Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Film z „Pojedynku Ekspertów” na temat przyszłości e-czytania

Wziąłem wczoraj udział w „Pojedynku Ekspertów: Czytać ale na czym”, debacie, w której moim przeciwnikiem był Przemek Pająk ze Spider’s Web, a moderatorem Mikołaj Małaczyński z Legimi.

Na stronie wydarzenia można było zostawić opinię i wypowiedzieć się za tabletami albo czytnikami. Organizatorzy nie podali statystyk (stosunek głosów padł podczas rozmowy), ale postanowiłem policzyć wypowiedzi kopiując źródło strony i licząc nicki.

Za tabletami było 56 osób, za czytnikami 457 osób – czyli 89%. To jest nokaut. Każdy, kto uważa, że tablety mogą konkurować pod tym względem z czytnikami najwyraźniej ignoruje rzeczywistość.

Szczegółowe podsumowanie debaty przygotowała na swoim blogu Agnieszka Żak, można też obejrzeć prawie godzinny film.

Kilka moich uwag. Debata była trochę nie na temat. Czy naprawdę odpowiedzią na pytanie „czytać, ale na czym” mają być dyskusje o wielkości sprzedaży urządzeń? Albo przewidywanie, co się będzie działo za kilka lat?

Wolałem pierwotny tytuł tej debaty czyli „pojedynek blogerów”, bo za eksperta się nie uważam i nie staram się przewidywać przyszłości. Co mnie interesuje i czym zajmuję się na Świecie Czytników to teraźniejszość. Dzisiaj, tu i teraz, czytnik jest doskonałym urządzeniem do czytania. Odmienną sprawą jest to jak rozwinie się rynek tych urządzeń. Można zadawać sobie pytania, co mogłoby sprawić, że ludzie przerzucą się na tablety, albo czy kolejne pokolenia będą miały inne zwyczaje czytania, ale to w każdym wypadku zabawa w prognozy.

Jasne, sądzę, że doczekamy się pewnej konwergencji, w momencie gdy pojawią się kolorowe ekrany pasywne o sensownej jakości. Wtedy – tak jak dzisiaj wybieramy laptopy z błyszczącą lub matową matrycą – będziemy mogli też wybrać trzecią drogę, być może następcę e-papieru. Ale nawet to nie jest wcale pewne – i to nie dlatego, że prototypy tych ekranów widzimy od wielu lat, a nikt nie potrafi wprowadzić ich do masowej produkcji.

Fakt, że czytnik daje doświadczenie czytania prawdziwej książki może zdecydować o tym, że ludzie nadal będą kupowali czytniki, nawet jeśli będą inne urządzenia oparte o podobnych ekranach. W artykule Disruptions: Even the Tech Elites Leave Gadgets Behind na blogu Bits wspomina się o walce ze wszechobecnością elektroniki w naszym życiu. Niektóre pary mają zasadę „bez gadżetów w sypialni” z tym że… Kindle bywają wyjątkiem.

Czytnik jest jedynym urządzeniem elektronicznym, które nie zaburza nam życia. Przeciwnie. Korzystanie z czytnika daje nam kilka minut wolności, możliwość zanurzenia się w lekturze – to że w tym czasie nie widzimy powiadomienia o mailach, jest zaletą tych urządzeń.

Tablet wygrywa uniwersalnością, bo po co zabierać dwa urządzenia, skoro można jedno? Gdyby kolejne generacje urządzeń miały zawsze zastępować urządzenia dedykowane, to:

  • nikt dzisiaj nie nosiłby zegarków na rękę (przecież mamy w telefonach),
  • sprzedaż aparatów kompaktowych spadałaby na łeb na szyję (telefony dają już radę robić naprawdę ładne zdjęcia),
  • Garmin handlujący z ogromną marżą urządzeniami GPS poszedłby z torbami, bo przecież nowoczesne telefony łapią znacznie szybciej sygnał…,
  • zaś Apple powinien wycofać iPody…

Nic takiego się nie dzieje. Skąd więc założenie, że tablet przez swoją wielofunkcyjność ma zastąpić czytniki? Steve Jobs mówił to w roku 2009, wielu ekspertów powtarza jego argumenty do dzisiaj.

A my uśmiechamy się do ekranu monitora, po czym go wyłączamy i sięgamy po czytnik.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rynek czytników. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

122 odpowiedzi na „Film z „Pojedynku Ekspertów” na temat przyszłości e-czytania

  1. kjonca pisze:

    „Za tabletami było 56 osób, za czytnikami 457 osób – czyli 89%. To jest nokaut. ”
    To znaczy tylko tyle, że z Twojego bloga przyszło więcej ludzi niż, z tego drugiego ;)

    Co do reszty Twoich konkluzji to się zgadzam.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Zakładasz, że na tym drugim wszyscy za tabletami? Nie powiedziałbym. ;-)

      0
      • kjonca pisze:

        Nie mówię, że na tym drugim wszyscy za tabletami, tylko, że od Ciebie więcej „zagłosowało”.
        Inna sprawa, że:
        „Los e-czytników jest przesądzony ”
        „Czytniki (…) wygrywają specjalizacją”
        widać, że ktoś nie pomyślał, bo IMO oba te zdania są prawdziwe (z zastrzeżeniem do pierwszego, ze „dla masowego użytkownika)
        A poza tym, uświadomiłem sobie, że mam czytnik, a tabletu niet :)

        0
    • Michał H. pisze:

      Jest w tym trochę prawdy, bo wszyscy z tego bloga najprawdopodobniej wypowiedzieli się za czytnikami, a nie wszyscy czytelnicy Spider’s Web to czytelnicy. Stąd taka różnica.

      0
  2. masurro pisze:

    Okolice 22 minuty – „bo do tego samego właśnie nadaje się Ki… nadają się czytniki” :)

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Ki diabeł?

      0
      • masurro pisze:

        Ale w sumie to fajnie pokazuje mechanizm o którym zresztą, gdzieś we wcześniejszych tekstach wspominałeś: myślisz czytnik – mówisz Kindle.

        0
        • szczyp_ior pisze:

          nie będę ukrywał, że też tak mam, myślę czytnik mówię Kindle, choć w domu mam jeszcze OYO ;)
          staram się i pilnuję, więć coraz częściej myśląc o czytniku mówię czytnik ;)

          0
  3. Konrad pisze:

    Robert, na początku wspomniałeś o artykule w NY Times – czy dysponujesz może jeszcze namiarami do niego? :) Byłbym super wdzięczny.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      To jest ten do którego linkuję – BITS to redakcyjny blog New York Timesa :)
      http://bits.blogs.nytimes.com/2013/05/12/disruptions-even-the-tech-elites-leave-gadgets-behind/
      Czytałem artykuł w Instapaper i nie wiedziałem za bardzo skąd konkretnie pochodzi.

      0
      • Konrad pisze:

        Moje niedopatrzenie w treści, dzięki ogromne! :)

        0
      • Bla pisze:

        Właśnie ostatnio doszedłem do podobnego wniosku, co osoby opisywane w artykule. Postanowiłem pozbyć się PC z sypialni, bo strasznie rozprasza i kradnie mnóstwo czasu w ciągu dnia. A to pocztę się sprawdzi kolejny raz, a to poczyta jakieś newsy na necie. Tony informacji, tylko kompletnie zbędnych, a człowiek ma wrażenie, że nie jest w stanie się bez nich obejść.
        Dlatego też kupiłem czytnik, bardzo ułatwia skupienie się na konkretnym celu. Tablet to dla mnie zabawka i mam wrażenie, że ludzie opowiadają, jak to służy im do czytania, głównie żeby zamaskować fakt, że tracą większość czasu na głupoty, które wymieniają jednym tchem zaraz po czytaniu ;) Internet, gry, mail, filmy…

        0
        • bastard pisze:

          Na zachodzie jest już tak od lat. Można nawet powiedzieć, że to taka moda.
          Sypialnia to miejsce, w którym nie ma tv, komputerów, biurek i innych urządzeń.
          Komfort snu nieporównywalnie większy i zdecydowanie lepiej się wtedy funkcjonuje.
          Warto samemu sprawdzić.

          0
  4. Michał H. pisze:

    „Czy naprawdę odpowiedzią na pytanie „czytać, ale na czym” mają być dyskusje o wielkości sprzedaży urządzeń?” Dobra uwaga. Ciekaw byłbym porównania sprzedaży czytników i sprzedaży tabletów kupionych po to żeby czytać. To byłoby miarodajne porównanie, bo nikt nie kupuje tabletu po to żeby czytać. Czytanie może zdarzyć się przypadkiem, ewentualnie jest którymś z kolei priorytetem przy wyborze tabletu.

    0
  5. Konrad pisze:

    A teraz co do samej debaty – nie ukrywam, że do momentu zakupu swojego Kindla, ograniczałem lub wstrzymywałem się przed czytaniem książek, czy nawet artykułów na tablecie/smartfonie. To ma być czynność różniąca się od gapienia w świecący ekran, więc nie wyobrażam sobie, bym kiedykolwiek czytnik zastąpił tabletem. A teraz do puenty:
    – „rynek już teraz wybrał tablety przed czytnikami, gdyż rocznie kupuje się 15 razy więcej tabletów niż czytników”
    + bzdura numer 1. Czy wszyscy użytkownicy tabletów czytają na nich książki? Nie sądzę. To tak jakby powiedzieć, że więcej ludzi sprawdza maila na smartfonie/telefonie, niż na desktopie, tylko na podstawie statystyki mówiącej, że sprzedaje się więcej smartfonów niż desktopów.

