Za drogo? Ustaw alerty cenowe na e-booki i kupuj taniej!

Co poradzisz osobie, która jeszcze nie ma czytnika? Oto Wasze propozycje!

Jakiej jednej rady udzieliłbyś osobie która jeszcze nie ma czytnika? Takie są Wasze propozycje.

W ubiegłym tygodniu anonsując pierwszą polską książkę o e-czytaniu, zaprosiłem Was z Ebookpoint do odpowiedzi na powyższe pytanie.

Problem wydaje się banalny, ale odpowiedź nie musi być już prosta i wcale się nie dziwię, że nie było wielu propozycji. Bo przecież wielu artykułach sam piszę,  że jeśli nie wiemy nic o czytnikach, to najlepiej na takim urządzeniu poczytać przez parę minut, a od razu będziemy wiedzieli o co chodzi. No, a potem można już wejść na Świat Czytników (albo kupić książkę Bartka) i zdobywać dalszą wiedzę… :-)

Najpierw trzy porady, które zdecydowaliśmy się nagrodzić, następnie kilka innych, które mnie też ujęły…

Nagrodzone rady

debros:

Osobie która nie ma czytnika poradziłbym, aby go nie kupowała.

Kiedy jeszcze nie miałem czytnika czytałem książki sporadycznie, od czasu do czasu psiocząc na wydawcę za nieporęczny format publikacji czy zbyt małą czcionkę lub jej krój.

Teraz, mając wszystkie interesujące mnie pozycje przy sobie, pochłaniam lektury przy każdej sposobności, mając przy tym poczucie ogromnego komfortu spowodowanego poręcznym formatem, ulubioną czcionką i możliwością czytania niezależnie od oświetlenia (czytnik ze „światełkiem”).

Nie męczą mi się już oczy, nie mdleje ręka od ciężaru papieru, w każdej chwili mogę sięgnąć po książkę na jaką akurat mam ochotę.

Naprawdę, nie warto kupować czytnika. Grozi to „czytelniczym hedonizmem”, rozkoszą dla umysłu i niebywałą pogodą ducha.

Nawet mój prawie 70-letni ojciec dał się przekonać i podziela moje ukontentowanie.

Nie polecam ;-)

Bociek:

Osobie która jeszcze nie ma czytnika poradziłbym, aby leżąc w łóżku w zimny deszczowy weekendowy poranek spróbowała zmusić się w dniu premiery nowej książki ulubionego autora, żeby wstać i wyjść do księgarni po książkę papierową. Niech pomyśli, że mogłaby taką książkę kupić i czytać nie wychylając nosa z domu, a do tego wszystko odbyłoby się szybciej, taniej i nie wymagało miejsca na półce z książkami.

Rossie:

Przetestowane na ludziach – osobie która nie ma czytnika poradziłabym (w celu przekonania się o jego zaletach) pojechanie na wakacje z osobą która go ma. I patrzenie z zazdrością jak ta druga może czytać wieczorem pod namiotem nawet bez światła, wrzucić czytnik w plecak i dać radę go unieść, czytać, kiedy w tym samym pokoju hotelowym inni już śpią i nie można zapalać światła, w połowie wyjazdu skończyć książkę i bez problemu zacząć następną nie uciekając się do kupowania czegokolwiek w kiosku (pamiętam takie deszczowe wakacje kiedy rodzice musieli kupować mi i bratu takie przypadkowe książki bo te przywiezione nam się pokończyły). Ciocia była ze mną na jednym wyjeździe i zapoczątkowała trend, a niedawno kupiłam już szósty czytnik i wyposażyłam w nie pół rodziny, bo każdy zazdrości temu kto już ma swój :D

Dzięki temu też wiem komu tego typu książka może się przydać – na przykład moim rodzicom, którzy mają Kindle i chętnie używają, ale jednak często potrzebują pomocy przy konwertowaniu, wgrywaniu książek, chmurach i tym podobnych. Jeśli nie wygram książki to na pewno ją dla nich kupię :)

Te trzy osoby, z którymi skontaktuję się osobno, otrzymają książkę „E-booki. Poradnik dla początkujących e-czytelników” autorstwa Bartosza Danowskiego. Przypomnę, że do egzemplarza papierowego dołączony jest kod na e-booka.

