Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

E-czytelnik spogląda na branżę, czyli 13 tom „Rozmów o rynku książki”.

Ukazał się kolejny, 13 tom “Rozmów o rynku książki”, przeprowadzonych przez redakcję Biblioteki Analiz.

W księgarni Koobe kupimy go także w formatach czytnikowych. Z tej okazji prezentuję – podobnie jak rok temu – artykuł gościnny przygotowany przez ekipę Koobe.

Czemu pismo z wywiadami branżowymi powinno obchodzić czytelnika e-booków? Bo niektóre z omawianych w tomie zjawisk dotyczą nas bezpośrednio.

1. Projekt ustawy o książce – stała cena na nowości

Ten temat budzi wiele emocji. Ponieważ póki co wprowadzenie tej ustawy nam nie grozi (z powodów politycznych, choć Minister jest osobiście przychylny zmianom), warto na spokojnie przyjrzeć się argumentom obu stron.

Przepytywani przez dziennikarzy Biblioteki Analiz wydawcy byli ogólnie za wprowadzeniem ustawy. Twierdzą, że w inny sposób nie jest możliwe utrzymanie różnorodności tytułów na rynku. Ponadto podnoszą się głosy, że książka nie jest towarem jak każdy inny i domaga się specjalnego traktowania, w tym ochrony przez państwo.

Włodzimierz Albin, prezes Polskiej Izby Książki, wyjaśnia, że sytuacja na rynku książki domaga się interwencji, gdyż ten rynek działa po prostu patologicznie:

Na rynku walka cenowa dotyczy nowości wydawniczych. Można je kupić po śmiesznej cenie, z 25-proc., a często nawet znacznie wyższym rabatem od ceny sugerowanej przez wydawcę. Czy zna pan jakieś inne branże, które swoje najnowsze produkty od razu przeceniają o 25 proc., a produktów o rynkowym stażu wyższym niż pół roku nie sposób dostać w normalnej dystrybucji?

Gdzie tu jednak miejsce na czytelnika? Czy wystarczy nam różnorodność mniejszych i większych wydawnictw, wiele ambitnych pozycji, skoro czytelników nie będzie na nie stać? Ustawa ma działać na dłuższą metę w interesie odbiorców. Krótki okres szoku powinniśmy po prostu przeboleć, pocieszając się większymi promocjami na mniej znane tytuły z backlisty.

[RD: o projekcie stałej ceny na nowości był u nas artykuł.]

2. Nielegalna dystrybucja treści: czy da się ścigać Chomikuj?

Słynny proces między wydawcami zjednoczonymi wokół Wolters Kluwer Polska a FS File Solutions Ltd. (administratorem Chomika) na poziomie Sadu Apelacyjnego zakończył się odrzuceniem, nie oddaleniem pozwu. Co to oznacza? Że na żadnym poziomie postępowania nie oceniono merytorycznie odpowiedzialności serwisu za zarzucane mu praktyki. Czyli: nie jesteśmy ani milimetr bliżej znalezienia sensownego rozwiązania problemu. Być może przyczyną była formuła pozwu zbiorowego – wciąż w Polsce mało popularna. Więcej opowiada reprezentująca zjednoczonych wydawców mec. Agnieszka Wiercińska-Krużewska.

3. Opłaty reprograficzne: jak to zrobić z sensem?

Ponosicie te opłaty. Ponieśliście je już nieraz. wliczone w cenę wielu sprzętów RTV i IT, jak tablety, smartfony, drukarki czy kserokopiarki. Urządzenia te, ponieważ służą powielaniu treści (zarówno w obrębie dozwolonego zakresu, jak i – potencjalnie – nielegalnie), są objęte opłatą, która ma wędrować do twórców i wydawców (redaktorów, tłumaczy, korektorów, ilustratorów), by zrekompensować im straty, poniesione w ten sposób.

Płaszczyzna sporu widoczna jest gołym okiem: producenci sprzętu chcą płacić mniej, wydawcy chcą dostawać więcej. Świetny (chyba najlepszy w tomie) wywiad poświęcony jest właśnie tej sytuacji: Łukasz Gołębiewski stawia naprzeciw siebie Michała Kanownika (ze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego) i Andrzeja Nowakowskiego (ze Stowarzyszenia Wydawców i Autorów Polska Książka) i pozwala obu stronom solidnie się pokłócić.

4. Digitalizacja zasobów domeny publicznej: więcej entuzjazmu!

Zanim zwrócicie uwagę na braki (wciąż jest ich sporo), zauważcie, jak wiele zrobiono. Sama CBN Polona robi wrażenie. Jedno zdjęcie stamtąd potrafi mieć 300 polubień na Fb. Oznacza to, że udało się stworzyć produkt, który naprawdę interesuje ludzi.