    -„ilość sprzedanych książek w iBookstore przerasta ilość sprzedanych książek w sklepie Amazon”
    + zaryzykowałbym tym stwierdzeniem, jeżeli chodzi o nasz kraj, ponieważ iBookstore dysponuje większą ilością książek w języku polskim. W kontekście globalnym zaś chciałbym ujrzeć statystyki stojące za tym stwierdzeniem.

    – „Także Amazon, twórca najpopularniejszego czytnika, wszedł na rynek tabletów.”
    + zapomnieliśmy chyba jaką ofertą dysponuje Amazon: filmy, seriale, gry, magazyny, komiksy – to jest główny kontent sprzedawany na tabletach, a nie książki. Tym przede wszystkim handluje Amazon na Kindle Fire, a nie książkami i przede wszystkim po to powstał tablet od Amazonu. Książki radzą sobie bardzo dobrze, co udowadniają kolejne generacje czytników Kindle. Kindle Fire pokazał, że Amazon ma ochotę na zupełnie inną część rynku dystrybucji cyfrowej.

    -„czytanie interwałowe, kiedy otrzymuję powiadomienia z wirtualnego świata”
    + to w końcu czytam, czy nie czytam? nie ośmieliłbym się powiedzieć, że oglądam telewizję, podczas gdy siedzę przed komputerem i piszę ten post, a TV jest włączony gdzieś tam w tle. czytanie na urządzeniu, które co chwilę dzwoni i wibruje? „czytanie”, ale nie czytanie.
    Czytanie na Kindle wcale nie oznacza, że jest to rytuał dwu- czy trzygodzinny. Czytam kiedy mogę, więc czasem są to momenty 10-15 minutowe, a Kindle mam zawsze pod ręką, takie przyzwyczajenie.

    -„Pan Drózd odpowiedział na to pytaniem, co ci 12-13-latkowie będą chcieli czytać, ponieważ jego zdaniem czytanie pudelków czy innych krótkich wiadomości nie jest czytaniem.”
    +genialna riposta. Pan Pająk określa mianem „czytania” przeglądanie stron internetowych. Którzy 12-15 latkowie odpalają Pana Tadeusza na tablecie? Albo jakąkolwiek inną książkę? Nie robią tego, więc i tablet tego nie zmieni.

    -„Z kolei Przemysław Pająk przyszłość widzi w czytaniu w chmurze, która zresztą już dziś funkcjonuje. Uważa, że chmura to prawdziwa rewolucja, która pozwala nam połączyć się z naszą bazą książek zawsze, wszędzie i na każdym urządzeniu; i kontynuować czytanie w miejscu, w którym skończyliśmy na innym urządzeniu. Jednocześnie to smartphone będzie centrum zarządzającym mediami, jako najbliższy człowiekowi, osobisty komputer.”
    + ten „osobisty komputer” miał już wyprzeż odtwarzacze muzyki i aparaty cyfrowe. Czy tak się stało? Smartfon nigdy nie będzie grał jak porządny odtwarzacz, robił zdjęć jak porządny aparat i kręcił wideo jak porządna kamera, a także pozwalał na wygodne czytanie, jakie oferują czytniki.

    Pozdrawiam :)

    0
    • maćk pisze:

      Bardzo trafne podsumowanie. Trzeba rozróżnić czytanie niusowe od czytania książek. Albo P.Pająk tego nie do końca rozumie, albo po prostu nie czyta książek.

      Poza tym, trochę mnie przeraża wizja przez niego rozciągnięta: podłączenie do netu non stop, wszystko w chmurze, aplikacje monitorujące wszelkie aktywności…brrr. Większości z nas to wcale nie jest niezbędne, niepotrzebnie dajemy się przekonać marketingowcom wszelakiej maści urządzeń bezprzewodowo komunikujących się z siecią, że ich potrzebujemy. Laptop, smartfon, tablet… wymyślają coraz to nowe sprzęty do marnowania czasu ;) Warto trochę przystopować.

      0
    • Bla pisze:

      Mnie zdziwiło stwierdzenie, że prawdziwa rewolucja już się odbywa i dotyczy czytania w chmurze, a samo urządzenie końcowe staje się nieważne i drugorzędne.
      Skąd taki wniosek? Czy komfort czytania zależy od nośnika, czy właśnie od urządzenia, jego ekranu, interfejsu, wyglądu itd? Czy ma dla mnie jakieś znaczenie (poza wagą i gabarytami), czy urządzenie z którego czytam/słucham muzyki odczytuje utwory z dysku twardego, czy z karty pamięci? Czy jest to dla mnie rewolucyjna zmiana w komforcie czytania/słuchania? Chyba nie… Tak samo jak chmura. Jeśli mam książki na dysku lub mam połączenie z siecią i mogę je na dysk ściągnąć, to chmura nie robi mi różnicy.
      Że tyle książek na wyciągnięcie ręki? I co z tego? Widać wyraźnie człowieka, który nie potrafi się na niczym skupić i jakość myli mu się z ilością. Jakość czytania z ilością funkcji tabletu, z ilością dostępnych książek itd. A czy ja będę czytał te tysiące książek na zmianę, po 5 minut każdą?

      0
      • Sophia pisze:

        Dokładnie – jeśli chodzi o komfort czytania to chmura nic w nim nie poprawi. Czytać się będzie tak samo czy otworzę książkę z pamięci wewnętrznej czy z chmury. A niech mi internet ucieknie to sobie mogę chmurę wsadzić wiadomo gdzie :D :D

        A synchronizacja czytania na różnych urządzeniach? Ja osobiście bym zwariowała gdybym miała się w coś takiego bawić, nawet gdybym nie miała czytnika. Wolałabym normalnie na jednym urządzeniu czytać, a nie trochę na tablecie, trochę na komputerze, trochę na telefonie… Czytania papierowej książki mi to nie przypomina, a dla mnie to jeden z głównych argumentów za czytnikami – możliwość czytania prawie jak na papierze!

        0
    • Quetz pisze:

      A ja odniosę się jedynie do czytania w chmurze jako rewolucji:
      Proponuję sobie tą CHMURĘ zabrać na wczasy, najlepiej za granicę. Może jeszcze gdzieś w hotelu złapie się wifi, bo gdzie indziej roaming zabije. Może na plażę? Do lasu? pod namiot? powodzenia. Rozumiem, że gadżeciarze w takie miejsca nie jeżdżą?
      Nigdy nie będę polegał na takim rozwiązaniu zamiast mieć książki na czytniku, bo… chmury może nie być. A tak, wyciągam czytnik i czytam, bez latania za obsługą hotelu , kawiarni etc. „Panie, jak tu się do wifi dostać, bo chcę swoje książki poczytać.” A w lesie kogo mam pytać? Łosia?
      Obiektywnie najgłupszy argument w całej dyskusji.

      0
      • Paweł pisze:

        Brawo za trafny komentarz! Zgadzam się w zupełności.

        0
        • Sophia pisze:

          Zwłaszcza że przecież tak samo jak tablety tak i czytniki mogą mieć dostęp do chmury, więc nie rozumiem dlaczego ta rewolucja miałaby dotyczyć tylko tabletów… I w zupełności się z Tobą zgadzam – jeszcze tego mi brakowało, żebym chcąc czytać książki musiała się martwić o to czy będę miała dostęp do internetu. Pewnie że w większych miastach to nie jest problem, ale złapmy sobie internet w jakiejś małej wiosce nad morzem albo tak jak mówisz na plaży czy w lesie… Zresztą dla mnie tak czy inaczej zależność od obecności internetu przy czytaniu jest niedopuszczalna!

          0
  6. bq pisze:

    Nie obejrzalem do konca, ale dyskusja troche bez sensu – po lewej czlowiek, ktory czyta teksty a po prawej czlowiek, ktory czyta ksiazki. Czemu nie zapytales co przeczytal w ostatnim roku? Wiadomo, ze nie podzie czlowiek do kina, zeby obejrzec teledysk!!!

    0
    • Konrad pisze:

      Bardzo trafna riposta.

      0
    • Doman pisze:

      Byłem kiedyś w kinie na wypasionym teledysku Daft Punk. Zdaje się że miał tytuł „Tron: Dziedzictwo”.

      0
    • Vim88 pisze:

      Słuchałem, na żywo tej debaty, ale także ta kwestia też mi się nasunęła na myśl: czy on przeczytał choć jedną książkę w tym roku. Bo jest tak jak mówił Robert – Kindle jest dla tych co czytanie traktują poważnie i czytają co najmniej 6 książek rocznie:). A przeciwnik ze swoim czytaniem interwałami i czytaniem na lodówce, byle z chmury raczej dużo nie czyta i nie przeczyta.

      0
  7. sebastian.tutaj pisze:

    nie dałem rady obejrzeć do końca, zresztą, chyba nie było sensu. Dyskusja i tez trochę na siłę. Jak dla mnie żaden z argumentów za czytaniem książki na tablecie nie był przekonujący.
    – tablet rozprasza, męczy oczy światłem, jest od krótkich informacji oraz … zdecydowanie szybciej traci moc i baterię – to kilka z argumentów, które przyszły mi do głowy oglądając część rozmowy.
    – tablet jest do czego innego. podobnie jak telewizor – w którym da się słuchać radia, ale kto słucha radia w telewizorze?

