina kupuje prezenty, mało kto traktuje czytniki jako gadżety.
  2. Polacy są do bólu praktyczni w decyzji kupna czytnika. Dostęp do wielu książek w jednym miejscu, wygoda korzystania, niskie ceny e-booków – to wszystko zachęca do czytania, a nie jakieś wydumane funkcje. Im prościej komunikujemy zalety e-czytania, tym bardziej będzie to skuteczne.
  3. Czytanie e-booków nie oznacza porzucenia książek papierowych. To bardzo ważne, bo nie ma sensu antagonizowanie dwóch grup – użytkowników e-książek i papieru. Nie ma tych dwóch grup. Są ci, którzy czytają tylko papier, są ci, którzy czytają zarówno e-booki, jak i papier.

Jest też parę „oczywistych oczywistości”, ale i tak warto zajrzeć do raportu – przypomnę, że ściągniemy go z biura prasowego firmy, tam też m.in. szczegóły o audiobookach.

Bardzo cieszę się, że Virtualo w takie badania inwestuje, a ich wyniki udostępnia.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

99 odpowiedzi na „Jakie są zwyczaje Polaków dotyczące e-booków? Oto raport ARC Rynek i Opinia dla Virtualo!

  1. Wiktoria pisze:

    Może w tej odpowiedzi „Przeszkadza wygląd tekstu” chodzi o to, że strona wyświetlana na czytniku nie wygląda tak ładnie jak w książce drukowanej. Tekst nie jest wyjustowany, wyrazy nie są dzielone i ogólnie tak dobrze się nie prezentuje. Znam osoby, które na to bardzo zwracają uwagę ;)

    8
    • Piotr pisze:

      Wiktoria, jesteś pewna, że miałaś w ręku e-book’a poprawnie i profesjonalnie wydanego? Bo chyba nie mówimy tu o amatorskich pirackich „produkcjach”.

      BTW. Jest pewna grupa ludzi, którzy „wydają” nieoficjalne e-book’i w takiej jakości, że komercyjne wydawnictwa mogą im buty czyścić.

      21
      • W. pisze:

        Co z tego, że istnieją poprawne, skoro większość taka nie jest.

        Poza tym słowo „profesjonalnie” czy „profesjonalny” nic nie oznacza. Jeśli już, to to, że ktoś tak się określający jest jakimś Januszem biznesu. ;P

        2
      • Athame pisze:

        Może więc poprawnym stwierdzeniem wady będzie: kupując e-booka można trafić zarówno na pięknie przygotowany, jak i niechlujny. A o tym co dostaniemy często przekonamy się już po uiszczeniu zapłaty.

        6
      • Blue pisze:

        Naprawdę profesjonalnie i nie odstająco od papieru to przygotowane ma z tego co czytałem fabryka słów. Niestety nie interesuje mnie to co oni wydają.
        Taki Prószyński i S-ka jako wydawca to porażka jak chodzi o jakość przygotowania wersji elektronicznej, miałem kilka pozycji i czułem się czytając jakbym to z chomika ściągnął.

        Większość jest jednak przyzwoita, ale niestety odstawać od papieru odstaje.

        2
      • Lester pisze:

        Zaintrygowałeś mnie tymi nieoficjalnymi wydaniami. Może jakoś nakierujesz? Ciekawy jestem jak wyglądają takie produkcje, szczególnie w porównaniu do moich własnych poprawek.

        0
        • Piotr pisze:

          Podaj jakieś namiary, to prześlę ci link to próbki takiego ebook’a.
          Np: Ogrody Księżyca – Steven’a Erikson’a. Seria, która nie ukazała się na polskim rynku w formacie elektronicznym. Wprawdzie na chomiku jest mnóstwo wydań „nieoficjalnych”, ale ich jakość nieco odbiega od dobrego.
          Jaki format cię interesuje – EPUB, MOBI, AZW3?

          BTW. Dla W. słowo „profesjonalny” nic nie oznacza. Ciekawe? Szkoda polemiki ;)

          0
    • Tomek pisze:

      Dla mnie to bardzo ważne.