Pozostałe rady

Wajsik:

Rada dla osoby bez czytnika?
Kup jeśli jesteś uczulony na farbę drukarską… czytnik jest bezwonny;)
Nawet nowy ebook nie śmierdzi jak to bywa w przypadku nowej książki…;)
Korki strzeliły? Prąd wyłączyli? bez obaw kup czytnik z podświetleniem a nawet latarki nie będzie potrzebna!
Jedziesz na wakacje i chciałbyś zabrać kilka książek? I chcesz to wszystko dźwigać? Zabierz czytnik – nawet 1000 książek waży mniej niż 1 papierowa;)

Po prostu kup a już nigdy nie będziesz chciał czytać papierowej:)

asymon:

Jedna, krótka rada? Poproś kogoś, kto ma i używa czytnika, żeby dał się pobawić, wytłumaczył co i jak, a najlepiej pożyczył do przeczytania jakiejś książki.

W rozwinięciu ryzykowne porównanie: czytnik jest trochę jak kopalnia odkrywkowa w Bełchatowie, można czytać, oglądać zdjęcia czy filmiki, ale póki nie zobaczy się na własne oczy, nie będzie się świadomym, jakie to fajne.

Łukasz:

Osobie, która jeszcze nie ma czytnika poleciłbym, żeby w niego zainwestowała. Czytnik jest wygodniejszy z wielu względów, lżejszy, można ustawić wygodną dla siebie wielkość i krój pisma itd. Przede wszystkim jednak nieprawdą jest to, jak się często wielu osobom wydaje, że tylko książki papierowe mają w sobie coś niezwykłego i czytniki zabijają tę magię. Pamiętam jak podczas jednego z pierwszych dni używania mojego czytnika 5 lat temu gwałtowny podmuch wiatru zaczął zmieniać strony na ekranie zupełnie tak jak strony przewracane na wietrze. Najważniejsza jest treść, fajnie też móc kreślić i dodawać notatki, ale nawet te prozaiczne czynności związane z papierowymi książkami mogą występować przy ebookach. Osobie bojącej się przestawienia na książki elektroniczne polecam zatem porzucenie wiary w to, że tylko książka drukowana ma w sobie coś magicznego, to przymiot całej literatury bez względu na formę jej zapisu.

Dziękuję wszystkim za udział w zabawie – a wszystkich zapytam – a jaką radę związaną z e-czytaniem Wy dostaliście, a która przekonała Was do czytników? Tym razem już bez nagrody. :-)

Autor zdjęcia: home thods, CC BY 2.0

Czytaj dalej:

Artykuł był przydatny? Jeśli tak, zobacz 6 sposobów, na jakie możesz wspomóc Świat Czytników. Dziękuję!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Korzystanie z Kindle, Kupno Kindle, Rynek czytników i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Hosting: Zenbox

26 odpowiedzi na „Co poradzisz osobie, która jeszcze nie ma czytnika? Oto Wasze propozycje!

  1. Darth Artorius pisze:

    Jak bez nagrody to nie powiem :) …

    No dobra, powiem. Muszę się pochwalić. :) . Czytnik (stary Pocketbook) kupiło dwóch Kolegów z pracy. Czytali na długich dyżurach. Obejrzałem sobie urządzenie, przeczytałem kilka stron. Pożyczyłem nawet na jeden dzień do domu.
    Potem zacząłem węszyć w Sieci. Trafiłem chyba właśnie wtedy na Świat Czytników, który (stety lub niestety) skierował mnie na Kindle . „Jestem szlachcic, choć ubogi” (cytat z literatury oczywiście) i jako potomek szkockich górali dość oszczędny. Kupiłem więc po długim zastanowieniu Kindle Classic w X-Kom. Dopiero drugi egzemplarz okazał się bez wad.

    Czyli rady udzieliłem sobie sam. Z jednej strony fascynacja technologią, z drugiej wygoda – brak już miejsca na półkach na ksiażki a starych żal wyrzucać.