Na marginesie pojawiło się pytanie: czy obecność darmowych ebooków w internecie nie prowadzi do sytuacji, w której wszyscy oczekują treści za darmo i odzwyczajają się od płacenia za ebooki? Tomasz Makowski z Biblioteki Narodowej przekonuje, że przeciwnie: darmowe treści upowszechniają czytanie, wyrabiają nawyk i sprzyjają rozwojowi rynku książki. Też tak wierzymy.

5. E-edukacja: kiedy się doczekamy sensownych rozwiązań?

Kolejny gorący temat, bo dotyczy wielu zapalnych punktów. Polskiej szkole bez dwóch zdań potrzebna jest cyfryzacja. To nieuniknione. Pytań dookoła jest jednak więcej niż odpowiedzi: kto za nią zapłaci? Czy nauczyciele i szkoły są na to przygotowane? Kto powinien być odpowiedzialny za e-podręczniki? Odpowiedzi wciąż nie ma. Zobaczcie, jakie są perspektywy.

6. Jak e-czytamy?

Świetnie o czytelnictwie ebooków w abonamencie opowiada Mikołaj Małaczyński z Legimi: ile ebooków da się przeczytać w miesiąc oraz ile czasu poświęca średnio na czytanie e-czytelnik? Jaka jest różnica między czytelnikiem a kimś, kto książki kupuje? Jak może się rozwijać rynek ebooków i czemu książka elektroniczna nie wyprze papieru (nie bójcie się, namiętni wąchacze książek!)?

E-booka „Rozmowy o rynku książki 13” w formatach czytnikowych kupimy najtaniej w koobe.pl.

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Książki na czytniki i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

13 odpowiedzi na „E-czytelnik spogląda na branżę, czyli 13 tom „Rozmów o rynku książki”.

  1. Magda pisze:

    Czy obecność darmowych ebooków w internecie nie prowadzi do sytuacji, w której wszyscy oczekują treści za darmo i odzwyczajają się od płacenia za ebooki? Podobny problem wiąże się z darmowymi informacjami w serwisach internetowych czy na blogach. Sama kupiłam w styczniu domenę w cal.pl i informuję społeczność mojego miasteczka, co w trawie piszczy. Nie widzę nic zdrożnego w darmowych newsach.

    0
  2. inkognit pisze:

    co do p.1
    tak znam inne – sprzęt AGD, telewizory, komputery, programy komputerowe – nowe, lub 1-4 tygodnie po premierze (co w tym wypadku jest praktycznie jak premiera) są przeceniane by zwrócić uwagę nabywców.
    do tego jedzenie … tak, np. nowe masło – 2 za 1 – kup posmakuj może się przekonasz
    rynek książek wcale pod tym względem nie jest jedyny – różnica jest taka że tak jak w przypadku muzyki czy filmów, ludzie naprawdę czekają na dzień premiery – „nowość” dla książki to pierwsze tygodnie, więc wszyscy oczekują że w tym właśnie czasie będzie „przecena”
    W UK często nowe filmy mają swoją cenę, po miesiącu ta cena spada i wielu moich znajomych (Brytyjczyków) kupuje je dopiero gdy ta cena spadnie – i wszyscy wiedzą że spadnie, bo inaczej film się nie sprzeda
    – stałą cena na nowości może mieć dokładnie ten sam efekt – nowość to 1 miesiąc – ok. kupię za miesiąc (i tak mam co czytać) … tylko że w trakcie tego miesiąca dojdą do mnie opinie o książce i może wcale nie będę już taki entuzjastyczny co do kupna …?

    0
  3. Tadeusz pisze:

    Według mnie wprowadzenie stałej ceny na nowości spowoduje znaczny spadek ich sprzedaży. Ceny książek papierowych mimo licznych rabatów są bardzo wysokie (średnio 35- 50 zł), a podwyższenie cen z pewnością nie poprawi czytelnictwa w Polsce, które jest na tragicznie niskim poziomie.

    0
  4. wydawca pisze:

    ad1
    Ta stała cena to absurd.
    Absurdem jest to, ze na tym rynku żądzą dystrybutorzy. Jesli sie jest nowym malym podmiotem na rynku i chce wspolpracowac z ogolnopolskim dystrybutorem to ten życzy sobie nawet 50% rabatu od ceny detalicznej (ostatnią „propozycję” jaką dostalismy to 55% i absolutna wyłączność z prawem zwrotu i żadna gwarancją minimalnej sprzedaży)
    Nastepnie taki dystrybutor oddaje innym ksiegarniom po 30-35% od ceny detalicznej, stąd dyskontowe ksiegarnie natychmiast w dniu premiery mogą dac cene nizsza od okladkwwej o 25-30%.
    W calej tej dyskusji niegdzie nie widze wątku „czy nie wydaje się wam idiotyczne, ze dystrybutor rząda takich marż”.
    I teraz ta zmiana, czyli wprowadzenie „stałej ceny” sprawi, ze dystrybutorzy jeszcze bardziej urosną, a wydawcy i tak będą gryźć piach (i czekać na zapłacenie w terminie faktur ze 150 a nawet 180 dniowym terminem płatnosci – bo takie są terminy i tak konsekwentnie nie dotrzymywane)

    Książka jest zwyklym produktem i wydawca-producent, powinien ustalic cenę hurtową i koniec. Niech sobie hurtownicy-dystrybutorzy dodają do tego własna marżę.
    Wówczas byłaby konkurencja i nie byłoby zawyżania cen detalicznych.