      0
  2. Klara pisze:

    Nie do końca zgadzam się z ostatnim wnioskiem. Ja np. czytam jeszcze trochę książek papierowych, ale już ich nie kupuję, wyłącznie pożyczam. Kupionych w zeszłym roku ebooków wolę nie liczyć :D Nie jest to więc czytanie papieru i ebooków po równo, tylko wybieranie papieru z oszczędności/skąpstwa (/w przypadku starszych książek braku ebookowych wersji), bo niektóre książki wolę wziąć z biblioteki niż kupić ebooki.

    10
    • magneto pisze:

      Potwierdzam, też od czasu kupna kindla nie nabyłem żadnej tradycyjnie wydanej książki, ale też żadnej nie przeczytałem pomimo tego, że kilka pozycji czeka na półce na swoją kolej. No ale cóż, czytanie ebooków jest takie wygodne i praktyczne. 📚😊

      14
      • asia pisze:

        Musze potwierdzic. Po ksiazki papierowe siegam tylko dlatego, ze sa dostepne bezplatnie (biblioteki, wymiana ze znajomymi), a nie wszystko chce/moge kupic. Trzecia sytuacja: ksiazki nie ma i raczej nigdy nie bedzie w formie ebooka lub wydanie elektroniczne ma powazne niedostatki w stosunku do formy papierowej: obcieta bogata grafika itp. W kazdej innej sytuacji korzystam z elektronicznej wersji. Mysle, ze wydawcy nie zdaja sobie sprawy ze znaczenia tych odpowiedzi. Mysla, ze czytanie papierowych = kupowanie papierowych na wlasnosc.

        0
        • Crosser pisze:

          Ja mam to samo. Odkad mam czytnik, nie kupilem zadnej ksiazki papierowej. Natomiast mam jeszcze sporo ich do przeczytania na polkach, bo ciagle dostaje rozne w prezencie.

          Lubie dostawac ksiazki w prezencie, ale ofiarodawcy nie przyjmuja do wiadomosci, ze bede sie cieszyl tak samo z ebooka, ktorego nie mozna dotknac albo przyniesc zapakowanego w kolorowej torebce :)

          1
          • oshin pisze:

            Baa. Ja się będę cieszyć bardziej, bo Kindla mam zawsze ze sobą, więc kiedyś po książkę sięgnę, a stosik nieprzeczytanych papierowych sobie kwitnie (i rośnie) w domu i sięganie jest trudniejsze.

            0
    • Dumeras pisze:

      A ja się zgodzę ;-)
      Kupuję i papier i ebooki. Ebooki są pierwszym wyborem, papier, gdy jest mocna promocja lub na prezent.
      Albumy i komiksy to jednaj jeszcze domena papieru.

      10
      • pani Eliza pisze:

        Mam tak samo. :-)

        2
      • Dark Passenger pisze:

        Też czasem kupuję wydania papierowe, zwłaszcza wtedy, gdy zależy mi na zdjęciach. Jak w przypadku „Dziennika z podróży do Rosji” Steinbecka z fotografiami Roberta Capy.

        1
        • Marcepan pisze:

          I jak wrażenia z lektury? Po „Podróżach z Charleyem” bocznymi drogami po Stanach, Steinbeck kilka razy się zgubił, nic ciekawego wychodzącego poza doniesienia nowojorskiej prasy nie widział. Gdyby nie to że żona go odwiedziła po drodze dwa razy to można odnieść wrażenie że cały ten czas spędził ukryty w krzakach pod domem.

          0
          • Dark Passenger pisze:

            Trzeba pamiętać, że to była podróż do Imperium Zła, więc autorzy widzieli, opisywali i fotografowali tylko to, na co im pozwolono. Cały czas podlegali ścisłej kontroli, a przed opuszczeniem ZSRR zebrane materiały zostały ocenzurowane.
            Czasem drażni udawana lub faktyczna naiwność Steinecka, chwilami nie najwyższych lotów humor potrafi zirytować, jak i ton opowieści snuty w stylu wypraw do krajów dzikich. Ale generalnie może się podobać, zwłaszcza fotografie Capy.
            Ostatecznie, jak napisał Steinbeck: „Zgodnie z naszymi wcześniejszymi przypuszczeniami Rosjanie okazali się po prostu ludźmi i jak większość ludzi są bardzo mili. Ci, z którymi rozmawialiśmy, nienawidzą wojny, pragną tego samego co wszyscy – dobrego, wygodnego życia, bezpieczeństwa i pokoju. Ten dziennik zapewne nie usatysfakcjonuje ani ortodoksyjnej lewicy, ani lumpenprawicy. Jedni powiedzą, że jest antysowiecki, drudzy – że prosowiecki. Bez wątpienia jest powierzchowny, bo jakże mogłoby być inaczej? Nie mamy żadnych wniosków poza jednym. Rosjanie nie różnią się niczym od reszty populacji świata. Oczywiście, są wśród nich źli ludzie, ale ogromna większość to bardzo dobrzy ludzie”.