    Szkoda tylko, że coraz mniej promocji z prawdziwego zdarzenia na ebooki. Moja półka „oczekiwanych” ebooków (u konkurencji ) od paru miesięcy nie maleje. Nie ma dobrych cen na moją SF ostatnio.

    0
    • sbdd pisze:

      Stara prawda – pożycz znajomemu/komuś z rodziny czytnik na góra tydzień, za chwilę kupi sobie swój. Ja pożyczyłem od brata Classica na wyjazd pod namiot, za pół roku pożyczałem koledze swój PW1. Świadome rozprzestrzenianie zarazy ;-)))

      3
  2. Wigwa pisze:

    Masz rację , bardzo często kindle mają jakąś wadę, trzeba wymieniać, odsyłać. Ale w końcu trafiamy na jakiś względnie dobry egzemplarz.

    2
    • czytka pisze:

      Wady na pewno maja urządzenia marki Pocektbook model Touch HD. W niespełna dwa miesiące w dwóch różnych egzemplarzach pojawiła się dokładanie ta sama wada. Obecnie czekamy na finalizację reklamacji drugiego urządzenia i zaraz potem ze sprzedawcą załatwiamy wymianę na kindla (podstawa prawna: art. 560 par. 1 Kodeksu Cywilnego). Z tego oraz z powyższych komentarzy płynie wniosek, że czytniki to urządzenia awaryjne.

      1
    • Robert Drózd pisze:

      „Bardzo często”? No tutaj bym polemizował.

      4
      • Athame pisze:

        Nie karm trolla…

        4
      • sharent pisze:

        Hmm, a ja nie. Classic co prawda trafił mi się bez wad, ale za to Paperwhite 3 wymieniałem tyle razy, na ile wskazuje jego nazwa. Za każdym miałem problem z jakimś bardzo mocno świecącym pikselem na środku ekranu. Po 3cim razie zdecydowałem się zostawić już dany egzemplarz pomimo jednego mocnego brightspotu (poprzedni egzemplarz miał takie 2) bo już zmęczyło mnie wymienianie i wgrywanie na nowo całej kolekcji.

        Ogólnie jakość ekranu w PW3 (nie wiem jak w innych, bo nie miałem) jest bardzo niska. Wystarczy odpalić jakiegoś .jpg będący całą czarną stroną, żeby przekonać się jak słabo to wygląda. Dla czytających mangę jest to dość spory problem.

        4
  3. debros pisze:

    Na wstępie bardzo dziękuję za nagrodzenie komentarza i pozdrawiam pozostałych uczestników konkursu :-) Jak wspomniał Robert konkurencja może nie była szczególnie duża, ale za to bardzo mocna i nie chciałbym być na miejscu jury ;-)

    Mnie akurat do czytnika nie trzeba było przekonywać bo jestem zwolennikiem wszelkich nowinek w tej dziedzinie i śledziłem rynek już od bardzo długiego czasu.
    Moje pragnienie posiadania takiego urządzenia pogłębiło się, gdy koleżanka z pracy na moją prośbę przyniosła Kindle Keyboard (jak widać po modelu było to dobrych parę lat temu…).
    O ile wtedy zachwyciły mnie wszelkie oczywiste pozytywne strony tego czytnika, to jednak nieco zniechęcała konieczność zamawiania go za granicą oraz zamknięty system i ograniczona ilość obsługiwanych formatów.

    Kolejnym krokiem w kierunku posiadania własnego sprzętu było zakupienie przeze mnie z okazji rocznicy ślubu dla Czcigodnej Małżonki czytnika ONYX BOOX C65 HD AfterGlow (zakup poprzedzony dogłębnymi analizami postów na forum eKsiazki.org). Z perspektywy czasu muszę przyznać, że zakup był bardzo trafiony, gdyż jak na tamte czasy model był bardzo udany i z powodzeniem służy Małżonce do dziś. Jednak kwota jaką trzeba było przeznaczyć na zakup do najniższych nie należała i stwierdziłem, że co innego wydać trochę grosza na prezent z okazji okrągłej rocznicy, a co innego nabyć go dla siebie. Czytałem więc dalej na tablecie (sic!), choć już z nieco mniejszym entuzjazmem.

