Za chwilę napiszą o tym wszystkie blogi technologiczne, warto więc popatrzeć, co premiera Google Books w Polsce oznacza dla nas.
Od dzisiaj w serwisie Google Play zobaczymy zakładkę Książki. Księgarnia Google istnieje od kilku lat, były nawet zintegrowane z nią czytniki (np. Iriver Story HD), ale jej zawartość nie była dostępna w Polsce.
Co tam w tym momencie znajdziemy? Ano, e-booki anglojęzyczne. Wyłącznie. Nie wiadomo czy pojawią się polskie.
Aktualizacja: polski oddział Google potwierdził start księgarni, jak i to, że nad polskimi tytułami pracują…
Ceny różne – przykładowo „Uczta dla Wron” w oryginale za 26 złotych, ale już „Taniec ze Smokami” za 97 zł. Są też jednak kryminały Agathy Christie po 6-7 złotych. Ogólnie jednak ceny nie wydają mi się niższe niż w Kindle Store, choć da się pewnie znaleźć okazje i może to być dobre alternatywne źródło elektronicznych książek po angielsku.
Inna sprawa, że przy wyszukiwaniu wydaje mi się, że oferta dla nas jest ograniczona. Szukam konkretnego tytułu, autosugestia go podpowiada, a w wynikach… go nie widzę.
W jakim formacie są e-booki? I z jakimi zabezpieczeniami? Tego się ze sklepu nie dowiemy się bezpośrednio, na dole strony produktowej mamy jednak informacje o czytaniu:
Smartfony i tablety: Zainstaluj aplikację Książki Google Play na Androida i iPada/iPhone’a. Synchronizuje się ona automatycznie z Twoim kontem i umożliwia Ci czytanie online lub offline, gdziekolwiek jesteś.
Laptopy i komputery stacjonarne: Książki kupione w Google Play możesz czytać w przeglądarce na komputerze.
Czytniki e-booków i inne urządzenia: Aby czytać na czytnikach, takich jak Sony eReader lub Barnes & Noble Nook, musisz pobrać plik i przesłać go na swoje urządzenie. W Centrum pomocy znajdziesz szczegółowe instrukcje przesyłania plików na obsługiwane czytniki e-booków.
A zatem na urządzenia mobilne jest aplikacja, na komputerach czytać można w przeglądarce, a na czytnikach pobieramy plik? Jaki? Pomoc wyjaśnia, że to są EPUB albo PDF, przy czym czasami wyłącznie PDF. A większość zabezpieczona przez Adobe DRM:
Być może wiesz już, że wiele książek, które można pobrać z Google Play, ma rozszerzenie „.ACSM”. Jest to format pliku firmy Adobe używany do cyfrowego zarządzania prawami (DRM) do e-booków. E-booki z DRM są chronione prawami autorskimi i współpracujący z nami wydawcy i autorzy wymagają od nas ochrony ich dzieł przed nieautoryzowanym kopiowaniem i naruszaniem praw autorskich.
Na stronie obsługiwane czytniki przeczytamy na których urządzeniach książki działają, na których nie, a na których uzyskanie zgodności z programem Adobe Digital Editions wymaga wykonania dodatkowych czynności. Zabawne jest też to, że zgodnie z deklaracją firmy: Chromebook Google obsługuje tylko aplikacje internetowe i nie jest kompatybilny z oprogramowaniem Adobe Digital Editions…
Oczywiście czytniki Kindle zabezpieczeń Adobe DRM nie obsługują – choć powszechnie znana jest prosta metoda konwersji. Jesteśmy więc w podobnej sytuacji, w jakiej byliśmy w przypadku polskich księgarni w połowie roku 2011.
Jak miło zauważyć, że polski rynek e-booków, gdzie królują dziś znaki wodne, jest bardziej przyjazny niż to co proponuje nam Google!
Czytaj dalej:
- Ostatni dzień na pobranie książek ze „starego” ArtRage. Jak ściągnąć je wszystkie?
- Księgarnia Inverso zakończyła działalność po czterech latach. E-booków nie sprzedawali już od maja
- [Aktualizacja] Jeśli nie ściągnęliście wcześniej swoich książek z pakietów BookRage, to… już tego nie zrobicie
- Legimi kończy możliwość opłacenia abonamentu przez Orange i Plus
- Jak (nie) sprzedają się książki w Polsce. Jaki udział mają e-booki? ArtRage podaje wyniki Fossego i innych swoich autorów
- Jak działa tłumaczenie e-booków w dużych czytnikach Onyx Boox?
Meh.
Po chwilowym pojawieniu się zakładki Książki zobaczyłem jednak komunikat: „Sorry! Books on Google Play is not available in your country yet.”.
Pewnie za chwilę powróci, ale czy razem z książkami pojawią się również czasopisma?
