Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Ebookpoint uruchomił wysyłkę na Google Drive!

Ebookpoint, jako chyba pierwsza polska księgarnia umożliwia wysyłkę zakupionych e-booków i audiobooków do Dysku Google

Funkcja pojawiła się parę dni temu i działa analogicznie do istniejącej już od wielu lat wysyłki na Dropboxa.

1. Autoryzacja

Najpierw musimy autoryzować dostęp do Google Drive.

Wchodzimy na stronę naszego konta w Ebookpoint do zakładki „Google Drive”.

Następnie klikamy „Autoryzuj”. Zostaniemy przeniesieni na stronę Google z prośbą wyrażenie zgody.

Gdy tylko klikniemy „Zezwól”, sprawa będzie załatwiona.

2. Konfiguracja

Gdy wrócimy na wspomnianą stronę konta, widzimy możliwość włączenia automatycznej wysyłki po zakupie.

Wybieramy formaty, które zostaną automatycznie wysłane po zakupie.

Małym druczkiem czytamy: „Zaznaczając opcję automatycznej wysyłki wyrażasz zgodę na spełnienie świadczenia przed upływem 14 dniowego terminu na odstąpienie. Zgoda oznacza utratę prawa do odstąpienia od umowy”. Przypomnę, że chodzi tutaj o zgodność z prawem konsumenckim, wprowadzonym ponad trzy lata temu.

Z tej strony możemy też usunąć autoryzację.

3. Wysyłka

Nawet jeśli nie ustawiliśmy automatycznej wysyłki, możemy wybraną książkę z biblioteki wysłać ręcznie.

Gdy przy wybranej książce klikniemy „Pobierz”, widzimy obecnie takie oto okienko.

Wygląda to jak jakiś panel nawigacyjny, ale jest w sumie dość proste. Możemy książkę przeczytać online, albo każdy z formatów (PDF, EPUB, MOBI) wysłać na nasze urządzenia lub chmury.

Kliknąłem przy epubie „Wyślij na Google Drive” i rzeczywiście – książka pojawiła się szybko na moim dysku w stworzonym przy tej okazji folderze „eBookpoint”.

Mam więc prawo przypuszczać, że wszystko będzie działać sprawnie.

Od paru lat korzystam z integracji Ebookpoint z Dropboxem i tam również po zakupie pliki pojawiają się natychmiast. Choć zdarzało się już parę razy (i przykład widzicie powyżej), że księgarnia „zapominała” że Dropbox był włączony i musiałem go autoryzować ponownie.

Brakuje mi też jakiejś możliwości „hurtowego” wysłania np. wszystkich zakupionych książek w danym roku, lub po prostu tych, które zaznaczę w bibliotece.

Podsumowanie

Jakiś czas temu zrobiłem porównanie polskich księgarni z e-bookami pod względem stosowanych metod wysyłki plików. Wynikało z niego jasno, które sklepy tylko sprzedają e-booki, a które dbają o to, aby klient miał do nich jak najszerszy dostęp.

Może i z tej nowej funkcji wysyłki dla Google Drive nie będą korzystały tłumy, ale dla wielu osób Ebookpoint na pewno zyska kolejnego plusa.

A Wy będziecie korzystać?

Na koniec jeszcze ankieta. Można zaznaczyć kilka opcji.

Z jakiej chmury korzystacie do przechowywania książek?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Po raz ostatni o serwisach „chmurowych” dyskutowaliśmy dwa lata temu, gdy donosiłem o zamknięciu copy.com. Może od tego czasu pojawiły się nowe ciekawe rozwiązania, które chcielibyśmy, aby wdrożyły nasze ulubione księgarnie?

 

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

25 odpowiedzi na „Ebookpoint uruchomił wysyłkę na Google Drive!

  1. Cyfranek pisze:

    Mojej ulubionej (Tolino Cloud – 25 GB) akurat nie uwzględniłeś w ankiecie…

    2
  2. Marek pisze:

    Mnie również brakuje zbiorczego ściągania/wysyłania zakupionych książek. Nie tylko w ebookpoint, ale we wszystkich polskich księgarniach. Chciałbym mieć możliwość ściągnięcia wszystkich zakupionych książek we wszystkich formatach jednym kliknięciem.

    Co do nowej opcji – osobiście nie skorzystam. Co prawda przechowuję kopie książek na Google Drive, ale w formie zaszyfrowanej (nie chcę, żeby Google i różne trzyliterowe agencje wiedziały co czytam). Dlatego najpierw ściągam pliki „ręcznie”, szyfruję i dopiero wrzucam do chmury.

