Takiej promocji dawno nie było. Wszystkie części cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” Roberta M. Wegnera kupimy po 9,99 zł czyli o 72% taniej.
Virtualo zapowiada cztery dni promocji na każdą część:
- Niedziela: Północ-południe – pierwszy zbiór opowiadań podzielony na dwie części odpowiadające dwóm stronom świata Meekhanu.
- Poniedziałek: Wschód-zachód – drugi zbiór opowiadań i kolejne dwie strony świata.
- Wtorek: Niebo ze stali – i pierwsza powieść, w której spotykamy bohaterów z większości opowiadań, a oni zaczną się powoli spotykać ze sobą…
- Środa: Pamięć wszystkich słów – zeszłoroczna premiera i coraz więcej zazębień zaczętych historii.
Jeśli zajrzymy na Lubimy Czytać – to książki Wegnera mają nieustająco wysokie oceny: 8-8,34. Trzykrotnie Wegner otrzymał Nagrodę im. Janusza Zajdla, dwukrotnie Sfinksa. Dwa pierwsze tomy ukazały się w latach 2009-2010, potem już po dłuższej przerwie dostaliśmy powieści.
Przyznaję, że mam do prozy Wegnera niejaką słabość, bo jako pierwszy po Sapkowskim przekonał mnie do krajowego fantasy – wcześniejsze próby z innymi autorami nie były zbyt udane. Cieszy mnie też pewna całość każdego tomu – wprawdzie są wątki, które będą się ciągnęły do końca – ale z przyjemnością czytam „Pamięć wszystkich słów” i nie cierpię, że następny tom za rok czy za dwa i wszystko się pozapomina. Jedyne co mi się nie do końca podobało to, że fragmentami opowiadania wchodziły w estetykę horroru (te opisy…), na szczęście tylko kilka razy.
Zacytujmy opis pierwszego tomu:
Topór i skała — oto skarby Północy. Wiedzą o tym nieustraszeni żołnierze Szóstej Kompanii, górskiego oddziału, strzegącego północnych granic Imperium Meekhańskiego. A jeśli istnieją starcia nie do wygrania? Jedyne, na co może wtedy liczyć Górska Straż, to honor górali.
Miecz i żar — tylko tyle pozostało zamaskowanemu wojownikowi z pustynnego Południa. Kiedyś, zgodnie ze zwyczajem, zasłaniał twarz, by nikt nie wykradł mu duszy. Dziś nie ma już duszy, którą mógłby chronić. Czy z bogami można walczyć za pomocą mieczy? Tak, jeśli jesteś Issarem i nie masz nic do stracenia.
„Opowieści z meekhańskiego pogranicza” to książka o wojnach bogów i wojnach ludzi. Poznaj plemiona, które trwają na pustyni od trzech tysięcy pięciuset lat, Aspektowaną Moc, mogącą okiełznać żywioły i ludzi, którym, gdy wszystko zawodzi, zostaje jeszcze miecz i topór w dłoni, a w sercu duma, honor i wytrwałość.
Czym inspirował się autor? Jak czytamy na oficjalnej stronie książki:
W wywiadzie dla Katedry Robert M. Wegner zauważył, że gdyby był miał szczęście, albo pecha pisać w Chinach, Meekhan – z ekspansją, obroną zdobytych ziem, atakami „barbarzyńców” na rubieżach i wewnętrznymi problemami – kojarzyłby się wszystkim z początkami Państwa Środka. Gdyby był Irańczykiem to imperium perskie z jego zawodową armią, siecią dróg, bezwzględną administracją i krótkim trzymaniem za twarz wszelkich religii podbitych ludów sugerowałoby, że Meekhan jest wzorowany na państwie Persów. Jeśli opisuje się konia, mówi Wegner, musi on mieć cztery nogi, jeśli opisujemy wielki organizm państwowy, musi on mieć dobrą armię, silną administrację, sprawny handel i w miarę jednolity system religijny. Persowie, Babilończycy, Chińczycy, Inkowie, Aztecy, Hindusi i Majowie oraz Rzymianie – każde imperium świata budowało na podobnych fundamentach.