            1
    • Iza pisze:

      Ale jak sama napisałaś, to że nie kupujesz – nie oznacza, że nie czytasz :-)
      Ja po zakupie czytnika też już nie kupuję książek, chociaż jest kilka pozycji, które chciałabym mieć w biblioteczce – będę polować na okazje. Kupuję takie e-booki, co do których wiem, że jeszcze do nich wrócę, są niedostępne w bibliotece albo są w super promocji. Lektury „na raz” wciąż wypożyczam.

      2
  3. megamicroondas pisze:

    Jedyny negatywny aspekt, związany z użytkowaniem ebooka, który ma dla mnie realne znaczenie, to brak możliwości „analogowego” poruszania się na przestrzeni książki poprzez najzwyklejsze przerzucanie kartek. Nie mam tu na myśli linearnego procesu przerzucania stron w toku lektury (muśnięcie ekranu jest oczywiście wygodniejsze), ale swobodne skakanie po rozdziałach, cofnięcie się o kilka stron dla porównania czegoś lub przypomnienia wątku, czy po prostu tak zwane przekartkowanie danej pozycji. Liczę na to, że z czasem i ta kwestia przestanie mieć znaczenie, ale jak na razie brak mi jeszcze tej płynności i swobody w operowaniu treściami, jakich mogę doświadczyć na tablecie/smartfonie, nie mówiąc już o fizycznym kontakcie z tekstem w postaci czasopisma czy książki. Być może w grę wchodzą tu moje nawyki czytelnicze i to, że korzystam z czytnika jednak nie najnowszej generacji (kindle nr 7), jednak mimo wszystko odnoszę wrażenie, że pełna swoboda nawigacji to ten aspekt książki elektronicznej, który nadal kuleje i ma jednocześnie realny wpływ na stopień, w jakim przyswajamy daną treść.
    Pozdrawiam

    23
  4. Gregv5 pisze:

    Zdarza mi się poprawiać kupione ebooki, gdy tekst jest wyjustowany do lewego marginesu (tego nie lubię). Poza tym wygląda na to, że jestem nietypowym czytelnikiem, bo głównie kupuję ebooki (czy książki) z gatunku non-fiction, czasem też literaturę piękną. Kryminały, sensacja, sci-fi, fantasy to nie moja bajka.

    0
  5. Szats pisze:

    To pewnie nie dotyczy tylko ebooków, ale wynika z tego, że bzdury są czytane. A książki popularnonaukowe to 4%.

    0
    • yacoob pisze:

      W sensie że co? Jeśli coś nie jest popularnonaukowe to od razu chłam i bzdura?
      Beg to disagree.

      4
      • Dumeras pisze:

        Tak na upartego, to już przez samo dodanie w kategorii naukowej członu „popularno” umniejsza tym pozycją ;-) I szanujący się inteligent nie będzie sięgał po taki popcorn ;-)

        4
        • oshin pisze:

          Khem, czemu umniejsza? ;)

          0
          • Bociek pisze:

            „Jękły głuche kamienie. Ideał sięgnął bruku” – C.K. Norwid ;-)

            0
          • Dumeras pisze:

            Bo w tej grupie „popularnonaukowej” jest bardzo dużo różnych publikacji i niestety część z nich ociera się o pseudonaukę, część zbyt bardzo chce być zrozumiana przez osobę spoza branży, część po łepkach traktuje temat, itp. itd.
            Ogólnie, w masie publikacji niewiele wartościowych, jak to w każdym gatunku.