    0
  8. Griton pisze:

    Mam smartfon (a nawet dwa), tablet kolorowy ekran mający, czytnik e-papierowy szary ekran posiadający, notebook – to wiadomo co to i stacjonarny komputer w domu. Do której grupy się zaliczam? Do wszystkomających ;) Na tablecie NIGDY nie czytam (chociaż w zasadzie mógłbym), na czytniku NIGDY nie odbieram maili (chociaż jak wiadomo to możliwe). Wniosek? Specjalizacja! Dyskusja była bez sensu trochę, ponieważ wiadomo, że jeżeli czytać (na poważnie) to tylko na czytniku e-booków bo to specjalistyczne narzędzie do tego służące. O książkach nie zapomniałem, niektóre dzieła mam w dwóch wersjach, papierowej i elektronicznej np. Ziemiańskiego całego, przysięgam :) Pozdrowienia

    0
  9. Eczytacz pisze:

    Wyglądało to trochę jak pojedynek człowieka z pasją z przedstawicielem handlowym operującym prymitywnymi sztuczkami wywierania wpływu na ludzi, mijającym się z faktami, przemycającym nieudowodnione tezy (jak ta, że Apple sprzedaje więcej ebooków niż Amazon), snującego żałosną wizję człowieka zżartego przez technologię, czytanie traktującego jak stosunek przerywany. Procul este profani!

    0
    • Bla pisze:

      ” snującego żałosną wizję człowieka zżartego przez technologię”
      Zapamiętam sobie te określenie i pożyczę na potrzeby jakichś dyskusji ;) To chyba dobre podsumowanie osoby, którą rządzi smartfon, odbierając jej wolną wolę i zmuszając do przerywania wszelkich czynności na dźwięk przychodzącej wiadomości.

      Trochę zatrważające jest to, że coraz więcej osób uważa takie uzależnienie, rozregulowanie procesów myślowych i zanik umiejętności koncentracji, za coś pozytywnego i wyraz „wielozadaniowości”. Mam wrażenie, że wiele takich właśnie osób opowiada się za tabletami. Twierdzą, że lubią czytać, ale to raczej myślenie życzeniowe. Raczej chcieliby czytać, tylko że nadchodzące emaile, stały dostęp do internetu, facebook, czy gry, im na to nie pozwalają. W komentarzach pod pojedynkiem zauważyłem nawet dokładnie taki komentarz, że ktoś uwielbia czytać w każdej wolnej chwili, ale niestety często musi odebrać maila albo wejść na czat, dlatego wybiera tablet… Czy ludzie autentycznie nie dostrzegają, że dzieje się z nimi coś złego?

      0
  10. jerzyab pisze:

    Niestety zgodnie z dzisiejszą modą prowadzący zajął dużo czasu na swoje wypowiedzi, tylko czy wtedy warto zapraszać ludzi do dyskusji?
    Bardzo podobało mi się określenie „hardcorowe” czytanie. Do tej pory hardcore nie kojarzył mi się z tak trudną czynnością jak czytanie. To rzeczywiście jest trudna czynność dla nieprzyzwyczajonych!
    Czytanie na smartphonie to nie jest czytanie, to jest podglądanie, lizanie cukru przez szybę.
    Natomiast czytnik może być używany równie często jak smartphone a dodatkowo nie szkodzi oczom.
    Jestem też ciekaw skąd pochodzą dane mówiące, że Apple sprzedaje więcej książek niż Amazone???? To by była rewelacja na rynku ale boję się, że nie jest to prawda tylko osobisty (nie mający oparcia w faktach) pogląd Przemka Pająka.

    0
    • Bla pisze:

      Mnie ciekawi, czy zwolennik tabletów, twierdzący że czyta na smartphonie/tablecie, bo nie ma 2-3h w ciągu dnia na czytanie, ale ma kilka 15 minutowych okresów, ma podobny problem np. z filmami. Czy filmy też ogląda na smartphonie w 10-15 minutowych kawałkach, bo nie ma 1,5-2h żeby usiąść i obejrzeć go normalnie?

      Nie sądzę, żeby czytając 3x dziennie po 10-15 minut dało się czerpać jakąkolwiek przyjemność z lektury i coś z niej wynieść.

      0
      • asymon pisze:

        „Nie sądzę, żeby czytając 3x dziennie po 10-15 minut dało się czerpać jakąkolwiek przyjemność z lektury i coś z niej wynieść.”

        A taki Mrożek? I przyjemne, i pożyteczne.
        http://ebooki.swiatczytnikow.pl/szukaj/Kr%C3%B3tkie,-ale-ca%C5%82e-historie

        Myślę że dobrze by się czytało korespondencję Mrożka z Lemem, niestety Wydawnictwo Literackie myśli inaczej i ma do zaoferowania jedynie grubą, ciężką książkę. A szkoda.

        Albo coś lżejszego kalibru: Jeremy Clarkson

        Jeśli może być papier, to polecam jeszcze Topora; małe, cienkie książeczki.

        (edit rd. poprawiłem linka)

        0
        • asymon pisze:

          Coś mi linki nie wyszły. Clarksona chciałem polecić.

          0
          • Bla pisze:

            OK, jak widać brak precyzji wypowiedzi potrafi się zemścić ;) Oczywiście, da się tak czytać wszelkie krótkie formy. Ten argument został poruszony w debacie. Czy czytaniem nazywamy przeglądanie serwisów internetowych itp.
            Rzeczywiście, forma niektórych książek może się nadawać do takich 15 minutowych sesji. Sądzę jednak, że nie minę się z prawdą, uznając że jest to mimo wszystko mniejszość, a typowe powieści ciężko już pochłonąć w ten sposób.

            0
  11. isaak pisze:

    Tablet służy do szeroko pojętego konsumowania mediów, od gier przez muzykę filmy itd, niestety to czytanie na tabletach będzie znarginalizowane a nie odwrotnie

    0
  12. Sophia pisze:

    Ja obejrzałam debatę i przyznam, że cały czas miałam wrażenie, że argumentem za tym, że na tablecie czyta się lepiej było to, iż można na nim też sprawdzić pocztę, obejrzeć film czy posłuchać muzyki. Dla mnie to trochę śmieszne, bo chyba tylko idiota nie zauważyłby, które z tych urządzeń jest bardziej funkcjonalne. Ale w jaki sposób fakt, że tablety kupuje więcej osób (co jest oczywiste biorąc pod uwagę ich funkcjonalność) ma świadczyć o tym, że się na nich lepiej czyta? To nie była dyskusja na temat, które urządzenie ma większą siłę przebicia tylko na temat tego, na którym lepiej czytać. Na stronie pojedynku też było wiele komentarzy w stylu „na tablecie mogę też robić to, to czy to a na czytniku nie…” Brakowało mi trochę racjonalnych argumentów co do samego komfortu czytania na tablecie, funkcji czytania które oferuje tablet (np. jak wygląda obsługa pdf), a których być może nie ma z jakichś względów w czytnikach albo dyskusji nad technologią ekranu w najnowszych tabletach. Natomiast argumentowanie przewagi tabletów nad czytnikami jeśli chodzi o czytanie tym, że tablet jest wielofunkcyjny jest dla mnie totalnie nietrafione.

    0
    • Bla pisze:

      Dokładnie. Powiedziałbym, że gdyby tą dyskusję ubrać w formę rozprawki na lekcję polskiego, to byłaby pała za pracę nie na temat.

      0
    • szczyp_ior pisze:

      ostatnio szukając tani czytnik dla siostrzeńca trafiłem na portalu aukcyjnym, za śmieszne pieniądze na oyo, Robert podesłał mi linka do dyskusji na jego temat, i jeden z użytkowników narzekał, że nie może poczty sprawdzić, po necie połazić, bo przeglądarka słaba, a sprzęt nie pozwala na instalację lepszej… w końcu do czego miał mu służyć czytnik?? W swoim kindelku wifi służy mi tylko do ściągnięcia książki wysłanej przez Amazona, do neta mam laptopa, w skrajnych przypadkach smartfona.
      Co prawda, na mojej pierwszej nokii z symbianem, miałem wrzucone sporo książek i sporo z nich przeczytałem, ale stojąc na kasie nudziłem się niezmiernie, i łatwiej mi było schować telefon niż taszczyć ze sobą książki, ale już więcej tego błedu już nie popełniłem.

      0
  13. JohnDoe pisze:

    Rozmowa była trochę dziwna. Wydaje mi się, że Przemek kombinował bardziej od strony biznesowej – co się bardziej sprzedaje, a Robert co jest wygodniejsze tylko do czytania książek. Chybionym sformułowaniem było też, że na teblecie/smartfonie można czytać w każdej chwili – a na czytniku tylko w fotelu i do tego wiele godzin (na tablecie nie da się czytać „wiele godzin” – bo akumulator tyle nie wytrzyma :) ) tak jakby czytnik nie dał się uruchomić momentalnie by czytać w autobusie, kolejce itp. Do wielu rzeczy można by się jeszcze doczepić, co troszkę zakrawa na czytnikowe „fanbojstwo”, ale racje leżę po obu stronach. Najważniejsze by ludzie czytali.

    0
    • Sophia pisze:

      No ja też nie za bardzo rozumiałam argument, że a tablecie czy smarfonie można czytać w każdej chwili, a na czytniku nie. Gabaryty są takie same, odpalenie wymaga takiego samego nakładu sił, więc nie wiem w jaki sposób tablet czy smartfon mają tu być bardziej przydatne.

      Zgadzam się, że na pewno każdy miał swoje racje, natomiast trochę mało było dyskusji na temat samego czytania na tych urządzeniach, a więcej o tym gdzie i jak się sprzedają i tak dalej. Wiadomo, że ja czytnika na tablet nigdy nie zamienię, ale z chęcią bym się dowiedziała co oferują nowe tablety jeśli chodzi o czytanie.