Rzeczywiście – jeśli pominiemy elementy fantastyczne i mityczne, to mamy prozę historyczną. Mimo czterech części nie odwiedzimy nigdy centrum Meekhanu – zawsze będziemy na obrzeżach, gdzie krzyżują się kultury i pojawiają wyzwania dla imperium. Potwierdza to autor w wywiadzie dla Booklips:
Cały cykl o Meekhanie jest oparty na założeniu, że ciekawe rzeczy dzieją się na styku kultur. Tam, gdzie mieszają się zwyczaje, religie, narody, plemiona, tam się coś dzieje. Tam jest ten wielki, wrzący kocioł, w którym pojawiają się nowe idee, z którego wyrastają nowe kultury. To, że toczą się nieustanne walki o władzę, pieniądze, czasami o religię, nie przeszkadza jednocześnie tym ludziom handlować ze sobą, wymieniać pomysły, podkradać je sobie czasami. W Europie mieliśmy to przez wiele, wiele lat i to był jeden z głównych motorów, mam wrażenie, rozwoju cywilizacji europejskiej. Od południa napierało na nas imperium osmańskie, z którym przez stulecia toczyliśmy zaciekłe walki. Nie przeszkadzało to jednocześnie prowadzić handel z muzułmanami, wymieniać z nimi pomysły, czasem im je podkradać jak na przykład cyfry. Tak rodziła się nasza cywilizacja, chociaż często nie chcemy przyznać, że wiele zawdzięczamy światowi islamu. Wydaje mi się, że to bardzo ciekawy materiał literacki.
Wróćmy do pierwszej części – fragment recenzji z portalu Polter.pl:
Z jednej strony bardzo dobrze napisane, „solidne” opowieści militarystyczne, składające się na „Północ”, z drugiej „Południe”, czyli najlepsze teksty fantasy autorstwa Polaka, jakie miałem przyjemność czytać od czasów klasycznego Wiedźmina (wyróżnia się w szczególności Gdybym miała brata). Gdy powoli zaczynałem wierzyć, że „dobre rodzime fantasy” to oksymoron, a jego autorzy to stworzenia mityczne, nie bardziej prawdziwe niż Yeti i Nessi, Robert M. Wegner przywrócił mi wiarę w ten gatunek, wyciągając z niego to, co najlepsze.
I jeszcze fragment recenzji z LC:
Pomimo swojej wysokiej oceny w serwisie LC, napotkałem również mniej pochlebne opinie na temat tej książki, więc podchodziłem do niej trochę jak pies do jeża. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Wszystkie wątpliwości już od pierwszych kartek znikają razem z pojawieniem się Górskiej Straży. Kompania ta na swojej drodze w służbie Imperium napotyka na przeróżne przeciwności losu od zbójeckich band, poprzez upiory aż do ich najpotężniejszego wroga czyli wewnętrznej polityki cesarstwa. Bo polityka odgrywa na północy znaczącą rolę, te wszystkie zakulisowe szepty czy knucia różnych postaci odciskają swoje piętno na kompanii Kennetha. Nie brakuje w tej części akcji, całość potrafi mocno przyciągnąć czytelnika. Toteż byłem trochę zawiedziony gdy w połowie książki okazało się że historia przenosi nas na południe. Rozczarowanie nie trwało jednak długo, ponieważ druga część „Opowieści…” jest jeszcze lepsza. […]
Przypominam, że ze strony wydawcy pobierzemy też gratisowego e-booka z niepublikowanym opowiadaniem Każdy dostanie swoją kozę, chronologicznie pasującym do „Północy”, a przygotowanym z okazji Dnia Dziecka.
Do pobrania ze strony wydawcy również dwa opowiadania:
- Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami z pierwszego tomu – otrzymało ono nagrodę im. Janusza A. Zajdla w 2009 roku.
- Najlepsze, jakie można kupić… z drugiego tomu – nagrodzone Sfinksem.
Jeśli ktoś jeszcze cyklu meekhańskiego nie spróbował, teraz jest dobra okazja. Przypominam, że pierwsza część, Północ-południe do kupienia po 9,99 zł tylko w niedzielę.
Czytaliście opowiadania i powieści Wegnera? Komu je polecicie, a komu nie? Czy warto przeczytać wszystkie części?
PS. A jeśli już macie wszystkie części, to Virtualo startuje też dziś ze zniżką 60% na serię Archipelagi WAB. Omówię ją dokładniej w promocjach dnia.
Czytaj dalej:
- Legimi kończy możliwość opłacenia abonamentu przez Orange i Plus
- Internet Archive przegrało proces z wydawcami w sprawie „kontrolowanego wypożyczania” e-booków
- Omnibus: pierwsze interwencje UOKiK w sprawie prezentacji cen w sklepach – wpłyną też na księgarnie?