Albo coś się odświeża, albo falstart. :) Ale skoro przetłumaczyli całą księgarnię, to chyba prędzej czy później wystartuje.
taa Weber prawie tylko po niemiecku ; )
https://play.google.com/store/books/author?id=David+Weber
Jak się okaże, że ten sklep na pewno działa u nas (widzę że mogę kupować, ale nie mogę pobrać darmowych ebooków) może wysmażę dłuższy artykuł, ale na razie jestem zdegustowany prostotą Google Books – niczego nie można posortować, nie można odfiltrować książek po niemiecku, kategorie są trzy na krzyż, no nic nie można. ;-)
Taka to metoda Google. Oni nie wprowadzają całych systemów w jednym momencie tylko je segmentują. Wszystko pojawi się w swoim czasie, jak to się mawia. Dziś działa tylko „coś”. Mi na przykład nie działają „Bezpłatne próbki”.
Generalnie – Google nie robi wielkiego wejścia. Powoli wprowadza system, a następnie gdy już cały działa zaczyna go promować. I tak dziwne, że wszyscy użytkownicy widzą zakładkę Książki tego samego dnia;-)
Mogli by chociaż starym zwyczajem etykietkę „beta” przylepić.
Już jest niemodna :-)
Za to Gary Gibson w konkurencyjnych cenach w stosunku do Amazona : )
https://play.google.com/store/search?q=garry+gibson&c=books
Podobnie Peter F. Hamilton – cenowo oferta bardzo ok w stosunku do Amazona
https://play.google.com/store/search?q=peter%20f.%20hamilton&c=books
może amazon przestanie doliczać idiotyczną dopłatę za wysyłkę internetem? ; )
Neal Asher też bardzo ładny cenowo..
https://play.google.com/store/search?q=neal%20asher&c=books
Za to Alastaira Reynoldsa nic nie ma.. mają krechę : )
Banksa też zero.. Miry Grant nie ma.. Peter Watts jest ale wykastrowany i drogo..
Strossa trochę jest, Ringo nie ma, Flint jest po niemiecku, Stirlinga praktycznie nie ma, hmm mam wrażenie, że z Baena w ogóle nic nie ma : /
(EDIT RD. Połączyłem kilka komentarzy :)
Jeśli nie przeszkadza Adobe DRM, czasem taniej jest też na feedbooks.com, zwłaszcza książki europejskich (brytyjskich) autorów. Tylko interfejs trochę partyzancki.
Aha, DRM od Adobe obsługuje Nook Simple Touch na Allegro, w cenie od 230zł. Robert odgraża się, że będzie test na blogu, ale jakoś cisza. Pewnie jest taki dobry, że pozamiata i nikt więcej nie kupi Kindle :-) Ja się biję z myślami (i portfelem).
Peter Watts udostępnia swoje książki za darmo na swojej stronie. Również mobi :) http://www.rifters.com/
Dobre jest to:
fiction/podgatunki/żydowskie
:)
Już tego nie ma ;-) Chyba jest generalnie więcej kategorii teraz.
Hej co do tej 'prostej metody konwersji’ to przydałaby się jakaś aktualizacja, ciężko jest znaleźć teraz narzędzia jakie tam opisałeś. Z góry dzięki. :-)
Wtyczki i informacje są na tym blogu: https://apprenticealf.wordpress.com/
Jak machnę ręką. Ostatnio chciałem coś kupić w Google Play, ale telefon miałem podpinany do Android Store z innego konta Google. Teraz korzystam z drugiego konta i nic nie mogę zrobić w GPlay. Ile się naszukałem, jak zainstalować GPlay na swoim telefonie w takiej sytuacji. Nic z tego. Przyjrzę im się jak będę zmieniał aparat, może za rok…
Ej, przecież tam jest pełno polskich książek. Głównie stare lub z domeny publicznej, ale są. Wystarczy wpisać jakąś frazę typu miłość albo wojna.
Jaka szkoda, że nie można w ten sposób kupić książek naukowych, których całe skany są w Google Books. Kilka przykładów:
Growing Up Fatherless in Antiquity
Racine et la Grèce
Royal DisClosure: Problematics of Representation in French Classical Tragedy
Wiem, że to wszystko jest niszowe i dlatego nie ma na to dużego zapotrzebowania, ale dlatego właśnie taki sposób dystrybucji jest do tego najlepiej przystosowany. Te kilka osób, które chce to kupić z radością zapłaci nawet dość dużo za możliwość łatwego i szybkiego zdobycia ebooka (albo w ogóle dotarcia do książki). Prosty przykład: pół roku temu poszukiwałam „The Tale of the Hero Who Was Exposed at Birth in Euripidean Tragedy”. Książkę wydał w 1980 roku uniwersytet w Leuven. Nie mogłam jej znaleźć do kupienia w żadnym antykwariacie, wypożyczenie międzybiblioteczne trwałoby strasznie długo, ba, nawet skanów nie było (a często humanistyczne książki naukowe z lat 80 są do znalezienia na torrentach czy na Library Genesis). Finalnie książkę wypożyczyła znajoma mieszkająca w Stanach (wykłada literaturę polską na jednym z uniwersytetów z Ivy League), wysłała mi kurierem, zrobiłam ksero i odesłałam kurierem – cała procedura trwała 4 dni i kosztowała około 200 zł. Z radością zapłaciłabym nawet więcej, jeśli mogłabym za to dostać książkę od razu. Wiem, że pewnie tę książkę w ciągu roku chciałoby kupić mniej niż 10 osób, ale koszt przetrzymania jej na serwerze Google’a jest znikomy, a zysk zawsze by jakiś był.