    4
    • lola pisze:

      Trzy literowe agencje jak będą chciały to spokojnie sobie na Twoim komputerze przed tym zanim „zaszyfrujesz” sprawdzą co czytasz. Choć nie wiem po co im to w przypadku takiego zwykłego szaraczka.
      Rozumiem, że nigdy z biblioteki nie korzystałeś, żeby bibliotekarka pani Marysia też nie wiedziała co czytasz? ;) ;)

      11
    • Dark Passenger pisze:

      Pewnie kolega czytał książkę Tomasz Piątka o Antonim ;)

      0
      • Marek pisze:

        Nie czytałem :) Zawodowo zajmuję się m.in. bezpieczeństwem informacji, wiem na ile sposobów można wykraść czyjeś dane, wiem też co można z nimi potem zrobić. Można dyskutować, czy szyfrowanie książek to nie przesada, ale taki mam już nawyk – wszystko co idzie do chmury jest szyfrowane.
        Dziad Z Lasu w komentarzu poniżej podał zresztą dobry argument, który wcześniej mi nie przyszedł do głowy – książki są oznaczone znakiem wodnym, ktoś przejmie konto google, książki wrzuci na torrenty i potem będę musiał się tłumaczyć. I tu nie trzeba żadnych teorii spiskowych wymyślać, jak ktoś się interesuje bezpieczeństwem w sieci to wie, że wyobraźnia przestępców wykracza daleko poza wszelkie teorie spiskowe.

        4
        • Mar pisze:

          A jak przejmie konto w księgarni? Statystycznie to chyba łatwiejsze przejąć konto w księgarni niż konto w wyspecjalizowanej firmie chmurowej?

          0
          • maria pisze:

            Jak przejmie konto w księgarni która ma podlinkowaną chmurę to przejmie też dostęp do tej chmury. W ograniczonym zakresie ale wystarczającym do pobrania książek. Oczywiście książki też będzie mógł wtedy pobrać bezpośrednio z półki więc to nie ma znaczenia. Natomiast gdy przejmie konto w chmurze to po co ma zyskać więcej niż może?

            20 lat temu uczono wszystko co wrzucasz do sieci traktuj jako publicznie widoczne dla każdego na zawsze. Dziś młodzi tego nie rozumieją – bo to jest sprzeczne z ideą szeroko reklamowanej chmury i rozdawania swej prywatności w mediach społecznościowych.

            0
            • Doman pisze:

              No właśnie, my tu gadu gadu o prywatności, a mnie bardziej zastanawia jak szerokie uprawnienia do chmury dostaje Ebookpoint (a w związku z tym potencjalny zły hacker) Mogą kasować pliki z konta? Albo chociaż ze swojego folderu?

              0
            • asymon pisze:

              wszystko co wrzucasz do sieci traktuj jako publicznie widoczne dla każdego na zawsze

              Fajnie jest to ujęte w dostępnym na YT programie „Government Surveillance: Last Week Tonight with John Oliver” – polecam kolejny raz. Jeśli kiedykolwiek wyciekną moje ebooki, przedstawię w sądzie wywiad ze Snowdenem jako dowód.

              0
  3. nasciturus pisze:

    A czemu ankieta nie ma opcji „nie korzystam z rozwiązania typu chmura”?
    Są jeszcze ludzi, którzy wolą bezpieczeństwo swoich danych nad wygodę (oraz tacy, którzy nie potrafią chmur obsłużyć).

    7
  4. Pioterg666 pisze:

    Fakt, ankieta robiona trochę na kolanie. Brak opcji „nie korzystam”, ale przede wszystkim brak do wyboru chmury Amazona, z której korzysta każdy (nawet nieświadomie), kto wysyła mailem pliki na Kindle.

    3
  5. Dziad z lasu pisze:

    Tzw. czynniki z Ebookpointu – uporczywie, z zapamiętaniem godnym dużo lepszej sprawy, przez Roberta Drozda nieodmienianego wbrew regule i tradycji – powinny się bardzo mocno „fuknąć” w co tam chcą. Nie dość, że bredzą w reklamie o „nowej funkcjonalności”, to jeszcze robią to z literówką („fukncjonalność” – sic!).
    Zaprawdę, pisać każdy może, ale na pewno nie każdy powinien.

    @lola
    „Rozumiem, że nigdy z biblioteki nie korzystałeś, żeby bibliotekarka pani Marysia też nie wiedziała co czytasz?”
    Pani Marysia nie oznaczy czytanych przez ciebie książek indywidualnym, pozwalającym cię jednoznacznie zidentyfikować, kodem (ani tym bardziej twoim imieniem i nazwiskiem oraz adresem mailowym, podanymi wprost, w niezaszyfrowanej formie, jak to robi ów nieszczęsny Ebookpoint), ani nie rozwlecze tak spreparowanych książek po warezach.

    2
    • Doman pisze:

      Samej książki nie oznaczy, to byłoby niepraktyczne. Ale na karcie trzymanej za okładką jak najbardziej wpisze numer twojej karty czytelnika, unikalny i jednoznacznie cię identyfikujący.