            No i inteligent nie sięga po to co popularne i łatwe ;-)
            Choć w sumie w obecnych czasach może, bo hipsterzy mają w obecnych czasach monopol na wyjątkowość i ę ą ;-)

            0
            • oshin pisze:

              Tak czułam, że powinnam wprost napisać: „komu, czemu umniejsza?”, bo inaczej zostanie to odczytane jako „dlaczego umniejsza”. :)

              0
  6. Dark Passenger pisze:

    Mam dużą wadę wzroku (+10) i czytanie książek stawało się dla mnie coraz bardziej problematyczne. Z prostego powodu: nie można w nich powiększyć czcionki. Zacząłem więc czytać na tablecie, tu było już bardzo dobrze. No, może dobrze, bo szybko męczył się wzrok. I wtedy gdzieś przeczytałem o czytnikach książek – to był strzał w dziesiątkę.

    26
  7. Cinmar pisze:

    A mnie dziwi, że nie znalazł się nikt, komu się nie podoba, że ebooki są sprzedawane jako usługa, a co za tym idzie wysokość VATu.

    8
    • Athame pisze:

      Mnie się to nie podoba. Nie znalazłem się jednak w badanej grupie, bo akurat to jest pierwszą rzeczą która przychodzi na myśl, gdy mam wymienić wady e-booków.

      4
    • Robert Drózd pisze:

      Zgaduję że pytania były zamknięte i odpowiedzi do wyboru – acz patrząc od strony klienta – problemem nie jest VAT, tylko ceny.

      4
    • maria pisze:

      Nie VAT jest problemem a możliwość odsprzedaży.

      Książkę papierową mogę kupić nową i sprzedać za pół ceny albo kupić raz przeczytaną za pół ceny i sprzedać za niewiele mniej (jeśli tylko ją szanuję i nie zniszczę). Jeśli komuś zależało na czytaniu a nie posiadaniu książek to w czasach analogowych czytanie było jednak sporo tańsze.
      Mam na myśli legalne czytanie czegoś za co się zapłaciło, bo chomik, peb itp. top inna bajka.
      Co więcej ebooków nie można też odziedziczyć. W praktyce konto zmarłej osoby w księgarni będzie nadal działać ale formalnie usługa dostępu do treści jest imienna i nie wolno dostępu do swojego konta nikomu udostępniać.
      To mi przeszkadza i to mnie boli. Ktoś tu kiedyś cytował badania wedle których w czasie swojego życia książkę papierową czyta się 5-10 razy. Czyli uczciwa cena za ebook w formie usługi do jednego przeczytania (nie mogę go odsprzedać ani darować) to 10-20% ceny wersji papierowej. Każda inna to nasza strata i zysk wydawnictw. A wobec takiej różnicy cen do ilości czytań pisanie o VAT to mydlenie oczu. Przy cenie netto 40zł i VAT 5% cena książki papierowej to 45 zł. Podzielone przez 5 osób wychodzi 9zł brutto za ebooka! Różnica w VAT zmienia tę cenę o +/- 1zł czyli pomijalnie!

      Wiem, co mi napiszecie – że w praktyce ludzie dzielą się ebookami i na jedno wychodzi. Wiem :-) Ale to nie powód by o tym milczeć. Może jak będziemy głośno się tego domagać to doczekamy czasów gdy takie dzielenie w gronie rodzinnym/przyjacielskim będzie w pełni legalne. Od strony technicznej to nie problem wystarczy by zamiast jednego watermarka było w książce miejsce na 5 lub 10. Do tego soft na stronie wydawnictwa który pozwala na dodanie użytkownika do książki. Oczywiście operacja tylko jednostronna. Wtedy nie byłoby problemu by taką książkę legalnie darować lub odsprzedać 4 razy (za każdym razem oczywiście z niższą ceną).

      9
      • yaros pisze:

        Czytać „analogowe” książki można zupełnie bezkosztowo – wystarczy zapisać się do biblioteki publicznej.
        Książkami elektronicznymi można się całkowicie legalnie dzielić z rodziną i bliskimi znajomymi – dozwolony użytek prywatny (http://prawokultury.pl/publikacje/podrecznik-dozwolony-uzytek-prywatny/).
        Ja kupuję tylko książki, do których ewentualnie chciałbym kiedyś wrócić, więc problem niemożliwości odsprzedaży mnie nie dotyczy… ale biorąc pod uwagę, że w promocjach nie jest wcale jakoś trudno kupić coś w okolicy 10 PLN to chyba i tak mniej się wyda niż przy zakupie papieru i odsprzedaży ;)

        3
        • maria pisze:

          Książką elektroniczną nie mogę dzielić się ze znajomymi, bo to nie jest egzemplarz utworu a jedynie usługa dostępu do treści, więc przepisy o dozwolonym użytku prywatnym nie mają tu zastosowania.