      0
    • Bla pisze:

      Dodajmy jeszcze, że czytnik można odkladać na 10-15 minut, nie wyłączając go, bo praktycznie nie zużywa wtedy baterii, co już kompletnie obala argument o „przymusie” czytania 2-3h w specjalnie do tego przeznaczonym fotelu.
      Prędzej to tablet by mnie do niego przykuł, wymuszając pozostawanie w pobliżu źródła prądu ;)

      0
  14. Doman pisze:

    Sprzedarz w IbOOkStore vs Amazon

    Może chodzi o dane z artykułu na Asymco, w którym pomieszana jest liczba pobrań z liczbą zakupów (więcej tutaj: http://www.the-digital-reader.com/2013/02/28/when-numbers-lie-apple-ibooks-revenue-estimated-to-be-over-a-billion-dollars/#.UaUDV4bgjh9 ). Ale jeżeli tak to według tego Apple zaledwie dogonił Barnes&Noble.

    0
    • duri pisze:

      Przyznam szczerze, że ogromnie zaskoczył mnie ten argument i zupełny brak reakcji Roberta (choć możliwe, że brak tu dokładnych danych stąd to milczenie). Niemniej zupełnie nie mogę uwierzyć, że Amazon, pewnie największa amerykańska księgarnia, sprzedaje mniej ebooków niż Apple (szczególnie, że Amazon już dawno podał, że sprzedaż ebooków przewyższyła sprzedaż książek papierowych).

      0
      • Robert Drózd pisze:

        A tak, miałem o to spytać, generalnie ani Apple ani Amazon nie ujawniają danych, więc wszelkie takie porównania są na zasadzie „bo mi się wydaje”.

        Często spotykany podział jeśli chodzi o Stany to:
        – Amazon: 65%
        – Barnes & Noble: 25%
        – Apple: 10% (przy czym udział Apple rośnie)

        0
    • qasx pisze:

      To jest jedna z tych rzeczy, po której parsknąłem śmiechem w czasie oglądania.
      Co dziwniejsze, takie dane rzeczywiście trudno znaleźć. Skąd WSJ wziął ten wykres nie mam pojęcia http://si.wsj.net/public/resources/images/MK-BT975_NOOK_G_20120430184206.jpg

      0
  15. osz pisze:

    Przypuszczam, że za kilka lat, kiedy standardem staną się urządzenia dwuekranowe (z jednej strony podświetlany kolorowy LCD, z drugiej e-papier), będzie się wspominało całą dyskusję z lekką nostalgią… Zaraz, czy ktoś już tego nie wymyślił?

    0
  16. Agnieszka pisze:

    Niewątpliwa korzyść z debaty to 50% zniżka do Legimi. Od razu poszłam na zakupy. I moja dygresja – czemu dostęp do książek za niecałe 10 zł miesięcznie jest tylko dla tableto-smartfonwców? Myślę, że odpowiedź jest oczywista i pokazuje na czym tak naprawdę się czyta.

    0
    • Bla pisze:

      W samo sedno :)

      0
    • bastard pisze:

      Bzdura.
      Są tylko dwa powody.
      Tylko na tabletach można wcisnąć taki DRM, na którym jest oparta jest ta oferta.
      Drugi — na czytnikach dałoby się przeczytać więcej, a to już podważa opłacalność tej usługi. Zresztą były już komentarze ze strony Legimi, że będą odcinać tych, którzy będą za dużo czytać.

      0
      • Sophia pisze:

        Paranoja! To niech nie nazywają tego czytaniem bez ograniczeń w takim razie… LOL Chyba zapomnieli, że do klientów ich księgarni należą ludzie, którzy raczej sporo czytają w porównaniu z resztą społeczeństwa.

        0
      • Bla pisze:

        „Drugi — na czytnikach dałoby się przeczytać więcej, a to już podważa opłacalność tej usługi.”

        Myślę, że dokładnie to miała na myśli Agnieszka ;)

        A co do odcinania nie skomentuję, życzę im powodzenia w sądzie ;)

        0
      • Pozwolę sobie zareagować na powyższy komentarz. Nigdy nie deklarowaliśmy, że komukolwiek będziemy odcinać dostęp do usługi ze względu na zbyt dużą liczbę przeczytanych książek. Widzę, że dyskusja jest gorąca (świetnie), ale bardzo proszę, by nie podawać takich niesprawdzonych informacji.

        0
    • asymon pisze:

      Odpowiedż brzmi: „bo amazon zablokował możliwość instalacji zewnętrznego oprogramowania”. I akurat im się nie dziwię.

      0
      • wright pisze:

        I tak nie zainstalowałbym nic do obsługi DRMu. Dla zasady.

        0
        • asymon pisze:

          A używasz Kindle? Przecież pliki w amazon.com (większość)
          są potraktowane amazońskim zabezpieczeniem.

          Nie mają DRM np. książki wydawnictwa Tor Books (był o tym artykuł ostatnio w SC), ale bywa, że wydania są droższe niż zaDRMowane odpowiedniki.

          0
          • wright pisze:

            Masz jakieś statystyki DRM-owania amazonowych pozycji, czy bierzesz tę „większość” bierzesz z powietrza? Zresztą staram się nie kupować wydań zabezpieczonych (wśród książek, które kupuję, jeśli Amazon ma pozycję w DRM-ie, często sam wydawca ma ją DRM-free), a jeśli nie mam wyjścia, zdejmuję DRM. Nie po to, żeby udostępnić w sieci, nie po to, żeby w jakiś inny sposób łamać licencję; „w imię zasad, (…)”, jakby powiedział Franz. ;)

            0
            • asymon pisze:

              Nie mam konkretnych statystyk, ta większość bierze się z czytania w sieci różnych rzeczy, np. tego: http://www.digitalbookworld.com/2013/indie-bookstores-sue-amazon-big-publishers-over-drm/
              lub tego: http://www.antipope.org/charlie/blog-static/2011/11/cutting-their-own-throats.html

              Niestety, przejrzałem książki w swojej bibliotece Kindle (tak, wiem mała próbka) i okazuje się, że niezabezpieczone są albo książki z domeny publicznej (od Iliady do Frankensteina), albo self-publisherów (Konrath, Howey). Reszta ma DRM, z wyjątkiem wydawnictwa Tor Fantasy Books właśnie.

              Możesz sprecyzować, którzy wydawcy udostępniają ebooki bez zabezpieczeń, bo poza Baen Books nie kojarzę? Wszystko jedno czy u siebie, czy na amazonie.

              0
              • Sophia pisze:

                Ja mam około 300-400 książek z amazonu. Do tej pory czytałam (bądź otwierałam) około 100 z nich i tylko kilka nie było zabezpieczonych. Przed chwilą otworzyłam losowo około 20 kolejnych i tylko 2 były wolne od zabezpieczeń. Oczywiście wobec całego księgozbioru amazonu moje kilkaset książek to jest nic, ale z mojego księgozbioru zdecydowana większość była zabezpieczona DRM. Natomiast na ile to się statystycznie przekłada na całość pozycji amazonu to oczywiście nie da się stwierdzić.

                0
              • wright pisze:

                From the top of my head: O’Reilly, Apress, NoStarch.

                0
  17. bastard pisze:

    Cała ta debata to IMHO strata czasu.
    O czym można dyskutować z człowiekiem, który nie ma pojęcia o czym w ogóle jest rozmowa.
    Czytanie 15-minutowe jakiegoś pudelka na ekraniku lodówki (dodatkowo przerywane powiadomieniami z jakichś fejsbuków) to nie jest czytanie i mam nadzieję, że nigdy nim nie będzie.

    0
    • Sophia pisze:

      Dokładnie! Przecież to nie miała być debata na temat tego na czym łatwiej internet przeglądać. Bo chyba tu chodziło o inne czytanie niż czytanie newsów w internecie albo maili.

      0
      • asymon pisze:

        Klasyczna sztuczka: jeśli brakuje nam argumentów, rozszerzamy definicję tak, żeby pasowała do naszej tezy… Schopenhauer o tym chyba pisał?

        Nie będę przytaczał przykładów z polityki i socjologii, bo nie miejsce na to.

        0
  18. iseul pisze:

    Wysłuchałam w całości. Sama debata to raczej nie rewelacja, każdy ma swoje argumenty i racje. Ja pozostanę przy czytaniu (książek i dłuższych artykułów) na czytniku, także w sypialni, gdzie lapka i smartfonu nie wnoszę.

    Moją uwagę zwróciło co innego. Będzie trochę nie na temat, ale liczę, że może ktoś się zna i zechce się wypowiedzieć.
    W zasadzie nie mogłam się skupić na debacie, kiedy patrzyłam na obraz.

    Gestykulacja pana Pająka jest jakaś dziwna – bardzo mocna, odniosłam wrażenie, że albo nienaturalna (wyuczona) i zastosowana do przesady, albo coś innego było z nią nie tak. Nie znam się na języku ciała jakoś szczególnie, zaliczyłam jedynie jakieś zajęcia dawno temu na studiach, ale gesty, którymi zazwyczaj się coś puentuje i podkreśla wykorzystywał non stop. Wraz z tembrem głosu, sposobem mówienia, patrzenia sprawiało to wrażenie ogromnej nerwowości (nie w sensie zdenerwowania debatą, bo tu akurat był pewny siebie, ale takiej nerwowości na stałe). Aż się zaczęłam zastanawiać na ile takie robienie 10 rzeczy na raz (tu przeczytam newsa, tu sprawdzę mejla, tu napiszę smsa i tweetnę) przekłada się na taki sposób mówienia i dyskutowania. Ciekawa jestem, czy to tylko moje wrażenie.

    W każdym razie Robercie – gratulacje. Argumenty każdy ma swoje i pewnie i tak nikt nikogo nie miał przekonać, ale jeśli chodzi o sposób mówienia, dyskutowania – imho wypadłeś bardzo fajnie.