    Dopiero w ubiegłym roku na początku listopada odkryłem na popularnym polskim serwisie aukcyjnym „wysyp” czytników zza naszej zachodniej granicy, mowa tu o Tolino Shine. Wszystkiego co chciałem wiedzieć o urządzeniu dowiedziałem się z recenzji Cyfranka na jego blogu jak też z forów niemieckojęzycznych.
    Jak widać internet jest świetnym źródłem informacji i chyba najlepszym medium do promowania e-czytania.
    Ale wracając do tematu nietrudno odgadnąć, co znalazłem w 2016 roku pod choinką ;-)

    I cóż..? Jak napisałem w poradzie konkursowej zadowolony jestem niebywale. Do pełni szczęścia brakuje mi może fizycznych przycisków do zmieniania stron, ale rozpatrując relację cena – możliwości szybko o tym zapominam.

    Słowem podobnie jak Darth Artorius sam sobie byłem doradcą. Ale miałem to szczęście, że mogłem uczyć się na błędach innych ;-)

    4
  4. Tassadar pisze:

    Książki informatyczne często są bardzo grube i podczas przerabiania materiału w nich zawartego wymagają jednoczesnego ich czytania i dostępu do komputera (np. podczas przepisywania przykładowych programów komputerowych). Leży sobie więc taka książka otwarta na biurku, a na niej coś pełniącego rolę obciążnika, uniemożliwiającego samoistną zmianę stron. Obie ręce w tym czasie obsługują klawiaturę i mysz. Jest to średnio wygodne rozwiązanie. Mam dwie książki, których ilości stron wynoszą około 900, a waga ponad 1,3kg. Chciałem mieć do nich dostęp zarówno w domu jak i w pracy, więc aby nie nosić takiego ciężaru, znalazłem w sieci zeskanowaną wersję PDF i w pracy z niej właśnie korzystałem jako przypomnienie tego, czego się nauczyłem w domu.

    Podczas poszukiwania w sklepie nowej książki zauważyłem, że istnieje możliwość zakupu wersji elektronicznej. Zainteresowałem się tym tematem, trafiłem na stronę Świata Czytników i dość szybko stałem się posiadaczem 8-calowego InkPada 2. Od tej pory skończył się problem z obciążaniem kartek i dylemat czy w treści cytowanego programu jest znak dwukropka czy średnika, czy to jest cyfra jeden czy mała litera L. Mobilność czytnika jest rewelacyjna :-)

    1
  5. Julka pisze:

    Mnie do zakupu czytnika przekonał kolega, który mi pokazał i dał pomacać swojego Kindle’a. Oglądałam go wiele razy wcześniej na stronie Amazona, ale obawiałam się, że plastik jest kiepskiej jakości. Dzięki osobistemu kontaktowi z tym urządzeniem mogłam był przekonać się, że plastik w Kindle’u jest bardzo ok i samo urządzenie jest super.
    Poza tym, przekonał mnie do tego fakt wielokrotnie przeżywany: przed wyjazdem dokądś kończę książkę, ale zostało kilka stron. Zabrać? Zostawić? I tak źle, i tak niedobrze. Kindle mnie pozbawiło tych rozterek :)

    3
  6. Iza pisze:

    Mnie nikt do czytnika nie namawiał, bo szczerze mówiąc chyba nie mam w najbliższym otoczeniu nikogo, kto czyta elektronicznie. Sama przez długi czas nie miałam nawet pojęcia o czymś takim, jak czytnik – dopiero 5-6 lat temu trafiłam w sieci na jakieś wzmianki, potem kilka razy widziałam, jak w pociągu ktoś czyta z czegoś dziwnego, co raczej nie jest tabletem ;-) Zaczęłam szperać, trafiłam na Świat Czytników, poczytałam trochę o czytnikach, przejrzałam ofertę wydawnictw (upewniając się, że będzie co czytać) i zaczęłam odkładać na Kindle PW3. Szczęśliwie się złożyło, że za odłożone pieniądze mogłam wyjechać do pracy za zachodnią granicę i za pierwszą wypłatę kupiłam Kindle Voyage, który jest dla mnie ideałem pod każdym względem (te przyciski, ta ramka na równi z ekranem <3).
    Teraz namawiam na czytniki kogo mogę, wygoda użytkowania jest nieoceniona – wrzucam lekki czytnik do torebki, czytam co chcę i gdzie chcę: w pociągu, w autobusie, w kolejce do lekarza, w domu, w ogrodzie, nawet gdy jest ciemno. Nie mówiąc już o komforcie zakupu książek bez wychodzenia z domu, w cenach o wiele niższych niż wersja papierowa. Nie bez znaczenia jest również fakt, że dzięki czytnikowi nie gromadzę już papierowych książek – po pierwsze brak mi na nie miejsca, po drugie szkoda mi lasów, ważny jest dla mnie ekologiczno-minimalistyczny aspekt e-czytania :-)