          To działa tak jak miesięczny bilet imienny, lub imienna karta wstępu do klubu. Czasem niektóre księgarnie (np. Amazon) umożliwiają podpięcie kilku czytników do jednego konta i użytek rodzinny, ale to nie to samo co w przypadku książki papierowej którą mogę pożyczyć każdemu nawet obcemu.

          Wiem, ze mogę czytać za darmo książki z bibliotek i czasem to robię, ale nie o brak kasy czy niechęć do jej wydawania mi chodzi. Nie mam problemu z wydaniem kasy na książkę (w dowolnej formie) ale nie mam też klapek na oczach by wychwalać pod niebiosa eksięgarnie za to że eksiążki sprzedają 10, 20 czy nawet 50% taniej niż wersje papierowe skoro w ten sposób i tak nas strzygą jak owce.

          1
          • yaros pisze:

            Plik jest egzemplarzem utworu i jak najbardziej podlega przepisom o dozwolonym użytku. Nie wiem skąd masz informacje, że książki zabezpieczone znakiem wodnym są usługą dostępu do treści. Coś takiego dotyczy zabezpieczeń DRM firmy Adobe (i innych, podobnych).
            Kupując książki po 10-20 PLN zdecydowanie nie czuję się strzyżony jak owca.

            2
            • Doman pisze:

              > Plik jest egzemplarzem utworu i jak najbardziej podlega przepisom o dozwolonym użytku.

              Jeden rabin powie tak, a inny rabin powie nie.

              0
              • maria pisze:

                Gdyby był egzemplarzem mógłbyś go odsprzedać bo byłby Twoją własnością, dokładnie tak samo jak każdy inny egzemplarz np. audiobook kupiony na CD. Ale już audiobook ściągnięty z księgarni jest tylko usługą dostępu do treści i nie możesz go odsprzedać. Jeszcze kilka lat temu słowniki można było kupić w wersji na płycie CD i jak najbardziej była to książka elektroniczna którą mogłeś odsprzedać.

                Tak samo jest z muzyką. Możesz kupić płytę CD i ją pożyczać komu chcesz i sprzedać. A możesz kupić dostęp do tych utworów w serwisie AppleMusic (lub podobnym) i nijak nie możesz ich odsprzedać.

                0
          • yaros pisze:

            Nie wiem dlaczego, ale nie ma przycisku „Odpowiedz” pod wiadomością z 3 marca 2017 o 14:32, więc napiszę tutaj.

            Cytat z ebooka „Piknik z Einsteinem”: „Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo.”
            Jak nie chcesz korzystać ze swoich praw to Twoja sprawa :)
            Pliku odsprzedać nie można ale dzielić się nim z najbliższymi jak najbardziej :D

            0
            • Athame pisze:

              „Nie wiem dlaczego, ale nie ma przycisku „Odpowiedz” pod wiadomością z 3 marca 2017 o 14:32”

              Głębokość zagnieżdżania odpowiedzi jest ograniczona do 7 poziomów – głębiej nie można. Uwarunkowane jest to estetyką – każde dodatkowe wcięcie przesunie tekst za bardzo na prawo.

              0
      • asymon pisze:

        „Przy cenie netto 40zł i VAT 5% cena książki papierowej to 45 zł”

        ?

        2
  8. asymon pisze:

    Polacy są do bólu praktyczni w decyzji kupna czytnika. Dostęp do wielu książek w jednym miejscu, wygoda korzystania, niskie ceny e-booków

    Nope, gdyby tak było, mielibyśmy ze trzy sklepy umożliwiające zakupy bezpośrednio z czytnika za pomocą podpiętej karty. A mamy jeden, z Luksemburga, sprzedający książki po angielsku.

    Empik coś walczy, zrobili w końcu stronę mobilną, ale musieli wrzucić baner-karuzelę, który na czytniku wygląda prześmiesznie, za to kompletnie zamula procesor Pocketbooka 623.