- Bezpłatna antologia po angielsku: „Tor.com Summer 2023 Short Fiction”. M.in. Carroll, Evenson, Swanwick i Reynolds!
- Dzień Domeny Publicznej 2024: Tuwim, Makuszyński i Gałczyński wreszcie uwolnieni! A czy przeczytamy ich na czytnikach?
- Wolne Lektury nie dostały stabilnego finansowania na ten rok i proszą o wsparcie
Polski Malazan, ale dobrze się czyta!
Ostatnia książka a pierwsze opowiadania to i zupełnie inna forma, i inny ciężar. O ile opowiadania wzbudziły moją sympatię, tak powieść była początkowo żmudną drogą – a dotarcie do mety słabą nagrodą za ten wysiłek.
Widzę jakieś podobieństwo między powieścią Roberta a innymi polskimi autorami, próbę przekazania jakiejś myśli i zaskoczenia finałem. Jednak to nie była zbyt udana próba.
Gdyby dziś pojawiła się kontynuacja za 50 zł, kupiłbym bez zastanowiemia.
Jedyna rzecz, którą mam do zarzucenia, to błędy pisowni. Oficjalne zasady pisania „nie” z imiesłowami przymiotnikowymi stały się bardzo liberalne, bo mało kto dostrzega różnicę między użyciem czasownikowym a użyciem przymiotnikowym imiesłowu, ale nawet i w takiej postaci są łamane. Autor pisze łącznie, gdzie popadnie, ale niekonsekwentnie, bo robi kilka wyjątków, w miejscach, gdzie brzmi to wyraźnie nienaturalnie. Jest też kilka innych błędów. A korekta śpi.
Korekta nie śpi. Proszę o przykłady.
Wiedziałem. I już wtedy, gdy nie zaznaczałem na Kindle odpowiednich fragmentów… …że ktoś kiedyś zapyta o to. Zobowiązuję się do dostarczenia w ciągu kilku dni odpowiednich cytatów.
Dziękuję bardzo. Najlepiej na mejl kasia@powergraph.pl
Staramy się bardzo robić redakcję i korektę jak najlepiej, a jeśli przepuszczamy jakieś błędy, to potem w dodrukach poprawiamy. Pozdrawiam :)
Budujący przykład profesjonalizmu :-)
Zasady nie stały się liberalne, tylko się zmieniły
http://www.rjp.pan.pl/index.php?view=article&id=73
Racja. Stały się jednak łatwiejsze do przestrzegania.
Można (i trzeba) zawsze pisać „nie” z imiesłowem przymiotnikowym łącznie, ale trzeba to robić konsekwentnie.
Albo można konsekwentnie stosować (starą) pisownię rozłączną dla imiesłowów przymiotnikowych użytych w charakterze czasownikowym i łączną dla użytych w charakterze przymiotnikowym.
Ktoś, kto w jednym tekście pisze:
„Osoba nie słysząca ultradźwięków, nie musi być głucha”
i
„Osoba niewidząca w podczerwieni nie musi być ślepa”
nie trzyma się konsekwentnie ani jednej, ani drugiej konwencji.
Masz rację ;)
„Albo można konsekwentnie stosować (starą) pisownię rozłączną dla imiesłowów przymiotnikowych użytych w charakterze czasownikowym i łączną dla użytych w charakterze przymiotnikowym”.
Muszę się przyznać, że nic nie rozumiem.
Gramatyka nigdy nie była moją mocną stroną.
Tej serii książek bardzo przydałoby się własne wiki. Przeczytałem trzy pierwsze w dość długich odstępach czasu i, niestety, nie wyłapuję nawiązań do postaci/zdarzeń tak dobrze jak dziewczyna, która czytała je jedna po drugiej. Oczywiście są to świetne lektury (uwielbiam zwłaszcza akcję na Wschodzie) i tym bardziej żałuję, że nie ogarniam w 100% wszystkich smaczków.
Zgadza się, liczba nazw które się tam przwijają jest mniejsza niż u Martina, ale trudno to ogarnąć – przydałoby się wiki albo coś w rodzaju „Wiedźmin Companion”, które było na sapkowski.pl.
Urokiem sposobu myślenia wiki jest między innymi „To popraw”. Założenie wikii (specjalnie dwa „i”) dla Meekhanu nie będzie wcale trudne. Problemem jest znalezienie chętnych do tworzenia/uzupełniania haseł. Piszecie się?
Jestem za!