    0
    • bastard pisze:

      Tez na to zwróciłem uwagę.
      Myślę, że to wyuczone sztuczki z jakiegoś taniego „Podręcznika dla akwizytorów“ ;)
      Możliwe, że Pan Przemek Pająk przeczytał w życiu jakąś książkę — oczywiście interwałowo ;)

      0
  19. vasto pisze:

    Pozdrawiam klub wzajemnej adoracji. :-P

    0
    • bastard pisze:

      Po prostu czytasz opinie osób, które czytają książki — czyli najbardziej kompetentnych w tym temacie — a nie jakąś tabloidową papkę rodem z onetu czy pudelka.

      0
      • Michał pisze:

        Tylko trzeba przyznać, że jest w tym trochę racji, po komentarzach wyraźnie widać, że wiele osób poczuło się zagrożonych, stąd zapewne te wszystkie ataki personalne dotyczące nienaturalnej gestykulacji, insynuacji odnośnie przeczytanych przez Przemka książek itp.
        Krytykujecie jego metody dyskusji, a sami zachowujecie się jak banda przekupek obrabiająca komuś tyłek.

        0
        • bastard pisze:

          Gdybym nie miał czasu na czytanie, a tylko w biegu konsumował jakieś pudelki na ekraniku telefonu lub tableta (i to jeszcze przerywane mailami, smsami i jakimiś pierdołami z „soszial media”) to bym nie zabierał głosu w takiej dyskusji.
          To nic innego jak kompromitacja.
          W Polsce za dużo już jest takich z d. wyjętych „ekspertów”.

          Nie poczułem się zagrożony, szczególnie ze strony osoby, dla której czytanie jest hardcorem.

          0
          • iseul pisze:

            Michale, jako, że to ja poruszyłam temat nadmiernej gestykulacji – przeczytaj jeszcze raz mój komentarz, proszę:) Byłam po prostu ciekawa, czy to tylko moje wrażenie, czy nie.
            Nawiasem mówiąc korzystam zarówno z tabletu, smartfonu, czytnika, laptopa i komputera stacjonarnego. I czytam w sumie na wszystkich tych urządzeniach, choć na Kindlu zdecydowanie najwięcej.
            No i błagam, Panowie, kultura dyskusji, bardzo ładnie proszę:)

            0
            • bastard pisze:

              Mi te wypowiedzi nie przypominały normalnej dyskusji tylko jakiś wyuczony marketingowy bełkot. Gestykulacja, dobór słów, operowanie głosem. Wszystko to brzmiało jakoś dziwnie, sztucznie i po prostu meczyło.

              0
        • wright pisze:

          Zagrożonych? Czym? Może chodziło Ci o „urażonych”?

          0
  20. Michał pisze:

    Mój komentarz nie dotyczył kompetencji Przemka w zakresie e-czytelnictwa, ale kompetencji wielu tutaj komentujących w zakresie prowadzenia dyskusji, ja jeżeli nie umiałbym prowadzić rozmowy bez ataków personalnych to bym po prostu tego nie robił i wrócił do czytania książek. Szczególnie, że nie ma sensu pisać komentarza tylko po to by powtórzyć dokładnie to samo co 10 osób wcześniej napisało.

    0
    • bastard pisze:

      Po to są takie debaty, żeby je komentować i wyciągać z nich jakieś sensowne wnioski.
      A różne ataki personalne są dlatego, że rozmowa została sprowadzona do tego (głównie przez brak kompetencji Pana Przemka Pająka), które urządzenie jest „fajniejsze” i lepiej się sprzedaje.

      0
    • bastard pisze:

      Poza gestykulacją, ciężkostrawna była odmiana słowa „rewolucja” przez wszystkie przypadki.

      0
    • Bla pisze:

      Może zwyczajnie wiele osób poczuło się zawiedzionych lub poirytowanych dyskusją nie na temat? Temat brzmiał „czytać, ale na czym”, a powinien chyba „czytać albo nie czytać, książki vs multimedia”, ewentualnie „analiza rynku zbytu tabletów i czytników”.

      Jeśli ktoś, w „profesorskim stylu”, argumentuje np. że tablet jest lepszy do czytania, bo więcej się ich sprzedaje albo można na nim obejrzeć film, to człowiek się zastanawia, czy ktoś urąga jego inteligencji, czy też przyszedł na zasadzie „powiem co wiem”. Podobnie jak temat chmury. Można czytać choćby na lodówce, byle w chmurze – rewolucja jakości (chyba taka trochę „bolszewicka”).

      0
  21. Jimi14 pisze:

    Robert, zrobiłeś to!!!
    „(…)Mogą legalnie pobierać z serwisów pirackich(…)”
    Szacun!

    Najśmieszniejsze jest dla mnie to, że w kwestii dostępu do dóbr kultury „umoralniają” mnie osoby które mają parę płyt z muzyką, kilka książek, a w ich mniemaniu ich docenienie autorów polega na tym, że mają konto na spotify, kupili 3 ebooki i dodali kartę kredytową do kont iTunes/Play i zakupili trzy pełne wersje „Gniewnych Ptaków”.

    0
    • Robert Drózd pisze:

      Miałem jeszcze wspomnieć jak się nazywa największa wypożyczalnia e-booków w Polsce, ale wtedy by już nagranie zostało pocięte. ;-)

      0
      • Jimi14 pisze:

        Uważam, że powiedziałeś wystarczająco :) Dla mnie to będzie kolejny krok milowy w Polskim rynku ebooków. Pisałem kiedyś w komentarzu w serwisie Przemka, że brak DRM na ebookach w Polsce zawdzięczamy Twojemu artykułowi jak zdjąć DRM z ebooka. Po nim zaczęły się commingouty (pewnie nie tak się to pisze) kolejnych dostawców treści, który zapoczątkował ebookpoint (wszystkie formaty w jednej cenie).

        Podsumowując (w skrócie, bo mógłbym napisać na ten temat artykuł ;). Zgadzam się z Przemkiem, że centrum rozrywki cyfrowej należy do tabletów. Lubię Legimi, bo mają najmniejsze prowizje w Polsce jeżeli chodzi o dystrybucję ebooków, oraz temu, że nie dali się propagandzie anty-abonamentowi, według którego wydawcy tracili pieniądze (temat na osobny artykuł). Popieram Ciebie w praktycznie każdej kwestii. „Szacun” za to, że wszyscy wiedzą, że utrzymujesz się (chodzi mi o tego bloga, a nie UX ;) z prowizji sprzedaży m.in. ebooków. OK, nie utrzymujesz, ale masz z tego pieniądze, ale nie ściemniasz (jak blogerzy publikujący na portalu Przemka), że nie można legalnie pobrać „pirata”.
        Na końcu dodam, że trzeba faktycznie rozróżnić „rozrywkę” i „sztukę”. Co do tego drugiego nie powinno być żadnych obostrzeń i problemów z rozpowszechnianiem. Leszek Możdżer kiedyś również wypowiedział się
        w tej kwestii i z nim zgadzam się w 100%. Tak jak z Tobą Robercie!

        0
    • wyzimir pisze:

      Zapytajcie się swoich znajomych muzyków, jakie pieniądze dostają od takiego Spotify, iTunes, czy od organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi? Płyty sprzedają, koncerty dają a od OZZ…?

      0
      • Jimi14 pisze:

        Ja jestem muzykiem i kompozytorem zrzeszonym w ZAiKS. Jestem również „konsumentem” szeroko pojętej kultury :)

        0
  22. qasx pisze:

    Jak na coś nazwane pojedynkiem to było dość nudno. Zgrzytało mi kilka wymienionych wyżej rzeczy, ale też choćby wątek opłacalności poruszony na samym początku – coś mnie ominęło, tablety za czterysta złotych naprawdę dają radę?
    Dodatkowo nie bardzo rozumiem, o co chodzi z maksymalnie godziną czytania dziennie. Jak dla mnie to już osoby czytające powyżej siedmiu książek rocznie.

    Co do przyszłości, to jasne, że chcę czytnik z kolorowym, wyraźnym ekranem. Tylko bez kompromisów. Urządzenie ma znikać sprzed oczu, to jedyny wyznacznik zwycięzców tej debaty.

    0
  23. kjonca pisze:

    Jeszcze taka uwaga do legimi: nie dałoby się zrobić z tego jakiejś mp3/ogg? W końcu do _oglądania_ to w tej debacie za wiele nie było?

    0
  24. oo pisze:

    Przebrnąłem,

    kurcze Robert trzeba było gościa wypunktować, byłeś zbyt pasywny.
    przecież są badania na temat skupienia uwagi, koncentracji czytania ze zrozumieniem

    treści. Mozna robić wiele rzeczy na raz ale badania mówią że zostaje w głowie niewiele.

    czytniki za chwilę będą miały kolor, z dobrym wykorzystaniem energii i zostawią tablet z tyłu :)

    Gość Przemek wypadł zdecydowanie lepiej od ciebie.

    Patrzyłem jak na Tuska z Kaczyńskim ;)

    0
  25. Łukasz pisze:

    Co do bibliotek to można wypożyczać e-booki z biblioteki w Gdańsku. Wypożyczanie jest zabezpieczone poprzez Adobe ID. Zakładamy kartę do kultury, podajemy nasze Adobe ID (najczęściej e-mail), dostajemy dane do logowanie i już można czytać ;) Większość zbioru jest w PDF, niektóre pozycje znajdziemy także w ePub. Wypożyczamy jedną książkę, na 30 dni (na razie nie ma opcji oddania wcześniej).
    Tutaj więcej informacji: http://ebooki.bibliotekamanhattan.pl/

    0
  26. iboy pisze:

    Wniosek jest jeden. Narodził się kolejny fanboizm – „kindlefanboizm”. Ja mam Kindle więc to najlepsze urządzenie do czytania. TY masz tablet, a więc wg. ciebie to najlepsze urządzenie do czytania. Każdy chwali to co ma a i tak trendy rynkowe dyktuje Amazon, Apple i Google. Oni wiedzą najlepiej co ci jest potrzebne. Cieszmy się z tego , że rynek ebooków rośnie w siłę, a na czym czytamy ma drugorzędne znaczenie.