    0
    • Dumeras pisze:

      Problem był raczej w tym, że sprzęt który oferowali był znacznie mniej przyjazny, gorszy technicznie niż potentata za oceanu.
      Przynajmniej ja tak to pamiętam, bo przymierzałem się do czytnika od empika (ba, mieli nawet okrojone tablety), a skończyłem na Nook. Jak musiało być kiepsko, że nawet nook bez wsparcia, bez sklepu był lepszą opcją?
      ;-)

      0
      • asymon pisze:

        Sprzęt jest OK (Pocketbook 623 z logo empik), empikowy firmware był daleki od OK, pomogło wgranie oryginalnego. Tyle że to nie rozwiązuje problemu integracji czytnika ze sklepem.

        1
  9. R pisze:

    Mnie bardziej przeraża że 50% wskazało że obiekcją do e-booków jest brak zapachu książki.

    6
    • mjm pisze:

      Dlaczego Cię to przeraża?

      0
      • Monika pisze:

        Nie tylko „R” boi się wąchaczy :P

        2
        • mjm pisze:

          Ale czego tu się bać?
          Chyba, że oprócz wąchania, jeszcze gryzą ;-)

          0
          • Marcepan pisze:

            Dlaczego producenci czytników nie zamontują odświeżacza powietrza w swoich urządzeniach, który regularnie dawałby prosto w nos zapachem pleśni i grzybów, czy co tam się rozwija na papierze? Likwidacja tego poważnego niedociągnięcia skutkowałaby 50% wzrostem liczby czytelników ebooków.

            5
            • Dark Passenger pisze:

              Jakiś czas temu czytałem o przystawkach do komputerów, które przekazują zapachy. Więc technicznie jest to możliwe. Tańszym sposobem byłyby położenie przy czytniku spleśniałej kromki chleba :)

              2
  10. marcepan pisze:

    W moim przypadku czytnik bezwzględnie obnaża to że mam POTWORNY łupież. Po kilku godzinach czytania ekran pokrywa się „śniegiem”. Dodatkowo okazuje się że włosy wypadają ZEWSZĄD. Nawet brwi i rzęsy łysieją. W książce papierowej przewracam stronę i cały ten materiał genetyczny sobie znika. Przydałby się czytnik z wycieraczkami. ;-)
    Nikt nie wspomniał o braku koloru. Pewnie wszyscy czytają na telefonach lub tabletach. Zresztą wydawcy też nie myślą o czytnikach w swoich reklamach i promocjach. Wszystkie okładki są kolorowe!

    2
    • Doman pisze:

      Na telefonie czytam tylko okazjonalnie, a o kolorze nie pomyślałem, bo po prostu książki z kolorowymi ilustracjami czy rysunkami, które czytałem w ostatnich latach mogę policzyć na palcach jednej ręki.

      2
  11. Darth Artorius pisze:

    Kupować mogę książkę nawet telefonem i wysłać ją na oba czytniki. Czytnik jest zbyt powolny aby kupować na nim.

    2
  12. arfik pisze:

    Ebooki mają jedną poważną wadę: nie można na nich złożyć autografu:-(. Z tego powodu kupiłem papierową wersję trylogii Severskiego:-). Poza tym książki techniczne wolę w wersji papierowej, więcej widać na dużym formacie np. rycina z opisem, choć mój kobo h2o daje radę.

    5
  13. Monika pisze:

    Jak się nad tym zastanowiłam, to ostatnio kupowałam w papierze tylko książki na prezent albo takie, na których chciałam dostać autograf autora :)

    2
  14. asymon pisze:

    Z drugiej strony taka sytuacja: byłem wczoraj w Lublinie, w dużej galerii handlowej, wchodzę do Matrasa z pytaniem o „Milczenie” Shusaku Endo, tytuł w sumie „gorący”, film w kinach, obsada z Gwiezdnych Wojen, więc tip top, reżyser też dość znany… Pani sprawdza w komputerze „niestety nie mamy”. Trochę zdziwiony schodzę piętro niżej, przeżegnując trzy razy wchodzę do empiku. Panowie bardziej zorientowani, „a, to ten film z Liamem Neessonem?”. Sprawdzają w komputerze… „niestety nie mamy”.

    Ebooka kupiłem w dniu premiery, leży na czytniku i czeka aż mi się przejedzą audiobooki ze Storytel.