    0
    • MirZa pisze:

      Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać, panie wydawco – rządzą i żąda. Mam nadzieję, że książki przez was wydawane, są pozbawione błędów…

      0
      • wydawca pisze:

        kajam się stukrotnie i niestety zdarza mi się to ostatnio zbyt czesto (dokladnie te dwa słowa).
        Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, poza wydrukowaniem czcionką 40 i postawieniem na biurku.
        (na szczęście nie oszczędzamy na korekcie)

        0
  5. Wojciech pisze:

    Czekam na specjalną, natchnioną definicję książki jako nie-towaru. Nie wątpię, że inwencja twórcza ustawodawców mnie nie zawiedzie.

    0
  6. PuszkaPandora pisze:

    Czytając ostatnimi czasy artykuły o e-czytelnictwie, pomysłach wydawców, kondycji rynku księgarskiego i żalach autorów dochodzę do wniosku, że największym złem w tym biznesie i źródłem wszelkich problemów jesteśmy MY czyli czytelnicy… Tak się niestety składa, że jesteśmy niezbędni do utrzymania tego biznesu a szkoda bo mogło być tak pięknie! Złośliwie zapewne i z najgorszych pobudek nie kupujemy książek w wysokich cenach, nie chcemy też kupować książek nieznanych nam autorów. Wybieramy wygodę pozyskania książek: wysyłka na czytnik, dropboxa, multiformat, szybkie zakupy, przelewy, kopie bezpieczeństwa, tańszą konkurencję i zagraniczne serwisy i grzech śmiertelny korzystamy z piratów. Z niepojętych przyczyn uważamy, że obowiązek namówienia nas, zachęcenia, odpowiedniej reklamy do kupna książki spoczywa na wydawcach i księgarniach! Jakaś kosmiczna aberracja! Rynek i cała infrastruktura wydawnicza czuje się jakoś zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności jakby wydanie jakiejkolwiek pozycji książkowej faktycznie było tak wielkim cudem, że bardowie powinni śpiewać o tym pieśni po wiek wieku. Uparcie ignorują rzeczywistość, że to klienci decydują swoimi portfelami w zależności do zasobności portfela. Jak są pieniądze to rośnie pula możliwych książek do kupienia ale pojawiają się zaraz konkurencyjne produkty „poza książkowe”. Gdy kasy mało pierwszeństwo mają najważniejsze potrzeby, najbardziej przyziemne i codzienne, te o strategicznym znaczeniu. Dla wielu siata ziemniaków będzie cenniejsza niż najnowsza premiera kryminału lub wspomnień pisarza w błyszczącej okładce. Nieco abstrahując sytuacja wygląda następująco chcemy sprzedać łyżwy na Hawajach… po co im to, co z tym będą robić? Żeby to miało sens musimy im wszystko zbudować, pokazać, nauczyć, załatwić jakieś sławne osoby w łyżwach na „pokazówy”, autorytety, celebrytów. Marketingowcy by powiedzieli, że trzeba stworzyć potrzebę albo wzmocnić.
    Tymczasem jak obserwujemy naszych orłów i ich żale to winni są czytelnicy. Autorzy jak się skarżą to też ciężar winy zwalają na czytelnika i nieśmiało po cichutku płaczą na bandyckie umowy z wydawcą lub dystrybutorem ale tak żeby nie było tego za bardzo widać. Publicznie smaga się chłostą krytyki czytelników ale nikt nie może ruszyć rynku wydawniczego stosującego praktyki monopolisty. Za to wszyscy chętnie powiedzą kupujcie więcej książek bez promocji żeby pomóc tym biednym i uciskanym autorom. Nie tędy droga, jako czytelnicy oczekujemy współpracy, oferty na miarę dzisiejszych możliwości technicznych i naszych potrzeb. Gdzie jest zróżnicowana oferta: wersje kolekcjonerskie – bajeranckie eleganckie wydania, twarde okładki – dobra jakość, twarde okładki – gorszy papier ;-P , miękka okładka, wersje „jednorazowe” – klasa ekonomiczna i wszelkie możliwe połączenia w pakiety książka + e-book. Gdzie są spotkania z autorami książek, jakieś promocje lokalne z okazji spotkania autora, promowanie twórców, itp. i itd. jakaś medialna akcja „A Kowalski z trzeciego piętra to ma taką samą tylko z autografem…” Dzisiaj wystarczy pokazać raz jakąś panienkę w za małych majtkach w TV i mamy kilka sezonów w internecie, TV, gazetach