    0
    • Bla pisze:

      Dlaczego czytnik = Kindle? Jest tyle innych do wyboru. Fanboizm? Chyba da się jeszcze ocenić parametry urządzenia, jego wady i zalety? Jakoś nie widziałem, żeby zwolennicy tabletów wymieniali jego zalety w zakresie CZYTANIA, a jedynie to że można na nim grać w gry i przeglądać neta.

      0
    • bastard pisze:

      Tylko fanboj jest w stanie stawiać ektan e-ink obok LCD w kontekście czytania na nim książek.
      „Oni wiedzą najlepiej co ci jest potrzebne. Cieszmy się z tego , że rynek ebooków rośnie w siłę, a na czym czytamy ma drugorzędne znaczenie.”
      Jeśli ktoś ma więcej niż dwie szare komórki, to sam jest w stanie zdecydować co jest dla niego lepsze. Nie rób z ludzi szympansów. To jeszcze nie te czasy.
      A to na czym się czyta ma kolosalne znaczenie.

      0
  27. Karol M pisze:

    Z uwagi na to, że stan czytelnictwa jest jaki jest, jestem ciekaw czy robiono badania na temat tego jak przekłada się posiadania konkretnego urządzenia na ilość przeczytanych książek (nie blogów, www itp.).

    W moim przypadku zakup Kindla spowodował wzrost ilości przeczytanych książek.

    http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/czytamy-coraz-mniej

    Może warto propomować czytanie książek i to spowoduje wzrost zainteresowania czytnikami:)

    0
    • asymon pisze:

      W jaki sposób chcesz promować czytanie książek? Wsród ludzi, którzy nie odczuwają takiej potrzeby, a tekst dłuższy niż 3 strony ich nuży?

      0
  28. mincel82 pisze:

    Zastanawiam się jak bardzo ta debata przysporzy nowych e-czytelników… bo na 100% dzięki niej liczba ta wzrośnie :)

    0
  29. Krzysiek pisze:

    Koszt czytnika to około 400-500 zł koszt tabletu 800-1500. Oczywiście nie mówię tu o tak zwanych „tabletach komunijnych” czyli sprzętach takich producentów jak Manta, Kiano, Tracer, Trak, Omega, które są zwykłym szrotem. To ceny tych paści są porównywalne cenie czytników. Modele tych producentów są tak niesamowicie awaryjne, że mamy ich dość w sklepie. Tragiczny serwis gwarancyjny producentów wszystkich tych pseudo tabletów (za wyjątkiem Omega) przypomina czarną rozpacz. Szkoda, że nie napisałem tego wcześniej może, któryś z Panów użył by tego argumentu podczas rozmowy co uchroniło by ludzi przed wyborem tych urządzeń. Zawsze wychodziłem z założenia, że jak coś jest do wszystkiego to najczęściej jest to niczego i dlatego jak chciałem poczytać wybrałem czytnik. Na chwile obecną nie widzę zastosowań przydatnych mi dla tabletu – po 8h pracy przed komputerem mam zwyczajnie dość święcącego w oczy ekranu monitora i z przyjemnością sięgam po czytnik.
    Co do tego co mówi pan od tabletów o miażdżącej ilości sztuk sprzedanych do czytników to jestem ciekaw ile procent z tych tabletów faktycznie służy do czytania a ile do gry w Angry Birds na kiblu

    0
    • zagrze pisze:

      O !!!! to, to !!! Totalna porażka „pana tableta”, przede wszystkim ten pan myli (albo nie rozumie) pojęcia CZYTELNICTWA z przeglądactwem pomiędzy kolejnymi odbiorami mejli i tłitów (np. na kiblu).
      I tu niestety przyznać sie musze że sam uprawiam na kiblu niestety czytelnictwo – a to nie jest ponoć zdrowe ;-)

      0
      • MarniC pisze:

        No to ja również dokonam kiblowego comingoutu :-) Czytam na kiblu na Kindlu i to czasem wystarczająco długo by przestało to być komfortowe. W tym sensie na pewno nie jest to zdrowe :-)
        Co do samej debaty to wszystko jyż zostało powiedziane. Sam tabletu nie posiadam bo nie dostrzegam dla niego praktycznego zastosowania w swoim życiu – wystarcza mi telefon (notabene kilkuletnia Nokia z baterią trzymającą 5-6 dni) i laptop. Czytnik mam praktycznie zawsze przy sobie na wypadek potrzeby czytelnictwa interwałowego :-)
        Na koniec gratuluję autorowi bloga. Dzięki niemu (blogowi znaczy) zakupiłem Kindla i był to mój najlepszy zakup od czasu gum Turbo. Po kilku tygodniach żona zaczęła mi go podkradać więc kupiłem jej własnego Paperwhite’a i teraz mam spokój.
        KUTGW Panie Robercie!

        0
    • Bla pisze:

      Jeśli mamy rozważać przytaczane przewagi tabletu, to do korzystania z chmury, odbierania maili, przeglądania netu itd. potrzebuje on dostępu do sieci. A niezłej jakości tablet, z modemem 3G itp. to raczej tak od 1500zł myślę? Prosty czytnik, spokojnie wystarczający do komfortowego czytania to i za 300zł można dostać. Do 1000zł to już 10″ full wypas bym powiedział. A to i tak potrzebne chyba tylko do książek specjalistycznych.
      Bo jeśli tablet bez modemu, to dla mnie rozważania co kupić były proste:
      Skoro odbieram pocztę, surfuje po necie itp. po wifi, tzn. że prawdopodobnie jestem w domu, a w domu mam komputer, znacznie wydajniejszy do każdego z tych zastosowań, więc po co mi tablet? A poza domem to od biedy odbiorę pocztę lub coś znajdę w necie na smartphonie. Który zawsze mam w kieszeni, a tabletu nie będę wszędzie ze sobą targał.
      Jedyne, czego nie lubię robić przy komputerze, to czytanie ebooków z monitora. Wolę się wygodnie położyć i żeby mi nic nie świeciło po gałach. Stąd prosta decyzja o czytniku.
      Tablet to moim zdaniem taka zabawka, która żadnej rzeczy nie robi dobrze. Wszystko jest na nim jakimś kompromisem i półśrodkiem.

      0
  30. reebop pisze:

    Tak, kibelek to idealne miejsce na przejrzenie pudelka czy jakiegoś bloga i dokonanie na nim wpisu :)

    Jakoś sobie nie mogę wyobrazić gościa, który kilka razy dziennie staje przed lodówką aby przeczytać wersów z Pana Tadeusza.

    O technologii było trochę mało. Co w takim tablecie można jeszcze usprawnić? Procesor, pamięć większy ekran? A w czytnikach trochę do zrobienia jest. Ciągle powstają jakieś prototypy ale niewiele z tego wynika. Już parę lat temu mówiono o czymś co było giętkie jak plastikowa okładka z kilkoma kolorami i dużą przekątną i nic sensownego w sprzedaży nie ma. Dla mnie taki kindle z 6″ jest za mały do fachowej literatury. Może z tych zapowiedzi Sony coś wyjdzie?

    A czy prowadzący się lansował z tabletem na kolanach?

    0
    • Bla pisze:

      Ja do fachowej literatury wziąłem sobie Pocketbooka 912 i powiem, że daje radę. Chociaż po zapowiedziach też sobie ostrzę zęby na 13″ od Sony:) Niestety na chwilę obecną nic ciekawszego nie znalazłem.

      0
      • reebop pisze:

        Mówią, że wersja komercyjna ma być jeszcze w tym roku. Miałem kupić kindle PW ale chyba się wstrzymam. Poza tym może te uczelniane na jakimś ebay wypłyną wcześniej?

        0
        • Bla pisze:

          No zobaczymy, zapowiedzi zapowiedziami, podejrzewam, że u nas na rynku pojawi się później. Do tego obawiam się, że początkowo cena może być zaporowa.
          Co do pozostałych czytników, to powiem tak. Moim zdaniem parametry tej 912 (przekątna i rozdzielczość) to absolutne minimum, żeby czytać techniczne pdf’y bez zgrzytania zębów. Testowałem jakiś standardowy 6 calowy czytnik i literki robią się zdecydowanie za małe do czytania, a dzielenie strony nie jest dla mnie opcją. 912 daje mi niezbędne minimum do wygodnego czytania, myślę że na 13 calach i 1600×1200 możnaby to było już nazwać pełnym komfortem.

          0
  31. Pw7 pisze:

    Mam Ipada i Kindelka….nie rozumiem tej dyskusji. Do czytania nawet krótkiego tylko kindle. Magazyny i gazety na tablecie ok, ze względu na wielkość ekranu, książki wyłącznie kindle.

    0
  32. Timi pisze:

    Czy tablet wyprze czytnik ? Czy czytniki wyparły drukowane książki ? Na pewno odbija się to na sprzedaży, jeśli ktoś wybiera jedno albo drugie to zwykle wygra tablet. Na sprzedaż czytników będzie też bardziej niż na tablety wpływał fakt zapychania rynku bowiem nie ma tu pogoni za mocą. Pewien rynek dla czytników jednak pozostanie, bo jeżeli ktoś zacznie poważnie czytać na tablecie to pewnie zechce zainwestować w większy komfort czytania. W przyszłości prawdopodobnie czytniki i tablety staną się tożsame .