    1
    • Monika pisze:

      Tak, to częste – jak coś nie jest na półce typu „Top Księgarni Najlepszej”, to często nie ma na miejscu i „możemy zamówić”. Dziękuję, zamówić to mogę sobie sama. I to taniej.

      4
    • asymon pisze:

      Ciekawostka jeszcze: odebrałem paczkę z książką (ciągle chodzi o Milczenie) i jestem pełen podziwu dla dtp-owców wydawnictwa Znak, podpisany jest pan Ryszard Baster. Czytałem stare wydanie Pax-u z biblioteki, miało 172 strony, taka raczej cieniutka książka. Czary z wielkością czcionki, interlinią i marginesami sprawiły, że nowe wydanie ma 280 stron. O_o

      3
  15. Kondrart pisze:

    Co to za gatunek literacki „Historie”? Coś jak „Historia o żółtej ciżemce”, czy też pozycje Herodota?
    Zachwyca mnie możliwość korzystania na czytniku z ogromu literatury niedostępnej w wersji drukowanej (zarówno teksty źródłowe jak i nieznani ogółowi nowi autorzy), ale dziwi mnie brak na liście zalet łatwego korzystania z literatury obcojęzycznej – dzięki błyskawicznemu dostępowi do słownika.
    Jeśli Kindle to 66% to nie ma się co dziwić, że wśród zalet brak „wyszukiwania fragmentów tekstu”. To logiczne, bo to praktycznie nie działa.
    Czy taki gatunek jak „filozofia” nie istnieje?

    4
  16. Kondrart pisze:

    Do wad czytnika dołożyłbym – nie poleży 3 dni w samochodzie na dwudziestostopniowym mrozie. To znaczy poleży, ale raczej już długo nie posłuży.

    1
  17. Cyber Killer pisze:

    Kto antagonizuje? To zwolennicy staromodnego papieru najwięcej plują na ebooki! Nigdy w życiu nie przeczytali książki na czytniku, ale krytykują za 10, bo boją się że ich przestarzałe medium zniknie. (Co stanie się tak czy owak.) Mój hate na papier jest głównie odpowiedzią na ich hate, żeby była równowaga :-P.

    5
  18. anka pisze:

    Mnie przeszkadza nie tyle wygląd tekstu co wyświetlanie zdjęć. Pomijając to,że są czarno-białe, na kindlu kindlu są często mało wyraźne i nie ma możliwości ich powiększenia. A mapy są już całkowicie nieczytelne.

    0
    • Athame pisze:

      „nie ma możliwości ich powiększenia”?!?
      Żartujesz?

      4
      • anka pisze:

        Ano nie. Nie żartuję. Przynajmniej w tych książkach, które czytałam.
        I nie, nie jestem jakimś technofobicznym kiepem.

        0
        • Athame pisze:

          Nie ma takiej możliwości. W każdym obsługiwanym formacie można powiększyć dowolny obrazek min. 16 razy.

          0
        • asymon pisze:

          Źle definiujesz problem: obrazki (mapy) mają niską rozdzielczość, więc powiększanie nic nie daje.

          1
        • Athame pisze:

          Czy przed powiększaniem wyodrębniasz obrazek (dwukrotnym szybkim pacnięciem na nim) czy próbujesz robić to bez wyodrębniania i w efekcie zmieniasz jedynie wielkość fontu?

          1
        • Doman pisze:

          Ja tam nie wiem, ale faktycznie jak już miałem książkę z kilkunastoma zdjęciami wartymi oglądania to jednak przekonwertowałem do HTML-a w Calibre i obejrzałem same obrazki na laptopie.

          0
  19. rum pisze:

    Nie znalazłem na liście jeszcze jednej praktycznej zalety, która jest ważna dla osób mieszkających za granicą: książki są dostępne od zaraz; tutaj nie da się wstąpić do księgarni po drodze z pracy i kupić polska książkę.

    3
  20. Dumeras pisze:

    HA, w takiej legalnakultura.pl też mają wpis o tej ankiecie, badaniu. Po pierwszym zdaniu odechciało mi się czytać. Najważniejsze co wyciągnęli z badania, to to, że 1/3 respondentów korzysta z pirackich książek. No niby taki profil portalu: promocja legalnych źródeł, więc mogli zacząć od tego, co pod koniec dali, że 55% pobiera darmowe pliki z legalnych źródeł.