      Największe niebezpieczeństwo serwisów „chmurowych” wynika raczej z centralizacji tych wszystkich informacji i łatwości ich masowego przetwarzania.
      Bezpieczeństwo prawie zawsze będzie w opozycji do wygody i każdy musi sobie zadecydować gdzie jest jego granica.

      0
      • asymon pisze:

        Już nie ma chyba kart książek i kart czytelników. Wszystko, panie, siedzi teraz w tych komputerach.

        I właśnie, taka całkiem świeża historia, à propos. Jako że zapisany jestem do sieci bibliotek na warszawskiej Ochocie, choć rzadko ostatnio coś pożyczam, czasem się loguję, gdy szukam czegoś, czego akurat nie ma na kindle. Okazało się, że ktoś w pocie czoła przeklepał do tych komputerów papierowe karty i można podejrzeć historię wypożyczeń. Albo po prostu udostępniono część bazy klientom.

        Pomyślałem, że fajnie, jak mi się zechce wprowadzę to do LC, ale z drugiej strony trochę jednak straszno. Bo może ktoś kiedyś wykorzysta przeciwko mnie, np. gdy Harry Potter będzie już na indeksie, że coś tam było pożyczane w lipcu 2011?

        0
        • riesling pisze:

          Ubiegnę Marka i napiszę, że skoro trzymamy się reguł to powinno być: Wszystko, Panie, siedzi teraz…. ;)

          6
        • maria pisze:

          Dawno, dawno temu. Gdy książki w Pl drukowano na szybko żółknącym papierze w którejś z serii wydawniczych ukazały się dwie pozycje Markiza de Sade. Jedną z takich kolekcji odziedziczyłam i w ten sposób mogłam przeczytać anonimowo te dzieła. Po przeczytaniu książki wylądowały na makulaturze – bo na półkę nie chciałam ich wstawiać a podarować komuś też mi było dziwnie.

          Czy dziś chciałabym aby takie pozycje były na mojej półce w jakiejś księgarni? Pewnie nie. I nie dlatego że się ich wstydzę. Nie mam oporów przed przyznaniem się do przeczytania tych i wielu innych „zakazanych” książek. To też część klasyki. Chcę uniknąć dyskusji z wszelkiej maści oszołomami oraz osobami które wyrabiają sobie zdanie o kimś na podstawie jakiegoś wycinka rzeczywistości. Dość mam tego ciągłego „wiesz jak się ciebie pozna to nie jesteś taka zła, ale to pierwsze wrażenie… powinnaś nad nim popracować”.

          1
          • Athame pisze:

            To była Justyna, czy coś późniejszego?

            0
            • maria pisze:

              Tytułów nie pamiętam, a treść to cytując klasyka „jedno wielkie pier…”.

              Wartości literackiej za wielkiej to nie miało, ale by się o tym przekonać trzeba było to przeczytać. W sumie były dwa tomy jeden zawierał jedną książkę a drugi dwie krótsze. Pamiętam, że jedna z tych książek jest jakby niedokończona. Najpierw autor opisuje dokładnie kolejne dni „uciech” cielesnych by w pewnym momencie przejść na styl konspektu co w danym dniu się wydarzyło i ile razy, ale już bez żadnych opisów czy fabuły. Tak jakby to był szkic (lub konspekt właśnie) który dopiero miał być zamieniony w powieść.

              Gwoli sprawiedliwości muszę przyznać że w którejś z tych książek pojawia się jakiś wątek filozoficzny. Są dyskusje w obronie libertynizmy, są jakieś próby argumentacji. To nie jest tak że dzieła de Sade to tylko opisy orgii i poniżeń. Nie. Jakby wyciąć „opisy” to nadal pozostałoby trochę treści, a gdzieniegdzie nawet normalna fabuła. Tyle że albo jego język albo tłumaczenie sprawiały, że nawet czytając te rozważania i dyskusje filozoficzne czułam że to tylko taki listek figowy. Tak jakby autor mrugał okien mówiąc trochę poględzę ale wiadomo o co chodzi zaraz przejdziemy do opisów. Dla mnie te książki były tak jakby pisane na siłę. Tak jak nie przymierzając w filmie erotycznym na siłę dorobiona jakaś głupkowata fabuła która sprawia że nie da się tego oglądać ani dla fabuły ani dla tzw. „momentów”.

              0
  6. Chris pisze:

    > ani nie rozwlecze tak
    > spreparowanych książek po warezach.

    Wow, toż to teoria godna niejakiego Antoniego.
    Szacun ;)

    1
  7. Amelka pisze:

    Raczej nie skorzystam. Mam tam wszystko poustawiane, żeby wysyłka była od razu na Kindle i system nie chce wysyłać e-booków. Muszę kliknąć, aby wysłało. Jak to tak samo ma działać to podziękuję. Jakoś na woblinku, publio czy virtualo nie ma z tym problemu… a lubię ebookpoint bo czasem mają tam najniższe ceny premier.

    0

Skomentuj Cyfranek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.