Wspaniały cykl! Dla mnie było to jedno z literackich odkryć ubiegłego roku. Pierwsze opowiadanie jest najsłabsze, warto wiedzieć i się nie zniechęcać. Autor potrafi doskonale przedstawiać świat wyobrażony i zachować przy tym spójność wizji. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom! Czy są jakieś plotki / przecieki / informacje na ten temat?
Trochę to pewnie potrwa. W wywiadzie dla gazeta.pl autor mówił „W porównaniu z autorami, którzy utrzymują się z pisania fantastyki, jestem po prostu kimś, komu udało się zdobyć sympatię pewnej grupy czytelników, dzięki czemu wydawca nie musi dokładać do moich książek” – czyli z pisania najlepszej polskiej fantasy nie da się utrzymać… A to oznacza, że jak książka będzie gotowa to będzie.
Najlepszy argument do dyskusji poniżej, a nie jakieś tam grzmienie o pladze.
Co do samego cyklu, może by kupić raz jeszcze i czy coś by to dało ;)
A czasem nie jest tak, że pan Wegner ma inną pracę a pisanie to jego hobby, z którego nie próbował się utrzymywać?
Pozamiatane. Dwie pierwsze części mam przeczytane, pozostają dwie kolejne.
Pozwolę sobie zapytać. I jakie wrażenia?
Ja się przymierzam do tego. Jest akcja, dużo się dzieje? Są jakieś smoki, magia?
Dzisiaj kończę „Pamięć wszystkich słów” (w ebooku oczywiście). I chyba zmienię swoje podejście do czytania cyklów powieści – będę czytał dopiero jak wszystkie tomy będą wydane. Kazać czekać czytelnikowi na kolejną część, to skazywać go na straszne męczarnie.
Mało jest dobrego polskiego fantasy, a już na pewno za tak śmieszne pieniądze.
Mój Kindle 7 czasami tak ma że przy otwieraniu książki wyświetla 1 stronę zamiast tą na której skończyłem czytać. Nie wiem w czym jest problem. Mam na czytniku kilka książek i większość jest obszernych tak więc jest nieraz problem przypomnieć sobie w którym miejscu skończyłem. Ma ktoś podobny problem?
A czy da się jakoś rozpoznać, w której e-księgarni był kupowany ebook? Bo mam pierwszą część „Opowieści…” w wersji elektronicznej, ale po przeszukaniu tych księgarni, które pamiętam, nie znalazłem źródła zakupu. Hmm…
Ano tak, jest przecież znak wodny. eClicto. Zupełnie zapomniałem o tej księgarni…
Wszystkie „części” bardzo dobre. Niam, niam!
Zaryzykowałem i po lekturze Twojego tekstu Robert kupiłem i kupię.
Podchodzę dość wstrzemięźliwie do polskiej fantastyki, jednak przekonaliście mnie.
Wielokrotnie się przekonałem, że polska fantastyka w niczym nie ustępuje zagranicznej, a często jest wręcz lepsza, ciekawsza, bardziej nowatorska. Wegner, Grzędowicz, Piekara – najwyższa światowa półka. A nie można zapominać o wybitnym Sapkowskim, którego Wiedźmin jest dla mnie obok Władcy Pierścieni najlepszym fantasy jakie czytałem. Miło wspominam też Achaję Ziemiańskiego, choć czytałem wiele lat temu.
Wg mnie najlepsi polscy pisarze fantastyczni (a w ogóle nie wymieniłem tu pisarzy science fiction, po które sięgam znacznie rzadziej) to jest ta sama półka, albo nawet wyższa, co Martin (którego Pieśń Lodu i Ognia niespecjalnie cenię), czy Erikson
Czy u kogoś książki wyświetlają się na Kindle jako „docs”, a nie „books”?
Książki spoza sklepu amazon.com zawsze wyświetlają się jako „Docs”. Czyli wszystkie kupione w polskich eksięgarniach.
Na pewno? Nie jest to moja pierwsza książka z polskiej księgarni, a wcześniej się z tym nie spotkałem.
O, chyba coś się zmieniło! Na koncie amazon ciągle jest taki podział, ale na czytniku, przy ustawieniu wyświetlania na „Books” pokazuje się kilka książek spoza amazon.com.
Podejrzewam, że chodzi o dodanie fałszywego znacznika ASIN, ale w tej chwili nie sprawdzę. Niektóre sklepy go dodają, żeby okładka się poprawnie wyświetlała, można to zrobić samemu: http://swiatczytnikow.pl/kindle-calibre-i-jak-uzyskac-idealny-plik-na-czytniku/