    1
  21. Tomek pisze:

    „Czy jest coś co przeszkadza Ci w korzystaniu, ebooków, coś co chciałbyś poprawić?”

    Moja mama jak zobaczyła na własne oczy mojego PW3 to stwierdziła „eee, to nie dla mnie… ja wolę dotyk i zapach papieru” ;)

    0
  22. zły pisze:

    Odgrzewam ten kotlet, bo jedna rzecz jest nadal bardzo irytująca, a przez rok sytuacja chyba się pogorszyła. Chodzi o ceny ebooków, które są s-k-a-n-d-a-l-i-c-z-n-i-e wysokie w stosunku do wydań papierowych. Wydanie elektroniczne jest o 10-15% tańsze od papierowego. Czyli cały tradycyjny proces wydawniczy – papier, druk, magazynowanie, wielokrotny transport, księgarnie, zwroty itd, itp – to tylko 10-15% ceny wydania papierowego? Wolne żarty, gdy jeszcze nie było ebooków wydawcy narzekali, że ta cała technika robi 50-60% ceny. A teraz wzięli buzie w ciup. Moim zdaniem wydawcy kpią z czytelników w żywe oczy. I mamy do czynienia z ewidentną zmową. Może jakiś UOKiK zająłby się sprawą? Bo skutkiem jest dotąd jedynie powodzenie rozmaitych „chomików” i podobnych.

    0
    • mjm pisze:

      Dlaczego pominąłeś kwestię VAT-u?

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Nie zgadzam się z Twoimi wnioskami i uważam, że w tym momencie mamy w Polsce jeden z najbardziej konkurencyjnych rynków e-booków na świecie. Zobacz sobie jak ceny e-booków wyglądają choćby w Amazonie, albo Niemczech.

      Ceny nominalne faktycznie są o 10-15% niższe niż papieru (trzeba zwrócić uwagę na VAT czyli dodatkowe 18% różnicy), ale za to niemal każdy wydawca ma promocje, tak że większość nowości kupisz w ciągu paru miesięcy od premiery za kilkanaście złotych.

      Są też programy lojalnościowe jak Nexto Premium gdzie masz -40% na wszystko, w tym na nowości.

      0
      • Athame pisze:

        Robercie, te –40% to tak bez niczego? Warto byłoby może pisać pełnymi zdaniami…

        0
        • Robert Drózd pisze:

          Napisałem, że w programie lojalnościowym Nexto Premium. Jak ktoś chce to sobie doczyta na czym ten program polega. Tak samo nie przypominam tego w każdym wpisie promocyjnym, gdzie akurat jest wzmianka na jego temat.

          0
    • zły pisze:

      No dobra, pisałem w złości, bo wydałem właśnie grubo ponad 100 za trzy ebooki. Problem VAT realnie istnieje, to pierwotnie skutek unijnej biurokracji („nie można robić wyjątków w systemie”). Ostatnio UE mięknie, mniejsza o szczegóły, bo to wymaga dłuższego wykładu. Na naszym polu – kiedyś UE „kazała” okładać najwyższym VATem ebooki i to było polskiemu rządowi na rękę. Teraz wolno założyć, że najwyższy VAT będzie w PL dopóty, dopóki UE go całkowicie nie zakaże. A może jeszcze chwilę dłużej…
      Ale VAT aż tak nie waży na cenie, to wykręt wydawców. Powtarzam, papier, druk i cała logistyka to ponad połowa ceny wydań papierowych. Tego nie ma w e-wydaniach.

      0
      • mjm pisze:

        Papieru i druku nie ma, ale zamiast logistyki, za którą odpowiadają hurtownia i księgarnia, nadal masz pośrednika (e-księgarnię), który zgarnia swoją dolę.

        0
      • A pisze:

        Papier, druk i logistyka to połowa ceny? O jezu, skąd bierzesz tak niedorzeczne dane?

        0
    • zły pisze:

      I jeszcze – wszelkie promocje i lojalności to inna bajka, wypracowana w sklepach z gaciami – najpierw po cichu podnosimy cenę, a później z hukiem „promujemy”. Analizować trzeba tylko ceny pierwotne.

      0

Skomentuj rum Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.