    3
  7. Sylwia pisze:

    Mnie właściwie nikt nie przekonywał. Kiedyś posiadając odtwarzacz mp4 wgrywałam sobie na niego ulubione książki jako pliki .txt, więc to były moje „ebooki”. Jak czytniki zrobiły się popularne to chciałam sobie kupić, ale te najtańsze na polskim rynku miały sporo negatywnych opinii, że guziki szybko się psują. W końcu po pół roku wyhaczyłam Classica za 250 zł i tak jest już ze mną ponad 3 lata. I tak jak pisze debros w nagrodzonej radzie, liczba czytanych przeze mnie książek wzrosła znacząco od tego czasu.

    1
    • maria pisze:

      Mnie nikt nie namawiał czytałam od kiedy pamiętam (nie pamiętam momentu nauki czytania)

      Przez lata czytałam tylko papier, bo nic innego nie było. Jednak bardzo szybko obok książek papierowych sięgnęłam po urządzenia elektroniczne do czytania książek:

      Zaczynałam (nawet nie wiem w którym roku) od plików txt lub mobi konwertowanych do książek w formacie aplikacji na telefon (jeszcze bez symbiana). Powstawał plik bodajże *.jar (czyli archiwum aplikacji Java) i to się wgrywało po IrDA lub specjalnym kabelku na telefon. Zwykłe (nie biznesowe – czyli drogie) telefony wtedy nie miały ani BT ani USB a ich ekrany miały 1-1,5 cala. Kto dziś pamięta co to było IrDA?

      Kolejne urządzenie to okolice roku 2009 i palmtop z ekranem 2,5 lub 2,6 cala. Największy luksus polegał nie na wielkości ekranu ale na obsłudze kart pamięci i gnieździe USB. Czas potrzebny na wgranie książki zmniejszył się wielokrotnie (nie trzeba generować i wgrywać aplikacji) a pojemność pamięci wzrosła z 10-15 książek (aplikacje Java) do tysięcy (pliki mobi lub txt na karcie pamięci). O ile dobrze kojarzę do czytniki już wtedy były dostępne ale miały zaporowe ceny.

      Dopiero trzecie urządzenie na którym czytałam to był prawdziwy czytnik – Kindle 4 – kupiony w 2011 (a wydaje się to tak dawno). Jest ze mną do dziś. Mimo krótkich romansów z dotykowcem i paperwhite za każdym razem wracałam do classica. Czytam leżąc, czytam idąc czytam trzymając się jedną ręką uchwytu w tramwaju. Dotykowce nie są dla mnie – zbyt często przypadkiem zmieniam stronę, gdy ktoś mnie popchnie lub pojazd szarpnie a ja musze złapać mocniej urządzenie by nie wypadło.

      Podobnie ciekawie wygląda historia słuchania audiobooków:

      Kasety mnie ominęły tylko dlatego że nie wiedziałam o istnieniu audiobooków.
      Moje pierwsze urządzenie to rok 2004 i discman który czytał pliki CD-RW z nagranymi książkami w formacie mp3. Typowe odtwarzacze mp3 były wtedy droższe i miały zbyt małą pojemność pamięci.

      Po kilku latach kupiłam odtwarzacz z pamięcią 256 mega – małą ale wystarczającą na jakieś 10-15 godzin sensownej jakości. Popularne (czyli tanie) telefony wtedy jeszcze nie czytały mp3.