o nowej celebrytce – autorzy są passe. Wydawcy narzekają na walkę na promocje. mamy nowość i musimy ja sprzedać na pniu z rabatem bo jak nie to zrobi to konkurencja i wychodzimy na minusie. Tak to jest prawda jak się ma tylko kilka pozycji! Przy ograniczonej puli tytułów ten system nie zadziała, co z tego że księgarnia ma kilka tysięcy pozycji jak połowa jest z domeny publicznej, 1/3 z pozostałych to są jakieś dziwne poradniki albo króciutkie pozycje, nowelki, kolejne są lektury i podręczniki i trochę super ekstra przynoszących większe dochody pozycji na topie. Niestety chciałem tu poinformować wydawców i autorów, że to oni dostarczają w formie książkowej nowych pozycji i od nich zależy rozszerzanie oferty. Zamiast lobbować o jakichś bzdurach powinni zjednoczyć wysiłki w celu pozyskania nowych tytułów. Uzyskania praw do wznowienia pozycji archiwalnych lub wycofanych, małonakładowych, specjalistycznych, branżowych. Aktywnego poszukiwania dla polskiego czytelnika literatury obcojęzycznej. Brak jest działań na rynku wydawniczym promujących wysokie standardy tworzenia e-booków, szukania fachowców, promowania ludzi zdolnych, nowych rozwiązań technicznych tu cały czas się odbijają czkawką specjaliści od DTP i automatyczne wtyczki do programów graficznych. Brak promocji i kreowania elektronicznego rynku polskich i zagranicznych komiksów! Przecież możliwości techniczne są obecnie ogromne: tablety graficzne, programy do tworzenia komiksów i mang załatwiają prawie automatycznie większość pracy! Potrzeba tylko zdolnych scenarzystów i grafików pchnąć w tym kierunku. Takie elektroniczne wydanie to najbezpieczniejsza forma w polskich realiach a przecież można to zrobić na zasadzie konkursu, wielkiej fety, masowej imprezy promującej nie tylko komiksy ale całe wydawnictwa – dla zwycięzcy profesjonalne wydanie komiksu, gadżety, legalny soft najwyższej klasy. Producenci oprogramowania i hardware-u od lat z powodzeniem tak się promują. Komiksy od lat są w Polsce gnębione i ciąży na nich przekleństwo głupawej rozrywki ale na świecie jest cała masa autorów, którzy udowodnili całemu światu, że w graficznej formie można zawrzeć głębokie treści. Wystarczyło by tylko pchnąć rynek e-komiksu, żeby doczekać się prawdziwej lawiny. Nie obserwujemy działań samych autorów, nie starają się wywierać nacisku na wydawców bo jako pojedyncze osoby nie są w stanie skutecznie lobować przeciwko nieuczciwym praktykom (zostaliby zbanowani). Nie wspierają się też wzajemnie w selfpublishingu co pomogło by im zachwiać pozycją wydawców.
    Biorąc pod uwagę bierność osób i instytucji związanych z rykiem wydawniczym oraz ich szczerą niechęć do czytelników może im się udać pozbyć tego problemu, czyli nas i wtedy wszyscy się zajmą rynkiem przymusowych podręczników a my będziemy się musieli zaopatrywać u obrotnych i nowoczesnych sąsiadów w polskie książki. Chyba nawet zacznę się rozglądać czy już tego nie robią… ;(

    0
    • piotr.p42 pisze:

      Nic dodać, nic ująć. Brawo! Popieram!

      0
    • YuukiSaya pisze:

      Co prawda to prawda, nic, tylko podpisać się wszelkimi kończynami…

      0
    • krzyszp pisze:

      „Tak się niestety składa, że jesteśmy niezbędni do utrzymania tego biznesu a szkoda bo mogło być tak pięknie! Złośliwie zapewne i z najgorszych pobudek nie kupujemy książek w wysokich cenach, nie chcemy też kupować książek nieznanych nam autorów. ”
      Na szczęście wydawcy podręczników i na to znaleźli sposób… Niestety, złe rządy próbują im namieszać tworząc darmowy podręcznik…

      0
  7. 8 o'clock pisze:

    Wydawnictwo: Biblioteka Analiz Sp. z o.o.
    Ilość stron wydania papierowego: 272
    Cena wydania papierowego: 40 zł
    Data wydania: 01.04.2014

    Patrzę i oczom nie wierzę: kto to kupuje za 40 zł? Dopiero XIII tom?

    0

Skomentuj inkognit Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.