    Jeśli zaś patrzeć jako rynek zbytu to czytniki to „obecni klienci” , raczej wiedzą co chcą i szukają najniższej ceny. Natomiast tablety to potencjalny rynek, ci co nie czytają albo czytają sporadycznie, bardziej podatni na reklamę , przenikanie mediów. Tablety mogą wpłynąć na wzrost czytelnictwa i to nie przez „pudelki” , ale przez akcje promocyjne. Książkę trzeba mieć (kupić lub wypożyczyć ) , ci co posiadają czytniki zapewne już czytają , natomiast ci co mają tablet do innego celu mogą przez ściągnięcie paruset kb wejść w posiadanie czy to darmowej książki, czy też pierwszego rozdziału bestselleru (zachęceni w jakiś sposób).

    @dyskusja:
    -P-czytanie interwałowe – tablety/smartphone (T/S) tego nie wymyśliły – jest to sposób na wykorzystanie wolnej chwili na to co lubimy
    -R-książka musi walczyć o naszą uwagę na T/S – to zależy od nas. Jeżeli książka jest dobra to powinna zawsze wygrać. Poza tym można zablokować pozostałe media, czy też ukryć powiadomienia tak że odblokowując T/S zaczynamy na tej samej stronie co skończyliśmy czytać.

    A do wszystkich wyznawców jedynej słusznej drogi – medium jest wtórnym aspektem czytania , niech audiobooki będą tego najlepszym przykładem.

    0
  33. Witam,
    ciekawa dyskusja ;-)
    Chciałbym poruszyć kilka kwestii.

    „Tablet wygrywa uniwersalnością, bo po co zabierać dwa urządzenia, skoro można jedno?”
    Nie chodzi o zabieranie. Chodzi o wybór przeciętnego usera. Zwykły Kowalski prawie nigdy nie kupi czytnika – kupi tablet, na którym od święta będzie czytał książki.
    A maniak czytania zaopatrzy się najpewniej w czytnik, a jeśli lubi tablety (do netu, zabawy, filmów), to kupi dodatkowo tablet. I tyle.

    „Gdyby kolejne generacje urządzeń miały zawsze zastępować urządzenia dedykowane, to:”
    Zgodzę się, że często wygrywa specjalizacja urządzeń. Ale nie zawsze… (patrz niżej)

    „nikt dzisiaj nie nosiłby zegarków na rękę (przecież mamy w telefonach),”
    No i mniej osób nosi zegarki na ręce, bo ma w telefonie zegarek. Szczególnie ludzi młodych. Masz rzetelne dane potwierdzające, że jest inaczej?

    „sprzedaż aparatów kompaktowych spadałaby na łeb na szyję (telefony dają już radę robić naprawdę ładne zdjęcia),”
    Masz dane na ten temat? Bo wydaje się, że faktycznie sprzedaż tanich kompaktów maleje na rzecz smartfonów. Co innego zaawansowane kompakty, hybrydy i lustrzanki – ale o tym segmencie chyba nie mówimy.

    „Garmin handlujący z ogromną marżą urządzeniami GPS poszedłby z torbami, bo przecież nowoczesne telefony łapią znacznie szybciej sygnał…,”
    I znowu: masz statystyki?
    Ja widzę co chwilę na szybach telefony, a nie dedykowane do nawigacji urządzenia. Co prawda spadające ceny nawigacji robią swoje, ale i tablety i smartfony tanieją, więc raczej tendencja jest oczywista.

    „zaś Apple powinien wycofać iPody…”
    Aktualne dane: „(…)Spółka (czyli Apple) sprzedała (…) 5,6 mln iPodów (spadek o 1 mln sztuk.)”. To pierwszy kwartał 2013 roku…

    „Nic takiego się nie dzieje.”
    Moim zdaniem, przykłady chybione, i to bardzo. Bo dzieje się.

    Czytniki oczywiście nie znikną z rynku – i bardzo dobrze. Jednak przeciętny Polak – jeśli już będzie czytał na jakimś urządzeniu przenośnym – to będzie to tablet.

    Pozdrawiam,
    Paweł
    właściciel kilku tabletów i jednego czytnika, którego już wieki nie odpalał…

    0
    • Doman pisze:

      Co do porównywania sprzedaży kwartalnej to warto by wiedzieć czy porównywano z analogicznym kwartałem poprzedniego roku czy z Q4 2012, bo jeżeli to drugie to sezon świąteczny może mocno wykrzywić statystyki.

      0
      • Paweł pisze:

        @Doman,
        takie porównania zawsze robi się do analogicznych kwartałów – zatem tendencja jest bardzo wyraźna.
        Warto dodać, że sprzedaż tabletów w Polsce w pierwszym kwartale 2013 wzrosła 4-krotnie. A jeszcze w tym roku sprzedaż tabletek ma być większa niż laptopów. Tego trendu nie da się już zatrzymać, a napędzają go m.in. sieci komórkowe, tanie tablety biedronkowe, nowi producenci (jest ich już około 40).

        0
    • Bla pisze:

      Nikt chyba nie wątpi, że rynek tabletów jest i będzie wielokrotnie większy, niż rynek czytników. Jeśli rzeczywiście statystyka jest taka, że tylko 11% Polaków czyta więcej niż 6 książek rocznie, to chyba nie trzeba tłumaczyć czemu, zwłaszcza jeśli w innych krajach liczby się drastycznie nie różnią.

      Rozumiem jednak, że całą dyskusję prowadzimy wokół czytania właśnie i w tym kontekście chyba nie ma większych wątpliwości, co jest lepsze? Pytanie więc rozważajmy raczej w kontekście tych powiedzmy 10% czytających, bo że pozostałe 90% czytnika nie kupi, to wiadomo.

      Tak więc, czy dla osoby czytającej lepszy jest tablet, czy czytnik?

      Co do zastępowania urządzeń, oczywiście taki trend będzie występował na mniejszą, bądź większą skalę. Zegarki np. stają się raczej elementem biżuterii, symbolem statusu itp. niż urządzeniem służącym do wskazywania czasu.
      Czemu jednak tak często podkreśla się np. możliwość synchronizacji danych między urządzeniami? Bo nikt nie zastępuje telefonu, czy komputera tabletem. Z prostego względu, że każde z tych urządzeń w swojej funkcjonalności przebija tablet. Smartphone jest bardziej przenośny i służy do dzwonienia. Tablet już nie jest tak poręczny, nie wszędzie go zabieramy, dzwonić z niego ciężko lub się nie da (brak 3G). Podobnie z komputerem, do pracy, internetu, grania, oglądania filmów itp. jest wielokrotnie wydajniejszy i wygodniejszy od tabletu, który zastąpi go tylko poza domem lub do szybkiego sprawdzenia czegoś.
      Posiadanie kilku specjalizowanych urządzeń, poza jakością „usług” ma też inną zaletę. Wbrew pozorom może zwiększać, a nie zmniejszać wygodę (nawigację mogę zostawić w samochodzie, nie muszę jej nosić tam i z powrotem). Nie powodują też ryzyka, że gdy urządzenie się zepsuje (co staje się naturalnym elementem przy obecnej filozofii produkcji), stracimy dostęp do wszystkiego. Co więcej, kilka urządzeń może nam zapewniać jakąś redundancję, zepsuła mi się nawigacja, to awaryjnie skorzystam z tej w telefonie. Padł mi komputer, to sprawdzę pocztę i poszukam informacji na smartphonie/tablecie, itd.
      Jeśli ktoś czyta, to czytnik jako dodatkowe urządzenie nie jest problemem. Jest najlepszym urządzeniem stworzonym do tego celu, więc czemu zadowalać się półśrodkami? A jak ktoś nie czyta, to dyskusja jest zbędna, tak samo jak nawigacji nie kupi ktoś, kto nie ma samochodu, ewentualnie skorzysta z telefonu/tabletu, żeby odnaleźć się gdzieś w mieście i stwierdzi, ze to najlepsze urządzenie do korzystania z nawigacji.

      0
      • Paweł pisze:

        @Bla,
        w zasadzie zgadzam się z Tobą w większości, a nie chcę ciągnąć polemiki w tematach „poza czytnikowych”, więc odpuśćmy to.
        Pozostaje zatem pytanie następujące: o ile czytnik jest lepszy od tabletu, jeśli chodzi o wygodę czytania? Bo skoro dochodzimy do punktu, w którym niemal każdy będzie miał tablet, to czy czytnik będzie potrzebny. Naprawdę mała garstka osób, za rok czy dwa, będzie miała czytnik, a nie będzie miała tabletu. Tego jestem wręcz pewien. Czytnik jest kolejnym urządzeniem, które – mając już tablet – mielibyśmy dla większej wygody czytania kupować. Tylko po co?
        Jeśli ktoś czyta umiarkowaną ilość e-książek w roku, to czytnik uważam za zbędny. Dopiero maniak czytania doceni czytnik i go kupi. I nie ma co wmawiać komukolwiek, że jest przepaść w wygodzie czytania między czytnikiem a tabletem i że MUSI kupić czytnik. Dopiero osoba naprawdę dużo czytająca wręcz sama zainteresuje się czytnikami, by rozważyć zakup.

        0
        • asymon pisze:

          Zdefiniuj, czym dla ciebie jest „umiarkowana ilość książek”? I czy piszesz jako teoretyk, czy praktyk? Ile książek przeczytałeś na tablecie, przykładowo od początku roku?