      Następnie były palmtopy i telefony (bo miały wbudowany głośnika, a to się przydaje przy samotnym sprzątaniu czy gotowaniu by nie męczyć uszu słuchawkami).

      Dziś gdy mam już smartfon ciągle jako odtwarzacza audiobooków używam starego telefonu bo smartfon zbyt szybko się rozładowuje.

      Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam. A co chciałam powiedzieć to to, że jeśli ktoś czyta to będzie czytał niezależnie od okoliczności, więc im szybciej kupi czytnik tym lepiej dla jego oczu, kręgosłupa i portfela (celowo w tej kolejności).

      3
      • Sylwia pisze:

        Ciekawa historia :)
        Ja o ile (tak jak pisałam) do ebooków nie musiałam się przekonywać o tyle do audiobooków już tak. Kiedy były na płytach CD, to zawsze miałąm ten problem, że nie mogę przerwać w dowolnym momencie, tylko zawsze pod koniec rozdziału. To samo było z plikami mp3 na odtwarzaczach mp3 (wprawdzie można było przerwać w dowolnym momencie, ale po puszczeniu muzyki, znowu był problem jak wrócić od odpowiedniego miejsca w audiobooku. Dopiero na smartfonie przekonałam się do audiobooków. Ale teraz już nie wyobrażam sobie nieposiadania smartfonu i audiobooków.

        0
  8. Agnieszka pisze:

    Ja nie dostałam żadnej rady, tylko czytnik;) Mąż mnie postawił przed faktem dokonanym, wiedząc, że na pewno bym zaprotestowała. Wewnętrznie się skrzywiłam, ale nie chciałam robić przykrości mężowi i postanowiłam urządzeniu dać szansę. To były początki polskiego rynku ebooków z prawdziwego zdarzenia, księgarnie dopiero startowały, robiły duże promocje, a nawet rozdawały niezłe książki za darmo (pamiętna awaria Woblinka, w trakcie jej usuwania codziennie inna książka gratis). Tanim kosztem można było zbudować pokaźną biblioteczkę. I tak ten czytnik sobie wypróbowałam, szybko przekonałam się o jego zaletach i przerzuciłam z czytaniem beletrystyki niemal wyłącznie na ebooki. Jednak dopiero nowszy model z oświetleniem to było to, co mi dało rzeczywisty komfort czytania w każdych warunkach.

    0
  9. Karola pisze:

    Jak tak czytam te Wasze ochy i achy, to zastanawiam się, czy mi się nie trafił jakiś felerny Kindle Paperwhite 3, bo przeczytałam na nim ledwo 1 książkę i nie mogę się zmusić do kolejnej. Zacznijmy od tego, że ekran mojego Kindle przy zerowym oświetleniu jest bardzo żółty. Lubię lekko żółtawe strony, ale tutaj mówimy o takiej ciemnej żółci jak w bardzo starych książkach. Jednak bez podświetlenia w mieszkaniu nie da się go czytać (mam dosyć ciemne mieszkanie), bo ekran jest za ciemny. Rozjaśnia się dopiero przy podświetleniu na poziomie 8/9ki, lecz wtedy nadal kontrast między czcionką a tłem jest moim zdaniem zbyt mały. Poza tym przy podświetleniu nie ma już tego wrażenia, że ekran wygląda niemalże jak strona papierowej książki. Czy Wy też macie takie problemy? Czy po ponad roku od zakupu jest sens pisać do Amazona z prośbą o wymianę czytnika?

    1
    • Agnieszka pisze:

      Moje doświadczenia z serwisem Amazonu (akurat nie dotyczyło to czytnika) są takie, że zawsze warto reklamować produkt, który nie spełnia naszych oczekiwań, nawet jeśli wada fabryczna albo usterka wydaje nam się mało przekonująca. Moje reklamacje były zawsze uznawane. Chciałabym, żeby polskie sklepy tak działały.

      0
    • asymon pisze:

      Jeśli ci ten ekran przeszkadza tak, że nie możesz czytać, to oczywiście reklamuj. Ale ja zwykle mam podświetlenie ustawione na 8-10, nawet w dzień, bo to „wybiela” ekran. Po to jest, nie tylko do czytania po zmroku – dlatego czytnik nazywa się Paperwhite.

      Co do małego kontrastu czcionek, może po prostu ustawiona jest zbyt cienka? Tak bywa gdy używasz domyślnych, wbudowanych w ebookach. Jeśli tak jest, spróbuj zmienić w ustawieniach z Publisher Font na inną, np. Palatino, Bookerly, Caecilia.

      2
    • Kamisiek pisze:

      Wg mnie to nie jest wada, ekran PW przy wyłączonym podświetleniu jest dość ciemny, tylko za bardzo nie rozumiem, po co je wyłączać? U mnie podświetlenie jest cały czas ustawione na 10 i jest to dla mnie optymalna jasność. Czyta się komfortowo zarówno w dzień, jak i wieczorem przy rozproszonym górnym świetle. Kontrast wg mnie bardzo dobry, ale mam PW2, kiedyś czytałam jakoby w PW3 kontrast miał być gorszy – nie wiem na ile to prawda. Spróbuj może zmienić czcionkę na grubszą, ja używam Caecilii, bo np. Bookerly dla mnie jest za cienka.
      Miałam wcześniej Classica i trzeba przyznać, że tam ekran był jaśniejszy i efekt kartki papieru lepszy niż w PW. Ale to wszystko z nawiązką nadrabia podświetlenie, czyta się o wiele wygodniej, bo nie muszę siedzieć przy lampce.

      1
  10. ergznzerp pisze:

    mam czytnik, ostatnio od znajomej dostala 3 ksiazki
    jedna przeczytała, reszty sie nei chcialo,
    czyta ponadprzecietna ilosc ksiazek papierowych.

    0
  11. Darth Artorius pisze:

    Ja nie mogę przekonać się do audiobooków. Ebooki/książki lubię czytać , czasem przy muzyce (klasyczna elektronika). Dwie sprawy na raz. Audiobook jest powolny, zmusza do skupienia się na jednej czynności. Odsłuchu. Może w ciemnym autobusie (przy braku światełka w Kindle 7/PB Mini zdałby audiobook egzamin.

    0
    • kunaka pisze:

      Też nie mogłam. Ale do zajęć wymagających rąk i oczu, ale niekoniecznie pełnej uwagi, są idealne. Mycie garów, sprzątanie, wieszanie prania, obieranie ziemniaków są idealną okazją do słuchania książek. Przemarsz do pracy w deszczu też jest niezły.

      1
    • asymon pisze:

      U mnie cała sztuka polegała na tym, żeby nauczyć się trzymać smartfon w kieszeni ;-) Audiobooki można przyspieszyć, polecam po raz setny Smart Audiobook Player pod androida.

      Polecam też Storytel, dla mnie odkrycie roku 2017. Na razie przerwałem, bo się mi ebooki kurzą, ale jest tam mnóstwo dobra, także po angielsku. Co chwila dorzucam coś nowego i pewnie wkrótce wrócę. Tu akurat nie mogę* przyspieszyć, więc dobieram lektora.

      *) na nowszym androidzie można przyspieszyć.

      0
    • maria pisze:

      To czy słuchanie wymaga skupienia zależy od konkretnej książki. Ulysses wymaga sporo, romansidła nie wymagają prawie wcale. A gdzieś po środku są kryminały.

      Dużo zależy też od autora. Umberto Eco ze swoimi bardzo plastycznymi opisami które mają znaczenie dla fabuły wymaga znacznie więcej uwagi niż Orzeszkowa gdzie opisy przyrody są tylko dodatkiem, a sama akcja dzieje się powoli.

      No i na koniec lektor i jakość nagrania. Jak jakość jest dobra a lektor wyraźny to słuchanie książki wymaga znacznie mniej uwagi niż w przypadku mamroczącego lektora i słabego nagrania.

      Ja już nie wyobrażam sobie gotowania, sprzątania czy koszenia trawnika bez słuchania książek.

      0
  12. Misiek pisze:

    Amazon Kindle 5 Classic … już nawet na aliexpress nie ma :( a może da się gdzieś go znaleźć

    0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przed dodaniem komentarza zapoznaj się proszę z zasadami komentowania i polityką prywatności

Komentarze do tego artykułu można śledzić także w formacie RSS.