          Pytam z ciekawości, bo jestem w trakcie zbierania funduszy na tablet, ale raczej nie planuję na nim czytać tekstów dłuższych niż 10-20 standardowych stron A4.

          0
        • Bla pisze:

          Też się zgadzam w większości, to że czytnik jest tylko dla „maniaków” czytania to oczywistość i tylko w tym kontekście go rozpatruję. Założyłem z góry, że czytający sporadycznie w ogòle nie będą zainteresowani tym tematem.

          Do sedna. Komfort jest dla mnie dużo większy, bo mogę w zasadzie zapomnieć o baterii. Do tego bardzo dużo czasu spędzam przy komputerze (nawet kilkanaście h na dobę) i z wiekiem moje oczy odczuwają to coraz dotkliwiej. Czytnik zastępuje tu papier, różnica dla mnie ogromna, a czytam prawie codziennie.
          Tablet świadomie odpuściłem, bo uważam go za większy smartphone minus dzwonienie. Telefon w kieszeni mi wystarcza.

          Do tego, jako osoba uzależniona od netu, świadomie unikam rozpraszaczy uwagi, gdy czytam coś do pracy np.

          Zdaję sobie sprawę, że jestem w mniejszosci, jednak jak widać czytniki mają swoją niszę.

          0
  34. Likaon23 pisze:

    Mi sie wydaje, ze tych dwoch panow co innego ma na mysli mowiac „czytam”.
    Czytanie maili czy newsow na komorce czy tablecie to nie to samo co przeczytanie ksiazki…
    W czytaniu ksiazkek chodzi o komfort. Tablet nie ma szans z czytnikiem, tylko poprzez roznice w budowie ekranu, sprawdzanie maili i powiadomien schodzi na dalszy plan, gdyz to wlasnie ekran determinuje komfort czytania. Wydaje mi sie, ze wystarczylo by pozyczyc temu panu czytnik i zaproponowac by przeczytal KSIAZKE na tablecie a potem na czytniku. Jestem ciekaw czy zmienil by zdanie. Mysle, ze coraz lepsze czytniki beda rozwijac sie niezaleznie od tabletow, gdyz jest to urzadzenie dedykowane/specjalistyczne, ktore -z zasady- nie moze byc wyparte przez urzadzenie uniwersalne.

    0
  35. Tommy pisze:

    O ile jestem zwolennikiem czytania na czytnikach to o tyle nie zgadzam się z wnioskami z ostatniego akapitu.
    -„Gdyby kolejne generacje urządzeń miały zawsze zastępować urządzenia dedykowane, to:
    nikt dzisiaj nie nosiłby zegarków na rękę (przecież mamy w telefonach),”
    Gdyby telefony na rękę były wymyślone przed zegarkiem, nikt dzisiaj nie nosiłby zegarków.
    Apple i nie tylko, już pracują na zegarkiem połączonym z telefonem. Na co mi sam zegarek, jeśli mogę mieć jeszcze dyktafon, telefon i gps w jednym na ręce? Ostatecznie tradycyjny zegarek będzie pełnił jedynie funkcję ozdobną, może statusu, poza tym straci swój byt jako urządzenie wskazujące tylko czas.
    http://pclab.pl/news53461.html
    -„sprzedaż aparatów kompaktowych spadałaby na łeb na szyję (telefony dają już radę robić naprawdę ładne zdjęcia),”
    – i tak się właśnie dzieje. Najnowsze Nokie robią lepsze zdjęcia niż przeciętne kompakty. Po co mam nosić dodatkowo kompakt skoro telefon mam zawsze przy sobie. Kilka lat i era kompaktu odejdzie do lamusa. Zostaną zaawansowane kompakty dla pasjonatów fotografii.
    http://www.benchmark.pl/aktualnosci/olympus-tanie-kompakty-koniec-produkcji.html
    http://fotoblogia.pl/2012/11/22/nadchodzi-koniec-epoki-kompaktow

    – „Garmin handlujący z ogromną marżą urządzeniami GPS poszedłby z torbami, bo przecież nowoczesne telefony łapią znacznie szybciej sygnał…,”
    Kolejne chybione stwierdzenie. Głównym problemem w smartfonach jest bateria. Moi znajomi łącznie ze mną, tylko dlatego kupujemy dedykowane GPS-sy, gdyż nie ma wielu telefonów, które są w stanie eydajnie pracować podczas całodziennych wędrówek i wycieczek na jednym ładowaniu. Przy następnej generacji baterii, smartfony przejmą rynek zwykłych konsumentów, pozostaną dedykowane GPS dla wojska, straży, GOPR itp. Moi znajomi, którzy od czasu do czasu udają się w dłuższe podróże, w zupełności wystarcza nawigacja na smartfonie podłączonym do ładowarki samochodowej. Być może zawodowi kierowcy, taksówkarze, kurierzy potrzebują dedykowanych nawigacji. Całej reszcie ekran telefonu zupełnie wystarczy.

    -„zaś Apple powinien wycofać iPody…”
    nie musi już wycofywać bo jeszcze jest z tego kasa, ale dni Ipodów też są już policzone.
    https://en.wikipedia.org/wiki/File:Ipod_sales_per_quarter.svg. – dane sprzedaży mówią same za siebie. Ipod najlepsze czasy ma za sobą.
    Na co mi tylko mp3 player, skoro jeszcze mogę dzwonić, grać, przeglądać Internet na telefonie?

    Oczywiście niektóre zmiany dzieją na naszych oczach, niektóre widzimy po pewnym czasie.
    Dni czytników również będą policzone, w momencie zaadoptowania technologii e-papierowo-podobnej do tabletów. Jeśli będę mógł czytać na tablecie i to długo bez zmęczenia oczu, na co mi dedykowany czytnik ?

    Ale do tego czasu możemy spokojnie spać i cieszyć się kolejnymi przeczytanymi lekturami na Kindle :)

    0
    • bastard pisze:

      Myślę, że trochę naginasz fakty.
      „Najnowsze Nokie robią lepsze zdjęcia niż przeciętne kompakty. Po co mam nosić dodatkowo kompakt skoro telefon mam zawsze przy sobie.”
      Najwidoczniej nie masz pojęcia o fotografii.
      Miedzy aparatami w telefonach, a kompaktami jest przepaść. Marketingowcy, pomimo swoich wielkich talentów, nie oszukają fizyki. Porównaj wielkość obiektywu lub matrycy w smartphonie z tym w najprostszym kompakcie i zapytaj kogoś kto ma pojęcie o fotografii co z tego wynika.
      „Zostaną zaawansowane kompakty dla pasjonatów fotografii.”
      A czy właśnie nie o to chodziło w tej debacie?
      Dla pasjonatów czytania są czytniki :)

      Cały ten wywód przypomina argumenty „Pana Tableta”.
      Większość ludzi nie czyta (nie interesuje się fotografią i wieloma innymi rzeczami) i to jest normalne i nie potrzebują niczego więcej poza tabletem lub smartfonem. Ale nie można zapominać, że nie ma to żadnego znaczenia dla tych, którzy się tym interesują, gdyż oni sami potrafią wybrać dla siebie optymalne narzędzie i dokonują tego wyboru mając pojęcie o tych różnicach.

      No i najważniejsza sprawa — o ile da się na upartego porównywać te urządzenia (aparaty fotograficzne, GPS, zegarki) to w przypadku czytników różnica jest kluczowa. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że LCD nie nadaje się do czytania książek (nie tzw. „interwałowego”). Różnica jest tu zupełnie inna.

      „Dni czytników również będą policzone, w momencie zaadoptowania technologii e-papierowo-podobnej do tabletów. Jeśli będę mógł czytać na tablecie i to długo bez zmęczenia oczu, na co mi dedykowany czytnik ?”
      Zastanawiałeś się nad tym czym generalnie różnią się te urządzenia?

      0
    • Robert Drózd pisze:

      Ale ja się z dużą częścią argumentów zgadzam, właśnie to, że wyspecjalizowane urządzenia są w jakimś aspekcie *lepsze* decyduje o tym, że ludzie przy nich pozostają.

      Analizując temat szerzej powinienem rozważyć też urządzenia, które pojawiły się i… znikły, bo ich specjalizacja nic nie dawała – kto używa dzisiaj przenośnych odtwarzaczy DVD albo palmtopów – w zasadzie pogrobowcem palmtopów jest ipod Touch – taki smartfon, z którego nie można dzwonić.

      0
      • bastard pisze:

        Myślę, że wielbiciele gadżetów zapominają o najważniejszej sprawie.
        Ludzie czytają książki na tym, na czym im jest wygodnie. Niezależnie jak się to urządzenie (lub sam papier) nazywa. Chyba nikt nie kupuje czytnika dla jakiegoś lansu czy mody, a dla wygody. Będą tablety z dobrym ekranem, zapewniającym wygodne czytanie i długotrwałą pracę na baterii — świetnie, sam kupię i wtedy on będzie moim „czytnikiem”. Najlepiej okrojony z wszelkich multimedialnych dodatków. Jak nazwać potem takie urządzenie? ;)
        Przecież sam czytnik to tylko narzędzie i nikt nie będzie o nie walczył. Liczy się treść i możliwość wygodnego przeczytania tej treści właśnie.
        Dziś, obok papieru, najlepszym rozwiązaniem są czytniki, a w przyszłości zastąpią je jakieś LEPSZE urządzenia do czytania. LCD nie jest lepszym rozwiązaniem, a jest wręcz krokiem wstecz.

        0
  36. obelixuspl pisze:

    Podoba mi się ta wypowiedź o nastolatkach, Mam 15 lat na czytniku czytam od 2 lat i nie wyobrażam sobie czytania na tablecie

    0

Skomentuj pioterg666 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.